Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Polityka, gospodarka, społeczeństwo I

Polecane posty

Meksykanie mają w obrębie obu ameryk jeszcze kilka krajów, gdzie mogą mówić po swojemu. Między Meksykiem a Polską jest też od groma bogatszych państw... Może jak zaczniemy im płacić za przelot, to się skuszą? ;P

A może zaczniemy opłacać przeloty i mieszkania dla Polaków z krajów byłego Związku Radzieckiego. Odległość też nielicha (Kazachstan itd.) a korzyści i obowiązek moralny zdecydowanie innej miary. Bo różowo nie jest, a jakby nie było, Polak i Polak to bardziej bracia niż np. Polak i osoba innej narodowości o polskim obywatelstwie i paszporcie (klik) repatriacja po 20 latach od startu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro paszport jest wyznacznikiem, to albo się z nami nie zgadzasz, albo sam sobie przeczysz tongue_prosty.gif

Głupi skrót myślowy zastosowałem - paszport jest dobrym wyznacznikiem, ale zasady na jakich obecnie się go przyznaje w świecie piłkarskim wołają o pomstę do nieba. Jeżeli się akurat nie potrafi grać w piłkę, to żeby dostać polski paszport trza trochę w Polsce pobyć. I to akurat mi się podoba.

Zawsze się trafi jakiś głupek po jednej ze stron, który będzie chciał zwalczyć drugą stronę, albo coś tam po prostu krzyknie. Nie trzeba czekać długo, żeby z takich pozornie durnych wyskoków jednostki wykwitł poważny konflikt międzykulturowy. W końcu każdy będzie bronił swoich...

Again - nie widzę powodu dla jakiego odrzucać fajną ideę bo są w społeczeństwie głupki. Od opanowywania głupków jest Policja czy Straż Miejska. Jak się zdarzają durne wyskoki, to trzeba je tępić, a nie czekać aż coś się z tego wykluje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głupi skrót myślowy zastosowałem - paszport jest dobrym wyznacznikiem, ale zasady na jakich obecnie się go przyznaje w świecie piłkarskim wołają o pomstę do nieba. Jeżeli się akurat nie potrafi grać w piłkę, to żeby dostać polski paszport trza trochę w Polsce pobyć. I to akurat mi się podoba.

Wiesz, mi się akurat wydaje, że tego do końca nie da się prawnie uregulować - tu najważniejszy jest zdrowy rozsądek obu stron. Gdyby Smuda miał więcej oleju w głowie jeżeli chodzi o naturalizowanie, a gracze zagraniczni mieli mniejsze parcie na reprezentację w celu wypromowania, to sytuacja byłaby o niebo lepsza. Zresztą, szczęśliwie są też głosy rozsądku, vide ostatnie wypowiedzi Miro Radovicia, który jest piłkarzem Legii

http://legionisci.com/news/44042_Radovic_z...ywatelstwo.html

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to mi się bardzo podoba. Ostatnio też któryś z naszych starszych grajków... Błaszczykowski? Lewandowski? Nie pamiętam już, ale publicznie skrytykował kadrę Franza. Padło tam porównanie do jarmarku ;P Podobno też Smuda miał powiedzieć kiedyś, że w jego reprezentacji nie będzie naturalizowanych graczy. I co? Guzik... Dziwię się tylko, że PZPN na to pozwala i jeszcze pomaga w tym całym procederze.. Po co nam te wszystkie 'Rodżery'? Spokojnie można poszukać piłkarzy na te pozycje wśród polaków, talentów nam nie brakuje.

Teraz tylko trzymam kciuki, żeby Melikson nie dał się kupić. Na pewno byłby sporym wzmocnieniem, ale nie za taką cenę.

T3t - to był tylko jeden z przykładów. Nie mówię, że tylko i wyłącznie przez istnienie głupków trzeba zamykać granice i ustawić wokoło nich snajperów, którzy będą ich pilnować. Są ku temu też inne powody ;P

Jazda, jazda Biała Gwiazda ;P | Śląsk Wrocław FTW

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno tak dobrze się nie bawiłem, jak podczas oglądania dzisiejszego wydania Faktów (może faktycznie kiedyś zainwestuję we własny telewizor?). Mogli dać podtytuł "Kaczyński Show". Najpierw pan prezes, jak przystało na doktora, tłumaczy ciemnemu ludowi, że 50% to np. sto z dwustu, a potem wpada na genialną ideę - obniżmy akcyzę a paliwo będzie tańsze! Co tam sztaby ekonomistów i finansistów, skoro prezes zna najlepsze rozwiązania. Co z tego, że specjaliści mają podstawy aby twierdzić, że sama obniżka akcyzy nic nie zmieni, ponieważ producenci zawyżą z powrotem ceny (bodaj chodzi o marżę, konkretów nie znam)? Co z tego, że ta wielka ulga dla polskich rodzin będzie kolejną torpedą w budżet? Wujek Kaczyński wszystkim by rozdawał! Tu jest jednak problem, ponieważ gdy on był przy sterach... Zawyżył akcyzę. Aż brak słów na to, do jak tandetnych haseł może się uciec wykształcony człowiek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja poruszę temat z zupełnie innej beczki. Newsem dnia było aresztowanie jakiegoś białoruskiego opozycjonisty. Nie byłoby w tym nic dziwnego, tylko że Polska i Litwa przekazały dane bankowe jegomościa, który pieniądze trzymał za granicą. Przez cały dzień wszyscy krzyczą jaki to skandal, Sikorski przeprasza, politycy każdej opcji mówią, że to hańba. Podobnie dziennikarze. Jednego nie mogę zrozumieć, jeśli ktoś jest białoruskim opozycjonistą, to go zwalnia z łamania prawa, ukrywania pieniędzy, które mają "walczyć z systemem"? Urzednicy w Polsce mogą na złość Łukaszence obchodzić przepisy, żeby tylko biednego Alesia nie skazali? Jeśli tak to nie dziwię się, że po 1989 ludzie rozkradali co tylko mogli. W końcu mieli do tego moralne prawo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ave!

Prawda, jakie to zabawne, gdy cala masa wypowiadajacych sie w mediach osob usilnie nie podnosi tej kwestii?

Sam problem z tego co rozumiem jest czysto etyczny: postapic zgokdnie z przepisami i udostepnic dane podejrzanego w sledztwie, majac przy tym swiadomosc, iz sledztwo to prawdopodobnie przykrywka by wsadzic niewygodna osobe na dlugo do wiezienia - czy tez nie.

Poza tym jakos terminy etyka i "stosunki miedzynarodowe" mi nie pasuja obok siebie w zdaniu, ale widac mamy jakies ambicje niesc kaganek demokracji wschodnim sasiadom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Face- Dziwi mnie Twa wypowiedź. Przecież to nie jest kwestia samowolki (a właśnie w tym wypadku była i złamano prawo), ale uregulowań międzynarodowych, konwencji, praw, ustaleń UE itp. Państwom, które uznano za "trefne", się w takich wypadkach nie pomaga, a opozycjonistów się wspiera. Użyję hiperboli: czy wydałbyś osobę, której ekstradycji domagałaby się Trzecia Rzesza?

Inna sprawa, że jest wiele państw, które są bardziej "totalitarne" od Białorusi, a takich przepisów się względem nich nie stosuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa, że jest wiele państw, które są bardziej "totalitarne" od Białorusi, a takich przepisów się względem nich nie stosuje.
...bo prztyczki wobec Białorusi nic nie kosztują? Bo świat całkowicie radzi sobie bez ich gospodarki? Biznes. Kasa :) To rządzi światem a nie jakieś sentymenty dotyczące praw człowieka. Dlatego niemal nikt a jeśli już to cichaczem zwraca uwagę Chinom bez większego rezultatu. Choć dla większości obecnych dyskutantów to raczej już posiadana wiedza ;]

Hm, ale jest szansa, że media nie będą o tym trąbić - w końcu zdarzyła się katastrofa kolejowa a to cmentarne hieny lubią najbardziej :P Ciekawe czy Kaczyński albo Antek Policmajster powie, że było to zaplanowane i wykonane przez Tuska, żeby odwrócić uwagę od "niebywałego skandalu" jakim było przekazanie informacji o białoruskim opozycjoniście...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ujmę to tak. Jeśli facet pod przykrywką walki o demokrację prowadzi szemrane interesy, a później wykręca się w stylu "przecież jestem dobrym opozycjonistą!" to powinni go wydać.

@Black

Pan Kaczyński zapewne stwierdzi, że to wina PO, które w ogóle nie modernizuje kolei. Prezes już dawno przebił szczyty hipokryzji wypowiadając się nt. akcyzy, która podobno jest za wysoka. Także opowiastki o tym jak to za PiSu gospodarka świetnie funkcjonowała, też już mnie męczą. Co z tego, że jechali na świetnej koniunkturze i w dodatku przejedli wzrost? Można opowiadać, że wtedy dzięki Kaczyńskiemu ludziom żyło się lepiej, przyszedł zły Tusk i zrobił nam "drugą Irlandię". BTW już drugi raz dochodzi do pewnej ironii losu. Kiedyś Wałęsa obiecywał, że będziemy drugą Japonią, a jakiś czas później doszło tam do potężnego kryzysu ekonomicznego. Teraz okazuje się, że lepiej żebyśmy nie podążali śladem Irlandii, która znalazła się w sporych opałach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znowu o kaczotuskizacji? Nie lepszy do tego byłby jakiś dział w 'na luzie'? Sam pozwolę sobie pociągnąć kwestię multikulti, grepsy w tym temacie są jakby mniej wyświechtane ;) Tym razem celem wyrzutni przejrzałych pomidorów zostaje Gofer:

Nie przyglądałem się sytuacji dokładnie
Wiadomo, przecież lepiej zdać się na 'zdrowy rozsądek'. Oczywiście brak dokładnego rozeznania w sytuacji wcale nie przeszkadza ci formułować definitywnych sądów typu:

dla mnie to po prostu rozpuszczeni gówniarze
Idź sobie poczytaj Magierowskiego, znajdziecie wspólny język. A potem, dlaczego opinia Magierowskiego jest głupia.

Ale nawet gdybyś miał rację i za zamieszki odpowiedzialne było rozpuszczenie młodzieży, to i tak byś się mylił. Otóż w dzisiejszym świecie nawet "właściwe wychowanie" w tradycyjnym słowa tego znaczeniu nie gwarantuje, że pewne grupy młodzieży zinternalizują jakikolwiek etos. Załóżmy, że wykwalifikowany robotnik fizyczny z dziada pradziada zechce przekazać etos klasy robotniczej swemu potomstwu. Świetnie, jest tylko jeden problem: na dobrą sprawę klasa robotnicza w Anglii już nie istnieje. Tego typu dzieciaki dostają więc zbiór bezużytecznych reguł, a trudno o lepszą zachętę do rozpuszczenia się i rzucenia '[beeep] that shit'. Obecnie w wielu przypadkach tradycyjny model wychowania to przeżytek - i to nie ze względów moralnych, a czysto praktycznych. Pisanie o rozpuszczeniu młodzieży w Anglii ma równy sens, jak załamywanie rąk, że w Polsce nie nikt już nie przekazuje dzieciom etosu inteligencji (albo, by jeszcze bardziej uwypuklić: szlachty).

