Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Slipknot

Polecane posty

Slipknot%2012.jpg

Slipknot

Za last.fm: "Slipknot jest amerykańską grupą muzyczną grającą metal alternatywny, w twórczości której da się zauważyć wpływy takich gatunków jak heavy, nu czy death metal"

Kapela została założona w 1995, w stanie Iowa a konkretnie to w miejscowości Des Moines. Był to wynik współpracy dwóch perkusistów (albo perkusisty i wokalisty... mam chyba różnicę w źródłach), Shawna Crahana i wokalisty Andersa Colsefiniego, który zresztą długo miejsca w zespole nie zagrzał. Po resztę biografii zapraszam na Wiki albo last.fm, bo tutaj zamierzam się skupiać raczej na twórczości i image'u kapeli niż tego jak to było w poprzednich latach :-] Co od razu rzuca się w oczy gdy jeszcze do narządu słuchu nie dotrą pierwsze riffy z Before I Forget przykładowo? Maski. Okrycia twarzy skrywające prawdziwe oblicze członków zespołu, które wyglądają co najmniej, IMHO, ciekawie. Owszem, w sieci można znaleźć filmy/zdjęcia bez masek, ale czy mi się wydaje czy wtedy wyglądają 'gorzej'? Nie wiem, ale zespół oprócz muzyki zawsze kojarzy mi się z maskami & strojami. Jak poznałem kapelę? Pewnego razu wpadłem do Krakowa a tam jeden z znajomych wałkował z drugim videoklip Before I Forget, który btw. IMHO świetny jest i... tak mi się wkręciło z resztą ich twórczości. Zdecydowanie przoduje u mnie dwupłytowe wydanie Vol 3 The Subliminal Verses, która idealnie balansuje między "sofciarskimi" a mocarnymi kawałkami. Najmniej chyba wałkowałem Iowa - zwyczajnie nie podpasował mi krążek w przeciwieństwie do Slipknota a nawet All Hope is Gone, które btw. ma naprawdę niezłe uderzenie (a cytując Mystiq Art - "zostało im trochę młodzieńczego $#$#@$@!" ;P). Czy na dobrą sprawę jest coś unikalnego w tej kapeli? Z całą pewnością powiedzieć nie mogę czy są jedyni, którzy łączą rap & growl przykładowo w kawałkach, bo moja ogólna wiedza o muzyce nie jest zbyt wielka, ale jak poznałem panów w maskach... To ciągle lubię ich sobie posłuchać od czasu do czasu :-]

Kilka kawałków...

Wait and Bleed

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ahh... Slipknot. Pamiętam jak się katowałem ich pierwszym dużym albumem jeszcze jako nastolatek. :) Jakie to było dla mnie odkrycie, ten power, ten hałas. Większość tekstów pamiętam do tej pory. Niestety, kolejne albumy już takiego wrażenia na mnie nie robią. Nie ma już tej świeżości. Ostatnia płyta i balladki ? la Stone Sour przelały czarę - dla mnie to już chyba koniec zainteresowania tą kapelą.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up. A dla mnie z kolei jest to przykład nic nie mówiącego posta a powiedziałbym, że nawet statsiarskiego :P Bynajmniej nie jestem fanbojem kapeli, ale warto by swoje opinie argumentować, szczególnie, że nie zgodzę się z tym stwierdzeniem :happy: W każdym razie, wydaje mi się, że panowie nie siedzą 25h/dobę nad poprawianiem swoich strojów a w 5 minut sklejają kawałki... chyba, że mam złe źródło.

A z ostatniej płyty to jedyny balladowy kawałek jaki mi się kojarzy to Vermilion Pt.2 (ale jako bonus track) choć moja opinia nie jest wcale pewna jako, że albumu w całości słuchałem już dawno... Ale z kolei krążek ma i swoje mocniejsze kawałki jak chociażby Gematria albo All Hope is Gone, IMHO :-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z ostatniej płyty to jedyny balladowy kawałek jaki mi się kojarzy to Vermilion Pt.2
Dobrze ci się kojarzy. ;) A oto pozostałe: Dead Memories, Snuff, 'Til We Die. Może nie wszystkie są podręcznikowymi przykładami ballad, ale dla mnie to i tak brzmi jak jakiś Nickelback czy inny tego typu zespół. Za mało Slipknota w Slipknocie. :)

A z kolegą od statsiarskiego posta również się nie zgadzam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem o czym mówisz, ale nie każdemu taki patent może się spodować :-) Zwróciłem na to uwagę w Psychosocial jak w refrenie wokal przechodzi na bardziej spokojne tory a jak określił mój kolega - zaczyna śpiewać jak emo :P Mnie akurat takie skoki nie przeszkadzają, ale... gusta są inne, czyż nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Slipknotem zetknąłem się po raz pierwszy, kiedy przesłuchałem ich drugi album pt. "Iowa".

