Skocz do zawartości

...AAA...

Hall of FAme
  • Zawartość

    5960
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Wpisy blogu napisane przez ...AAA...

  1. ...AAA...
    Nie będzie to typowy wpis o historii. Jeżeli chcecie danych to odwiedźcie ciocię Wiki lub wujka Google. Będzie to wpis o Powstaniu Warszawskim widzianym oczami zwykłych obywateli - tych, którzy z szansą straceńca postanowili ruszyć do boju o wolność. Nie (tylko) dlatego, że przyszedł jakiś rozkaz z góry. AK nie było zbudowane jak Armia Czerwona, gdzie za każdą dywizją podążał oddział NKWD polujący na dezerterów. Każdy Warszawiak miał wybór. 1 sierpnia 1944 zadecydowali zetrzeć ze swoim ciemiężycielem z podniesioną głową. Oto kolekcja najciekawszych fragmentów wspomnień powstańców jakie udało mi się wyszperać w literaturze i internecie.




    1 sierpnia
    Pierwszego dowiedziałem się o tym, że mam się stawić o godzinie 2 w punkcie, w którym zbierał się pluton do którego należałem. Pamiętam, że kiedy szedłem przez Warszawę, bo ten punkt był w zupełnie innej części miasta, a nie chciałem mieć jakiejś zwłoki więc wyszedłem odpowiednio wcześnie, nastrój na ulicy był kompletnie niepowtarzalny. Unosiło się coś w powietrzu. Drugi raz w życiu, kiedy wyczułem w powietrzu tą samą atmosferę miał miejsce wtedy kiedy po raz pierwszy polski papież przyjechał do Polski w okresie głębokiej władzy PRL. To był ten sam nastrój oczekiwania. Świadomość tego, że stanie się coś wielkiego.


    Tadeusz de Virion

    2 sierpnia (w rozmowie z Hitlerem)
    Mein Fuhrer! Sytuacja jest nieciekawa. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu pięciu-sześciu tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa ? stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków, będzie starta. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem (Grunwaldem) ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas ? nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym.


    Heinrich Himmler

    3 sierpnia
    Żałuje do dziś, że nie udało się kupić tych czterech Szmajserów - to była dosyć pokaźna siła ognia, aczkolwiek moja kompania delegowana do ochrony sztabu komendy obszaru warszawskiego była dobrze uzbrojona, jak na warunki powstańcze. Mój pluton dysponował dwoma RKM, sześcioma pistoletami maszynowymi, piętnastoma karabinami. Nie mieliśmy tylko granatów. Ale te cztery Szmajsery by nam się bardzo, bardzo przydały.


    Jan Gołębiowski




    Heinrich Himmler - szef SS, jeden z głównych katów Warszawy

    6-26 sierpnia (walki przy cmentarzu ewangelickim na Woli)
    Pamiętam zresztą jak kiedyś był poważny ostrzał artyleryjski i Ci którzy mogli chronili się do grobów. Tam gdzie udawało się otworzyć kapliczki grobowe, schodzili po schodkach i między trumnami czuli się najzupełniej bezpiecznie, bo tam nie docierały pociski. A o ile chodzi o czołgi. Czołgi nie tylko jeździły gdzieś daleko, ale przejeżdżały koło muru cmentarnego i wtedy miałem ochotę użyć określenia "jak zabawa". Rzucało się wtedy w czołgi butelkami z benzyną, które miały rozpalić ogień i w ten sposób doprowadzić do ich zniszczenia.


    Tadeusz de Virion

    10 sierpnia
    W początkowym okresie przechodziło się po zmierzchu, przebiegając po kilka osób z bramy osłoniętej workami z piaskiem z jednej strony, do bramy budynku po stronie przeciwnej. Z biegiem czasu, mimo usilnych ataków niemieckich ułożono barykadę z płyt chodnikowych, a następnie wykop. Pozwoliło to na przechodzenie również w dzień. (...) W czasie jednego z takich transportów przechodziliśmy piwnicą domu na ul. Siennej na który spadła bomba lotnicza. Pierwsze zapamiętane wrażenie to nieuniknione zarwanie stropu, a następnie trudna do wyobrażenia ilość duszącego pyłu. Dlatego też zawsze należało mieć chustkę przeznaczoną do zakrycia ust i nosa. Takie samo odczucie pozostało w mej pamięci jeszcze dwukrotnie, kiedy znalazłem się w piwnicach domów na które spadły bomby. Stropy piwnic na szczęście wytrzymały, a znajdujący się w nich ludzie ocaleli, wychodząc przez wykute otwory do sąsiednich posesji.


    Andrzej Zarembowicz

    16 sierpnia (niemiecka propaganda obwieszczała, że powstanie zostało stłumione)
    Załamać się psychicznie naprawdę już nie było trudno. Szczególnie, kiedy widziało się ofiary, a nie widziało się konkretnej pomocy dla walczącej Warszawy. Tego dnia jednak wszystko przyjmowaliśmy jakoś lżej, z większym optymizmem. Po alianckich zrzutkach niczego więcej ponad to, co dostaliśmy, nikt się nie spodziewał, bo, jak donosiło radio brytyjskie, ?Lot do Warszawy ? to lot po śmierć?. Myślami byliśmy raczej za Wisłą, znowu pełni oczekiwania.


    Bronisław Troński




    Tadeusz de Virion - prawnik i ambasador RP na uchodźstwie, uczestnik powstania

    20 sierpnia
    W ogóle trzeba było się utrzymać tym co się miało w zapasach więc dzielili się ludzie jeden z drugim. Najbardziej może małe dzieci niedostatki odczuwały. Ja właściwie nie miałam nawet czasu nad tym się zastanawiać dlatego, że musiałam być do dyspozycji, opatrywać rannych, przynosić meldunki. Nocami dużo rzeczy się robiło, nie było nawet czasu na normalny odpoczynek. Zresztą gdzie? Życie odbywało się raczej w piwnicach. Stale były obstrzały Niemców. Światła już nie mieliśmy przez cały okres okupacji powstaniowej. W ogóle elektrownia nie pracowała także gotowało się na takich dwóch cegłach wodę. Woda jeszcze wtedy była.


    Janina Gabler

    1 września
    Stare Miasto broni się ostatkiem sił. Ale i ludzi coraz mniej. I jeść nie ma co. Powstańcy też nie mają. A tu idzie atak. Z różnych stron. Huki. Walenia. Przebijania ostatnich piwnic. Słońce się podwyższało na niebie. Upał narastał. I te kręcenia się. I cywilów, i powstańców. Bezradność. Nie wiem, kiedy zaczęli mówić, że Niemcy wchodzą już na Freta. I że kapitulacja Starówki.


    Miron Białoszewski

    13 września (pierwszy sowiecki zrzut zaopatrzenia)
    Pseudo pomoc dostawaliśmy ze Związku Radzieckiego. Nad Warszawą latały tak zwane kukurużniki i z tych kukurużników zrzucano w workach amunicję i karabiny i jakieś suchary. To wszystko jak spadało na ziemię to się rozbijało na marmoladę i ani do spożycia ani do walki nie było można tego użyć.


    Jacek Cydzik

    14 września
    Niemcy, wiedząc o obecności Powstańców, przeszukiwali systematycznie wszystkie domy w naszej części Bielan. Rewidowali także ?naszą? willę. Siedzieliśmy w schowku na jej strychu, do którego wejście było zastawione skrzynią z piaskiem, a podłoga strychu była wysypana warstwą piasku, którą po przejściu nas do schowka, łączniczki wyrównały i porozrzucały trochę drobnych śmieci, żeby stworzyć wrażenie, że nikt tu od dawna nie chodził. (...) Po tym cudownym ocaleniu doszliśmy do wniosku, że w nocy wyruszamy do Puszczy. Dalsze pozostawanie na Bielanach, w dodatku bez rozkazu, nie miało żadnego sensu, a na ponowny cud woleliśmy nie liczyć.


    Maciej Bernhardt

    18 września - 2 października (amerykańskie zrzuty zaopatrzenia)
    W południe na dużej wysokości ukazała się flotylla amerykańskich liberatorów dokonując zrzutów spadochronowych. Większość zasobników spadła na tereny zajęte przez Niemców, ale przyniosło to otuchę i nowe nadzieje. Nadeszła jednak noc z 1 na 2-go Października. W pokoju na piętrze śpimy z kolegą. Jest nas dwóch. Budzimy się w nocy , zalega cisza, która wyrwała nas ze snu. Pierwsza cicha noc po 63 dniach. Po ustaniu walk zdolni do chodzenia wylegli na ulicę z dziwnym uczuciem, możności swobodnego poruszania się. Na ulicy Kruczej w okolicach Hożej powstał natychmiast bazar. Największą siłę nabywczą jak zwykle i wszędzie w takich okolicznościach posiadał alkohol i papierosy. Te dwa artykuły, na wszelki wypadek, należy mieć zawsze w zapasie zwłaszcza jeśli się nie pije i nie pali.


    Andrzej Zarembowicz

    1 października
    Pierwszego Października ostatnia zbiórka na terenie przy ulicy Wilczej 41. Najsmutniejszy dzień. Odczytane zostają ostatnie rozkazy i pożegnalne przemówienia. Na podwórku, groby poległych kolegów z krzyżami i tabliczkami. Nasza drużyna zebrała się jeszcze w sali na piętrze. Otrzymujemy na pamiątkę pełnionej służby znaczki Poczty Polowej AK. Smutek, łzy w oczach i żal za odchodzącymi dniami, pełnymi wzruszeń nadziei i ufności do końca, że nadejdzie pomoc i oswobodzenie. Na koniec zaśpiewaliśmy ?Jeszcze Polska nie Zginęła?.


    Andrzej Zarembowicz





    Każdego kto ocenia powstańców proszę o jedno - pomyślcie o tym, że prosto się ocenia, nigdy nie będąc w sytuacji nawet podobnie tragicznej co mieszkańcy okupowanej Polski. To tak jakby uczeń oceniał nauczyciela, szeregowy generała a magister profesora. Mój ostatni, ulubiony powstańczy cytat:
    Trzeba było przeżyć 5 lat okupacji w Warszawie w cieniu Pawiaka, trzeba było słyszeć codziennie odgłosy salw, tak, że przestawało się je słyszeć, trzeba było asystować na rogu ulicy przy egzekucji dziesięciu, dwudziestu, pięćdziesięciu przyjaciół, braci lub nieznajomych z ustami zaklejonymi gipsem i oczami wyrażającymi rozpacz lub dumę. Trzeba było to wszystko przeżyć, aby zrozumieć, że Warszawa nie mogła się nie bić.


    Kazimierz Iranek-Osmecki



    [media=]
    Warsaw, city at war
    Voices from underground whispers of freedom
    1944 help that never came calling
    Warsaw city at war
    Voices from underground whispers of freedom
    Rise up and hear the call history calling to you
    Warszawo walcz!

  2. ...AAA...
    Kibic polskiego klubu musi znieść wiele upokorzeń. Wiele razy już się wstydziłem za Wisłę Kraków, której fanem jestem od dziecka. To porażka z V?lerenga Oslo, to przegrana z Dinamo Tibilisi. Pech. Poprzeczka w ostatnich minutach. Karne to loteria. W ostatnim sezonie Levadia Tallin. Liga estońska nas dogania. Wisła przegrywa, w sumie zasłużenie z zespołem pochodzącym z kraju gdzie mieszka niecałe 1,5 mln ludzi. Wstyd jak cholera, ale cóż - "Nic się nie stało, Wisełko nic się nie stało...".

    Quo vadis Wisełko =(?
    Piłkarze biją się w pierś. Przepraszają, a kibice im wierzą, że to tylko wypadek przy pracy. Czyżby? Czy wypadkiem jest to, że piłkarze zarabiający ponad 100 tysięcy euro rocznie nie potrafią poprawnie przyjąć piłki? Nie mówię już o trafieniu w bramkę. Co taki gwiazdor ma w swoim łbie? Jego praca, niczym aktora, polega na wyjściu przed publikę i odegraniu swojej roli. Ma zawalać na treningach choćby do upadłego by potrafić dobrze kopnąć chrzanioną piłkę. Takie trudne? Dlaczego wybrał ten zawód? Dlaczego temu "zawodowcowi" nie jest naprawdę wstyd, że wypada kiepsko nawet na tle amatorów, dostających za swoją pracę o wiele mniejsze gaże. Gdzie jest jakikolwiek honor?
    Hahaha! Honor - dobre sobie. Przegrywać trzeba umieć, zwłaszcza kiedy porażek doświadcza się tak często jak polskie kluby w europejskich pucharach. Niestety tej umiejętności także rodzimi kopacze nie zdobyli. Małecki, naśladując najwyraźniej mistrzów - CR czy Torresa, nadrabia braki techniczne i fizyczne drużyny oszustwem... Tfu! "Boiskowym cwaniactwem" oczywiście. Kibice powinni powinszować młodemu Patrykowi, że tak świetnie obmyślił całą akcję i wymusił karnego po czym z uradowaniem skakał i szczerzył zęby do kolegów.
    W moim przekonaniu? Pora go wysłać do rezerw. Lub sprzedać do trzeciej ligi hiszpańskiej, gdzie być może odnajdzie swoje miejsce na ławce rezerwowych jednej z tamtejszych drużyn. A jak już trener da mu szansę to będzie się mógł pokiwać na własnej połowie, albo w ogóle we własnym polu karnym. Nie tylko jego zresztą bym wywalił. Jestem przekonany, że zbieranina młodych piłkarzy z drugiej ligi pod okiem dobrego szkoleniowca nie zagra gorzej niż drużyna obecna i to za 90% niższe płace.
    Cóż pozostaje? Brak umiejętności, morale, nawet honoru. Nie ma nic! To jest dno. Nigdy nie myślałem, że polskie drużyny będą musiały drżeć o wynik z zespołami reprezentującymi Maltę, Azerbejdżan, Gruzję, Estonię czy Kazachstan. Niżej się już naprawdę nie da. Najgorsze jest to, że coraz trudniej samemu sobie tłumaczyć ten wstyd. Małe budżety? Wątpię by w lidze estońskiej grajkowie zarabiali więcej niż u nas! Brak transferów? Właśnie w tym sezonie Wisła zrobiła naprawdę solidne zakupy, jak widać małe na trzeci zespół ligi azerskiej.
    Po słabej grze naszej reprezentacji obiecałem sobie, że jej meczów oglądać nie będę póki nie zostanie wymienione większość składu. Po oglądaniu naprawdę topornie grającej Wisły Macieja Skorży stwierdziłem, że nie będę śledził jej spotkań póki nie wymieni się wypalonego trenera. Po tym co dziś zobaczyłem, a zwłaszcza po ujrzeniu banana na twarzy oszusta w koszulce Wisły, który chciał zremisować z Azerami przez wymuszenie karnego przyrzekam - jeżeli Biała Gwiazda nie odrobi na wyjeździe strat przynajmniej do 2012 roku nie chcę jej meczów widzieć na oczy. Po tylu latach wstydu wyczerpała się cierpliwość.