Ale nie oznacza to, że problem multi-kulti nie istnieje, nawet jeśli tym razem wychodzi to jako zaleta.
W tym momencie mnie tknęło: Gofer, czy ty właściwie wiesz jaki zakres znaczeniowy ma pojęcie multikulturalizmu? Bo coś mi się wydaje, że nie, i używasz tego sformułowania tak, jak 99% krytyków - jako politycznie poprawnego synonimu CIAPACI MECZETY MECZETY KONIEC CYWILIZACJI BIAŁEGO CZŁOWIEKA.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamieszki w Anglii - dobry sposób, by szybko zarobić kilka tysięcy funtów, przy wyjściu na ulicę, dołączeniu do jakiejś bandy i ograbieniu najbliższego sklepu. Lokalnych (i przy okazji innych) nie obchodzi, że nie miało to przyczyn rasistowskich, tylko klasowe oraz moralne (związane z ich brakiem). Stosując argumentację ukrytych za kominiarkami nastolatków, sam powinienem teraz przyłączyć się do jakiejś bandy i grabić sklepy bo: nie mam pracy, moje podania odrzucono, nawet jak "ubierałem się w najlepszą koszulę", nie stać mnie na nowego I-Pada co roku (ba, mnie w ogóle nie stać na cokolwiek przypominającego budżetową MP4).

Czy winę można podciągnąć pod rozpuszczenie młodzieży? Częściowo, bo przecież mamy "humanitaryzm", "polityczną poprawność" czy dominację dzieci nad dorosły... a nie, to w Szwecji. W GB raczej powoli powraca się do społecznego przyzwolenia na ostrzejsze traktowanie młodzieży i dzieci. Pozostaje mi przyklasnąć, podobnie jak wtedy, gdy municypalni ruszyli się rozganiać te hordy. Oczywiście zaraz wyskoczy Amnesty International, żeby ich nie karać, bo to będzie tortura... Tak czy siak: więcej winy można przypisać po prostu powszechnemu stylowi bycia, presji otoczenia i pysze, czyli sumując - konsumpcjonizmowi, pogonią za pieniądzem, owczym pędem, nierozsądnym myśleniem... jednakże mogę się założyć, że wśród tłumu, który kradł telewizory, by ich synowie i córki mieli "wcześniejszą gwiazdkę" (socjał w GB, zwłaszcza dla nieletnich rodziców zwala z nóg), znaleźli się tacy, którzy po prostu zrobili rozróbę, by walczyć "ze złym, represyjnym systemem". Coś jak Anonsy - obrzucają kamieniami, kryjąc się za najszlachetniejszymi ideami. O ile jaskiniowcy obrzucali kamieniami przyszły posiłek, to teraz robią to praktycznie bez powodu. Taka powolna degeneracja człowieka przy daniu mu zbytnich wolności. Kwestią pozostaje odsetek takowych wśród całości. Jestem pesymistą i sądzę, że był on spory, zwłaszcza przy argumentacji pierwszych z brzegu wziętych. Bardzo mi przypomina ciułających piratów komputerowych, nic nie poradzę. Tutaj problemem jest... "klasa", ale nie w takim rozumieniu jak u Marksa czy innych. Tutaj dochodzi jeszcze nutka lenistwa i zbytnich wolności (w tym socjału). W porównaniu z Grecją to nic, still...

O dziwnych konkluzjach, że to wina koloru skóry już się wypowiadałem.

Na dodatek organizacja "hakerska" (nie obrażajmy hakerów) grozi właścicielom firmy "Jeżynowej" zemstą za pomoc policji. Cóż, kiedyś takie hasła padały od bandziorów, którzy porywali najbliższych dla okupu, teraz mogą to robić jawnie, w dość biały dzień. Naturalnie w "walce z represyjnym, niszczącym wolność systemem".

Kaczyński? Ostatnio odpowiadam: A kto to jest?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cardi - coś te Twoje pomidory źle latają, bo nie poczułem się trafiony ani jednym. Zacznijmy od początku.

To, że nie przyglądam się sprawie dokładnie, oznacza, że nie przeczytałem każdego wpisu w internecie na ten temat, nie analizowałem każdego zdjęcia i filmu przez kilkanaście godzin. Ot potraktowałem to jak każdą sprawę, która mnie nie dotyczy - informacje i felietony z różnych źródeł, które akurat wpadły mi w ręce. Na ich podstawie spokojnie i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że nie mam zielonego pojęcia (i nikt inny pewnie też nie, choć każdy twierdzi inaczej), skąd na londyńskich ulicach pojawiły się pierwsze grupy, mogę za to spokojnie powiedzieć, że kolejne pojawiły się tam, z powodu, który już podawałem:

to po prostu rozpuszczeni gówniarze

To, że ktoś zamiast próbować wziąć się do roboty, zyskać pozycję społeczną (świat jest taki sam dla wszystkich, no chyba, że masz pieniądze), wychodzi na ulice i kradnie, jest dla mnie niczym innym, jak głupotą i chęcią dorobienia się w najłatwiejszy sposób. Ale oczywiście lepiej doszukiwać się w tym wszystkim większego sensu i obwiniać system, państwo i wszystkich, tylko nie bandytów rabujących sklepy.

Wypowiedź pana Magierowskiego, fakt, całkiem ciekawa, ale zepsuta głupim wywodem na temat angielskiego wychowania. Może jestem głupi, ale nie widzę związku między filmami antyciążowymi, prezerwatywami i skrobankami w wieku 15 lat, a zamieszkami w Anglii. Komentarz Majora zresztą odnosił się też jedynie do głupiego gadania o seksie, które na dobrą sprawę nic wspólnego z tematem zamieszek nie ma. Zresztą blog Majora przekreśla zdanie

Anglia to nie Francja, za wiele białej cywilizacji w kapturach przewinęło się w newsach, żeby tak od razu zrzucić na wszystko na islamistów.

Czy Magierowski wspominał coś o islamistach? o.O

Do zamieszek pan Major dobrał się dopiero w ostatnim akapicie i rzucił jedynie kilka teorii. No właśnie, teorii. Tak samo mądrych (głupich, jak wolisz), jak zwalanie na wychowanie, styl życia etc.

Mnie życie nie rozpieszcza, nie stać mnie na kupowanie takich butów, w jakich biega 'biedna młodzież, walcząca o swoje prawa'. Jestem uczniem technikum informatycznego, a ze względów finansowych nie posiadam stałego dostępu do Internetu, podczas gdy mój równolatek rozwala na drzewie już drugie auto. Ale ja nie wychodzę na ulicę, nie kradnę, nie demoluję, bo zostałem dobrze wychowany i wiem, że takimi działaniami zaszkodziłbym wszystkim dookoła (no może poza szklarzem), a sobie najbardziej. W Anglii niestety brakło zamordyzmu. Już z pierwszą grupą policja powinna walczyć zdecydowanie, a nie stać i patrzeć jak wół w malowane wrota. Niestety, tamtejsze anioły sprawiedliwości dały po prostu przyzwolenie na takie działanie. Widzący bezkarność kolegów młodzi ludzie po prostu poszli się nachapać. W wywiadzie z jednym z zatrzymanych mogliśmy usłyszeć "słyszałem, że inni biorą telewizory za darmo, pomyślałem, że ja też mogę". Ale oczywiście, brak dokładnego rozeznania w sytuacji (czyli znajomości, głupich, jak zdążyłem się dowiedzieć, wypowiedzi 'mądrych i oblatanych ludzi') sprawia, że cała moja wypowiedź to jakaś zagubiona strona książki z bajkami.

W tym momencie mnie tknęło: Gofer, czy ty właściwie wiesz jaki zakres znaczeniowy ma pojęcie multikulturalizmu?

Krótko mówiąc, jest to zjawisko występujące tam, gdzie mieszka wielu członków różnych kultur i religii. Ich członkowie czerpią od siebie, ale też starają się odgradzać od innych grup i podkreślać swoje pochodzenie. Popraw mnie, jeśli się mylę i pokaż mi fragment, w którym wcześniej źle interpretowałem pojęcie multikulturalizmu.

@behemort -Anoni... Anoni to ciekawa sprawa. Dla mnie to dzieciaki, które nie mogą znieść myśli, że da się głosować portfelem. To, że nie walczą oni o 'sprawy ludu', a robią bajzel dla bajzlu, udowadnia atak na PSN, skutkujący wyłączeniem DARMOWEJ usługi na długi czas. Kto na tym ucierpiał? Sony, czy gracze, którzy kupili konsole, kupili gry, a nie mogli korzystać z przysługującego im prawa zabawy w sieci? Oczywiście Sony też ucierpiało, ale czy nie można było ukąsić z innej strony? Palców mi braknie do liczenia domen, jakie posiada Sony, a jakie nie są potrzebne społeczeństwu. Ale to już dawne czasy. Teraz zapowiada się ciekawszy atak, który zapowiedziany został na 5 listopada. Operacja: Facebook. Przyczyną niechęci Anonów wobec mocarstwa Cukierberga ma być polityka prywatności i sprzedawanie danych użytkowników innym firmom. Ale litości, przecież ludzie są świadomi zagrożenia. Wszystko opisane jest w regulaminach FB. Nie chcecie, nie korzystajcie, panowie anoni. Mnie tam nie boli to, że ktoś dowie się, kiedy mam urodziny, czy pozna mój adres mailowy. Ekstra prezent się przyda, a ze spamem poradzi sobie filtr. Jak dla mnie to 'mózg' tej organizacji powinien zgłosić się do któregoś z rządów, albo jakiejś korporacji i po prostu brać kasę za swoje umiejętności, a nie wysadzać w powietrze usługi, z których korzystam, bo tak będzie dla mnie lepiej...

A BB zapewne nie podejmie żadnej współpracy. Podejrzewam, że to jedynie wypowiedź, która miała na celu uspokojenie sytuacji, póki jest głośna. Myślę, że bitwa z brytyjskim rządem byłaby zdecydowanie mniej kosztowna, niż utrata wyrabianej przez lata opinii o bezpieczeństwie swoich usług. Już to przerabiali gdzieś na wschodzie - zamiast się ugiąć, po prostu spakowali walizki i sobie poszli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan Kaczyński zapewne stwierdzi, że to wina PO, które w ogóle nie modernizuje kolei.
Wiem, że pisaniu o czymkolwiek związanym z PiSem i ich paranojami zatraciło swoją śmieszność, ale musiałem przybić urzędową pieczątkę polecając TEGO newsa ;) Super! To teraz już wiem czemu tak dużo pijanych kierowców jeździ po polskich drogach! Za tani alkohol! Wina PO! Właściwie to przestałem się zastanawiać jak bardzo upadną w rów beznadziei, bo mam wrażenie, że przebiją jeszcze nie jedną granicę absolutnej głupoty i fanatyzmu.

