Skocz do zawartości

FaceDancer

[Ekspert] Weteran Sesji RPG
  • Zawartość

    6211
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wpisy blogu napisane przez FaceDancer

  1. FaceDancer
    Pomylił się ...AAA..., który twierdził, że trzeba wysuwać konstruktywne propozycje miast iść na wojnę partyzancką. Konstruktywne propozycje dot. regulaminu zbyt wiele nie dadzą, bo według niektórych nie opłaca się ryzykować i próbować coś zmienić.
    Wojny nie będzie, bo nie mam zamiaru bawić się w trollerkę i toczyć daremnych wojenek z organizatorami Smugglerek. Swój sprzeciw już wygłosiłem, więc nie będę się już wyzłośliwiał na ten temat. Jednak postanowiłem jeszcze umieścić tutaj ten wpis, jako podsumowanie całej dyskusji.
    Niemal natychmiast po umieszczeniu przeze mnie kilku pomysłów na zmianę regulaminu Smugglerek jedyne co się pojawiło to krytyka. No, bo wszystkie zmiany wiążą się z możliwym spadkiem frekwencji. Zadziwiające, bo już teraz mało kto bierze udział w głosowaniu. Oczywiście pojawiły się także pochwalcze wypowiedzi Hrabuli, który oczywiście każdego krytycznego wobec obecnej formuły postanowił ośmieszyć. Pan Hrabula chyba jednak nie postanowił dość wnikliwie przeczytać proponowanych przeze mnie zmian, bo wyszedł z koncepcją iż lepsza jest grupka kilku fajnych osób jak teraz, zamiast więcej uczestników, z których nie będzie nikogo kojarzył. Teraz porównując wypowiedzi P_aula i Hrabuli wynika, że jednemu się nie podoba, bo spadnie frekwencja, a drugiemu bo wzrośnie. Gdzie tu logika?
    Teraz zasadnicze pytanie. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle. Gdybym był jedynym niezadowolonym, to można by było mówić, że jestem pomylony i na siłę chcę wsadzać kij w mrowisko. Tylko znalazło się także grono osób (bynajmniej nie anonimowych na forum), które także mają uwagi co do regulaminu Smugglerek. Oczywiście od razu próbuje się zdyskredytować każdego krytykującego jako trolla, czy osobę chcącą jakoś zaistnieć. Nie należę do osób, których celem jest zatruwanie życia innym, więc mocnej riposty nie będzie.
    Co teraz? Ano nic? Nie będzie "Budapesztu", jak niektórzy w rozmowach ze mną stwierdzają. Powiem nawet więcej. Zacznę brać regularny udział w głosowaniu. Swój manifest już wygłosiłem. Będę jak każdy szary obywatel głosował na osoby starając się obiektywnie wyróżnić te, które najbardziej zasłużyły. Sam wiele nie zdziałam, ale być może znajdzie się jeszcze kilku użytkowników, którzy zrobią podobnie. Wtedy jest szansa na oddolną zmianę. Bez żadnej rewolucji. Dlatego zachęcam do udziału w kolejnych Smugglerkach i głosowaniu na własne typy. Nie patrzcie na to, kto dostał ile głosów. Jeśli znacie kogoś, kto przez długi czas pracuje na forum, a jednak jest konsekwentnie pomijany - głosujcie na niego! Tutaj zareklamuję świetny blog GuyaFawkesa, który w sposób bardzo profesjonalny pisze na swoim blogu recenzje o grach.
    Zobaczymy, czy uda się coś zmienić w mentalności ludzi na FA.
  2. FaceDancer
    Już od ładnych paru lat przestałem się interesować tymi "nagrodami" i "galą" rozdania nagród. Co roku śledzę nominacje i wszystko wygląda tak jak w polskiej polityce - wiecznie te same twarze.
    Teraz możemy dać przykład imć ...AAA..., który zasiada w Komitecie Smugglerkowym. Zadziwiające, ale jego wpisy są bezustannie promowane (choć podobno instytucja wpisu promowanego miała służyć reklamie nowych blogów i nowych użytkowników). Czyżby ...AAA... miał być sędzią we własnej sprawie? Już samo to, że spośród czołowych wpisów aż jego dwa ubiegały się o palmę pierwszeństwa. Oczywiście można powiedzieć, że jest znakomitym blogerem (choć podczas gali rozdania Oskarów raczej nie nominuje się w jednej kategorii aktora za dwie różne role).
    Jedziemy dalej. Hammerhead po raz kolejny otrzymuje statuetkę za najlepszą sygnaturę. Czyżby ludzie nie mieli żadnego pomysłu na oddanie głosu, żeby wciąż głosować na zwykłą rybę? Zresztą podobnie było wcześniej kiedy seryjnie wygrywało polipowe drzewko w awatarze. Niektóre typy dla osoby siedzącej z boku, wyglądają jakby to był koncert lizusostwa i klakierstwa. Znajomi głosują na znajomych, a użytkownicy na moderatorów licząc na uzyskanie jakichś korzyści.
    Można zgodzić się ze zwycięstwami takich osób jak BlackShadow, który na Sesji RPG tworzy milion tematów, a w drugim milionie uczestniczy jako gracz. Lub dla nagrody dla Lorda Hrabuli, urzekającego masy swoimi przemyśleniami nad losami rodu Lubiczów. Podobnie dla yojo2, który w tematach związanych ze sprzętem pomaga każdemu.
    Teraz, żeby nie wyglądało na wpis zwykłego zawistnika. Po raz wtóry najlepiej piszącym po polsku zostaje uznany Holy.Death, chociaż na jego poziomie pisze przezcież wielu użytkowników. Tutaj mamy główny problem konkursu. Przez lata nominuje się jedne osoby, które mają już wyrobioną na forum markę. Inni nie mają z nimi szans, więc dochodzi do kolekcjonowania przez najbardziej zasłużonych kolejnych laurów.
    Mój apel jest jeden - powinno się skończyć z nominowaniem tych samych osób do nagród. Niech nowi mają jakieś szanse. Można wprowadzić kilka prostych zasad, które uatrakcyjnią głosowanie.
    1. Zwycięzca z poprzedniego roku nie może bronić tytułu. Przy następnym głosowaniu oddaje swoją "koronę" przy okazji może być kimś w rodzaju głównego arbitra/eksperta w danej "dyscyplinie".
    2. Określona ilość zwycięstw powinna eliminować z udziału w Smugglerkach. Wygrałeś 3 razy, to daj szansę innym. Wszyscy znają i szanują Qbusia, niziołkę, czy Holy.Deatha. Może nadszedł czas, żeby promować nowe twarze na forum?
    Mój apel wiąże się głównie z tym, że przez udział tych samych osób konkurs stał się lokalny. Na mającym kilkaset tysięcy użytkowników, głosuje kilkadziesiąt. Przestańmy wreszcie sobie słodzić, a zabierzmy się do rzetelnej oceny.
  3. FaceDancer
    Pomylił się ...AAA..., który twierdził, że trzeba wysuwać konstruktywne propozycje miast iść na wojnę partyzancką. Konstruktywne propozycje dot. regulaminu zbyt wiele nie dadzą, bo według niektórych nie opłaca się ryzykować i próbować coś zmienić.
    Wojny nie będzie, bo nie mam zamiaru bawić się w trollerkę i toczyć daremnych wojenek z organizatorami Smugglerek. Swój sprzeciw już wygłosiłem, więc nie będę się już wyzłośliwiał na ten temat. Jednak postanowiłem jeszcze umieścić tutaj ten wpis, jako podsumowanie całej dyskusji.
    Niemal natychmiast po umieszczeniu przeze mnie kilku pomysłów na zmianę regulaminu Smugglerek jedyne co się pojawiło to krytyka. No, bo wszystkie zmiany wiążą się z możliwym spadkiem frekwencji. Zadziwiające, bo już teraz mało kto bierze udział w głosowaniu. Oczywiście pojawiły się także pochwalcze wypowiedzi Hrabuli, który oczywiście każdego krytycznego wobec obecnej formuły postanowił ośmieszyć. Pan Hrabula chyba jednak nie postanowił dość wnikliwie przeczytać proponowanych przeze mnie zmian, bo wyszedł z koncepcją iż lepsza jest grupka kilku fajnych osób jak teraz, zamiast więcej uczestników, z których nie będzie nikogo kojarzył. Teraz porównując wypowiedzi P_aula i Hrabuli wynika, że jednemu się nie podoba, bo spadnie frekwencja, a drugiemu bo wzrośnie. Gdzie tu logika?
    Teraz zasadnicze pytanie. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle. Gdybym był jedynym niezadowolonym, to można by było mówić, że jestem pomylony i na siłę chcę wsadzać kij w mrowisko. Tylko znalazło się także grono osób (bynajmniej nie anonimowych na forum), które także mają uwagi co do regulaminu Smugglerek. Oczywiście od razu próbuje się zdyskredytować każdego krytykującego jako trolla, czy osobę chcącą jakoś zaistnieć. Nie należę do osób, których celem jest zatruwanie życia innym, więc mocnej riposty nie będzie.
    Co teraz? Ano nic? Nie będzie "Budapesztu", jak niektórzy w rozmowach ze mną stwierdzają. Powiem nawet więcej. Zacznę brać regularny udział w głosowaniu. Swój manifest już wygłosiłem. Będę jak każdy szary obywatel głosował na osoby starając się obiektywnie wyróżnić te, które najbardziej zasłużyły. Sam wiele nie zdziałam, ale być może znajdzie się jeszcze kilku użytkowników, którzy zrobią podobnie. Wtedy jest szansa na oddolną zmianę. Bez żadnej rewolucji. Dlatego zachęcam do udziału w kolejnych Smugglerkach i głosowaniu na własne typy. Nie patrzcie na to, kto dostał ile głosów. Jeśli znacie kogoś, kto przez długi czas pracuje na forum, a jednak jest konsekwentnie pomijany - głosujcie na niego! Tutaj zareklamuję świetny blog GuyaFawkesa, który w sposób bardzo profesjonalny pisze na swoim blogu recenzje o [link=http://forum.cdaction.pl/index.php?autocom=blog&blogid=2437&showentry=33501]grach[/link].
    Zobaczymy, czy uda się coś zmienić w mentalności ludzi na FA.
  4. FaceDancer
    Pomylił się ...AAA..., który twierdził, że trzeba wysuwać konstruktywne propozycje miast iść na wojnę partyzancką. Konstruktywne propozycje dot. regulaminu zbyt wiele nie dadzą, bo według niektórych nie opłaca się ryzykować i próbować coś zmienić.
    Wojny nie będzie, bo nie mam zamiaru bawić się w trollerkę i toczyć daremnych wojenek z organizatorami Smugglerek. Swój sprzeciw już wygłosiłem, więc nie będę się już wyzłośliwiał na ten temat. Jednak postanowiłem jeszcze umieścić tutaj ten wpis, jako podsumowanie całej dyskusji.
    Niemal natychmiast po umieszczeniu przeze mnie kilku pomysłów na zmianę regulaminu Smugglerek jedyne co się pojawiło to krytyka. No, bo wszystkie zmiany wiążą się z możliwym spadkiem frekwencji. Zadziwiające, bo już teraz mało kto bierze udział w głosowaniu. Oczywiście pojawiły się także pochwalcze wypowiedzi Hrabuli, który oczywiście każdego krytycznego wobec obecnej formuły postanowił ośmieszyć. Pan Hrabula chyba jednak nie postanowił dość wnikliwie przeczytać proponowanych przeze mnie zmian, bo wyszedł z koncepcją iż lepsza jest grupka kilku fajnych osób jak teraz, zamiast więcej uczestników, z których nie będzie nikogo kojarzył. Teraz porównując wypowiedzi P_aula i Hrabuli wynika, że jednemu się nie podoba, bo spadnie frekwencja, a drugiemu bo wzrośnie. Gdzie tu logika?
    Teraz zasadnicze pytanie. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle. Gdybym był jedynym niezadowolonym, to można by było mówić, że jestem pomylony i na siłę chcę wsadzać kij w mrowisko. Tylko znalazło się także grono osób (bynajmniej nie anonimowych na forum), które także mają uwagi co do regulaminu Smugglerek. Oczywiście od razu próbuje się zdyskredytować każdego krytykującego jako trolla, czy osobę chcącą jakoś zaistnieć. Nie należę do osób, których celem jest zatruwanie życia innym, więc mocnej riposty nie będzie.
    Co teraz? Ano nic? Nie będzie "Budapesztu", jak niektórzy w rozmowach ze mną stwierdzają. Powiem nawet więcej. Zacznę brać regularny udział w głosowaniu. Swój manifest już wygłosiłem. Będę jak każdy szary obywatel głosował na osoby starając się obiektywnie wyróżnić te, które najbardziej zasłużyły. Sam wiele nie zdziałam, ale być może znajdzie się jeszcze kilku użytkowników, którzy zrobią podobnie. Wtedy jest szansa na oddolną zmianę. Bez żadnej rewolucji. Dlatego zachęcam do udziału w kolejnych Smugglerkach i głosowaniu na własne typy. Nie patrzcie na to, kto dostał ile głosów. Jeśli znacie kogoś, kto przez długi czas pracuje na forum, a jednak jest konsekwentnie pomijany - głosujcie na niego! Tutaj zareklamuję świetny blog GuyaFawkesa, który w sposób bardzo profesjonalny pisze na swoim blogu recenzje o [link=http://forum.cdaction.pl/index.php?autocom=blog&blogid=2437&showentry=33501]grach[/link].
    Zobaczymy, czy uda się coś zmienić w mentalności ludzi na FA.
  5. FaceDancer
    Bohaterscy Włosi wciąż posuwają się naprzód. W pierwszej części dziennika Duce, wojskom włoskim udało się opanować Maltę, zaanektować Etiopię i Jugosławię, kończąc tym samym wojny zwycięstwami. Brytyjskie posiadłości w Afryce Północnej były bardzo zagrożone.
    Strategia wojenna Brytyjczyków
    Egipt był (wraz z Indiami) określany mianem perły w koronie Imperium Brytyjskiego. Poza tym kontrola nad tym obszarem umożliwiała przesyłanie posiłków z Dominiów Commonwealthu. Bitne oddziały indyjskie, nowozelandzkie czy australijskie stanowiły istotne wzmocnienie dla brytyjskich sił lądowych, które nie umywały się do Royal Navy czy RAF-u. Nie można też zapominać o Ghurkach, dzielnych nepalskich wojownikach walczących z Japończykami w Azji Południowo Wschodniej. Najważniejsze było zapewnić odpowiednie zaopatrzenie dla tak porozrzucanego po świecie imperium. Tracąc Egipt Wyspy Brytyjskie zostałyby odcięte zarówno od Indii, jak i Australii.
    Upadek Egiptu i brytyjskiej Palestyny, Wehrmacht bije głową w mur
    Wojska brytyjskie w Egipcie były zupełnie nieprzygotowane na włoską ofensywę. Dłuższy opór stawiały dywizje piechoty stacjonujące w Aleksandrii, pomimo wsparcia lotniczego z lokalnej bazy, miasto upadło i cały Egipt stanął otworem przed Comando Africa. Marszałek Polny Guglielmo Nasi posłał dywizję pancerną "Littorio" pod przywództwem młodego, ale zaprawionego w bojach z Serbami i Brytyjczykami generała Giorgisa. Ten wiedział, że stoi przed nim trudne zadanie, więc postanowił nie tracić więcej czasu. Rzucił swoje siły na nieprzygotowany garnizon brytyjski w Tel Awiwie. Znów pomoc RAF-u na niewiele się zdała piechocie, która była zmuszona do odwrotu. Brytyjskie posiadłości na Bliskim Wschodzie zostały zagarnięte przez Włochów. Jednak Marszałek Nasi był pod wrażeniem posiłkowych oddziałów irackich przysyłanych na front przez króla Fajsala II z dynastii Haszymidów. Irakijczycy dysponowali fatalnym sprzętem, nie zadawali większych strat włoskim dywizjom, ale w przeciwieństwie do Anglików, walczyli niemal do ostatniego żołnierza. Nawet pyszałkowaci żołnierze włoscy, którzy zwykle darzyli egzotycznych przeciwników pogardą, kiwali z uznaniem głowami na temat odwagi tych wojsk.

    Niemieckie uderzenie zostaje powstrzymane na linii Sekwany.
    Kampania iracka
    Generał Giorgis postanowił wyeliminować to zagrożenie i za zgodą Comando Africa wyruszył w stronę Bagdadu. Najpierw opanował jednak pole roponośne znajdujące się na zachód od Kirkuku. Walka w terenie miejskim była nowym wyzwaniem, ale umiejętności generała Giorgisa znów wzięły górę. Irak padł, a uzupełniając baki czołgów iracką ropą można było pokusić się o szybki rajd na należący do Brytyjczyków Kuwejt, który również był zasobny w ropę naftową. Zajęcie Bliskiego Wschodu przez jedną pancerną dywizję włoską wywołało szok w Berlinie. Adolf Hitler w swej nieporadności zmagał się ze Szwecją i nie był w stanie przeprowadzić skutecznego desantu. Tymczasem Benito Mussolini mógł pochwalić się zajęciem Egiptu, Palestyny i Iraku, dostarczając swoim jednostkom zmotoryzowanym i pancernym niezbędne paliwo.

