Od razu pochłonąłem całą pierwszą serię i stwierdziłem, że (według mnie) scenarzysta jak i reżyser powinni dostać za niego oskara. Jako, że nikt ze znanych mi osób ww. serialu nie zna, postanowiłem się nim "podzielić" na blogu dla ludzi inteligentnych (eld jezd gupi). Pod spodem krótkie streszczenie opisu serialu napisane przez jednego z użytkowników "Filmweb".
Martin Freeman jako Watson jest świetny; ma swoje problemy i w żadnym wypadku nie jest tylko tłem dla tytułowego bohatera. Benedict Cumberbatch jako Holmes jest wprost rewelacyjny. To jest postać obrosła legendą i przytłoczona milionem mniej lub bardziej sztywnych interpretacji, które on zrzucił jednym wzruszeniem ramion i stworzył swoją własną, unikalną i w każdym calu doskonałą kreację. Sherlock to uwspółcześniona wersja przygód jednego z najsłynniejszych detektywów, połączenie tradycji z nowoczesnością: mimo że Watson nie pisze opowiadań, tylko bloga, a Sherlock nie rozstaje się ze swoim smartphoneem, to dedukcja, a nie technika, dalej gra pierwsze skrzypce. Widać to także w formie: serial sprawia wrażenie multimedialnego, bo gdy akcja toczy się w najlepsze, na ekranie pojawiają się podpowiedzi, dzięki którym widz może na bieżąco śledzić tok rozumowania Sherlocka. Nic w tej serii nie razi jako sztuczne: metody rodem z CSI, bardzo Houseowata postawa Sherlocka (i tu dopiero dobrze widać, jak wiele House ma z Holmesa - a nie vece versa!) - to nie jest próba skopiowania czegoś, co już było, ale niezwykle umiejętne wykorzystanie dostępnych środków i możliwości współczesnego kina oraz dialog i świadome mruganie okiem do widza.
- Czytaj dalej...
- 2 komentarze
- 561 wyświetleń