Skocz do zawartości

jacekw123

Forumowicze
  • Zawartość

    658
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez jacekw123

  1. jacekw123
    Przyszedł czas na zapowiadaną przeze mnie ankietę. Byłbym niezmiernie ucieszony, gdyby zagłosowało jak najwięcej osób, dzięki czemu wyniki będą reprezentatywne (w miarę). Nie wiem ile dni potrwa głosowanie. Zakończę je albo jeśli głos odda dużo osób (wątpliwe), albo po upływie określonego czasu, dajmy na to, tygodnia. Niestety, sam muszę wybrać płyty (wiadomo, że nie udostępnię wszystkich, które się ukazały w ubiegłym roku), więc część z Was może nie być zadowolona, ale tak już jest. Postaram się wyselekcjonować je obiektywnie, czyli wybrać nie tylko to, czego słucham, ale też to, co obiło mi się o uszy lub wiem, że jest dobre, ale mimo wszystko mnie nie przekonuje. Ankietę podzielę na dwie kategorie - zagraniczne/polskie, ale w planach mam ostatnią ankietę, w której znajdą się tylko najlepsze albumy z dwóch kategorii i wtedy definitywnie zostanie wybrana płyta roku. Zapraszam więc do głosowania!

  2. jacekw123
    Witam ponownie, po kilku dniach przerwy pragnę zaprezentować polskie albumy wydane w ubiegłym roku, które są godne uwagi. Tak samo jak przy poprzednim wpisie, nie będzie "topów", po prostu lista i, zaznaczę już na wstępie, subiektywna. Brak więc chociażby Edyty Bartosiewicz, której płyta po prostu mi się nie spodobała. Nie zabraniam jednak komentować i wpisywać własne propozycje, bo coś mogłem przeoczyć i nie umieścić we wpisie jedynie przez przypadek (tak jak poprzednio album Nicka Cave'a Push the Sky Away).



    Od razu wysunę pewną propozycję. Chciałbym przeprowadzić ankietę na najlepszą zagraniczną płytę roku i na najlepszą polską płytę roku. Domyślam się, że niezbyt dużo osób zagłosuje i wyniki nie będą reprezentatywne, ale mimo wszystko proszę o propozycje (żeby nie zawierać jedynie tego, co słucham ja). Oczywiście w komentarzach, czy to do tego, czy do poprzedniego wpisu.



    A teraz zapraszam do lektury.



    1. BOKKA - Bokka






    Zacznę do najlepszego polskiego albumu tego roku (oczywiście dla mnie).



    BOKKA to tajemniczy projekt, który bardzo szybko zawładną moim sercem. Dowiedziałem się o nich przeglądając propozycje na last.fm. Posłuchałem od niechcenia Town Of Strangers i już nie mogłem się oderwać. Zespół pełnymi garściami czerpie od takich twórców jak M83 czy The Knife. Czynią to rewelacyjnie. Każda piosenka ma swoją duszę. Polecam gorąco całą płytę, z fenomenalnym, wspomnianym już Town of Strangers na czele (wraz z teledyskiem od Psychokino).



    Nie będę już nic więcej pisał, bo ich trzeba poczuć samemu.



    2. Lilly Hates Roses - Something to Happen






    Zaistnieli na Make More Music od Empiku. Jak mówią źródła, poznał ich cały świat (amerykańskie radio KEXP i brytyjski magazyn NME). Jednak nie to czyni ich jednym z największych odkryć polskiej sceny muzycznej. Jest to minimalizm. Ich piosenki nie są przesycone zbędnymi dźwiękami, słyszymy jedynie to, co konieczne. Dlatego urzekają. Już od pierwszej poznanej przeze mnie piosenki - Youth - pokazują wyraźnie swoje inspiracje amerykańskim folkiem, który w polskim wydanie brzmi jeszcze lepiej niż możemy to sobie wyobrazić. Nie ograniczają się do angielskiego (Dead Deer, All I Ever, Let the Lions (In My House)), ale śpiewają też w ojczystym języku i to w cale nie gorzej (Głosy Zza Kwiatów, Kto, jeśli nie my?). Kolejny udany polski debiut.



