Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Qbuś

Powieści detektywistyczne

Polecane posty

det1.th.jpg | det2.th.gif | det3.th.jpg

Powieści detektywistyczne

Przedstawiciele
Edgar Alan Poe, Agatha Christie, Artur Conan Doyle, Raymond Chandler, Ian Rankin, Joe Alex, Marek Krajewski i wielu, wielu innych

O co biega?
"Tematyką powieści detektywistycznej jest śledztwo zmierzające do wykrycia sprawcy zbrodni opisanej na początku utworu." Więcej TU.


Początkowo nosiłem się z zamiarem utworzenia tematu o powieściach kryminalnych, ale to już byłby temat zbyt rozległy. Zaznaczyć też trzeba, że do powieści detektywistycznych należy też zaliczyć większość powieści 'policyjnych'. Czasem ciężko może być przypisać daną książkę konkretne do tej kategorii, czy może do thrillerów/sensacji, ale nie będziemy się o to spierać. A o czym mamy dyskutować? Dobre powieści, złe powieści, ulubieni dektywi, inspektorzy i inni. Tematów jest sporo.
_____________________


Ja na początek zaprezentuję jedną pozycję. Nie chciałem tworzyć osobnego tematu, bo tego autora wydano w Polsce tylko dwie pozycje, więc pewnie nikt na forum nawet go nie zna. A ponoć w UKeju jest dość popularny.

allthecol.th.jpg

All The Colours of Darkness
Peter Robinson


Główny inspektor Alan Banks zostaje wezwany z urlopu, aby rozwiązać sprawę morderstwa pewnego bogatego homoseksualisty oraz samobójstwa jego partnera. Sprawa wydaje się być prosta, lecz czy jest tak na pewno? Co stanie się, gdy okaże się, że zamordowany nie był wcale takim zwykłym obywatelem? Cóż - o ile książki Robinsona nie będą tłumaczone na polski, pewnie nikt z Was się nie dowie :sweat: Ja się dowiedziałem, 500 stron przeczytałem i nie żałuję. Solidna powieść detektywistyczna z nieco sarkastycznym głównym bohaterem i angielskim, małomiasteczkowym klimatem. Do tego zakończenie nie jest bardzo typowe i wcale nie jest kolorowo (co zresztą może wsakać tytuł). Polecam. choć nie wiem komu.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jest, nikt nie czyta kryminałów?

b37.jpg

Agata Christie - "Śmierć lorda Edgware'a"

Pewnego dnia w bibliotece służba znajduje ciało lorda Edgware'a. Sprawa wydaje się banalnie prosta. Wspomniani pracownicy widzieli jak zeszłego wieczoru do lorda przyszła w odwiedziny jego żona, z którą jest w separacji. Wtedy też po raz ostatni widziano go żywego. Co więcej, lady Edgware nie raz otwarcie wspominała, że chce zabić swego męża. Morderczy cios nożem zadano z chirurgiczną precyzją, dokładnie w to miejsce, w które trafienie może być tylko śmiertelne. Przypadek? Jeśli nie, skąd aktorka (bo lady jest aktorką) mogła wiedzieć gdzie celować? Co więcej detektyw Poirot zorientował się, że ktoś ze służby składa nie do końca prawdziwe zeznania.

Zaciekawiło? Powinno.

Książka jest naprawdę świetna, bardzo mnie zainteresowała. A pomyśleć, że to pierwsza powieść detektywistyczna jaką kupiłem, a zrobiłem to tylko dlatego, że Agata Christie jest dość znaną pisarką, a książka kosztowała zaledwie 15 zł. Naprawdę nie żałuję, a już teraz na moim biurku leży jej drugie dzieło.

Polecam "Śmierć..." jako lekkostrawną powieść na szybko (bo to trochę ponad 200 stron dość małego formatu).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja czytałem kiedyś taki zbiór opowiadań "Trupy polskie" - bardzo różne podejście do tematu baaardzo różnych autorów - nawet jeden felieton Dukaja tam trafił :o Natomiast same opowiadania tak średnio mi się podobały i nawet nie pamiętam, co w którym było. Ot, taka ciekawostka.

