Skocz do zawartości

Lord Thomas

Forumowicze
  • Zawartość

    141
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Lord Thomas

  1. Wraz z nim pojawia się także bies z otchłani. Jak ja mam to rozwalić?? Nie dość, że wielkie, nie dość, że szybkie to jeszcze potrafi zadać 500 obrażeń za jednym ciosem.(...) I że niby jak ja mam to pokonać?? A dodam, że odwrotu już nie ma, trzeba to zniszczyć, a save'a wcześniejszego nie mam...

    Nie wiem jak jest w tym modzie, ale normalnie wystarczyło że rzucisz na swoją drużynę "ochronę przed złem" i można było tłuc bieska bez żadnych konsekwencji - biedaczek nawet nas nie widział. A i pamiętaj o broni +3, bo tylko taka i lepsza na niego skutkuje.

  2. Pieski i misie nadawały się też nieźle do zrobienia żywej barykady w wąskich przejściach. Nawet jeśli same zbytnio nie nadgryzły przeciwnika, to spowolniły go na tyle, że drużyna miała czas się ustawić, a nawet posłać parę strzał i zaklęć.

    Dlatego też bardzo często używałem przywołań. To, że pieski są nieocenione przekonywałem się przy każdej trudniejszej walce. Pamiętam, że zawsze robiłem je na zamku we Wrotach Baldura i to w takich ilościach, że samo stworzenie i ustawienie ich zajmowało kupę czasu, ale efekty po paru próbach i poprawkach wszystko rekompensowały. Sarevok i jego sobowtórniaki nie mógł nawet dojść do Wielkich Książąt, co prawda potem się przebijali, ale byli już na tyle poprzetrącani, że nawet "Was cas sie skoncył nacelne!" i "Cas na poćwiartowanie kilku połci mięsa" nie pomagało :wink: . To samo z final fight. Chociaż z tym już było gorzej. W końcu Sarevok to istna kosiarka i nie wyrabiałem z produkcją.

    Dlatego przeważnie trzymałem w drużynie Jaheirę, bo jako druidka zawsze miała jakieś pieski na podorędziu.

    A ja ją wywaliłem, a na jej miejsce dałem Branwen też miała tego gadostwa od groma, a dokładniej to szkielety, które imo się lepiej sprawdzały jako mięso(???) armatnie.

    Różdżki, niestety, zbyt szybko się wyczerpują.

    Ja za pierwszym razem taszczyłem tego mnóstwo i chomikowałem je na później, a pod koniec i tak nie zdołałem ich wszystkich wykorzystać więc za drugim podejściem zużywałem je od razu albo sprzedawałem.

  3. A co do rozdzielenia bohaterów – to własnie najlepszym sposobem jest śmierć jednego z nich, drugi zostaje

    O ile pamięć mnie nie myli, to można to rozwiązać bardziej "po ludzku". Trzeba było wejść do jakiegoś domu kolesiem, którego chcieliśmy wywalić i poprostu go odłączyć, wtedy nie miał możliwości z nami pogadać i druga osoba zostawała w drużynie. Było to najlepsze rozwiązanie, bo można było potem znowu przyjąć daną osobę do drużyny gdy się rozmyśliliśmy.

    A co do drużyny, to u mnie był taki skład:

    Ja (łowca)

    Ajantis

    Imoen

    Xan

    Branwen

    Dynaheir

    Albo:

    Ja (mag)

    Minsc

    Imoen

    Edwin

    Branwen

    Xan

    Wszyscy mieli bronie dystansowe (oprócz normalnych). A gdy robiło się naprawdę gorąco to najlepszą taktyką było zasypanie wroga masą szkieletów, piesków, misiów, gnolli i innym tego typu mięsem armatnim, a następnie rozstrzelanie wroga z łuków i czarów. Sprawdzało się też wystrzelenie w kierunku miejsca gdzie spodziewaliśmy się wrogów parę kul ognia, po czym gdy wróg już załapie, że ktoś robi mu niezłe kuku, stworzenie znów nieocenionych misiów, piesków itd. Natomiast w dwójce według mnie, bronie dystansowe nie miały już racji bytu, a pieski i misie zostały zastąpione przez sukkuby, żywiołaki, i inne biesy z otchłani każdy o sile 50 piesków, więc i tłoczno już tak nie było.

