Skocz do zawartości

SerwusX

Akademia CD-Action [GAMMA]
  • Zawartość

    2154
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    24

Wszystko napisane przez SerwusX

  1. Ja byłem pewien, że to Family powstało jako reklamówka marki Lego, też nie widzę za bardzo w tym sensu.
  2. Path of Exile Data pierwszej sesji: 20.09.2022 r. Data ostatniej sesji: 10.02.2024 r. Czas gry: 34 dni. Czas spędzony w grze: 47h Osiągnięcia: 39/127 (31%) Liga: Affliction league Poziom: 76 Klasa postaci: Marauder/Juggernaut Wildwood ascendancy: The Wildwood Primalist Dodatkowe statystki: Ekwipunek z końca gry dostępny jest tutaj: https://imgur.com/a/oAemegy Moja postać dostępna jest tutaj: https://www.pathofexile.com/account/view-profile/serwus/characters (TheUltimateSmasher )
  3. Zgadzam się, również wrzucam rzeczy tutaj w ramach osobistego archiwum. I mam kopie wszystkich wpisów w chmurze, na wszelki wypadek. Serwer tutaj jest kapryśny i każda edycja kończy się błędem, chociaż niby działa. Myślę, że bierność redakcji nieco przyspieszyła śmierć forum, która i tak była nieunikniona. Raczej nie ma się co łudzić, że nagle wszyscy porzucą fejsbuki, żeby znowu dyskutować na forum.
  4. Witam ponownie! Z zielonej trawki nadsyłam pozdrowienia. Rok to był dla mnie wyjątkowo nudny, dobrze, że chociaż w giereczkowie było co robić. Źródło: Ukradzione z Internetu, jak i reszta grafik w tym wpisie. Zasięg tu niestety jest kiepski, zestaw Starlink jeszcze nie dotarł, a w telefonie działa wyłącznie łączność GPRS. Przyjdzie chyba podyktować ten wpis przez telefon, jak w zeszłym tysiącleciu. *Otwiera konserwę turystyczną i szuka widelca.* Gdzie ja to... A tak, najpierw podsumowanie: Ukończonych zostało 6 gier: od 3 więcej (100% więcej) względem roku 2022. We wszystkich grach spędziłem łącznie 41420,38 minut, co daje łącznie 690,34 godzin, czyli 28,76 dni, średnio 1 godzinę 53 minuty dziennie. Łączny spadek wyniósł 8 271,44 minut, czyli 137,86 godziny, średnio 22,66 minuty dziennie. Łącznie prawie 17% mniej. Jedna gra miała premierę w 2023 roku, jedna w 2022, a reszta wcześniej (lub wcale jej nie miała - wczesny dostęp lub fakt bycia niedużym modem). *Wygrzebuje z dna plecaka zapisaną pośpiesznie kartę z tegorocznymi wynikami. Jest pomięta i ledwo da się coś odczytać, pewnie robiła za podkładkę na pieczywo.* Miejsce 4. (Ex aequo) Diablo 4 Oczekiwania fanów odnośnie tej gry były ogromne. Osobiście nie jestem ani fanem Blizzarda, ani żadnej ich serii i uważam, że po 2010 nie wydali ani jednej wybitnej gry. W przypadku Heroes of the Storm mieli pecha, bo usiedli do stołu, gdy tort był już podzielony, ba, zjedzony nawet. W przypadku Hearthstone mieli szczęście, bo tort był praktycznie cały i nachapali się najwięcej. I choć żadna z tych gier wybitna nie była, pokazuje to jak istotny jest stan rynku, a nie sama jakość produktu. W przypadku Diablo 4 na dwoje babka wróżyła. Z jednej strony istnieje wiele dobrych hack’n’slashy z Path of Exile na czele, który żyje i ma się dobrze, z drugiej dawno nie wyszła żadna nowość w tym gatunku. No i w końcu po długim czasie i ponad dekadzie od premiery poprzedniej części wychodzi Diablo 4. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się niczego dobrego... I można powiedzieć, że się zawiodłem (w pozytywnym sensie) oraz się zawiodłem (w sensie negatywnym). Z jednej strony Diablo nie okazało się najeżone mikropłatnościami, jak można było się spodziewać po sukcesie (komercyjnym) mobilnego spin-offu w postaci Immortals, a z drugiej gra okazała się zaskakująco nijaka. Twórcy chcieli z jednej strony zaczerpnąć z gatunku gier MMO, a z drugiej postawić na prostotę. W efekcie dostaliśmy otwarty świat z masą powtarzalnych wydarzeń. Drzewko umiejętności, które nieudolnie próbuje chyba naśladować to z konkurencyjnego PoE, czyli: masa węzłów, ale kompletny brak jakiejkolwiek wagi decyzji, bo praktycznie za darmo można wszystko zaorać i rozdać od nowa. Koszmarnie wolne zdobywanie doświadczenia po 50 poziomie i bezużyteczne drzewko poziomów mistrzowskich, gdzie kolejne węzły zmieniają statystyki o marne procenty. Ale najgorsza sprawa to przedmioty. Jesteśmy zalewani masą cyferek, ale tak na dobrą sprawę wszystko jest tak różne i podobne jednocześnie, że kolejne przedmioty zmieniałem kierując się statystyką podsumowującą moc przedmiotu. Raczej mała frajda ze zdobywania nowych przedmiotów. O tzw. endgamie się nie wypowiem, bo po przejściu fabuły grałem może jeszcze z godzinę, ale to, czego doświadczyłem, nie zachęciło mnie do dalszej gry. Odnośnie fabuły, jest całkiem w porządku, tak samo sposób jej przedstawienia jest bardzo strawny. Przerywniki na silniku gry, w porównaniu do multum audiologów w PoE, które po pewnym czasie raczej pomijałem, były naprawdę niezłe. Jedyny ich minus to ich wolne tempo, które nieco wybijało z rytmu reszty gry. Tak samo fabuła. Z jednej strony jest dobrze, a na pewno