    Na pocieszenie...
    Wpis wpisany pod wpływem silnego wzburzenia zbulwersowanego kibica. Może zawierać błędy i wyrażenia pejoratywne.
  3. ...AAA...
    Przeprosiłem się z Football Managerem 2010 i rozpocząłem nową karierę Górnikiem Zabrze. Udało mi się w ciągu kilku sezonów zdobyć mistrzostwo Polski i zagrać w LM (choć blamażu 7:0 z Atletico nie udało się uniknąć...). W sezonie 2013/14 przez pół sezonu szło mi bardzo dobrze i miałem dużą przewagę nad Wisłą, z tego względu wziąłem na miesiąc urlop. Gdy powróciłem, przejrzałem wyniki i niestety Górnik poniósł klęskę z Legią. Patrzę na strzelców bramek a tu Sandomierski... Chwila, przecież tak się zwie mój bramkarz! =) Oto jak padła bramka honorowa:

    http://www.youtube.com/watch?v=t_tXEDNnKOk Dobrze, że FM po tylu latach nadal potrafi zaskoczyć.
    Edit: W meczu z Wisłą Sandomierski się "zrehabilitował" strzelając bramkę samobójczą...
  4. ...AAA...
    Dziś mija rok odkąd pojawił się pierwszy wpis na moim blogu. Ziemia zdążyła wykonać pełny obrót wokół Słońca po swojej zardzewiałej osi, podczas którego starałem się wyskrobywać embriony myśli z waszych umysłów. Miałem z tej okazji napisać jakieś ciekawe podsumowanie, podziękowania i przemyślenia, ale są wakacje więc dam sobie spokój. Powiedzmy szczerze: Mi się nie chce tyle pisać, a wam tego czytać.
    Z tego względu skrócę całość do minimum. Napisałem 20 wpisów, obracając się głównie w tematach piłkarskich, historycznych i quasi-filozoficznych. Taki był zamysł i choć blog nie ma typowej postaci regularnie uzupełnianego internetowego pamiętnika, który pewnie przysporzyłby mi znacznie większą ilość wpisów i komentarzy, to nie mam zamiaru wiele zmieniać. Nie licząc postów o futbolu, reszta ma raczej niewielką oglądalność, ale niczego innego spodziewać się nie mogłem. Zgodnie z zasadą: Im dłuższy wpis tym mniej komentarzy, może byłoby lepiej wstawiać kilkuzdaniowe posty o pierdołach, ale po co? Zawsze wolałem iść na jakość niż na ilość i pisać tylko gdy mam coś do przekazania.
    Jeśli macie jakieś ogólne uwagi dotyczące bloga, wolelibyście posty na jakiś temat widywać częściej, albo po prostu chcecie abym zaprzestał tworzenia swoich tez to piszcie. Dziś jest idealny moment na wysłuchanie zaleceń czytelników.

  5. ...AAA...
    Polska piłkarską potęgą? Wisła Kraków niczym Manchester United? Polscy piłkarze sięgający po złotą piłkę? Chyba każdy kibic w naszym kraju chciałby dożyć takich czasów. Nie wiem czy to realnie osiągalne, ale i tak chciałem zobaczyć co by było gdyby w polskiej piłce zaczęło się dziać dobrze. Mam nadzieje, że ten tekst pozwoli na chwilę zapomnieć o szarej rzeczywistości, porażkach z Hiszpanią i Luksemburgiem U-21.
    Sezon 2034-2035*. Siedmiokrotny zdobywca Pucharu Europy, Wisła Kraków walczy o mistrzostwo z Koroną Kielce. Złocisto-Krwiści w ostatnich latach stali się europejską potęgą, zdobywając w przeciągu trzech sezonów Puchar Euro i dwa razy grając w finale Ligii Mistrzów, w tym raz z pozytywnym skutkiem.

    Stadion przy Reymonta z 2012, w 2035 będzie jeszcze okazalszy
    Skupmy się na chyba najlepszym zespole piłkarskim jaki został stworzony po wschodniej stronie od Łaby. Chodzi o Wisłę Kraków trenowaną przez 58-letniego szkoleniowca A.A. Manager rozpoczął pracę w krakowskim klubie w sezonie 2006-2007 i po kilku latach sukcesów na krajowym podwórku, doprowadził go do pierwszych ważnych sukcesów. W roku 2020 A.A. opuścił Polskę by poprowadzić kolejno Aston Ville, FC Barcelonę i w końcu Inter Mediolan. Polak dopiero we Włoszech został na dłużej i osiągnął warte uwagi sukcesy. Ku radości polskich kibiców sławny manager po zakończeniu kontraktu powrócił do ukochanego klubu przy Reymonta z zamiarem stworzenia nowej drużyny. Tak powstał zespół, który w ciągu czterech lat trzykrotnie wygrał Champions League (pamiętne finały: Wisła - Korona 2:1, Wisła - Lazio 1:0, Wisła - Middlesbrough 2:0). Była to drużyna stosunkowo młoda i niezwykle ambitna, złożona z wychowanków i wypolerowanych przez krakowską szkołę brylantów.
    W obecnym sezonie bramki Wisły strzeże 22-letni Krzysztof Kula. Wychowanek wygrał rywalizacje z zasłużonym Ilie Branzą z Rumunii. Na polskiego bramkarza poważną chęć mają Manchester United i Inter Mediolan. Po lewej stronie obrony szarżuje Brazylijczyk Felipe, grający w Wiśle od 18 roku życia. Uprzykrza on życie rodowitemu Krakowiakowi, Łukaszowi Dragowi, który ma problem z wygryzieniem młodszego kolegi. Po prawej stronie defensywy śmiga aż miło kolejny wychowanek, 24-letni Paweł Owczarek. Na środku obrony rządzi Cristian Brizuela z uczącym się od niego 21-letnim Sebastianem Dudą, kupionym rok temu z Lecha Poznań.

    Centrum dowodzenia Białej Gwiazdy tworzą kreatywni Brazylijczycy: Jair i Norberto do Nascinamento. Oboje nie tylko rozgrywają, ale i stanowią ważny element defensywy, burząc ataki przeciwnika w zalążku. Wizytówką Jaira są potężne strzały z dystansu, którymi porywa publiczność przy Reymonta. Przed nimi gra trio ofensywnych pomocników: Sandor Csordas, Rodrigues oraz Dariusz Wróblewski. Każdego z nich cechuje szybkość, zwinność, błyskotliwość i wymienność pozycji. Wróblewski jest przedmiotem najdroższego dotychczas transferu między polskimi klubami. Po niezwykle udanym sezonie 2030/31, w którym został wybrany najlepszym piłkarzem Ligii Mistrzów, Wisła wykupiła go z Korony za 23 miliony euro.
    Bogactwo utalentowanych napastników sprawia managerowi niemały ból głowy. Taktyka Wisły przewiduje jednego snajpera na szpicy, co jest wręcz grzechem. Dlatego też zdarza się, że szkoleniowiec poświęca jednego pomocnika i stawia na atak Mikulski - Kowalczyk. To duet, który wstrząsa każdym przeciwnikiem. Oboje znają się doskonale z akademii przy Reymonta. Przemysław Kowalczyk swoje pierwsze kroki w drużynie seniorskiej stawiał na prawej flance pomocy, gdyż był zbyt cenny by go sadzać na ławce, a jednocześnie nie było dlań miejsca na szpicy. Dopiero transfer Wróblewskiego umożliwił Kowalczykowi na rozwinięcie skrzydeł i zdobycie dwóch koron króla strzelców. Kamil Mikulski, z pozoru grający mniej efektownie jest przykładem typowego lisa pola karnego, który jednym dotknięciem może odmienić losy meczu. Oboje mieli szansę na zostanie legendami Wisły Kraków, lecz niestety tylko jeden z nich dotrwał do końca...

    Kowalczyk dla Wisły, niczym Raul dla Realu
    Jednocześnie rozpoczynają się eliminacje do Mistrzostw Europy Belgia 2036. Jednym z faworytów jest drużyna aktualnych mistrzów świata - reprezentacja Polski. Mimo dwóch wygranych mundiali, Polacy nie zdobyli jeszcze medalu rozgrywek kontynentalnych. Trener Jarosław Lato stawia na piłkarzy z rodzimej ekstraklasy, wzmocnionych przez Andrzeja Morawskiego z Interu (sprowadzonego tam zresztą przez A.A.), Krzysztofa Kubickiego z Arsenalu i Patryka Fornalika z Atletico. Czy uda się osiągnąć cel?
    *Wpis powyższy jest inspirowany odkopanym sprzed ponad roku save do Football Manager 2007. Posiadam też zapisy sięgające czasów dalszych, więc jeśli ktoś jest ciekawy jak wyglądają pojedynki Wisły z Legią przejętą przez prezesa o charakterze Pereza, lub polityka Cracovii kupionej przez Arabów to piszcie =).

  6. ...AAA...
    Ależ moja luba zrobiła mi prezent. Co ciekawe, mimo, iż bez okazji, okazał się on najlepiej trafionym podarunkiem jaki dostałem od lat. Nie żaden ciuch czy gra lecz niewielka, 150-stronicowa książeczka - "Krótka Historia Czasu" autorstwa Stephena Hawkinga. Kto interesuje się nieco kosmologią lub ma jakikolwiek styk z twórczością popularnonaukową na pewno zna to nazwisko, a jeżeli nie to zachęcam do przeczytania wpisu i nadrobienia niewiedzy o jednym z największych umysłów naszych czasów.
    Żeby zobrazować geniusz Hawkinga napiszę wprost - to naukowy spadkobierca Alberta Einsteina. Postawił przed sobą bardzo ambitny cel. Hawking chce być tym, który pozna zagadkę początku wszechświata. Ba! Po drodze do tego osiągnięcia ma zamiar stworzyć tak zwaną teorię wszystkiego. Coś bardziej uniwersalnego niż e=mc2, coś co połączy mechanikę kwantową z zasadami oddziaływania grawitacji, wzór tłumaczący każde zjawisko, od poziomu kwarkowego po skale kosmiczną. Naukowiec sprzeciwia się odpowiadaniu na najważniejsze pytania koncepcjami religijnymi. Żąda pytań i poszukiwania twardych, dających się udowodnić liczbowo odpowiedzi. Jeżeli Bóg istnieje, to Hawking chce wejść do jego umysłu i wiedzieć w jaki sposób Stwórca zaprojektował wszechświat.

    Życie niestety nie pieści Stephena Hawkinga i gdyby nie potężna determinacja, pewnie nie miałby szans na tworzenie swoich teorii. Brytyjczyk cały czas walczy z chorobą i czasem. W czasie studiów na Uniwersytecie Cambridge, u młodego Hawkinga zauważono niezdarność i postępujący brak kontroli nad ciałem. U naukowca zdiagnozowano wkrótce stwardnienie zanikowe boczne - chorobę, która w krótkim czasie miała go sparaliżować, a w ciągu następnych lat zabić. Człowiek, który chciał rozwiązać wszystkie zagadki kosmosu miał nie dożyć obrony swojej pracy doktorskiej.

    Irytowanie się na moja niesprawność byłoby stratą czasu. Ludzie nie mają czasu dla kogoś, kto się zawsze złości lub narzeka. Trzeba iść ze swym życiem do przodu, i myślę, że udawało mi się to nieźle. Siła motywacji do życia okazała się na szczęście większa niż moc nieuleczalnej choroby. Stephen Hawking, któremu lekarze dawali 2 lub 3 lata, w styczniu obchodził 68 urodziny. Został ojcem trójki dzieci i co ważne dla świata nauki, nadal badał zagadki wszechświata. Po zdobyciu tytułu profesora objął katedrę matematyki w Cambridge. Choroba, zgodnie z przewidywaniami postępowała: profesor nie licząc palców i powiek został całkowicie sparaliżowany, nie mogąc nawet mówić. Hawking poradził sobie także z tą przeciwnością, korzystając ze specjalnie przygotowanego dlań syntezatora mowy. Mimo tych przeciwności kariera naukowca trwała w najlepsze: badania nad czarnymi dziurami, odkrycie promieniowania Hawkinga, napisanie wielu książek (a w tym kultowej "Krótkiej Historii Czasu"). Te osiągnięcia, chęć zainteresowania nauką innych, silna osobowość, a także charakterystyczność geniusza na wózku z mechanicznym głosem, dały Hawkingowi możliwość wsiąknięcia w kulturę masową i stanie się jednym z najpopularniejszych naukowców przełomu XX i XXI wieku.