Z wieści innych światełko w tunelu dla zainteresowanych grup konfliktem w Libii, bo - przynajmniej wedle informacji do jakich udało mi się dostać - pojawiła się szansa na przerwanie pata na linii frontu. Z drugiej strony coraz bardziej zaczynam się zastanawiać jak potoczy się sytuacja jeżeli już teraz wśród rebeliantów zaczyna się walka o władzę, bo jak inaczej nazwać zabójstwo człowieka, który przez niektórych był wskazywany jako następca Kadafiego? Jasne, równie dobrze mógł zrobić to ktoś na usługach reżimu, ale czemu druga teoria miałaby być mniej wiarygodna? Dopóki nie ma - a nie natknąłem się jeszcze - wystarczających dowodów wszystko jest możliwe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że temat fałszywej religijności polaków zrewiduje się bardzo szybko w momencie wymarcia 'mocherostwa' i wprowadzenia podatków na kościół. Wiem, że brzmi to dość dosadnie, ale niestety póki są tacy ludzie, którzy nie potrafią podejmować sami decyzji i są przez kościół dyrygowani, niestety w naszym kraju za wiele się nie zmieni. W dalszym ciągu kościół będzie poza prawem, będą gwałty nieletnich bagatelizowane przez władnych oraz przez samych 'wierzących', omijanie podatków, prostytucja, przywłaszczanie mienia oraz wtrącanie się do polityki. Mam nadzieję, że zostanie wprowadzony podatek na kościoły, że będzie równość wszystkich religii , ponieważ w tym kraju to co się wyprawia i na co pozwala sobie kościół to zakrawa po prostu o skandal. Dlaczego w sejmie wisieć ma krzyż skoro moja wiara może byc inna niż katolicka? Powieście tam tez buddę, słoneczko i jeszcze jakieś inne dyndajła, które są symbolem jakiejś wiary? Uprzedzę tych, którzy zaraz napiszą, że krzyż jest jest i był w sejmie od zawsze. Przypomnijcie sobie jak został on tam umieszczony. Przykłady chorej, bezmyślnej wiary oraz kościoła wraz z partiami czerpiącymi z tego różnorakich korzyści można mnożyć w nieskończoność np. Krzyż przed pałacem prezydenckim, krzyż w sejmie.... itp itd. Każda próba obalenia kleru kończy się zamachem na wiarę i boga. Religia i etyka. Dlaczego religia w szkole nazywa się religia? Ponieważ jest to jedyna właściwa religia, którą powinniśmy wpychać swoim dzieciom do głowy prawda? Inne religie nie nazywają się religią, o nich pouczymy się na etyce prawda?

Mam nadzieję, że dożyję czasów kiedy to wszystkie religie w Polsce będą sobie równe, kiedy to podatki będą płacić wszystkie kościoły, kiedy to kościół nie będzie wywierać nacisków na polityków i społeczeństwo, kiedy to małżeństwa bez ślubu nie będą postrzegane za złe, kiedy to wiara w innego niż tego właściwego boga nie będzie postrzegana w Polsce za coś złego i nie będzie piętnowana, szczególnie w małych miejscowościach, kiedy to geje i lesbijki będą mogli/mogły iść do kościoła bez ukrywania swojej 'inności'.

I nie , nie jestem gejem i tak jestem racjonalistą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dalszym ciągu kościół będzie poza prawem, będą gwałty nieletnich bagatelizowane przez władnych oraz przez samych 'wierzących', omijanie podatków, prostytucja, przywłaszczanie mienia oraz wtrącanie się do polityki. Mam nadzieję, że zostanie wprowadzony podatek na kościoły, że będzie równość wszystkich religii , ponieważ w tym kraju to co się wyprawia i na co pozwala sobie kościół to zakrawa po prostu o skandal. Dlaczego w sejmie wisieć ma krzyż skoro moja wiara może byc inna niż katolicka? Powieście tam tez buddę, słoneczko i jeszcze jakieś inne dyndajła, które są symbolem jakiejś wiary? Uprzedzę tych, którzy zaraz napiszą, że krzyż jest jest i był w sejmie od zawsze. Przypomnijcie sobie jak został on tam umieszczony. Przykłady chorej, bezmyślnej wiary oraz kościoła wraz z partiami czerpiącymi z tego różnorakich korzyści można mnożyć w nieskończoność np. Krzyż przed pałacem prezydenckim, krzyż w sejmie.... itp itd. Każda próba obalenia kleru kończy się zamachem na wiarę i boga. Religia i etyka. Dlaczego religia w szkole nazywa się religia? Ponieważ jest to jedyna właściwa religia, którą powinniśmy wpychać swoim dzieciom do głowy prawda? Inne religie nie nazywają się religią, o nich pouczymy się na etyce prawda?

Nie mam pojęcia skąd się bierze opinia o tym, że katolicy (wszyscy) wielbią tak naprawdę księży a nie Boga... Przecież to są normalni ludzie, którzy też nie zgadzają się ze wszystkim co mówią (i robią) duchowni. A dlaczego w sejmie wisi krzyż? Bo Polska do tej pory tj. do czasu aż umarł błogosławiony Jan Paweł II była krajem katolickim. A jeśli Twoja wiara jest inna - trudno. Żyjesz w kraju wciąż chrześcijańskim, więc przyzwyczaj się do tego, że w większości budynków zobaczysz krzyż. Przecież nikt nie zabrania wyznawania w Polsce innych wiar. Jeśli chcesz możesz pójść do synagogi i nikt Cię za to nie zabije. Z tego samego powodu religia w szkole nazywa się religia. Bo chrześcijaństwo to wciąż przeważające wyznanie w naszym kraju. Swego czasu było głośno o tym, że ateistów w szkole obraża krzyż i że katolicy powinni je zdjąć. Tylko to nie chrześcijanie powinni być tolerancyjni dla ateistów, ale ateiści dla chrześcijan. Przecież każdy ma prawo wyznawać religię taką jaka mu się podoba. A w czym przeszkadzał tak ten krzyż? Krzyczał, bił, oślepiał, gwałcił? Nie, poprostu sobie wisiał na ścianie. W szkole na religii uczy się, że dewotyzm to także grzech. Więc to co działo się pod pałacem prezydenckim jest godne politowania. Kościół wydał oświadczenie o przeniesieniu krzyża, ale "mochery" powiedziały stanowcze nie. Prawie stworzyły własny odłam Kościoła. Ale wtedy to już nie był krzyż-znak zbawienia i znak pokoju. To był zwykły kawałek drewna, o który trzeba się bić. I przez takie właśnie sytuacje chrześcijanie są poniżani. A przez to, że Kościół jest wierny tradycjom jest uznawany za staroświecki. Bo teraz toleruje się wszystko. Jak kiedyś napisał Smuggler- ktoś może się wysr... załatwić na środku chodnika, ale ty nie możesz nazwać go ohydnym brudasem bo to rani jego uczucia. I nie mówię tu, że Kościół jest idealny- równie dobrze mógłby oddać trochę pieniędzy na biednych ze swojej kasy a nie zbierać od ludzi... Ale mimo to, to co dzieje się w tym kraju to cyrk. I nie dlatego, że chrześcijan i ich Kościoła jest za dużo w naszym kraju. Ale dlatego, że za dużo jest obelg skierowanych w ich kierunku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że temat fałszywej religijności polaków zrewiduje się bardzo szybko w momencie wymarcia 'mocherostwa' i wprowadzenia podatków na kościół. Wiem, że brzmi to dość dosadnie, ale niestety póki są tacy ludzie, którzy nie potrafią podejmować sami decyzji i są przez kościół dyrygowani, niestety w naszym kraju za wiele się nie zmieni. W dalszym ciągu kościół będzie poza prawem, będą gwałty nieletnich bagatelizowane przez władnych oraz przez samych 'wierzących', omijanie podatków, prostytucja, przywłaszczanie mienia oraz wtrącanie się do polityki.

Należałoby przede wszystkim zauważyć, że większość problemów tego kraju nie ma związku z religią. Religia, aborcja, eutanazja, upolitycznienie religii (tzn. wygłaszanie politycznych kazań z ambon), ochrona pedofilii (księży konkretniej), in vitro... I to by było chyba na tyle. Bardzo niewiele. Zgodziłbym się z kolei, że zamiast dawać religiom pieniądze za pośrednictwem państwa lepszym modelem byłby bezpośredni podatek od wyznawców i odłączenie pośrednictwa państwa, które zbyt arbitralnie przekazuje pieniądze. W Niemczech takie coś się sprawdziło.

Przykłady chorej, bezmyślnej wiary oraz kościoła wraz z partiami czerpiącymi z tego różnorakich korzyści można mnożyć w nieskończoność np. Krzyż przed pałacem prezydenckim, krzyż w sejmie.... itp itd. Każda próba obalenia kleru kończy się zamachem na wiarę i boga. Religia i etyka. Dlaczego religia w szkole nazywa się religia? Ponieważ jest to jedyna właściwa religia, którą powinniśmy wpychać swoim dzieciom do głowy prawda? Inne religie nie nazywają się religią, o nich pouczymy się na etyce prawda?

Krzyż przed pałacem prezydenckim wziął na zakładników wszystkich. Także dostojników kościelnych i był pokazem bezmyślności pewnej części wierzących, ale już nie Kościoła jako takiego. Z kolei religia w szkołach jest wynikiem konkordatu z 1993. Zgodzę się, że Kościół świetnie broni swoich wpływów, ze szkodą dla ludzi w ogóle. Skutkiem jest brak rzetelnej edukacji seksualnej (ze środkami antykoncepcyjnymi włącznie), przymusowa religia w szkole (kiedy powinna być dobrowolna) i iluzoryczna etyka.

Bo chrześcijaństwo to wciąż przeważające wyznanie w naszym kraju.

Jak to obliczyłeś? Tutaj jest przykład, że to nie takie proste. Na dobrą sprawę nie ma chyba rzetelnych statystyk na ten temat.

Ale mimo to, to co dzieje się w tym kraju to cyrk. I nie dlatego, że chrześcijan i ich Kościoła jest za dużo w naszym kraju. Ale dlatego, że za dużo jest obelg skierowanych w ich kierunku.

Mógłbyś rozszerzyć wypowiedź?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojęcia skąd się bierze opinia o tym, że katolicy (wszyscy) wielbią tak naprawdę księży a nie Boga... Przecież to są normalni ludzie, którzy też nie zgadzają się ze wszystkim co mówią (i robią) duchowni. A dlaczego w sejmie wisi krzyż?
Podejrzewam, że dla wielu osób nie będących katolikami mylące jest ich wyznanie wiary: "Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół".

Z tego samego powodu religia w szkole nazywa się religia.
Religia w szkole powinna się nazywać "Katechezą" albo "Religią chrześcijańską, wyznaniem katolickim" - bo jeśli chodzi o inne religie, co najwyżej mogą pojawić się napomknięcia o Judaizmie.

Tylko to nie chrześcijanie powinni być tolerancyjni dla ateistów, ale ateiści dla chrześcijan. Przecież każdy ma prawo wyznawać religię taką jaka mu się podoba. A w czym przeszkadzał tak ten krzyż? Krzyczał, bił, oślepiał, gwałcił?
Dyskusja "o krzyżu" jest powtórką z rozrywki, tylko strony się zmieniły. Przy początkach chrześcijaństwa, kiedy w Rzymie pojawiało się coraz więcej chrześcijańskich senatorów, protestowali oni przeciw stojącemu w senacie posągowi Bogini Zwycięstwa, teraz natomiast podnoszą się głosy oburzenia, gdy ktoś chce zrobić to samo wobec chrześcijan. Poza tym - instytucje publiczne zajmują się wszystkimi obywatelami, także niechrześcijanami, a pracownicy tych instytucji powinni umieć oddzielać życie prywatne, duchowe, od publicznego. Dodatkowo, ponoć "Bóg jest wszędzie" i chyba wystarczy, że ma się go w sercu, prawda? Nie denerwuje mnie to dość, by wychodzić na miasto i pikietować, bo jestem tolerancyjna wobec potrzeb religijnych innych, jednak byłabym wdzięczna, gdyby w tej sytuacji odwdzięczali się tym samym.

