Skocz do zawartości

Spooky Albert

Forumowicze
  • Zawartość

    1266
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Spooky Albert

  1. Od dwóch, trzech dni mam problem z odtwarzaniem filmów (zarówno HD, jak i w niższej rozdzielczości). W zasadzie wszystko jest OK, ale co kilkanaście, może czasami kilkadziesiąt sekund następują lekkie, ja wiem, przycięcia obrazu, (dźwięk jest OK; zdaje się, że podobny problem został opisany tutaj: https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2025966.html, zresztą to niejedyna podobna wypowiedź na ten temat). Nie jest to jakieś potężne zacięcie, ktoś mniej drobiazgowy mógłby powiedzieć, że znalazłem sobie niepotrzebny problem, podejrzewam też, że gdybym siedział dalej od ekranu, to nawet nie zwróciłbym na to uwagi, jednak na dłuższą metę dość frustruje. Odtwarzałem filmy w różnych programach (WMP, VLC, windowsowy Filmy i TV), jednak wszędzie wygląda to tak samo (no, może w aplikacji "Filmy i TV" nieco lepiej, ale problem nie znika). Co więcej włączyłem ten sam film na dwóch różnych dyskach (SSD i HDD) , lecz nic to nie zmieniło. Co ciekawe, wczoraj problem na chwilę zniknął, a to po zainstalowaniu aktualizacji o nazwie: NVIDIA - Display - 30.0.14.7219 (miałem nawet wrażenie, że obraz, zarówno w filmach, jak i w grach się wyostrzył). Jednak po ponownym uruchomieniu komputera problem się ponowił. 

     

    Mój komputer: https://www.x-kom.pl/p/469879-notebook-laptop-156-hp-pavilion-gaming-i5-8300h-8gb-1tb-win10-gtx1050.html (z tą różnicą, że poza dyskiem HDD mam jeszcze 256 SSD, na którym zainstalowany jest system).

     

    Będę wdzięczny za pomoc. Jak pisałem, przeglądałem różne fora, ale zadowalającej odpowiedzi nie znalazłem.

    PS Na YouTubie, Facebooku dostrzegam to samo.

  2. Reedycja Biblioteki filozofówhttps://www.biblioteka-filozofow.pl/

    Seria ukazywała się jakieś 10 lat temu, obok dzieł klasycznych pojawiały się też dzieła filozofów mniej znanych (przynajmniej powszechnie); można było nabyć np. jedno z dzieł Bronisława Trentowskiego. Obecna seria ma stanowić chyba powtórzenie tego, co było wcześniej (sugeruję się okładkami pierwszych tomów). To miłe, zwłaszcza że wydania sprzed dekady osiągają niekiedy zawrotne ceny.

  3. Dawno nie widziałem się z panną Croft, poza tym mamy dwudziestopięciolecie serii, więc sięgnąłem po TR: Legenda. Zaskoczyło mnie, że grafika daje radę, gra wygląda naprawdę ładnie. Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to mam zastrzeżenia do strzelanin; bardzo toporne. Niestety, produkcja jest na nie wyraźnie nastawiona; brakuje mi "spokojnych", zręcznościowych etapów (owszem, są, ale IMO w zbyt małej ilości). Mimo to wrażenia pozytywne.

  4. Heh, też do dzisiaj gram w Tzara. Nawet ostatnio w trybie dowolnym urządziłem sobie ponad dziesięciogodzinną rozgrywkę (bez większych kłopotów produkcja działa na W10). Bardzo podobają mi się w tej grze losowe mapy, zwłaszcza te na kształt archipelagu. Zazwyczaj ustawiam rozgrywkę jeden na jeden, największy rozmiar planszy, dość wysoki poziom i staram się grać możliwie jak najdłużej. Wielką satysfakcję sprawiają mi wielogodzinne morskie pojedynki, patrzenie, jak mapa jest ogołacana z zasobów (lasy znikają!)... Co prawda, po pewnym czasie przeszkadza AI przeciwnika (schematy, pod koniec rozgrywki komponent głównie się broni), jednak gra broni się znakomitym klimatem. Coś jest w tej grze!

