Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

yojc

Hakken P_aulter i Więzień Azkathbanu

Polecane posty

Tutaj piszemy opowieść o przygodach młodego czarodzieja Hakkena i jego najlepszego przyjaciela Szymka

Tytuł powieści: Hakken P_aulter ™ i Więzień Azkathbanu ™

Prolog:

Pewnego porannego wieczoru Hakken (10l.) siedział jak w każde popołudnie przed telewizorem oglądając na YouTube zawody wrestlingu. Zdawał sobie jednak sprawę, że to nie jest rzecz którą chciałby robić przez całe życie, o nie. Podczas gdy inni chłopacy w jego wieku (10l.) marzyli o tym by zostać mistrzem Pokathmon ™, on już w przeszłości miał rozbudowane plany dotyczące przyszłości, które dopracowywał w teraźniejszości. Jego celem było dostanie się na Wyższy Uniwersytet Magii i Informatyki Goghwart (512l.), by tam zgłębić starożytne sztuki programowania i ostatecznie zdobyć czarny pas z PHP. Pomóc mu w tym wszystkim miał jego osobisty przenośny przyjaciel Szymek (10l.), z którym nie raz i nie dwa już penetrowali wszystkie dziury w oprogramowaniu rozumianym szeroko i ogólnie. P_aulter w swoich jawnych ani niejawnych snach nie podejrzewa, iż że jednak czyha na niego śmiertelne niebezpieczeństwo - otóż w Azkathbanie wyrok odsiaduje Lord Optimort (20l.), który posiadł umiejętność korzystania z Internetu i może się do Hakkena dobierać zdalnie przez sieć. Jednak to nie P_aulter jest głównym celem Optimorta... wręcz przeciwnie - Optimort zamierza odbić Szymka Hakkenowi, by mieć go tylko dla siebie. Być może Szymek nie miałby nic przeciwko temu, ale Hakken jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, gdyż tylko stoi na drodze potężnego Optimorta, który przez lata doskonalił umiejętność rzucania czarów w Javie (19l.). Java jest bardzo przenośnym językiem czarów, co oznacza, że praktycznie cała ludzkość jest z nim kompatybilna. Optimort już raz próbował użyć swojej magii na Hakkenie, jednakże ta próba się nie powiodła i jedyną pamiątką dla P_aultera po tamtym wydarzeniu została blizna na czole w kształcie Kath (6l.).

Niewzruszony tym całym wywodem młody Hakken nadal oglądał w telewizorni, jak to jego ulubiony wrestler Hrabs Hogan (61l.) masakruje swoich oponentów. Jednakże z okna słychać gwar dzieci (10l.), którzy zbierali się pod domem profesora Orga (50l.), by odebrać swojego pierwszego w życiu Pokathmona ™. P_aulter szybko wypatrzył w tym gronie swojego najlepszego przyjaciela Szymka. Po chwili zawahania postanawia po raz pierwszy w swoim życiu opuścić swój dom i wyjść na świat zewnętrzny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był to późny wieczorny poranek, a skołowany swą własną śmiałością P_aulter walcząc wciąż z ogarniającym go lękiem tracił kolejne minuty. Ostatecznie ubrawszy kubraczek ruszył w kierunku drzwi i już miał przez nie wyjść gdy nagle rozległo się głośne łomotanie. Ktoś pukał do drzwi!