I nie dlatego, że chrześcijan i ich Kościoła jest za dużo w naszym kraju. Ale dlatego, że za dużo jest obelg skierowanych w ich kierunku.
Oczywiście, że obelg jest za dużo - ale kierowanych przez wszystkich przeciwko wszystkim. Wydaje mi się, że większym problemem jest to, iż w tej chwili jeszcze bardziej niż wcześniej krytykuje się to, co wcześniej było uznawane za naturalne.

Bo chrześcijaństwo to wciąż przeważające wyznanie w naszym kraju. Swego czasu było głośno o tym, że ateistów w szkole obraża krzyż i że katolicy powinni je zdjąć. Tylko to nie chrześcijanie powinni być tolerancyjni dla ateistów, ale ateiści dla chrześcijan.
Oczywiście, ateiści z założenia są bardziej nietolerancyjni, bo negują istnienie ich bóstwa. Ale uważam też, że chrześcijanie powinni być bardziej tolerancyjni dla politeistów, bo sami negują istnienie wszystkich bogów poza jednym (ateiści idą tylko o jeden krok dalej; wobec ich niewiary również powinna być tolerancja). Swoją drogą, przez długie wieki właśnie chrześcijanom zarzucano ateizm, bo znieważali innych przez negowanie istnienia ich bóstw.

Myślę, że temat fałszywej religijności polaków zrewiduje się bardzo szybko w momencie wymarcia 'mocherostwa' i wprowadzenia podatków na kościół. Wiem, że brzmi to dość dosadnie, ale niestety póki są tacy ludzie, którzy nie potrafią podejmować sami decyzji i są przez kościół dyrygowani, niestety w naszym kraju za wiele się nie zmieni.
Jako studentka historii zapewniam cię: ludzie, którzy dają sobą sterować nie wymrą nigdy, tak samo jak ci, którzy sterują. I nie życzyłabym 'moherom' śmierci, prędzej zmiany nastawienia na mniej radykalne :) Aczkolwiek zgadzam się, że podatki na kościół byłyby fajnym pomysłem, bo wtedy każdy jeszcze raz musiałby się zastanowić, w co tak naprawdę wierzy i dlaczego, a także czy jest gotów za to płacić. W ten sposób żadna ze stron nie miałaby pretensji do drugiej - wtedy dopiero można by pomyśleć o przeprowadzeniu faktycznych badań dotyczących tego, ile osób uważa się za wierzących.

I nie , nie jestem gejem.
Bronisz się przed atakiem, którego nie ma, odpowiadasz na pytanie, na które odpowiedź, jak podejrzewam, nikogo z rozsądnych dyskutantów nie interesuje.

przymusowa religia w szkole (kiedy powinna być dobrowolna) i iluzoryczna etyka.
Fakt, jest się z góry zapisanym, ale tak jak w wypadku katolicyzmu jako takiego - można się wypisać. Gdy zauważyłam w gimnazjum, że prowadzący religie nie potrafią poradzić sobie z odpowiedziami na najprostsze pytania, zwyczajnie poprosiłam w domu o podpisanie zgody na rezygnację z zajęć i zadziałało bez problemu - nim może co najwyżej być nastawienie rodziców [ale na to szkoła nie poradzi], ale i fakt, że od tej pory krążyły po szkole informacje, jakobym należała do jakiejś sekty ;] Natomiast co do etyki - to także zależy od szkoły. W moim liceum mało co było sensownie urządzone, ale etyka rzeczywiście była nieźle przygotowana - prowadził ją doktorant filozofii, czasem w sumie łączyła się też z kółkiem filozoficznym, które również organizował. No i jako przedmiot 'nowo wprowadzany w szkole' ma dopiero czas, żeby wypracować jakieś swoje metody.

Natomiast jeśli chodzi o edukację seksualną w szkole - rzeczywiście kuleje. W podstawówce mieliśmy zajęcia sprowadzające się tylko do faz rozwoju płodu i menstruacji, w liceum na biologii - tłumaczenie metody kalendarzykowej (tzw. watykańskiej ruletki), a faktyczne zajęcia mieliśmy mieć w 4. klasie liceum, jednak ze względu na śmieszność, jaką sprowadziłoby uczenie 'skąd się biorą dzieci' 20-latków, i z tego zrezygnowano.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mjk0317

W dalszym ciągu kościół będzie poza prawem, będą gwałty nieletnich bagatelizowane przez władnych oraz przez samych 'wierzących', omijanie podatków, prostytucja, przywłaszczanie mienia oraz wtrącanie się do polityki.

Raz, że Kościół nie jest poza prawem; dwa: jak długo będą istnieć ludzie, tak długo będą istnieć gwałty (i to raczej nie bagatelizowane, zwłaszcza w czasach, gdy świadomość społeczna rośnie), nie wiem dlaczego akurat czepiać się Kościoła; trzy: omijanie podatków? Jeżeli wiesz coś o takiej sytuacji, to śmiało zgłaszać do US, a to, że prawnie są przewidziane ulgi dla związków wyznaniowych, to należy winić prawodawców, którym to Kościół w naszym kraju nie jest.

Chętnie się dowiem, w jakim stopniu występuje w Kościele prostytucja czy przywłaszczanie mienia, które jest karalne i znajduje się tuż obok kradzieży.

Mam nadzieję, że zostanie wprowadzony podatek na kościoły, że będzie równość wszystkich religii , ponieważ w tym kraju to co się wyprawia i na co pozwala sobie kościół to zakrawa po prostu o skandal.

Co, mianowicie, zakrawa o skandal? Sporo się nie zgadza z pierwotnymi założeniami religii, ale czy coś nie zgadza się z prawem czy moralnością na tyle powszechnie?

Religie są równe. Problemem jest definicja równości. Mają równe szanse i możliwości rozwoju, o ile są zgodne z prawem. Z racjonalnego gospodarowania, jeżeli za równe przyjmiemy, że na każdą należy przeznaczać (z ew. podatku religijnego) równe sumy, to takie równości nie chcę. Nawet jakbym był wyznawcą zaratustrianizmu.

Poza tym Kościół piszemy z wielkiej litery. Nie jest to przejaw szacunku, tylko poprawnej polszczyzny.

Dlaczego w sejmie wisieć ma krzyż skoro moja wiara może byc inna niż katolicka?

Dlatego, że ludzie najwyraźniej sobie tego zażyczyli. Jakby był jakiś poseł buddyjski, to mógłby prosić o powieszenie symbolu buddyzmu, raczej by nie oponowano.

Do wątku o wieszaniu symboli już się odnosiłem. Nie widzę w tym żadnej dyskryminacji.

Uprzedzę tych, którzy zaraz napiszą, że krzyż jest jest i był w sejmie od zawsze. Przypomnijcie sobie jak został on tam umieszczony. Przykłady chorej, bezmyślnej wiary oraz kościoła wraz z partiami czerpiącymi z tego różnorakich korzyści można mnożyć w nieskończoność np. Krzyż przed pałacem prezydenckim, krzyż w sejmie.... itp itd.

Zwłaszcza w pracach o zmianę ustawy dopuszczającej aborcję. Na pewno też mocniejsze, niż w przypadku toruńskiego guru, odcięcie się Kościoła od tamtej szopki nic nie znaczy? Czerpanie z religii polityków - w takim wypadku należy się czepiać samych polityków, stosujących takie metody, niźli daną organizację, chyba że bezpośrednio popiera ona takowe zachowania.

Co jest w tym chorego?

Każda próba obalenia kleru kończy się zamachem na wiarę i boga.

Na wiarę raczej tak, skoro chce się niszczyć jej uczonych czy hierarchów. Zresztą, po co obalać duchowieństwo i na jakiej podstawie? Chyba nawet komunizm pierwotnie dopuszczał ich egzystencję...

Religia i etyka. Dlaczego religia w szkole nazywa się religia? Ponieważ jest to jedyna właściwa religia, którą powinniśmy wpychać swoim dzieciom do głowy prawda?

Nie. A dlaczego makaron nazywa się makaron? Po to, żeby nauczać, że nie istnieje nic lepszego od makaronu?

Na świadectwie jest podana "religia katolicka", swoją drogą. Potocznie jest nazywana "religią" dla uproszczenia. Trochę za głęboko doszukujesz się utajonych krętactw.

Inne religie nie nazywają się religią, o nich pouczymy się na etyce prawda?

Ciekawa teza, tyle że to nieprawda. Jak się trafi na porządnego księdza w liceum, to przez rok będzie opowiadał o etyce i moralności, której ojcami byli zazwyczaj poganie, przez drugi rok - o różnorodnych religiach, ekumenizmie, przez trzeci o naukach Kościoła.

Inne religie nazywają się religiami. Co ma nauka etyki do nauki religii? Mogą się plątać, ale ten semestr, który mi właśnie minął, a na którym miałem etykę, odwoływał się raczej do idei występujących w religiach powszechnie niźli w jakiejś konkretnej.

Mam nadzieję, że dożyję czasów kiedy to wszystkie religie w Polsce będą sobie równe, kiedy to podatki będą płacić wszystkie kościoły, kiedy to kościół nie będzie wywierać nacisków na polityków i społeczeństwo, kiedy to małżeństwa bez ślubu nie będą postrzegane za złe, kiedy to wiara w innego niż tego właściwego boga nie będzie postrzegana w Polsce za coś złego i nie będzie piętnowana, szczególnie w małych miejscowościach, kiedy to geje i lesbijki będą mogli/mogły iść do kościoła bez ukrywania swojej 'inności'.

Czemu ma nie wywierać nacisków na społeczeństwo i na polityków (w sferze prywatnej, kiedy doń należą), jeżeli stoją w obronie pewnego systemu moralnego? Małżeństwa bez ślubu? W sensie cywilne (bo nie są ze ślubem, tylko z przysięgą)? Już od dawna są i funkcjonują jak najbardziej dobrze. Zwłaszcza w przypadku o wiele częściej występujących rozwodów poprzedniego pokolenia. Kwestia decyzji, czy ktoś przyjmie je za "złe", "dobre" czy "neutralne" zależy od niego, więc nie sądzę, by dobrym było ograniczać swobodę wyboru do "dobre" bądź "neutralne", o ile jest oparte na rozumie. Jeśli nie, to należy się czepiać braku pomyślunku, a nie wynikłego z tego wniosku. Raczej nie wini się złych owoców, że wyrosły ze złego drzewa.

Jeśli masz przykłady piętnowania innych wyznań, to śmiało idź do odpowiednich służb wymiaru sprawiedliwości.

Kwestia homoseksualizmu w KK jest w miarę jasna. W tej chwili nawołujesz do zmian w jego strukturze. Na jakiejże to podstawie, jeżeli z fundamentów, na których się opiera, nie można wyciągnąć podobnych założeń?

Oczywiście zakładam, że "chodzić do kościoła" oznacza uczestniczenie w sakramentach. Ekskomunikowani mogą częściowo uczestniczyć w mszy, a wchodzić do budynku mogą wszyscy, o ile nie przeszkadzają bądź nie łamią prawa w inny sposób.