Kiedyś wspominałem o tym (i Qbuś chyba też to czytał), bardzo ciekawa książka "Klub Dantego" - chyba się kwalifikuje do tego tematu? Książka nie dość, że sama w sobie ciekawa (pewien ktoś zabija w Bostonie ludzi, zsyłając na nich "kary" zaczerpnięte z kart "Boskiej Komedii"). Nie jestem pewien, czy to podpada pod powieść detektywistyczną/kryminał, ale polecam - nie dość, że ciekawie się czyta, to jeszcze dowiedziałem się całkiem sporo o pewnym okresie historycznym w USA oraz o ich spojrzeniu na Europę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że Klub Dantego pasuje tu doskonale. Zwłaszcza, że jest to książka w pewnym sensie mi bliska - akadmicko. Sporo się uczyłem swego czasu o jej bohaterach i ich działach. A co do samej książki - Atmosfera Bostonu po amerykańskiej wojnie domowej, znani pisarze, 'Atlantic Monthly'... Klimat dość sugestywny - momentami szary i mroczny, ale z pewnymi dozami kominkowego ciepła i humoru. Trzeba dodać, że bohaterzy książki dla nas mogą być w zasadzie nieznani, ale w USA od podstawówki się o nich uczy :cool: Do grona polecanych należy też dorzucić następną powieść Pearla, czyli Cień Poego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4c10e4395b8a4ab8e5f8d4579c678356.jpg

<ciach>

Kupiłem dzisiaj i dzisiaj przeczytałem, jest to moja pierwsza książka tej autorki. Chciałem przekonac się czy podzielę dobre opinie krążące wokół pisarki i nie zawiodłem się, z pewnością nie będzie to moja ostatnia książka tej pisarki. Krótko: polecam wszystkim nawet tym, którzy nie są wielkimi fanami kryminałów.

MSaint>>>a opisik skopiowany prawie słowo w słowo z innej stronki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, temacik spadł strasznie. Ja ostatnio przeczytałem "Dlaczego nie Evans?" nieśmiertelnej Agaty Christie. Było jak zwykle - niesamowicie. Tym bardziej, że w książce nie występował nikt z jej ulubionych bohaterów ;)

Czas się zastanowić. Dlaczego kochamy kryminały? Ja je uwielbiam za zakręconą fabułę i dobry trening dla umysłu. Zakończenie jednak zwykle zaskakuje... Oczywiście w tych dobrze napisanych kryminałach, bo co to za radość z czytania gdy na wiele stron przed końcem można się domyślić, kto zabił? Poza tym lubię kryminały dlatego, że pani Christie miała naprawdę wyborne pióro i każdą swą powieść obdarowała sporą dawką humoru. A nie ma nic lepszego od połączenia humoru i morderstw ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończenie jednak zwykle zaskakuje... Oczywiście w tych dobrze napisanych kryminałach, bo co to za radość z czytania gdy na wiele stron przed końcem można się domyślić, kto zabił?