    3. Sorry Boys - Vulcano






    Już nie debiut. Warszawski zespół Sorry Boys udowodnił swoją pierwszą płytą, że Polacy mogą dużo znaczyć również na muzycznej scenie światowej. Drugim albumem tylko pozostawił w tym przekonaniu. Wydane przed premierą single The Sun i Phoenix (znowu teledysk od Psychokino) zaostrzyły mój apetyt na krążek, który nie rozczarował. Nie da się ukryć, że liczyłem na trochę więcej, ale taki poziom również wystarcza i nie zniechęca. W końcu doczekaliśmy się też piosenki śpiewanej po polsku, tj. Zimna Wojna, która idealnie demonstruje możliwości wokalne Beli.



    4. Uniqplan - Wilderness






    Chociaż Uniqplan powstał w 2010 roku w Warszawie, dopiero w roku ubiegłym wydał swój debiutancki krążek. To co grają, jest mieszanką rocka, elektroniki i synthpopu. Osobiście widzę w nich kolejną nadzieję, na rozsławienie Polaków, na muzycznej scenie międzynarodowej, bo swoich umiejętności nie mogą się wstydzić. Jest tak, jak być powinno. Rozrywkowo, tanecznie i rockowo. Potwierdzają to piosenki Wilderness, This Make Sense i Freeland.



    5. Dawid Podsiadło - Comfort and Happiness






    Rozsławił się dzięki zwycięstwu w programie X-Factor. Trudno określić gatunek muzyki, którą tworzy. Dla jednych będzie to pop, dla innych (w tym mnie) coś bliższego folkowi. Nie zmienia to faktu, że został obdarzony pięknym głosem, który świetnie potrafi oddać emocje. Warto zapoznać się również z reedycją jego albumu, z której pochodzi najlepsza moim zdaniem piosenka (Powiedz Mi, że Nie Chcesz wraz z teledyskiem od, a jakże, Psychokino - to naprawdę nadzieja polskiej krótkometrażowej kinematografii ). W wersji podstawowej godne uwagi są Trójkąty i Kwadraty, Nieznajomy (plus ich angielskie wersje) oraz dwie części No. Warto też zwrócić uwagę na utwór 4:30, napisany do filmu Kamienie na Szaniec. Na dniach ukaże się też do niego psychokinowy teledysk.



    6. Hello Mark - Close Yor Eyes






    Bardzo mało znany zespół. Niezasłużenie, bo grają naprawdę świetnego indie rocka. Na największą uwagę zasługuje fenomenalny utwór Never Ending Story (nie ma nic wspólnego z przebojem Limahla). Właśnie dzięki niemu poznałem zespół. Warto też posłuchać There's a Lot oraz Close Your Eyes.



    7. Tides From Nebula - Eternal Movement






    Teraz zupełnie coś z innej beczki. Instrumentalny post - rock w polskim wydaniu. Kolejny zespół eksportowy. Ich piosenki wyzwalają ogromną energię. Trzeci studyjny album nie odbiega od poprzednich. Trzyma wysoki poziom, a świadczą o tym Only With Presence, Laughter Of Gods i Hollow Lights. Zadziwia mnie, że nawet w takim gatunku muzycznym Polacy radzą sobie świetnie.



    8. Riverside - Shrine of New Generation Slaves






    Rock progresywny od Polaków od lat ma się bardzo dobrze nie tylko w ojczyźnie, ale też na całym świecie. Warszawska grupa nie jest wyjątkiem. Riverside istnieje już od ponad dekady i nie zawodziło. Tą płytą postawili kropkę nad "i". Idealna w każdym calu, ukoronowana utworami The Depth of Self - Delusion i New Generation Slave.



    9. Fismoll - At Glade






    Znowu folk. Ale co poradzić, jak Polakom tak dobrze od wychodzi? Tym razem w najspokojniejszym wydaniu, jeszcze prostszym niż Lilly Hates Roses. Muzyka na wyciszenie i odpoczynek. Trochę przygnębiająca, ale i tak idealna. Przykładem tego jest najlepszy utwór Let's Play Birds oraz tylko trochę słabszy Trifle.