lepiej, niż w poprzedniej części. Odnoszę jednak wrażenie, że zamknięta historia tego świata nie pozwala na stworzenie sensownej nowej historii. Scenarzyści chyba nie bardzo wiedzieli, jak to ugryźć, bo największe zło tego świata zostało już pokonane. I cóż pozostało, wygrzebywania kolejnych, mniejszych adwersarzy z dostępnego panteonu? Podsumowując: gra jest ok - na raz. Nie widzę sensu uganiania się za powtarzalnymi zadaniami, nic nie wnoszącymi punktami do statystyk oraz bezużytecznym złomem. Większość pewnie się ze mną nie zgodzi, ale grę warto przejść raz, dla fabuły. Oczywiście nie za cenę, jaką zaśpiewali sobie twórcy na premierę - sam miałem kopię, którą dostałem przy zakupie karty graficznej. Ocena 7/10 Miejsce 4. (Ex aequo) Cult of the Lamb Kult owieczki szturmem podbił dusze wielu wyznawców. Gra miesza motywy z różnych gatunków gier: walka i eksploracja niczym w Binding of Isaac. Zarządzanie wioską jak w którymś symulatorze farmy. No i historia typowa dla indyka, czyli jakieś umocowanie fabularne dla postaci, co wcale nie jest minusem. Jest nim za to poziom trudności. Sam grałem na najwyższym dostępnym i kilka pierwszych walk było problematycznych pod tym względem, że mieliśmy mało zdrowia i przeciwnicy zabijali nas na 1-2 ciosy. W grze nie ma jednak ostatecznej śmierci, więc nie stanowiło to żadnej problemu. Problem w tym, że gra z średnio łatwej na początku stała się stopniowo bardzo łatwą na koniec. I dotyczy to również rozwoju samego kultu, paradoksalnie im więcej wyznawców, tym łatwiej było o wszystkie zasoby, bo wszystko, co niezbędne, można było produkować na miejscu. A w przypadku jakichś problemów wystarczyło zrobić odpowiedni rytuał. I w sumie to cała gra, dodać można jeszcze to, że wraz z postępem fabularnym poznawaliśmy dalszą część historii, odblokowywaliśmy nowe krainy, walczyliśmy z nowymi przeciwnikami i tak dalej, aż do końcowego bossa. Podsumowując: plus za humor, ale minus za powtarzalność i prostotę. Warto dodać, że w najnowszą wersję dodającą seksy nie grałem i w sumie nie mam zamiaru, bo z tego co widzę, to nie robi ona jakiejś rewolucji, a po prostu dodaje kilka mechanik. Ocena 7/10 Miejsce 3. (Ex aequo) Orc Gladiators: Revenge Niespodzianka na tej liście, bo gra jest modem do Warcrafta 3, będący wariacją na temat Tower Defense. Każdy gracz kieruje jednym orkiem, wybierając klasę postaci, kupując przedmioty i pokonując kolejne fale wrogów, próbując utrzymać się przy życiu aż do ostatniej, bodajże czternastej, w zależności od wersji. Bo mod jest ciągle rozwijany i wprowadzane są mniejsze lub większe zmiany, dodające klasy postaci, przebudowujące istniejące mechaniki, dodające przedmioty i tak dalej. Być może normalnie nawet nie warto wspominać o jakimś modzie, ale fakt, że znajomi latami próbowali go przejść i dopiero po wielu próbach nam się udało, świadczy o tym, że warto umieścić go na tej liście. Ocena 7+/10 Miejsce 3. (Ex aequo) The Evil Within z dodatkami Tradycyjnie raz na jakiś czas lubię przejść sobie jakiś horror, tym razem padło na "survival horror będący przygodową grą akcji". Kto kojarzy tytuły takie jak Silent Hill albo Resident Evil, ten wie o co w tym wszystkim chodzi. Sam oczywiście znam te gry, chociaż nigdy w nie nie grałem, a horrory zaliczyłem głównie te, które walki raczej nie umożliwiają. Kto śledzi tę serię wpisów od dłuższego czasu, ten wie. Ogólnie gra podobała mi się, ale muszę trochę ponarzekać. Przede wszystkim przeszkadzało mi wyjątkowo irytujące zawieszenie kamery, będące zbyt blisko postaci i równocześnie za mocno z boku. W efekcie postać przysłaniała połowę ekranu i często ciężko było zorientować się w przestrzeni. Rozumiem ten zabieg, bo ma on wzmóc poczucie zagrożenia, bo nie jesteśmy w stanie dostrzec wszystkich wrogów, ale szanujmy się. Współczują graczom, którzy musieli tego doświadczyć na konsolach, ja jako PCMR na szczęście mogłem poprawić nieco ten aspekt grzebiąc w plikach konfiguracyjnych. A tak poza tym, strzelania i elementy gore były w porządku, a sama gra dość trudna, w dodatku posiadająca niewybaczający system rozwoju postaci. Wydanych punktów nie można odzyskać, nie można też ich farmić w nieskończoność, więc trzeba bardzo uważać, żeby odpowiednio je wydawać. Ten aspekt akurat mi się podobał, bo zawsze lubię, gdy wybory mają znaczenie. Słów kilka o dodatkach. Są trzy, z czego dwa pierwsze to praktycznie jedna historia podzielona na dwie części. Opowiada historię postaci pobocznej i ponownie przeżywamy główną fabułę z nieco innej perspektywy. Ograniczono nasz arsenał, za rozwinięto mechanikę skradania, opierając na niej niektóre etapy. Trzeci (a właściwie drugi) dodatek ciężko nazwać survival horrorem. Jest to zupełnie inna gra, bo zamiast unikać zagrożeń, pokonujemy kolejnych przeciwników za pomocą broni i umiejętności, które rozwijamy w odpowiednich punktach. Nawet perspektywa się zmieniła, bo rozgrywka