Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sedinus

Krinczfred

Polecane posty

Lol... przytłuczony palec, serio?
Wyobraź sobie że non stop leci ci krew z penisa, myślisz tylko o tym by nic nie przeciekło i nie mieć zawstydzającej plamy na spodniach, w brzuch wbija się 1000 igieł, ledwo możesz się ruszyć i czujesz się beznadziejnie. 
Poza tym, panie mądry, czasem garść prochów wcale nie pomaga. Czasem, na przykład, pomaga tylko termofor albo leżenie w odpowiedniej pozycji, a ciekawe jak chcesz to zrobić w pracy.

 

Kocham, jak ktoś, kto nigdy okresu nie miał się na jego temat wypowiada.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Wyobraź sobie że non stop leci ci krew z penisa, w brzuch wbija się 1000 igieł, ledwo możesz się ruszyć i czujesz się beznadziejnie. 

OGARNIJ SIĘ DZIEWCZYNO, WYSTARCZY ŁYKNĄĆ PROCHY

a ostatnio miałem takie zatwardzenie, że te wasze okresy to przy tym nic

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby mężczyźni mieli okres, normą na świecie byłby dodatkowe dni urlopowe z tego tytułu. A ty albo trollujesz, albo jesteś tak ograniczony i pozbawiony empatii, że wdawanie się z tobą w jakąkolwiek polemikę nie ma sensu.

 

1 minutę temu, lordeon napisał:

Praca to nie tylko przyjemności, o dziwo, czasem też trzeba pracować mimo niedogodności.

Jak dostaniesz sraczki, rozumiem też pójdziesz do pracy, bo to tylko drobna niedogodność. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, nevya napisał:

Gdyby mężczyźni mieli okres, normą na świecie byłby dodatkowe dni urlopowe z tego tytułu.

f66fd3770f0a8a64c2e1f4731bae039c.png

Nie neguję bolesności miesiączek, bo widziałem czasami jak moja żona ledwo żyje w te dni. Wymiotuje i chodzi jak upiór. Zastanawia mnie jednak ten zwrot "dodatkowe". Pierwsze słyszę o urlopach "miesiączkowych".

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, lordeon napisał:

Implikando że nigdy nie pracowałem gdy miałem biegunkę. Taki urok pracy, czasem o biegunce dowiadujesz się w środku dnia, tuz po tym jak zjesz drugie śniadanie kupione u chińczyka. Czyli wg ciebie miałem zadzwonić do szefa i ze swojego widzimisię zrobić sobie dzień wolny? Gr8 b8 m8, r8 it 8/8

To że ty jesteś masochistą, nie znaczy że cała reszta świata tak ma, i żaden normalny szef nie miałby problemu z wysłaniem pracownika do domu w takiej sytuacji.
 

6 minut temu, lubro napisał:

Zastanawia mnie jednak ten zwrot "dodatkowe". Pierwsze słyszę o urlopach "miesiączkowych".

No nie ma takich. Dlatego półżartem mówię że poza tymi dwudziestomakilkoma dniami w ustawie byłby też zapis o dodatkowych dwóch dniach w miesiącu urlopu miesiączkowego :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalność bądź nie szefa nie ma tu znaczenia. Nie wszyscy mają pracę za biurkiem, nie każdego też da się ot tak zastąpić. Brak człowieka do pracy to często bardzo poważny problem. A tłumaczenia, bo miesiączka? Co miesiąc przez najbliższe pół wieku będzie. Przyzwyczaj się. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, lordeon napisał:

Słowo-klucz. NORMALNY. Normalny człowiek nie wykorzystuje też całego urlopu w połowie roku i nie prosi się potem szefa o dzień wolny. Normalny szef nikogo nie powinien budzić o godzinie 7:40 krzykiem, ze za 15 minut ma się pojawić w pracy, bo jego współpracownica dostała okresu i że jak się nie pojawi to będzie miał pozamiatane ON. Nie ona, której mentalność przypomina mentalność ameby skrzyżowanej z psem ogrodnika (ogólna tępota + moje, nie ruszaj!). Coś mówiłaś o normalności? Witamy w Polsce, tu normalność wyznacza sobie sam

No to jak ci tak źle, to nikt ci nie broni innej pracy poszukać.

 

5 minut temu, Stillborn napisał:

A tłumaczenia, bo miesiączka? Co miesiąc przez najbliższe pół wieku będzie. Przyzwyczaj się. 

A wiesz że nie zawsze wygląda jednakowo? I jednego miesiąca jest ok, a drugiego umierasz z bólu? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej, przytłukłem sobie duży palec u nogi, wezmę sobie wolne w niedzielę. Serio? Ja bym rozumiał jakby to była jakaś bardziej poważna choroba, coś pokroju 39.5 stopnia gorączki albo coś w ten deseń. Tu wystarczy łyknąć garść prochów i ogarnąć się nieco. Tym bardziej, że w niedzielę przychodzi tu może max 3 klientów.

Już zostało to powiedziane wcześniej, ale "garść prochu i ogarnięcie się nieco" nie wystarczą. Są różne kobiety, różne okresy. Czasami i u niektórych kobiet to mogą być lekkie plamienia przez 2-3 dni i bez bólu, a czasami niektóre kobiety muszą podpaski zmieniać co 2-3 godziny i czują się jakby ktoś im żywcem wycinał macicę. Śmieszek jest taki, że w takich sytuacjach nigdy nie wiesz, czy to faktycznie tylko beznadziejny okres, poronienie czy też po prostu twoje bebechy odmawiają współpracy i powinieneś trafić na stół operacyjny. I co, w takiej sytuacji pracownica powinna pojechać dzielnie do pracy, obsługiwać klientów i naszpikować się tak środkami przeciwbólowymi, żeby nie wiedzieć, jak się nazywa? To nie ty jesteś szefem, żeby akceptować, czy czyjś powód jest wystarczająco poważny, czy nie, żeby zgodzić się na wolne. Albo bierzesz zastępstwo, albo nie i tyle. Ba! Zamiast marudzić jak dzieciak możesz spróbować obrócić sytuację na swoją korzyść i zachęcić szefa do lepszego opłacania godzin w zastępstwie.

Dla mnie to jest proste - jeśli ktokolwiek z moich współpracowników jest chory i potrzebuje zastępstwa, to go zastępuję, niezależnie od tego, co mu jest - nawet, jeśli to jest po prostu kac i jest sam sobie winien. Dzięki temu mnie też ktoś zastąpi, jeśli z powodów zdrowotnych nie będę w stanie przyjść. Ostatecznie kończy się to tak, że w ciągu ostatniego roku czy dwóch nie wzięłam ani jednego chorobowego i zastępuję w tym czasie kolegów, którzy biorą wolne częściej z różnych powodów, które z kolei mnie się nigdy nie przytrafiają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...