[Dlaczego trzeba zwiększyć deficyt polskiego budżetu?]

Żeby wyjść na ulicę, trzeba mieć pomysł, co zmienić. Albo podpiąć się pod jakąś partię/ugrupowanie, typu Ruch Narodowy czy Korwiny (to takie przykłady - przychodzą mi do głowy jako pierwsze, choć są kompletnie różne. Niby obie prawicowe, ale...). Ekipa Bosaka i spółki to i tak socjaluchy, tylko biliby homoseksualistów i takie tam różne rzeczy.

[Zaje-biście Wielka Reelekcja ? czyli miłosne (oraz inne) wzloty i upadki Larry'ego]

Znakomity tekst. Wstyd się przyznać, ale nie grałem w żadną część tej serii. Skoro dopiero co wyszedł remake pierwszej odsłony... Trzeba będzie sprawdzić.

[17 VII]

Oj to prawda, że te jednorazowe bilety są chorobliwie drogie. Dobrze, że podwyżki nie widać tak bardzo w przypadku miesięcznych. Próbowano się też "opiekować" liniami autobusowymi - żeby zachęcić do jeżdżenia SKM-ką na lotnisko, chcieli zlikwidować linię 175, jedną z najbardziej obleganych (bo oprócz połączenia centrum-lotnisko, łączy jeszcze dwa kampusy Uniwersytetu Warszawskiego). Dobrze się tam bawią, nie ma co.

[Powiedz mi czego słuchasz, a ja powiem ci kim jesteś]

Jeśli odpowiadasz, że słuchasz muzyki "głośnej" albo "rock", to reakcja otoczenia wygląda mi na normalną. Tzn. nawet, gdy podasz nazwę zespołu, to i tak może cię spotkać enigmatyczne "ehe", ale jest jakaś szansa na podłapanie rozmowy. Mi miło byłoby spotkać kogoś, kto powiedział: "znam, cenię" albo "znam, ale dla mnie kupa". Jest informacja, jest podstawa do dyskusji. Przynajmniej dla jakiejś tam części ludzi, niektórzy nie myślą i pytają się nie wiadomo po co. Nie wiem, w jakim towarzystwie się obracasz. Może to wymuszone środowisko (szkoła, studia - życie, ja też nie lubiłem niektórych ludzi, ale oni o tym wiedzieli i do mnie nie podchodzili), ale być może ktoś chciałby pogadać z tobą o muzyce po prostu?

[Ojcze zgrzeszyłem - czyli siedem grzechów głównych fejsbukowicza.]

Facebook to dobre miejsce na założenie grupy na studiach. Bo większość to ma. I też musiałem założyć. Przereklamowane to. A do znajomych nigdy nikogo nie zaprosiłem. Jak ktoś czuł potrzebę, to mnie sobie dodał. Ostatnia refleksja: dzięki "fejsbókowi" czasem zastanawiam się, która strona człowieka jest prawdziwa. Ta, gdy z nim normalnie rozmawiam czy ta, gdy wrzuca na tablicę "Ronaldo żeluś i się kiwa sam ze sobą XDDD" albo "cienzki dzien w pracy ale zaraz wracam do mezusia ". Hm.

[Powiedz mi czego słuchasz, a ja powiem ci kim jesteś]

Aaa tam, nie wiem, w czym problem. Ja zawsze podaję te zespoły, których aktualnie (w ostatnich miesiącach) słucham. Mam się wstydzić jakoś, że mi się podoba to, co mi się podoba? Z drugiej strony mało kto mnie pyta o muzykę, jakoś tak... nikogo to nie interesuje? Serio was pytają o to, czego słuchacie? Ja przez tyle lat chodzenia do szkoły i przebywania wśród znajomych nieczęsto doświadczałem takich sytuacji.