prowadzona jest z pierwszej osoby. W tle przebrzmiewa jakaś fabuła, przedstawiona wyłącznie w postaci notatek, będąca wyłącznie pretekstem, żeby dokleić przedstawiono wydarzenia do całej gry. Podsumowując: podstawka to dobry tytuł i warto było go przejść, pierwsze dwa dodatki okazały się nieco słabsze, choć dzięki rozwinięciu mechaniki skradania również były całkiem przyjemne. Ale niestety, ostatnie DLC to słaby twór doklejony do gry w sumie nie wiadomo po co i można go określić jako stratę czasu. Ocena 7+/10 Miejsce 2. Timberborn Tegoroczne zestawienie jest naprawdę wyjątkowe: co gra, to inny gatunek. Nie inaczej jest w typ przypadku, bo Timberborn to strategia czasu rzeczywistego, w dodatku będąca produkcją rodzimego studia Mechanistry, o czym dowiedziałem się dopiero później. Gra opowiada o postapokaliptycznych bobrach, które na zgliszczach ludzkiej cywilizacji tworzą własną. Gra bardzo przyjemna, dla odmiany pozbawiona jakiejkolwiek walki. Jej rdzeniem jest wznoszenie konstrukcji i opanowanie cyklu urodzaju i suszy, w którym rzeka wycofuje się, co może poskutkować zniszczeniem naszych upraw. Teren podzielony jest na bloki, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby samemu przebudować go według naszych potrzeb. To, co podobało mi się najbardziej, to wyjątkowo inteligentna sztuczna inteligencja. Wprawdzie od wielu lat nie grałem w żaden nowy tytuł, ale fakt, że jednostki nie gubią się i wybierają optymalne ścieżki przypadł mi do gustu. Na palcach jednej ręki można policzyć przypadki, w których bóbr zablokował się gdzieś z powodu budowania konstrukcji od złej strony, na szczęście gra ostrzegała przed takimi przypadkami, więc nie było problemów z uwolnieniem jednostki. Poza tym fajna okazała się też możliwość budowania konstrukcji w pionie, umieszczając budynki jeden na drugim, dzięki czemu w późniejszych etapach gry można było lepiej zagospodarować przestrzeń. Do wyboru mamy dwie rasy, jedna opiera budynki specjalne na drewnie, a druga na stali. Grę przeszedłem tą pierwszą, ponieważ druga i tak wymagała do odblokowania zdobycia określonej liczby punktów. W przypadku tego tytuły ciężko mówić o jakimś jego "ukończeniu", ponieważ w ogranej przeze mnie wersji nie było żadnej kampanii, a jedynie scenariusze różniące się tylko układem terenu. Stwierdziłem więc, że warunkiem końcowym będzie dla mnie uzyskanie maksymalnej liczby punktów na którymkolwiek z nich. Mam nadzieję, że w przyszłości wprowadzona zostanie pełnoprawna kampania, wtedy i moja ocena być może poszybowałaby o oczko w górę. Ocena -8/10 Miejsce 1. Dark Souls 3 z dodatkami Grę można podsumować krótko: krok wstecz względem drugiej części w kierunku jedynki. Nie żeby dwójka była jakąś rewolucją, po prostu zrezygnowano z pewnych rozwiązań w rodzaju wrednych pułapek i leniwych skrótów. Obok życia i wytrzymałości wprowadzono kolejny pasek, tym razem z klasyczną maną, pozwalająca na większą elastyczność w wyborze zaklęć. I poza poprawionymi animacjami i wykrywaniem trafień, to chyba jedyna prawdziwa zmiana względem poprzednich części. Z resztą w ogóle z niej nie korzystałem, przeszedłem całą grę bez rzucania choćby jednego zaklęcia. Claymore jest dla zarządu, dla stażystów są magiczne plemniki. Zmiany jak widać raczej kosmetyczne, o fabule się nie wypowiem, bo nie ma ona większego sensu (jak zawsze) i większość jej i tak pominiemy (również jak zawsze). Podsumowując: są to po prostu typowe soulsy, tego oczekiwałem i to zostało mi dostarczone. Większe zmiany przyszło nam otrzymać dopiero w przypadku Sekiro oraz Elden Ringa. Ocena -9/10 Jeszcze słów kilka... W tym roku nawet się trochę tego nazbierało, chociaż gdy usłyszałem w jednym podcaście, ile gier przeszedł NRGeek (swoją drogą, polecam!), trochę byłem pod wrażeniem. O ile mnie pamięć nie myli, ponad 50! Cóż, po chwili zastanowienia doszedłem do kilku wniosków: Chłop utrzymuje się z grania na YT, jest to jego praca, więc może poświęcać na to więcej czasu. Gra często retro gry, które bywają trudne, ale równocześnie bardzo krótkie i da się je ukończyć szybko, jeżeli się potrafi - a ktoś, kto ogrywa ich dużo, zapewne potrafi. Z drugiej strony ukończył też kilka naprawdę dużych tytułów, np. serię Yakuzy. Pewnie nie gra regularnie w gry MMO, które zabierają maaasę czasu, jednocześnie przeważnie nie posiadają konkretnego warunku ich ukończenia. A ja niestety tracę nadal czas w Lidze Legend (bleh). Tak poza tym naprawdę nic ciekawego. Pokonałem prawie 1170 km w różnych dyscyplinach, praca i kompletnie nic poza tym. Zakończenie I to by było na tyle. Zmrok niedługo zapada, muszę rozpalić jeszcze ognisko, a kończą mi się darmowe minuty, zatem: do zobaczenia za rok! *Kończy konserwę i otwiera baton na deser, popijając nektarem wieloowocowym.*
  5. Lubię GTA (przeszedłem San Andreas! xD), ale kult, jakim dążą tę serię fani jakoś mi umyka. Tyle równie dobrych lub lepszych gier wychodzi, ale z jakiegoś powodu tutaj wszyscy szaleją. 😅
