-
Zawartość
59 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Typ zawartości
Profile
Fora
Kalendarz
Blogi
Aktualizacje statusu napisane przez Rickerto
-
"Rickert uważał, że funkcjonują transcendentne, ponadczasowe wartości, które muszą obowiązywać niezależnie od wszelkiego doświadczenia. Owe wartości nie istnieją ani cieleśnie, ani duchowo, ale według specyficznego dla siebie sposobu bycia – tj. obowiązywania (Geltung). "
-
To może zabrzmieć szalenie, ale... zastanawialiście się kiedyś, co jest za mapą?
I nie chodzi mi tu na przykład o Minecraftowe pójście cały czas do przodu, by sprawdzić jak radzi sobie algorytm generowania świata, ani wychodzenie poza granicę gór w Skyrim czy wypadnięcie z pociągu w Final Fantasy XV, by badać surowe tekstury. Nie chodzi mi wreszcie o próby dopłyniecia gdzieś/dokądś - poza wyspę w Gothic II czy Just Cause 2.
Chodzi mi o te konkretne wydarzenia poza granicą mapy np. w bijatykach - Street Fighter czy Pokken Tournament. Twórcy oczywiście nie budują nic poza sceną, nie ma potrzeby (wiadomo), ale kusi mnie, by zapytać - co jest za tą ulicą, na której toczy się walka? Czy wychodzący z kadru NPC mają tam swoją przestrzeń wyobrażoną, gdzie wracają z pracy, spędzają czas z bliskimi, grają we własne gry. Jaka jest ich historia? Czy istnieje coś poza tą scenerią lub obok? Jaki świat reprezentuje ten mały wycinek areny zmagań? I w sumie nie chcę wiedzieć - nie chcę oglądać adaptacji komiksowych, anime ta ten temat, bo nie chodzi mi nawet o lore. Chcę żeby mnie lekko uwierało to pytanie - co tam jest?
Nie ukrywam, że podobał mi się w tym kontekście obrazek z dzisiejszych nadgodzin (12-08) z Pokkena.
PS. Tak samo zresztą jak z Mario 3 jako inscenizacją.
-
"Jądro ciemności" w Kongu Belgijskim, "Czas Apokalipsy" w Wietnamie, "Spec Ops: The Line" w Dubaju. Groteska na mit bohaterskich, wyzwalających wojsk. Emocjonujące spotkanie z Konradem na samym końcu.
Przytłoczyło mnie to, popchnęło bardziej w nihilizm.
Nadal jesteś dobrym człowiekiem.
Czujesz się już jak bohater?
Nie potrafisz pojąć. I nie chcesz.
-
Dziś, podczas gdy milusińscy maszerują na rozpoczęcie roku szkolnego, kończy się pewna epoka. Epoka, która liczyła sobie osiem lat, dziesięć sezonów i dwieście osiemdziesiąt trzy odcinki. Serial-towarzysz, animacja-rozweselacz, podróż do nostalgicznej krainy zdzierania kolan, pędzenia na rowerze przed siebie, wrzucania wyimaginowanych pierścieni do wyimaginowanego ognia Góry Przeznaczenia i udawania Spider-mana czy Wolverina. Przez te kilka lat polubiłem Marcelinę, przygody z lekka niepokojące i rozbuchaną wyobraźnię twórców.
Bywaj, przygodo.
-
LWIĄTKO Z CITRY A SPRAWA POLSKA
Trochę się rozpiszę, w nadziei na odbiorcę kompetentnego.
Rozumiem, że news ten siądzie i poruszy wielu w Polsce, bo mamy w sobie kompleks niższości spowodowany ostatnim półwieczem historii. Chcemy od dawna mieć coś swojego, słowiańskiego, polskiego, co pokaże "tym z zachodu", że jesteśmy coś warci, możemy stawać do dialogu jak równy z równym. Trylogia growa od CD Projektu wywołała powszechne poruszenie, bo spełniała nasz mokry sen. A teraz plotka o Ciri powoduje wrażenie jakoby niemal zaprzepaszczano naszą spuściznę narodową, chociaż powszechnie wiadomo, że serial robiony jest przez amerykańskie studio dla odbiorcy globalnego i to przy współpracy z Bagińskim i Sapkowskim. I powstaje jako adaptacja (czyli twórcze przetworzenie) książek, które piętnowały zachowania rasistowskie i ksenofobiczne.
