Według mnie Śmierć to trochę... eksperyment audytorów. Tak jakby próbą czy istota żywa może zostać śmiercią i czy nie zmięknie... Czy Śmiercią nie będą targać różne uczucia. Czy nie stanie się... człowiecza. I częściowo Śmierć jest człowiecza. Śmierć przestał być maszyną. Ma uczucia. Potrafi kochać. Przykłady? Susan, żeby daleko nie szukać. To co mówił Albert o zabawie z nią jak była mała przeczy jego braku uczuć całkowicie. Nie ma uczuć, bo kończy kończy życie ludzi i nie chce ich ratować? Pogodził się z tym. Gdyby nie zabijał co by się stało? Było już o tym u Pratchetta. Ale mimo wszystko Śmierć nie jest człowiekiem. Jest zafascynowany światem ludzi i ludźmi. Ale nie jest człowiekiem. Według mnie... chce nim być. Widać to po jego domu chociażby. Robił wszystko, tak jakby to widział, ale nie wiedział do czego to służy. Dlaczego? No właśnie. I tu widać jego... chęć życia. Chęć bycia człowiekiem. Chociaż nim nie jest i nie będzie. Gdyby nie to, to po co mu byłby dom? Służący? Przybrana córka?
Teraz czas na jego humor. Jego sposób rozmowy i życia może naprawdę rozbawić. Przykłady? Najlepszym przykładem humoru Pratchetta jest znajomość Śmierci z Rincewindem. Naprawdę rozwaliła mnie ich rozmowa w "Ciekawych czasach". Ogólnie lubię jego podejście do ludzi. Jego ciekawość właśnie. Ciekawość świata ludzi. No... i oczywiście jego pomysły. Przykłady? Huśtawka dla Susan. Kolejny przykład jego myślenia "tak to wygląda, tylko jak to działa?". No i jego podejście do umierających którzy są zdziwieni śmiercią.
A teraz czas na jego małego pomocnika. Śmierć Szczurów. Uwielbiam tego stworka. Za jego PIP! w każdej sytuacji:) No i ten wygląd... brrrr.
PS
Nie wiem po co pisałem tego bloga. Od tak.
- Czytaj dalej...
- 5 komentarzy
- 971 wyświetleń