  6. Cities: Skylines chciałem ograć, ale zawsze odpadałem po paru godzinach, jakoś nie mogłem się przekonać. Nie wiem, może świadomość faktu, że jest dużo DLC mnie odrzucała, a mam tylko podstawkę. Ale czasami wracam do gatunku strategii, jak coś fajnego dobrze siądzie. Z tego co wiem, to na Steamie są przynajmniej raz na rok festiwale indyków i wiele tytułów ma właśnie dema, fajna sprawa, bo dzięki temu sprawdziłem sobie Cult of the Lamb, które później przeszedłem.
  7. Nie grałem w Banished, więc nie mogę się odnieść bezpośrednio odnieść, ale może mógłbym porównać grę do starego Faraona, głównie przez obecność ścieżek. Z tymże tutaj bobry są nieskończenie bardziej ogarnięte, niż Egipcjanie. Tam obecność ścieżek determinowała losowość, więc mogło się zdarzyć, że do jakiegoś budynku nie docierały jakieś zasoby (słynne: zabrakło nam garnków, więc musimy rozebrać naszą luksusową rezydencją do nędznej rudery). Tutaj każdy chodzi z jakimś celem, plus jest specjalna mechanika priorytetów, które można ustawić na większość rzeczy. Chyba z trzy razy bobrowi zdarzyło się zablokować na amen, gdy zaczął budować jakieś małe budynki ze złej strony i został w jedynym pustym polu na środku, ale zawsze dostawałem komunikat i nikt nie zginął z tego powodu. Cykle dzielą się na dwa okresy, normalny i suszę, w której przestanie płynąć rzeka, więc trzeba odpowiednio zabezpieczyć wodę pitną i do nawadniania grządek. Ogólnie tak jak napisałem we wpisie, chociaż są różne mapy (inny układ terenu), dwie frakcje (różnią się kilkoma budynkami) i poziomy trudności (bodajże długość suszy), po zrobieniu jednej z nich praktycznie widziałem wszystko, więc dalsza gra nie ma trochę za bardzo sensu. W zależności od tego jak dobrze zna się mechaniki, można to zrobić od kilku do ponad dwudziestu godzin. Ja dużo czasu spędzałem na aktywnej pauzie, w czasie której burzyłem i budowałem budynki - świetnie to jest tutaj zrobione, bo można planować budynki jeden na drugim, a bobry będą je budować w odpowiedniej kolejności i nie trzeba mieć wszystkich zasobów, bo konstrukcje nie wyczarowują się z powietrza. Jest mechanika planowania dzielnic, rozumiem jak ona działa i być może przyspieszyłoby to rozwój kolonii. Ale szczerze na początku panował trochę za duży ścisk budynków przy jednoczesnym niedoborze ludności, więc nie chciałem dodatkowo dzielić kolonii. No i są jeszcze boty: strasznie "OP" mechanika, bo można je tworzyć w nieskończoność - dopóki się nie zepsują, gdzie pierwszy zepsuł się chyba dopiero wtedy, gdy miałem ich już prawie sto. Mogą zastąpić bobry w prawie każdym zawodzie, przy jednoczesnym (prawie) braku potrzeb, więc dzielnice tym bardziej okazują się zbędne, bo można wysłać roboty do odległej kopalni do (nomen omen) roboty na 24 godziny na dobę. Widziałem też, że wciąż pojawiają się nowe aktualizacje. Znajomy mówił, że między kolejnymi aktualizacjami mogę przestać działać same zapisy, pewnie dlatego, że mogą zniknąć jakieś stare budynki albo zmieni się ich rozmiar. Ja zawsze lubiłem budować, w Faraonie spędziłem wiele godzin, także za dzieciaka, chociaż był bardziej frustrujący. Ogólnie polecam, ale nie wiem, czy nie warto poczekać na premierę, tylko nie wiadomo czy i kiedy ona nastąpi. Najbardziej doskwiera brak kampanii albo chociaż jakichś scenariuszy, bo każda mapa to po prostu piaskownica. Edytowałem odpowiedź i dodałem kilka informacji. 😀
  8. Timberborn Data pierwszej sesji: 20.09.2022 r. Data ostatniej sesji: 06.10.2023 r. Czas gry: 16 dni. Czas w grze przy końcu: 27 cykl, 20 dzień Frakcja: Folkogony Poziom trudności (czas trwania susz): domyślny/normalny Mapa: pierwsza/domyślna Reszta statystyk: Ktoś może powiedzieć, że to naciągany koniec gry. Jak już kiedyś wspominałem, według zasad, które sam sobie narzuciłem, nie muszę gry "maksować", a wystarczy ją przejść. Wiem, że w grze jest jeszcze jedna frakcja, ale różnice są na tyle niewielkie, że postanowiłem ponowne przechodzenie nią gry sobie odpuścić. Poza tym, w grze nie ma scenariuszy - są tylko mapy, więc gra w zasadzie posiada wyłącznie tryb piaskownicy i przechodzenie każdej mapy sprowadza się do tego samego, o ile można mówić o jakimś przechodzeniu w takim trybie. Ja założyłem, że muszę osiągnąć pełne zadowolenie kolonii, wybadać wszystkie budynki oraz zastąpić większość pracowników botami. Oczywiście to jest dopiero wczesny dostęp, więc wszystko może się zmienić, ale na ten moment tak to właśnie wygląda. Poniżej zadowolenie. W trakcie gry odrobinę fluktuowało wokół aktualnej średniej wartości, w zależności od tego, czy ktoś uległ urazowi albo użądliła go pszczoła. Szansa na większe zadowolenie rosła wraz z mniejszą liczbą godzin pracy - jak w prawdziwym życiu. Zrzuty ekranu: Jako, że nie dało się zastosować oddalenia na tyle dużego, żeby objąć całą osadę na jednym zrzucie ekranu, poniżej wrzucam filmik.