    PS:A co do grania na kodach to nie widzę w tym najmniejszej przyjemności. Gdy już nie mógłbym naprawdę sobie poradzić wolałbym chyba zrezygnować z gry i zostawić ją jak "dorosnę". Tym bardziej jeśli jest to gra tak świetna jak BG.

  4. W BG1 znalazłem pewną ciekawostkę- na początku, gdy w gospodzie ,,Pod Pomocną Dłonią" uda się nam zagadać Khalida i Jaheriję jednocześnie przez własną postać i Imoen, to po chwili pojawia się gość o imieniu Bjor Niedouczony (czy jakoś tak :wink: ) którego też można przyłączyć do drużyny. Dziwna postać :P Ciekawe, czy to bug, czy żart ze strony twórców... A czy ktoś z was spotkał kiedyś podobne ,,sytuacje"? :wink:

    Koleś ma na imię Biff i nie jest on w każdym bądź razie bugiem, a swego rodzaju lekiem na buga :) . Pojawia się on wtedy gdy brakuje postaci do dialogu, można z nim więc pogadać, a nawet w niektórych przypadkach przyłączyć do drużyny. Jego wprowadzenie zapobiegało krytycznym błędom w pracy silnika Infinity, ale przypadek który opisałeś jest raczej bugiem. Zresztą Biffa możemy spotkać również w BG2 gdzie pełni taką samą funkcję, a oprócz tego (tu ewidentnie twórcy puszczają do nas oko) w misji dla Quayle'a, przedstawienie w Teatrze Pięciu Dzbanów gdzie zastępuje nieobecnego aktora co mu zbytnio nie wychodzi i przez to jest biedaczek smutny :cry: .

  5. A ja właśnie skończyłem Baldurs Gate :roll: pojedynek z Sarevokiem rozczarowuje - w ogóle postać ta jest tak słabo nakreślona w grze, spotykamy ją praktycznie tylko w le grande de finale gdzie po zamienieniu dwóch zdań zaczynamy walczyć.

    Nie martw się, będziesz miał jeszcze okazję spotkać Sarevoka (BG2), a nawet przyłączyć go do drużyny (BG2:ToB)!

    Sam pojdynek był dla mnie niesamowicie trudny - gdyby nie błędy w grze pozwalające wyciągać na wabia pojedyńczo przeciwników to bym raczej nie ujrzał napisów końcowych. Było ciężko - load/save i te sprawy ;)

    Heh, to ja zalewałem ich całymi masami przywołanych stworów i podczas gdy oni zajmowali się ich eksterminacją, ja wykańczałem ich wszystkim co tylko działało na odległość :)

    Mam sporo zastrzeżeń do gry jeżeli chodz o fabułę - [kim był Tazok w finale ?]

    Jego również będziesz miał przyjemność (lub nie) spotkać w BG2

    wszystko jest zrobione na rachu ciachu - po oczach najbardziej daje konstrukcja fabuły - śmigamy do obozu wroga - zabijamy jego dowódcę - czytamy zwój denata który zawsze ma przy sobie a którego nadawcą jest zawsze ktoś z wyższej półki - idziemy do jego bazy i w kółko macieju przez 7 rozdziałów.

    Nie narzekaj, wcale nie jest tak źle z tą fabułą. Mi się ona wtedy podobała i to nawet bardzo.

    Ale gra się nadal dobrze, historia i klimat potrafi wciągnąć na długie majowe godziny a prekursorowi można wiele wybaczyć.