  5. Później Zysk wydawał (i wciąż to robi) WP w tłumaczeniu Łozińskiego, ale z nazwami własnymi tożsamymi z tym, co mamy u Skibniewskiej (może z dwoma, trzema wyjątkami). 
    Przepadam za tłumaczeniem Łozińskiego (tak, wiem, należę do mniejszości, ale w czasach tolerancji nie powinno to przeszkadzać ;) ), jest takie... "swojskie".

     

    Naprawdę nie podoba Wam się chociażby takie wypowiedzenie: "Kiedy Bilbo Bagosz z Bagoszna oznajmił, że wkrótce wyda wspaniałą ucztę [...]"? No co wy!

  6. Czy przygotowywane są jakieś zmiany na FA? Dzisiaj w nocy i chyba wczoraj (również nocą) wyświetlał się komunikat o pracach modernizacyjnych.

     

    BTW: Teraz, kiedy strona główna nie działa (czyt.: "protestuje"), można zobaczyć, ile osób faktycznie, z pełną świadomością i - mam nadzieję - czystym sumieniem loguje się na forum. W chwili gdy piszę te słowa (środa, ok. godz. 19.), liczba zalogowanych użytkowników to.... 5!

  7. Po raz drugi gram w New Vegas (powolutku, bo czasu mało) i nie zmieniłem zdania: jest to gra wielka. "Pustynne" klimaty tej części Fallouta odpowiadają mi jak żadne inne. Mimo że przechodzę grę dość podobnie jak kilka lat temu (ach, te trudne wybory moralne!), nie odczuwam znużenia, wręcz przeciwnie!

  8. Zobaczcie, jak to się świat zmienia! Jeszcze nie tak dawno "Kaczory" w Polsce stanowiły synonim komiksów dla dzieci, były raczej wstęp do "poważniejszych" lektur. Tymczasem od roku, dwóch wydaje się nad Wisłą kolekcje Carla Barksa, Dona Rosy, które cieszą się dużą popularnością (ba, mają miejsce nawet dodruki wybranych tomów). To miłe , że kaczki w końcu zatriumfowały ;) 

  9. W podstawach programowych (przynajmniej tych obecnych) jest lista tytułów z adnotacją "oraz inne utwory zaproponowane przez nauczyciela". Hobbita omawia się w większości podstawówek, na Pottera nauczyciele również się decydują, choć nie jest tak popularny jak Tolkien. Inna sprawa, że Kamień filozoficzny to wdzięczna lektura, łatwo się ją omawia. Hobbit jest trudniejszy, uczniowie raczej nie dostrzegają jego głębi, przede wszystkim zwracają uwagę na elementy przygodowe.

     

    BTW: Kłopot nie tyle jest z kanonem, co z podejściem nauczycieli do omawiania lektur Nawet Janko Muzykant może spodobać się dzieciakom, jeśli odpowiednio się go przedstawi, nowela stanie się przyczynkiem do dyskusji na tematy współczesne, bieżące.

  10. W dniu 31.10.2020 o 11:20, Holy.Death napisał:

    Dzieci o tych i innych słowach nauczą się w szkołach. Albo od rodziców. Dla mnie oburzenie na wulgarność protestów to hipokryzja. Czyżbyśmy zapomnieli naszych klasyków? [...]

    Jakie jest najbardziej znane polskie słowo za granicą? Co jest powszechnie wykorzystywane jako znak przestankowy? Niby ludzie jakoś starają się nie przeklinać, ale to tylko gra pozorów, o czym najdobitniej świadczy choćby to jak wygląda oficjalna "mowa parlamentarna" w porównaniu z wersjami "taśmowymi" (z różnego rodzaju podsłuchów na przestrzeni lat).