    Irak zostaje przyłączony do Królestwa Włoch. Później Mussolini odda kraj z powrotem w ręce Haszymidów, jednak będzie to w istocie rząd marionetkowy.
    Polityka "wyzwoleńcza" Mussoliniego
    Duce po raz kolejny zszokował świat, już kilka dni później. Przypłynął pod eskortą Regio Marina do Aleksandrii, gdzie przeprowadził owocne rozmowy z królem Fajsalem II. Irakijczycy już od dłuższego czasu mieli dość panoszących się w ich kraju Brytyjczyków. Rząd włoski postanowił utworzyć niezależne państwo irackie pod protektoratem Włoch. Irakijczycy przyłączyli się do działań wojennych wymierzonych przeciw Aliantom, musieli dostarczać większość swojej ropy do Taranto i Neapolu, ale zagwarantowano im niezależność w sprawach wewnętrznych.
    Media w Londynie zadziwił przyjazd do Kairu etiopskiego cesarza Haile Selassie. Etiopczycy nienawidzili Włochów, ale Duce potrafił zdobyć się na przyjazny gest. Zaproponował restytucję Etiopii, a władza miała wrócić do rąk wygnanego 4 lata wcześniej z Adis Abeby cesarza. Haile Selassie nie miał krztyny zaufania do Włochów, ale są oferty, których się nie odrzuca. Gesty Mussoliniego wobec Iraku i Etiopii miały swój ukryty motyw. Włosi znacząco poprawili swoje relacje dyplomatyczne z USA, które wciąż pozostawały neutralne. Zaowocowało to podpisaniem kontraktów handlowych, które przewidywały zakup 50 mln ton rzadkich surowców, niezbędnych dla funkcjonowania włoskiego przemysłu.
    Na całym świecie osoba włoskiego przywódcy budziła podziw. Mahatma Gandhi porównał go nawet do Supermana! Jednak Duce kierował zwykły pragmatyzm. Irak i Etiopia wciąż pozostawały pod włoską kontrolą. Większość surowców strategicznych płynęła do Włoch, a przemysł nie był przesadnie rozwinięty w tych państwach. W dodatku rządy marionetkowe musiały wziąć na siebie dostarczenie zaopatrzenia do swoich prowincji oraz zapewnić na nich pokój. Włoscy żołnierze nie musieli obawiać się wybuchu powstania na tyłach i wydłużających się linii zaopatrzeniowych. Mussolini w bardzo łatwy sposób upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu.

    Kapitulacja Francji i proklamowanie rządu Vichy.
    Koniec działań na froncie zachodnim
    W międzyczasie zakończyła się wojna Niemiec z Francją. Nie był to blitzkrieg w całym tego słowa znaczeniu. Niemcy przez długi czas tkwili nad Sekwaną nie będąc w stanie przełamać frontu. Bezmyślnie pakowali też swoje dywizje przez Linię Maginota, tracąc mnóstwo żołnierzy i sprzętu. Bez pomocy Włochów na południu, nie jest już tak łatwo, co Adolf? Być może trzeba było uszczknąć Duce trochę francuskiego ciasta zamiast wszystko zostawiać dla siebie. Wehrmacht połknął zbyt duży kawałek i się nim udławił. Wypowiedziana 1 stycznia 1939 roku wojna trwała aż do końca sierpnia, czyli prawie osiem miesięcy. Wojska niemieckie mogły pozwolić sobie na odrobinę odpoczynku, nie można było jednak zapominać o Hiszpanii, która wciąż znajdowała się w konflikcie zbrojnym z państwami Osi. Póki, co Madryt pozostał bierny w działaniu, ograniczając się do pustych deklaracji o przyjaźni hiszpańsko-francuskiej i obietnic udzielenia pomocy militarnej.

    Ofensywa na Węgrzech, jednostki włoskie przełamują front w kilku miejscach i są już pod Budapesztem. Miasto podda się w ciągu tygodnia, a rząd uda się na emigrację.
    Kolejny konflikt wybucha na Bałkanach
    Większość włoskich dywizji było przydzielonych do europejskiego teatru działań, z głównym sztabem Comando Superiore umiejscowionym w Rzymie. W trakcie, gdy część oddziałów została przesunięta z włoskich Alp do Afryki Północnej, ogromne siły na wschodnim froncie pozostawały bezczynne. Wreszcie Mussolini wydał rozkaz do ataku na Węgry, a generałowie mogli się zasłużyć po raz pierwszy od czasu wojny jugosłowiańskiej. Węgry były krajem dość małym, ale z całkiem nieźle rozwiniętym przemysłem. Zmartwienie mogła budzić bezpośrednia bliskość Niemiec, które również mogły chcieć zagarnąć węgierskie terytoria. Wojna przebiegała znacznie szybciej niż w przypadku walk z Serbami. Front był znacznie dłuższy, a większość prowincji stanowiły niziny. Jedyną przeszkodą mógł być Dunaj, który poprawiał sytuację strategiczną Węgrów, ale szybkie przełamanie frontu uniemożliwiło przeciwnikowi utworzenie silnych punktów oporu za rzeką.

    Bułgarski atak prędko się załamuje. Włosi przechodzą do kontrofensywy i rozbijają oddziały przeciwnika.
    Bułgaria rusza na pomoc
    Gdy znaczna część oddziałów włoskich prowadziła zmasowany atak na Węgry, Bułgaria będąca ich sojusznikiem, postanowiła uderzyć na niepilnowane ziemie włoskie w byłej Jugosławii! Na szczęście w Skopje i Tiranie pozostawiono odpowiednie odwody, które zabezpieczały granicę z Grecją. Zostały one szybko przegrupowane, a dociągnięcie kilku jednostek z frontu węgierskiego umożliwiło zatrzymanie marszu bułgarskich jednostek na Belgrad, a następnie przejście do kontrofensywy. Jednak połączone oddziały obu krajów były zbyt słabe, aby oprzeć się doświadczonym włoskim dywizjom. W ciągu dwóch tygodni skapitulowała Bułgaria, a jej prowincje stały się własnością Włochów. Węgrzy trzymali się trochę dłużej, a po klęsce odmówili złożenia broni i uznania władzy Rzymu. Rząd węgierski uszedł do Londynu skąd zamierzał kontynuować dalszą walkę z okupantem. Chcąc wykorzystać w jak największym stopniu rozwinięty przemysł węgierski, Włosi postanowili prowadzić politykę eksploatacji. Zwiększało to ryzyko rebelii, więc do Budapesztu, Koszyc i Debreczyna wysłano 3 dywizje garnizonowe, których jedynym celem miało być tłumienie ewentualnych powstań. Później okaże się, że sztab włoski słusznie ocenił sytuację. Na Węgrzech uaktywnią się grupy partyzantów, ale bardzo szybko powstanie zostanie bezlitośnie stłumione.
    Pracowite 8 miesięcy, nieprawdaż?
  6. FaceDancer
    Okazało się, że 13 grudnia - w datę jakże ważną dla polskiej prawicy (wprowadzenie stanu wojennego) - zostanie zorganizowany Marsz Niepodległości part 2. Możemy się spodziewać kolejnej rozróby z policją?
    Jeszcze niedawno światły prezes groził, że poda Tuska do sądu za insynuowanie jego sojuszu z kibolami. Teraz na konferencji sam ich zaprasza do wzięcia udziału w pochodzie. Kiedyś Adolf Hitler ze swoimi bojówkami SA starał się przejąć władzę organizując pucz w Monachium. Czyżby prezes postanowił, że jego zbrojnym ramieniem będą stadionowi bandyci? Żeby uświetnić uroczystość doradzam jeszcze wzięcie pochodni i palenie książek Żakowskiego i Lisa, podpałkę zrobi się z Gazety Wyborczej.
    Znowu dowiedzieliśmy się zagrożona została polska suwerenność. Minister Sikorski pojechał do Berlina, gdzie podpisał kolejny pakt Ribbentrop-Mołotow i zgodził się na włączenie Polski do Rzeszy... tfu RFN! Nadzorcy z Brukseli przyjadą do Generalnej Guberni i będą pilnować czy eksploatacja polskiego narodu przebiega prawidłowo. Wojska NATO dopilnują żeby utrzymać spokój w kraju i zdusić w zarodku patriotyczny opór.
    Teraz na poważnie. Sikorski w Berlinie wygłosił mocne przemówienie, w którym domagał się od Niemiec prowadzenia aktywniejszych działań. Stwierdził, że Niemcy powinny prowadzić UE w ciężkich kryzysowych czasach. Widocznie prezes Kaczyński uważa, że to Polska powinna być liderem, ale jeśli tak to nie można określić tych pomysłów inaczej niż fantasmagorie. Polska nie ma środków, a Niemcy są najsilniejszą gospodarką Unii. Czy każda wypowiedź nawołująca do objęcia przez naszych sąsiadów przywództwa jest zdradą stanu?
    Tutaj wychodzi mylne postrzeganie suwerenności przez niektóre środowiska w Polsce. Sam fakt liderowania oznacza według nich, że Polska będzie pachołkiem. Wystarczy przypomnieć wypowiedzi Hofmana z PiS, który stwierdził, że dyktat brukselski narzucił Grekom oszczędności. Może i narzucił, ale widocznie wg PiS lepiej byłoby gdyby Grecy byli utrzymywani przez resztę Europy przez kolejne 50 lat. Jeśli Grecja nie otrzymałaby pomocy finansowej to rząd i tak musiałby zacisnąć pasa, albo zacząć drukować pieniądze (po przejściu na drachmę) i skończy się na komunistycznej rewolucji. To byłoby całkiem dobre wyjście dla Kaczyńskiego, który znów mógłby prowadzić walkę z lewakami, spadkobiercami Marksa.
  7. FaceDancer
    Jako, że mój ostatni wpis dotyczący Polski nie cieszył się zbytnią popularnością, nie będę zanudzał internautów moją przeciągającą się półroczną wojną wynikłą z agresji ZSRR, która prawdopodobnie jeszcze trochę potrwa. Rozpocząłem nową rozgrywkę państwem włoskim. Zobaczymy czy uda mi się zrobić z tych ciamajd prawdziwych żołnierzy.

    Pierwszymi decyzjami włoskiego Duce, Benito Mussoliniego, było umocnienie włoskiego przemysłu i gospodarki. Znacjonalizowano sektor prywatny, zbudowano wiele nowych fabryk oraz podpisano umowy handlowe z Niemcami. III Rzesza i ZSRR były największymi producentami energii i metali ciężkich w Europie, więc najwięcej handlowano właśnie z tymi państwami. Mussolini postanowił stworzyć kilka jednostek pancernych, które miały wzmocnić Comando Superiore.

    Wciąż trwała wojna z Etiopią. Żołnierze włoscy starali się zmazać plamę z porażki w bitwie pod Aduą z 1896 r., gdy plemienne oddziały etiopskie pokonały lepiej uzbrojoną armię włoską. Mussolini stwierdził, że nie pozwoli wystawić kraju na rechot w salonach Paryża i Londynu. Oddziały pod komendą generała Moizo szybko zajęły uprzemysłowioną Jimę, a następnie obległy i zdobyły stolicę w Adis Abebie po zdecydowanym szturmie z kilku kierunków.


    Etiopia kapituluje po utracie swojej stolicy. Cesarz Haile Selassie jest zmuszony oddać swój kraj w ręce wroga i udać na emigrację do Europy.

    Wkrótce zakończyła się także wojna domowa w Hiszpanii. Generał Francisco Franco Bahamonde, przyjaciel Mussoliniego, musiał salwować się ucieczką, gdyż armia republikańska zajęła cały kraj i pokonała nacjonalistów. Na domiar złego premier Juan Negrin Lopez przybył z oficjalną wizytą do Londynu, gdzie został z największymi honorami przyjęty przez premiera Wielkiej Brytanii Arthura Neville'a Chamberlaina. Bardzo przyjemna rozmowa przy herbatce wzbudziła niepokój w Berlinie i Rzymie, ponieważ zakończyła się podpisaniem porozumienia, na mocy którego Republika Hiszpanii dołączyła do Aliantów.

    Po złamaniu oporu Etiopczyków, Duce zwrócił swoje oblicze na Wschód, gdzie od dłuższego czasu trwały przygotowania wojenne do ataku na Jugosławię. Wzmocnione świeżymi posiłkami, w skład których weszły 2 dywizje pancerne, Włosi przekroczyli granicę Królestwa Jugosławii. Wojna z Jugosławią była ciężka, działania wojenne rozpoczęły się pod koniec listopada 1937, a król Piotr II podpisał akt kapitulacji 28 lipca 1938 roku. Największe trudności oddziały włoskie miały ze sforsowaniem górzystych terenów, których zawzięcie bronili Serbowie. Młodzi, niedoświadczeni dowódcy włoscy wykazali się jednak sporymi umiejętnościami taktycznymi zamykając 2/3 jugosłowiańskiej armii w olbrzymim kotle.


    Włochom udało się odseparować niektóre z jednostek jugosłowiańskich od głównych sił i z łatwością wyeliminować je z walki.


    Dzięki świetnemu manewrowi dywizji pancernej generała Fautiliego oraz oddziałów zmotoryzowanych udało się zamknąć kleszcze wokół 10 dywizji jugosłowiańskich. Pozbawieni zaopatrzenia, atakowani ze wszystkich stron przez bohaterskie wojska włoskie, poddadzą się w ciągu półtora miesiąca.


    Podpisanie aktu kapitulacji przez króla Jugosławii Piotra II. Kraj został przyłączony do Włoch na zasadzie aneksji.

    W połowie roku Benito Mussolini dostał zaproszenie od Adolfa Hitlera odnośnie dołączenia do Osi. Ambicje mocarstwowe Włoch nie były tajemnicą, więc Duce z uśmiechem na ustach parafował odpowiedni dokument. Rzym starał się też z całych sił wciągnąć do porozumienia Japonię, co udało się już po kilku miesiącach. Niespodziewanie już 1 stycznia 1939 roku Wielka Brytania wypowiedziała wojnę III Rzeszy. Adolf Hitler wydał rozkaz ataku na Belgię i Holandię, które wcześniej dołączyły do Aliantów. Mussolini nie miał zamiaru przekraczać Alp i atakować Sabaudii. Wysłał 6 dywizji do Afryki Północnej. Wraz z nastaniem Nowego Roku, Duce wysunął także żądania terytorialne wobec maleńkiej Albanii. Rząd w Tiranie widząc, co stało się z kilkunastokrotnie liczniejszą armią jugosłowiańską, natychmiast przystał na propozycję Mussoliniego. Kraj został oddany we włoskie ręce.


    Pierwszym celem było zajęcie Malty. Niewielka wysepka nie posiadała żadnych surowców, ale była ważna pod względem strategicznym. Był to jedyny port brytyjski w środkowej części Morza Śródziemnego. Baza w Gibraltarze była oddalona o prawie tysiąc kilometrów, podobnie jak port na Cyprze. Reggio di Marina, marynarka włoska natychmiast zablokowała wyspę i umożliwiła desant oddziałom piechoty. Brytyjczycy usiłowali złamać blokadę wyspy, ale ich flota została rozbita. Stracili większość ze swoich 10 okrętów, natomiast olbrzymia flota pod dowództwem admirała de Zary utraciła jedynie jeden niszczyciel. Duma Reggio di Mariny, 7 pancerników, pozostała nietknięta. Całe zgrupowanie składało się w sumie z 29 okrętów, wliczając w to ciężkie i lekkie krążowniki, niszczyciele, okręty podwodne oraz kilka transportowców. Zajęcie Malty było bardzo istotne także z tego powodu, że baza ta leżała na przecięciu szlaków zaopatrzeniowych do Libii. Mussolini rwał sobie włosy z głowy słysząc o atakowanych i niszczonych konwojach płynących do Tarabulus i Benghazi. Zagrożenie stanowił także francuski port w Tunisie, z którego przeciwnik mógł atakować konwoje surowcowe z Cagliari do Neapolu.


    Wojska włoskie w szybkim tempie posuwają się na Zachód, aby opanować Egipt i zająć Kanał Sueski. Brytyjczycy bronią się desperacko otoczeni wokół Aleksandrii.

    Najważniejszym celem dywizji wysłanych do Afryki Północnej było zajęcie Egiptu. Były tam złoża ropy i surowców, oraz co najważniejsze, należało opanować Kanał Sueski. Był on niezmiernie ważny ze względów strategicznych. Wojska włoskie w Etiopii i Somalii wraz z wybuchem wojny zostały odcięte od dostaw zaopatrzenia. Przykład bohaterstwa dali żołnierze broniący Mogadiszu, którzy trzykrotnie odpierali brytyjskie ataki celem zdobycia tego kluczowego portu.

    PS Zastanawiacie się czemu Mussolini nie wsparł Hitlera w ataku na Francję? Spróbowałem, zrobiłem udany desant na Marsylię i wdarłem się przez Alpy do Francji. Włoskie dywizje pancerne zrobiły taki wyłom we francuskim froncie, że Heinz Guderian może się schować. Czołgi dojechały aż do Bordeaux i Orleanu. W tym czasie Niemcy dopiero podeszli pod Paryż, a ja kontrolowałem już 2/3 Francji. Niestety okazało się, że z kapitulacją Francji wiąże się niemiecki event. Niemcy anektują północną Francję, a resztę pozostawiają rządowi Vichy. Wszystkie moje zdobycze zostały mi odebrane, straciłem mnóstwo czasu i musiałbym przerzucać wszystkie dywizje z powrotem na Wschód. Stwierdziłem, że to nie ma sensu i wczytałem grę przed agresją na Francję.
  8. FaceDancer
    W pierwszej części prześledziliśmy losy Rzeczypospolitej od 1936 r., aż do udanej inwazji na Litwę na początku listopada 1939 r. Żeby zachęcić do czytania mogę zdradzić, że sytuacja nabiera coraz większego tempa i robi się arcyciekawie.
    Udany atak i kapitulacja Republiki Litewskiej doprowadziły do wzrostu morale w polskiej armii. Rydz-Śmigły uznał, że trzeba pójść za ciosem i nie dokonywać skomplikowanej relokacji oddziałów. Armia była już na Litwie, więc z łatwością można było wyprowadzić uderzenie na pozostałe państwa bałtyckie - Łotwę i Estonię. Łotysze i Estończycy nie stawiali zaciekłego oporu, w połowie grudnia Polska zajęła Tallinn i zaanektowała Estonię. Z Łotwą był większy kłopot, gdyż tamtejszy rząd udał się na emigrację i z Londynu prowadził dalszą walkę przeciw polskiemu okupantowi. Tymczasem Polacy powołali okupacyjny rząd z siedzibą w Rydze i w pełni wykorzystywali skromną gospodarkę łotewską (choć nie doprowadzali do nadmiernej eksploatacji ludności).
    Szokiem dla Ignacego Mościckiego okazały się wybory parlamentarne z dnia 1 stycznia 1940 r. Zwyciężyło w nich Polskie Stronnictwo Ludowe. Nowym prezydentem został wybitny mąż stanu i pianista, jeden z ojców polskiej demokracji, Ignacy Jan Paderewski. Kluczową postacią nowego rządu był Władysław Sikorski. Pełnił on funkcję premiera, Szefa Sztabu Generalnego i Naczelnego Wodza. Wielu powątpiewało czy sobie poradzi, gdyż osobiście kierował też poczynaniami Grupy Armii Sturm. Jednym z najbardziej zaufanych podkomendnych generała był Władysław Anders, dowodzący najważniejszą dywizją pancerną tego zgrupowania. Tekę ministra spraw zagranicznych objął August Zaleski. Jak to bywa w demokracji, ciemny lud skazał na polityczny niebyt rząd OZN, który zrobił dla Polski tak wiele przez ostatnie cztery lata.