    10. Mikromusic - Piękny Koniec






    I proszę. Mamy nawet połączenie jazzu i trip-hopu. Chociaż to już czwarty album wrocławskiego duetu, dopiero on mnie zachwycił i przekonał do Mikromusic. Najlepsza piosenka to oczywiście Takiego Chłopaka, nad którą zachwycają się recenzenci. Ja od siebie dodam też Jestem Super. Do tej pierwszej warto też obejrzeć udany teledysk. Dodam też, że żałuję, iż nie byłem na ich niedawnym koncercie w Białymstoku, bo podobno na żywo są jeszcze lepsi. Wam jednak może się to udać, bo trasa koncertowa trwa.



    11. Plastic - Living In The iWorld






    Tym razem miła odmiana. Futurepop (lub nawet eurodance). Zespół Plastic inspiruje się hitami lat 90', wykonawców takich jak Corona czy Haddaway. Czegoś takiego brakowało na polskiej scenie muzycznej, miło więc, że od kilku lat tę pustkę wypełniają. Z najnowszego albumu warto zainteresować się hitami Long Way Home i I Want U (plus remixy).



    12. Eric Shoves Them In His Pockets - Walk It Off






    Ostatnia płyta. Nie ma sensu się tutaj dużo rozpisywać. Niszowy, aczkolwiek świetny zespół rockowy. Godne polecenia są utwory Storms oraz Walk It Off.



    Płyty, na które zabrakło czasu, a również są godne polecenia:



    Rebeka - Hellada



    Monika Borzym - My Place



    Tomek Makowiecki - Moizm



    Strachy na Lachy - !TO!



    Atlas Like - Atlas Like EP (EPka co prawda, ale bardzo miła do słuchania)



    ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



    Na razie to tyle, być może o czymś zapomniałem, ale cóż, zdarza się.



    Proszę Was o komentowanie (jak już ktoś blog odwiedza, to niech zostawi coś od siebie), poprawę ewentualnych błędów i spełnienie mojej prośby ze wstępu.

  3. jacekw123
    Witam wszystkich po długiej przerwie. Miałem regularnie publikować treści na blogu, ale niestety brak czasu na to nie pozwolił. Dlatego wracam od razu z subiektywnym rankingiem najlepszych płyt ubiegłego roku. Nie będę się bawił w żadne "Top 10" lub coś w tym stylu, bo pragnę wyróżnić wszytko, co jest warte zainteresowania i nie zamierzam pozycjonować. W związku z tym nie obowiązuje żadna kolejność, płyty będę wymieniał tak, jak przyjdą mi do głowy.



    1. Arctic Monkeys - AM






    Zacznę od płyty, która była dla mnie przełomem. Od singla Do I Wanna Know?, wydanego w czerwcu, rozpoczęła się moja miłość do zespołu Arctic Monkeys. Styl piosenki, jej brzmienie, zupełnie nie pasowało do wcześniejszych dokonań zespołu. Nota bene właśnie dlatego przypadło mi do gustu. Od tej chwili niecierpliwie wyczekiwałem albumu, który po ukazaniu się spełnił wszystkie moje pokładane w nim nadzieje. Zawiera on zupełnie nowe dla kapeli brzmienia, nie odchodząc jednak zupełnie od pierwszych dwóch, kultowych płyt. Warto zaznaczyć (chociaż każdy fan o tym wie), że mentorem młodych anglików został kolega po fachu, Josh Homme z QotSA. Moim zdaniem Alex Turner z kolegami tylko na tym zyskali.



    2. Imagine Dragons - Night Visions






    Na wstępie zaznaczę, że sam nie wiem, czy ten album został wydany w 2012, czy dopiero w 2013 roku. Różne źródła przekazują inne informacje. W tym wypadku jednak będę opierał się na last.fm, a tam wyraźnie datę premiery zaznaczono na 12.02.13. Jest to najczęściej słuchana przeze mnie płyta w ubiegłym roku. Wszystko zaczęło się od usłyszenia w radiu kawałka It's Time. Stało się to jeszcze przed wielkim wybuchem popularności zespołu. Dlatego podszedłem do kapeli sceptycznie. Kilka razy przesłuchałem wspomniane It's Time oraz Radioactive i wtedy mnie złapało. Nie mogłem oprzeć się ciągłemu zapętlaniu powyższych utworów.. Potem doszły jeszcze Bleeding Out, Nothing Left to Say, Hear Me i zostałem pochłonięty przez magię Imagine Dragons.