     

    Wszystko, o czym wspominasz, jest jasne. Zmierzam do czegoś innego; powtórzę, być może klarowniej niż poprzednio: wulgaryzacja, która panuje na protestach, zyskała uznanie "elit", przedstawicieli uniwersytetów. Do tej pory, gdy padały mocne (ba, wulgarne) słowa, politycy czy właśnie profesorowie starali się od tego odcinać. Tym razem jest inaczej, nie ma zahamowania, jest przyzwolenie tych, którzy mogliby to wyhamować. Idąc tym tropem, można np. stwierdzić, iż na naszym forum nie powinno się już stawiać ostrzeżeń za wulgaryzmy, bo każdy ma prawo do emocji, niektórych kwestii nie da się wyrazić inaczej itd. Postawiono pierwszy, bardzo duży krok w stronę "ukorytowienia" dialogu jako takiego. Obecne wulgarne protesty staną się wzorcem dla przyszłych manifestacji (skoro oni mogli wyrażać się tak, to dlaczego my nie?). Jestem zdania, że już z tego nie wyjdziemy. Jeśli poloniści wręcz zachęcają do protestowania w taki sposób, to gdzie szukać ratunku? "Wszyscy sprościeli, schamieli", cytując Dąbrowską.

     

    Cytat

    Ze swojej strony powiem, że pierwsze słyszę o "nacisku studentów" w kontekście godzin rektorskich. Moja propaganda - nawiązując do Watchmenów - mówiła o geście solidarności niektórych uczelni (i stąd to wprowadzenie godzin rektorskich). Przykład jest raczej słaby, bo co to jest opuszczenie jednego dnia zajęć?

    Przykładem jest UW. Nowy rektor uczelni najpierw napisał dość neutralny list ("poprawny politycznie"), co spotkało się z natychmiastowym oburzeniem studentów, profesorów uczelni. Efekt? We środę godziny rektorskie, dłuższe godziny otwarcia kampusu centralnego UW (wszak trzeba szukać ochrony przed PiS-owską policją) i mail o możliwości uzyskania przez studentów pomocy prawnej i psychologicznej (BTW: jaka ta dzisiejsza młodzież wrażliwa...).

    Cytat

    Jaruzelski miał coroczne protesty pod swoim domem z okazji Stanu Wojennego, o ile mnie pamięć nie myli. Protesty są pod ich domami (i nie tylko ich), bo są co najmniej współodpowiedzialni za obecną sytuację.

    Trwam przy swoim: udostępnianie przez Strajk Kobiet prywatnych adresów przeciwników jest dość niskie. A zestawienia Kaczyńskiego z Jaruzelskim stanowi zbędną hiperbolizację. 

     

    1 godzinę temu, Pzkw VIb napisał:

    Po pierwsze bardzo bym prosił o nieużywanie wobec protestujących słowa dzicz.

    Użyłem tego słowa w porównaniu, czym złagodziłem wypowiedź (zresztą w porównaniu, w którym zestawiłem "nas wszystkich").

     

    Cytat

    Właśnie to jest przykład na niezależność uczelni. Suwerenna decyzja rektora. 

    Heh, suwerenna. Jak pisałem wyżej - przykład nowego rektora UW. Uczelnie od wielu dekad skręcają w lewo (vide romans z komunizmem, z którego potem trzeba się było wykręcać), pod tym względem wiele się nie zmienia. Tu nie chodzi o jakiś nacisk polityczny, konkretny nacisk, typu partia X każe danej uczelni zachować się w taki a nie inny sposób. Nacisk ten jest bardziej subtelny: w środowisku "elit akademickich" po prostu nie wypada popierać prawicy (podobnie jak w Hollywood), na uczelni ciężko przeżyć z konserwatywnymi poglądami. Owszem, nikt tego otwarcie nie powie, ale niepisana zasada jest niestety taka, a nie inna. 