Tu trzeba jednak dodać parę zastrzeżeń, które pozwolą rzucić nieco światła na to, co odróżnia dobre kryminały od złych (przynajmniej moim zdaniem). Otóż chodzi mi o to, jak to końcowe zaskoczenie jest osiągane. Gorszym rozwiązaniem jest wyciągnięcie na końcu jakiegoś królika z kapelusza, faktu o bohaterze, przedmiotu, który w ogóle się nie pojawiał i tak dalej. Jest to tanie rozwiązanie, pójście na łatwiznę. Nie zawsze rozkłada ono kryminał na łopatki, bo i tak może on być bardzo dobrze napisany, ale i tak stawia go na niższej półeczce niż drugi rodzaj kryminału. Są to takie kryminały, w których wszystkie istotne informacje mamy podane tak samo jak i główny rozwiązywacz zagadek. Kluczowe powiązanie i voila ma miejsce na końcu, ale teoretycznie czytelnik ma takie same szanse jak detektyw. Prawdziwą sztuką jest tak wodzić czytelnika, żeby co chwila wydawało mu się, że wie, a na koniec i tak go zmylić. Ale w taki sposób, że pomyśli sobie 'no tak... rzeczywiście', a nie 'ocb?!'.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest dokładnie tak, jak mówi Qbuś, przedstawianie postaci, która jest sprawcą, w ostatniej chwili da się przeżyć (a nawet czerpać przyjemność z takiego zakończenia), ale idealnie jest, kiedy są przedstawieni wszyscy podejrzani i jeden z nich na pewno jest sprawcą. Pamiętam taki serial tv, który laaata temu na polsacie leciał, "Prawo Burke'a" się nazywał bodajże - bogaty detektyw z równie bogatym synem snuli się po ekskluzywnej dzielnicy i rozwiązywali sprawy morderstw, rozmawiali z podejrzanymi, można było myśleć razem z nimi, a często podpowiedź była ukryta tuż pod nosem. Miałem kilka-kilkanaście lat i bardzo mnie ten serial emocjonował :P Do czego zmierzam - skoro można to zrobić nawet w bitym taśmowo serialu telewizyjnym, to tym bardziej w książkach, gdzie raczej jest czas na dopracowanie opowieści, jest to możliwe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście zgadzam się z przedmówcami ;) I tutaj wychodzi kunszt pani Agathy, u której wszystko zawsze jest dopięte na ostatni guzik, nic nie jest przypadkowe. Prawdziwa uczta dla czytelnika. A "Dziesięciu murzynków" to prawdziwy majstersztyk z ciężkim klimatem i zaskakującym zakończeniem. Czyli to, co małe misie lubią najbardziej :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już od jakiegoś czasu biorę się za jakiś kryminał (do tej pory jakoś mi umykały) :wink: .

W tym momencie miałbym pytanie. Jeśli ktoś byłby tak dobry i uczynny :tongue: i byłby w stanie polecić mi jakiś dobry kryminał. Chciałem zacząć czytać Agatę Christie, ale nie wiem w jakiej kolejności się za to zabrać :dry: , książki z tego co się orientuje częściowo są powiązane postaciami w nich występującymi i chciałbym uniknąć błędu jaki kiedyś popełniłem z Tom'em Clancy'm zaczynając czytać od "Kardynał z Kremla", więc jeśli ktoś mógłby mi doradzić to niech napisze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Christie jest o tyle dobrze, że nie ma jakieś określonej kolejności w której trzeba czytać. Postacie takie jak Poirot, czy panna Marple pojawiają się w wielu powieściach, to fakt ale nie ma między nimi powiązań. Oprócz "N czy M" i jej kontynuacji, ale to wyjątek potwierdzający regułę.

Bierz, co będzie. Pani Agata nie pisała słabych książek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

b27.jpg


Agatha Christie - Zabójstwo Rogera Ackroyda


Więc tak jak zapowiadałem wziąłem się za łatanie moich zaniedbań w lekturze powieści detektywistycznych. Zacząłem od Zabójstwa Rogera Ackroyda i mogę powiedzieć, że książka mnie zachwyciła. Świetnie napisana, nie nudzi, sprawnie wiąże wszystkie wątki, które splatają się na zaskakującą całość oraz niezwykłe zakończenie... Przez całą lekturę podejrzewałem niemal każdą z postaci o dokonanie wspomnianego morderstwa, ale zakończenie sprawiło, że moje wcześniejsze insynuację są nic nie warte, ponieważ morderstwo popełnia...

Książkę mogę bez najmniejszego wątpienia polecić wszystkim, a szybkość z jaką się ją "chłonie" sprawia, że przeczytasz ją jeszcze tego samego wieczora, w którym zaczynałeś lekturę.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do czego zmierzam - skoro można to zrobić nawet w bitym taśmowo serialu telewizyjnym, to tym bardziej w książkach, gdzie raczej jest czas na dopracowanie opowieści, jest to możliwe.