    Profesor Stephen Hawking to nie tylko wzór dla każdego uczonego, ale również wielki człowiek, dla którego nie ma fizycznych ograniczeń. Wydaje się uwięzionym we własnym ciele inwalidą, a jednak swoim umysłem wychodzi ponad wszelkie granice. Nie użala się nad swoim osobistym nieszczęściem, ale oddałby wszystko żeby dostać odpowiedzi na swoje pytania. Mam nadzieje, że będzie z nami jeszcze wiele lat i dopnie celu. Jak nie on, to kto?

    I pamiętajcie: Odkrycie naukowe nie jest może lepsze od seksu, ale satysfakcja trwa dłużej. =) Bonus (filmy z udziałem profesora):
    http://www.youtube.com/watch?v=Y-ZOb0QWcpM - Bóg, wszechświat i wszystko inne
    http://www.youtube.com/watch?v=8aCbavxCGMU - Wielkie Pytania
    http://www.youtube.com/watch?v=NhrvG_aE6t4 - Wszechświat Hawkinga
  7. ...AAA...
    Zastanawialiście się jak to się stało, że niewielka żydowska sekta z peryferii ogromnego mocarstwa w ciągu 2 tysięcy lat opanowała świat? Od kilkuset biedaków do 2 miliardów ludzi. Aby odpowiedzieć na pytanie o sukces Chrześcijaństwa, postanowiłem zastanowić się nad kolejnymi etapami jego dziejów oraz czynnikami, które pozwoliły mu na supremację jaką znamy obecnie.
    Bo jeden jest czasem lepszy niż wielu
    Ludzie od zawsze potrzebowali bóstw. Było to wygodne, gdyż mogli przypisać im wszystkie niezrozumiałe zjawiska. Płynął z tego logiczny wniosek, że każdą siłą kieruje odpowiadająca jej istota wyższa. Konsekwencją tego był bujny rozwój politeizmu. Musiało przelać się wiele wody w Nilu nim ktoś wpadł na pomysł przypisania całej potęgi natury pojedynczemu bóstwu. W XIV wieku p.n.e. na koncept wyznawania jednego boga wpadł egipski władca - Amenhotep IV. Monoteizm miał swoje niewątpliwe zalety. Przede wszystkim był bardziej ekonomiczny. Lepiej czcić jednego boga, niż wybierać który jest ważniejszy i któremu w pierwszej kolejności należy wybudować świątynie. Zawsze istniało ryzyko, że inny poczuje się urażony i ześle na daną społeczność jakąś klęskę. Ponadto jeden potężny bóg odpowiedzialny za wszystko budzi większy respekt niż np. bożek morza na Beduinie, który przemierza pustynie.



    Aton utożsamiany z tarczą słoneczną

    Żydzi rzucają ziarno
    Co prawda, kult Atona trwał w Egipcie bardzo krótko lecz mógł mieć wpływ na powstanie pierwszej, w pełni zorganizowanej monoteistycznej religii, czyli Judaizmu. Jeżeli biblijna historia o wyjściu Mojżesza z Egiptu jest prawdziwa, istnieje prawdopodobieństwo, że ten w czasie niewoli natknął się na ślady kultu Atona. Istnieje też druga, moim zdaniem lepsza teoria, zakładająca zapożyczenie Boga przez Żydów od plemienia Beduinów mieszkającego opodal Kanaanu. Lud ten zwał się Szasu, a jego kraina nazywana była Jahu (JHW). Jak wiadomo imię Boga Izraelitów brzmiało Jahwe (JHWH). Poszlaką jest fakt, iż miejsce gdzie Mojżesz natknął się na gorejący krzak leżało właśnie w Jahu. Grupka Żydów, której spodobała się idea jednego, miłosiernego i wszechmogącego Boga zaniosła ją swoim pobratymcom. Nie mieli pojęcia, że mity zaczerpnięte od pustynnych bajarzy dadzą początek kilku potężnym religiom, wyznawanym przez połowę ludzkości.
    Czas mesjasza(y)
    Judaizm stał się nieodzownym elementem kultury żydowskiej. Otoczeni przez politeistyczne nacje Izraelczycy nieprzerwanie pielęgnowali swoją wiarę, aż do narodzin pewnego człowieka. Okazało się, że uwagę od Boga-Króla niebios, może odwrócić Syn boży, między ludźmi. O Jezusie z Nazaretu wiemy właściwie tyle, ile nam przekazują odkryte ewangelie. Trudno nazywać je obiektywnymi i całkowicie wiernymi źródłami historycznymi, skoro były napisane jakiś czas po śmierci Jezusa, przez jego uczniów. Na ostateczny kształt ewangelii miały więc wpływ luki pamięci autorów, nieporozumienia i być może celowe zniekształcenia. Skupmy się jednak na podstawowym przekazie tekstów: W pewnym momencie, w Izraelu narodził się człowiek podający się za syna Jahwe i odkupiciela. Czy wywołało to istne trzęsienie ówczesnej ziemi? Raczej nie. W politeistycznej kulturze Azji Mniejszej działała inna niezwykła postać. Filozof, pacyfista i nader wszystko cudotwórca. Uzdrawiał, a nawet wskrzeszał, co przysporzyło mu uczniów i wyznawców. Nazywał się Apoloniusz z Tiany. Żył niemalże równolegle z Jezusem i choć nigdy się nie spotkali, to ich działalność, sądząc po źródłach historycznych, była zastanawiająco analogiczna.



    Wizerunek Apoloniusza z Tiany

    Wygrana z konkurencją
    Można dojść do wniosku, że zwolennicy któregoś z mędrców wykorzystali mity o "rywalu" przy opisywaniu swojego mistrza. A jeżeli tak nie było, to nasuwa się inne pytanie: dlaczego dziś nie istnieją świątynie Apolnistyczne? Oczywistym jest, że świat nie potrzebował dwóch podobnych mesjaszów. Apoloniusz miał pewną słabość ? był skromny. Brzmi to może nie najlepiej, ale mesjasz jakiego znamy, od początku głosił, że jest synem Boga i przybył by zgładzić grzechy świata. W tym zestawieniu Apoloniusz wypadał najwyżej jako święty egzorcysta. Bogów w ludzkiej postaci zapewne w starożytności pojawiło się znacznie więcej. Może mieli słabą "reklamę", nie posiadali tak wiernych uczniów, a może ktoś pomógł historii by o nich zapomniała... Temat kontrowersyjny, ale całkiem prawdopodobny. Kult Chrystusa, nieco większy niż pozostałe, mógł skutecznie tuszować działalność rywali, lub nawet przedstawiać ich w Biblii w jak najgorszym świetle (tak było chociażby z Szymonem Magiem). A może zwyczajnie zabrakło im szczęścia? Gwoździem do trumny rywali Chrystusa było niewątpliwie ukrzyżowanie ? wyrazisty symbol, który przetrwał.
    Proletariat znajduje króla
    Od tego momentu coraz większe rzesze ludzi porzucało dawnych bożków dla namacalnego zbawiciela ludzkości, o którym w kulturze żydowskiej musiało być głośno. Pamiętajmy jednak o jednej ważnej kwestii: ówcześni ludzie nie pojmowali religii tak abstrakcyjnie jak my obecnie. Bóg był odpowiedzią na wszystko co niezrozumiałe - siły natury, klęski, niepowodzenia, choroby. Nietrudno sobie wyobrazić, że przy takim rozumowaniu szary człowiek dość szybko mógł stracić zaufanie do starego bóstwa i zacząć czcić nowe. Tym bardziej takie, które wprost ingeruje zsyłając swojego syna, który czyni cuda. Zwróćmy uwagę na to co obiecywało Chrześcijaństwo - życie wieczne i zbawienie dla każdego dobrego człowieka, bez względu na wygląd, bogactwo i pozycję społeczną! Jezus nie rozmawiał z elitą, lecz z prostymi ludźmi: rybakami, rzemieślnikami i rolnikami; a jak wiadomo tych było najwięcej. Jest jeszcze jeden z pozoru błahy aspekt. Ludzie uwielbiają zmiany i podążają za nowinkami. W tych krwawych i niebezpiecznych czasach, hasło wzajemnej miłości i odpuszczenia grzechów musiało być wyjątkowo chwytliwe.



    Chrześcijaństwo obiecywało zbawienie

    Od prześladowań po hegemonię
    W przeciwieństwie do pospólstwa, władza nie lubi nowości. Sensacje, tym bardziej o człowieku podającym się za króla, który zjednuje sobie ludzi, nie mogły brzmieć dobrze dla cesarza. Judaiści nie byli groźni ? stary kult, który istniał od dawna i nie sprawiał problemów politycznych. Głównym wykroczeniem Chrześcijan było to, że nie uznawali boskości cesarza (który nosił tytuł Augustusa) i panteonu rzymskiego. Musiało minąć 300 lat by władcy Imperium wpadli na to, żeby nie zwalczać coraz silniejszej religii, a wykorzystać ją do konsolidacji państwa. Taka cecha jak solidarność, chrześcijańskie poczucie wspólnoty, mogła stanowić nowy fundament słabnącego Rzymu. Legenda głosi, że cesarz Konstantyn Wielki nawrócił się dzięki wizji, w której ujrzał Boga Chrześcijan, przez jedną ze zwycięskich bitew. Nakłonił on wkrótce Rzymian do tolerowania tej religii. W 325 roku odbył się pierwszy sobór powszechny biskupów chrześcijańskich w Nicei. Przewodniczył mu sam Konstantyn. Choć dopiero Teodozjusz uznał Chrześcijaństwo za oficjalną religię, to już po soborze nicejskim stało się ono religią panującą. Ironią losu jest fakt, że Rzymianie, którzy ukrzyżowali Jezusa, ustalili podstawowe chrześcijańskie dogmaty wiary oraz stali się jego gorliwymi wyznawcami. Nie muszę tłumaczyć jak wielkim wydarzeniem było nawrócenie się największego ówcześnie państwa świata.
    Imperium upadło, religia została
    Słabnąca gospodarka i najazdy barbarzyńców skutecznie wykończyły Cesarstwo Rzymskie. Najeźdźcy jednak, choć plądrowali i łupili, doceniali potęgę dawnego Rzymu i marzyli o stworzeniu takiego państwa. Każda próba nawiązania do kultury łacińskiej łączyła się nieodzownie ze wspomnieniem kultury chrześcijańskiej. Bardzo szybko, bo już w 496 roku do religii Rzymian sięgnęło plemię Franków. Pogańskiego króla do przyjęcia wiary gorliwie zachęcała małżonka, Chrodechilda. Przed jedną z bitew przeciw Alamanom Chlodwig zapowiedział, że jeśli wygra to przyjmie Chrzest. Tak też się stało. Chrześcijaństwo znów miało szczęście trafić na podatny grunt ? do najprężniej rozwijającego się państwa, które mogło narzucić swoją wiarę słabszym. Europejscy władcy zresztą często się nie bronili. Pozostałość po sprawnej, rzymskiej administracji, jaką była struktura kościelna, a także wykształceni duchowni, mieli wkrótce stanowić dobrą zaprawę dla wschodzących państw.



    Średniowiecze - czasy w których miliony ginęły za Boga

    Krew i krzyż
    Chrześcijaństwo od początku średniowiecza miało bardzo mocną pozycję. Założone zostaje państwo kościelne, a papież staje się osobą, z którą musi się liczyć każdy. Mocno praktykowano synkretyzm religijny, polegający na przejmowaniu przez Kościół elementów pogańskich kultów by zachęcić ludność do zmiany wiary. Wieśniacy byli głupi, wierzyli w to co im się narzuci, nie zadając żadnych pytań. Sama religia od tego momentu była bardzo ważnym czynnikiem politycznym. Wszystkie chcące się liczyć na arenie międzynarodowej kraje zachodniej Europy włączyły się w krucjatę przeciw niewiernym. Pojawia się nowy element wzmacniający Chrześcijaństwo ? wspólny wróg, jakim jest Islam. Powstawały nowe pieśni i legendy o mężnych rycerzach ginących w imię Boga. Za apogeum znaczenia Chrześcijaństwa można uznać działalność świętej inkwizycji. W tym momencie Kościół, już całkowicie, zdaje sobie sprawę ze swojej wszechpotęgi i stara się by nie dać sobie wydrzeć władzy z rąk. Religia wkraczała we wszystkie dziedziny: od nauki po sztukę. Taki stan rzeczy trwał przynajmniej do reformacji, od czasu której Chrześcijaństwo stopniowo zaczynało tracić na silę aż do XVIII wieku.
    Na scenę wchodzi nauka
    Jak wiadomo, władza potrafi wyzwolić w człowieku najgorsze instynkty. Cały okres, od początku średniowiecza po wczesną nowożytność pokazują, że przywódcy Kościoła nie byli tu wyjątkiem. Czasy największej hegemoni Chrześcijaństwa są były jednocześnie najczarniejszymi i najbardziej wstydliwymi w jego dziejach. Wystąpienia reformatorów uświadomiły duchownym, że jeśli chcą uratować swoje dziedzictwo to muszą rozpocząć remont i nieco odpuścić. W oświeceniu religia wyraźnie zeszła na margines nie wtrącając się już tak mocno w sprawy polityczne i wykazując większą tolerancję w stosunku do nauki. Właśnie postęp naukowy XVIII i XIX wieku zmienił myślenie szarych ludzi, a co za tym idzie, także pogląd na wiarę. Wiele spraw przestano brać dosłownie. Mniej zostawiano modlitwom a więcej pracy i rozumowi. Podobny stan rzeczy trwa właściwie po dziś dzień. Moim zdaniem Chrześcijaństwo nie straciło jako religia, lecz podupadło jako siła polityczna ? i dobrze.