Z drugiej strony plotka budzi poczucie niesprawiedliwości (czy słuszne czy nie wobec historii kolonializmu - to już inna, bardzo trudna kwestia) na tle rasowym. Pamiętam aferę w mediach społecznościowych, kiedy w roli Motoko (cyborga, który może zmieniać ciała/pancerze/) w kinowym Ghost in the Shell obsadzono Scarlett Johansson. Przedstawiciele mniejszości etnicznych przerabiali wtedy promocyjny obrazek z "I am Major" na treści sugerujące rasizm ze strony twórców. Pamiętam również kontrowersje, gdy zdecydowano, że Idris Elba ma zagrać Rolanda z Mrocznej Wieży. Rolanda, który w sadze był stereotypowym białym rewolwerowcem a'la Clint Eastwood. Wtedy protestującym zarzucano rasizm, a sam King wstawił się za aktorem, powołując się na wolność twórczą adaptatora. Taka niekonsekwencja może rodzić sprzeciw u białego Polaka, który daleko geograficznie jest od ciągle aktualnych napięć na tle rasowym - bo to przecież dawno był ten kolonializm i nie u nas. Apartheid i równanie w prawach ludzi wszystkich kolorów skóry to niedaleka historia, a trzeba też pamiętać, że i my mieliśmy swoją Ligę Morską i Kolonialną, która nie odniosła sukcesów ze względu na ówczesną słabą sytuację polityczną naszego kraju. Jakby nie patrzeć, w naszej historii też pojawiały się zapędy kolonialne wobec naszych wschodnich sąsiadów, choć dyskurs postzależnościowy wskazuje na pewne różnice.
Tak, to wszystko odnośnie do plotki o pochodzeniu aktorki mającej się wcielić w Ciri. Poczekajmy na materiał wyjściowy - serial.
-
Lifehack.
Masz dużo wolnego w niedzielę, chcesz odpocząć, odciąć od wciąż pędzącego, ponowoczesnego świata? Wpaść w trans relaksu?
Odpal półgodzinny film, bez ścieżki dźwiękowej, bez przejść, cudnego montażu - tylko surowy proces kucia miecza.
-
Drugi dzień w UK wita mnie masą emocji, mieszanką wątpliwości i zaciekawienia oraz... newsem o Andrzeju Sapkowskim, który chce 60 milionów od Redów za "przeliczenie się" w sprzedaży praw do marki Wiedźmin.
-
Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale po przyglądaniu się jak mój serdeczny przyjaciel grał w AC: Origins stwierdzam z całą stanowczością - ta gra jest za długa! Kumpel zaliczał jedynie główne questy i pomijał wszystko wokół, a ilość tego była sroga. I trochę mu zajęło przejście. A Odyssey ma być jeszcze większy?!
Przecież po takiej ilości generowanych questów, znaczników, które nie dają wymiernej nagrody za podjęcie wyzwania... znudzi się samo clue gier, czyli ekspoloracja, a to grzech ciężki projektowania gier! Berlin ostatnio napisał na endless runnerze esej o Asasynie i projektowaniu systemów. Mam nadzieję, że jego i moje marzenie o systemach, które opowiadają historie się spełni, bo w innym wypadku zaleje nas dekadencka fala nudy, zmęczenia materiału i przepięknej pustki.
-
Nici z newsowania w CD-Action. Myślałem, że będę miał czas po pracy się zgłosić, a tu ledwo wolne starcza na podstawowe sprawy. Cykl jeść-spać-pracować dopadł mnie mocno, częściowo z własnej chęci. Oby ten okres szybko zleciał na drodze ku dobrej przyszłości.
#pisaniewpróżnię
-
Wiecie, co jest najgorsze? Kiedy po długim czasie masz wreszcie pewne okienko, w którym możesz napisać nie najciekawszy, ale za to jakikolwiek wpis do bloga... i łapie cię zatrucie pokarmowe.
ODNOTOWAĆ: Jak najszybciej zarobić i wrócić... mając czas na własne zainteresowania.