    Skład nowego rządu utworzonego przez PSL
    Gdy państwa bałtyckie padały wobec bezlitosnej polskiej agresji, w tym samym czasie III Rzesza rozpoczęła działania wojenne na Zachodzie. Wojska niemieckie ominęły francuską Linię Maginota i uderzyły na słabiej bronione Belgię i Holandię.

    Niemcy okrążają francuskie umocnienia, atakując kraje Beneluksu (oszczędzając jednak Luksemburg)

    Pancerne dywizje, które przez dłuższy czas pilnowały granicy z Polską teraz pędzą wprost na Francję
    Niemcy nie próżnowali także na Bałkanach, gdzie musieli wesprzeć swoich włoskich sojuszników. Duce i jego siły zbrojne zupełnie nie mogli sobie poradzić z połączonymi oddziałami Jugosławii i Grecji, które zagarnęły zaanektowaną wcześniej przez Mussoliniego Albanię. Wojska Rzeszy musiały walczyć w trudnym terenie górskim, ale po paru miesiącach zmagań pobiły oddziały królewskie. Wschodnie tereny Jugosławii zostały bezpośrednio przyłączone do Niemiec, natomiast na południu powołano do życia Chorwację, która wstąpiła do Osi zasilając sojusz niemiecko-polsko-włoski.

    Niemiecka aneksja Jugosławii i powołanie państwa chorwackiego
    W czasie, gdy Niemcy rozprawiali się z Jugosławią i Francją, nowy Naczelny Wódz, Władysław Sikorski, postanowił skierować polską armię ku południowej granicy. Po ataku na Litwę, Węgry złamały podpisany wcześniej pakt wojskowy i odmówiły udzielenia Polsce pomocy, tym samym pieczętując swój los. Sikorski przyglądał się węgierskim terenom przemysłowym, z których polska gospodarka mogłaby zrobić dobry użytek. Atak na Węgry miał także ukryty motyw. Rzeczpospolita znacznie bardziej łakomie obserwował państwo rumuńskie. Słaba armia nie była w stanie zagrozić polskim siłom zbrojnym, ale polska-rumuńska granica liczyła niespełna 100 km. Rumuni mogli z łatwością posłać swoje dywizje i spowalniać marsz Polaków na Bukareszt. W tym czasie Niemcy uderzyliby z terenów dawnej Jugosławii i zajęli południową część kraju. Rumunia była najlepszym "kąskiem", gdyż posiadała mnóstwo terenów bogatych w surowce, szczególnie ropę naftową, oraz miała całkiem nieźle rozwinięty przemysł. Zajęcie Węgier umożliwiłoby polskiej armii lepsze wykorzystanie przewagi liczebnej i jakościowej i rozwinięcie granicy o kilkaset kilometrów.

    Polacy przełamują dywizje węgierskie stacjonujące w Karpatach
    Inwazja rozpoczęła się w połowie marca, a już na początku kwietnia Węgrzy musieli cofać się z dobrze bronionych pozycji w górach. Władysław Sikorski ze zgrozą zauważył, że Węgrzy posłali znaczną część swoich oddziałów przeciwko Polsce, a kilka dywizji ruszyło posuwając się w głąb Słowacji. Tamte zostały jednak zastopowane przez dywizje niemieckie, ochraniające Bratysławę. Ojciec Tiso panicznie dzwonił do Hitlera prosząc o wsparcie. Chociaż trzeba mu przyznać iż zachował się jak prawdziwy mąż stanu nie opuszczając stolicy zagrożonej węgierskim atakiem.
    Na wschodzie i południu Węgier wojska niemieckie posuwały się bardzo szybko w głąb kraju. Generał Sikorski zdecydował się uprzedzić "germańskich przyjaciół" i zając tak wiele jak się da. Polacy przełamali opór i zamknęli 3 dywizje węgierskie w karpackim kotle. Żołnierze odcięci od zaopatrzenia, atakowani ze wszystkich kierunków i ustawicznie bombardowani przez polskie lotnictwo szybko się poddali. Generał Władysław Anders swoim śmiałym manewrem okrążył Budapeszt, odcinając miasto od posiłków. Dwie dywizje polskich kawalerzystów zajęły kluczowe prowincje na granicy z Rumunią. Budapeszt skapitulował 25 kwietnia, a państwo węgierskie zostało podzielone pomiędzy Polskę i Niemcy. Adolf Hitler spotkał się w Budapeszcie z Ignacym Paderewskim, gdzie uczestniczył w podpisaniu przez Admirała Miklosa Horthy'ego aktu kapitulacji. Fuhrer zachwycony postępami Polaków oddał pod polskie dowództwo dwie niemieckie dywizje. Po raz pierwszy żołnierze niemieccy służyli pod polskimi rozkazami. Benito Mussolini był bardzo kosztownym sojusznikiem, potrzebował ciągłej asysty Wehrmachtu, a od rządu polskiego dostał pozwolenie na zakup materiałów wojennych na kredyt. Ciężar Osi przesunął się z Rzymu do Warszawy, z czego zdawano sobie sprawę w Berlinie.
    Władysław Sikorski mógł być zadowolony. Niemcy, co prawda zajęli istotne tereny przemysłowe w Gyor i Pecs, ale w polskich rękach znalazły się Koszyce, Debreczyn, Miszkolc, Szeged oraz stolica w Budapeszcie. Związek Radziecki wciąż zachowywał się neutralnie, ale było widać rosnące obawy Stalina przed możliwą polską agresją. Sikorski dla bezpieczeństwa obsadził granicę polsko-radziecką, co jeszcze wzmogło obawy Stalina.

    Kapitulacja Węgier kończy się dokonaniem rozbioru państwa pomiędzy Polskę i Niemcy
  9. FaceDancer
    Motywowany dziennikiem prowadzonym przez Fuhrera Rzeszy w osobie ...AAA... postanowiłem rozegrać kampanię w Hearts of Iron III. Oczywiście granie Niemcami, Wielką Brytanią czy Związkiem Radzieckim to trochę nie w moim stylu, więc postanowiłem porwać się z motyką na Hitlera i Stalina. Wybrałem Polskę.
    Jako, że to mój pierwszy kontakt z tą serią Paradoxu (wcześniej było tylko Crusader Kings w średniowiecznych realiach), wybrałem normalny poziom trudności. Przecież chcemy sobie jakoś beztrosko pograć, a nie dostać raz, dwa we wrześniu 1939 i dowodzić z Londynu na czele emigracyjnego rządu. Zaczynamy!
    Początek 1936, nie minął nawet rok od śmierci wybitnego polskiego przywódcy, pogromcy bolszewików z Bitwy Warszawskiej, obrońcy niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, Marszałek Józef Piłsudski. Naród pozostaje w żałobie, ale trzeba kontynuować dzieło Naczelnika. Sytuacja nie przedstawiała się najlepiej, kraj był średnio zaawansowany pod względem przemysłowym, więc czym prędzej rozpoczęto budowę fabryk w Warszawie, Łodzi i Lublinie. Państwem rządził cieszący się niewielkim poparciem politycznym Obóz Zjednoczenia Narodowego, popularnie zwany Ozonem. Funkcję prezydenta sprawował Ignacy Mościcki, premiera Marian Zyndram Kościałkowski, za sprawy zagraniczne odpowiadał Józef Beck, a armii przewodził generał Edward Rydz-Śmigły.

    Rząd II RP na początku 1936 r.
    Premier Kościałkowski postawił przed swoim rządem trudne zadanie odbudowania gospodarczej potęgi Polski, po Wielkim Kryzysie. Zmodernizowano przemysł, a produkcja nastawiona była na poprawę warunków bytowych społeczeństwa i poprawę zaopatrzenia. Podpisano umowy handlowe z USA w celu pozyskania ropy naftowej, a z Belgii sprowadzano rzadkie surowce konieczne dla funkcjonowania gospodarki. Poprawiły się stosunki z ZSRR, z którym Polska zawarła umowy handlowe na dostawy energii, rzadkich minerałów i stali.
    Głównym zagrożeniem dla państwa pozostawały przez cały czas Niemcy, które na granicy skomasowały olbrzymie siły, ich znaczną część stanowiły dywizje pancerne. Naczelny Wódz Rydz-Śmigły wymógł na premierze budowę trzech dywizjonów myśliwców i jednego bombowców. Przeorganizowano polskie siły zbrojne i pozbyto się znacznej części tzw. "Starej Gwardii", która nie miała pojęcia o sprawnym dowodzeniu. Nowym szefem wywiadu został Janusz Radziwiłł. Minister natychmiast zintensyfikował działania polskiej siatki wywiadowczej w Niemczech. Zajęto się najpierw eliminacją obcych agentów na terenie Polski, sabotujących działalność polskiej gospodarki. Kiedy służby wywiadowcze na terenie kraju były już dobrze zorganizowane, wysłano agentów do Niemiec, których głównym zadaniem było zadanie druzgocącego ciosu niemieckiej Abwehrze. Generał Canaris nie wiedział co się stało, ale nagle jego podkomendni padli ofiarą serii tajemniczych wypadków, co znacząco zmniejszyło kontrwywiadowcze zdolności nazistów. Tymczasem polscy szpiedzy siali ferment w niemieckim społeczeństwie i przekupstwem oraz szantażem psuli wizerunek III Rzeszy zagranicą.
    W roku 1937 wyprodukowano pierwszą polską dywizję pancerną, oddaną pod dowództwo obiecującego polskiego generała Władysława Andersa. Rząd Zyndrama-Kościałkowskiego był zmuszony do wprowadzenia represji oraz cenzury prasy antyrządowej. Trzeba było zatuszować skandal wywołany przez jednego z odchodzących ministrów, który powiedział o parę słów za dużo. Sytuacja gospodarcza kraju wyglądała bardzo dobrze. Zgromadzono pokaźne zapasy paliwa, materiałów wojskowych i pieniędzy. Dzięki przyjaznej polityce Związku Radzieckiego udało się zapewnić kolejne dostawy stali i rzadkich minerałów. Jednak Francja i Wielka Brytania z niepokojem obserwowały ocieplenie w stosunkach niemiecko-polskich. Polacy nie próżnowali i podpisali sojusz wojskowy z Węgrami, z którymi od dłuższego czasu mieli bardzo przyjazne relacje. Polski rząd, chcąc zapewnić państwu suwerenność, zdecydował się na rozwój nowoczesnej broni przeciwpancernej. Polscy żołnierze dysponowali pistoletami maszynowymi typu "Błyskawica", które wyprzedzały swoją epokę, oraz rusznicami przeciwpancernymi typu 1940, które przewyższały odpowiedniki w armiach państw przyległych.

    Południowa granica Polski, po konferencji monachijskiej
    W 1938 premierów Arthura Neville'a Chamberlaina i Edouarda Daladiera najpierw zszokowała wiadomość o Anschlussu Austrii do Niemiec, a następnie przystąpieniu Rzeczypospolitej Polskiej do Osi. Ignacy Mościcki przyjechał na zaproszenie Adolfa Hitlera do Berlina, gdzie wraz z włoskim duce Benito Mussolinim powołano do życia "Wielką Trójkę". Odtąd państwa Niemiec, Włoch i Polski miały wspólnie pracować nad utrzymaniem pokoju i ładu w Europie. Niedługo później doszło do aneksji Czechosłowacji. Spod czeskiej okupacji wyzwolono Słowację, której pierwszym premierem został o. Józef Tiso. Rząd Polski jako jeden z pierwszych uznał niepodległość państwa słowackiego. Premier Kościałkowski mógł być szczególnie zadowolony z rozpadu Czechosłowacji, gdyż Polska uzyskała w końcu wspólną granicę z sojuszniczymi Węgrami.
    Rok 1939 przebiegał w Polsce dość spokojnie. Adolf Hitler wyraźnie zrezygnował ze swoich idiotycznych pomysłów utworzenia specjalnego eksterytorialnego korytarza do Prus Wschodnich. Fuhrer zrzekł się także Gdańska, o który Polska przez lata toczyła spór z Republiką Weimarską. Państwa Osi podpisały ścisły sojusz wojskowy na mocy którego siły koalicjantów mogły bezproblemowo przekraczać granicę. Hitler natychmiastowo zluzował do tej pory obwarowaną granicę wschodnią III Rzeszy i wszystkie dywizje rzucił na Zachód. W Królewcu pozostała zaledwie jedna dywizja Wehrmachtu. Tymczasem Polacy zaczynali komasować siły przy granicy niczego się nie spodziewającego Związku Radzieckiego.
    W drugiej połowie roku doszło do serii incydentów na granicy polsko-litewskiej wskutek czego życie straciło dwóch polskich pograniczników. Premier Smetona starał się tłumaczyć, że to był wypadek, ale w kraju wrzało. Podczas masowych demonstracji w Warszawie i Poznaniu podniosły się głosy "Wodzu, prowadź na Kowno!". Polska siatka szpiegowska na terenie Litwy z łatwością rozbiła kontrwywiad litewski i przeprowadziła serię udanych prowokacji. 22 września 1939 roku, wojska polskie przekroczyły granice Litwy. Natychmiast po stronie Polski opowiedziały się III Rzesza i Włochy. Adolf Hitler wysłał nawet okręt Schleswig-Holstein, który zablokował główny litewski port w Kłajpedzie, oraz kilka dywizjonów myśliwców z Królewca do pomocy. Nie były one jednak potrzebne, gdyż polskie lotnictwo w ciągu kilku dni rozprawiło się z siłami powietrznymi Litwy. Natomiast polskie siły zbrojne przy znikomych stratach doprowadziły do kapitulacji i anektowania Republiki Litewskiej 7 listopada.