    Na zakończenie wypadałoby napisać przewidywania co do dalszych losów Chrześcijaństwa. Kościół niewątpliwie zjeżdża obecnie po równi pochyłej ? ale czy ku upadkowi? Według mnie nie. Szerzący się ateizm, większa swawola społeczeństwa jak i niewielka potrzeba tłumaczenia sobie czegokolwiek Bogiem nieco uszczuplą szeregi Chrześcijan. Kościół jednak nie zniknie gdyż jest zbyt głęboko zakorzeniony w naszej kulturze i myśleniu ludzi. Wielu w Jezusie Chrystusie znajduje ostoje i pocieszenie. Być może to tylko placebo. Ale czy to ważne?
    PS. Warto zauważyć, że wpis umieściłem w kategorii "Dzieje Polski i świata", a nie "Dysputy teologiczno-ateistyczne". Tekst ma charakter przemyśleń bardziej nad historią niźli nad wiarą. Jeżeli uraziłem w jakiś sposób czyjeś uczucia religijne to przepraszam.
  8. ...AAA...
    Święto narodowe. Flagi wywieszone, msze w Kościołach, apele w szkołach. Czy tak naprawdę Polacy mają jednak pojęcie jakie znaczenie ma data 3 maja? Czy w ogóle ma znaczenie? A może, to tylko sztuczny powód do dumy, zdarzenie, które nie miało żadnego oddźwięku? Cofnijmy się o 219 lat by lepiej zrozumieć wymowę Ustawy Rządowej 3 maja.
    Rok 1791. Rzeczpospolita jest okrojona terytorialnie, licha ekonomicznie i słaba militarnie. Dzięki uśmiechowi losu trwają jednak reformy. Zajęta konfliktem z Turcją Rosja, przytaknęła pomysłowi Sejmu Czteroletniego. Pod laskami marszałkowskimi Stanisława Małachowskiego i Nestora Sapiehy szlachta stara się naprawić ojczyznę. Wszystkie uchwały były tak naprawdę tylko preludium przed ustawą przygotowywaną w ścisłej tajemnicy, przez Stronnictwo Patriotyczne. Nie mieli oni łatwego zadania. Wśród dzikiej i skłóconej szlachty napotkać można było wielu zdrajców. Patrioci w porozumieniu z monarchą uchwalili ustawę rządową w drodze quasi-zamachu stanu. Stronnicy hetmańscy nie zdążyli wrócić jeszcze z ferii wielkanocnych, więc przy obecności ledwo jednej trzeciej posłów Konstytucja weszła w życie. Trzeba tu jednak przyznać, że takie potraktowanie opozycji było bezprawne. W swoim dramatycznym przemówieniu Jan Suchorzewski zaprotestował przeciw łamaniu regulaminu sejmowego. Konstytuanta nie zważając na sprzeciwy i przyszłe konsekwencje, odważnie postawiła na swoim.



    Małachowski z Konstytucją 3 maja

    Paradoksem 3 maja jest fakt, iż naród świętuje wydanie dokumentu, którego lwia część obywateli nigdy nawet nie widziała na oczy i tak na prawdę nie ma pojęcia co w niej zawarto. Zamiast wierzyć historykom na słowo, sięgnijmy wprost do źródła i sami oceńmy wartość Ustawy Rządowej. Na początek preambuła, zaznaczająca jakie pobudki pchnęły rządzących do wstąpienia na nowo utworzoną ścieżkę konstytucjonalizmu. Warto zauważyć, że we wstępie mamy do czynienia z naprawdę długim, wręcz brawurowym zdaniem:
    (...) Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucji narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła, wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą egzystencję polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w nasze ręce jest powierzony, chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć, mimo przeszkód, które w nas namiętności sprawować mogą, dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia Ojczyzny naszej i jej granic, z największą stałością ducha niniejszą konstytucję uchwalamy i tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy, dopóki by naród w czasie prawem przewidzianym wyraźną wolą nie uznał potrzeby odmienienia w niej jakiego artykułu. (...)







    Hugon Kołłątaj

    Co widzimy dalej? XI rozdziałów, omawiających każdy aspekt prawa politycznego. Część pierwsza Religia panująca jest bardzo charakterystyczna. Ani konstytucja Stanów Zjednoczonych Ameryki 1787, ani późniejsza Francji 1791 nie posiadają artykułów mówiących wprost o religii państwowej. Było to nijako sprzeczne z myślą oświecenia i popularną laicyzacją życia publicznego. Polacy poszli w drugą stronę pisząc w konstytucji: przejście od wiary panującej jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji. Dla kontrastu pierwsza poprawka Konstytucji USA mówi: Żadna ustawa Kongresu nie może wprowadzić religii państwowej. To czy takie pójście w tradycje autorów Ustawy 3 maja było słuszne, pozostawiam indywidualnej ocenie.
    Następne trzy rozdziały: Szlachta ziemianie, Miasta mieszczanie i Chłopi włościanie traktują o pozycji jednostki w społeczeństwie. Osobne rozdziały dla kolejnych grup społecznych od razu komunikują, że autorzy nie próbują walczyć z podziałem społeczeństwa. Nawet rozdziały są uszeregowane na wzór feudalnej drabiny, gdzie chłop znajdował się na dnie. Czy było za wcześnie na rewolucję społeczną? Być może, jednak przykład wspomnianych już Stanów Zjednoczonych jak i Francji pokazują, że nie była ona nierealna. Trzeba jednak przyznać, że Konstytucja opracowywana była w niekomfortowej sytuacji, w państwie otoczonym przez wrogów. Nie było za wiele czasu na debaty o poprawie doli chłopstwa. Poprawiły się za to pewne zmiany w grupie mieszczańskiej. Wszystko za sprawą prezydenta Warszawy, Jana Dekerta. Zorganizował on już w 1789 roku czarną procesję przedstawicieli 141 miast królewskich, która wręczyła Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu petycję zwaną Prawem o Miastach. Dokument ten, choć nie zyskał pełnej aprobaty szlachty, to jednak stał się podstawą dla trzeciego rozdziału konstytucji, uwzględniającego część postulatów mieszczan.



    Strona tytułowa Konstytucji

    Kolejne cztery części, Rząd, czyli oznaczenie władz publicznych, Sejm, czyli władza prawodawcza, Król, władza wykonawcza oraz Władza sądownicza stanowią o systemie politycznym w Rzeczpospolitej. Tu napotykamy na pierwszy bezsprzeczny sukces autorów Konstytucji: pójście w stronę trójpodziału władzy. Do monteskiuszowskiego ideału wiele brakowało, lecz nie ma się czego wstydzić. Dokument wyraźnie zaznaczył: trzy władze rząd narodu polskiego składać powinny i z woli prawa niniejszego na zawsze składać będą. W praktyce brakuje istotnego elementu równowagi, zakłóconego przez mocniejszą pozycję sejmu. Oznacza to oczywiście, że nadal szlachta stanowiła elitę narodu i decydowała o najważniejszych decyzjach dla kraju. Owszem, wpuszczono do sejmu 24 plenipotentów miast (co i tak jest liczbą śmieszną przy 204 posłach) lecz... mogli oni jedynie przedstawiać swoje postulaty. Najbardziej kluczowym fragmentem rozdziału szóstego jest ten znoszący liberum veto: Przeto liberum veto, konfederacje wszelkiego gatunku i sejmy konfederackie jako duchowi niniejszej konstytucji przeciwne, rząd obalające, społeczność niszczące, na zawsze znosimy. Będąc sprawiedliwym, trzeba jednak napisać, że zaawansowane próby likwidacji tej wadliwej instytucji pojawiły się już na sejmie konwokacyjnym z 1764 roku i gdyby nie pomoc Rosjan, pewnie by wiele zmieniły. Druga zlikwidowana wada minionego ustroju dotyczyła już władzy wykonawczej. Przywrócono dziedziczność tronu, znosząc jednocześnie elekcje. Koronę zamierzano oddać Wettinom. Jest to o tyle niezrozumiałe, że rządy saskiej dynastii wcale nie zapisały się dobrze w historii Polski. Obok króla utworzono organ ministerialny Straży Praw. Wszystko by odciążyć, a w praktyce osłabić monarchę. Ale być może, to akurat wyszłoby wszystkim na dobre. Ostatnia, sądownicza władza, zgodnie z duchem trójpodziału władz nie była wykonywana ani przez władzę prawodawczą, ani przez króla, lecz przez magistratury na ten koniec ustanowione i wybierane.
    Rozdziały dziewiąty i dziesiąty traktują o nieco mniej codziennych sprawach: Regencji i Edukacji dzieci królewskich. Nad regencją nie ma się co rozwodzić. Po prostu podczas absencji króla rządzić miała regencja, mająca na czele królową albo w jej nieprzytomności prymasa. Ciekawszą kwestią jest poświęcenie rozdziału w najwyższym akcie prawnym na przedstawienie zasad wychowania dzieci króla. Moim zdaniem Konstytucja nie byłaby mniej kompletna bez takiego zapisku, mając okrągłą liczbę dziesięciu rozdziałów.



    Podpisy pod Ustawą 3 maja

    Ostatni, dwunasty rozdział to Siła zbrojna narodowa. Rozdział krótki, nawet krótszy niż ten o Edukacji dzieci królewskich. Najwyższym zwierzchnikiem wojska pozostawał król, mający jednocześnie prawo mianowania oficerów. Ważniejsze decyzje dotyczące sfery militarnej zapadły już wcześniej, przy okazji uchwalenia ustawy o podatku dziesiątego grosza z dóbr szlacheckich i w podwójnej ilości z dóbr kościelnych.
    O Konstytucji 3 maja można pisać całe tomy więc ograniczyłem się do rzeczy, moim zdaniem najważniejszych. Ciężko odpowiedzieć na pytanie, czy dokument ten zasługuje na taką gloryfikacje jakiej jest poddawany obecnie. Niewątpliwie kluczowe znaczenie ma fakt, że polska Konstytucja była drugim tego typu dziełem na świecie (trzecim jeśli liczyć Konstytucję korsykańską). Wiele poprawiła, lecz jednocześnie w niejednym miejscu pozostawiła niedosyt. 3 maja to na pewno data ważna, pytanie tylko jak bardzo?
  9. ...AAA...
    Ostatnie mecze kończącego się już sezonu ukazały kibicom Czerwonych Diabłów największą obecnie bolączkę drużyny. Formacja ataku wygląda blado na tle walecznej pomocy i jednej z najlepszych linii defensywnych na świecie. Siła ofensywna Manchesteru United jest oparta całkowicie na Waynie Rooneyu. W fakcie tym nie ma nic złego, lecz Roo koniecznie potrzebuje partnera, który chociaż zbliży się do poziomu przezeń prezentowanego. Macheda, Welbeck i Diouf niestety nie reprezentują klasy pozwalającej im grać na co dzień w pierwszej jedenastce mistrza Anglii. Cieszy jednak ilość utalentowanych napastników i pozwala mieć nadzieję, że przynajmniej jeden z nich zostanie niebawem nową gwiazdą na Old Trafford. Na tym wesołości się kończą. Owen jest niezwykle podatny na kontuzje, a Berbatov... to Berbatov. W Manchesterze potrzeba nowego, ogranego i przede wszystkim skutecznego napastnika, który pozwoli na stałe powrócić do efektownej taktyki 4-4-2. W mediach i w komentarzach fanów przewinęło się już wiele kandydatów na wzmocnienie Manchesteru.