    3. Woodkid - The Golden Age






    Na pewno nikt się nie zdziwi, gdy powiem, że odkryłem Woodkida przez trailer AC: Revelations. Wykorzystana tam piosenka Iron zawierała w sobie coś szczególnego, przez co ciężko było o niej zapomnieć. W dodatku świetnie pasowała do trochę mrocznej, ale i poważnej oraz doniosłej zajawki gry i jej klimatu. Ogromnie się ucieszyłem, gdy solista zapowiedział debiutancki album. W końcu zapragnął wyjść z cienia reżysera teledysków gwiazd i sam coś osiągnąć. W moich oczach dokonał tego. Płyta jest niesamowita, tworzy spójną całość, bez żadnego słabego elementu. Bębny, czy klasyczne instrumenty w tle tylko potęgują efekt "epickośći", obcowania z czymś szczególnym.



    4. Daft Punk - Random Access Memories






    "Zero oryginalności" pomyślicie. Płyta zdobyła Grammy za Najlepszy Album 2013. Ale co z tego? Dla mnie to i tak czołówka. Nie przepadałem nigdy za francuskim duetem. Wiadomość o ich powrocie wcale mnie nie przejęła. Mimo to przesłuchałem płyty. I jak bardzo byłem zaskoczony, gdy już od pierwszej piosenki zaczęła mi się podobać. Nie jest to bowiem to, czego doświadczamy na najsłynniejszej Discovery z 2001 roku, ale misz-masz kilku gatunków, w tym funku oraz starego disco. W moim odczuciu piękne połączenie i unikalny styl. Dodatkowym atutem są zaproszeni do tworzenia płyty goście m. in. Julian Casablancas z The Strokes, czy Pharrell Williams. Wisienką na torcie jest utwór Touch nagrany z Paulem Williamsem. Zaangażowanie orkiestry to naprawdę świetny pomysł.



    5. Arcade Fire - Reflektor






    Album przez wielu krytykowany, przeze mnie uwielbiany. O Arcade Fire słyszałem wiele razy, ale do gustu przypadło mi tylko kilka piosenek. Mimo to czekałem na album. Miałem nadzieję, że Kanadyjczycy jednak zaskoczą czymś szczególnym. I tak się stało. Już po usłyszeniu singla Reflektor można było przeczuwać zmianę. W chórkach słyszymy samego Dawida Bowiego, który chwalił utwór i koniecznie chciał w nim wystąpić. Kompozycja trwa ponad siedem minut i zapowiadała długi, potężny krążek. Cały album opiera się na micie o Orfeuszu i Eurydyce. Stąd też na okładce rzeźba Rodina Orfeusz i Eurydyka. Mamy więc wyznanie miłości, ją samą, a potem śmierć i Afterlife (moim zdaniem najlepsza piosenka z płyty), czyli życie po śmierci. Jak dla mnie świetna kompozycja i kunszt Arcade Fire, którzy umacniają swoją pozycję jednego z najbardziej znaczących zespołów indie.



    6. Foals - Holy Fire






    Następny zespół, który dotarł do mnie tegoroczną płytą. Z Total Life Forever lubiłem tylko Spanish Sahara (świetny utwór). Antidotes nie przemawiało do mnie w ogóle. Holy Fire też na początku ani mnie ziębiło, ani grzało, ale w końcu dopadł mnie szał My Number i poszło jak z górki. Zakochałem się w Late Night, Bad Habit, Inhaler, Out of The Woods i oczywiście My Number. Mogę tych kawałków słuchać w nieskończoność. Moim zdaniem tym wydawnictwem Foals osiągnęli właśnie szczyt swoich możliwości.



    7. Queens of the Stone Age - Like Clockwork...






    Przykro mi to mówić, ale jedynie ten styl QotSA mi odpowiada, Spokojne ballady i dawka ostrzejszych riffów jedynie w niektórych piosenkach. Dzięki temu słucham właśnie I Appear Missing, ...Like Clockwork czy The Vampyre of Time and Memory. Nie mam nic więcej do dodania.



