Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pavlaq

Agalloch

Polecane posty

Agalloch_in_2005.jpg

Agalloch to amerykańska formacja założona w 1995 w Portland. Ich muzyka do połączenie brzmień folkowych z cięższymi odmianami metalu oraz post-rockiem i progresem. Nie da się ukryć, że w swoim "gatunku" należą do absolutnej czołówki. Próżno w ich twórczości szukać diabelskiego tempa, jest to muzyka nastawiona na klimat, przez duże "K". Zresztą często są zaliczani do szeroko pojmowanego nurtu zwanego "klimatycznym graniem". Jest to muzyka, której warto słuchać na dobrym sprzęcie, żeby się cieszyć każdym dźwiękiem bo na tym twórczość tego zespołu polega. Wokalista, John Haughm, pełni funkcję raczej ornamentu, wiele utworów jest pozbawionych tekstu a w tych nielicznych, można na przemian usłyszeć growling bądź czysty śpiew. Myślę, że naprawdę warto się zapoznać z tym zespołem, chociażby po to aby wiedzieć, że istnieją. Jeśli ktoś będzie chciał zacząć swoją przygodę z tym zespołem to proponuję sięgnąć po "The Mantle", ale zarazem uprzedzam, że może to skutkować głębokim uzależnieniem i wydawaniem funduszy na kolejne płyty (co bywa kosztowne przy dostępności niektórych z nich :) ).

Skład zespołu

* John Haughm - śpiew, gitara

* Don Anderson - gitara

* Jason William Walton - gitara basowa

* Chris Green - perkusja

Albumy studyjne

* Pale Folklore (1999)

* The Mantle (2002)

* Sol Lucet Omnibus (2002)

* Ashes Against The Grain (2006)

Minialbumy

* Of Stone, Wind and Pillor EP (2001)

* Tomorrow Will Never Come EP (2003)

* The Grey EP (2004)

* Split z Nest EP (2004)

* The White EP (2008)

Inne wydawnictwa

* From Which of This Oak demo LP (1996)

* Untitled (1998)

* The Mantle 2 x LP winylowe (2005)

* Pale Folklore 2 x LP winylowe (2005)

* A Quiet Disenchantment (2008) zbiór nagrań z wydanych EP (za wyjątkiem White E

* The Silence of Forgotten Landscapes (DVD, 2009)

*powyższą dyskografię pozwoliłem sobie skopiować z wikipedii.

Jeśli starczy mi mobilizacji to w najbliższym czasie skrobnę jakąś recenzję :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pelican też znam, leży sobie obok na półeczce cała dyskografia, choć oczywiście to trochę inne granie ;) Miałem szczęście kupić ostatnią epkę "The White" za w miarę normalną cenę bo teraz chyba chodzi nawet po 100$. Bardzo przyjemne jest też DVD koncertowe, oglądałem na razie próbki, choć zgadzam się, że Agalloch to formacja do słuchania bardziej w domowym zaciszu niż w klubie ( o czym zresztą chyba muzycy dobrze wiedzą gdyż jak wynika z moich informacji to zaczęli dosyć późno koncertować).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o Agalloch, to pamiętam że swego czasu byłem zachwycony płytą Mantle. Dużo rozbrat z ów zespołem przeszedłem i ostatnio miałem okazję zapoznać się z epką "The White", która w przypadku rozpatrywania jej totalnie osobno miałaby szanse być postrzegana jako dobra płyta, tak jeśli ktoś ma zadowalające pojęcie o muzyce w ogóle, może uchodzić jedynie za marną próbę, i to naprawdę MARNĄ, podejścia w klimaty Death in June, czy nawet, o zgrozo, Current 93 czy Rome. Niemniej jednak Mantle jest naprawdę zacną płytą, czego niestety z bólem serca nie moge powiedzieć o reszcie dokonań zespołu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie nie jest chyba aż tak źle jeśli chodzi o resztę dokonań. Mantle na pewno zbiera najwyższe recenzje ze wszystkich płyt Agallocha natomiast ja lubię posłuchać również innych albumów. Ostatnio wracam do słuchania ich twórczości po również pewnym rozstaniu więc nie będę operował przykładami. żeby nie pleść głupot ale większość jest na przynajmniej dobrym poziomie. Co do "The White" to rozumiem, że krążek może budzić mieszane uczucia - odbiega częściowo od dotychczasowej ścieżki, może nawet jest zbyt spokojny, czasem brakuje mu dynamiki a być może po prostu moje "fanowskie" podejście zbytnio rzutuje na ocenę. Poniekąd stąd też wynikał mój zakup - jako fan czasem mam problemy z powstrzymaniem się ;) Natomiast dzięki za rzucone nazwy innych zespołów, nie były mi znane - przyznaję się bez bicia. Z racji posiadania w dyskografii płyt od starego Genesis po At The Gates, wszystkiego liznąłem po łebkach i czasem brakuje mi głębszego spojrzenia w dany nurt ( a może po prostu zbyt młody jestem i za dużo od siebie wymagam ;) .

Wracając do Agallocha to co mnie zabolało przynajmniej raz to różnice w wydaniach CD i winyli. Nie pamiętam, który album dokładnie teraz, ale w wersji winylowej był wzbogacony o bardzo fajny 19-minutowy utwór. Z braku posiadania sprzętu do czarnej płyty i problemów z dostępnością tych wydawnictw, przyznaję się bez bicia, sięgnąłem po pomoc bodajże RS, żeby zdobyć ten utwór.