Owszem, że jest możliwe. Trzeba jednak chcieć. No i potrafić. Z jednej strony dużo łatwiej jest po prostu wyskoczyć z jakimś szczegółem/postacią na sam koniec opowieści, a z drugiej przy budowaniu skomplikowanej zbrodni łatwo też może być doprowadzić do jakichś nieścisłości. Powodów pójścia na łatwiznę jest chyba więcej niż przekonujących do drugiej strony Mocy, więc tym bardziej brawa dla pisarzy, którzy porządniej przyłożyli się do swych dzieł.

Oczywiście zgadzam się z przedmówcami ;)

Gdybyś było inaczej, to sam Turze mógłbyś zostać jednym z bohaterów takiej powieści. Tym 'prawie' najważniejszym :happy:

Książkę mogę bez najmniejszego wątpienia polecić wszystkim, a szybkość z jaką się ją "chłonie" sprawia, że przeczytasz ją jeszcze tego samego wieczora, w którym zaczynałeś lekturę.

Dzieła Pani Agathy zresztą mają to do siebie, że pochłania się je bardzo szybko. Na dodatek objętość jeszcze przyspiesza ten proces.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jest, nikt nie czyta kryminałów?

50% naszych kochanych rodaków nie czyta wcale.

Po spotkaniu "boga" detektywów Sherlocka Holmesa , jego pośledniejsi naśladowcy nie robią już takiego wrażenia.

Ogólnie czytam bardziej czarne kryminały niż powieści detektywistyczne

Mickey Spillane

Raymond Chandler

Dashiell Hammett

i inni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja zaproponuję coś z zupełnie innej beczki; kryminał z naszej wschodniej Europy :]

Azazel_Boris-Akunin,images_big,8,83-7311381671d3fa384_0_b.jpgDekorator_Boris-Akunin,images_big,0,83-7

Dla jasności: Są to części sagi o młodocianym detektywie Eraście Pietrowiczu Fandorinie, autorstwa Borysa Akunina. Akcja osadzona jest w przedrewolucyjnej Rosji.

Przyznam się bez bicia, że nie czytałam ich w kolejności - zaczęłam od "Dekoratora"[część 6.], następnie, zachęcona poprzednią - "Śmierć Achillesa"[cz.4]. Dopiero niedawno, kiedy postanowiłam nadrabiać zaległości w książkach, udało mi się wypożyczyć "Azazela"[cz.1], teraz natomiast jestem w połowie "Gambita Tureckiego" [cz.2].

Przyznam szczerze, że sagę o Fandorinie czyta się nie gorzej, niż sagi o Sherlocku Holmesie albo o Poirocie :) .

"Dekoratorem" natomiast byłam na tyle zachwycona, że użyłam tej książki jako jednego z elementów pracy maturalnej ^_^ Nie będę się jednak więcej rozpisywała o tych książkach - planuję założyć osobny temat dla nich, kiedy tylko przeczytam wszystkie 12 części sagi, które wyszły do tej pory :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja zaproponuję coś z zupełnie innej beczki; kryminał z naszej wschodniej Europy :]

Poszperałem w swojej biblioteczce i okazuje się iż "Gambit turecki" mam w swoich zbiorach , gdy kupowałem Encyklopedię piłkarzy dostałem ją jako "gratis" skoro polecasz , przeczytam zważywszy na to iż książka nie jest długa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie polecałam "Gambita Tureckiego", bo go wtedy jeszcze nie przeczytałam. Teraz już mam go za sobą, i polecam :D A sama biorę się za "Lewiatana" z tej samej serii ^_^ Dawno tak dobrze nie czytało mi się kryminału... hm, ostatnio to chyba książki o Straży T.Pratchetta, które w pewien sposób [zwłaszcza ostatnio] wpasowują się w gatunek :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3d367c3920c14_0_b.jpg