    8. White Lies - Big TV






    Zaskoczenie? Możliwe, że tak. Ale uwielbiam White Lies. Mroczne brzmienie tego zespołu mnie zadowala. Nie przeszkadza mi jednak dodanie dawki radości, np. w There Goes Our Love Again. Clue programu jest jednak Getting Even, bezsprzeczne arcydzieło i kandydat do mojego singla roku. Zachęcam do poznania tego wydawnictwa, jak i całego zespołu, bo są naprawdę świetni.



    9. The National - Trouble With Find Me






    Nie czekałem na ten album. Nawet samo The National poznałem dopiero po jego wydaniu. I tak płyta mnie oczarowała i nie mogę przestać jej słuchać. Dlatego właśnie ją tu umieszczam. Niech odpowiednią zachętą do poznania będą utwory I Should Live in Salt, Don't Swallow the Cap i Fireproof. Warto też zwrócić uwagę na okładkę autorstwa Bohyuna Yoona, która została zaczerpnięta z jego kolekcji zdjęć, wydanej w 2004 roku.



    10. Kings of Leon - Mechanical Bull






    Skąd ten album tutaj? Nie będę krył, że nie dorasta on do pięt Only by the Night, a być może nawet Come Around Sundown. Mimo to i tak zasługuje na przesłuchanie i polubienie. Co prawda nic odkrywczego, ale jednak bardzo dobre i solidne. Najbardziej przypadł mi do gustu Supersoaker, ale tylko trochę słabsze od niego są piosenki Wait for Me i Beautiful War (wraz z teledyskiem - gorąco polecam). Dobry zespół nie musi nagrywać świetnych albumów, aby dalej się podobać.



    11. Disclosure - Settle






    Kolejny udany debiut minionego roku. Duet od razu został zauważony i zrobił spore zamieszanie na rynku muzycznym. Elektronika w najlepszym wydaniu, świetne kolaboracje. Cud, miód i orzeszki. Obok tego zespołu nie można przejść obojętnie, a wszelkiego rodzaju nagrody i wyróżnienia tylko to potwierdzają. Najbardziej przypadł mi do gustu singiel White Noise, ale wart też zwrócić uwagę na Latch, Help to Lose My Mind (fenomenalne trio London Grammar, o którym już jest głośno za sprawą debiutanckiego albumu) oraz Confess to Me (Jessie Ware, której brakuje w rankingu tylko dlatego, że jej wydawnictwo Devotion ukazało się jeszcze w 2012 roku. Polecam z niego m. in. Wildest Moments, czy remix Running w wykonaniu Disclosure właśnie).



    12. Vampire Weekend - Modern Vampires of the City






    Następny zespół wyróżniony w tym roku Grammy. Za najlepszy album alternatywny. Czy zasłużyli? Tak, bo wprowadzili nowe brzmienia do indie. Ciężko je określić, ale to coś więcej niż indie rock. Stąd nagroda. A jeśli chodzi o płytę, to polecam Step i Diane Young.



    13. Empire of the Sun - Ice on the Dune






    Synthpop. Tak. I to w dodatku australijski. Obecność Depeche Mode będzie uzasadniona, ale dlaczego Empire? Ten zespół jest jednym z najlepszych w tym gatunku. Sam nie wiem dlaczego. Ale tak właśnie jest i ciężko oderwać się od DNA, Alive czy Celebrate. Duet po prostu przyciąga niewytłumaczalną siłą. Warte uwagi są również remixy niektórych utworów dostępne na YT. Część z nich prezentuje wysoki poziom.



    14. Depeche Mode - Delta Machine






    Wspomniałem już, że ta płyta musiała się znaleźć w moim zestawieniu. Wielu powie, że ot, kolejny krążek od Depeche jakich wiele. Dla mnie jednak to coś szczególnego. Pierwsza płyta Depeche, w której naprawdę się zakochałem, na którą czekałem. I która jest mi bliska w całości, a nie jedynie w postaci składanki Best of, w której znajdziemy po kilka utworów z poprzednich płyt. Na uwagę zasługuje Heaven (ale też jego b-side All That's Mine), Soothe My Soul oraz Should Be Higher, ale każda piosenka ma w sobie to coś i warta jest poznania.