Z ciekawostek widziałem również, któreś wydawnictwo wypuszczone na starej, dobrej kasecie magnetofonowej w zabójczej cenie (przynajmniej na ebayu) 100 euro. Znam pasjonatów tego nośnika, ale nie ryzykowałbym kupowania, zwłaszcza za taką cenę, albumu na taśmie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do "The White" to rozumiem, że krążek może budzić mieszane uczucia - odbiega częściowo od dotychczasowej ścieżki, może nawet jest zbyt spokojny, czasem brakuje mu dynamiki a być może po prostu moje "fanowskie" podejście zbytnio rzutuje na ocenę.

Znaczy wiesz, nie chodzi mi absolutnie o sam fakt zrobienia czegoś innego, bo tak samo moje ukochane zespoły, np. Death In June czy Current 93 jeszcze bardziej nie dają się jednoznacznie określić. Kwestia tego, że krążkiem "The White", Agalloch ABSOLUTNIE nie pokazał nic nowego, co w sumie nie musi uchodzić za wadę, z tym że niestety strzelili sobie samobója nachalnymi nawiązaniami do w/w zespołów, i w tym momencie nie mam innego wyjścia jak zestawić jedno z drugim. I niestety z tego porównania Agalloch nie ma szans wyjść zwycięsko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedzmy, że się wypowiem na temat porównań jak posłucham czegoś wspomnianych zespołów. Miałem kiedyś zabawną historię związaną ze słuchaniem Agallocha. Było to z 4-5 lat temu, weszła do mojego pokoju babcia ("rasowy moherowy beret") i powiedziała, że nawet jej się podoba (pamiętam, że to co leciało było bez żadnego growlingu, typowy,spokojny, klimatyczny utwór). Jednak kiedy zobaczyła zdjęcie tych długowłosych panów już nic więcej nie powiedziała - chciałem tylko pokazać, że długowłosi metale też mogą zrobić coś co jej przypadnie do gustu :)

Mam nadzieję, że ktoś się skusi i poszpera na youtube itp bo naprawdę warto zapoznać się z tym zespołem. Ja liczę, że kiedyś zawitają do Polski bo trochę fanów już znalałem więc klub nie byłby pusty.

To co jest istotne przy tym rodzaju muzyki to nastawienie człowieka do problemu rola tekstu vs rola muzyki. Ja uważam, że ta druga jest ważniejsza - piosenka z mądrym tekstem ale kiepską muzyką nie znajdzie posłuchu, podczas gdy zamienić role, utwór może stać się hitem. Muzyka Agallocha sięga do korzeni czyli dźwiękami wywołuje emocje bądź je koi. Strasznie górnolotnie to brzmi ale w przypadku tego rodzaju muzyki akurat tak to wygląda :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, przesłuchałem utwory które podano w temacie dla lajtowców, pora na krótki komentarz.

Nawet podoba mnie się zespół, taki uspakajający jest, na pewno zapoznam się z ich dyskografią. Dzięki osobom które podały ten zespół. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam ja bardzo uprzejmie - ale gdzie ten wasz post-rock? Dla mnie Agollach to taki zespół, który pobrzmiewa nutą wczesnej Anathemy, Katatonii, ciupkę Paradise Lost i przede wszystkim In the Woods. Trochę blacku, progresu, gothic metalu - ale post-rock? Może czasem te fajne, atmosferyczne i przestrzenne gitary, czy ściana dźwięku mogą naprowadzić na taki trop, ale zaprawdę powiadam - mylne to. Mało tu narastania napięcia, albo poszukiwania międzygatunkowego, jakim się odznaczał post-rock, przede wszystkim w latach 90tych. Trochę reverbu i wolniejsze tempa to za mało na ta szufladkę - a i oryginalności to już w ogóle brakuje.

BTW ogólnie to fajny band, ale do In the Woods się nie umywają. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że wcześniej o kapeli nie słyszałem, bo gdy odpaliłem ze dwa kawałki na YT... :-) Zdecydowanie moje klimaty. Falling Snow, Not Unlike the Waves, Limbs i jeszcze parę innych - dla mnie mają świetne brzmienie. Nie ma zbytniej "rąbanki" :P, ale w ich muzyce jest pewien pazur, IMO. Od której płyty warto zacząć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę, proszę - Agalloch na forum CDA. ;)

Zespół genialny i porywający, u mnie w rankingu zaraz za Pink Floydem. Mam ich wszystkie wydawnictwa i co 2-3 dni sprawdzam shoutbox na last.fm oraz metalarchives w poszukiwaniu kolejnego albumu. 

Swoją przygodę z kwartetem z Portland zacząłem od Pale Folklore i to właśnie ten krążek uznaję za najlepszy w wykonaniu Agallocha. Naturalnie The Mantle i Ashes Against The Ground rówież są porywające (szczególnie ten pierwszy), ale geniusz Johna Haughma i spółki eksplodował własnie przy debiutanckim long-play'u. Zachwycony jestem też EP-ką Tomorrow Will Never Come, konkretniej tytułowym utworem. Jestem pewien, że neofolkowy album Agallocha okazałby się wielkim sukcesem.

Dobrze, że grupa cieszy się dużą popularnością, zasługuje na to. W atmospheric black metalu, bo w tej gatunkowej przegródce ich umieszczam są absolutnie nr 1.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ramach małego newsa: pojawił się limitowany boxset wyprzedanych winyli zespołu. Składa się na niego 7 czarnych płyt z następującym materiałem:

  • Agalloch ?Ashes Against The Grain? 2xLP
  • Agalloch ?The Mantle? 2xLP
  • Agalloch ?Of Stone, Wind and Pillor EP and unreleased live material? LP (both never released on vinyl before)
  • Agalloch ?Pale Folklore? 2xLP

Mi pozostaje jedynie zaszlochać (marność nad marnościami i wszystko marność!) bo nie mam na zbyciu 130 ojro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...