    Kto powinien wzmocnić Manchester?
    Nie ma sensu bym przybliżał sylwetki takich piłkarzy jak Torres, Higuain czy Pato, z prostej przyczyny - Szanse na wyciągnięcie takich gwiazd ze swoich klubów są nierealne. Ferguson prędzej kupi kolejne pięć talentów do oszlifowania niż wyda 40-50 milionów na gwiazdora, który może się nie sprawdzić. Chwała mu za to.
    Kto więc może odciążyć Rooneya z obowiązku zdobywania bramek? Wymienianie zacznę od najlepszego - David Villa. Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać jednego z najlepszych strzelców w Europie. Jego instynkt i niezawodność pozwalają na regularne zdobywanie bramek, zarówno w lidze jak i w reprezentacji. Zresztą Villa bardzo przyczynił się do ostatniego Mistrzostwa Europy, sięgając po koronę króla strzelców imprezy. Tak jak napisałem, Hiszpan jest najlepszym z kandydatów. Za tym idzie jego największa wada, czyli cena. Jeśli Valencia nie obniży swych ubiegłorocznych wymagań (40 mln +) to nie ma mowy na jego sprowadzenie. Przynajmniej taką mam nadzieję. Płacenie rekordowych sum za 28 letniego napastnika, który może mieć problemy z aklimatyzacją, okazuje się kiepskim pomysłem. Z drugiej strony atak Rooney - Villa na papierze wygląda zabójczo...
    Odwracając wadę, jaką jest wiek Davida Villi, zatrzymamy się przy Sergio Agüero. Argentyński talent bywał nawet przyrównywany do Leo Messiego. Zestawienie może przesadzone, ale obrazuje potencjał drzemiący w młokosie. Cena Kuna jest niewiele niższa niż Villi, lecz łatwiej ją przełknąć zważywszy na ilość gry jaką jeszcze ma napastnik przed sobą i ewentualne zyski z przyszłego transferu. Niestety w przypadku Agüero, znacznie poważniejszy jest problem przystosowania do ligi angielskiej. Techniczne usposobienie idące w parze z delikatną grą i filigranową posturą snajpera nie wróżą mu wielkiej kariery na wyspach.
    Pozostając w Madrycie należy zajrzeć na Santiago Bernabeu, gdzie z problemami się boryka Karim Benzema. Młody Francuz również jest znany szerszej publiczności, za sprawą świetnej gry w Lyonie, gdzie był najskuteczniejszym ligowym napastnikiem sezonu 2007/08. Zawodnik najwyraźniej nie wytrzymuje presji panującej w drużynie Królewskich i pewnie zmienił by otoczenie na takie gdzie w spokoju mógłby rozwijać swój niepospolity talent. Ja osobiście nie jestem przekonany do Francuza. Co innego Sir Alex Ferguson, który jeszcze przed Realem, próbował go wyciągnąć z Lyonu. Pytanie tylko, czy kibice Man UTD chcą "odpadki" z innego klubu?
    W holenderskiej Eredivisie jeszcze niedawno błyszczały dwie młode gwiazdy: Klaas-Jan Huntelaar i Luis Alberto Suárez. Tego pierwszego udało się ściągnąć Realowi Madryt. W Hiszpanii Holender przestał zadziwiać. Talent Huntelaara okazał się przereklamowany i przygarnął go AC Milan, w którym również nie imponuje formą. Jego były kolega, Luis Suárez nadal gra w Ajaxie i strzela jak na zawołanie. Plusem młodego Urugwajczyka jest świetna technika przy niezłych warunkach fizycznych. Trudno się jednak nie obawiać, czy Suárez w mocniejszej lidze nie zniknie tak jak Huntelaar.
    W Bundeslidze od dwóch lat o koronę króla strzelców walczy Edin Džeko. Bośniak w poprzednim sezonie zajął klasyfikacji drugie miejsce, a w obecnym prowadzi. Jego największym atutem jest 1,92 m wzrostu, nie do przecenienia przy rosłych, angielskich stoperach. Być może połączenie krępego Rooneya z wieżowcem byłoby kluczem do sukcesu. Jako, że piłkarz chciałby odejść z Wolsburga, cena nie powinna wynieść ponad 25 mln. Nie jest to dużo za regularnego snajpera w kwiecie wieku. Niestety mówi się, że najbliżej podpisania kontraktu z Edinem Džeko jest AC Milan, co znacznie komplikuje sprawę.
    Można też wybrać tańsze rozwiązanie z Niemiec. Lucas Barrios, przyszedł do Borussi Dortmund z chilijskiego Colo-Colo, gdzie w ostatnim sezonie zdobył 37 bramek w 38 meczach. W Bundeslidze również nie próżnuje, co oznacza, że pozytywnie przeszedł aklimatyzację w Europie. Jako, że kolega klubowy Kuby Błaszczykowskiego nie jest megagwiazdą i kosztował Borussię "tylko" 6 mln, przybyłby do Man UTD za nie więcej niż 15 do 20 milionów. Pytanie jednak czy jest to zawodnik mogący wygrać rywalizację w drużynie Czerwonych Diabłów.
    Na koniec wracamy na Wyspy Brytyjskie. W zespole Sunderlandu skutecznością świeci Darren Bent. Moim zdaniem angielski napastnik stanowi złoty środek i cieszyłbym się gdyby zawitał na Old Trafford. Przede wszystkim Bent nie potrzebuje żadnego czasu na aklimatyzację, gdyż Premier League zna od podszewki. Jest więc też pewność, że potrafi sobie radzić z angielskimi obrońcami, co udowodnił strzelając w tym sezonie 22 bramki. Nie jest za stary (26 l) ani niedoświadczony. W dodatku Darren Bent nie jest typem gwiazdora i mógłby się pogodzić z rolą rezerwowego, gdyby Ferguson chciał zagrać taktyką 4-5-1.
    Na koniec, by umilić czas płynący do okna transferowego i osłodzić odpadnięcie z Ligii Mistrzów, filmik przedstawiający Javiera "Chicharito" Hernandeza. Meksykanin podpisał niedawno kontrakt Czerwonymi Diabłami i dołączy do drużyny gdy tylko otrzyma pozwolenie na pracę. Umiejętności utalentowanego napastnika najlepiej obrazują statystyki: w 28 spotkaniach zdobył dla Chivas 28 bramek. W reprezentacji Meksyku w czterech występach strzelił cztery gole. Mimo wszystko nie wymagajmy od 21-lata by z miejsca stał się drugim Rooneyem. Niech rozwija swój talent w spokoju.

    Pytanie do kibiców Czerwonych Diabłów: Kto wg. was powinien wzmocnić atak United?
  10. ...AAA...
    Kogo Rosjanie uważają za największego zbrodniarza? Józefa Stalina. A kogo wschodni sąsiedzi nazywają bohaterem? Włodzimierza Lenina. W rankingu "Imię Rosji", w którym Rosjanie wybierali największe postacie w swojej historii, na czoło wysunął się właśnie teoretyk i ideolog komunizmu. Swój hołd ojcu rewolucji Rosjanie oddają zresztą corocznie, 22 kwietnia, w urodziny zmarłego. Trzy dni temu starsi obywatele największego państwa świata obchodzili 140 rocznicę przyjścia na świat ich bohatera. Niema wątpliwości, że Lenin to jedna z najważniejszych postaci historycznych XX wieku, śmiem jednak wątpić by zasługiwał on na wdzięczność i czczenie przez następne pokolenia Rosjan.
    Darujmy sobie młodzieńcze lata życia Lenina, jego krótką karierę prawniczą i nawiązanie stosunków z marksistami. Przejdźmy do meritum, roku 1917, w którym to komuniści przejmują władzę. Włodzimierz Iljicz z miejsca przyjął zasadę bezkompromisowej walki klas. Jednostka nie mogła być przeszkodą dla rewolucji. Komunizm w czystej, utopijnej postaci zakładał idealnie równe społeczeństwo. Cywilizacje, w której każdy obywatel brałby dokładnie tyle ile potrzebuje. Nie miał prawa do życia nikt, kto chciałby być bogatszy, mądrzejszy, sprytniejszy, bardziej przedsiębiorczy, ambitniejszy, lepszy. Ostatecznym celem komunizmu było stworzenie nowego człowieka, który będzie żył inaczej. Logicznym sposobem stworzenia idealnego państwa było więc zlikwidowanie wybijających się obywateli. Zlikwidowanie całych klas innych niż lud pracujący miast i wsi. Zabicie wszystkich, którzy w swoim życiu zdołali do czegoś dojść, jak i tych, którzy sprzeciwiali się nowej władzy.




    Przenosząc się do Berlina lat trzydziestych, w przemówieniach Hitlera usłyszymy podobne cele. On też mówił o stworzeniu człowieka idealnego, tyle, że rasowo. Zarówno sowiecki jak i hitlerowski plan nie miał prawa się udać. Oba totalitaryzmy otwarcie mówiły o eliminowaniu zbędnego dla społeczeństwa elementu. Co ciekawe, podobieństwo obu ideologów było zauważone już przez współczesnych. W jednym z wydań The New York Times z 1924 roku, pojawił się krótki artykuł wspominający o nowej partii socjalistycznej w Niemczech. Jej założyciela, nijakiego Adolfa Hitlera porównano do Włodzimierza Lenina. Zdanie to podtrzymywał nie kto inny jak... Dr Joseph Goebbels.
    A może komunizm był idealny, tylko Józef Wissarionowicz nie potrafił dotrzymać kroku swojemu poprzednikowi? Może gdyby Lenin żył dłużej to Związek Radziecki stałby się rajem na ziemi? Niestety prawda jest okrutna: Lenin, tak samo jak Stalin wydawał rozkazy ludobójstwa. Podpis Stalina można znaleźć choćby pod decyzją o rozstrzelaniu polskich jeńców w Katyniu. Lenin był znacznie mądrzejszy i sprytniejszy, wyręczając się współpracownikami. Trzeba być jednak wyjątkowo naiwnym by wierzyć, że przywódca komunistycznej partii nie wydawał zgody na egzekucje wykonywane przez Feliksa Dzierżyńskiego. Wojna domowa i mordy na wrogach politycznych do 1923 roku przyniosły nie tysiące, a miliony ofiar. Tak zginęli więźniowie bezprawnie osadzeni w więzieniach, zagłodzono 5 milionów chłopów i zesłano lub zlikwidowano Kozaków Dońskich. Tym samym ilość pokrzywdzonych była niewiele mniejsza niż po późniejszej działalności Józefa Wissarionowicza.
    Włodzimierzowi Iljiczowi trzeba jednak oddać, że wierzył w to co robił. Poświęcił wszystko dla rewolucji i trudno twierdzić, że nie wierzył w jej idee, czego nie można powiedzieć o jego następcy. Jak napisał Paul Johnson: "Ludzi, z którymi miał do czynienia, swoich towarzyszy, widział nie jako jednostki, lecz jako odbiorców swoich idei i oceniał ich wyłącznie według tego kryterium. Nie miał więc przyjaciół bliższych ani dalszych, gdyż nie zawierał prawdziwych przyjaźni, tylko sojusze ideologiczne. Nie oceniał ludzi według ich zalet moralnych, lecz według poglądów, lub raczej stopnia akceptacji jego własnych idei". Tu nasuwa się pytanie, czy Lenin nie miał kolejnej cechy wspólnej z Hitlerem. Maniakalność? Włodzimierz Iljicz nie potrafił patrzeć na nikogo jak na człowieka, lecz jak na trybik to jego przyszłej machiny. Martwił się losem głodujących wsi, lecz nie widział umierającego chłopa.
    Jak wiadomo, Włodzimierz Iljicz nie miał dobrego zdania o Józefie Wissarionowiczu. Być może widział w nim odbicie swoich najgorszych cech. Testament Lenina, w którym przestrzegał przez Gruzinem został przechwycony przez Stalina, Kamieniewa i Zinowiewa, którzy nie dopuścili do jego publikacji. Sam Włodzimierz Lenin, jak mówią najnowsze badania zmarł na syfilis, którym zaraził się od paryskiej prostytutki. Państwo, które stworzył, było jednym wielkim eksperymentem politycznym i socjologicznym, zakończonym kompletnym fiaskiem. Mimo to, zbudowano mu mauzoleum, w którym do dziś odwiedzają go tłumy Rosjan. Rosjan, którzy najwyraźniej nie mają pojęcia o tym na ilu z nich wydałby wyrok gdyby mógł.



    Lenin do dziś czczony niczym zbawca ludzkości

  11. ...AAA...
    Mieliśmy dziś okazję oglądać mecz na szczycie, bitwę o Anglię między Manchesterem United a Chelsea Londyn. Oczy kibiców Czerwonych Diabłów były zwrócone na jednego człowieka - Dymitara Berbatova. Bułgar od 2008 roku stanowi najjaśniejszą, nie wiedzieć czemu, niedocenianą gwiazdę w zespole mistrzów Anglii. Dzisiaj na napastnika wylała się kolejna, oczywiście niesłuszna, fala krytyki, gdyż Man UTD poległo na własnym stadionie 1:2.