    Kapitulacja Litwy
    C.D.N.
  10. FaceDancer
    Kolejny wpis polityczny tym razem motywowany rozpoczęciem prac nowej kadencji Sejmu. Brakowało wam kabaretu? No to już panowie politycy się o to postarali, żeby można było się z czego pośmiać.
    Pamiętam, że kiedyś oglądając wystąpienia posłów usypiałem z nudy. Oczywiście czasem zdarzały się ananasy takie jak Korwin-Mikke zarzucający Janowi Marii Rokicie odpowiedzialność za śmierć tysięcy ludzi, czy gwałty na setkach kobiet (sprawa amnestii) czy czerwone dinozaury ganiające po Polsce, ale zazwyczaj można było zasnąć już po pierwszym wystąpieniu.
    Niestety obecnie nastały nowe czasy, w których mamy do czynienia z tabloidyzacją polskiej polityki. Oczywiście pierwsze posiedzenie, omawianie wyboru nowego Marszałka Sejmu i zaczyna się pisowski jazgot. O czym tym razem? O Smoleńsku? Chyba nikt się nie zdziwił czemu PiS przegrał kolejne wybory, już sześciolatek wyciągnąłby lepsze wnioski z tej porażki. No, ale przecież oni wiedzą lepiej, że to wszystko wina społeczeństwa, które nie dorosło do roli narodu. W końcu prawdziwym narodem wedle p. Kurtyki są oni, a nie jakieś polaczki głosujące za PO, płatne pachołki Putina z SLD, czy najgorsi dewianci od Palikota.
    Pamiętam jak na początku poprzedniej kadencji mieliśmy festiwal "kto mocniej walnie Niesioła", kiedy doszło do ataku PiSu na kandydaturę platformerskiego wicemarszałka. Znamienna była reakcja posłanki Anny Paluch na niektóre wypowiedzi kolegów z PiS. Niepowstrzymany atak padaczki wywołanej śmiechem. Politycy starają się w wywiadach prezentować poważnie, ale na sali plenarnej, kiedy kamery skierowane są na mównicę działa psychologia tłumu. "Nie wyróżniam się, nie rozpoznają mnie, więc mogę sobie pozwolić na więcej i łamać konwenanse". Dlatego obrady przypominają wówczas zerówkę, a Marszałek starający się doprowadzić salę do porządku wygląda jak niepanująca nad klasą przedszkolanka.
    Dzisiaj mieliśmy podobny spektakl jak niegdyś, gdy Marszałek Senior Józef Zych oświadczał, że "staje mu przed Wysoką Izbą", oczywiście od razu wszystkim skojarzyło się z wiadomo czym. Tylko tym razem na mównicy stanął poseł Robert Biedroń, który większości kojarzy się jako bojownik praw homoseksualistów w Polsce. Gdy stwierdził, że podważanie kandydatury na wicemarszałka Wandy Nowickiej przez wypowiedzi jej syna są poniżej pasa doszło do rozluźnienia zwieraczy u tłuszczy sejmowej. Nie wiem, ale wydaje mi się, że w podstawówce żartowaliśmy z kolegami bardziej inteligentnie. Może tylko ja staram się być empatyczny wobec innych ludzi, ale naśmiewanie się z czyjejś orientacji seksualnej uważam za podobny poziom jak naśmiewanie się z chłopaka w szkole, który nosi okulary.
    Pewnych rzeczy po prostu nie wypada robić i to niezależnie od tego czy jest to sala sejmowa, czy ulica mazowieckiego miasteczka. W sumie cieszę się, że ludzie tacy jak Biedroń weszli do Sejmu. Być może ludzie zauważą jak tolerancyjni wobec innych są polscy politycy i być może doprowadzi to do jakiejś zmiany na lepsze. Przynajmniej mam taką naiwną nadzieję. Do tej pory ciągle słyszeliśmy o wszechobecnej poprawności politycznej, zobaczymy w jaki sposób nasi wybrańcy zaprezentują ją w praktyce.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Żegnam adekwatną do sytuacji melodią.
  11. FaceDancer
    Ostatnio Turambar narzekał Co z tą blogosferą? na małą ilość wpisów na forumowych blogach. Z napisaniem kolejnej notki nosiłem się już od dłuższej chwili, ale nie narzekam na brak czasu. Postanowiłem wziąć na widelec wybory parlamentarne. W końcu przed nimi zdążyłem już napisać kilka wpisów o podobnej tematyce.
    Wyniki były bardzo zbliżone do sondaży publikowanych na kilka dni przed głosowaniem. Platforma wygrała z bezpieczną przewagą nad PiSem, próg spokojnie przekroczył Palikot ze swoim ruchem. Stabilnie wypadło PSL i blado PSL. Dodajmy jeszcze oszałamiający wynik Janusza Korwin-Mikke, który wraz ze swoim ugrupowaniem osiągnął jakże wysoki 1% poparcia. PO jako pierwsze ugrupowanie w historii III RP wygrało wybory, pomimo tego, że przez ostatnie cztery lata sprawowało władzę. Czemu Tusk okazał się zwycięzcą, a Jarosław Kaczyński pokonanym?
    Wydaje się, że o wszystkim przesądziło wydanie książki pod znamiennym tytułem Polska naszych marzeń, w której padło niefortunne zdanie na temat kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Podobno nie została wybrana wskutek zbiegu okoliczności (przez przypadek wybrano przecież Bronisława Komorowskiego), a udział w tym miała enerdowska służba bezpieczeństwa STASI. Wątek podchwycił dziennikarz Tomasz Lis, który w swoim programie pytał o to Kaczyńskiego. Oczywiście prezes odpowiedział w taki sposób, że spece od PR w PiS mogli tylko kopać ze wściekłości drzwi, jak to miał niegdyś czynić Michał Kamiński (po przegranej debacie z Tuskiem). Teraz Jego Wysokość Kalif Jarosław Kaczyński zabiera się za swoich eunu... zabiera się za uporządkowanie sytuacji w partii, tak aby nagle nie zaskoczył go przewrót pałacowy, tak jak cara Pawła.
    Być może kolejnym czynnikiem, który podkopał szanse PiSu na zwycięstwo były alianse z ultraprawicową Gazetą Polską i kibolami. Pierwsi już od ponad roku produkują sensacje na temat zamachu pod Smoleńskiem - zadziwia mnie jak ludzie dają się na to nabrać, bo słyszałem już chyba z 10 hipotez, przy czym większość z nich całkowicie się wyklucza. Drudzy stwierdzili, że obalą rząd matoła Tuska, gdy ten postanowił wypowiedzieć im wojnę. Można tylko zaśmiać się głośno, bo chyba cierpieli na przypływ megalomanii.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Spot wyborczy, czy może raczej antyspot, w którym PO starała się przedstawić PiS jako partię ludzi szalonych, którzy po dojściu do władzy są gotowi rozpętać w Polsce prawdziwe piekło. Nie powiem, całkiem nieźle wyszło im granie na strachu przed PiSem. Nawiązano też do "karności" pisowskiego elektoratu, udającego się gromadnie do urn.
    W zasadzie można by powiedzieć, że nic się nie zmieniło w ciągu tych czterech lat. Można, gdyby do Sejmu nie dostał się Palikot. Udało mu się zdobyć 10% głosów, wznosząc buntownicze hasła i trafiając swoim przesłaniem do młodych. Z list Ruchu Palikota do parlamentu dostały się osoby z różnych środowisk, które do tej pory były raczej marginalizowane w mainstreamowych mediach. Mamy osobę transseksualną, geja, antyklerykałów z "Faktów i Mitów" czy "NIE". Z Robertem Biedroniem nigdy nie było mi po drodze, ale być może jego obecność w Sejmie przełamie pewne tabu związane z homoseksualistami. Do tej pory można było usłyszeć wyłącznie, że to "Sodomia" i powinno się ich traktować pałkami i gazem. Sam należę do antyklerykałów (choć nie wojujących), którzy lubią poczytać "NIE" od czasu do czasu.
    PSL - czyli wsi spokojna, wsi wesoła. Aż się chce zacytować fragment z "Wesela" Wyspiańskiego "byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna". Ludowcy prześcignęli SLD i powtórzyli swój wynik sprzed czterech lat, choć po sutych wyborach samorządowych z pewnością liczyli na więcej. Na pewno sposób w jaki się prezentują pozwala się odróżnić od PiS i uzyskać duży elektorat na wsi.
    SLD jest praktycznie od lat w permanentnym kryzysie. Nie ma zdecydowanego lidera, osobowości, która promowałaby Sojusz w mediach. Napieralski miał udaną kampanię prezydencką, ale brakuje mu charyzmy i na lidera zwycięskiego ugrupowania się nie nadaje. Kalisz budzi sympatię, ale przez rubaszny sposób bycia brakuje mu powagi, aby przyciągnąć wyborców. Teraz wygląda na to, że SLD postanowiło chwycić za kilofy i łupać w pokład już i tak nabierającego wody statku. Jak inaczej nazwać zapowiedzi obrony sejmowego krzyża i wybór Millera na szefa klubu parlamentarnego? Sojusz chce jak zwykle przypodobać się katolickiemu społeczeństwu, ale nic na tym nie ugra, bo konserwatyści i tak uważają ich za zło wcielone, czyli postkomunistów. Takie zachowanie odstręcza od nich żelazny elektorat, który lada dzień przerzuci się na Palikota. Z kolei Leszek Miller jest odpowiedzialny za sprowadzenie partii do parteru, a w dodatku sam w wywiadach chwalił się, że "jest dumny ze sprowadzenia SLD w stronę centrum". Już nie mówiąc o całej aferze Rywina, z którą nie potrafił sobie poradzić. Tusk znalazł się w podobnej sytuacji, gdy na światło dzienne wyszła sprawa Chlebowskiego i króla hazardu, ale wyszedł z niej bez szwanku.
    Jestem ciekaw czy będziemy mieli jakieś emocje w tej kadencji, czy może będą kolejne spokojne cztery lata, tak jak w ciągu pierwszej tury premierostwa Tuska. Lider PO zapowiedział, że więcej niż 4 lata premierem nie będzie, a bez niego Platforma najprawdopodobniej rozleci się na kilka części. Z jednej strony będziemy mieli konserwatystów Gowina, a z drugiej liberałów Schetyny. Nie wykluczam też takiej sytuacji, że z PiSu odchodzi Kaczyński i wówczas powstaje Gowinowo-Ziobrowa koalicja. W końcu obaj panowie świetnie znają się z Krakowa. Jak będzie, zobaczymy.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Na deser Jerzy Kryszak i jego prorocze słowa krytyki wobec latania jednym samolotem wielu ważnych osobistości.
  12. FaceDancer
    Niestety. Wskutek machinacji Bandy Czworga Januszowi Korwin-Mikkemu nie udało się wprowadzić Nowej Prawicy do parlamentu. Wynik mógłby być zupełnie inny gdyby nie bezprecedensowa w historii nowożytnej demokracji nagonka na lidera i samą partię, którą PKW praktycznie zdelegalizowała!
    Niestety. Po raz kolejny okazało się, że 98% polskiego społeczeństwa to idioci. Pozostałe dwa zagłosowały na JKM i jego ugrupowanie. Miałem jeszcze nadzieję, że przewidywania pana Janusza okażą się trafne i chociaż kilka procent obywateli zmądrzeje, ale nie okazało się to prawdą. W Sejmie będziemy mieli innego Janusza - Palikota, który został dopuszczony do parlamentu uzyskując licencję od Tuska. Identyczny system mamy w Rosji, gdzie opozycyjni liderzy muszą prosić Putina o poparcie.
    Niestety. Wciąż w naszym kraju będzie szerzyć się złodziejstwo, a Tusk i Kaczyński zamiast trafić do więzień będą zasiadali w niższej izbie parlamentu. Jedyną osobą mogącą uratować nasz kraj z zapaści był Janusz Korwin-Mikke. Jednak wrogie Polsce i Polakom siły uniemożliwiły przeprowadzenie rzetelnych wyborów. Powtórzyła się sytuacja z 1946, kiedy Sowieci dopuścili się fałszerstw podczas referendum.
    Niestety. Dla naszego kraju nadeszły mroczne czasy...
  13. FaceDancer
    Wczoraj oglądając wieczór wyborczy w TVN24 zniesmaczyła mnie rozmowa pomiędzy wiceszefową SLD Katarzyną Piekarską, a dziennikarzem TVN Krzysztofem Skórnickim. Otóż pan redaktor z "tefałenu" nie błysnął kurtuazją. Co zrobił?
    Telewizje relacjonowały to co działo się w sztabach wyborczych partii politycznych biorących udział w głosowaniu. Pokazywano przygotowania sztabów, nerwowe oczekiwanie na wyniki, aż w końcu radość zwycięzców i łzy pokonanych. Najsmutniejsze nastroje panowały w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który osiągnął bardzo niski wynik i przegrał nie tylko z PO i PiS, ale również z Ruchem Palikota i PSL-em.
    Można powiedzieć, że dziennikarze jak hieny rzucili się na SLD, żeby rozszarpać konającego. Sojusz był w trakcie kampanii raczej marginalizowany, dopiero trudna sytuacja i możliwość, że poleci parę głów skłoniła media do zainteresowania się tym ugrupowaniem i jego ciężką sytuacją. Nagle wszyscy zaczęli się zastanawiać jak wyprowadzić partię z kryzysu, co brzmiało w ustach wszystkich specjalistów i dziennikarzy dość komicznie.
    Jednak największą gafę popełnił właśnie Skórnicki, który rozmawiał z przybitą słabymi wynikami Piekarską. Kilka razy mówił jej, że nie dostala się do Sejmu i to po raz kolejny. Wydaje mi się, że nieco przekroczył granicę dobrego smaku, tym bardziej, że wówczas znane były jedynie wyniki sondażowe i wiele mogło się zmienić.
    Pamiętam, że oglądając wczoraj telewizję powiedziałem swojej mamie, że facet nie powinien tak mówić, bo później będą mu to latami wypominać. Cóż okazuje się dzisiaj? Tyle, że Piekarska (przy moim skromnym udziale, bo na nią oddałem swój głos) jednak do Sejmu prawdopodobnie wejdzie. Cóż to będą chyba trudne chwile dla pana Skórnickiego. Przynajmniej ja za każdym razem, w swej złośliwości, bym mu to wypominał.
  14. FaceDancer
    Dzisiaj postaram się przybliżyć okoliczności w jakich doszło do udanego zamachu na pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza. Bardzo interesuję się czasem dwudziestolecia międzywojennego i muszę przyznać, że wgłębiając się w ówczesne realia mozna się dowiedzieć bardzo dużo ciekawych rzeczy.
    Może najpierw przedstawmy wiedzę jaką powinien posiadać typowy Kowalski. Narutowicz zginął w warszawskiej galerii Zachęta zastrzelony przez fanatycznego endeka Eligiusza Niewiadomskiego. Mówiąc dokładniej prezydent został zastrzelony 16 grudnia 1922 roku, morderca wystrzelił do niego trzy razy z rewolweru. Od razu zatrzymała go policja, której poddał się dobrowolnie. Narutowicz zmarł na miejscu, a Niewiadomski za swój czyn został skazany na karę śmierci przez rozstrzelanie, którą wykonano 31 stycznia 1923.
    Zacznijmy od początku. Jak doszło do tego, że szanowany profesor i inżynier został pierwszym prezydentem w historii Polski? Jego kariera polityczna zaczęła się w rządzie fachowców kierowanym przez Władysława Grabskiego. Pełnił w nim funkcję ministra robót publicznych. Oczywiście w tamtych czasach sprawowanie funkcji ministra nie było czymś niezwykłym. Gabinety powstawały i waliły się jak domki z kart. Do zamachu majowego w 1926 mieliśmy 14 szefów rządów, rekordzistą był Wincenty Witos, który pełnił tą funkcję aż cztery razy.
    Głównym faworytem wyborów prezydenckich w 1922 roku był kandydat popierany przez Narodową Demokrację (zwaną endecją) hrabia Maurycy Zamoyski. Endecja należała do najsilniejszych ugrupowań reprezentowanych w parlamencie, chociaż nie posiadała bezwzględnej większości. Prawica uważała, że królewskie stanowisko jakim była funkcja prezydenta powinno być pełnione przez odpowiednią dla tego urzędu osobę. Dlatego popierała Maurycego Zamoyskiego, który wywodził się z potężnego szlacheckiego rodu. Narutowicz został kandydatem na prezydenta przez przypadek. PSL "Wyzwolenie" nie było w stanie wystawić swojego kandydata, gdyż nie miało na tyle silnego poparcia. Dlatego zaproponowało bezpartyjnego Narutowicza. Ten zgodził się, prawdopodobnie myśląc, że szans na wybór nie ma żadnych.
    Warto dodać, że prezydenta wybierał dwuizbowy parlament, który 5 listopada został wyłoniony w wyborach bezpośrednich. To politycy mieli uzgodnić kto zostanie głową państwa. Do pierwszej tury zgłoszono pięciu kandydatów. Oprócz Zamoyskiego (222 głosy) i Narutowicza (62), wzięli w niej udział popierany przez mniejszości narodowe Jan Baudouin de Courtenay (103), Stanisław Wojciechowski (PSL Piast, 105 głosów) oraz lider PPS Ignacy Daszyński (49). W kolejnych turach odpadli Daszyński i de Courtenay, a w przedostatniej Wojciechowski. Zamoyski cieszył się największym poparcie notując w każdym głosowaniu ponad 41% głosów. Nie mógł jednak zdobyć bezwzględnej większości. Wraz z odpadnięciem Wojciechowskiego na placu boju pozostał już tylko Narutowicz, który pokonał rywala stosunkiem głosów 289 do 227. Przeważyły głosy mniejszości narodowych, które zagłosowały przeciw endekom i opowiedziały się za Narutowiczem. Podczas głosowania prezydent elekt miał siedzieć w bibliotece i nie miał pojęcia o swoim zwycięstwie. Podobno gdy otrzymał telefon z gratulacjami od jednego z działaczy "Piasta" powiedział: "Głupcy, co żeście narobili!".
    Klęska endecji była dla polityków tej formacji dużym szokiem. Niemal natychmiast zaczęła się kampania nienawiści wobec prezydenta "narzuconego Polsce przez Żydów". Oczywiście akurat w porównaniu do Narutowicza określenie "kampania nienawiści" była jak najbardziej na miejscu. Podobne słowa mogliśmy usłyszeć ze strony polityków PiS, którzy mówili o przemyśle nienawiści skierowanym przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu. Te wypowiedzi pominę wymownym milczeniem i wrócę z powrotem do tematu. Prawdziwym liderem w pomstowaniu na Narutowicza był dobrze znany z podręczników historii generał Józef Haller von Hallenburg. To on został dowódcą powołanej we Francji "Błękitnej Armii". Jako uczeń wielokrotnie czytałem o Hallerze i wydawał się być pozbawionym wad ideałem żołnierza-patrioty. Jakże się zdziwiłem, gdy wiele lat później dowiedziałem się o jego wystąpieniach na balkonie swojej posesji w Warszawie mocno się zdziwiłem. Pod balkonem zbierał się zazwyczaj tłum zwolenników Narodowej Demokracji, który wiwatował na cześć generała. Ten po wyborze Narutowicza na prezydenta stwierdził, że prezydentem został człowiek, któremu pokątnie wciśnięto do ręki polskie obywatelstwo i uczyniono głową państwa z woli Żydów.
    Stanisław Stroński, jeden z liderów popularnej "Chjeny" czyli Stronnictwa Chrześcijańsko-Narodowego stwierdził, że trzeba usunąć przeszkodę w pojednaniu Polaków powstałą przez wybór Narutowicza. Choć mówiąc o usunięciu raczej apelował do prezydenta elekta o ustąpieniu z tej funkcji. Narutowicz był przyjacielem Józefa Piłsudskiego i przez wielu jego przeciwników był uważany za jego marionetkę. Wiele lat później Stroński wyznał, że jego działania w 1922 były największym życiowym błędem. Pojawiały się pod adresem nowo wybranego prezydenta różne oskarżenia. Najpopularniejszymi było niepolskie pochodzenie, członkostwo w masonerii, ateizm, związki ze światową finansjerą. Oczywiście nic z tego prawdą nie było. Odbywały się manifestacje środowisk katolickich i narodowych, które sprzeciwiały się wyborowi "żydowskiego pachołka" na głowę państwa.
    Sam Narutowicz być może przeczuwał jak to się wszystko skończy, kilka dni przed śmiercią poprosił przyjaciela, aby w razie gdyby coś mu się stało, zaopiekował się jego rodziną. Można powiedzieć, że przewidział własną śmierć. Zabójstwo prezydenta przez zwolennika endecji częściowo osłabiło nienawistne nastroje. Politykom narodowym było najwyraźniej wstyd, że przez ich kalumnie doszło do śmierci człowieka. Podczas kolejnych wyborów prezydenckich wybrano Stanisława Wojciechowskiego. Ten wygrał podobną różnicą głosów jaką wcześniej osiągnął Narutowicz. Tym razem nie padały jednak słowa o "żydowskim wyborze", choć Wojciechowskiego poparły również mniejszości narodowe. Brak sprzeciwu endecji był tym dziwniejszy, że Wojciechowski był bliskim przyjacielem Piłsudskiego, a własnie znajomość z Marszałkiem była jednym z powodów krytyki pod adresem Narutowicza.
    Najciekawsze było jednak to, co stało się po śmierci mordercy Narutowicza, Eligiusza Niewiadomskiego. Na jego pogrzeb przyszły tłumy, ponoć nawet 10 tys. ludzi, choć ukrywano starannie czas pogrzebu. Niewiadomski był wybielany przez polityków endecji, którzy mówili o nim jak o tragicznej postaci, która popełniła przestępstwo dla dobra Polski. Jego grób był niemal miejscem uczęszczania pielgrzymek, a ponoć nawet Episkopat Polski musiał wydać instrukcje, które zabraniały kultu tej postaci w kościołach. Tymczasem mszy w intencji zabitego prezydenta niektórzy księża w ogóle nie chcieli wygłaszać. Opinie o Narutowiczu i Niewiadomskim wydają się być w obozie narodowym nadal żywe. Pod koniec lat 90-tych spotkałem na ulicy człowieka, który rozdawał ulotki wedle których Niewiadomski był poległym bohaterem, a Narutowicz kanalią i pionkiem żydomasonerii, który zasługiwał na to, aby wpakować mu kilka kulek.
    Śmierć Narutowicza miała także duży wpływ na Józefa Piłsudskiego, który od tego czasu obwiniał Narodową Demokrację o zamach. Wydaje się bardzo prawdopodobne, że popchnęło go to do zorganizowania zamachu stanu i obalenia endeckiego rządu podczas tzw. przewrotu majowego.
  15. FaceDancer
    Wygląda na to, że działania Tuska dość mocno zirytowały polskich kiboli. Skoro przychodzą na mecz reprezentacji z manifestem antyrządowym, organizują wiece (na które nie przychodzi nawet pies z kulawą nogą), ostatnio nawet ujawnili swoje przekonania polityczne.
    Świetnie wszystkim znany bojownik o wolność Staruch będzie prawdopodobnie kandydował do Senatu. Już jest wziętym redaktorem znakomitej "Gazety Polskiej". Tylko czekać aż Litar wystartuje z Poznania, być może uda się obsadzić tymi wielce kompetentnymi ludźmi np. Komisję Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. W końcu nie można im odmówić doświadczenia w tej dziedzinie. Na pewno Staruch przyczyni się do rozwoju polskiej turystyki wybudowując nowe hotele. To nic, że jest przeciwnikiem organizacji w Polsce Euro przez które do naszego kraju zwalą się tabuny czarnych, homoseksualistów, Żydów czy innej hołoty. Niech hotelarze wynajmują pokoję np. prawdziwym kibicom rekomendowanym przez Starucha.
    Niektórzy nie mają za grosz godności i każdą okazję wykorzystają, żeby sobie popłakać jak to im źle i jak się ich krzywdzi. Być może na polskich stadionach, podczas meczów ligowych coraz częściej będziemy słyszeli słowa dumnej pieśni 'Donald, matole!", nad której tekstem musiały zapewne przez wiele godzin ślęczeć tęgie głowy.
    Słysząc co chwila protesty prawdziwych kibiców coraz częściej ogarnia mnie jedna myśl - chyba zagłosuję na Tuska.
  16. FaceDancer
    Kampania wyborcza w toku, więc politycy mogą obiecywać ludziom góry złota i gruszki na wierzbie. Parafrazując Jacka Kurskiego, być może ciemny lud to kupi. W zupełnie innej lidze startuje lider Prawa i Sprawiedliwości, który zna jedyny sposób na uzdrowienie tego państwa.
    Przez ostatnie kilkanaście miesięcy mogliśmy się dowiedzieć, że żyjemy w kondominium rosyjsko-niemieckim, prezydent został wybrany przez nieporozumienie, a Tupolew rozbił się pod Smoleńskiem w wyniku spisku tuskowo-putinowego. Jednak nie samym "Smoleńskiem" człowiek żyje i pan Jarosław postanowił się wziąć za krytykę tego sprzedajnego agenturalnego rządu. Jaki jest pomysł PiS na Polskę?
    Wbrew pozorom trudno się dowiedzieć. Na pewno po raz kolejny służby specjalne zostaną "uzdrowione", co możemy zrozumieć jako obsadzenie stanowisk przez jedynie prawych i sprawiedliwych polskich patriotów. Zresztą "służący Polsce" Bogdan Śwęczkowski, Mariusz Kamiński czy agent Tomek po spełnieniu swojego obowiązku teraz startują z list PiSu. Podobnie jak paru innych prokuratorów. Można przypuszczać, że w przypadku wygrania wyborów znowu będzie miała miejsce prowadzona na szeroką skalę inwigilacja, której celem ma być wytropienie wrogów narodu. Oczywiście komisja pana Czumy żadnych nacisków nie wykryła, ale po co komuś naciski jak większość stanowisk obsadzono znajomymi pana Ziobry?
    Przejdźmy już do spraw gospodarczych, które są szczególnie ciekawe. Oczywiście Tusk skompromitował się na wszystkich polach i to nie ulega wątpliwości. Jednak debata powinna wytykać tylko jego nieudolne rządy, a nie to co opozycja chce nam zaproponować w zamian. Jeden poseł PiSu był podobno mocno zdziwiony, gdy dziennikarka zapytała go jakie jego partia zaproponuje rozwiązania podczas sejmowej debaty o finansach. Zareagował na to w stylu "przecież to nie opozycja rządzi, tylko rząd powinien się tym zajować". Wynika z tego, że opozycja najchętniej zajęłaby się biciem piany. Wzrost gospodarczy jest podobno dramatyczny, ale GUS za ostatni kwartał podał 4,3% poand kreską. Podejrzewam, że za PiSu rozwijalibyśmy się szybciej niż Chiny.
    Najciekawszy punkt programu. Skąd wziąć na te wszystkie zmiany pieniądze? Jak wiemy Tusk chce podwyższać podatki - źle. Zabierać górnikom/nauczycielom/kolejarzom - źle. Ograniczać wydatki socjalne - źle. Powiększać dług publiczny - źle. W zasadzie co by nie zrobił to spotyka się z permamentną krytyką. Na pytania skąd PiS chciałby na to wziąć pieniądze, politycy tej partii odpowiadają - trzeba ich poszukać. Ta, chyba garnka ze złotem na samym końcu tęczy. Zmniejszać dług możemy jedynie poprzez ograniczanie wydatków lub zwiększanie przychodów, o czym wie chyba każde średnio rozgarnięte dziecko. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastko. Jestem niezmiernie ciekaw co zaproponują nam politycy podczas debat. Czy będziemy mieli kolejną grę słowną, czy pojawią się poważne propozycje skąd wziąć na tewszystkie cele pieniądze. Najważniejsze pytanie jest takie - komu rząd będzie chciał "zabrać"? Oczywiście wątpliwe, żebyśmy teraz poznali odpowiedź, bo oznacza to spadek liczby głosów.
    Zastanawia mnie jak kraj mają uzdrowić osoby w typie Karola Karskiego, rozbijającego się na Cyprze meleksem, czy członkowie "rodzin smoleńskich", których jedyną zasługą jest to, że ich bliscy zginęli w wypadku lotniczym. Również środowiska naukowe związane z PiSem mówią coś o jakimś wielkim projekcie, jednak zbyt wielu konkretów nam nie zaserwowały. Pan Jarosław skupia się na opluciu jak największej ilości oponentów, sam nie proponując nic w zamian, poza powrotem tajemniczej i budzącej grozę IV Rzeczypospolitej.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Ach, to były czasy!
  17. FaceDancer
    Piłkarze i trenerzy muszą się w swojej profesji liczyć z różnymi reakcjami kibiców. Czasem są one pozytywne, a czasem negatywne. Największe emocje mamy wówczas, gdy miłość przeradza się w nienawiść. Postaram się zaprezentować kilka takich przypadków z najlepszej ligi świata.