    15. Bastille - Bad Blood






    Zespół, który narobił niezłego zamieszania w polskich rozgłośniach radiowych. Aż trzy single znajdowały się na szczytach list przebojów. W pełni zasługują na taki sukces. Wytworzyli swój unikalny, niepowtarzalny styl. Nie można ich pomylić z żadnym innym zespołem. Oprócz radiowych hitów (Pompeii, Laura Palmer, Things We Lost in the Fire) warto przesłuchać też piosenki Icarus i Oblivion. Rozpoznawalne są też covery i mixtape'y. Ukłon w stronę Of the Night oraz (I Just) Died in Your Arms, których nie znajdziemy niestety na płycie.



    16. CHVRCHES - The Bones of What You Believe






    Kolejny debiut. Kolejny zespół synthpopowy. Ale jakże dobry. Supportowali Depeche Mode i sami wyrośli na gwiazdy. Świetne brzmienie, dużo elektroniki, hipnotyzujący głos wokalistki. Czego chcieć więcej? Szczególnie polecam : The Mother We Share, Gun, Recover i Lies.



    17. Franz Ferdinand - Rights Thoughts, Right Words, Right Action






    Do tego albumu podchodziłem niechętnie, a potęgowało tę niechęć radio, puszczające cały czas Love Illumination (skądinąd niezły kawałek, ale dopiero niedawno dane mi było do tego dojść).



    Samego zespołu też wcześniej nie znałem (oprócz słynnego Take Me Out). Jakim cudem znalazł się więc w tym zestawieniu? Tym właśnie albumem przekonał mnie do siebie. Krótkie, pełne energii utwory na zimowe wieczory są jak znalazł. Mnie najbardziej do gustu przypadły Evil Eye, Fresh Strawberries i Goodbye Lovers & Friends.



    18. Various Artists - Les Miserables: Highlights From The Motion Picture Soundtrack






    Nie ograniczam się do jednego - dwóch gatunków, stąd obecność w moim rankingu soundtracku do Nędzników. Film premierę w Polsce miał na początku poprzedniego roku, więc całą płytę również zaliczę jako wydaną właśnie wtedy (chociaż wiem, że światową premierę miała trochę wcześniej). Muzyka, jak i piosenki, to istne arcydzieło. Oczywiście wykonywane w większości przez pospolitych aktorów filmowych (w większości, bo Samantha Barks na przykład, ma za sobą karierę musicalową) tracą trochę na wartości, jednak dalej reprezentują najwyższą ligę. Śpiewać każdy może, a Russell Crowe czy Hugh Jackman mimo ubytków w hmmm... nie wiem jak to nazwać, technice śpiewania, potrafią wykrzesać odpowiednie emocje, dzięki czemu ciężko wyczuć fałsz. Szczególnie polecam Stars, One Day More, On My Own, I Dreamed a Dream oraz Valijean Solioquy.



    19. Editors- The Weight of Your Love






    Jeden z zespołów, które również mogą nie być znane w szerszej świadomości. Mimo to bardzo go cenię. Donośny głos wokalisty oraz zmiana stylu w niektórych piosenkach (raz jest tanecznie, raz wręcz mrocznie) czynią ten album bardzo solidnym, chociaż z pewnością niedocenianym. Polecam Formaldehyde, Honesty, Sugar.



    20. Birdy - Fire Within






    Przyszedł czas na ostatnią płytę w regularnym zestawieniu. Birdy to młoda solistka, która zadebiutowała albumem Birdy w 2011 roku. Wydała go mając zaledwie 15 lat. Znajdowały się tam covery znanych i mniej znanych piosenek (plus jeden autorski, aczkolwiek nieporywający utwór), wykonane spokojnym, pięknym głosem nastolatki. Teraz przyszedł czas na wydawnictwo, na którym znajdują się wyłącznie oryginalne piosenki. I jest porywające. Część kawałków została podlana taneczną nutką (chociaż dalej bez obecności elektroniki), a reszta pozostała spokojna. Całość tworzy niebagatelną kompozycję, której warto przyjrzeć się z bliska. Godne polecenia utwory to Wings, All You Never Say, Strange Birds.