    Latający(a) Bułgar(ka)
    Niesłychani są Ci "sezonowcy". Nie rozumieją geniuszu Dymitara i nie doceniają jego wkładu w grę zespołu. Zacznijmy od tego, że jest on innym typem napastnika! Do jego zadań nie należy strzelanie bramek, czy robienie zamieszania w polu karnym. Owszem, być może Bułgar był skuteczny w swoich poprzednich zespołach, lecz w Man UTD zdecydowanie dojrzał i nie idzie na łatwiznę. Wykonuje znacznie bardziej złożone plany taktyczne zlecone mu przez managera, których głupi kibic nie chce rozumieć. Gdyby nie Berbatov, prawdopodobnie zawaliłaby się cała koncepcja gry, skrupulatnie ułożona przez Sir Alexa. Skutki jego ewentualnej straty byłyby nieporównywalnie gorsze niż sprzedaż Ronaldo, czy strata Rooneya.
    Zarzuca się naszemu bohaterowi, że gra pasywnie, mało dynamicznie i nie potrafi się poruszać po boisku. BZDURA! Przecież na pierwszy rzut oka widać, że Bułgar świetnie wychodzi na czyste pozycje, urywa się obrońcom i ściąga na siebie ich uwagę. Przeważnie defensorzy drużyny przeciwnej są tak zmęczeni po rajdach Berby, że nie starcza im sił na Rooneya... Tak, to jest cała tajemnica sukcesu Anglika! Jego partner robi wszystko, by ten mógł bez mrugnięcia okiem wbić piłkę do niemal pustej bramki.
    Mentalnie Berbatov jest prawdziwym Czerwonym Diabłem. Szuka gry, nie odpuszcza przeciwnika, walczy do upadłego. Można wręcz powiedzieć, że gra agresywnie, wywierając wielki pressing na obrońcach. Do tego w słowniku Bułgara nie ma definicji piłki straconej! Czasami potrafi powędrować na własną połowę, odebrać przeciwnikowi piłkę i długim rajdem rozpocząć kontrę.
    Arcyargumentem przeciwników Dymitara Berbatova jest to, że często wstrzymuje piłkę, spowalniając akcje. To prawda, lecz to jest ogromna zaleta! Niewielu zawodników w dzisiejszych czasach jest na tyle mądrych by uspokoić i ułożyć swoją grę w ataku, zamiast bez sensownie forsować bramkę przeciwnika. Berba w odpowiednim momencie potrafi zatrzymać się z piłką, zaskakując rywala, rozejrzeć się i wybrać najlepszą możliwą opcję. Owszem, w tym czasie obrońcy mogą wrócić do obrony, lecz wtedy czeka ich kolejne zaskoczenie, gdyż Bułgar może świetnie przymierzyć z dystansu. Jego popisowym numerem jest również zasłonięcie piłki, wzięcie defensora "na plecy" i zmuszenie go do faulu. Stałe fragmenty w wykonaniu Bułgara to czysta poezja.
    Apeluję do wszystkich prawdziwych kibiców Manchesteru United: Szanujmy genialnego piłkarza jakiego mamy w składzie. Bramki to nie wszystko. Kosztował tylko 30 milionów euro, a pomyślcie ile jest warty dziś. Myślę, że wiele klubów miało by chrapkę na naszego snajpera, ale ten nie odejdzie stając się powoli nową legendą Czerwonych Diabłów!
  12. ...AAA...
    Stosunkowo rzadko spoglądam na aktualności gospodarcze, gdyż nieczęsto widuje się tam dobre wiadomości. Jakiś czas temu jednak kliknąłem na link dumnie obwieszczający, że polska gospodarka awansowała na szóstą pozycję w Unii Europejskiej. PKB wzrasta, nawet jeśli powoli, to jednak regularnie dzięki czemu prześcignął Holandię. Chwila zadowolenia i dumy została po kilkudziesięciu sekundach zdewastowana przez komentarze znajdujące się pod newsem.
    "OSZUSTWO!!!!! taki dobrobyt ogłaszają , ale wielu ludzi w nędzy, wielu nie ma pracy, To istne kłamstwo co piszą..."
    "Ogłupiania narodu ciąg dalszy. To już paranoja."
    "Tragedia. Ciekawe kto propaguje tę politykę sukcesu?Jak się oglądam wokoło to tylko nędza."
    "jest swietnie Powinno byc 1300 nie 535. bo skoro 17mln holendrow i maja 515, a Polska ma 40 mln to jak bym nie ..."
    "Jakie to jest stadium głupoty gdy wadza zasiadająca przy korycie oficjalnie i publiczne robi z wyborców pospolitych głupków?"
    "Historia się powtarza ale jako parodia! Boże Najsłodszy!!!Znowu to samo!!!! Już za Gierka byliśmy "dziesiątą potęgą świata"
    Smutek mnie ogarną, a potem zaduma. Czy w tym chorym kraju nie powinno się zamieszczać dobrych wiadomości? Czy na nowy rok powinienem życzyć Polakom epidemii, klęsk żywiołowych i III wojny światowej na dokładkę? Korupcja, wypadki drogowe i PZPN - złe rzeczy spotykają nas na co dzień; czy musimy więc uzurpować sobie kolejne problemy? Prawdą jest to, że Holandia to znacznie mniejszy kraj od Polski i nasz produkt krajowy winien już dawno być wyższy. Jednak nie zmienia to faktu, że treść newsa była optymistyczna i powinna nasz cieszyć, a nie skłaniać do pisania farmazonów i traktowania sukcesu jako kolejnego momentu do znęcania się nad rządzącymi.
    123 lata zaborów, 5 lat okupacji i 45 lat ubezwłasnowolnienia, uniemożliwiały i spowalniały jakikolwiek rozwój tego kraju. Nie pisząc tu o dziejowym spisku, zwrócić należy jednak uwagę na fakty. Te są takie, iż Rzeczpospolita, podobnie jak Ukraina, państwa Bałtyckie, Bułgaria, Rumunia i inne kraje, które powróciły do pełnej suwerenności stosunkowo niedawno, miały opóźniony start, co musiało spowolnić nas w rozwoju w stosunku do zachodniej części Europy. Żaden kraj nie doznał takich strat podczas wojny jak Polska. W czasie PRL straciliśmy półdarmo mnóstwo węgla, zakładano zbyt dużo zakładów przemysłu ciężkiego za wielkie pożyczki. W tym czasie Francja, Włochy, czy Wielka Brytania mogły rozwijać się w najlepsze. Po 1989 gospodarka polska stosunkowo szybko przestawiła się na nowy system, a PKB zaczęło wzrastać.
    Czy radzimy sobie naprawdę aż tak źle, jak wynika z naszych narzekań? Czy gorzej od naszych towarzyszy niedoli?
    Było ORMO i ZOMO. Oczywiście do GESTAPO porównywać ich nie sposób, lecz miały swoje ciemne karty. Potrafiły pomagać, ale równie dobrze oklepywać pałkami studentów i robotników. Dziś podobno nie jest lepiej. Tak słyszałem. Policjanci stanowią najbardziej skorumpowaną i brutalną siłę w "policyjnym państwie". Pytanie czy ewentualny, pojedynczy wybryk jakiegoś anonimowego policjanta, ale nagłośniony do maksimum, daje argument do oczerniania wszystkich służb porządkowych? Na ścianach coraz częściej widuję JP. Lubimy te litery: Józef Piłsudski, Jan Paweł II... Szkoda, że teraz zabrakło autorytetu i ten skrót nie kojarzy się z niczym pozytywnym. Oczywiście stosują go najczęściej osoby nie mające jeszcze nic wspólnego z organami ścigania (zakochani w Peji gimnazjaliści) oraz ci, którzy mieli z nim wspólnego za dużo - dresiarze zachowujący się agresywnie i często mający niewielkie pojęcie o legalnej działalności. Gdy zwinięto napis "Arbeit macht frei" w trybie natychmiastowym wzrok Polaka skierował się na policję. Szok: napis szybko odnaleziono. Za szybko. "Wielkie halo o żydowski napis, nie macie nic do roboty?" Taka jest odpowiedź Polaka na sukces akcji ratującej ułamek historii.
    Czy naprawdę wierzymy, że policja za granicą wygląda jak w Starskim i Hutchu, bądź Bad Boysach? Czy służby mundurowe naprawdę nie dają nam oddychać?
    Stara bieda, stara bieda. Ulubione powiedzenie Polaków. Bycie bogatym jest w złym guście. Głoduje co trzecie dziecko statystycznego Polaka. Odpowiedzią na każdy sukces kulturalny jest to, że głupotami się zajmujemy a nie ma pracy i jedzenia. Oczywiście tak musi być, skoro wszyscy tak piszą. Piszą w internecie. Piszą głodni, siedząc przed płaskim monitorem. Piszą ściągając jednocześnie filmy i gry z internetu. Sam często bywałem głodny w szkole. Z lenistwa nie chciało się zabrać kanapki do szkoły, to trzeba było cierpieć. W 1999 przed moim blokiem stało 10 Fiatów 126p, dziś zaledwie jeden Fiat Cinquecento. Są miejsca w Polsce gdzie naprawdę panuje ubóstwo. Z roku na rok co raz mniej, ale są.
    Czy jednak w innych krajach ubóstwo zostało 100% usunięte?
    Są też inne problemy. W naszym kraju tysiące ludzi ginie w wypadkach samochodowych. Poziom inteligencji paradoksalnie ciągle spada, mimo otwierania nowych uczelni. Polacy często zostawiają ojczyznę wyjeżdżając do Anglii, Irlandii czy Niemiec. Homofobia i rasizm wciąż są jedną z wielu łatek przypinanych do Polaka. Tu jednak zadałbym nieco inne pytania. Czy to nie Polacy lubią wsiadać "po kielichu" do auta? Czy to nie polscy rodzice zaniedbują swoje pociechy? Czy to nie Polak woli zmywać garnki na obczyźnie niż starać się dorobić w kraju? Czyż Polacy nie są sami sobie winni posądzeń o nietolerancje? Niech każdy sam sobie odpowie na te i wiele innych pytań.
    * Wpis ten zacząłem pisać dość dawno temu i pozostawiłem go jako szkic. Zdaję sobie sprawę, że większość ludzi nie zgodzi się z moim zdaniem. Miałem go nie publikować. Ale co tam...
  13. ...AAA...
    10. Messi Lionel
    Wraz z Cristiano Ronaldo stanowią w ostatnim okresie parę zdecydowanie najlepszych ofensywnych graczy na świecie. Znalazł się o miejsce wyżej, za finał LM 2009, gdzie wykazał więcej dojrzałości i okazał się bardziej wartościowym zawodnikiem dla swojej drużyny. Jest prawdziwym spadkobiercą talentu Maradony i ma szansę przejść do historii. Podobnie jak boski Diego, mimo niezbyt imponujących warunków fizycznych, Messi ma w sobie ogromne ilości potencjału, pozwalającego w pojedynkę odmienić losy meczu.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Argentyna
    Kariera: FC Barcelona

    http://www.youtube.com/watch?v=KZnUr8lcqjo 9. Figo Luis
    Po opuszczeniu Portugalii, trafił do Barcelony, gdzie przez 5 bardzo udanych sezonów zaskarbił sobie miłość kibiców. W 2000 roku zaszokował piłkarski świat zgadzając się na transfer do największego rywala ? Realu Madryt za 58 mln euro. Zmiana otoczenia wyszła mu jednak na dobre i wkrótce stał się jednym z najbardziej utytułowanych zawodników w Europie. Oprócz wygranej w LM, i czterech mistrzostw Hiszpanii i tyleż samo Włoch (po przejściu do Interu), indywidualnie w 2000 roku otrzymał złotą piłkę i ośmiokrotnie był tytułowany graczem roku w Portugalii. Figo to także rekordzista pod względem ilości występów w swojej kadrze i jeden z najlepszych strzelców w jej historii.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Portugalia
    Kariera: Sporting CP, FC Barcelona, Real Madryt, Inter Mediolan

    http://www.youtube.com/watch?v=yfyDi1EQjhk 8. Raúl González Blanco
    Piłkarz, który już na różne sposoby przeszedł do kanonu, a dalej gra. Raúl to dwukrotny król strzelców Primera Divison, najlepszy strzelec w historii Realu (ponad 220 bramek), reprezentacji Hiszpanii (44 bramki), a także Ligii Mistrzów (67 bramek). Do tego rekordzista pod względem występów i kapitan klubu z Madrytu. Już stał się jedną z największych legend całej historii hiszpańskiej piłki.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Hiszpania
    Kariera: Real Madryt

    http://www.youtube.com/watch?v=7DHTxpHPMFA 7. Kahn Oliver
    Jeden z najwybitniejszych bramkarzy w historii. Cechowały go instynkt, świetna gra na przedpolu i szczęście do obrony karnych. Potrafił być opanowany, ale jednocześnie agresywny i bardzo waleczny. Wieloletni kapitan Bayernu, z którym zdobył Puchar UEFA, wygrał LM (w finale obronił dwa karne!), oraz ośmiokrotnie zajmował pierwsze miejsce w lidze niemieckiej. Między grudniem 1998, a kwietniem 1999 pobił rekord, nie puszczając ani jednej bramki. W 2002 roku Kahn ukoronował swoją karierę, zostając wybranym najlepszym bramkarzem i w ogóle piłkarzem mundialu w Korei i Japonii.
    Pozycja: Bramkarz
    Kraj: Niemcy
    Kariera: Bayern Monachium

    http://www.youtube.com/watch?v=hNOzHvsEmg4 6. Maldini Paolo
    Drugiego takiego piłkarza prawdopodobnie już nie zobaczymy. Przez 25 lat swojej kariery rozegrał niebotyczną liczbę spotkań, wszystkie w barwach jednego klubu, którego jest wychowankiem ? AC Milanu. W dodatku Maldini może się pochwalić uczestnictwem w ośmiu finałach LM (lepszy wynik w historii uzyskał tylko Francisco Gento)! Maldini był także czołową postacią reprezentacji Włoch, gdzie podobnie jak w zespole z Mediolanu, pełnił funkcję kapitana. Paolo i tutaj dorobił się rekordu, mając na swoim koncie najwięcej, bo 126 meczów w reprezentacji. Zdaniem ?World Soccer Magazine? w 1994 roku to właśnie on był najlepszym piłkarzem na świecie i właśnie wówczas pierwszy raz został uznany najlepszym obrońcą globu.
    Pozycja: Obrońca
    Kraj: Włochy
    Kariera: AC Milan

    http://www.youtube.com/watch?v=z3WeVch62t4 5. Henry Thierry
    Gdybym miał stworzyć jedenastkę marzeń XXI wieku, to na szpicy bez wahania osadziłbym Francuza. Henry łączy w sobie szybkość, zwinność, technikę, błyskotliwość i precyzyjne uderzenie. Napastnik niemal doskonały. Nigdy nie otrzymał złotej piłki, ani nie był wybierany piłkarzem roku FIFA, za to kilkakrotnie zajmował w tych plebiscytach drugie miejsca. Swoje niepospolite zdolności snajperskie udokumentował sięgając aż czterokrotnie po tytuł króla strzelców Premiership i dwukrotnie najlepszego strzelcy w Europie. Opuścił Arsenal by wygrać upragnioną LM. Swoje marzenie spełnił przechodząc do Barcelony, gdzie w drodze do finału zaliczył 3 asysty i 5 bramek, walnie przyczyniając się do końcowego sukcesu.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Francja
    Kariera: AS Monaco, Juventus Turyn, Arsenal Londyn, FC Barcelona

    http://www.youtube.com/watch?v=0EeMpOcAMIA 4. Roberto Carlos da Silva
    Bardzo możliwe, że niski Brazylijczyk to najlepszy lewy obrońca w historii futbolu. Skutecznie grający wślizgiem, odznaczający się szybkością, zwinnością, potrafiący skonstruować bardzo szybką kontrę, niezmordowanie biegał od obrony do ataku. Znakiem firmowym Carlosa był przede wszystkim piekielnie silny strzał z lewej nogi. Niektóre jego uderzenia z dystansu, czy z wolnych zdawały się przeczyć prawom fizyki. Drugi (po Cafu) pod względem ilości występów w kadrze Brazylii, zdobył z nią mistrzostwo i wicemistrzostwo świata. Lata świetności spędził w Realu, gdzie trzykrotnie świętował wygranie LM.
    Pozycja: Obrońca
    Kraj: Brazylia
    Kariera: Uni?o S?o Jo?o, SE Palmeiras, Inter Mediolan, Real Madryt, Fenerbahce

