Skocz do zawartości

Knight Martius

Emerytowani Eksperci
  • Zawartość

    2680
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Knight Martius

  1. Miło wiedzieć, że nie czytając mangi, niczego nie stracę. Z drugiej strony anime bardzo mi się podobało, a tamtejszy fanserwis nic a nic mi nie przeszkadzał.
  2. @Stillborn - rozważ założenie konta na Feedspocie. Tam możesz umieszczać linki do blogów, które chcesz subskrybować; powiadomienia o kolejnych wpisach otrzymujesz na maila, dzięki czemu nie musisz tracić czasu na regularne sprawdzanie blogów.
  3. Wiesz co? Powyższa dyskusja aż sprawiła, że dodałem sobie Twój blog do Feedspota. Masz więc kolejnego subskrybenta. W ankiecie zagłosowałem na "tak". Prawdę mówiąc, nigdy nie rozumiałem narzekania (bo tak to postrzegam) na umieszczanie wpisów w postaci zajawki, która ma zachęcić do odwiedzenia bloga zewnętrznego. Sprawa jest prosta - podoba mi się wpis? Klikam odnośnik do bloga zewnętrznego i czytam dalej. Jeśli nie, to nie klikam i tyle. Rozumiałbym te zażalenia, gdyby faktycznie trzeba było się nagimnastykować, aby przeczytać całość; tylko że tutaj jest to kwestia zaledwie jednego kliknięcia.
  4. Prędzej czy później zamierzam zapoznać się z tą serią, bo słyszałem, że da się ją czytać.
  5. Wpis mi się podobał, chociaż odnoszę wrażenie, że zalety, które przypisujesz urban fantasy, przynajmniej w pewnym stopniu można odnieść też do jej klasycznej odmiany (podobnie jak wady tejże można odnieść też do urban fantasy). Nie ma żadnego problemu, żeby autor w klasycznej fantasy bardziej niż na wizji świata skupił się na relacjach między postaciami, albo nawet nie zaniedbywał jednego kosztem drugiego. Chociaż myślę, że masz rację, iż urban fantasy jest wygodniejsza przez to, że siłą rzeczy musi być bardziej kameralna. Oraz że obejmuje środowisko, które jest nam lepiej znane. PS Popraw literówkę w tytule.
  6. @Exlibris - zwrócę tylko nieśmiało uwagę, że to, co napisałeś, wypadałoby przynajmniej w połowie zakryć, bo jest to spoiler. Duży spoiler.
  7. Wpis mi się podoba, bo w ciekawy sposób ukazuje, jak powinien prezentować się czarny charakter, ale chcę się tylko odnieść szybko do "Legendy Korry". Nawet jeśli Amona z pierwszego sezonu rzeczywiście dałoby się rozwinąć tak, że i na serię wielkości poprzedniego "Awatara" by starczyło, to pierwotnie twórcy chcieli zrobić z tego serialu miniserię. Dopiero w trakcie produkcji (albo emisji, nie pamiętam w tej chwili) okazało się, że powstanie jeszcze druga seria, a dopiero potem, że oprócz tego będą dwie kolejne. Tak więc budowanie w taki sposób serii uważam za logiczną konsekwencję, a i budowa świata przedstawiona aż się prosi o to, żeby sporo uwagi poświęcić akcji. Chociaż faktycznie twórcy pokazali, że potrafią tworzyć świetne postacie, co IMO widać w "Legendzie Korry" i (genialnym zresztą) "Awatarze: Legendzie Aanga". Nie mów, że też w to wierzysz...