    Albumy, na które zabrakło czasu, aby umieścić je we wpisie a są godne polecenia (może jeszcze pojawi się o nich wpis):



    London Grammar - If You Wait



    Hurts - Exile



    M83 - Oblivion OST



    OneRepubic - Native



    Sting - The Last Ship



    Pearl Jam - Lightning Bolt



    MS MR - Secondhand Rapture



    Rudimental - Home



    Panic! at the Disco - Too Weird to Live, Too Rare to Die!



    Lorde - Pure Heroine



    The Neighbourhood - I Love You



    The Boxer Rebellion - Promises



    Phoenix - Bankrupt!



    The 1975 - The 1975



    Boards of Canada - Tomorrow's Harvest



    Rebecca Herguson - Freedom



    Stereophonics - Graffiti on the Train



    Suede - Bloodsports



    Capital Cities - In A Tidal Wave Of Mistery



    Sigur Ros - Kveikur



    James Blake - Overgrown



    Rhye - Woman



    Placebo - Loud Like Love



    Biffy Clyro - Opposites



    AlunaGeorge - Body Music



    Manic Street Preachers - Rewind the Film



    Kavinsky - OutRun



    Local Natives - Hummingbird



    Trochę za dużo tego jest, ale to tylko dowód na to, jak obfity muzycznie był miniony rok. Mam nadzieję, że ten niedawno rozpoczęty będzie nie mniej bogaty w atrakcje.



    ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



    Proszę o komentowanie oraz korektę ewentualnych błędów.



    Lista najlepszych polskich płyt (już krótsza) ukaże się w ciągu najbliższych dni, a zestawienie najlepszych singli (a w sumie to piosenek, bo będę brał pod uwagę też te niewydane jako single) tuż po nim.


  4. jacekw123
    Drugi wpis poświęcę tematyce, które nie miała się tu znajdować. Do tego artykułu zachęciła mnie mały spór w komentarzach do tego, co napisałem wczoraj. Mianowicie chodzi o to


    Kogo możemy nazwać fanem?