    http://www.youtube.com/watch?v=dZM9OFVpqC4 3. Ronaldinho Gaúcho
    Gdy słyszę, że R10 był przereklamowanym gwiazdorem to nóż w kieszeni mi się otwiera? Ktoś kto tak twierdzi musiał przespać co najmniej dwa lata, kiedy to Ronaldinho był niekwestionowanie najlepszym piłkarzem na ziemi. Fantastyczna technika, boski drybling, wykańczanie akcji, perfekcyjne stałe fragmenty i przede wszystkim niespotykane u żadnego innego kopacza pomysłowość i błyskotliwość. Po prostu geniusz. Uosabiał istotę brazylijskiego futbolu, swoimi boiskowymi czarami i wieczną radością płynącą z gry. W wielkich derbach, przy owacjach na stojąco, strzelił Realowi dwie bramki, w tym drugą po pięknej akcji indywidualnej. Podobno był pierwszym oklaskiwanym przeciwnikiem w Madrycie od czasów samego Maradony. O początek końca dwukrotnego piłkarza roku według FIFA, sam osobiście obwiniam Barcelonę. Wypalony R10 nadal asystował i strzelał bramki (w tym piękna przewrotka przeciw Villareal), lecz Katalonia nie okazała mu wsparcia i stwierdziła, że pora się pozbyć ?balastu?. Gdyby Ronaldinho Gaúcho grał na swoim najwyższym poziomie do dziś, mógłby konkurować z samym Pele czy Maradoną.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Brazylia
    Kariera: Gr?mio Porto Alegre, Paris Saint-Germain, FC Barcelona, A.C. Milan

    http://www.youtube.com/watch?v=gcsRJlqnUdI 2. Ronaldo Luís Nazário de Lima
    Niezbyt go lubię, ale może dlatego, że nie przypatrywałem się jego bogatej karierze od samego początku. W wieku 18 lat król strzelców ligi brazylijskiej (22 gole w 18 meczach!), następnie najskuteczniejszy w holenderskiej (30 goli w 33 meczach), hiszpańskiej (34 gole w 37 meczach i złoty but), wicekról włoskiej, znów wicekról i później król hiszpańskiej. Z reprezentacją Brazylii wystąpił na czterech mundialach, w których zdobył dwa mistrzostwa i jedno wicemistrzostwo świata. Wyprzedzając Gerda Müllera, stał się najskuteczniejszym napastnikiem w historii MŚ. Po 1998 Ronaldo leczył głównie kontuzje i przeżywał kryzys. Jego wielki powrót miał miejsce w Korei i Japonii gdzie strzelił 8 goli w 7 meczach popychając reprezentacje Brazylii do ostatniego mistrzostwa.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Brazylia
    Kariera: Cruzeiro, PSV Eindhoven, FC Barcelona, Inter Mediolan, Real Madryt, AC Milan, Corinthians

    http://www.youtube.com/watch?v=X2NHqSXftzU 1. Zidane Zinedine
    Dlaczego właśnie Zizou? W plebiscycie FIFA na piłkarza roku aż sześciokrotnie stawał na podium, z czego trzy razy zajmował pierwsze miejsce. Właściwie przez około 8 lat ciągle należał do czołówki najlepszych piłkarzy na ziemi. To on doprowadził trójkolorowych do mistrzostwa świata 1998, gdzie w finale zaaplikował Brazylijczykom dwie bramki. Następnie poprowadził trójkolorowych do wygranej ME 2000. W wieku 34 lat nastąpił powrót wielkiego Zizou, który pociągnął Francję do wicemistrzostwa świata 2006, a sam został wybrany zawodnikiem turnieju. Przechodząc z Juventusu do Realu za 76 mln euro, stał się przedmiotem nowego rekordu transferowego. W Madrycie przyczynił się do zdobycia pucharu Europy 2002, strzelając w finale przeciw Leverkusen zwycięskiego gola, pięknym wolejem w okno bramki. Zinedine Zidane to nie tylko bezwzględnie jeden z najlepszych zawodników XXI wieku, ale wszechczasów w ogóle.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Francja
    Kariera: AS Cannes, Girondins Bordeaux, Juventus Turyn, Real Madryt

    http://www.youtube.com/watch?v=FzLMNL-dGaw
  14. ...AAA...
    Top 50 najlepszych piłkarzy ostatnich lat zostało wyłonione, pora nieco przemyśleń i statystyk. W kilku miejscach nieco oszukiwałem, wplatając piłkarzy, którzy swoje największe sukcesy odnosili w latach 90, a po roku 2001 już tak nie błyszczeli. Każdy jednak musiał wyrobić normę i grać nadal na odpowiednim poziomie. Pod uwagę brałem sukcesy z całej kariery grajka, więc nie mogłem odpuścić MŚ 1998, czy złotych piłek zdobytych przed 2001 rokiem. Najliczniej reprezentowaną nacją w rankingu, co ciekawe nie jest Brazylia, a Anglia. Z drugiej jednak strony, aż 3 Brazylijczyków znajduje się w pierwszej dziesiątce, a 5 w dwudziestce. Jeżeli chodzi o kluby, to Real Madryt może się pochwalić największą ilością ściągniętych do siebie gwiazd w ostatnich latach - tu nie ma zaskoczenia, gdyż liczone są czasy Galacticos.
    Jak to z rankingami bywa, nie możliwe jest by wszyscy byli zadowoleni, i każdy sportowiec doceniony. Oto lista wielkich piłkarzy, którzy bez wątpienia znaleźli by się na liście, gdyby ta miała więcej miejsc:
    Edwin van der Sar, Cafu, Giovanni van Bronckhorst, Javier Zanetti, Lúcio, Alessandro Nesta, Sol Campbell, Per Mertesacker, David Silva, Clarence Seedorf, Andrea Pirlo, Juninho Pernabucano, Frank Lampard, Paul Scholes, Christian Vieri, David Trezeguet, David Villa, Didier Droga (I kto sobie tam jeszcze kogoś przypomni?).
    Statystyki:
    Reprezentowane pozycje:
    Bramkarze 3
    Obrońcy 9
    Pomocnicy 19
    Napastnicy 19
    Reprezentowane kraje:
    Anglia 7
    Francja 6
    Hiszpania 6
    Brazylia 5
    Włochy 5
    Reprezentowane kluby:
    Real Madryt 15
    FC Barcelona 13
    Manchester United 10
    Juventus Turyn 10
    Inter Mediolan 9
    Najwięcej meczów w reprezentacji:
    Lilian Thuram 142
    Myung-bo Hong 135
    Luis Figo 127
    Paolo Maldini 126
    Roberto Carlos 125
    Najwięcej bramek w reprezentacji:
    Ronaldo 62
    Thierry Henry 48
    Raul 44
    Miroslav Klose 44
    Michael Owen 40
    Najwięcej bramek w LM:
    Raul 56
    Ruud van Nistelrooy 49
    Andrij Szewczenko 46
    Thierry Henry 42
    Alessandro Del Piero 36
  15. ...AAA...
    Niebawem miną cztery lata od przejęcia reprezentacji Polski przez pierwszego w historii naszej piłki trenera pochodzącego z zagranicy. Już cztery wiosny fani futbolu w naszym kraju pozostają podzieleni na sympatyków i krytyków Leo Beenhakkera. Ta pierwsza grupa topnieje z miesiąca na miesiąc. Dni Leo na stanowisku selekcjonera są policzone, a temat rozjechany w każdą stronę. Czyżby? Nie, główny reprezentant wrogów Holendra ? Roman Kołtoń ? szaleje bez przerwy. On może na wizji i za niemałe pieniądze? Więc ja tym bardziej mogę odpowiedzieć ? za darmo i w blogowym zaciszu.

    Nagonka na Holendra trwa od pierwszych chwil jego pracy. CV kandydata było olbrzymie. Wspomnę choćby pracę w Feyenoordzie Rotterdam, Ajaxie Amsterdam, Realu Saragossa, a także Realu Madryt. Szok, że ktoś taki mógł zostać zatrudniony, gdy w kraju czekają trenerskie legendy. Oczywiście, nie mam zamiaru obrażać Kasperczaka, Smudy, czy Skorży ? jednak mimo wszystko na arenie międzynarodowej to oni sławy nie zyskali (no może poza tym pierwszym, ale też bez przesady). Pensja dla nowego trenera oburzyła Polaków. Leo powinien wprowadzić kadrę na salony, najlepiej dopłacając z własnej kieszeni do budowy autostrad na Euro 2012. Niemal wszyscy, których można by uznać za autorytety w środowisku, czekali tylko na pierwsze potknięcie Holendra. Mieli pecha - reprezentacja pierwszy raz awansowała na Mistrzostwa Europy. Mimo gwiazd w składzie na samej imprezie jednak zawiodła i selekcjoner znów był winowajcą upadku potęgi polskiej piłki. Trenera miał usunąć nowy prezes PZPN. Ciężko jednak zwolnić obcokrajowca nie znając języka.
    Postaram się wznieść na trochę wyższy tor myślenia niż Kołtoń i nie będę ubierał Beenhakkera w jedną barwę. Ma on wady i popełnił niejeden błąd. Były mecze na które źle dobrał taktykę i porażał czasem zbytnią pewnością siebie. Pomyłką było też przyjęcie posady w Feynordzie. Z drugiej strony trener głupi nie jest i wie, że długo w Polsce nie pobędzie, więc zaczął organizować sobie nowe życie. Za bzdurę natomiast uważam rzekome obrażanie naszego kraju. Samo porównanie naszej smutnej, jak 16-bitowy procesor ekstraklasy do zachodnich lig już można by uznać za obrazę. Prawda w oczy kole, zwłaszcza oczy tych, którzy do tego doprowadzili.

    http://www.youtube.com/watch?v=tHx1KfjxVQg
    Dla takiego meczu, warto było zatrudnić Leo... Spójrzmy teraz na krytyków Holendra. Kołtoń, owładnięty od dawna manią Leo. Oczywiście odpuszczę sobie złośliwości - pan redaktor jest całkowicie sprawny psychicznie, po prostu doświadczenie go nauczyło jak zrobić sobie reklamę. Wylewanie żalów w Anty-Beenhakker Cafe, czy na jednym z portali nie ma służyć rodzimej piłce, ale promować Romana. To bardzo proste ? mamy selekcjonera, do tego obcokrajowca (a jak wiadomo tacy mają podwójnie ciężko), i słabych piłkarzy. Już pierwszego dnia po objęciu stołka w reprezentacji przez Don Leo, Kołtoń zmieszał te elementy w głowie i zaczął głosić słowo ?pańskie? jakim to złym fachowcem selekcjoner jest. Trener co by nie zrobił i tak kiedyś przegra, więc wspominany już dziennikarz zrobił karierę i teraz może powiedzieć ?A nie mówiłem??. Dziś ja wam mówię, następny selekcjoner, kim by nie był w ciągu 2-3 lat (maksymalnie) wyleci z reprezentacji za słabe wyniki, nie będę o tym jednak przypominał czytelnikom co tydzień, bo nie dostanę za to pieniędzy.
    Drugim w kolejności krytykiem Beenhakkera (a właściwie krytykiem całej otaczającej rzeczywistości), jest oczywiście Jan Tomaszewski. Kiedyś bardzo szanowałem pana Jana, uważałem go za jedynego człowieka spoza układów, który chce coś zmienić. Większość sympatii dla niego jednak straciłem, po przeczytaniu setnego wywiadu w którym zaczyna i kończy na krytyce każdego tematu o jaki się go zapyta. Moja propozycja jest prosta ? Tomaszewski na selekcjonera kadry, szefa PZPN, pierwszego bramkarza i najlepiej prezydenta!
    Zauważmy jedną rzecz, najgłośniej szczekają ludzie mający najmniejsze pojęcie o trenerce. Tomaszewski prowadził pierwszoligowy klub nie więcej niż w dziesięciu meczach. To nie obliguje, do ciągłego ?podpowiadania? uznanemu trenerowi co robi źle. Koledzy Beenhakkera po fachu, są znacznie ostrożniejsi w krytyce. Powód? Najbardziej przemądrzały trener może być następcą Leo i wtedy zostanie dokładnie rozliczony przez kibiców. Managerowie nie są głupi, wiedzą, że przy obecnym stanie naszej piłki nawet sam Ferguson nie osiągnie nic ponad awans do fazy grupowej mistrzostw Europy czy Świata.
    Żeby była jasność ? nie obrażam osób o innych poglądach. Uważam jednak, że trzeba znać umiar, którego brakuje wielu osobom ze środowiska. Wcielmy się na moment w Leo Beenhakkera. Co widzimy? Brak stadionów, słaby system szkolenia młodzieży, kluby na mizernym poziomie, brak wiary i krytyka na każdym kroku. Teraz pomyślmy ilu z nas wytrzymałoby cztery lata w tej ?pięknej? piłkarskiej krainie.
  16. ...AAA...
    20. Giggs Ryan
    Od wielu lat najlepsza lewa noga ligi angielskiej. Żywa legenda Manchesteru, z którym zdobył aż jedenastokrotnie mistrzostwo Anglii i dwukrotnie Puchar Europy. Jego umiejętności najlepiej ukazał mecz półfinałowy FA Cup z 1999 roku, kiedy to Giggs przedryblował czterech obrońców Arsenalu i strzelił w okno zwycięskiego gola. Ryan stał się najmłodszym piłkarzem pierwszej reprezentacji Walii, debiutując w wieku 17 lat. Mimo 35 lat na karku, nadal nie wypada ze składu w ważnych meczach i stanowi wspaniały przykład dla młodszych piłkarzy.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Walia
    Kariera: Manchester United

    19. Del Piero Alessandro
    Stary człowiek nie może? Del Piero nadal może i potrafi! Ikona Juventusu ciągle biega w klubowym trykocie i stanowi o sile Starej Damy. Ponadto jeden z najlepszych reprezentantów Włoch ostatnich kilkunastu lat. Dynamika już nie ta, ale technika nadal zachwyca.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Włochy
    Kariera: Juventus Turyn

    18. Cannavaro Fabio
    Niewielu było zdobywców złotej piłki wśród obrońców, a w XXI wieku jedynym był Fabio Cannavaro. Wystąpił na trzech mundialach, a w 2006 jako kapitan doprowadził Włochów do mistrzostwa świata.
    Pozycja: Obrońca
    Kraj: Włochy
    Kariera: SSC Napoli, Parma, Inter Mediolan, Juventus Turyn, Real Madryt, Juventus Turyn