  9. Jak ktoś nie lubi kawy i pracuje zdalnie: polecam układać pasjansa albo grać w sapera. Juz kilka razy udało mi się wygrać najtrudniejszą planszę!
  10. The Evil Within + wszystkie dodatki Data pierwszej sesji: 23.01.2022 r. Data ostatniej sesji: 12.09.2023 r. Czas gry: 597 dni. Poziom trudności: wszystko na normalnym (2/3), bez NG+. Ukończone dodatki: The Assignment The Consequence The Executioner Osiągnięcia: 45% (32/71) Poniżej statystyki z Gameplay Trackera. Nie wiem, skąd taka duża liczba sesji, chyba zliczało każde wyjście na pulpit jako osobną sesję. Tutaj statystki z ukończenia głównej fabuły i każdego dodatku. Tutaj reszta zrzutów ekranu, do wglądu.
  11. Diablo 4 Data pierwszej sesji: 05.08.2023 r. Data ostatniej sesji: 06.09.2023 r. Czas gry: 37 dni. Czas spędzony w grze: 39h Klasa postaci: Czarodziej Poziom trudności: 2 Osiągnięcia (?) 84/471 Nie ma w sumie co się bardziej rozwodzić. Jakie Diablo jest, każdy widzi. Czy będę grał dalej? Pewnie wejdę kilka razy przed końcem sezonu (gdzieś w okolicach połowy października) zobaczyć jak wygląda sezonowa i pokampanijna zawartość. Później już zapewne nigdy więcej nie odpalę tej gry, tak jak miało to w moim przypadku miejsce w przypadku trzeciej części. Poniżej zrzuty ekranu z ekwipunkiem i umiejętnościami. A wszystkie zrzuty ekranu dostępne są tutaj.
  12. Co do różnicy 8bit, a 10 bit - mam dwa monitory 1440p 27" obok siebie, jeden ma 8, a drugi 10 i jakoś super znaczącej różnicy nie dostrzegam. Może graficy byliby, ale ja nie jestem w stanie stwierdzić, który jest który, gdybym nie wiedział. 😅
  13. Cult of the Lamb Data pierwszej sesji: 26.04.2023 r. Data ostatniej sesji: 09.06.2023 r. Czas gry: 44 dni. Czas spędzony w grze: 21h 58min Osiągnięcia: 28/42 (67%) Statystyki: Mój kult: I reszta zrzutów ekranu, uwaga na spojlery!
  14. Będziesz miał wtedy QHD na 27 calach, więc moim zdaniem na jedno wyjdzie - różnica będzie taka, że przechodząc z 4k na pulpicie na QHD w grach zauważysz mniejszą ostrość, pewnie głównie na czcionkach, ale nie będzie gorzej, niż byś miał po prostu monitor QHD.
  15. Orc Gladiators: Revenge (Warcraft 3 mod) Data wygranej próby: noc z 19.05.2023 na 20.05.2023 Liczba prób: ciężko powiedzieć, coś pomiędzy 10-20 Czas spędzony w grze: również ciężko powiedzieć, pewnie coś około 20h Liczba graczy: na początku 7, ale potem jedną osobę wybiło, więc ostatecznie 6 Poziom trudności: normalny Wersja gry: 1.69h Skład zwycięskiej Druid Szpony Łucznik (jego wybiło) Bębenki Trójząb Egida Topór Poniżej screen z przedmiotami z ukończonej gry. Proszę nie pytać o nazwy rzeczy - nie pamiętam.