@Blood71

Żyjesz w kraju wciąż chrześcijańskim, więc przyzwyczaj się do tego, że w większości budynków zobaczysz krzyż.

Formalnie jest to kraj neutralny światopoglądowo/umiarkowanie świecki, bez religii państwowej. Praktycznie może w nim żyć formalnie przeważający odsetek katolików, ale mogą postępować tylko tak, by nie deptać praw mniejszości. Faktycznych, nie wyimaginowanych typu: Boże Losie, przez moje okno widać wieżę kościelną! Moja córka będzie indoktrynowana! Żądam zburzenia! Oczywiście kwestia, ilu z formalnych/deklarowanych katolików jest nimi faktycznie jest otwarta i na razie nierozwiązana.

Tylko to nie chrześcijanie powinni być tolerancyjni dla ateistów, ale ateiści dla chrześcijan.

Nie żebym się zgadzał, ale dlaczegoż to? Na jakiej podstawie tak twierdzisz, jeżeli z samych założeń nowożytnej demokracji wynika co innego (nie mówiąc już o aktach prawnych krajowych i międzynarodowych)?

Przecież każdy ma prawo wyznawać religię taką jaka mu się podoba. A w czym przeszkadzał tak ten krzyż? Krzyczał, bił, oślepiał, gwałcił? Nie, poprostu sobie wisiał na ścianie.

Owszem, jednakże to nie powód, by nie tolerować ateistów bądź tolerować ich mniej. Oczywiście mówię o tym, jak powinno być w zasadzie. To, jaką osobą będzie niewierzący, to inna kwestia.

Podatek być może się sprawdził, ale znam skąpstwo tego narodu.

Religia nie powinna być przymusowa i jeżeli jest, to pewno jest gdzie zgłosić. Jest w zamian etyka, nawet całkiem przyjemna. Teraz. Kiedyś to faktycznie była nędza.

@Niziołka

Poza tym - instytucje publiczne zajmują się wszystkimi obywatelami, także niechrześcijanami, a pracownicy tych instytucji powinni umieć oddzielać życie prywatne, duchowe, od publicznego.

Tylko że ew. symbol religijny na ścianie nie wpływa na służbę publiczną... chyba, że ktoś jest wampirem. Kończąc jednak żarty (bo sam lubię krew), to jest to też jeden z problemów, jednakże nie dotyczący tego, że wisi jakiś dany symbol, tylko tego, że często twierdzi się, że nie powinno być związku między dwoma strefami, a powinno: nie powinno być konfliktu między dwoma sferami. Jeżeli obecność krzyża pozostaje w konflikcie, to powinien być zdjęty, tyle że tego na razie nie stwierdzono. Nie stwierdzono też, że taka praktyka jest bezprawna. Zapewne dlatego, że państwo i jego organy oraz instytucje są neutralne w tych kwestiach.

Podobnie jest w kodeksach etycznych - literalna wykładnia sugeruje, że jeżeli urzędnik zyskuje cokolwiek (nawet doświadczenie) przez pracę, to powinien z niej zrezygnować.

Dodatkowo, ponoć "Bóg jest wszędzie" i chyba wystarczy, że ma się go w sercu, prawda?

Bóg jest wszędzie, ale winno być też jeszcze odpowiednie miejsce i elementy czczenia. Tak samo, jeżeli jest możliwość, to wino konsekruje się w złocie, nie w drewnie. Ludzie lubią symbole, i póki są im pomocne, nie łamią prawa, nie pozostają w konflikcie powodującym gorszą służbę publiczną czy nie są sprzeczne z doktryną, to mogą być.

Oczywiście, że obelg jest za dużo - ale kierowanych przez wszystkich przeciwko wszystkim. Wydaje mi się, że większym problemem jest to, iż w tej chwili jeszcze bardziej niż wcześniej krytykuje się to, co wcześniej było uznawane za naturalne.

Raczej chodzi o to, że Kościół łatwo jest krytykować, bo jest to w miarę bezpieczne, zwłaszcza w liberalnych cywilizacjach Europy i Ameryk. Co więcej, to, co chce przekazać Kościół się spłyca i przedstawia wynik tego, jako szczyt ich osiągnięć. Nie braknie takich, którzy twierdzą, że wiara chrześcijańska nie ma sensu, bo nie będziemy spacerować po chmurkach, skoro to, co jest ponad nimi, już odkryliśmy. Względnie można się spotkać z poglądem, że katolicy to niemyślący ciemnogród, modlący się do obrazków, wierzący, że jedzą mięso, które zapewni im skrzydełka, którymi polecą do nieba i będą chodzić po chmurkach. Taki trend. Równie dobrze można się jeszcze spotkać z poglądami, że długowłosa osoba, nosząca koszulkę Metalliki to "szatanista" albo że ateiści są amoralni, ale odnoszę wrażenie, że trend jest akurat taki, jaki wymieniłem w pierwszym przypadku. W obu przypadkach niezwykle krzywdzący i warto z nim walczyć.

Oczywiście, ateiści z założenia są bardziej nietolerancyjni, bo negują istnienie ich bóstwa. Ale uważam też, że chrześcijanie powinni być bardziej tolerancyjni dla politeistów, bo sami negują istnienie wszystkich bogów poza jednym (ateiści idą tylko o jeden krok dalej; wobec ich niewiary również powinna być tolerancja). Swoją drogą, przez długie wieki właśnie chrześcijanom zarzucano ateizm, bo znieważali innych przez negowanie istnienia ich bóstw.

Pogląd, że żaden bóg nie istnieje, jeszcze nie przyczynia się do bycia bardziej nietolerancyjnym. Problem pojawia się wtedy, co sądzimy o tych, którzy nie sądzą tak jak my. Nie dziwię się, że ludzie lubią traktować się jako "lepsi", bo są tacy, a nie inni, niemniej nie zaakceptuję tego, by poniżać z powodu subiektywnych innych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mamy już wypowiedź rzecznika KrK na Polskę, czyli kolejny post behemorta :tongue:

Raz, że Kościół nie jest poza prawem;

Racja, nie poza prawem tylko ponad prawem. Drobna różnica.

trzy: omijanie podatków? Jeżeli wiesz coś o takiej sytuacji, to śmiało zgłaszać do US, a to, że prawnie są przewidziane ulgi dla związków wyznaniowych, to należy winić prawodawców, którym to Kościół w naszym kraju nie jest.

Jeden mechanizm. Kościół wspiera partie polityczne, które zapewnią mu uprzywilejowany status pod względem podatkowym i będzie korzystał ze swojego wpływu (choć jest on mniejszy niż się hierarchom wydaje). Jednak tutaj dochodzi jeszcze mentalność polskiej klasy politycznej, która boi się zadrzeć z klerem ze strachu przed utratą głosów. Przecież nawet za SLD i Millera były umizgi do KrK zamiast zaprowadzenia porządku raz na zawsze.

Co, mianowicie, zakrawa o skandal?

Np. to że z państwowych pieniędzy funduje się katolikom i Kościołowi Świątynie Opatrzności. Oczywiście w jakże katolickiej Polsce nie udało się zebrać odpowiedniej sumy ze składek, więc księża spieszą z wyciągniętą łapą do państwa. Skandalem była działalność Komisji Majątkowej, która "oddawała" Kościołowi znacznie więcej nieruchomości niż mu się należało. Później obrotni zakonnicy sprzedawali uzyskaną za darmo ziemię deweloperom pod budowę hipermarketów za grube miliony.

Dlatego, że ludzie najwyraźniej sobie tego zażyczyli. Jakby był jakiś poseł buddyjski, to mógłby prosić o powieszenie symbolu buddyzmu, raczej by nie oponowano.

To ja poproszę o zawieszenie symbolu ateistycznego czyli pustej ściany.

Czerpanie z religii polityków - w takim wypadku należy się czepiać samych polityków, stosujących takie metody, niźli daną organizację, chyba że bezpośrednio popiera ona takowe zachowania.

Tylko, że to działa w obie strony i nie tylko politycy są temu winni.

Na świadectwie jest podana "religia katolicka", swoją drogą. Potocznie jest nazywana "religią" dla uproszczenia. Trochę za głęboko doszukujesz się utajonych krętactw.

Nie zbaczaj z tematu. Jak wprowadzano religię do szkół, to były zapewnienia, że jako lekcje dodatkowe, po normalnych zajęciach a katecheci nie będą otrzymywali pensji ze środków publicznych. Jak to się skończyło wszyscy wiemy. Najbardziej perfidne jest wrzucanie takiej religii do samego "środka" planu , tak żeby ci którzy na nią nie chodzili, musieli bezczynnie siedzieć w szkole. Pewnie gdyby była na końcu mnóstwo uczniów po prostu urywałoby się z takich bezsensownych zajęć.

Ciekawa teza, tyle że to nieprawda. Jak się trafi na porządnego księdza w liceum, to przez rok będzie opowiadał o etyce i moralności, której ojcami byli zazwyczaj poganie, przez drugi rok - o różnorodnych religiach, ekumenizmie, przez trzeci o naukach Kościoła.

Byłem raz na takiej lekcji. Rysunki jakiegoś trójkąta z okiem (obserwator czy co?), rozdawane zdjęcia Chrystusa i Maryji. Indoktrynacja w czystej postaci. Wszystkie informacje podawane jako jedynie słuszne prawdy, tak że małe dziecko nie ma jak sobie wyrobić na dany temat opinii. W końcu wydaje się, że to jedyny słuszny wybór, bo innego w ogóle się nie przedstawia. Później jak człowiek dowiaduje się o innych, jest już za późno na zmianę, bo w końcu wierzył jakiś czas i idiotycznie byłoby to zmieniać.

Nie żebym się zgadzał, ale dlaczegoż to? Na jakiej podstawie tak twierdzisz, jeżeli z samych założeń nowożytnej demokracji wynika co innego (nie mówiąc już o aktach prawnych krajowych i międzynarodowych)?

Może dlatego, że chrześcijanie mogą się obrazić za zdeptanie ich "uczuć religijnych", a ateiści już nie, bo nie wyznają żadnej religii. Krzyże w szkołach i urzędach są dla mnie obrazą moich uczuć religijnych! Prosze je zdjąć! Może przesadzam, ale jest to ponury symbol, którym katolicy chcą pokazać reszcie "kto tu naprawdę rządzi".

Podatek być może się sprawdził, ale znam skąpstwo tego narodu.

I o to chodzi! Być może jeden i drugi hierarcha będzie musiał się przesiąść ze swojego Maybacha do skromniejszego samochodu. Nie będzie się stawiało masy kościołów (już teraz na msze regularnie chodzi ok. 25% wiernych), trzeba będzie rozsądniej dysponować funduszami. Ja mam dość przymusu płacenia na Kościół, niech wprowadzą składki od wiernych i w końcu okaże się jak bardzo wierzący są Polacy.

Raczej chodzi o to, że Kościół łatwo jest krytykować, bo jest to w miarę bezpieczne, zwłaszcza w liberalnych cywilizacjach Europy i Ameryk.