    10. Obieżyświat Harry Redknapp. Dzisiaj wielu o tym nie pamięta, ale Redknapp przez lata dość niefortunnie zmieniał miejsce pracy. Już jako junior przeszedł z Tottenhamu do West Hamu, a z Młotami był związany przez większość piłkarskiej kariery, a później także jako trener. Od 2002 do 2004 roku był trenerem Portsmouth, po czym opuścił klub i przeniósł się do zajadłych rywali z Southampton, z którymi spadł do Championship. Rok później wyniósł się z drużyny Świętych i wrócił do zagrożonego spadkiem Portsmouth, czym z kolei musiał rozwścieczyć kibiców Southampton. Drużyna z portowego miasta miała jednak udaną końcówkę i zapewniła sobie utrzymanie w Premierleague. Po tym niesamowitym osiągnięciu do Redknappa przywarł pseudonim "Houdini" na cześć najsławniejszego iluzjonisty wszechczasów Harry'ego Houdiniego. W 2008 święcił największy sukces w historii od 1950, kiedy drużyna wywalczyła ostatnie Mistrzostwo Anglii, zdobył FA Cup. W 2009 po kiepskiej postawie na początku sezonu Tottenhamu, Redknapp za 5 mln funtów opuścił klub i przeniósł się na White Hart Lane. Już na początku swojej przygody z Kogutami dokonał kolejnego "cudu". Po pierwszych 8 kolejkach zespół z Londynu miał zaledwie 2 punkty i był bez zwycięstwa. Redknapp w ciągu następnych 4 meczy, wygrał trzy spotkania, a czwarte z arcyrywalem Arsenalem zremisował 4-4. Warto też dodać, że Portsmouth w kolejnym sezonie spadło z ligi, a Redknapp doprowadził Tottenham do czwartego miejsca i awansował do Ligi Mistrzów.

    9. Joleon Lescott opuszcza Everton i przechodzi do Manchesteru City za ok. 22 mln funtów w 2009 roku. Znowu umieszczam tutaj zawodnika Evertonu, ale jakoś w ostatnich latach własnie piłkarze opuszczający ten klub robili wokół siebie najwięcej zamieszania. Całe zdarzenie jakie miało miejsce latem 2009 zostało nazwene Joleon Lescott Saga. Manchester City chciał pozyskać czołowego obrońcę klubu z Goodison Park, ale The Toffees się na to nie zgodzili odrzucając dwie oferty. Sprawa szybko by ucichła, gdyby nie pisemna prośba o transfer jaką wystosował do władz klubu sam zawodnik. Zgodzić się na to nie chciał David Moyes, który początkowo umieścił nawet Anglika w rezerwach. Jednak atmosfera w szatni zepsuła się już na tyle, że Everton postanowił pozbyć się uniwersalnego obrońcy. Lescott dołączył do City, gdzie otrzymał znaczącą podwyżkę. Ligi jednak nie zwojował. Po świetnych występach w poprzednim klubie, często był nękany przez kontuzje, albo nie mieścił się do podstawowego składu.

    8. Carlos Tevez dołącza do Manchesteru City w 2009 roku. Jeden z njabardziej niezrozumiałych transferów ostatnich lat. Argentyńczyka w klubie z Old Trafford uwielbiali kibice, on odpłacał się dobrą grą i waleczną postawą na boisku. Być może nie cieszył się zaufaniem trenera Alexa Fergusona, który często sadzał zawodnika na ławce. W dodatku Tevez był do United tylko wypożyczony a prawa do niego miała jakaś nieokreślona grupa biznesmenów, którzy wcześniej wypożyczyli go do West Hamu. Manchester United przez długi czas zwlekał z decyzją o wykupieniu, co musiało zirytować samego zawodnika. W końcu okazało się, że Tevez przejdzie za 47 mln funtów do rywala zza miedzy, który wcześniej trafił w posiadanie arabskiego multimiliardera. W mojej opinii Tevez nie zasłużył na to, aby nazywać go zdrajcą, ale zawsze patrzy się w ten sposób na kogoś kto zmienia barwy klubowe z czerwonych na błękitne w Manchesterze. Transfer Teveza spłacił się co do grosza, a piłkarz został najlepszym zawodnikiem i strzelcem zespołu. W 63 ligowych występach dla klubu zdobył 43 gole.

    7. Emmanuel Adebayor zmienia Arsenal na Manchester City za 25 mln funtów w 2009 roku. Być może wielu zastanowi się czemu umieściłem tutaj najlepszego piłkarza Afryki z 2007? Głównie za incydent jaki miał miejsce podczas spotkania na City of Manchester Stadium wygranym przez Citizens 4:2. Adebayor po strzeleniu bramki popędził przez całe boisko, aby ostentacyjnie cieszyć się z gola przed sektorem, który zajmowali kibice gości. Został po tym poddany potężnej krytyce praktycznie przez wszystkich i później przeprosił za swoje zachowanie. Kanonierzy wiązali z reprezentantem Togo duże nadzieje, gdyż w sezonie 2006-2007 był jednym z najlepszych strzelców całej ligi, zdobywając 24 bramki. W kolejnym strzelił ich już tylko 10, ale miał problemy z kontuzjami, a jego rola w zespole znacząco wzrosła. Nie tylko umieszczał piłkę w bramce, ale również potrafił dobrze dograć kolegom. Pełnił wiodącą rolę jako najlepszy zawodnik ofensywy, po czym postanowił przenieść się do Manchesteru, aby zarabiać wyższą gażę. Dla samego piłkarza sprawy nie potoczyły się najlepiej. Z gwiazdy Premierleague, szybko przeistoczył się w ławkowicza, którego w klubie nie chce trener Roberto Mancini. Być może uda mu się wrócić do światła reflektorów, gdyż wypożyczenie zawodnika rozważa Tottenham.

    6. Alex McLeish opuszcza zdegradowane Birmingham City, aby objąć posadę w Aston Villi. Można powiedzieć, historia najnowsza. Być może trochę niezasłużenie umieszczam byłego szkockiego menadżera Rangersów, ale zobaczymy jak rozwinie się ta historia. McLeish pracował z Birmingham City przez 4 sezony. W pierwszym spadł z ligi, choć do utrzymania zabrakło ledwie punktu. W następnym spokojnie awansował do Premierleague z drugiego miejsca w tabeli. Trzeci sezon przebiegał dość spokojnie. Birmingham jako beniaminek zajęło wysokie 9 miejsce w lidze. Wydawało się, że drużyna McLeisha będzia szła już tylko w górę i okopie się w najwyższej klasie rozgrywkowej na kolejne sezony. Potwierdzał to triumf w rozgrywkach o Puchar Ligi, który nieoczekiwanie w 2011 wygrali podopieczni Szkota po finale z Arsenalem. Jednak porażka z Tottenhamem w ostatniej kolejce spowodowała relegację klubu do Championship. Wszystko odbyło się w dramatycznych okolicznościach. Birmingham przegrało po golu w doliczonym czasie strzelonym przez Romana Pawluczenkę. Gdy Szkot przechodził do Aston Villi najbardziej protestowali fani... Aston Villi, którzy nie chcieli by został on nowym menadżerem klubu, jako osoba kojarzona z rywalem zza miedzy. Należy wspomnieć, że w Birmingham trwa derbowa rywalizacja pomiędzy Aston Villą a Birmingham City. Derby te są określane mianem "Derbów Drugiego Miasta" dlatego, że po Londynie (prawie 8,3 mln) Birmingham jest drugim największym miastem w całej Anglii. Z 2 mln 239 tys. mieszkańców jest przed Manchesterem (1,7 mln) i Liverpoolem (830 tys.), o czym pewnie nie wszyscy wiedzą. Jestem niezmiernie ciekaw jak na powrót McLeisha zareagują jego dawni przyjaciele z Birmingham City, oczywiście kiedy City wróci do Premierleague, bo obecnie gra w Championship.

    5. Nick Barmby zmienia Goodison Park na Anfield Road za 6 mln funtów. Nick Barmby nie należał być może do pierwszoplanowych postaci ligi angielskiej, ale na pewno był ważnym piłkarzem Evertonu. Nienawiść fanów zdobył przechodząc do rywala zza miedzy, po udanym sezonie 1999/2000, w którym strzelił 9 goli. Był pierwszym zawodnikiem, który przechodził z Evertonu do Liverpoolu od czasu Dave'a Hicksona w 1959 roku. Pobyt na Anfield nie był dla niego zbyt udany, głównie przez kontuzje, które pozwoliły mu wystąpić jedynie w 32 meczach, w ciągu dwóch sezonów. Strzelił tylko dwie bramki, w tym jedną niestety w derbach Merseyside, które w 2000 roku Liverpool wygrał 3-1. Gdy w 2009 roku Barmby wracał na Goodison Park reprezentując barwy Hull City, przywitały go gwizdy. Kibice pamiętali jego transfer z 2000 roku.

    4. Ashley Cole zmienia Arsenal na Chelsea w 2006 roku za 5 mln funtów. W ramach rozliczenia do Arsenalu trafia William Gallas. Cole to podobny przypadek, co Sol Campbell, tylko tym razem Kanonierzy musieli doświadczyć tego samego czego wcześniej Koguty. Cole był wychowankiem klubu i przez wiele lat występował w nim z sukcesami, co pozwoliło mu przebić się do kadry narodowej Anglii. W 2005 roku odbyło się pomiędzy nim a trenerem Chelsea Jose Mourinho spotkanie, w tajemnicy przed jego ówczesnym pracodawcą, podczas którego piłkarz miał rozmawiać o zmianie klubu. Posypały się kary, a już rok później nie było go na Emirates. W Arsenalu oferowano mu 55 tys. funtów tygodniowo, natomiast w Chelsea na dzień dobry dostał 90 tys. Właśnie wtedy zaczęto przekręcać imię zawodnika dodając literę "C". Co miało wyglądać jak Cashley, albo wręcz Ca$hley, od słowa "cash" czyli kasa, jakby dla niego liczyły się tylko pieniądze. Ciężko powiedzieć, że Cole chciał zdobywać więcej trofeów, bo wówczas Arsenal nie był jeszcze tak wyposzczony jak dzisiaj. W 2004 zdobył ostatnie Mistrzostwo Anglii, a w 2006 wystąpił w finale Ligi Mistrzów przeciw Barcelonie.

    3. Trener Burnley Owen Coyle odchodzi do Bolton Wanderers w 2010 roku. Owen Coyle był przez kibiców z Turf Moor uważany za futbolowego Boga. Przyszedł do przeciętnej drużyny Championship, zaplecza Premierleague, z którą w ciągu dwóch lat potrafił awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej. Odnosił także sukcesy w krajowych pucharach - w sezonie 2007/2008 doszedł do 5 rundy Pucharu Anglii, a rok później przebił się półfinału Pucharu Ligi Angielskiej, po drodze eliminując m.in. Fulham, Chelsea i Arsenal, ulegając dopiero po dogrywce Tottenhamowi. W Premier League drużyna Coyle'a należała do jednych z najbardziej walecznych, a stadion Turf Moor stał się trudną do zdobycia twierdzą, o czym przekonali się m.in. zawodnicy Manchesteru United i Evertonu, którzy przegrali tam po 0:1. W styczniu 2010 Coyle postanowił opuścić klub i przenieść się do Boltonu (który znajdował się wówczas na dnie tabeli), co motywowł większą szansą na rozwój w lepszym klubie niż Burnley. Okazało się, że Coyle miał rację, bo Burnley prezentowało się bardzo słabo na wyjazdach, a Bolton skończył sezon 9 punktów nad kreską. Przejście trenera do Boltonu rozwścieczyło kibiców na Turf Moor. Gdy Bolton przyjechał rozegrać swój mecz z drużyną Burnley na trybunach pojawiło się mnóstwo transparentów określających Coyle'a mianem Judasza.