    I oto chodzi :D

  6. Z ekwipunkiem czy bez? :k
    Chodzi ci o przedmioty zwiększające np. siłę? Bo co najwyżej taki Czerpak podnosi siłę o 20, więc jakie to ma znaczenie przy 1000 jak to ma miejsce u Marcusa1988?
    Bez ekwipunku równo po 1000
    :shock: Ja nadal powątpiewam, mi chodziło o podstawowe atrybuty rozdzielane po parę punktów przy każdym awansie na następny poziom.
    No może nie cały dzień (ok. 30 min :P ), ale posłużyłem się trickiem ze spaczeniem :P
    To ja również przeznaczyłem na to ok. 30 min., ale bez przesady nie przybyło mi w tym czasie ponad 900 punktów siły i wytrzymałości.
  7. No nie wiem ja tam wolę nosić jako broń Złote Ostrze (choć podobno lepsze jest przekształcone w Błękitne Znamię) i Rękawice Randagulfa. Czerpak ogólnie rzecz biorąc silny to nie jest.
    Czerpak silny nie jest???

    Tu masz parametry Czerpaka i Błękitnego Znamienia. Porównaj sobie i nie opowiadaj więcej takich herezji :D

    Czerpak

    Chop: 10-70

    Slash: 10-60

    Thrust: 1-4

    Szybkość: 1.75

    Waga: 40.0

    Wytrzymałość: 6000Cena: 400000

    Stały efekt:

    Zwiększa się Atak 30 pkt

    Zwiększa się Siła 20 pkt

    Obniża się Kondycja 1 pkt

    Zwiększa się Wytrzymałość 20 pkt

    Zwiększa się Szczęście 20 pkt

    Błękitne Znamię (lepsze od Złotego Ostrza):

    Chop: 10-60

    Slash: 5-55

    Thrust: 5-25

    Szybkość: 1.50

    Waga: 40.0

    Wytrzymałość: 4500

    Cena: 150000

    Ładunek: 500

    Przy użyciu (nie na stałe):

    Obrażenia od ognia 10-30 pkt na dotyk

    Zwiększa się Atak 30 pkt for 30 sec na siebie

    Odnowienie Kondycji 10 pkt na siebie

    Mało - w Morrowindzie pamiętam, ze bez cheatów miałem grubo powyżej 1000 :P
    A jakim że to sposobem panie? :shock: Albo siedziałeś i spaczałeś się cały dzień (w czasie rzeczywistym :D ) albo źle mnie zrozumiałeś. :>
  8. Na 41 lvl-u nie da się nic robić? Człowieku ja na lvl>100 miałem(...)

    Masz moda? Bo mi wyszło, że skoro minimalnie postać w Oblivionie zaczyna z siedmioma umiejętnościami na poziomie MINIMUM 25 (Bo można tak stworzyć postać, by premie do umiejętności ze specjalizacji i rasy poszły do skillów pobocznych), to i tak punktów za umiejętności główne masz w grze do zdobycia 7 * 75 = 525, a na level wskakuje się za 10 punktów umiejętności głównych, to można najwyżej osiągnąć 525:10 = 52(level),5(czyli pół paska "do następnego poziomu"). Poza tym mi się nie chce biegać po puszczy i ubijać dreughi i wiły tylko po to, by np. podnieść sobie level do 40 czy skill marksman do 100...

    Tu chodziło nie o Obliviona, ale o Morrowinda :D

    czy ktoś gra jeszcze w Morrowinda? Poszukuje wysokolevelowych postaci do porównania? Ja mam 33 pozomowego wojownika z pancerzem 216 i buzdyganem przyjaciela Avatra na 100 levelu

    To ja jak wcześniej napisałem miałem gościa coś około 110 poziomu, ponadto pancerz około 300 (Kirys Bogów, Opoka Eleidona, Upiorna Opoka), Broń najlepsza z możliwych - Czerpak, atrybuty też nieźle przypakowane ( wytrzymałość i siła po ok. 150).Ogólnie sporo w to grałem 8)

    PS: 33-poziomowy wojownik to wysokopoziomaowa postać?? To co ja mam powiedzieć? :wink:

  9. Szkoda, że to takie łatwe i na 41 lvl nie da się nic robić :(

    Na 41 lvl-u nie da się nic robić? Człowieku ja na lvl>100 miałem jeszcze ogromną liczbę zadań do wykonania i spory kawał świata do zwiedzenia. Ale inna sprawa, że byłem już wtedy prawdziwą kosiarką i nic nie miało prawa przeżyć w bezpośrednim starciu, więc gra stawała się dość nudna :(

×
×
  • Utwórz nowe...