Na pewno nie w Polsce. Od razy dostaje się łatkę wojującego antyklerykała. Człowieka niespełna rozumu, którego nalezy zwalczać. Jakiś radny protestował przeciw nagłaśnianiu mszy przez głośniki w Częstochowie i został przez grupy "wiernych" określony mianem niemal szatana, dostawał pogróżki. Nawet dla szarego obywatela nie jest to takie łatwe, bo od razu ksiądz zacznie rozpowiadać na mszy "a ten i ten nie chodzą do kościoła", ludzie zaczną plotkować, itd. Nic przyjemnego. Sam znam osoby, który posyłały dzieci na religię, żeby te nie musiały się obawiać, że zostaną napiętnowane jako odmieńcy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, jest się z góry zapisanym, ale tak jak w wypadku katolicyzmu jako takiego - można się wypisać.

Owszem, ale w obecnym układzie powinno się deklarować chęć uczestnictwa w zajęciach. Dlaczego zatem ja muszę deklarować niechęć uczestnictwa? Tak na to patrząc religia w szkołach jest obowiązkowa, a powinna być dobrowolna.

[...] dwa: jak długo będą istnieć ludzie, tak długo będą istnieć gwałty (i to raczej nie bagatelizowane, zwłaszcza w czasach, gdy świadomość społeczna rośnie), nie wiem dlaczego akurat czepiać się Kościoła [...]

Bagatelizowaniem bym tego nie nazwał. Chyba da się jakoś inaczej określić udzielanie pomocy przestępcy, ukrywanie dowodów, utrudnianie śledztwa? Ponieważ Kościół de facto chroni księży-pedofilów przed odpowiedzialnością karną? Pedofilia ogólnie jest zła (co innego sprawy seksualne zachodzące pomiędzy dobrowolnie pomiędzy dwojgiem dorosłych ludzi), ale Kościół jest krytykowany za to, co dzieje się w jego środowisku i nic (lub niewiele) z tego powodu robi.

Dlatego, że ludzie najwyraźniej sobie tego zażyczyli. Jakby był jakiś poseł buddyjski, to mógłby prosić o powieszenie symbolu buddyzmu, raczej by nie oponowano.

Powieszono go podczas podczas uroczystej ceremonii, z którą można się zapoznać tutaj. Sondę zrobiono po, a samo wieszanie krzyża było samowolką dwóch posłów, którzy przybicia krzyża dokonali ciemną nocą, jak dwa złodzieje.

Ciekawa teza, tyle że to nieprawda. Jak się trafi na porządnego księdza w liceum, to przez rok będzie opowiadał o etyce i moralności, której ojcami byli zazwyczaj poganie, przez drugi rok - o różnorodnych religiach, ekumenizmie, przez trzeci o naukach Kościoła.

To chyba od księdza zależy i tutaj trzeba mieć szczęście. Z tego co słyszałem od kolegów za czasów swojej edukacji to cała sprawa w większości przypadków sprowadza się do przedstawiania jedynego słusznego poglądu (katolickiego) i tłumienia wszelkich innych stanowisk. Jak dla mnie jest to tępa indoktrynacja, bo więcej można osiągnąć rzeczowymi argumentami, próbując drugiego człowieka przekonać, a nie terroryzować. Sporo osób chodziło na religię, bo była wliczana do średniej ocen i przez to podbijała statystykę, a była dosyć prosta. Swego czasu był spór o sens wliczania religii do średniej. Przedmiot nieobowiązkowy?

Podatek być może się sprawdził, ale znam skąpstwo tego narodu.

I co z tego...? Jeśli ktoś nie chce płacić bezpośredniego podatku od wiary to świadczy chyba o trwałości jego wiary, skoro przekłada materialne srebrniki nad religię oferującą zbawienie duszy i życie wieczne, które wszak jest bezcenne? Poza tym, przecież nie doszedłby żaden nowy podatek. To byłby ten sam podatek, tylko pobierany BEZPOŚREDNIO i zależny od religii/wyznania. W ten sposób byłoby jasne ilu jest konkretnych wierzących i ile każda religia/wyznanie powinna pieniędzy otrzymywać. Tyle, że powoduje to kilka problemów - znana jest wtedy DOKŁADNA (lub przybliżona) liczba wiernych (czyli taki Kościół Katolicki traci siłę przebicia, bo nagle wyszłoby, że katolików wcale nie ma tak wielu), wpływy z podatków OD WSZYSTKICH, oceniane ARBITRALNIE na podstawie NIERZETELNYCH statystyk są o wiele mniejsze i pewnie mniejsza byłaby liczba wiernych niż wskazują to statystyki kościelne.

Raczej chodzi o to, że Kościół łatwo jest krytykować, bo jest to w miarę bezpieczne, zwłaszcza w liberalnych cywilizacjach Europy i Ameryk.

No tak, bo nie może zachodzić taka sytuacja, że ktoś dostrzega wady Kościoła i je wytyka. Nie ma to też związku z tym, że żyjemy w Polsce jesteśmy zalewani informacjami na temat chrześcijaństwa/katolicyzmu. Do otwartej krytyki katolicyzmu trzeba jednak mieć sporo odwagi, więc nie mów, że to łatwe lub bezpieczne. Wcale takie nie jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja, nie poza prawem tylko ponad prawem. Drobna różnica.

Rozwiń. Kiedy to konkretnie Kościół stoi ponad prawem? (Przy okazji możesz konkretniej wytłumaczyć co rozumiesz poprzez termin "stania ponad prawem".)

To ja poproszę o zawieszenie symbolu ateistycznego czyli pustej ściany.

Widzisz jak ateizm jest forsowany? Zazwyczaj na jedną ścianę z zawieszonym krzyżem, przypadają trzy puste. :>

Z tego co słyszałem od kolegów za czasów swojej edukacji to cała sprawa w większości przypadków sprowadza się do przedstawiania jedynego słusznego poglądu (katolickiego) i tłumienia wszelkich innych stanowisk. Jak dla mnie jest to tępa indoktrynacja, bo więcej można osiągnąć rzeczowymi argumentami, próbując drugiego człowieka przekonać, a nie terroryzować.

Coś w tym jest. Mój ostatni katecheta był niezwykle zamknięty na dyskusje o innych poglądach i religiach. Szczególnie obrywało się Świadkom Jehowy. Z punktu widzenia samego Kościoła to sekta, więc czymś normalnym jest, że ich nie tolerują. Rozumiałem jeszcze to, że mieliśmy specjalne zajęcia poświęcone temu jak sobie z nimi radzić. IMO ksiądz mógł sobie jednak darować ciągłe besztanie i ciągłe naigrywanie się z ludzi, bądź co bądź wierzących w Boga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwiń. Kiedy to konkretnie Kościół stoi ponad prawem? (Przy okazji możesz konkretniej wytłumaczyć co rozumiesz poprzez termin "stania ponad prawem".)

Rozumiem to jako stosowanie podwójnych standradów. Istnieją w Polsce prawa, które obowiązują wszystkich, jednak Kościół może sobie pozwolić na więcej i je przekraczać bez większych konsekwencji ze strony państwa. Przykłady? Działalność owej Komisji Majątkowej, która zajmowała się rozdawnictwem ziemi dla Kościoła. Oczywiście nie mówię o wypadkach, gdy miał do niej prawo, tylko jak wysuwał roszczenia i otrzymywał świetne grunty, które mu się nie należały. Pamiętam sytuację jak jedna zakonnica pobiła niepełnosprawne dziecko, bo to krzyczało. Film pokazano lokalnemu zwierzchnikowi sił policji, który nie dopatrzył się w jej zachowaniu niczego złego. Gdyby coś takiego zrobiła Kowalska czy Iksiński, to organy państwowe szybko by się nim zajęły. Już nie mówię o sytuacjach, gdy ksiądz podejrzewany jest o popełnienie jakiegoś przestępstwa wówczas Kościół stara się utrudnić dochodzenie i przenosi delikwenta gdzieś do innej parafii, żeby tam mógł grzeszyć. Oczywiście pewnie ciężkie przestępstwa klerowi nie ujdą na sucho, ale na pewno jest traktowany w sposób bardziej uprzywilejowany od szarego obywatela.

Widzisz jak ateizm jest forsowany? Zazwyczaj na jedną ścianę z zawieszonym krzyżem, przypadają trzy puste.

Miałem na myśli tą ścianę, która jest zasłonięta przez symbol religijny :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Face

No i mamy już wypowiedź rzecznika KrK na Polskę, czyli kolejny post behemorta :P

Jo, jo... :wink:

Racja, nie poza prawem tylko ponad prawem. Drobna różnica.

Ponad też nie. Oczywiście mówię, jakie jest prawo, nie praktyka. Z praktyki to mogę narzekać na nędzną pracę danych organów sprawiedliwości.

Jeden mechanizm. Kościół wspiera partie polityczne, które zapewnią mu uprzywilejowany status pod względem podatkowym i będzie korzystał ze swojego wpływu (choć jest on mniejszy niż się hierarchom wydaje). Jednak tutaj dochodzi jeszcze mentalność polskiej klasy politycznej, która boi się zadrzeć z klerem ze strachu przed utratą głosów. Przecież nawet za SLD i Millera były umizgi do KrK zamiast zaprowadzenia porządku raz na zawsze.

I z tego powodu należy się czepiać Kościoła? Czy może raczej polityków?

Co masz na myśli z porządkiem raz na zawsze?

Czy jest to konsekwencją chęci-niechęci hierarchów (a raczej zakonników) czy też tego, że spora część jednak należy do Kościoła i uczestniczy w jego życiu, wyciągając samemu wnioski z kosmosu?

Np. to że z państwowych pieniędzy funduje się katolikom i Kościołowi Świątynie Opatrzności. Oczywiście w jakże katolickiej Polsce nie udało się zebrać odpowiedniej sumy ze składek, więc księża spieszą z wyciągniętą łapą do państwa. Skandalem była działalność Komisji Majątkowej, która "oddawała" Kościołowi znacznie więcej nieruchomości niż mu się należało. Później obrotni zakonnicy sprzedawali uzyskaną za darmo ziemię deweloperom pod budowę hipermarketów za grube miliony.

Ach, to. Przyznaję, budowa kolejnych świątyni kalibru nieraz większego niż starożytne świątynie czy inne budynki (kiedyś był Tadż Mahal, teraz będzie Tadź Moher - widzę, że moja nazwa się przyjęła, tak swoją drogą).

KM była kolejnym bublem prawnym na szybko.

To ja poproszę o zawieszenie symbolu ateistycznego czyli pustej ściany.

To jest symbolem ateistycznym? Pierwsze słyszę.

Tylko, że to działa w obie strony i nie tylko politycy są temu winni.

Owszem.

Nie zbaczaj z tematu.

Nie zbaczam. Zarzucono, że w szkole oficjalna nazwa tego przedmiotu to "religia", a innych by religiami nie nazwano, bo ta jest jedynie słuszna. Najwyraźniej taki drobny szczegół, że tak nie jest, jest nieważny...

Jak wprowadzano religię do szkół, to były zapewnienia, że jako lekcje dodatkowe, po normalnych zajęciach a katecheci nie będą otrzymywali pensji ze środków publicznych. Jak to się skończyło wszyscy wiemy.

Że po normalnych zajęciach i że nie będzie im płacone, to było trochę naiwne, jeśli ktoś w to uwierzył. Za pracę się płaci. Tak, nawet duchownych czy katechetów. Prawo pracy. A lekcje są dodatkowe, zamienne z etyką. Jeśli szkoła nie zapewnia etyki, to już problem szkoły.