Płyta od razu przypadła mi do gustu, a utwór, który zrobił na mnie nie samo wite wrażenie i pozostał w pamięci na długi czas był kawałek pt. My Plauge.

Kapela jak najbardziej mi się podoba ich twórczość, styl muzyczny mają to moc w sobie, co przyciąga coraz to nowych fanów w tym mnie. Posiadam także ich jak na razie najnowszy krążek pt. "All Hope Is Gone" jak dla mnie płyta trzyma poziom ulubione utwory to; "Psychosocial" "Dead Memories" "Sulfur" Choć najlepszym ich albumem według mnie jest krążek "Iowa".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze Slipknota lubie posluchac kilku kawalkow (mniej wiecej te wymienione w pierwszym poscie i moze jeszcze kilka innych). Wspominane wczesniej plynne przechodzenie z krzyku, niekiedy growlu niemal, wokalisty w spokojny, bardzo melodyjny wokal sa jak dla mnie jednym z najmocniejszych elementow tego zespolu. Corey Taylor to znakomity wokalisty.

Troszke denerwuje mnie ilosc osob w tym zespole, gdyz niektorzy (chodzi mi o tych, ktorzy wala w kotly, sa na drugich wokalach i robia zadyme na koncertach) sa dla mnie zbedni i zespol moglby bez nich spokojnie istniec, no ale w sumie to taka cecha charakterystyczna tego zespolu, podobnie jak i maski.

No wlasnie, dochodzimy do wczesniej poruszonej sprawy, ze jest to kapela, dla ktorej show jest wazniejsze niz muzyka.

Rowniez sie z tym stwierdzeniem nie zgodze. Na pewno show robi swoje jesli chodzi o ta kapele i na pewno jest dla tego zespolu bardzo wazne. Jednak na pewno nie zapuszczalbym sobie czasami ich kawalkow, gdyby zachwycil mnie tylko ich image. Muzyki, ktora tworza, po prostu swietnie sie slucha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A według was jaki jest najlepszy album lub albumy Slipknota, bo według mnie nr-1 Iowa nr-2 Vol. 3: The Subliminal Verses i nr-3 All Hope Is Gone. A według was?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi, uważam że Subliminal Verses to szczyt wyrafinowania tego zespołu - eklektyzm, poszukiwania, mocniejszy sznyt produkcyjny, ale także najlepsze, techniczne riffy (i perkusjonalia) na jakie ich stać. Najnowsza płyta to dreptanie w miejscu. Niestety raczej nudne. A pierwsze wydają mi się dość kretyńskie i gówniarskie. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale właśnie tym gówniarstwem i rozdawaniem na lewo i prawo kopów w dupę, podstawianiem nogi harcerzom biegnącym do rannego wróbelka oraz swoistym muzycznym bałaganiarstwem Slipknot urzekł publikę i dzięki temu podejściu któremu kiedyś hołdowali teraz są gdzie są. I sorry, na Subliminal Verses nie widzę żadnego wysublimowania, wszystko jest standardowe aż do granic niemożliwości (ale! nie wpadam w pułapkę krytycyzmu i przyznaję że lubię tą płytę, a pare kawałków wręcz uwiebiam). W porównaniu z poprzednimi płytami, gdzie panowie potrafili nawet zgrabnie utkać industrialną nitkę i w ciekawy sposób snuć swoje chore wizje, trzecia płyta wypada jak standard jazzowy, a ostatnia wręcz wogóle nie wypada. All Hope Is Gone to straszliwa nudna tragedia, muzyka wyzuta ze wszelkich cech charakterystycznych, sztampa i stempel - ładnie wykonana, ale no...jak inaczej mieli wykonać? Absolutnie nie lubię.