No cóż tak jak miałem robić, tak robię, czyli dalej brnę przez mroki powieści detektywistycznych.
Jednak w/w książka tj. "Śmierć na Nilu" A.Christie, trochę mnie zniechęciła (no może nie tyle co zniechęciła, ale poddała ten plan pod pewne wątpliwości). Po przeczytaniu genialnego "Zabójstwo Rogera Ackroyda", spodziewałem się podobnej dawki literackich emocji, a tu... małe zaskoczenie. Książka do 150 strony ostro mnie wynudziła, a kolejne "perypetje" tej wycieczki stawały się coraz bardzie uciążliwe. Wiem, że było to niezbędne dla całej późniejszej fabuły, ale takie właśnie miałem czytając to odczucia. Później było co prawda lepiej, gdyby nie to... że od samego momentu zabójstwa (a nawet chwilę przed jego popełnieniem) domyślałem się kto był sprawdzą. Późniejsze śledztwo Poirota i Race, tylko mnie utwierdzało w tym przekonaniu. Muszę się przyznać, że nie powiązałem wszystkich faktów tak dokładnie jak w/w panowie, ale i tak wiedziałem jaki był motyw i kto to zrobił... Dla mnie książka mocno średnia, tak 4/6.

Teraz właśnie ruszam w poszukiwania po polecane wyżej książki, czyli Borisa Akunina. Jak znajdę to będę happy, jak nie to będę szukał dalej :tongue:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukał, szukał i znalazł. Wiedziałem, że miałem do czynienia z Akuninem, ale jakoś tytułu nie mogłem sobie przypomnieć. Od czego jednak Wikipedia i Google Image Search :happy:Lektura nadobowiązkowa była moim obiektem spotkania z autorem zza wschodniej granicy. I przyznać muszę, niestety, że nie było to spotkanie wybitne. Nie pamiętam nawet, czy pisałem coś o tej książce na forum, ale wspomnienia mam niezbyt pozytywne. Nie czytało się źle, ale pamiętam, że czegoś mi w książce brakowało i bliski byłem nawet odłożenia. Ale skoro przygody Erasta są tak chwalone, to może i sięgnę przy okazji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie skończyłem "A. B. C." wiecznie żywej Pani Agaty. Poirot z Hastingsem prowadzą śledztwo w sprawie seryjnego zabójcy. Jak zwykle kochany Herkules wszystko rozpracowuje swoimi "małymi szarymi komórkami" i jak zwykle wszystko jest zgrabnie ułożone. Jak to u Pani Agaty :) Powieść o tyle ciekawa, że morderca rzuca wyzwanie Małemu Belgowi. A wszyscy fani wiemy, co to oznacza dla Poirota, prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ho ho ho. niziołka miała rację. Niedawno łyknąłem Azazela Akunina i rzeczywiście - przygody Fandorina dają radę. Wszystko ładnie trzyma się kupy i wciąga tak, że kolejne strony przewraca się z prędkością porannego zefirka. No i główny zły, pociągający za wszystkie sznurki jest zupełnym i niespodziewanym zaskoczeniem. Tak chyba ma być, czyż nie? Zresztą od dawna jestem fanem rosyjskiej literatury ;)

"Lord Byron" FTW! (

bo ratuje życie

:)

)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno przeczytałem dwa kryminały - "Znak czterech" Doyle'a i "Kot wśród gołębi" Agaty Christie.

Znak czterech - świetna książka o najsłynniejszym detektywie. Tym razem Holmes ma rozwiązać wielowątkową sprawę Mary Mortsan (morderstwo, ma się rozumieć). Książkę czyta się z wielkim podziwem nad zdolnościami Holmesa i z wielkim zaciekawieniem. Znak czterech jest taką książką, której nie można spokojnie odłożyć na półkę - fabuła jest strasznie wciągająca. Książka posiada mroczny klimat, jest to wyróżniająca się powieść Doyle'a.

Kot wśród gołębi - również znakomita książka , przedstawia śledztwo w sprawie zaginionych klejnotów i... dalej nie będę zdradzał fabuły, która jest naprawdę ciekawa. Książkę czyta się niemal jednym tchem. Jest wzbogacona w wiele spraw, tak, że na końcu co chwila myślimy "a, więc to tak!" ":P. Pozostaje w pamięci!