    2. Sol Campbell przechodzi z Tottenhamu do Arsenalu w 2001 roku. Przez lata Campbell należał do grona najlepszych obrońców reprezentacji Anglii i na pewno możemy go zaliczyć do najlepszych w historii Premier League zawodników grających na pozycji środkowego obrońcy. Jego przygoda z piłką zaczęła się w Tottenhamie, w którym młokos bardzo szybko piął się w klubowej hierarchii. Wychowankowie są zawsze darzeni przez kibiców szczególnym uczuciem i nie inaczej było z Campbellem. Anglik został nawet kapitanem Spurs, ale w 2001 roku skończył mu się kontrakt. Szybko zaproponowano mu podwyżkę i najwyższą płacę w historii klubu. Negocjacje ciągnęły się bardzo długo, ale cały czas zawodnik podkreślał, że zostanie na WHL. W końcu zdecydował się odejść za darmo do Arsenalu Londyn, wyjaśniając to koniecznością grania w Lidze Mistrzów i podnoszeniu poziomu piłkarskiego. Być może reakcja kibiców nie byłaby tak ostra, gdyby nie fakt, że Arsenal i Tottenham są swoimi bliskimi sąsiadami w północnym Londynie i zajadle ze sobą rywalizują. Nie trzeba chyba dopowiadać jak wielkiej nienawiści Campbell stał się obiektem.

    1. Wayne Rooney odchodzi z Evertonu do Manchesteru United w 2004 roku za 26 mln funtów. Jeden z najgłośniejszych transferów w ostatniej dekadze w Anglii. Wayne Rooney urodził się w Liverpoolu i od dziecka kibicował miejscowemu Evertonowi. Wychowanek klubu z Goodison Park rozpoczął swoją wielką karierę od pięknego gola, który dał zwycięstwo jego zespołowi nad Arsenalem. Był ulubieńcem kibiców, którzy uważali go za jednego z nich. Po Mistrzostwach Europy w Portugalii, na których zdobył 4 bramki i był wyróżniającym się zawodnikiem angielskiej kadry, na młodego piłkarza oczy zwrócił Alex Ferguson. Rooney przeszedł do Manchesteru United, ale największe kontrowersje wzbudził sposób w jaki do tego transferu doszło. Everton jest jednym z biedniejszych klubów w lidze, więc nie mógł sobie pozwolić na płacenie piłkarzowi wysokiej tygodniówki. David Moyes, menadżer The Toffees nie chciał puścić swojego asa na Old Trafford, a Rooney zarzucił mu, że źle go traktował bo Szkot był zazdrosny o jego popularność u kibiców. Co, oczywiście wydaje się być opowieścią wyssaną z palca. Do dzisiaj, gdy na Goodison przyjeżdża Manchester United, Wayne Rooney jest wygwizdywany przez fanów Niebieskich, a witają go słowa "once a blue, now a red, in our hearts, you are dead". Podczas jednego z meczów wyjazdowych z Evertonem, Anglik ostentacyjnie pocałował herb Manchesteru United, aby zrobić na złość fanom na Goodison Park. Aż się chce zacytować słowa Gerarda DuGalle "He will always be a traitor in my eyes. And you know I cannot abide a traitor".
    A kogo według was zabrakło na tej liście? Kto znalazł się tutaj niezasłużenie, a kto za nisko? Kogo uważacie za największego zdrajcę w historii piłki nożnej i czemu będzie to Luis Figo
  18. FaceDancer
    Tym razem nietypowo, bo o piłce nożnej. Napiszę coś o Borussi, ale bynajmniej nie o tej z Dortmundu, która w zeszłym sezonie wywalczyła mistrzostwo Niemiec. Klub z niewielkiego Moechengladbach zaczyna czarować nas swoją grą w Bundeslidze. Czyżby szykowała się kolejna sensacja za naszą zachodnią granicą?

    Moechengladbach to 260 tys. miasto, malutkie jeśli wziąć pod uwagę niemieckie realia. Przez dekady kojarzyło się głównie z klubem piłkarskim, który zdominował dekadę lat 70-tych zdobywając aż pięć tytułów mistrzowskich. Ponadto osiągali sukcesy na arenie międzynarodowej wygrywając dwukrotnie puchar UEFA, a dwa razy ulegając w finale. Udało im się dotrzeć nawet do finału najbardziej prestiżowych rozgrywek piłkarskich, Pucharu Europy. W 1977 ulegli 1-3 FC Liverpoolowi.
    Później klub mocno podupadł. Spadał nawet z Bundesligi. W ostatnim sezonie miało być podobnie - desperacka walka o utrzymanie. Przez pierwsze pół roku mecze z udziałem Borussi mogły się podobać. Padało w nich bardzo dużo bramek, ale na nieszczęście drużyny z Moechengladbach, miała najgorszą defensywę w lidze i potrafiła przegrać nawet prowadząc kilkoma bramkami. Po 22 spotkaniach ligowych na koncie klubu było jedynie 16 punktów. Wydawało się, że nic już ich nie uratuje przed degradacją. Wtedy do zespołu przyszedł szwajcarski szkoleniowiec Lucien Favre. Z początku sytuacja pozostawała bez zmian. Zespół wciąż okupował ostatnie miejsce w lidze. Na pięć kolejek przed końcem mieli 7 punktów straty do miejsca dającego udział w barażach. Wygrali cztery ostatnie mecze i rzutem na taśmę zapewnili sobie udział w dwumeczu o miejsce w Bundeslidze z VFL Bochum. Mecz u siebie wygrali w dramatycznych okolicznościach po golu w doliczonym czasie Igora de Camargo. W rewanżu przegrywali 0-1, ale kluczową bramkę zdobył gwiazdr drużyny Marco Reus. Skończyło się na 1-1.
    W nowym sezonie założenia klubu specjalnie się nie zmieniły. Wciąż miał walczyć o utrzymanie. Jednak teraz zarząd musiał się poważnie zastanowić nad obsadą pozycji szkoleniowca. Chciano uniknąć podobnego thrillera jak w ostatnich rozgrywkach. Włodarze klubu zaufali Favre'owi i na pewno dzisiaj nie mogę żałować tej decyzji.
    Terminarz Gladbach wydawał się ułożony idealnie aby już na początku zadomowić się na ostatnim miejscu w tabeli. Otwarcie sezonu na Allianz Arena z Bayernem Monachium. Bayernem wzmocnionym reprezentantem Niemiec Manuelem Neuerem i nowym trenerem Jupem Heynckesem. Nomen omen legendą Borussi, dla której strzelił 218 goli w 308 spotkaniach. Heynckes przez 12 lat reprezentował ją jako piłkarz, a w dodatku przez kolejne 8 sezonów był jej trenerem. Wydawało się, że etatowi mistrzowie Niemiec urządzą sobie festiwal strzelecki, ale po katastrofalnym błędzie Neuera do siatki piłkę wpakował de Camargo. Sensacja stała się faktem i klub z Nadrenii Północnej-Westfalii mógł cieszyć się ze zwycięstwa 1:0 nad potentatem. W drugiej kolejce podejmowali u siebie zawsze groźny VFB Stuttgart, z którym dość pechowo zremisowali 1:1.
    Nastepny mecz rozegrali ponownie u siebie, tym razem z mistrzem Niemiec z 2009 VFL Wolfsburg. Zaczęło się nienajlepiej dla gospodarzy, którzy po trafieniu Hasebe przegrywali z drużyną Felixa Magatha 0:1. Jednak później na boisku istniała tylko Borussia, której zawodnicy dali prawdziwy koncert gry. Brylowali szczególnie Marco Reus, który strzelił dwie bramki, Raul Bobadilla dołożył kolejną i przy jednej asystował. Juan Arango popisał się kończącym podaniem przy bramce na 4:1, groźny pod bramką był Mike Hanke, ciężko było się przyczepić do któregokolwiek z graczy Gladbach po takim meczu.
    Klub z Moechengladbach zaczyna nowy sezon z wysokiego C. Na razie są liderem (co może się zmienić, bo została do rozegrania niemal cała trzecia kolejka) i wygląda na to, że zostali świetnie przygotowani do rozgrywek przez trenera Favre'a. Szwajcar nie tylko dobrze poukładał zespół w tyłach, ale zrobił ze zbieraniny piłkarzy prawdziwy kolektyw. W bramce króluje 19-letni Marc-Andre ter Stegen, który już jest porównywany do Oliviera Kahna pod względem umiejętności i posłuchu jaki budzi u obrońców. Bardzo dobrze prezentują się obrońcy - kapitan Filip Daems i młody 21-letni Jantschke. W ataku nie braknie doświadczonych de Camargi oraz Bobadilli, który ma dopiero 24 wiosny, a jest już doświadczonym zawodnikiem. Może niektórzy pamiętają go z Grasshoppers Zurych, kiedy Lech odprawiał tą drużynę z Ligi Europejskiej wygrywając 6:0. Na skrzydle czaruje chyba najlepszy zawodnik w historii Wenezueli Juan Arango. Znawcy Primera Division muszę pamiętać jak wielokrotnie ratował swoimi bramkami Real Mallorca, którego był również kapitanem.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Marco Reus w akcji.
    Największą gwiazdą Borussi jest bez wątpienia Marco Reus. Już poprzedni sezon miał kapitalny, a dołożył do tego decydujące trafienie w barażach o Bundesligę. W spotkaniu z Wolfsburgiem praktycznie dezintegrował obrońców gości, napastnik potrafiący strzelić z dystansu, znaleźć się w polu karnym, dograć koledze. Świetny technik, w dodatku ledwie 22-letni zawodnik, dopiero zaczynający karierę. Jest już gwiazdą Bundesligi, tylko czekać aż upomną się o niego najlepsze kluby z Anglii, Hiszpanii, czy może Bayern Monachium, tradycyjnie ściągający najlepszych zawodników z Niemiec?

    Lucien Favre wcześniej prowadził m.in. Herthę Berlin, jednak od 2009 roku pozostawał bez pracy. Kryzysowy trener okazał się lekiem na całe zło.
    W całym tym galimatiasie widać, że sukces ma wielu ojców, ale ja postanowiłem wyróżnić trenera Favre'a, który wbrew wszystkiemu utrzymał drużynę, a teraz być może zawalczy o europejskie puchary. Tak jak przed rokiem FSV Mainz.
  19. FaceDancer
    W związku ze śmiercią Marka Duggana, który został zastrzelony przez policjantów podczas zatrzymania, doszło do poważnych zamieszek w brytyjskiej stolicy. Oczywiście był to punkt zapalny, ale osobiście mam inną teorię na ten temat.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Charles Bronson wiedział jak traktować przestępców
    Niektórym na myśl o losie Duggana przychodzi porównanie do samospalenia tunezyjskiego sprzedawcy, któremu policja zarekwirowała wózek z towarami. Wywołało to masowe protesty i rozkręciło tzw. "arabską wiosnę" i doprowadziło do upadku dwóch dyktatorów - Ben Alego i Hosniego Mubaraka. Tylko, że arabska młodzież walczyła z systemem, ale o plądrowaniu sklepów czy paleniu domów spokojnych obywateli jakoś nie słyszałem. Bardzo szybko "pokojowy" protest przeciw śmierci obywatela z rąk policji przerodził się w bandycką woltę.
    Teraz czas na moje przemyślenia. Czemu rozruchy tak szybko się rozprzestrzeniły i ogarnęły także inne miasta? Pierwsze wybuchły jeszcze pod wpływem gniewu, ale słaba reakcja brytyjskiej policji zachęciła innych do szabrowania. Rzezimieszki zobaczyły, że można się łatwo nachapać i zabawić bez ryzyka zostania ukaranym. Gdy do podobnych ekscesów dochodziło w Nowym Orleanie, amerykańska policja nie wahała się strzelać do rabusiów z ostrej amunicji. Być może, gdyby kilku wandali zginęło od kul, reszta dwa razy zastanowiłaby się przed ruszeniem w miasto.
    Czasem miałoby się ochotę wysłać na taką swołocz oddziały w stylu ZOMO, które zrobiłyby z nimi porządek i nie oszczędzały pałek. W TV widziałem wypowiedź jakiejś baby (tak ją nazwę, bo szacunku tym ludziom nie mam zamiaru okazywać), która stwierdziła, że to wina policji, na której działania oni reagują agresją. Byłem jeszcze w stanie zrozumieć antypolicyjne rozruchy we Francji, ale takie tłumaczenie zupełnie nie odpowiada temu co się dzieje w Anglii. Rzeczywiście policja jest za to wszystko odpowiedzialna, bo w chwili kiedy trzeba było pokazać siłę, sama zachowała się biernie. Nawet jeśli zamieszki miały być odpowiedzią na działania policji, to przede wszystkim uderzyły w normalnych ludzi, których dobytek został rozkradziony, a mieszkania i samochody spalone. Nie zdziwię się jeśli powstaną grupy samoobrony mieszkańców, którzy zaczną patrolować ulice z bronią.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Podsumujmy to wszystko utworem The Clash. Ironia losu.
  20. FaceDancer
    Obecnie Jerzy Buzek zajmuje bardzo prestiżowe stanowisko w Parlamencie Europejskim, którego jest przewodniczącym. Taki zaszczyt nie kopnął jeszcze żadnego Polaka. Kariera profesora rozwija się jak w schemacie od zera do bohatera. W niniejszym wpisie postaram się trochę przybliżyć jego postać.
    Po roku 1989 rządząca krajem przez ostatnie 50 lat komunistyczna Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, pod presją narastających niepokoi społecznych i kryzysu gospodarczego, zgodziła się w końcu na przeprowadzenie częściowo wolnych wyborów do Sejmu i całkowicie wolnych do Senatu. Wybory te zostały zdecydowanie wygrane przez przedstawicieli "Solidarności", którzy wywalczyli 35% mandatów w Sejmie i aż 99% w Senacie. Tym samym po wielu perypetiach mógł powstać pierwszy niekomunistyczny (choć część tek otrzymali przedstawiciele ugrupowań związanych z dawną władzą) rząd. Przez następne 4 lata rządziła w Polsce prawica. Po drodze dwa razy dochodziło jeszcze do wyborów, a rządy sypały się jak domki z kart. Polacy tym razem w zdecydowanej większości poparli partie związane z dawnym systemem. SLD i PSL stworzyły koalicję, która przetrwała do końca kadencji.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Tak dochodzimy do początku naszej historii, czyli roku 1997. Przez całą poprzednią kadencję, dominująca wcześniej w Polsce prawica uzyskała 96 mandatów. 74 miała uznawana za bardziej centrową Unia Wolności, a 22 Konfederacja Polski Niepodległej. Do kolejnych wyborów "Solidarność" przystępowała z hasłem przełamania lewicowej dominacji. Od 1995 roku funckję prezydenta pełnił Aleksander Kwaśniewski, jeden z liderów SLD. Pod przewodnictwem "pięknego" Mariana Krzaklewskiego zawiązała się koalicyjna Akcja Wyborcza Solidarność, która wygrała wybory uzyskując 201 mandatów. Wciąż silne było SLD ze 164 mandatami, ale rząd utworzyła zwycięska AWS wraz z Unią Wolności, która zdobyła 60 mandatów. Wszyscy spodziewali się, że premierem zostanie lider AWS Krzaklewski. Tymczasem ten na stanowisko zgłosił raczej nieznanego eksperta Jerzego Buzka. Buzek mógł się pochwalić tym, że jego rząd nie bał się przeprowadzać reform. Chociaż sposób w jaki to robił mógł już budzić wątpliwości. Niezadowolenie społeczne rosło, doszło do kryzysu. Jego efektem były przegrane z kretesem wybory, kiedy koalicja nie weszła nawet do Sejmu. Wcześniej doszło do rozłamu, czego efektem było powstanie takich partii jak Platforma Obywatelska (której liderami byli Marszałek Sejmu AWS Maciej Płażyński oraz Donald Tusk, który przegrał walkę o fotel przewodniczącego UW z Bronisławem Geremkiem) oraz Prawa i Sprawiedliwości, które zastąpiło stary szyld Porozumienia Centrum.

    Jerzy Buzek był najdłużej pełniącym swoje obowiązki premierem w historii III RP. Przetrwał pełne 4 lata kadencji. Jego wynik może poprawić Donald Tusk, który wkrótce zakończy swoje 4-letnie rządy i być może po raz kolejny zostanie premierem, co byłoby politycznym ewenementem w naszym kraju. "Trwanie" Buzka było zaskakujące pomimo spadku popularności rządu, rozłamu koalicji z UW. Jednak jego pozycję w partii umocniła klęska Mariana Krzaklewskiego w wyborach prezydenckich w 2000 roku. Wcześniej wiele mówiło się o tym, że "Krzak" marzy o tym, żeby zostać prezydentem, dlatego zrezygnował z objęcia funkcji premiera, a Buzkiem sterował z tylnego siedzenia. Można powiedzieć, że w czasie pełnienia swoich obowiązków, pan Jerzy cieszył się publicznym znienawidzeniem. Swego czasu pamiętam jak program z jego udziałem był transmitowany w TVP. Premier udzielał wywiadu dziennnikarce, a ludzie mogli głosować czy się zgadzają czy nie. Tamten program pobił chyba rekord oglądalności. Zadzwonił nawet mój ojciec argumentując, że "chcę powiedzieć Buzkowi <nie>".
    O Buzku głośniej zrobiło się w 2004 roku, kiedy startował z list PO do Parlamentu Europejskiego. Uzyskał najlepszy wynik w kraju (173 tys. głosów). W czasie trwania swojej kadencji był wielokrotnie chwalony za swoją pracowitość i wiedzę. Zaowocowało to wybraniem na kolejną kadencję. Znowu były premier uzyskał najlepszy wynik w Polsce bijąc znacznie swój poprzedni rekord (prawie 400 tys. głosów). Dodatkowo PO uzyskała w swojej frakcji Europejskiej Partii Ludowej zapewnienie, że na funkcję przewodniczącego Parlamentu Europejskiego nominowany zostanie Polak. Nic dziwnego, że wybór padł na jednego z najbardziej popularnych polityków Jerzego Buzka. W tym wypadku można powiedzieć, że czas leczy rany. Buzek z polityka "kanapowego", wyśmiewanego za swoją niesamodzielność i powszechnie nielubianego stał się nagle "superstarem", którego lubiło coraz więcej Polaków. Hell... Nawet ja zacząłem go lubić! W niepamięć poszedł czas jego premierostwa. "Przecież chciał wtedy coś robić... reformował kraj, nie to co teraz."
  21. FaceDancer
    Przerywniki filmowe mają za zadanie urozmaicić graczowi rozgrywkę. Twórcy często sięgają po nie, aby wprowadzić grających w wykreowany przez siebie świat. Oczekując na hitowe gry jesteśmy również raczeni różnego rodzaju trailerami, które mają wzmocnić zainteresowanie daną produkcją.
    W niniejszym wpisie postanowiłem umieścić najlepsze trailery, przerywniki filmowe oraz intra/outra z gier, w które grałem. Jak poznać, że oglądany filmik jest świetny? Jeśli możecie go oglądać nawet po kilka razy, a mimo tego wciąż przechodzi wam po plecach dreszcz emocji. W dobrym filmiku konieczne jest połączenie akcji z muzyką, dzięki której napięcie wzrasta. Oczywiście są gusta i guściki, więc coś co jest wybitne dla jednego, dla drugiego może być porażką. Poniżej przedstawiam wam listę moich ulubionych filmików/trailerów z gier.