  16. Kilka przemyśleń z czasu, gdy 2 lata temu sam wybierałem monitor. Z tego co kojarzę, to VA nie są zazwyczaj wygięte, za to wygięte są wygięte są najczęściej VA, choć IPSy też widziałem. Do tego wygięcie można się przyzwyczaić, ale po takim przyzwyczajeniu inne monitory będą wyglądały, jakby były wypukłe . Moim zdaniem to wygięcie ma sens w przypadku panoram i ultrapanoram, a w przypadku 27 cali - żadna to zaleta. A wręcza wada. Wygiętego monitora raczej nie obrócisz na pionowo. Niby się da, ale efekt będzie karkołomny. Tak samo ciężko będzie dostawić dodatkowy monitor, o ile takowy planujesz. Bo do zakrzywionego powinno się siedzieć na prosto, więc boczne powinny być proste. Co do odświeżania. W dzisiejszych czasach nie schodziłbym poniżej tych 100-120 Hz, nawet w przypadku pracy biurowej. W moim przypadku komfort wzrósł znacznie. Co do odświeżania. Upewnij się, że: Twoja karta graficzna posiada złącze w wersji pozwalające na obsłużenie wysokiego odświeżania. Jest wystarczająco wydajna, żeby dostarczyć sygnał z takim odświeżaniem (w przypadku gier). Warto też poczytać o różnicach między typami matryc, np. tutaj: https://ithardware.pl/poradniki/ips_vs_va_vs_tn_jaka_matryca_najlepsza_dla_graczy-20710.html Pamiętaj, że w przypadku zakupów konsumenckich masz 2 tygodnie na zwrot bez podania przyczyny. Jeżeli podświetlenie jest bardzo nierówne albo pojawi się chociaż jeden martwy/świecący piksel - nie zastanawiaj się ani chwili i od razu zwracaj, choćbyś miał od razu kupić ten sam model w tym samym sklepie. A tak poza tym. czy Oledy nie mają czasem problemów z powidokami, co powinno objawiać się zwłaszcza w statycznych obrazach przy pracy z tekstem? Niestety, konkretnego modelu ci nie polecę na ten moment, nie wiem, co się zmieniło przez ostatnie lata.
  17. Z tym cytowaniem innych badań - mam wrażenie, że gdyby można było, to np. w pracach z zakresu badań nad elektromagnetyzmem w co drugim zdaniu cytowanoby Teslę, bo oczywiście nic od tamtego czasu nie odkryto i lepiej się wypada dyskutując z jakimiś przestarzałymi badaniami. Odnośnie tego: "napisz list i go spal" - nie rozumiem, w jaki sposób miało to pomóc zdaniem psycholog? Przywołać demona, który pognębi wychowawczynię? 🤔
  18. Żadne to rozczarowanie. Kiedyś określiłbym się fanem CD-Action, obecnie ani mnie to grzeje, ani ziębi.
  19. Nie rozumiem, jak kupienie nowej karty graficznej, w dodatku przeze mnie, miałoby sprawić, że CD-Action zrobi coś ze sobą? Przeceniasz moje możliwości.
  20. Dark Souls 3 + Ashes of Ariandel + The Ringed City Statystyki z Gameplay Time Trackera: Data pierwszej sesji: 30.12.2022 r. Data ostatniej sesji: 28.02.2023 r. Czas gry: 60 dni. Czas spędzony w grze: 59 godzin 35 minut 56 sekund (według licznika w grze). Osiągnięcia: 25/43. Poziom: 116 Pokonane bossy: wszystkie (o których mi wiadomo). Niniejszym cała seria ukończona! Poniżej przedmioty w momencie ukończenia gry (bez spojlerów): A tutaj zrzuty ekranów z całej przygody (ze spojlerami). Jest tego dużo, więc załączam link do albumu: https://imgur.com/a/jH6akEj
  21. Drodzy Państwo! W tym roku, z uwagi na wyjątkowo wyjątkowo krótki materiał, szalejącą inflacją oraz kameralne grono, spotykamy się na w barze o wdzięcznej nazwie Pizza. Niech każdy więc raczy się kawałkiem na mój koszt, a w międzyczasie opowiem co u mnie w giereczkowie. Źródło: Ukradzione z Internetu. Zostawcie mi kawałek z pepperoni. Pozwolę sobie zatem przejść do podsumowania: Ukończone zostały 3 gry: o 3 mniej (50% mniej) względem roku 2021. We wszystkich grach spędziłem łącznie 49691,82 minut, co daje łącznie 828,20 godzin, czyli 34,51 dnia, średnio 2 godziny 16 minut dziennie. Łączny wzrost wyniósł 6322,65 minut, czyli 105,38 godzin, średnio 17,32 minut dziennie. Łącznie prawie 15% więcej. Żadna z gier nie miała premiery w 2022 roku, aczkolwiek jedna miała pod koniec 2021. *Kelner na złotej (tombak) tacy wnosi kopertę. Rozcina ją nożem do tapet i podaje. Nie otrzymawszy napiwku, odchodzi złorzecząc.* Pozwolę sobie zatem przejść do najkrótszego, w historii krótkich podsumowań tej gali, podsumowania! PS Gdy byłem mniej więcej w połowie gry, przyszła do mnie kolekcjonerka Elden Ringa. Rozpakowałem. Uruchomiłem. Wyłączyłem. I wróciłem do Kronik Myrtany. * Z uwagi na limitowaną ilość specjalnego składnika potrzebnego do trwałych mikstur. Co oczywiście ma jak najbardziej sens. ** Z resztą tego samego dnia otrzymałem wskazówkę jak sobie z tym poradzić na oficjalnym kanale twórców. Z resztą i tak rozwiązałem to po swojemu. Ale zdaję sobie sprawę, że inni gracze borykali się z pewnymi błędami. Cóż, taka już natura modów. I Gothica, ale to tylko niektóre z jego zalet. Miejsce 2. (Ex aequo) Cuphead Dawno w zestawieniu nie gościła żadna platformówka. Szkoda, bo lubię ten gatunek, ale mam wrażenie, że jakoś ostatnie produkcje nie wybijają się niczym, poza poziomem trudności. Cuphead przyciągnął moją uwagę dzięki swojej wyjątkowej oprawie, stylizowanej na pierwszą połowę XX wieku. Ktoś mógłby powiedzieć “Disney!”, ale ja powiadam wam “A nie, bo Fleischer!