Najbardziej perfidne jest wrzucanie takiej religii do samego "środka" planu , tak żeby ci którzy na nią nie chodzili, musieli bezczynnie siedzieć w szkole. Pewnie gdyby była na końcu mnóstwo uczniów po prostu urywałoby się z takich bezsensownych zajęć.

Straszne... Prawie jak WF dla męskiej części w środku czwartku, kiedy dziewczyny musiały czekać dwie godziny na kluczowy przedmiot. To dopiero perfidne...

Myślę, że zbyt głęboko doszukujesz się krętactw.

Zapewne tak, uciekaliby. Uczniowie jednak nie narzekają raczej na możność uczestniczenia w religii, jeżeli zazwyczaj z księdzem idzie się dogadać, by puścił wcześniej. Zaskakujące, że u mnie nie uciekali, mimo że byli... jak to się mówi: wierzący, niepraktykujący.

Byłem raz na takiej lekcji. Rysunki jakiegoś trójkąta z okiem (obserwator czy co?), rozdawane zdjęcia Chrystusa i Maryji. Indoktrynacja w czystej postaci.

Raczej Modron :)

Cóż, ja miałem takie lekcje przez trzy licealna lata i zapewniam, to nie jest taka lekcja.

Wszystkie informacje podawane jako jedynie słuszne prawdy, tak że małe dziecko nie ma jak sobie wyrobić na dany temat opinii.

Ach, mówimy o latach maleńkości. Ciężko byłoby nauczać siedmiolatka o Sokratesie, Arystotelesie, Św. Tomaszu i innych, tak samo przy omawianiu niejednoznacznych artykułów KKK, które zostały przekręcone przez otoczenie. Obrazki to swoista nagroda i raczej nie ma co się oszukiwać, że taki system nie działa w przypadku młodych ludzi. Znając jednak wpływ środowiska, to dzieci już gdzieś tak od 2-3 klasy podstawówki zaczynają dyskutować z katechetami. Zaworem bezpieczeństwa są też rodzice.

A o wyrobienie opinii się nie martw, przed nim jeszcze wiele życia. W tym okres dojrzewania, spotkania się z odmiennymi opiniami, zdaniem rodziców, rodziny... Zbyt wiele zmiennych, by to tak jednoznacznie rozstrzygać.

W końcu wydaje się, że to jedyny słuszny wybór, bo innego w ogóle się nie przedstawia. Później jak człowiek dowiaduje się o innych, jest już za późno na zmianę, bo w końcu wierzył jakiś czas i idiotycznie byłoby to zmieniać.

Gdyby to było prawdą, byłbym niezmienny w tej naturze.

Czemu idiotyczne? Poglądy zmieniają się cały czas. Jeżeli mam wyliczyć, co z poglądów mi zostało z dzieciństwa, to by mi wystarczyło palców na jednej ręce. Zmieniamy się, czy tego chcemy, czy nie, na podstawie wielu źródeł, nie tylko jakiegoś wszechmocnego Kościoła, czającego się za rogami i porywającego dzieci jak czarownice z baśni.

Naturalnie nie radzę odbywać "pielgrzymek" z przedszkolakami do RM, bo tam dostanie się 20 obrazków, teczkę i pięć gotowych do wysłania przelewów.

Może dlatego, że chrześcijanie mogą się obrazić za zdeptanie ich "uczuć religijnych", a ateiści już nie, bo nie wyznają żadnej religii.

Cóż, ateizm również ma uczucia religijne. Dla mnie to jednakie, czy ktoś kogoś nazywa kretynem, bo wierzy, czy ograniczonym umysłowo, bo nie wierzy.

Krzyże w szkołach i urzędach są dla mnie obrazą moich uczuć religijnych! Prosze je zdjąć!

Dlaczego łamią? Które uczucia naruszają?

Podobne przestępstwa bądź wykroczenia bazują na kategoriach obiektywnych, nie subiektywnych. Jeżeli są łamane faktyczne, a nie "źle" wytworzone uczucia, to nie widzę problemu w dochodzeniu sprawiedliwości, zarówno pojedynczo (zwykłe znieważenie/zniesławienie) bądź grupowo (znieważanie grupy ze względu na...).

Może przesadzam, ale jest to ponury symbol, którym katolicy chcą pokazać reszcie "kto tu naprawdę rządzi".

Nie jest to moim zamiarem. Powątpiewam czy i innych. Nie mam wystarczających danych do potwierdzenia tej tezy.

I o to chodzi! Być może jeden i drugi hierarcha będzie musiał się przesiąść ze swojego Maybacha do skromniejszego samochodu.

Nie o to chodzi. Chodzi raczej o to, że ludzie nie będą płacić, bo "jakże to", a do kościołów i tak będą uczęszczać. Jak proboszcz spróbuje coś powiedzieć, to wywiozą go na taczkach albo zrobią szopkę w wydaniu przedpałacowym jeszcze raz, tyle że w większej ilości miejsc. Względnie stworzą jakiś groźny odłam, niepowiązany już z KrK. Nie powiem, żeby to ostatnie rozwiązanie było szczególnie złe, ale jako że ma się dbać o dusze innych (nie portfele), to można ich ustrzec przed możliwą (według Kościoła) głupotą. Jeśli jednak tego nie chcą...

Nie będzie się stawiało masy kościołów (już teraz na msze regularnie chodzi ok. 25% wiernych), trzeba będzie rozsądniej dysponować funduszami. Ja mam dość przymusu płacenia na Kościół, niech wprowadzą składki od wiernych i w końcu okaże się jak bardzo wierzący są Polacy.

Polacy z Bogiem będą się targować, jeśli będą musieli płacić.

W kwestii takowego podatku jestem jak najbardziej otwarty na wprowadzenie. Spróbujmy, o ile ktoś będzie wiedział, na jakim poziomie go ustalać, jak dostosowywać do inflacji, zmian na rynku, opracuje możliwość jego wzrostu bądź spadku...

Na pewno nie w Polsce. Od razy dostaje się łatkę wojującego antyklerykała. Człowieka niespełna rozumu, którego nalezy zwalczać.

Nie mówię, że bezszkodowo w obrębie wszystkich środowisk (bo tego nigdzie nie ma), tylko bezpiecznie. W Anglii mogą (takie działania) budzić zniesmaczenie katolików, u nas też. Tylko, że u nas jest ich więcej.

Łatka wojującego antyklerykała nie jest jakoś specjalnie uciążliwa. No, może taka mniejsza, bezbożnika, nie. Sam ją mam i nie z tego powodu, że na kolędzie nic nie daję.

Jakiś radny protestował przeciw nagłaśnianiu mszy przez głośniki w Częstochowie i został przez grupy "wiernych" określony mianem niemal szatana, dostawał pogróżki.

Jeśli otrzymujesz pogróżki, to śmiało marsz do prokuratury albo na policję. Nie wiem, czemu ludzie się tak ich boją.

W Częstochowie, powiadasz? Czy to nie była przypadkiem msza z uczestnictwem "rodziny RM"?

Nawet dla szarego obywatela nie jest to takie łatwe, bo od razu ksiądz zacznie rozpowiadać na mszy "a ten i ten nie chodzą do kościoła", ludzie zaczną plotkować, itd. Nic przyjemnego.

Czy ja wiem... Sam nie uczestniczę we wszystkich mszach (głównie dlatego, że sporo ludzi zachowuje się jak zwierzęta, zakłócając całe spotkanie - więc chodzę wczesnym porankiem albo późnym wieczorem do zakonników), a ludzie nie spluwają z niesmakiem gdy przechodzę, psy nie uciekają, dzieci się nie krztuszą, czarna chmura za mną nie lata.

Jeżeli ty lub ktokolwiek inny cierpi z tego powodu (plotkowania i naruszania, częściowo, prywatności, to szczerze współczuję. Tak nie powinno być.

Pytanie jednak, czy skłonność do plotek zależy od wiary. Czy ateistyczne babcie w wyimaginowanym państwie nie plotkowałyby, że XYZ nie chodzi na, chociażby, "spotkania rozumu"?

Sądzę, że to problem ludzi, nie religii.

Sam znam osoby, który posyłały dzieci na religię, żeby te nie musiały się obawiać, że zostaną napiętnowane jako odmieńcy.

Nie tylko ty. Problem w tym, że dom wybudowany na piasku zbytnio się nie ostoi, więc czynią to wyłącznie na własną szkodę. Obecną bądź przyszłą.

Nie neguję problemu, jest on dość poważny, jednak sądzę, iż jest także malejący.

@Holy

Bagatelizowaniem bym tego nie nazwał. Chyba da się jakoś inaczej określić udzielanie pomocy przestępcy, ukrywanie dowodów, utrudnianie śledztwa?

Przestępstwem, o ile jest niezgodne z prawem. To tylko taka zasada, bo sądzę, że wszystkie są, ale nie wszystkie muszą być ukarane.

Ponieważ Kościół de facto chroni księży-pedofilów przed odpowiedzialnością karną? Pedofilia ogólnie jest zła (co innego sprawy seksualne zachodzące pomiędzy dobrowolnie pomiędzy dwojgiem dorosłych ludzi), ale Kościół jest krytykowany za to, co dzieje się w jego środowisku i nic (lub niewiele) z tego powodu robi.

Jeżeli owszem, to fakt - jest to złe. Jeżeli natomiast same ofiary pozywają, a nie składają akt oskarżenia (bezpośrednio bądź nie), to ciężko wtedy obwiniać Kościół, że chroni. Zwłaszcza po oświadczeniach Watykanu i osobistym działaniu papieża. Co nie znaczy, że nie powinno się takowych wywalać z Kościoła precz, moim zdaniem.

Co nie zmienia faktu, że takowe sytuację coraz częściej wychodzą na światło dzienne, a, wbrew pozorom, takie sprawy nie pozostają bezkarne. Nawet w Detektywach można o takowych poczytać, a zdarzają się dość często.

Tak na marginesie, to "Pardon" nie jest najlepszym źródłem informacji.

Powieszono go podczas podczas uroczystej ceremonii, z którą można się zapoznać tutaj. Sondę zrobiono po, a samo wieszanie krzyża było samowolką dwóch posłów, którzy przybicia krzyża dokonali ciemną nocą, jak dwa złodzieje.

Owszem, co nie zmienia faktu, że zostało to... zatwierdzone, bo ciężko mówić o prawnym usankcjonowaniu. Swoją drogą, w takim przypadku, należałoby sondę powtórzyć.

To chyba od księdza zależy i tutaj trzeba mieć szczęście. Z tego co słyszałem od kolegów za czasów swojej edukacji to cała sprawa w większości przypadków sprowadza się do przedstawiania jedynego słusznego poglądu (katolickiego) i tłumienia wszelkich innych stanowisk.

Dobrze więc, że takowe zachowania raczej nie spotykają się z akceptacją wśród rzeszy uczniowskiej. Dodać należy też, że takie działania są czynione przez Kościół (a raczej hierarchów) na własną szkodę.

Jak dla mnie jest to tępa indoktrynacja, bo więcej można osiągnąć rzeczowymi argumentami, próbując drugiego człowieka przekonać, a nie terroryzować.