Jeszcze jedna sprawa. Jak to jest, że kiedy czytam jakiś wywiad z nimi za czasów gówniarstwa i kretyństwa jak to kolega wspomniał:) trafiam na wypowiedzi o maskach w stylu: "nosimy je bo chcemy wypieprzyć sławę, nie ma 'ja', jest 'on', moge chodzić spokojnie po ulicach" i tym podobnych, a kiedy sięgam po wywiad zbliżony do daty teraźniejszej widzę coś w guście "nosimy te maski, ponieważ taka jest idea zespołu, celebrujemy ją wspólnie, budujemy klimat blablablabla". Oj panowie, w dupach się poprzewracało i artyzmu się zachciało. Hehe, najśmieszniejsze jest to że panowie w poszukiwaniu tzw. artyzmu swój własny artyzm zagubili, możliwe że nawet nie wiedząc o jego posiadaniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wystarczyło rozwinąć ideę trzeciej płyty. Może to brzmieć jakbym się przyczepił tego Subliminal Verses, ale naprawdę zaczynam odnosić wrażenie, że to wszystko na co stać chłopaków. A brak "fucków" zdecydowanie przypisuję na plus. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki zespół.... I oni stworzyli coś, co według mnie jest jedną z najpiękniejszych ballad na świecie - mówię oczywiście o Vermilion pt. 2. Ogólnie The Subliminal Verses jest świetne, mogę słuchać na okrągło...Choć na innych płytach też jest wile dobrych kawałków The Heretic Anthem czy Purity. Jeśli chodzi o AHIG, to raz ją lubię, raz nie... Ale Snuff nie oddałabym za nic.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja jeszcze zawsze przy tej okazji będę namawiał do wysłuchania Wait and Bleed albo Before I Forget :-) IMO, kawałki są świetne.

Tak poszperałem sobie w sieci i jeśli kogoś to jeszcze interesuje nowy album prawdopodobnie najwcześniej wyjdzie w 2012 :-) Jedyne na co natrafiłem w sieci, coś co jest średnio konkretne, to

filmik, z którego raczej można się pośmiać :P No, ale zobaczymy...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"I am a world before I am a man !"

Tak naprawdę to moja fascynacja i początki słuchania metalu to właśnie Slipknot (mój pierwszy avatar na FA to właśnie ten. Może ktoś pamięta :P ). Teraz nie słucham ich tak intensywnie jak kiedyś ale lubię przesłuchać parę kawałków. Od siebie polecam Before I Forget ( to jest piękne ! ), Psychosocial, Duality, Dead Memories. Kostiumy są fajne. Zizou666 pisał że

Troszke denerwuje mnie ilosc osob w tym zespole, gdyz niektorzy (chodzi mi o tych, ktorzy wala w kotly, sa na drugich wokalach i robia zadyme na koncertach) sa dla mnie zbedni i zespol moglby bez nich spokojnie istniec, no ale w sumie to taka cecha charakterystyczna tego zespolu, podobnie jak i maski.

Ja się z tym nie zgadzam. Właśnie to jest Slipknot. Zadyma i maski budują legendę tego zespołu. Każdy w ich zespole ma jakąś rolę. Chociażby latał i szalał na scenie to właśnie ma robić !

AVE !

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy widzą coś w tego typu myzuce. Żadnych solówek, utwory długości 2/3 minut (co się w nich zmieści?), ponad to, słowa mieszają się z bełkotem nadmiaru śliny w przełyku "wokalisty". "Schody do nieba", w orginale trwają ponad godzinę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Slipknot słucham od niedawna (tydzień?). Naprawdę zespół mi podpasował. Akurat taka muza, jaką lubię :D Ulubiona piosenka to Psychosocial, ale Wait and Bleed też jest świetne.

Up

Po prostu taka muzyka mi się podoba ;) Bo ma w sobie tą energię i pasję :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy wypowiadają się na jakiś temat bez znajomości tegoż. Slipknot na dwóch ostatnich płytach pokazali, że solówki potrafią grać i je grają, ponadto obrany kierunek grania zespołu charakteryzuje się większym naciskiem na śpiewanie (czyste i zrozumiałe). Długość utworów (choć naprawdę nie mam pojęcia co ma długość utworu do jakości gry) oscyluje wokół 5 minut (jedynie na pierwszej płycie jest to 2-3-4 minuty) Sorry, Winnetou, twoje trzy argumenty zostały obalone. Nic nie wiesz i piszesz farmazony byle coś napisać. Odpuść sobie dla dobra ogółu.

I poważnie mówię - co ma długość utworów do jakości gry zespołu? Patrzenie pod tym kątem w głowie mi się po prostu nie mieści. Niech mnie cholera, ale masa grindcore'owych zespołów nagrywa utwory o średniej długości 1 min. i nadal jest to fajne granie (dla kogoś, kto takie lubi)...

Niee no, skończ waść, bo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...