    Sprawa nie jest taka prosta na jaką wygląda. Mamy sporo zespołów tzw. "one-hit wonders", czyli takich, które zasłynęły tylko z jednego przeboju. Tutaj trudno o prawdziwego i oddanego fana. Mało kto słucha innych piosenek wykonawcy (chociaż nie mówię, że tacy się nie zdarzają, jednak to tylko marne promile). Z drugiej strony, czy nie znając innych piosenek można być wielbicielem zespołu? Zdania są podzielone, ale ja uważam (to tylko moja subiektywna opinia!!!), że jednak coś takiego nie może mieć miejsca. Żeby określać się mianem fana, potrzebna jest znajomość danego artysty, jego płyt, piosenek itp. Nie mówię tu o życiorysie, zmianach w składzie zespołu i różnych takich, bo ta sprawa nie musi być bezpośrednio związana z muzyką (aczkolwiek może).Gdy wykonawca jest nam już znany i to co tworzy staje się dla nas bardzo bliskie możemy czynić przymiarki do nazwania siebie fanem.
    Druga kwestia tyczy się zwykłego słuchania. Tutaj nie ma żadnych wyznaczników. Znasz jedną piosenkę lub więcej i ich słuchasz, to twoja sprawa. Jednak bardzo irytującym zjawiskiem jest fakt, gdy ktoś uważa się za wielkiego wielbiciela, a słucha tylko jednej piosenki i to w dodatku granej ciągle przez radio. Posłużę się przykładem utworu "Get Lucky" zespołu Daft Punk. Spora grupa osób deklarowała, że bardzo lubią ten zespół i jest on jednym z ich ulubionych, a znali tylko ten jeden utwór , w dodatku stworzony głównie w celach komercyjnych i wypromowania albumu. Nie mówią oczywiście, że ten kawałek jest zły, ale hype nim wywołany popsuł trochę wizerunek zespołu.
    To tyle moich przemyśleń na dzisiaj. Przypominam o ankiecie z poprzedniego wpisu, bo niedługo chcę rozpocząć recenzowanie lub opisywanie zespołów.
  5. jacekw123
    Witam każdego na moim nowym blogu!
    Zamierzam tutaj opisywać różne płyty, recenzować je i mówić o zespołach, nawet tych mniej znanych.
    Muzyka jest jednym z moich hobby. Nie mam żadnego wykształcenia i traktuję ją emocjonalnie. Nie zagłębiam się w sprawy techniczne i umiejętności artystów, bo mało mnie to interesuje. Gatunki, których słucham najwięcej to indie, muzyka alternatywna, elektroniczna, folk, rock. Będzie tu raczej mało metalu i najpewniej w ogóle rapu. Są to takie gatunki, które mniej przypadły mi do gustu i nie mam o nich pojęcia, więc nie będę nawet próbował.
    Muszę jeszcze poruszyć sprawę stylistyki i poprawności językowej. Nie jestem aż takim orłem, żeby nie popełniać żadnych błędów. Na pewno będzie się to zdarzało, w mniejszym lub większym stopniu. Dlatego proszę o wytykanie byków, na pewno pomoże mi to w rozwoju.
    W miarę możliwości będę zamieszczał jak najwięcej recenzji, ale postaram się promować tutaj zespoły mało znane i pisać o nich. Nie wiem nawet co lepiej, bo internet aż ocieka artykułami o najnowszych i starszych wydawnictwach, więc może lepiej skierować się w stronę odkrywania nowych kapel. Ta decyzja należeć będzie do Was (ankieta). Proszę też o decyzję w sprawie najbliższej recenzji. Dodam kilka swoich propozycji w ankiecie, ewentualne inne piszcie w komentarzach.
    To tyle ode mnie. Mam nadzieję, że blog będzie cieszył się popularnością i zgromadzi wokół siebie grupkę czytelników.
  6. jacekw123
    Felieton
    Gra Anno 2070 da nam możliwość pokierowania dwoma frakcjami a mianowicie Tycoon i Eco. Frakcje te są swoim przeciwieństwami, każda chce osiągnąć sukces na swój sposób. Tycooni nie zważają na losy Ziemi a Eco chcą ,aby była ona zachowana w jak najlepszym stanie. Gdybym znalazł się w grze studia Related Designs najprawdopodobniej stanąłbym po stronie Eco. Dążyć do sukcesu można na różne sposoby: "po trupach" lub w bardziej łagodny sposób. Właśnie taką strategię wybrali w tej strategii "zieloni". Chód do celu bez zważenia na konsekwencje skończy się zawsze źle (nie tylko dla nas). Ziemia niestety nie jest nieskończonym źródłem zasobów dla wszystkich ludzi (których jest już 7 000 000 000). Źródła odnawialne powinny być wykorzystywane na większą skalę a źródła nieodnawialne nie powinny być marnowane (np. węgiel). Nie mamy prawa niszczyć wszystkiego ,bo nie tylko my z tego korzystamy. Robią to np. zwierzęta. Gdyby one wyginęły nam też żyło by się gorzej, o wiele gorzej. Nie mielibyśmy mięsa czy rozrywki w postaci Animal Planet W telewizji powstaje dużo programów pokazujących marnowanie zasobów ziemskich na wielką skalę. W Japonii istnieją małe sklepiki, które sprzedają świeże kanapki. Termin ich ważności wynosi 6 godzin (!) od zapakowania. Potem są wyrzucane. A przecież można je jeszcze zjeść. A właśnie taka mała kanapka jest w dużej części wytworzona z pomocą Matki Ziemi.
    Ten temat można roztrząsać bardzo długo, ale podsumowując, w grze ANNO 2070 wcieliłbym się we frakcje Eco o czym pisze powyżej. To oczywiście mój subiektywny pogląd i nie chce nim nikogo urazić. chociaż moim zdaniem każdy powinien troszczyć się o Ziemię, bo z tym idzie troska o nas samych.
    PS To mój pierwszy wpis na blogu, więc dlatego tak krótko. Proszę o komentarze i uwagi. A niedługo będzie więcej.
×
×
  • Utwórz nowe...