Przerażony P_aulter odskoczył do tyłu. Zastanawiał się czy osoba, która jest po drugiej stronie mogła go usłyszeć i domyśla się, że ktoś jest w domu? Jeśli nie to mógł spokojnie udawać, że go nie ma i poczekać aż tajemniczy pukacz sobie pójdzie. Powziąwszy decyzję znieruchomiał w napięciu. Czekał, a sekundy mijały jak reklamy w TV. Wtem pukanie się powtórzyło! Jeszcze głośniejsze, jeszcze bardziej natarczywe niż przedtem. Jakby ktoś chciał wyważyć drzwi. Chłopiec nie zdążył sobie tego nawet dokładnie wyobrazić, gdy drzwi rzeczywiście zostały wyważone, a za nimi, na tle ciemniejącego nieba zamajaczyła wielka postać jakiegoś zarośniętego żula, który bez ostrzeżenia wtoczył się do środka, runął na podłogę, mruknął coś co brzmiało jak "Jesteś czarodziejem Hakkę", zwymiotował na ulubiony dywanik ciotki Kath i zasnął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hakken postanowił nie zajmować się problemem żula, słusznie uznawszy, że nie jest to jego problem. Nonszalanckim krokiem, zarzuciwszy grzywą, i zaczesawszy brew za ucho przestąpił próg domu. Spodobało mu się, więc przestąpił raz jeszcze. Dzieci (l. 10) tłoczył się jakby partia rzuciła kiełbasę. P_aulter, straciwszy nieco pewności siebie, podszedł do swego przyjaciela. Wykonali swój własny specjalny rytuał powitalny, na którego widok kilkoro dzieciaków zwymiotowało. Inne jednak szturmowały dom Profesora wrzeszcząc coś w stylu "wyskakuj z pokathmonów ty stary sku..."

- Zaraz wszystko piżgnie - mruknął tonem znawcy Hakken.

Tak oto po raz pierwszy ujawniły się jego moce profetyczny, albowiem chwilę później wszystko piżgło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy Hakken rano się zbudził, myślał że to będzie normalny dzień jak co dzień. Wstał z łózka, podrapał się po nabiale po czym wolnym zaspanym krokiem udał się do łazienki. Łazienka Hakkena nie różniła się od normalnych łazienek, jakie większość nas ma w domu. Kibelek był umiejscowiony w strategicznym miejscu pod oknem, na wprost od wejścia. Po lewo by prysznic, po prawo umywalka - lustro nad nią, a obok umywalki po prawo, stała mała pralka i szafka. Łazienka nie była duża to fakt, na myśl zrobienia w niej dwudziestoosobowego konkursu mokrej podkoszulki nie było mowy. Co najwyżej trzy osobowego. Hakken podszedł do żarłośia, tak pieszczotliwie określał sedes rozpiął rozporek i zrobił to każdy mężczyzna robi o brzasku gdy kur zapieje. Gdy skończył, ruszył w kierunku prysznica musiał się rozbudzić. -Muszę się rozbudzić. Z rzucił swoje stare bokserki i wszedł nagi do kabiny. Odkręcił oba kurki powoli, by woda się wymieszała i była odpowiednia. Ten prysznic go rozbudził. Prysznic długo nie trwał, Hakken umył każdy zakamarek swojego ciała, wyrzeźbionego jak grecki posąg. Gdy zakręcał kurki, usłyszał jakby ktoś chodził po jego mieszkaniu. Wyszedł z kabiny owinął dolną część ciała zielonym ręcznikiem i wyszedł z łazienki lekko obracając okrągłą klamkę. Wszystko na pozór wyglądało normalnie, gdyby nie otwarte okno na balkon. Hakken ruszył w jego kierunku, omijając skórzaną sofę i wiszącą na przeciwnej stronie plazmę, którą kupił w tamtym tygodniu. Do drzwi balkonowych miał zaledwie dziesięć kroków, gdy ktoś od tyłu zadał mu potężny cios w głowę Hakken stracił przytomność runął jak długi na plecy na dywan w kolorze plaży o zachodzie słońca. Miękkie włoski wtuliły się w jego jeszcze wilgotne plecy. Pulsujący bul z tyłu głowy zbudził go. Leżał na zimnym stole. Powoli otworzył oczy. Ogłuszenie sprawiło że obraz był niewyraźny był w jakimś pomieszczeniu, a prosto w oczy świeciły trzy lampy. Nagle nad nim, po jego prawej stronie, pojawiła się postać w pomarańczowym stroju z białą maska na twarzy. Obok niej pojawiła się druga, a po lewej stronie pojawiła się trzecia. Wszystkie postacie były tak samo ubrane, przynajmniej Hakken tak sądził. Póki co na razie nie mógł złapać ostrości. Owa mroczna trójca zebrana nad Hakkenm, mówiła coś do siebie wskazując na ciało Hakkena. Stojąca po prawej stronie postać, podniosła rękę do góry. Hakken nie mógł dostrzec co chce zrobić owy pomarańczowy osobnik, po chwili poczuł ból w prawej ręce w miejscu zgięcia ramienia.

CDN.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...