Chyba trochę przeceniasz księży, jeśli chodzi o zdolności terrorystyczne. Jakie terroryzowanie masz na myśli? Czy obecna młodzież tak łatwo da się poddać wycackanym z palca "groźbom"?

Sporo osób chodziło na religię, bo była wliczana do średniej ocen i przez to podbijała statystykę, a była dosyć prosta. Swego czasu był spór o sens wliczania religii do średniej. Przedmiot nieobowiązkowy?

Skoro już ropa zalała ogródek, który się hodowało, to można zapomnieć o ogródku i zacząć ją wydobywać.

Kiedyś był nieobowiązkowy, a stał się obowiązkowy wliczany do średniej. Co nie znaczy, że kilka osób z mojego roku skończyło z trójami na szynach. Miałem najwyraźniej szczęście.

I co z tego...? Jeśli ktoś nie chce płacić bezpośredniego podatku od wiary to świadczy chyba o trwałości jego wiary, skoro przekłada materialne srebrniki nad religię oferującą zbawienie duszy i życie wieczne, które wszak jest bezcenne?

Dużo z tego, ale to była taka luźna uwaga. Nie jestem oponentem takowego rozwiązania.

No tak, bo nie może zachodzić taka sytuacja, że ktoś dostrzega wady Kościoła i je wytyka.

Nie o to chodzi. Dziwi mnie po prostu sytuacja, kiedy wielu (w Europie czy Amerykach) jest tak skłonnych, chętnych i gorliwych do plucia na chrześcijaństwo czy dany Kościół, a w pojedynczym przypadku znieważania Islamu interweniuje prezydent i organizacje międzynarodowe, by "lepiej XYZ zaprzestał takiej działalności". Z naciskiem na lepiej. Nietrudno zgadnąć, o jakim kraju mówię. Dużo też zależy od panującego uregulowania dot. kwestii religijnych i wpływu na sferę publiczną.

Opluwanie to nie to samo co krytyka.

Nie ma to też związku z tym, że żyjemy w Polsce jesteśmy zalewani informacjami na temat chrześcijaństwa/katolicyzmu. Do otwartej krytyki katolicyzmu trzeba jednak mieć sporo odwagi, więc nie mów, że to łatwe lub bezpieczne. Wcale takie nie jest.

Mnie się udaje. Mam wszystkie kończyny, organy, do kościoła chodzę, ludzie przede mną nie uciekają. Może po prostu jestem ograniczony do wąskiego spektrum obserwacji... a może po prostu dostrzegam, że można walczyć o swoje, a większego niebezpieczeństwa raczej nie ma. Łatwo (gdy już ma się argumenty) jest się także wypowiadać, co nie znaczy, że takie, a takie środowiska nie zareagują w taki, a nie inny sposób. Na to się nie ma zbytnio wpływu.

@...AAA...

Żeby nie było, to owszem, Świadkom Jehowy się obrywa. U mnie się jednak skupiono na opracowaniu ich doktryny, dogmatów czy nauk, a nie na tym, że stoją na ulicach i "zaczepiają" (nic w tym złego, lepsze to niż ankieterzy czy obwoźni akwizytorzy, niemniej i tam nie brakuje "bronienia prawd", a ja jakoś niespecjalnie mam ochotę słuchać po raz n-ty, że Szatan jest bogiem ziemi w pełnym tego słowa znaczeniu, ale może po prostu mam pecha). Co nie oznacza, że w praktyce idzie im źle. Powiem więcej - swoim zachowaniem często dają wielokrotnie lepsze świadectwo niż niejeden katolik.

Tak, mnie też straszono, by do nich nie podchodzić. Sprawę olałem, z paroma gadałem poza moim domem i ciągle żyję. Nie miałem samego miodu na lekcjach religii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponad też nie. Oczywiście mówię, jakie jest prawo, nie praktyka. Z praktyki to mogę narzekać na nędzną pracę danych organów sprawiedliwości.

Ja nie mam na myśli teorii, tylko praktykę i bawić się w filozoficzne dysputy nie zamierzam.

I z tego powodu należy się czepiać Kościoła? Czy może raczej polityków?

Co masz na myśli z porządkiem raz na zawsze?

Postawić pod ścianą jak za Stalina i rozstrzelać, a kościoły zburzyć. Miałem na myśli skończenie z poddańczą wobec kleru postawą polskich polityków. Stosowanie tych samych praw dla wszystkich. Oczywiście ty czepiasz się słówek i już myślisz, że ja bym wprowadził totalitarne metody walki z Kościołem.

To jest symbolem ateistycznym? Pierwsze słyszę.

To właśnie jest symbol tej "tolerancji" katolików. Ja mogę obrazić ich uczucia religijne, a oni moich nie bom cham i sodomita. W przestrzeni publicznej nie powinno być miejsca na symbole religijne, bo podobno wiara jest prywatną sprawą każdego człowieka. Po kiego buduje się tryliard kościołów, żeby wieszać krzyże na każdej ścianie. Ja katolickim posłom nie zabraniam wieszać dewocjonalii w ich prywatnych mieszkaniach. Jednak w konstytucji jasno stoi, że państwo jest świeckie.

Nie zbaczam. Zarzucono, że w szkole oficjalna nazwa tego przedmiotu to "religia", a innych by religiami nie nazwano, bo ta jest jedynie słuszna. Najwyraźniej taki drobny szczegół, że tak nie jest, jest nieważny...

Chyba u ciebie tak było. U nas zawsze była to po prostu religia, na wszystkich świadectwach mam napisane religia/etyka przy czym możliwości uczęszczania na etykę były w naszej szkole zerowe.

Że po normalnych zajęciach i że nie będzie im płacone, to było trochę naiwne, jeśli ktoś w to uwierzył. Za pracę się płaci. Tak, nawet duchownych czy katechetów. Prawo pracy. A lekcje są dodatkowe, zamienne z etyką.

Albo żyjesz w innej rzeczywistości, albo po prostu kłamiesz. Religia wcale nie była "po normalnych zajęciach", ale została włożona w środek, żeby wszyscy musieli się dłużej kisić w szkole. Była traktowana jako normalne zajęcia, z których trzeba się było zwalniać. Skoro jest dodatkowa, to czemu przez tyle lat musiałem przynosić zaświadczenie podpisane przez rodziców o chęci nieuczęszczania na religię? Powiem ci. Wprowadzono taki system, żeby nastraszyć jak najwięcej rodziców. Gdyby zapisywano tylko zgłaszających się, to część po prostu by te zajęcia olała. Tak mozna było wywrzeć presję na rodzicach i wrzucić wszystkich do jednego worka. Od razu widać kto jest czarną owcą w zdrowym katolickim społeczeństwie. Poza tym niech Kościół płaci za katechetów z tego co uzbiera na tacę. Jak na razie to państwo płaci kościelnym, po to żeby indoktrynowali młodzież w "duchu religii katolickiej". Podwójna korzyść dla Kościoła.

Zapewne tak, uciekaliby. Uczniowie jednak nie narzekają raczej na możność uczestniczenia w religii, jeżeli zazwyczaj z księdzem idzie się dogadać, by puścił wcześniej. Zaskakujące, że u mnie nie uciekali, mimo że byli... jak to się mówi: wierzący, niepraktykujący.

Zawsze można sobie łatwy sposób poprawić średnią takim pseudoprzedmiotem, a poza tym lepiej się nie wychylać, bo co ludzie powiedzą? Poza tym nie nazywaj tego "możnością uczestnictwa" tylko przymusem religijnym. Przecież dziecko nie ma tu nic do gadania. Jak nie dostanie podpisu od rodziców, to będzie musiało chodzić.

Cóż, ja miałem takie lekcje przez trzy licealna lata i zapewniam, to nie jest taka lekcja.

Ja mówiłem o pierwszej klasie szkoły podstawowej. Ciężko żeby nabierać prawie dorosłych ludzi na takie bajki. Inna sprawa z małymi dziećmi, które przyjmą te opowieści za prawdziwe.

Ach, mówimy o latach maleńkości. Ciężko byłoby nauczać siedmiolatka o Sokratesie, Arystotelesie, Św. Tomaszu i innych, tak samo przy omawianiu niejednoznacznych artykułów KKK, które zostały przekręcone przez otoczenie. Obrazki to swoista nagroda i raczej nie ma co się oszukiwać, że taki system nie działa w przypadku młodych ludzi. Znając jednak wpływ środowiska, to dzieci już gdzieś tak od 2-3 klasy podstawówki zaczynają dyskutować z katechetami. Zaworem bezpieczeństwa są też rodzice.

Ach, to można mówić o twoim Chrystusie jak sobie maszerował po wodzie, ale o innych sprawach nie bo są zbyt skomplikowane. Hipokryzja czystej wody. Daruj sobie takie teksty, jeśli myślisz, że coś nimi osiągniesz.

A o wyrobienie opinii się nie martw, przed nim jeszcze wiele życia. W tym okres dojrzewania, spotkania się z odmiennymi opiniami, zdaniem rodziców, rodziny... Zbyt wiele zmiennych, by to tak jednoznacznie rozstrzygać.

Rodzina zazwyczaj tworzy dodatkową presję, bo przecież hańbą byłoby mieć w rodzinie takiego niewiernego Judasza. Poza tym znowu twój typowy słowotok. Gdy tylko jakieś argumenty nie przemawiają starasz się zasłonić tym, że nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć.

Gdyby to było prawdą, byłbym niezmienny w tej naturze.

Czemu idiotyczne? Poglądy zmieniają się cały czas. Jeżeli mam wyliczyć, co z poglądów mi zostało z dzieciństwa, to by mi wystarczyło palców na jednej ręce.

Nie mówię o wszystkich, tym bardziej nie o tobie, bo akurat się tym tematem interesujesz. Jednak większość moich kolegów przyjmowała to bezrefleksyjnie i właśnie w ten sposób powstają później "tradycyjni katolicy", którzy w Boga nie wierzą, ale jako Polacy uważają się za katolików.

W Częstochowie, powiadasz? Czy to nie była przypadkiem msza z uczestnictwem "rodziny RM"?

Chyba nie. Z tego co pamiętam, to tam są zainstalowane głośniki na stałe i każda msza jest w ten sposób nagłaśniana. Dlatego wielu ludzi miało już dość wysłuchiwania przez cały czas tych mszy.

Owszem, co nie zmienia faktu, że zostało to... zatwierdzone, bo ciężko mówić o prawnym usankcjonowaniu.

Znowu typowo katolickie działanie. Fachowo nazywa się to polityka faktów dokonanych. Czyli zawłaszczanie jak największej przestrzeni publicznej przez katolików, a jeśli pojawia się protest to padają gromy ze strony wiernych, że wrogie siły antyklerykalnej atakują biedny Kościół.

Nie o to chodzi. Dziwi mnie po prostu sytuacja, kiedy wielu (w Europie czy Amerykach) jest tak skłonnych, chętnych i gorliwych do plucia na chrześcijaństwo czy dany Kościół, a w pojedynczym przypadku znieważania Islamu interweniuje prezydent i organizacje międzynarodowe, by "lepiej XYZ zaprzestał takiej działalności".

To już jest chorobliwa poprawność polityczna, która jeszcze nas nie dotyka. U nas mamy sytuację odwrotną. Każda krytyka jest tożsama z "pluciem na Kościół".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...