Obie książki ciężko jest porównać. Polecam je obie bardzo gorąco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Sherlocka Holmesa to przeczytałem prawie wszystkie a może nawet i wszystkie opowiadania i opowieści z nim. Teraz jestem w połowie "Pusty dom". bardzo polecam "Pies Baskervillów", "Ostatnia Zagadka" oraz obowiązkowo "Studium w Szkarlacie", chociaż tak na prawdę wszystkie trzymają wysoki poziom. Moje zamiłowanie do Holmesa wzięło się zapewne stąd że nałogowo oglądam(czekam na 7 sezon) Dr. House:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w piątek w Empiku w Krakowie, więc dokonałem małych zakupów :)I nie było już nikogo Agathy Christie oraz Przygody Sherlocka Holmesa Sir. Artura Conan Doyle okazały się efektem mojego "polowania". Pierwszej z książek jeszcze z powodu braku czasu nie zdążyłem przeczytać, tak więc przejdę do drugiego zakupu: Do Holmesa skłonił mnie brak tego zbioru opowiadań (Skład: Niezwykła kobieta, Stowarzyszenie Rudych, Zaginiony, Tajemnica Boscombe Valley, 5 pestek pomarańczy, Człowiek z blizną, Błękitny Karbunkuł, Nakrapiany szal, kciuk inżyniera, Szlachetnie urodzony kawaler, Diadem z Berylami, Tajemnica Cooper Beeches). Chyba jedyne opowiadania, których nie ma w Sherlock Holmes - Dzienniki i Przygody, o którym za chwilę powiem parę słów. Wracając do Przygód... Wstydem byłoby moim zdaniem nie znać tego zbioru, więc czym prędzej uzupełniłem nim moją skromną kolekcję. I - jak można się łatwo domyślić - nie zawiodłem się na tych opowiadankach. Jak zwykle - świetne.

Jak już obiecałem, wrócę na chwilę do Dzienników i Przygód, które to sprawiłem sobie już w kwietniu. I naturalnie jestem bardzo zadowolony.

Jest to największy zbiór opowiadań o Holmesie z jakim się kiedykolwiek spotkałem (na dodatek w tak przystępnej cenie). I dla koneserów, i dla osób, które z Holmes spotykają się po raz pierwszy jest pozycją IMO obowiązkową. Studium w Szkarłacie, Znak Czterech, Pies Baskerwilów i Dolina Strachu (z którą spotkałem się po raz pierwszym w tym zbiorze) oraz kilkanaście pomniejszych opowiadań, wszystko zakończone Jego ostatnim ukłonem, czyli doprawdy utworem, który wszystko genialnie wprost zakończył... Wszystko to daje godny polecenia, smakowity kąsek. Nawet bardzo smakowity :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś, kiedyś pisałem w tym temacie, że po 'zaliczeniu' kilku utworów Christie biorę się za literaturę spod lupy i pędzelka tylko, że w wydaniu wschodnim. No i... przeczytałem jedną książkę Borisa Akunina, pt. "Kochanka Śmierci". Cała powieść trzyma na prawdę dobry poziom i mimo odmienności od tego co prezentuje angielka (tj. Agatha Christie) jest na prawdę dobrze zbudowana i wciąga jak diabli, a 'dzieje' młodej Rosjanki, która zostaje wplątana do 'klubu oblubieńców śmierci' - takie stowarzyszenie samobójców potrafią na prawdę zaskoczyć i dać wielka przyjemność z odkrywania kolejnych ciemnych sekretów "bractwa". Chciałem sięgnąć nawet po kolejne książki i już robiłem rekonesans za Azazel'em, ale... tak jakoś wyszło, że najpierw wciągną mnie w swój chory i urojony świat opowiadań H.P. Lovecraft - który to z miejsca stał się jednym z moich ulubionych pisarzy, a później idąc jakby za ciosem, przyszedł czas na mistrza horroru, czyli Stephena Kinga. Myślę sobie, że dla małej odmiany w najbliższym czasie skuszę się po wspomniane dzieło Akunina (tj. Azazel), lub po którąś z książek Christie, a może coś od Arthura Conan Doyle'a, którego zaszczytu poznania jeszcze nie miałem i oczywiście swoje doznania przeleję w tym temacie. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...