  8. Heh, a sam w swojej twórczości dążę do tego, żeby umieszczać informacje, które będą wynikały z tekstu, ale nie będą wyrażone eksplicytnie. Fstyt mi. D:
  9. Zawsze masz o jeden rozdział mniej do końca. "Co najmniej" oddzielnie. Poza tym jakoś średnio przekonuje mnie sytuacja, że pomimo nakazanej ciszy radiowej grupa Sorevian postanowiła sprzeczać się ze sobą przy włączonym interkomie (nawet jeśli sygnał jest wysyłany na małą odległość). Czy mimo wszystko w takim wypadku przechwycenie transmisji przez Auvelian nie byłoby problemem? No i z tego, co widzę, Terran i Sorevian przeżyło ogólnie więcej, niż podane zostało w pierwszym fragmencie rozdziału. Chyba że coś źle zrozumiałem. Ogólnie, jeśli chodzi o przyjemność z lektury, jak zwykle było OK. Trochę tylko żałuję, że zatargi między postaciami odbywają się na tle narodowościowym, a nie osobistym, ale z drugiej strony, jeśli dobrze pamiętam, od dłuższego czasu utwór jest utrzymywany właśnie w takiej stylistyce.
  10. "Bo mogę" - najlepsze uzasadnienie wszystkich działań.

  11. Ja nie mam zastrzeżeń, choć z drugiej strony nie oglądałem tego intra w oryginale.
  12. Wiem, że grupa fandubbingowa Hoshi Akari robi na bieżąco wersję z lektorem (a przynajmniej taki jest plan ).
  13. Gdyby nie ograniczenia forumowe, za ten tekst dałbym wpisowi i 5 plusów. Serio.
  14. A piwa to się nie pije dla towarzystwa przypadkiem? W sumie znam kilka całkiem niezłych marek, ale przeważnie... W ogóle to chyba nie powinniśmy na tym forum rozmawiać o alkoholu. xD
  15. Nie, no, wnioski wyciągnięte w tym wpisie są przeważnie sensowne, tylko że: - dorosły więcej może, ale też spoczywa na nim większa odpowiedzialność, tzn. popełnione ewentualne błędy mogą mieć znacznie poważniejsze konsekwencje; - zazwyczaj każdy czegoś od dorosłego oczekuje, czegoś od niej chce itd.; - w skrajnych przypadkach dorosły nie ma prawie czasu na swoje sprawy. Zależy jakie. Ale... od kiedy to piwo pije się dla smaku?
  16. Podobno na wątpliwości, co było w tej walizce, Quentin Tarantino odpowiedział, że było w niej "to, co widz chciał, żeby w niej było". Czy coś w tym guście.
  17. Ogólne zasady w tej kwestii są takie: - pojedynczy napis powinien wyświetlać się na ekranie 1,5-6 sekund (góra 1-7 sekund; krótsze raptem "migną" widzowi, a dłuższe mogą być przezeń przeczytane dwa razy); - napis powinien pojawić się ułamek sekundy przed tym, jak postać zaczyna wypowiadać swoją kwestię, i znikać w momencie, gdy ją kończy; - najlepiej by było (o ile to możliwe), żeby długość napisów była dostosowana do czasu ich wyświetlania, np. napis mający 36 znaków ze spacjami (jedna linijka powinna mieć maksymalnie 36-42) powinien wyświetlać się ok. 3 sekundy. Czytałem o przypadkach, w których tłumacze traktują te zasady jak religię, chociaż dość często zauważam odstępstwa chociażby od zasady trzeciej. To jednak nie zmienia tego, że tekst musi być na tyle skondensowany, aby w tych ograniczeniach technicznych mniej więcej się zmieścił. Np. wszelkie oczywiste treści (głównie wynikające z obrazu) i onomatopeje można spokojnie pominąć. Aha, no i w napisie mogą być maksymalnie dwie linijki. Swoją drogą, jakim programem to robiłaś?
  18. Szybki feedback - potrafisz tłumaczyć, a napisy ogólnie są nieźle zrobione (tylko w jednym miejscu "zablokowałem" się na chwilę), tylko IMO bawienie się kolorami, z wyjątkiem "REPPUKEN!", jest zbędne. W dodatku tworząc napisy, nie musisz, a często wręcz nie powinnaś tłumaczyć wszystkiego jak leci, bo być może sama zauważyłaś, ale czasem znikają one za szybko. Dlatego nieraz tekst się skraca - trzeba zmieścić się w ograniczeniach technicznych, jakie stanowi głównie czas na ich wyświetlanie. I pozostawia się coś komuś, nie dla kogoś. Ogólnie jednak twórz dalej, bo Tobie, w przeciwieństwie do mnie, przynajmniej się chce tworzyć napisy do czegokolwiek innego niż spraw obowiązkowych.