*”. Z uwagi na bardziej pokręcony wygląd wielu postaci oraz odrobinę większe natężenie przemocy na rysowaną klatkę animacji. Do tego uroczy szum na obrazie i specyficzny filtr wygłuszający na dźwięki i mamy klasyczną kreskówkę! Nie ma co się rozwodzić, ponieważ jaki koń jest, każdy widzi. Jeżeli chodzi o poziom trudności: jeżeli ktoś chce grę tylko przejść, to uważam, że gra jest całkiem łatwa, większość poziomów można przejść praktycznie za pierwszym razem. Z tej przyczyny postawiłem sobie za cel zdobyć przynajmniej ocenę “A” na wszystkich poziomach. W takiej sytuacji sprawa wygląda nieco inaczej, bo gra wymaga od nas nie otrzymania zbyt dużych obrażeń oraz zbijania czerwonych kulek z kombosami, wykonująć w odpowiednim momencie unik. Dzięki tej zasadzie Cuphead staje się trudny, acz sprawiedliwy, przynajmniej w przypadku większości poziomów, bo umiejscowienie niektórych kulek jest dość losowe i może się okazać, że nie można odbić jej w powietrzu z uwagi na platformy blokujące nasz doskok. Albo w ogóle pojawiające się w miejscu, do którego w danym momencie nie mamy już dostępu. Ale to w sumie mój jedyny zarzut, bo poza tym grało się miodnie, a sama gra była bardzo odprężające. I odświeżająca też, na przekór wyświetlanej w menu głównym dacie 1930. Minus w zasadzie tylko jeden. Przy całej różnorodności przeciwników i poziomów, rozgrywka jest mimo wszystko nieco powtarzalna. Ocena 8+/10 *Kto nie zna, polecam zobaczyć, są dostępne za darmo na Youtube. Miejsce 2. (Ex aequo) Loop Hero Pomysł genialny w swojej prostocie, łączący gatunek roguelite z tzw. idle RPG*. Tym razem nasz bohater chodzi po zamkniętej ścieżce, zataczając tytułowe pętle. Nie mamy bezpośredniej kontroli nad jednostką, a nasze zadanie sprowadza się do wymieniania jego ekwipunku oraz wznoszenia konstrukcji i elementów krajobrazu dookoła drogi. Mają one pasywny wpływ na rozgrywkę, wpływając na bohatera, przeciwników, jedno i drugie albo na rozgrywkę, przykładowo przyspieszając upływ czasu na pewnym obszarze. Występują też między nimi liczne synergie, które mogą wzmocnić dane pole, albo zupełnie zmienić jego zasady. Mechanika budowania sprowadza się do używania kart, które otrzymujemy głównie za walkę z potworami. Z każdym kolejnym okrążeniem gra staje się odrobinę trudniejsza, a po wzniesieniu odpowiedniej liczby elementów tła na początku następnego okrążenia czeka nas walka z bossem. W tle przebrzmiewa fabuła, które w gruncie rzeczy jest zupełnie nieistotna. Grafika może podobać się lub nie, mi osobiście przypadła do gustu. Mapa świata przypomina na myśl stare, DOSowe gry, natomiast postacie podczas dialogów i walk przedstawione są za pomocą ślicznego pixelartu. Muzyka również jest w porządku, przypomina klasyczne soundtracki MIDI (choć w tym przypadku nim nie jest w dosłownym znaczeniu). Sama rozgrywka jest naprawdę przyjemna i powoduje syndrom “jeszcze jednej rundy”. Co mi się najbardziej nie spodobało, to element roguelite, czy rozbudowa bazy między rozgrywkami. Masa zasobów powoduje, że często mało klarowne jest jakiego surowca nam potrzeba i skąd go wziąć. W pewnym momencie może okazać się, że potrzebujemy jakiegoś zasobu, który można dostać wyłącznie pokonująć konkretnych przeciwników, a karty, które pozwolą ich przywołać, niespecjalnie pasują do talli. To oczywiście rodzi w pewnym momencie potrzebę grindu… Chociaż w sumie nie do końca. Twórcy najwyraźniej sami byli świadomi ułomności tego systemu, więc wprowadzili mechanikę rozpuszczania zasobów na wodór, z którego można stworzyć dowolny inny zasób. Niezbyt eleganckie, ale przynajmniej ogranicza konieczność, nomen omen, kręcenia się w kółko w miejscu. Ocena 8+/10 *Albo Incremental Games, najwyraźniej jest coś takiego. Miejsce 1. Gothic 2: Kroniki Myrtany - Archolos CDProjekt Red, Ubisoft i reszta ferajny powinna na kolanach urządzać pielgrzymki do zespołu odpowiedzialnego za Kroniki i prosić o korepetycje związane z tworzeniem otwartego świata. Masa nowych elementów, w dodatku zrobionych z głową. Crafting w grze RPG, który naprawdę ma sens? Z gotowania korzystałem praktycznie przez całą grę, na początku, żeby się leczyć, później, żeby zarobić i wykorzystać