    17. Beckham David
    Gdyby przyszło wybierać najbardziej rozpoznawalnego i medialnego piłkarza świata, to jeszcze jakiś czas temu Becks byłby niekwestionowanym liderem (choć nadal gdy wpiszemy jego nazwisko w google, najpierw ujrzymy kozaczki, pudelki, a dopiero poniżej strony sportowe?). Błędem jednak byłoby określenie Davida, jako przereklamowanego lalusia, wylansowanego przez media. Ciężko pracował, i wniósł wiele do futbolu. Najlepsze lata spędził w Manchesterze gdzie pod okiem Fergusona wypracował swoje wizytówki: idealnie precyzyjne podania i cudowne rzuty wolne.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Anglia
    Kariera: Manchester United, Real Madryt, Los Angeles Galaxy

    16. Kaká Ricardo
    Brazylijczyk przez kilka ostatnich lat stanowił największą gwiazdę AC Milanu, teraz ma być częścią nowego Realu. Kaka dysponuje świetnym dryblingiem, dobrym podaniem, sporą szybkością i niezgorszą skutecznością. W dodatku potrafi bardzo błyskotliwie używać swoich umiejętności, za co otrzymał tytuł najlepszego piłkarza roku 2007.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Brazylia
    Kariera: S?o Paulo, Milan, Real Madryt

    15. Owen Michael
    Niewysoki Anglik, dzięki opanowaniu, technice, przyśpieszeniu i instynktowi strzeleckiemu stał się jednym z najlepszych strzelców w historii swojej reprezentacji. Rozpoczął karierę w Liverpoolu, gdzie zdobył tytuł najmłodszego w historii króla strzelców Premiership, a w 2001 roku złotą piłkę. Po przejściu do Realu gwiazda Owena zaczęła niestety ciemnieć. Niedawno podpisał kontrakt z Manchesterem. Czy Ferguson obudzi geniusz Owena?
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Anglia
    Kariera: Liverpool, Real Madryt, Newcastle United, Manchester United

    14. Szewczenko Andrij
    Już jako nastolatek był na ustach wszystkich kibiców w Ukrainie. Po bardzo udanym okresie w Dynamie Kijów (gdzie strzelił hat-tricka w meczu przeciw Barcelonie), został ściągnięty do AC Milanu. Tam osiągnął największą sławę wygrywając LM, oraz indywidualnie będąc dwukrotnie najlepszym strzelcem Serie A i zdobywając w 2004 roku złotą piłkę.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Ukraina
    Kariera: Dynamo Kijów, Milan, Chelsea Londyn

    13. Rivaldo Vitor Ferreira
    Prawdziwy piłkarski magik, czarujący sztuczkami i strzałami. Jego problemem był jednak zbytni boiskowy egoizm. Najlepiej sprawdził się w FC Barcelonie, z którą zdobył dwukrotnie mistrzostwo Hiszpanii, a w 1999 roku tytuł najlepszego piłkarza świata. Choć nie był nigdy najskuteczniejszym snajperem Primera Division, to aż trzykrotnie zajmował drugie miejsce w tej klasyfikacji. Był też ważnym ogniwem reprezentacji podczas MŚ 1998, oraz 2002, gdzie został wicekrólem strzelców (powalając przy tym urodą swoich goli).
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Brazylia
    Kariera: Corinthians, Palmeiras, Deportivo La Coru?a, FC Barcelona, AC Milan, Olympiakos Pireus, AEK Ateny, Bunyodkor Taszkient

    12. Nedvěd Pavel
    Wraz z Del Piero i Buffonem należy do najważniejszych piłkarzy Juventusu ostatniej dekady. Po odejściu z klubu Zidane, Nedvěd zapełnił po nim lukę, pewnie kierując linią pomocy. W 2003 roku doprowadził Starą Damę do finału LM, nie mogąc w nim zagrać przez kartki. Umiejętności pomocnika zostały jednak docenione i otrzymał on złotą piłkę. Do końca swojej kariery był sześciokrotnie wybierany najlepszym graczem w Czechach.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Czechy
    Kariera: Sparta Praga, Lazio Rzym, Juventus Turyn

    11. Ronaldo Cristiano
    Można go nie lubić, za butność i arogancje, jednak nie da się pozostać ślepym na jego grę i sukcesy. W swoim najlepszym sezonie strzelił ponad 40 bramek i zgarnął złotego buta ? co jak na nominalnego skrzydłowego jest wielkim osiągnięciem. Został także wyróżniony złotą piłką za najlepszego piłkarza roku 2008. Ma dobre warunki fizyczne, strzela z różnych odległości, z wolnych, karnych, obu nóg i głowy, jednak jego egoizm i gra pod publiczkę potrafią szkodzić. Ma szansę osiągnąć swój cel ? zostać najlepszym w historii, lecz aby do tego doszło musi okazać się też wystarczająco mocny psychicznie, okazywać więcej mądrości boiskowej i grać na obecnym poziomie przez jeszcze kilka sezonów.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Portugalia
    Kariera: Sporting CP, Manchester United, Real Madryt

  17. ...AAA...
    30. Puyol Carles
    Wychowanek i kapitan zespołu Barcelony. Równie świetny na środku, co na prawej stronie obrony. Puyol gra zawsze z pełnym poświęceniem, często interweniując w beznadziejnych sytuacjach. Filar katalońskiej defensywy, gdy ta święciła największe sukcesy: trzy tytuły mistrza Hiszpanii i dwie wygrane LM.
    Pozycja: Obrońca
    Kraj: Hiszpania
    Kariera: FC Barcelona

    29. Hierro Fernando
    Ten występujący najczęściej na środku obrony piłkarz, strzelił w 439 meczach dla Realu ponad 100 bramek! Za tą skuteczność, oraz bezbłędnie wykonywane karne, niezłe rzuty wolne i świetne przejęcia w defensywie zasłużył na ogromny szacunek.
    Pozycja: Obrońca
    Kraj: Hiszpania
    Kariera: Real Valladolid, Real Madryt, Al-Rayyan, Bolton Wanderers

    28. Vieira Patrick
    Przez pewien czas uważany za najlepszego defensywnego pomocnika na świecie. Dobrze zbudowany Francuz miał wielki wpływ na wielkie sukcesy reprezentacji trójkolorowych, i jeszcze większy na trzykrotne zdobycie mistrzostwa Anglii przez Arsenal.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Francja
    Kariera: AS Cannes, Arsenal Londyn, Juventus Turyn, Inter Mediolan

    27. Gerrard Steven
    Nie będzie przesadą jeśli określi się Gerrarda najlepszym obecnie pomocnikiem w Anglii. Całą karierę gra w Liverpoolu, stając się już legendą tego klubu. Gerrard zawsze kieruje grą swojej drużyny i błyszczy w środkowej strefie boiska. Jego podania i wspaniałe uderzenia z dystansu wielokrotnie ratowały zespół.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Anglia
    Kariera: Liverpool

    26. Thuram Lilian
    Zaliczyć ponad 140 występów dla jednej z najmocniejszych reprezentacji, to nie lada wyczyn. Niegdyś ostoja defensywy Parmy, oraz Juventusu. Niestety musiał skończyć karierę przez wykrytą wadę serca.
    Pozycja: Obrońca
    Kraj: Francja
    Kariera: AS Monaco, AC Parma, Juventus, FC Barcelona

    25. Iniesta Andrés
    Przyćmiewany przez mega gwiazdy bohater Barcelony, który opanowaniem i świetnymi podaniami przyczynił się do wszystkich ostatnich sukcesów swojego zespołu. Wraz z Xavim tworzy najlepszy środek pomocy XXI wieku.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Hiszpania
    Kariera: FC Barcelona

    24. Xavi Hernandéz
    W zasadzie można by go stawiać na równi z Iniestą. Bez niego nawet najlepsi snajperzy byliby bezradni. Świetne podania i rozgrywanie akcji, czyni go cichym architektem sukcesów Barcelony i Hiszpanii. O miejsce wyżej, za zdobycie tytułu najlepszego gracza ME 2008.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Hiszpania
    Kariera: FC Barcelona

    23. Buffon Gianluigi
    Transfer do Juventusu uczynił go najdroższym bramkarzem w historii futbolu. Najczęściej od czasów Kahna wybierany najlepszym goalkeeperem na świecie. Najpewniejszy bramkarz MŚ 2006 i kandydat do złotej piłki w tymże roku.
    Pozycja: Bramkarz
    Kraj: Włochy
    Kariera: AC Parma, Juventus Turyn

    22. Bergkamp Dennis
    Pierwszy piłkarz, którego trzy bramki zajęły całe podium konkursu na najładniejszy gol miesiąca Premiership. Niemniej skuteczny w reprezentacji, strzelił dla pomarańczowych prawie 40 bramek. Bergkamp, jednak nie tylko zdobywał bramki, przez pierwsze trzy lata gry w Londynie aż 50 razy asystował. Jedna z najjaśniejszych gwiazd Arsenalu w całej historii tego klubu.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Holandia
    Kariera: Ajax Amsterdam, Inter Mediolan, Arsenal Londyn

    21. Larsson Henrik
    Prawdopodobnie najlepszy skandynawski piłkarz w historii. W barwach Celticu, w sezonie 2001 przypadł mu złoty but dla najlepszego snajpera w Europie, za strzelenie? 52 bramek! Jako doświadczony gracz wspomógł w sukcesach Barcelonę (najlepszy podczas finału LM 2006) i w ramach wypożyczenia Manchester United.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Szwecja
    Kariera: Helsingborgs IF, Feyenoord Rotterdam, Celtic Glasgow, FC Barcelona

  18. ...AAA...
    40. Klose Miroslav
    Jedyna kropelka polskiej krwi na liście. Urodzony w Opolu reprezentant Niemiec, choć nigdy nie rozchwytywany, dorobił się tytułów wicekróla w 2002 i króla strzelców na mundialu w 2006 roku. Jako, że nadal strzela ma sporą szansę być jednym z najlepszych snajperów niemieckiej kadry w historii.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Niemcy
    Kariera: FC Kaiserslautern, Werder Brema, Bayern Monachium

    39. Makaay Roy
    Przez wiele lat czołowy strzelec Primera Divison. Po zdobyciu złotego buta przeniósł się do Beyernu, w którym nadal zachwycał skutecznością. Autor najszybciej strzelonej bramki w historii LM. Dziś dogorywa w Feynordzie, gdzie nadal strzela bramki.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Holandia
    Kariera:Vitesse Arnhem, Deportivo La Coruna, Bayern Monachium, Feyenoord Rotterdam

    38. Overmars Marc
    Najlepszy holenderski lewoskrzydłowy ostatnich lat, o wielkiej szybkości i jeszcze większej wytrzymałości. Był w Ajaxie, gdy ten wygrywał LM, a następnie napędzał Arsenal i Barcelonę.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Holandia
    Kariera: Ajax Amsterdam, Arsenal Londyn, FC Barcelona, Go Ahead Eagles

    37. Totti Francesco
    Być może nie osiągnął tyle na ile pozwoliłby jego potencjał, ale reprezentuje rzadkie w dzisiejszych czasach przywiązanie do barw klubowych. Od lat czołowy strzelec Serie A i ikona AS Romy.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Włochy
    Kariera: AS Roma

    36. Ferdinand Rio
    Po transferze do Manchesteru United stał się najdroższym obrońcą na świecie. Ferdinand od wielu lat stanowi trzon świetnej defensywy na Old Trafford i przyczynia się do sukcesów w lidze angielskiej jak i LM.
    Pozycja: Obrońca
    Kraj: Anglia
    Kariera: West Ham United, Leeds United, Manchester United

    35. Eto'o Samuel
    Jedyny piłkarz z czarnego lądu na liście. Kameruńczyk trzykrotnie był wybierany na piłkarza roku Afryki, i dwukrotnie sięgał po koronę króla strzelców Primera Division. Czołowy snajper wspaniałej ofensywy Barcelony.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Kamerun
    Kariera: Real Madryt, FC Barcelona

    34. Makélélé Claude
    Mało widoczny i często niedoceniany, Makélélé stanowił skarb dla każdej drużyny w której grał. Jak żaden pomocnik pracuje w defensywie, przerywając wielkie ilości akcji przeciwnika, dusząc jego ofensywy w zalążku.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Francja
    Kariera: FC Nantes, Olympique Marsylia, Real Madryt, Chelsea Londyn, Paris Saint Germain

    33. van Nistelrooy Ruud
    Snajper w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie strzela wielu pięknych bramek, rzadko uderza z za pola karnego, ale przed samą bramką piłka sama go szuka. Zdobywał tytuły najlepszego strzelca w ligach: holenderskiej, angielskiej i hiszpańskiej. Do tego trzykrotnie był najskuteczniejszym napastnikiem LM.
    Pozycja: Napastnik
    Kraj: Holandia
    Kariera: SC Heerenveen, PSV Eindhoven, Manchester United, Real Madryt

    32. Casillas Iker
    Niekwestionowanie pierwszy bramkarz Realu i reprezentacji Hiszpanii. Ze swoim klubem zdobył już wszystko, w tym dwukrotnie LM. Nie raz i nie dwa ratował swojej drużynie zwycięstwo. Trzeci bramkarz w historii futbolu ostatnich 20 lat według IFFHS.
    Pozycja: Bramkarz
    Kraj: Hiszpania
    Kariera: Real Madryt

    31. Keane Roy
    Serce i kapitan Manchesteru United, za czasów zdobycia potrójnej korony. Prawdziwy walczak, o wielkim temperamencie (przez co nie zagrał niestety w samym finale LM). Motywowanie kolegów z drużyny na środku boiska były stałym obrazkiem przed każdym meczem Diabłów. Ferguson wielokrotnie go wychwalał, a nawet namaścił na swojego następcę na fotelu managera.
    Pozycja: Pomocnik
    Kraj: Irlandia
    Kariera: Nottingham Forest, Manchester United, Celtic Glasgow

×
×
  • Utwórz nowe...