  19. Jako osoba pisząca fantasy powiem tak: bardzo dobrze zrobiłeś, że zmieniłeś gatunek. Albowiem właśnie fakt, że trzeba stworzyć własny świat, który ew. nie będzie kolejnym bezrefleksyjnym wałkowaniem jakiegoś powszechnie znanego schematu, sprawia, iż fantasy jest niesamowicie trudna do napisania. Prawdę mówiąc, to, ile czasu poświęciłeś na pisanie tekstu, nie ma tutaj znaczenia, bo liczy się przede wszystkim rezultat. Poza tym wiem z własnego doświadczenia, że warto do lektury zaprosić beta-czytelników, tj. osoby, które ocenią tekst i ew. zaproponują poprawki. Bo ogólnie mogę (czy raczej "muszę") przeczytać własny tekst po napisaniu i poprawić wszystkie zauważone błędy, tylko że na niektóre sam po prostu nie zwrócę uwagi. Poza tym tacy pierwsi czytelnicy dadzą mi wyobrażenie, jak mój tekst może zostać odebrany. Jeśli faktycznie uczysz się w gimnazjum, to Twój poziom językowy jest bardzo dobry, znakomity wręcz. Tylko podczas pisania musisz pamiętać, żeby prowadzić fabułę według logicznych następstw, nie własnych zachcianek. Innymi słowy - jeśli wiesz, o czym chcesz opowiedzieć, to bardzo dobrze, ale musisz uzasadnić działania bohaterów tak, żeby w sposób wiarygodny do zamierzonych wydarzeń doszło. Jak masz wątpliwości, to pytaj, bo jest późno i mogłem coś niejasno wyłożyć.
  20. Autor bloga "Spisek pisarzy" (polecam tym, którzy interesują się pisaniem) w jednej z ostatnich notek napisał, że pisarz potrzebuje uznania, inaczej zwiędnie. Nie będzie miał motywacji, żeby pisać. Zatem i ja, żeby nie zwiędnąć, pochwalę się... nie, nie nowym kawałkiem twórczości. Tłumaczeniem jednego kawałka. Poniższy tekst to angielska wersja fragmentu opowiadania "Toki", które opublikowałem m.in. tutaj rok temu. Oryginał znajdziecie w jednym z bloków po prawej stronie bloga. Chciałbym podszkolić swój warsztat translatorski, więc proszę o opinie tylko na temat tłumaczenia (chyba że ktoś czyta toto po raz pierwszy ). A skoro już tu coś zamieszczam, rozwieję wszelkie wątpliwości: w najbliższym czasie nie doczekacie się ode mnie żadnej prozy, z wyjątkiem ew. tłumaczeń. Zdecydowałem się bowiem, świadomie i po przemyśleniach, zrezygnować z pisania. Ogólnie planuję jakoś rozruszać ten blog, ale za sprawą wpisów poświęconych innym tematom, pewnie nawet samemu pisaniu. Tymczasem - miłego! * * * The Calling When the last snow had melted and the nature begun to wake up, spring has come. For the aves returning from warmer lands it was a start of a new cycle, full of responsibilities as every other, but also pleasures. Especially Hatezi had a specific reason to await this time. It was a month after melting, another beautiful spring day. When the wind was moving leaves softly, and the birds were sweetening the atmosphere with their chant, a bevy of birdmen from the corvidae?s clan had already ended a morning hunting. The beastmen had their move to a near lake to have a wash when they suddenly heard high pitched squawks. They turned their heads towards the source of these sounds and noticed a figure moving in circles in the sky, with marvellous charm. They were amazed by this sight. The silhouette belonged to a female aves. Her appearance has foreshadowed the beginning of another calling. The corvidae started to squawk with enthusiasm while the newcomer was descending slowly towards them, showing entirely her wing-arms, spread wide, and her feathers, brighter than dark blue. Still making encouraging sounds, she landed softly on a forest glade where the birdmen scuffled with each other. The aves stood in a lofty position and squawked rapaciously. It did not scare the males but made them even more curious. Eventually, the birdwoman lowered her wing-arms slowly and watched the reaction of the bevy, charmed with no exceptions by her slim figure and lovely voice. ?Me Itera,? said she. The excited aves squawked chaotically, demonstrating their joy. The screech of Itera was enough to silence them. ?Caw! Don?t disturb! Don?t! Caw!? Hatezi was doing the same that the rest of the bevy: he was loudly expressing his curiosity along with the others, and he became silent with them. However, he was still all fired up when he was looking at those gorgeous feathers, this daring tail? He wished to clatter together with her, to be the chosen one! And probably not only him. The birdwoman waited a longer moment to let more and more irritating silence to encompass the whole bevy. Eventually, she spoke