Uspokoję Was. Decyzja Codemasters, oczywiście pozbawiona altruizmu i humanitaryzmu, jest jak najbardziej słuszna. Nie musicie nawet wyrzucać pieniędzy w błoto, aby przekonać się, jakim syfem jest Damnation. Odpalcie sobie filmik z rozgrywki, na którym kwadratowy kowboj wdzięcznie zatapia ręce w linie, zjeżdżając po niej i szyjąc z trójkątnego karabinu do prostokątnych wrogów. Ale zabawa. A teraz łyżka dziegdziu do tej beczki miodu - cała gra obfituje w takie mrożące krew w żyłach pojedynki i pieszczące oko detale.
Zastanawiam się, czemu wogóle ktoś wpadł na pomysł (w dobie "crysisu!"), aby bandę domorosłych informatyków obdarować woreczkiem złota i zaoferować im współpracę. Czy kasa rozpuściła ludziom w zarządzie mózgi, że podejmują takie decyzje?
A niedawna afera z "Witcherem na konsole". Zastanawiam się, dlaczego inne polskie firmy radzą sobie z konsolowymi wersjami gier, tylko specjaliści od Wiedźmina muszą szukać pomocy za granicą. U ludzi, którzy tak na prawdę niczego nie dokonali. Życie to nie bajka. A potem decyzja o zwolnieniu twórcy ścieżki dźwiękowej... To jakby strzelać gole do własnej bramki.
Nie mamy warunków, ani możliwości aby produkować przez kilka lat ledwo zwracajace koszty produkcji twory. Wiara w grową "utopię", to jak wiara, że od czaso udostępnienia przez Crytek silnika Crysisa będą powstawały idealnie wyglądajace gry, albo od czasu wyjścia GTAIII każda gra, to będzie ociekajacy miodem sandbox. Nic z tych rzeczy. W rzece gowna pływa tylko kilka rodzynów.
- Czytaj dalej...
- 0 komentarzy
- 174 wyświetleń