  11. Nie chcę wdawać się w dyskusje na temat słuszności (bądź nie) wyroku TK - i tak nie dojdziemy do zgody. Chciałbym natomiast poruszyć problem protestów, ich formę. 

     

    Bez wątpienia tak wulgarnych protestów w Polsce jeszcze nie widzieliśmy. Pal licho, gdyby problem dotyczył tylko jakichś radykalnych grup; sytuacja jest jednak inna - wulgarność jest zjawiskiem powszechnym w ostatnich dniach. Najsmutniejsze jest to, że taka forma protestu spotyka się nie tylko z aprobatą celebrytów, dziennikarzy (jak mówi Robert Mazurek: "Od dziennikarzy głupsi są już tylko aktorzy"), lecz także profesorów, wykładowców akademickich (w tym polonistów)! Zastanawiam się, czy taka forma, taka wulgaryzacja służy protestującym. Nie przemawia do mnie argument, że "już nie wytrzymujemy" i dlatego wygląda to tak, a nie inaczej. Każdy z nas wielokrotnie "nie wytrzymuje" w różnych miejscach, co jednak nie oznacza, że mamy zachowywać się prymitywnie, jak dzicz (BTW: sam Rzepliński o tym mówił w kontekście obecnych protestów). Klasę trzeba zachować do samego końca, bez względu na niepokój (czy - jak chcą protestujący - wk*&ienie) daną sytuacją. Jeśli ekspedientka w sklepie była dla mnie nieuprzejma, to nie znaczy, że mam jej powiedzieć odp... się (bo mam emocje!).

    Byłem wczoraj w południe na Krakowskim Przedmieściu, jeszcze zanim pojawili się protestujący. Zaiste smutny to widok: kościół św. Krzyża otoczony przez policjantów, żandarmerię wojskową. Przypominam słynne zdjęcia z czasów powstania ze zniszczoną figurą Chrystusa. To jest ta słynna tolerancja ludzi tolerancyjnych? Na tym polega tolerancja, że umieszczamy wulgarne napisy na świątyni, chociażby w Pcimiu Dolnym? No chyba nie! Zresztą problem dotyczy nie tylko miejsc zabytkowych (o pozostawienie ich w spokoju zaapelowała m.in. redakcja portalu histmag.org); wolałbym, aby pięciolatek nie czytał przy przystanku, iż PiS należy je*ać.

     

    Bawi mnie również oburzenie wynikające z faktu, że protestujący mogą liczyć się z konsekwencjami swoich czynów. Dobrym przykładem są tu uczelnie, które wprowadzały w minionym tygodniu godziny rektorskie, dziekańskie czy jeszcze jakieś inne pod naciskiem studentów. (To tak swoją drogą doskonale pokazuje apolityczność naszych wspaniałych uniwersytetów), Mnie się wydaje, że protest polega m.in. na tym, że jego uczestnik decyduje się ponieść konsekwencje swoich czynów, zrobić coś niezgodnego z przyjętym porządkiem, zapłacić cenę za udział w wydarzeniu. Np. nie wezmę udziału w zajęciach uczelnianych, dostanę nieobecność, co pociąga za sobą dalsze reperkusje. A tutaj - usprawiedliwienie! Wybaczcie, ale dla mnie to jest żałosne (zaprotestuję, ale zabezpieczę sobie tyły).

     

    Trzecia sprawa: punkty docelowe tych protestów. Jaka by Godek nie była, jaki by nie był Kaczyński, krzyczenie przed ich domami wydaje mi się niestosowne (zwłaszcza że obok mieszkają inni  "zwykli" ludzie). To, że protestujący mają czas, mają taką swobodę, że mogą w środku tygodnia nie iść do pracy, nie oznacza, że należy komuś uniemożliwiać odpoczynek po wysiłku bądź dojazd do domu (vide sparaliżowane miasta). Zazdroszczę wolnego czasu!

    • Upvote 1
×
×
  • Utwórz nowe...