    Lords of the Realm II
    Youtube Video -> Oryginalne wideo Wprowadzenie do gry Lords of the Realm II naprawdę powaliło mnie na kolana. Wzburzony szlachcic wyjeżdża wraz ze swoim przybocznym z zamku, obwieszczając przy okazji, że wszyscy możnowładcy chcą zająć miejsce zmarłego króla. Wszyscy przygotowują się do konfliktu, aż w końcu dochodzi do starcia. Panowie z Sierry dobrali znakomitą muzykę i efektownie przedstawili sceny walki na murach. Wszystko w roku 1996. Warto też dodać, że gra jest wyładowana po brzegi różnymi filmikami. W zależności od tego co się dzieję mamy okazję je obejrzeć. Nawet panowie z Blizzarda, którzy dorobili się miana filmikowych specjalistów wymiękali w tym czasie ze swoim Warcraftem 2.

    StarCraft
    Youtube Video -> Oryginalne wideo Outro kampanii Terran z podstawki StarCrafta. Przemówienie nowego imperatora Arcturusa Mengska, który stara się zjednoczyć ludzkość zamieszkującą sektor Koprulu. Pięknie powiedziane, ale oczywiście gracze nie dali się nabrać, gdyż znali monarchę znacznie wcześniej i wiedzieli do czego był zdolny. Pomimo tego "Inauguracja" bardzo mi się podoba. Mamy tutaj sceny walki w kosmosie, Zergów i Protosów panoszących się po galaktyce, oraz nadzieję na koniec podziałów wśród Terran, którzy wspólnymi siłami odeprą zagrożenie.

    StarCraft: Brood War
    Youtube Video -> Oryginalne wideo Proszę państwa, przed wami najlepsze intro w historii gier komputerowych. Nie zawaham się przed użyciem tego sformułowania ani przez moment. Zergowie atakują oddziały Terran na jakiejś, daleko położonej od centrum sektora, kolonii. Dramatyczna walka o przetrwanie Marines. Jednemu kończy się amunicja, ale ratuje go czarnoskóry Rambo zmiatający Zergów przy użyciu granatnika/wyrzutni rakiet. Ocalony dopytuje się o wsparcie powietrzne i widzi ogromny okręt wojenny unoszący się tuż nad kolonią. W środku dwójka głównodowodzących rozprawia na temat Zergów i ogląda z bezpiecznej odległości przebieg "testu". Zaczyna grać muzyka klasyczna, ze statku dobiega głos helmsmana, który informuje admirała, że kolonia padnie w ciągu kilku minut i pyta czy mają interweniować. W odpowiedzi otrzymuje rozkaz wycofania się na orbitę. Oczywiście na koniec najlepsza scena. Statek odlatuje, a Marine patrzy się bezradnie jak zostawiają ich na pożarcie Zergom. Nie krzyczy, nie skacze ciskając przekleństwami, po prostu patrzy oczekując na koniec swego żywota. Kamera idzie w górę i widzimy już tabuny Zergów, które zbliżają się do dwójki żołnierzy. Dramatyzm sceny dodatkowo podkreśla głos śpiewającego tenora. Jeśli kojarzycie mojego awatara z Marinem, to właśnie przedstawiał on patrzącego się w górę żołnierza z intra do Brood Wara.

    Mass Effect 2
    Youtube Video -> Oryginalne wideo Panom z Bioware wprowadzanie "epickości" do swoich gier wychodzi różnie. Dragon Age miał być taką grą, ale w moim odczuciu wypadł pod tym względem biednie. Serię Mass Effect reklamowano podobnie, dlatego podchodziłem do niej bardzo sceptycznie. Zagrałem w obie części, obejrzałem trailer zapowiadający nadejście "dwójki" i muszę przyznać, że to prawdziwe dzieło sztuki. Zaciera się granica pomiędzy filmem a grami komputerowymi. Wszystko wygląda dokładnie tak samo jak w najlepszych hollywoodzkich produkcjach. Wycięte z kontekstu zdania, które mają przedstawić graczom zarys fabuły, ale nie ujawnić przy okazji zbyt wiele. Efektowne wybuchy, ucieczki w ostatniej chwili, łapanie osoby spadającej w przepaść, mordobicia. Wszystko niezbędne w dobrym kinie akcji. Poznajemy głównych adwersarzy, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć. Wreszcie zaprezentowanie bohaterów walczących ramię w ramię w decydującym starciu. Last but not least. Muzyka, która wciska człowieka w fotel. Czasem myślę, że bez niej dany filmik byłby o 50% gorszy. Wszystko składa się na "epickość" tego trailera. Jestem niezmiernie ciekaw czy twórcy przygotują coś równie dobrego przed premierą trzeciej części.

    Shogun 2: Total War
    Youtube Video -> Oryginalne wideo Postanowiłem umieścić na swojej liście również intro do najnowszego Szoguna. Czym Creative Assembly zasłużyło sobie na ten zaszczyt? Na pewno wydaniem kolejnej bardzo dobrej gry. Jednak brawa należą się przede wszystkim za podejście i rozwój. Intra nigdy nie były mocną stroną serii Total War. Trzeba będzie schować to twierdzenie do szuflady, gdyż otrzymaliśmy świetnej jakości i odpowiedniej długości filmik godny serii Total War. Wojska pana Takedy przygotowują się właśnie do ataku na twierdzę przeciwnika (sądzę, że są to wojujący mnisi z Ikko-Ikki, ale głowy nie dam). Dajmio daje znak i przed szereg występuje samuraj w masce, przygotowany do walki. Z drugiej strony otwiera się brama i wychodzi z niej mnich z naginatą. Dwaj herosi zmierzą się w pojedynku mano a mano przed zbliżającą się bitwą. Obaj wyciągają broń i nagle akcja przenosi się z ogarniętej wojną, zimowej prowincji do spokojnego letniego ogródka. Dochodzi do efektownej walki, którą wygrywa samuraj. Nie dane mu jednak długo cieszyć się ze swojego zwycięstwa. Kiedy się odwraca trafia go kilka strzał w plecy wystrzelonych z fortu. Dajmio podrywa się ze swojego stolika i daje rozkaz do ataku. Szkoda, że filmik nie trwa dłużej i nie widzimy przebiegu walki, ale i tak było na co popatrzeć.

    Warhammer 40 000: Dawn of War
    Youtube Video -> Oryginalne wideo Świetne into do gry Dawn of War. Pierwszej z serii strategicznych gier ze świata warhammera 40k. Głownie dzięki Dawn of War zacząłem się interesować tym uniwersum. Mocne wejście na początek, oglądamy starcie pomiędzy orkami a Marines z Zakonu Krwawych Kruków. Nie brakuje niczego - mamy Predatora zniszczonego przez wybuch eksplozji, drednota szatkującego przeciwników i efektownie wybuchającego od miny, walkę w zwarciu, która jest esencją filmiku. Na końcu przy życiu pozostaje już tylko dowódca. Chwyta sztandar i biegnie na szczyt wzniesienia. Zostaje trafiony przez ostrzeliwujących go orków, ale udaje mu się wbić flagę na samej górze. Umiera widząc nadlatujące z góry kapsuły z posiłkami. Tutaj należy się Relic niezła bura. Wydawało się, że po czymś takim pójdą za ciosem i pozycja Blizzarda jako lidera w tworzeniu filmików będzie zagrożona. Niestety Relic zakończył współpracę z firmą odpowiedzialną za intro i w kolejnych odsłonach częstował nas już dużo gorszej jakości wprowadzeniami. Najprawdopodobniej wszystko poszło o kasę, bo wyprodukowanie kilkuminutowego arcydzieła zrealizowanego przy użyciu komputerowej grafiki sporo kosztuje.

    StarCraft 2: Wings of Liberty
    Youtube Video -> Oryginalne wideo StarCraft 2 wypełniony jest mnóstwem ciekawych filmików i cut-scenek. Zastanawiałem się czy nie wrzucić czegoś bardziej humorystycznego, czyli Gabriela Tosha bawiącego się laleczką voodoo i latającego po kantynie Tychusa Findleya, ale ostatecznie wybrałem ucieczkę z Mar Sary, która podoba mi się najbardziej. Poznajemy tutaj Matta Hornera, prawą rękę Raynora. W obliczu zagrożenia sprawnie zarządza okrętem koncentrując ostrzał i wchodząc w nadświetlną. Później okazuje się, że nie tylko Mar Sara zostaje zaatakowana, ale w wiadomościach dowiadujemy się, że Zergowie po czterech latach czuwania ruszyli do ataku. Podoba mi się zaprezentowanie Kerrigan na kilkusekundowym fragmencie filmiku w wiadomościach. Zbliża to trochę grę do naszych czasów, w których mamy mnóstwo kanałów informacyjnych bombardujących nas różnego rodzaju wieściami ze świata. Oczywiście Tychus znowu robi tutaj za element zabawowy, gdyż podczas uruchamiania napędu warpowego nie potrafi utrzymać równowagi.

    Battlefield: Bad Company 2
    Youtube Video -> Oryginalne wideo Dziwicie się pewnie, że umieszczam tutaj filmik z Battlefielda? Oczywiście nie z samej gry, ale jest to trailer przybliżający nam rozgrywkę multiplayerową. Oddział czterech rosyjskich żołnierzy złożony ze specjalisty w każdej dziedzinie zamierza zaatakować amerykański posterunek. Dowódca daje znak i zaczyna się piekło. Inżynier rozwala czołg przy użyciu RPG i tracera, dochodzi do strzelaniny, podczas której nieprzygotowani Amerykanie są bezlitośnie dziesiątkowani przez Rosjan. Snajper w ostatnim momencie zabija zdradliwego Amerykanina, który podkradał się do dowódcy z nożem. Później wali się antena, przed którą w ostatniej sekundzie uskakuje czerwony beret. Wreszcie staje na wprost Abramsa, ale znów ratuje go snajper, wysadzający czołg przy uzyciu C4. Po chwili czterej towarzysze dyskutują o przebiegu starcia, a kamera się oddala odsłaniając ich "ksywki", demonstrując nam jakoby to była przykładowa gra w Bad Company 2. Może niektórzy się oburzą, że podoba mi się filmik, gdzie bohaterscy Rosjanie wycinają Amerykanów, ale mnie to nie obchodzi. Filmik jest epicki i tyle.

    Prototype
    Youtube Video -> Oryginalne wideo Bardzo pozytywne zaskoczenie. Spodziewałem się głupiej rozwałki, a otrzymałem dodatkowo wciągającą i klimatyczną fabułę. Prototype jest wypełniony różnego rodzaju przerywnikami dzięki, którym gracz dowiaduje się więcej. Intro jest również przedniej marki. Oddział komandosów z Black Watch, elitarnej jednostki paramilitarnej USA, wkracza do zrujnowanego Nowego Jorku. Zdesperowana kobieta ucieka przed chmarą zainfekowanych zmienionych w bezmyslnych zombich. Komandosi radzą sobie z tym zagrożeniem bardzo sprawnie i wycinają wszystkich. Jednak nie są tak bohaterscy za jakich moglibyśmy ich uważać. Dowódca zabija kobietę uznając, że także może być zarażona. Po chwili oddział zostaje zaatakowany przez Alexa Mercera, który zabija wszystkich przy użyciu swoich potężnych mocy. Ostatniego podstępem, podszywając się pod poległego kapitana. Świetnie zrealizowane, wprowadzające nas w fabułę gry intro, które pokazuje nam co będzie się działo podczas rozgrywki.

    Warcraft III: Reign of Chaos
    Youtube Video -> Oryginalne wideo Pojedynek pomiędzy dwoma przywódcami orków - Thrallem i Gromem Hellscreamem, którzy mierzą się z potężnym demonem Mannorothem. Próba Thralla starającego się cisnąć w przeciwnika młotem okazuje się daremna. Mannoroth wrzuca Thralla w skały i zaczyna naigrywać się z Hellscreama, który wcześniej zawarł z nim pakt krwi. Grom w furii rzuca się na demona i wbija mu swój topór w brzuch. Mannoroth ginie, ale jego śmierć doprowadza do wielkiej eksplozji, która kosztuje też życie orka. Poobijany Thrall podchodzi do umierającego Hellscreama. Grom mówi, że wreszcie się uwolnił od wpływu demonów. Na to Thrall dodaje, że uwolnił ich wszystkich i wydaje z siebie głośny okrzyk żalu. Bardzo wzruszająca scena. Może nie tak "epicka" jak w innych umieszczanych przeze mnie filmikach, ale z Wacrafta III właśnie ona najbardziej zapadła mi w pamięć.
    PS Jeśli ktoś poczuł się urażony, tym że zapomniałem dodać tutaj jakiegoś filmiku - przepraszam. Sprawdzenie wszystkich filmików w historii gier komputerowych i odpowiednie wyselekcjonowanie ich, wcale nie jest łatwe. Możecie dodawać własne pomysły w komentarzach pod wpisem.

    Star Wars: The Old Republic
    Youtube Video -> Oryginalne wideo Za przypomnieniem innych wrzucam, posypując głowę popiołem. Pierwszy trailer obwieszczający światu, że powstaje gra MMO w klimatach SW. Pamiętam jak oglądałem filmik zamieszczony na płycie dodanej do CDA. Opad szczęki murowany. Sądząc po tekstach, w redakcji było podobnie. Przywódca Sithów realizuje swój diaboliczny plan. W towarzystwie dwójki najemniczek zabija strażników i przedostaje się do świątyni Jedi na Coruscant. Staje oko w oko z rycerzami dobra, którzy mają znaczącą przewagę liczebną. Nagle okazuje się, na czym polegała istota planu. Wahadłowiec wbija się przez wrota i ląduje wewnątrz budynku. W środku aż roi się od Sithów i ich żołnierzy (można to poznać po strzałach z blasterów, gdy akcja pokazywana jest z lotu ptaka). Mnóstwo pojedynków na miecze świetlne, zasłony, uniki, akrobacje. Zobaczyłem także dwa inne trailery i one również trzymają poziom. Jako fan SW nie mogę się powstrzymać i wrzucam wszystkie.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo
    Youtube Video -> Oryginalne wideo
  22. FaceDancer
    Tytuł trochę zwodniczy, bo nie mam zamiaru opisywać żadnego nurtu muzycznego. Utah Jazz. Klub z "Solnego" miasta, które parę lat temu przykuło uwagę świata organizując Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Pamiętacie dwa medale Adama Małysza z 2002? To było właśnie tam. Jeszcze wcześniej wszyscy w Polsce kojarzyli je jako głownego rywala Michaela Jordana i Chicago Bulls.

    Spytacie czemu miasto ze stanu Mormonów ma drużynę, która nazywa się Jazz? Kiedyś sam się zastanawiałem, dopóki nie postanowiłem tego sprawdzić. Powód oczywisty. Zespół powstał w 1974 w Nowym Orleanie. Luizjana kojarzy się zdecydowanie bardziej z jazzem, prawda? Już pięć lat później drużyna została przeniesiona do Salt Lake City, gdzie występuje do dzisiaj.
    Przez lata drużyna z Utah była raczej chłopcem do bicia. Pierwszy występ w Playoffs i zwycięstwo w Dywizji Midwest zaliczyła w sezonie 1983-84. Postseason zakończyli na drugiej rundzie, ulegając Phoenix Suns 2-4. Jednak najlepsze było dopiero przed nimi. W kolejnych dwóch draftach do składu przyszli zawodnicy, którzy przez prawie dwie następne dekady stanowili o sile zespołu i byli ikonami, nie tylko Salt Lake, ale i całej NBA.