again. ?Bird beeeastmen?? The first ?e? sounded like cheeping. ?No, not good. I don?t want all. Hunt something, fight. Nature gave you what you have, and I be for beastman who use it good. Crows, are you worth?? The males cawed in chorus. ?Caw! Show it! Dark come and I choose one! Caw, caw!? The aves were making an unclear noise for a long time, and so was Hatezi. Itera has put herself above the bevy, but it was the point. After all, how many opportunities were there to win a partner? Since the young birdman had left his family and joined the bevy, in which he spent one cycle so far, he participated in eight callings already. It was no shame for him that he did not win any: not until he recently did achieve an adulthood. And there was a little specimen who have been chosen at his age. The winner left a bevy with his new partner. For the accipitridae, the falconidae and the corvidae, there was the same end: sustaining their species. Therefore, the birdmen appreciated family values, and they were doing everything to make a female choose them herself. And Hatezi hoped a lot that it was him who would be chosen. * * * The young corvidae had cleaned his feathers quickly and left the bevy, telling nobody about his destination. Before he flied away, he had seen that the other birdmen got to work, too. They were going on hunt, arranging duels and even making fancy moves: they were making circles in the air, going up and down in spirals, and diving sharply to level the flight just above the ground. The aves had trained a lot of these moves for a long time. Although it was not a new sight for Hatezi, they made a huge impression on him. Subconsciously, he started to feel envy?and fear. They were really prepared to charm the female. And what he had? Nothing. He was not equal to them, he could not win, he would not gain a partner, he should stop? When he realised what he thought about, he blinked intensively. In which case was he worse than them? He might have not been able to do as much as others but he held in his beak a solution that might make his win certain. When Hatezi was a nestling, he discovered his odd ability to find places not noticed by others. Nature gifted birdmen with a percipient sight but it was something different. Once, when he had been on his first single-handed flight, he discovered eggs of other corvidae. It was not a typical find: they had laid in a ditch dug out on a ground covered by very leafy bush, so even the bird eye could not have notice them. As Hatezi found out later, they had belonged to the kinsmen who fought over a territory against his parents. They had been convinced that they needed the whole forest for their brood, and that is why they did not want to move somewhere else. However, they had made a serious mistake: they had thought that a good hiding place was enough to ensure safety to their hatch, so they had often left the eggs without protection. The little birdman had told his parents about his discovery and showed the place to an elder male, his father, who destroyed the eggs. By this, he had made the headstrong corvidae to settle somewhere else. The parents had appreciated Hatezi though, after many meltings, he considered it a coincidence. However, he was still noticing places unseen by others. For example, as recently: some furlongs further there was a rock formation under which a pair of falconidae have laid their eggs. It was needed to look through the area well to notice a nest that had been weaved there. Only the young aves himself did know about what he had found; this is because of a calling why he kept this news in secret. Birdmen fought for partners in various ways. The corvidae were also bending the laws of nature for their own needs: they were keen on, for example, stealing eggs from birds or other aves. Females were sometimes impressed by these exploits, and Hatezi decided to use this ?sometimes?. He planned to rob these falconidae to obtain a gift for Itera and show his effort in this ritual. In earlier callings, he had just attempted to present what he learnt and, eventually, he came a cropper. If he desired to win, he had to be more cunning than the rest of the bevy. He had to use his untypical ability. Even if it meant he had to conceal a truth from other kinsmen, he did not intent to surrender. He stopped to watch exploits of other animals and set out, waving his wings regularly.
×
×
  • Utwórz nowe...