materiały, których nie mogłem użyć do tworzenia mikstur*. Alchemia, czyli oczywiście napoje leczące i odnawiające manę, jak ktoś akurat chciał rzucać zaklęcia. Nowe mikstury trwałe i tymczasowe. Magia doczekała się kilku zmian, głównie usunięto ostatni krąg i dodano możliwość regeneracji magii. Wytwarzanie broni? Kilkanaście razy zmieniałem broń na własnoręcznie wykutą. Odkupi od nas drogocenne przedmioty (w końcu chomikowanie srebrnych pucharów miało sens). Walka z bossami? Własne lokum? Może zwierzątko? A co powiecie na szybką podróż w Gothicu? Tablica z zadaniami pobocznymi? Zdarzenia losowe? Liczne żarciki wplecione w świat, a jednocześnie doskonale do niego pasujące? Wszystko tu jest! A najlepsze jest to, że wszystko w tym świecie ma sens. Kowal chętnie odkupi od nas po jednym egzemplarzu każdej broni. Więcej nie, bo trudno byłoby znaleźć kupca, poza tym własny czeladnik nie może mu robić konkurencji. Zlecenia jednorazowe na tablicy zmieniają się co rozdział i nie polegają na nieskończonym przynoszeniu jednej osobie skór topielców. Spotkane osoby pamiętają nas przez całą grę i reagują na nasze poczynania. Do tego wszystko udźwiękowione na najwyższym poziomie, a muzyka nagrane specjalnie na potrzeby tej ogromnej modyfikacji to prawdziwy majstersztyk. No i w końcu świat, który naprawdę chciało się eksplorować. Wystarczy powiedzieć, że w takim Wiedźminie 3 podróżowałem z nosem w mapie, bo inaczej nie wiedziałem, gdzie jadę. Tutaj mapy nie kupiłem w ogóle. Do końca gry. Sam doskonale orientowałem się po Archolos niczym po moim rodzinnym mieście. Minusy to jakieś nic nieznaczące pierdoły, w stylu dosłownie jednego błędu w jednej misji pobocznej na koniec gry** czy odrobinę na siłę naciągany pewien niuans fabularny. Jest to z całę pewnością jedna z najważniejszych gier, w które grałem w ciągu ostatniej dekady, jeśli nie dłużej, stąd też ocena nie może być inna. Ocena 10/10 Jeszcze słów kilka... Łał, lista taka długa, nareszcie dotarliśmy do końca. Jest wiele gier, w które zacząłem grać, a które czekają na ukończenie. Mass Effect 3, Dark Souls 2, Stardew Valley, Satisfactory, The Evil Within, Ghostrunner, Warcraft 3 dodatek. Kiedyś je przejdę. Kiedyś. Z innych spraw, nic ciekawego, praktycznie to samo, co ostatnio. Czyli praca zdalna i kolejne rekordy pobite sportowe, w tym roku pokonałem ponad 1570 km w różnych dyscyplinach. Zakończenie I to tyle dla was przygotowałem w tym roku. Wybaczcie krótkie przemówienie, ale nie będę was zanudzał. Pizza stygnie, a jeszcze trochę przeciągnę i nie zostanie dla mnie ani kawałka. Do następnego roku!
  22. Jeżeli jedynym powodem, dla którego cdaction kiedyś się dobrze sprzedawało, były pełniaki, to może redakcja minęła się z powołaniem i powinna zajmować się wydawaniem tanich serii gier bez żadnych dodatków? Dziwię się, że ktoś jeszcze płacze po coraz gorszych grach dodawanych do czasopism w dobie rozdawnictwa epic games, amazon gaming czy innych game passów.
  23. Zastanawiam się, po co oni zakopywali te gry? Nie mogli ich np. poddać recyklingowi? 🤔
  24. Loop Hero Statystyki z Gameplay Time Trackera: Czas gry: 497 dni. Osiągnięcia: 34/50. Poniżej nagranie z finałowej walki z bossem. Uwaga, ciężkie spojlery z zakończenia gry! A tutaj garść zrzutów ekranu (bez spojlerów).
  25. Może pomyśl o jakiejś konsoli przenośnej, mam małe doświadczenie z obcowaniem z nowoczesnymi grami mobilnymi, ale o ile się orientuję po rodzinie, która gra w "diamenciki", to albo są to darmowe, miałkie produkcje, w których trzeba płacić za możliwość oddychania podczas patrzenia się w ekran, albo dziwne porty, w które kompletnie nie da się grać na malutkim ekranie telefonu (dla mnie wszystko większe niż ok. 5 cali to już jest tablet w kieszeni). Co do psujących się telefonów, przebij to: mój poprzedni telefon dokonał żywota jakoś w 2017 albo 2018 roku (Samsung Galaxy S2!), który miał wgrany customowe system (jakiś Cyanogen), w pewnym momencie po kilku sekundach crashował launcher (ale tylko wtedy, gdy wyświetlał akurat pulpit), więc mój trick polegał na tym, że szybko uruchamiałem aplikacje, które były mi potrzebne, a potem nawigowałem pomiędzy nimi minimalizując poprzednie i wybierając je z listy poprzednio uruchomionych. I działałem tak przez kilka miesięcy. A obecnie mam drugiego smartfona w życiu. Powstrzymuje mnie przed zmianą głównie brak fizycznych klawiszy pod ekranem, ale chyba będę musiał, bo bateria to już chyba nie ma ani połowy bazowej pojemności, a nie widziałem, żeby gdzieś dało się ją wymienić (a w S2 dało się, nie rozumiem, czy te 0,5 mm jest tego warte? 😅).
×
×
  • Utwórz nowe...