    Stockton to Malone. Każdy prawdziwy fan koszykówki powinien ich znać. Najpierw w 1984 Utah Jazz wybrali z 16 numerem draftu Johna Stocktona z uczelni Gonzaga. Wybór nieznanego rozgrywającego w pierwszej rundzie został źle przyjęty przez kibiców, którzy wybuczali młodego zawodnika. Rok później z Virginia Tech do zespołu przyszedł Karl Malone. Razem stworzyli jeden z najbardziej pamiętnych duetów w historii zawodowego sportu.
    Stockton do dzisiaj pozostaje liderem wszechczasów w kategorii asyst i przechwytów. W tej pierwszej raczej się to nie zmieni (tak naprawdę chyba nigdy), gdyż drugi w tej kategorii Jason Kidd ma "zaledwie" 11,578. Zaledwie w porównaniu do 15,806 Stocka. Warto jeszcze dodać, że Kidd ma już 38 lat i jest już blisko zakończenia bogatej kariery (chociaż uwieńczonej tytułem mistrzowskim, zdobytym na początku czerwca, gratki!). Szósty na liście jest Nash, który ma ponad 9,200 kończących podań. On też do młodzieniaszków nie należy, bo ma 37 lat. Gwiazdy młodego pokolenia Chris Paul i Deron Williams mają ledwie przekroczone 4 tys. asyst. W przechwytach chyba tylko Paul ma szansę dogonić Stocktona. Ma ich już ponad tysiąc, więc jeszcze tylko dwa kolejne z małą górką i się uda. 10-krotnie wybierany do All-Star Game.
    Karl Malone, znany też jako The Mailman. Żeby było bardziej swojsko możemy nazywać go listonoszem. Nikt nie doręczał piłki do kosza tak precyzyjnie jak on. Dwie nagrody MVP NBA, oraz drugie miejsce na liście najlepiej punktujących z 36,928 punktami. Ustępuje tylko Kareemowi Abdul-Jabbarowi, który zgromadził ich 38,387. Warto wspomnieć, że Malone swoje MVP zdobywał mając 34 i 36 lat. Dzisiaj patrząc na gwiazdy koszykówki rozsypujące się w wieku 30-kilku lat nie mogę się temu nadziwić. 14-krotnie wybierany do All-Star Game.
    Obaj nigdy nie zdobyli mistrzowskiego tytułu. Chociaż dwa razy byli blisko. W 1997 i 1998 dochodzili do Finałów, w których przegrywali z Bulls Michaela Jordana 2-4. To był chyba najbardziej wymagający rywal dla Bulls w historii ich występów w Finałach. Przez lata nie mogli nawet awansować do decydującej rozgrywki, gdyż przegrywali z rywalami w swojej Konferencji.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Ten rzut Stocktona zapewnił pierwsze w historii Finały dla Utah. W końcu gracze z Salt Lake City "dochapali" się do absolutnego topu rozgrywek NBA, po latach upokorzeń wreszcie ich było na wierzchu... do czasu starć z His Airness MJ-em.
    Warto wspomnieć jeszcze o trzeciej legendzie Jazz. Trenerze Jerrym Sloanie, którego porównać możemy jedynie do sir Alexa Fergusona. Przez 23 lata z rzędu trwał na stanowisku coacha Utah Jazz. Absolutny rekord jeśli chodzi o NBA i w ogóle amerykańskie sporty zawodowe. W tak dynamicznie zmieniającej się lidze, w której właściciele cały czas wymagają sukcesu, a łaska pańska na pstrym koniu jeździ, on był nieruszalny.
    Teraz dochodzimy do meritum mojego wpisu. Jak w ciągu zaledwie kilku dni Utah Jazz z czołówki NBA spadło do roli zespołu podrzędnego, niekwalifikującego się do Playoffs. Wszystko zaczęło się od awantury pomiędzy gwiazdą Jazz, rozgrywającym Deronem Williamsem. Sloan wyznaczył zagrywkę, która nie została odpowiednio wyegzekwowana. Trener nie mając mocnego wsparcia od zarządu postanowił podać się do dymisji. Nieco ponad dwa tygodnie po rezygnacji Sloana doszło do transferu pomiędzy Utah Jazz a New Jersey Nets. Williams powędrował do Nets w zamian za Devina Harrisa i Derricka Favorsa, dwa pierwsze picki w draftcie, oraz 3 mln dolarów. Tym samym organizacja Jazz straciła w jednym momencie głównego sternika i największą gwiazdę zespołu.

    Prawdopodobnie po jednej ze scysji ze swoim rozgrywającym trener Sloan postanowił zrezygnować z pełnionych funkcji. Oczywiście obaj zaprzeczyli jakby to był głowny powód odejścia. Paradoksalnie ostatnim meczem w jakim Jerry Sloan poprowadził Utah, było przegrane starcie z Chicago Bulls. Tymi samymi Bulls, dla których grał blisko dekadę jako zawodnik. Warto wspomnieć, że numer Sloana został zastrzeżony już w 1978. Później jeszcze dwukrotnie stawał przeciwko dawnej drużynie jako trener w Finałach NBA - oba przegrał.
    Na stanowisku Sloana zastąpił asystent Tyrone Corbin. Szybko stracił swoją największą gwiazdę, Williamsa. Ciężko jednak powiedzieć, że został bez niczego. Netsi oddali w zamian utalentowanego rozgrywającego Devina Harrisa, młodego i obiecującego podkoszowego Derricka Favorsa oraz picki w drafcie. Ponadto w składzie zostali jeszcze świetnie spisujący się gracze tacy jak Al Jefferson, Paul Millsap oraz zawodnicy o uznanej marce - Andriej Kirilienko i Memo Okur. Można usprawiedliwiać Corbina zmianami w składzie, ale regres jest widoczny gołym okiem. Pod rządami Sloana zespół był pewny miejsca w Playoffs, z dodatnim bilansem 31 zwycięstw i 23 porażek. Corbin zanotował ledwie 8 wygranych w 28 meczach. Jazz zajęli dopiero 11 miejsce na Zachodzie i oczywiście nie awansowali do rozgrywek posezonowych.
    O umiejętnościach Jerry'ego Sloana niech świadczy fakt, że z drużyną Utah Jazz w ciągu 23 lat pracy zanotował bilans 1127-682. Tylko podczas jednych rozgrywek zanotował wynik gorszy niż 50% wygranych. Można powiedzieć, że rządy upadały, zasady gry w koszykówkę się zmieniały, zawodnicy przychodzili i odchodzili, a Jerry Sloan wciąż trwał. Niestety to się zmieniło po ostatnich rozgrywkach. Jeśli trener Corbin nie okaże się dobrym fachowcem, nie wieszczę drużynie z Utah wielkich sukcesów w nadchodzących latach. Nazwiska są, ale czy uda się z tego zbudować dobry zespół?

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Krótki film dokumentalny NBA o Johnie Stocktonie i Karlu Malone.
  23. FaceDancer
    Podczas finału piłkarskich rozgrywek o Puchar Polski na miejskim stadionie w Bydgoszczy miały zmierzyć się warszawska Legia oraz poznański Lech. Mecz był emocjonujący i skończył się zwycięstwem legionistów po serii rzutów karnych. Uwagę mediów skupił jednak nie poziom sportowy, a wydarzenia jakie miały miejsce po meczu.
    Od czego się zaczęło? Najpierw część kibiców Legii opuściła swoje miejsca i stanęła za bramką, na którą były wykonywane rzuty karne. Teoretycznie sędzia powinien przerwać grę, a służby porządkowe powstrzymać ludzi przed wchodzeniem na murawę, ale tym faktem mało kto się wtedy przejmował. Gdy już poznaliśmy wynik starcia okazały Puchar został wręczony piłkarzom Legii. Ci postanowili podzielić się nim z kibicami, trofeum mógł unieść w górę nawet (ostatnio persona non grata polskiej piłki) Staruch. Ten sam, który po ligowym meczu dał po mordzie Jakubowi Rzeźniczakowi, za co został ukarany zakazem stadionowym. Radość jednych, to smutek drugich. W tym przypadku nie skończyło się na tym i wściekli po porażce kibice Lecha wtargnęli na boisko. Jeden z "bohaterów" zebrał się nawet na popisy karate i kopnął w plecy niczego się nie spodziewającą operatorkę kamery. Zaczęła się zadyma i do akcji musiała wkroczyć policja. Wszystko na oczach delegatów UEFA, którzy specjalnie przybyli na ten mecz, oraz ministra sportu i władz PZPN.
    Nic dziwnego, że wszystkie media podchwyciły temat stadionowej bandyterii (ciężko to nazwać inaczej). Popularne stało się określenie "kibole", które miało określać pseudokibiców zajmujących się rozróbami, a nie samym meczem. Osobiście nie lubię tego sformułowania bo kojarzy mi się z kiblem Poza tym nie ma potrzeby tworzyć nowego sformułowania, chuligan to chuligan. Oczywiście gdy tylko media zajęły się tematem rząd postanowił wydać wojnę stadionowym wandalom. Premier Tusk zapowiedział, że skończyła się jego cierpliwość. Kolejna propagandowa akcja tak samo jak walka z dopalaczami, kastracja chemiczną pedofilów, czy in vitro. Dziwne, że wcześniej jakoś nikt za te sprawy zabrać się nie chciał, choć problem nowy nie jest. Niestety taki mamy rząd, który podejmuje działanie dopiero wtedy, gdy zmuszą go do tego media. Jak na razie wygląda to tak "pomachamy szabelką, póki jest to news na pierwszą stronę, jak będą nowe tematy, zamieciemy wszystko pod dywan". Dokładnie tak było z kastracją i in vitro. Szumne zapowiedzi premiera czego to on nie zrobi, ale gdy przychodziło do działania i jakoś nie widać było żadnych efektów.
    Wróćmy jednak do clue programu. Premier zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji, więc wojewodowie na Mazowszu i w Wielkopolsce zamknęli trybuny dla kibiców. Oczywiście można powiedzieć: terapia szokowa, być może środowisko kibiców same się oczyści. Jednak śmiem twierdzić, że było to zagranie wyłącznie pod publiczkę, a dotknęło w większości tych, którzy z wydarzeniami w Bydgoszczy nie mieli nic wspólnego. Rząd wydał walkę chuliganom, a rękawice niespodziewanie postanowili podnieść kibice, czy też "prawdziwi kibice" jak to siebie określają, nie jakieś pseudopiknikowe Polaki. Pojawiają się transparenty, które wzywają do obalenia rządu, bo ośmielił się pozamykać stadiony. To wygodne dla kibiców, bo w podobny sposób jak premier przykrywają niewygodne dla siebie fakty i stawiają w roli pokrzywdzonych. Zapominają tylko o tym, że wcześniej osoby, które również mieniły się kibicami doprowadziły do demolki na stadionie Zawiszy. Często słyszę od naszych forumowych kibiców "jest akcja - jest reakcja". No właśnie - była akcja chuliganów w Bydgoszczy i mieliśmy reakcję rządu. Teraz odwraca się sytuację i zły rząd prześladuje kibiców, a oni po prostu odreagowują protestami. Nie wiem jak wam, ale mnie podobne protesty jak ten kibiców Jagiellonii przypominają pewne wydarzenia z naszej rzeczywistości. Biedni kibice zostają brutalnie zaatakowani za wyrażanie własnych poglądów i krytykę Tuska. Imperialista, putinowiec Tusk zawładnął mediami i prześladuje polskich patriotów. Zupełnie jakbym słyszał o akcjach pana Sakiewicza spod Pałacu Prezydenckiego, gdzie jego przyjaciele z Gazety Polskiej umierają męczeńską śmiercią za Polskę. Męczeńskich kibiców zaczęł nawet ostatnio popierać PiS. Oczywiście to tylko moje nic nie warte insynuacje, ale zauważam pewien trend.
    Mamy kolejną zawieruchę, a mnie zastanawia co z tego wszystkiego wyniknie. Przygotowane do walki ze stadionowym chuligaństwem przepisy prawne nie są złe. Szkoda tylko, że brakuje egzekucji. Do tej pory wszystko jakoś się kręciło, ale wystarczyła jedna awantura i każdy zaczął przerzucać odpowiedzialność na kogoś innego. PZPN na kibiców, kibice na policję, policja na sądy, itd. Zobaczymy co przyniesie tupnięcie nóżką przez premiera (tak odbieram jego zachowanie). Na początek przestraszeni wojewodowie zaczęli zamykać stadiony. Teraz nasza policja zaczęła masowo stwierdzać, że nie da się nigdzie zapewnić bezpieczeństwa. Jak to możliwe, że kilka tygodni temu wszystko było świetnie, a po jednej konferencji szefa rządu nagle trzeba zamknąć trybuny? Odpowiedzcie sobie sami. Dolewaniem oliwy do ognia raczej nie poprawimy sytuacji na naszych stadionach, a tak jak na razie wyglądają działania rządu. Z drugiej strony kibicom jakoś ciężko usunąć z własnego grona osoby zachowujące się nieodpowiednio, a jakoś trudno mi uwierzyć w ich sformułowania, gdzie siebie przedstawiają jako samo dobro krzywdzone przez wredną policję.
    Wina nie leży po jednej stronie, ale jest rozłożona pomiędzy wszystkie strony. Oczywiście nie mam zamiaru wyliczać kto jest bardziej winny, a kto mniej. Każdy powinien zacząć od siebie, bo wskazywanie jeden na drugiego palcami "to on zaczął" do niczego nie prowadzi. Zobaczymy czy wszystko znowu rozejdzie się po kościach, czy może doczekamy się jakichś poważniejszych zmian systemu.
  24. FaceDancer
    Jeśli Turambar i Hrabula myślą, że oddam im Czechosłowację, jak Chamberlain Hitlerowi i Mussoliniemu, to się grubo mylą! Oficjalnie wypowiadam wojnę podszywającemu się pod szatana i jego marnemu sługusowi! Gdy przyjdą nocą i kolbami w drzwi załomocą, bagnet na broń!
    Będę bronił tego bloga do ostatniej kropli atramentu! Żywego mnie nie dorwiecie! Their coming with me!
  25. FaceDancer
    Zainspirowany pomysłem Tura, który na swoim blogu http://forum.cdaction.pl/index.php?autocom...showentry=29250 zaczął umieszczać filmy i seriale zapadające mu w pamięć, postanowiłem sam zdobyć się na napisanie podobnego wpisu. Pominę tutaj kreskówki, które oglądałem jako mały szkrab, bo wyszłoby tego trochę zbyt dużo.
    1. Drużyna A (A-Team 1983-1987)

    Prawdziwy hicior lat 80-tych w USA i lat 90-tych w Polsce. Kto nie zna powinien schować się pod stół ze wstydu i wychodzić jedynie w tekturowej torbie na głowie. Trzej weterani wojny w Wietnamie - Hannibal, B.A. i Buźka zostają niesłusznie oskarżeni o zorganizowanie napadu na bank w Hanoi. W oczekiwaniu na proces umieszczono ich w więzieniu, z którego udaje im się zbiec. Pozostają ściganymi poza prawem wyrzutkami, którzy spieszą z pomocą potrzebującym gnębionym przez różnej maści bandytom. Oprócz tego starają się odkryć kto ich wrobił. W każdym odcinku ma miejsce finałowa scena, gdy członkowie drużyny przygotowują się do walki ze szwarccharakterami i konstruują różnego rodzaju pułapki. Każdy z czterech bohaterów jest zupełnie inny. Hannibal to mózg całej ekipy, starszy już facet, który lubi popalać cygara i wpada na olśniewające pomysły. Buźka to przystojny mężczyzna, któremu nie potrafią oprzeć się kobiety. Wzbudza w ludziach zaufanie, podszywa się różne osoby, zazwyczaj w celach szpiegowskich. B.A. to czarnoskóry osiłek, obwieszony złotymi łańcuchami, boi się latać samolotem. Wreszcie Murdock czy może "Howling Mad" Murdock, to były wojskowy pilot. Nie ciąży na nim żadne oskarżenie, ale mimo wszystko podróżuje razem z pozostałymi. Lekarze stwierdzili, że jest świrem i dlatego czasem drużyna musi wyciągać go ze szpitala psychiatrycznego. Serial charakteryzuje się tym, że jest praktycznie pozbawiony przemocy. Są pościgi, strzelaniny, wybuchy, ale zazwyczaj nikt nie ginie, to także tyczy się bad guyów. Czołówka serialu, ze znanym przez wszystkich motywem muzycznym dawno stała się kultowa.

    2. Nieustraszony (Knight Rider 1982-1986)

    David Hasselhoff wciela się w postać Michaela Knighta, agenta Fundacji na Rzecz Prawa i Porządku, który zajmuje się rozwiązywaniem najtrudniejszych przestępstw, zwykle wkracza do akcji wszędzie tam, gdzie policja okazuje się bezsilna. Michael ma do pomocy zespół, który porusza się w wielkiej ciężarówce, która jest ruchomą bazą operacyjną. Głównym elementem, który odróżnia serial od innych jest najbliższy "współpracownik" Knighta, a jest nim mówiący samochód KITT.

    3. Na południe (Due South 1994-1998)

    Konstabl Kandayjskiej Policji Konnej Benton Fraser przybywa do Chicago aby odnaleźć zabójcę swego ojca. Spotyka detektywa Raya Vecchio, który pomaga mu w prowadzeniu śledztwa. Fraserowi towarzyszy głuchy półwilk Diefenbaker, który potrafi czytać z ruchu warg. Oprócz tego przez serial przewijają się najczęściej komisarz Harding Welsh oraz detektywi Huey i Gardino, z którymi Vecchio prowadzi bezustanne sprzeczki. "Na południe" możemy traktować jako miks serialu sensacyjnego i komediowego. Główny bohater uosabia wszystkie amerykańskie stereotypy o Kandayjskiej Policji Konnej. Jest grzeczny, uprzejmy, nie potrafi kłamać, oraz wszędzie doszukuje się dobra. Posiada niemal szósty zmysł, często wzbudza u Raya obrzydzenie wąchając czy liżąc rzeczy jakich Vecchio nawet nie wziąłby do ręki. Pomimo wielu różnic, dwójka pasuje do siebie idealnie. Ray robi tutaj za zdroworozsądkowca, nieufnego do innych ludzi gościa, którego metody Frasera śmieszą.

    Zawsze mnie rozwala to intro
    4. MacGyver (1985-1992)

    Richard Dean Anderson wciela się w postać tytułową, byłego agenta służb specjalnych. MacGyver jest zwolennikiem pokojowego załatwiania sporów i dlatego nie używa broni. Ma niesłychaną umiejętność zrobienia różnych najwymyślniejszych urządzeń za pomocą rzeczy codziennego użytku. Schemat serialu jest dość prosty. W finale każdego odcinka ma miejsce trudna sytuacja (główny bohater jest uwięziony, musi szybko się skądś wydostać, odeprzeć zbliżających się napastników), ograniczony surowcami oraz czasem musi poradzić sobie z tym co ma pod ręką. Sam MacGyver stał się postacią kultową, mój ojciec, który nie należy do fanów serialu, kiedyś zażartował, że potrafi zbudować z nocnika działko przeciwlotnicze, a z szyszki granat (co akurat rzeczywiście miało miejsce ) Motyw muzyczny z czołówki jest znany na całym świecie podobnie jak ten z Drużyny A.
    http://www.youtube.com/watch?v=kHFTUvo49o0&feature=related
    5. JAG, Wojskowe Biuro Śledcze (JAG 1995-2005)

    Popularny serial przedstawiający losy kilkoro prawników z biura śledczego Marynarki Wojennej USA. Głównymi bohaterami są komandor porucznik Harmon Rabb oraz major Sarah MacKenzie. Ich przełożonym jest admirał Chegwidden, który daje im do prowadzenia różne sprawy. Serial trudno zaszufladkować. Zazwyczaj prawnicy zajmują się rozwiązaniem jakiejś sprawy sądowej, często stojąc po obu stronach barykady (obrońca i oskarżyciel). Pojawiają się też wątki sensacyjne jak misje w odległych krajach, pościgi za bandytami/terrorystami. Dużą zaletą JAG jest sposób realizacji. Czasem akcja przenosi się do Afganistanu, czy na amerykański lotniskowiec lub łódź podwodną, gdzie akurat przebywają bohaterowie. Wszystko wygląda tak jakby działo się w rzeczywistości, więc widz nie ma wrażenia że ogląda program TV, tylko sytuację, która ma naprawdę miejsce.

×
×
  • Utwórz nowe...