Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

True Detective (2014-)

Polecane posty

4wKHio1.jpg

True Detective

Man is the cruelest animal.

...czyli kolejna produkcja HBO mająca - w mojej opinii - szansę stać się uznanym, telewizyjnym klasykiem, którego będzie się oglądać na długie lata po zakończeniu emisji ostatniego odcinka finałowego sezonu biggrin_prosty.gif Jak dla mnie jest to na razie najmocniejsza premiera w ciągu ostatnich paru miesięcy i patrząc na recenzje jakie zbiera nowe dzieło Nica Pizzolatto oraz Cary'ego Fukunagi nie jestem w swej hurra optymistycznej opinii osamotniony. IMO z ręką na sercu mogę polecić tą produkcję fanom świetnych seriali, nie tylko tych detektywistycznych ^_^

>trailer #1

>trailer #2

>wiki

>tvtropes

Możecie tutaj zapomnieć o jakimkolwiek bajkowym podejściu znanym z CSI i zbrodni w porażającej ogromem metropolii. Tutaj akcja - a właściwie jedna z dwóch płaszczyzn czasowych między którymi skacze fabuła dając okazję jakie zmiany zaszły chociażby w życiu głównych bohaterów, ale nie tylko - dzieje się w południowej Luizjanie, w może nie do końca amerykańskim interiorze, lecz imo na pewno mniej wyeksploatowanym terenie aniżeli miasta Zachodniego czy Wschodniego Wybrzeża. Teren dorzuca swoją cegiełkę do ogólnie ciężkiego i brudnego klimatu, który wsysa widza od pierwszych minut spotkania z dwójką detektywów. A jeżeli o nich mowa to właśnie duet Hart i Cohle są nie tyle cegłą co fundamentem, na którym utrzymuje się serial - obaj panowie swoim wyglądem oraz grą aktorską na wysokim imo poziomie oddają panującą atmosferę, magnetyzują, mają swoją głębię i świetne dialogi. Ciężko stwierdzić czy reszta obsady zostaje w tyle, ale jak dla mnie nikt z postaci drugo- czy trzecioplanowych nie zaniża pewnego, nadal wysokiego poziomu. Sama intryga i prowadzenie historii zapowiada się niezwykle interesująco, lecz tutaj wolę poczekać jeszcze z odcinek albo dwa aby rozwinęła skrzydła ^_^ Słowem końcowym wspomnę jeszcze o dwóch rzeczach. Pierwsza, jeszcze raz zachęcam każdego kto tutaj zajrzy do oglądania True Detective. Druga, serial ma być kręcony w formacie podobnym do American Horror Story gdzie każdy sezon będzie przedstawiał nową historię i nowy duet detektywów wink_prosty.gif

Miłej dyskusji (o ile, mam nadzieję, jakaś będzie ;])...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądałem i mogę szczerze się podpisać pod tym wszystkim co napisał BlackShadow. Serial ma wielki potencjał by stać się wielki, genialna gra aktorska dwóch aktorów którego jednego z nich możemy podziwiać w filmie Out of the Furnace. Cała produkcja bazuje na ich grze aktorskiej, dodać do tego świetną fabułę w klimatach filmu Siedem. Umiejscowienie w małym amerykańskim miasteczku, i dostajemy przepis na serial który ma szansę zapisać się w kartach historii obok takich produkcji jak Rodzina Soprano czy Breaking Bad. Tylko martwi mnie trochę wiadomość, że każdy sezon to inny duet i inna fabuła... Jak będzie dalej? Zobaczymy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki fantastyczny serial ma ledwie dwa posty w temacie?! Trzeba to zmienić. "True Detective", czy też "Detektyw" jak głosi polski tytuł kupił mnie już po czołówce serialu. Po zakończeniu pierwszego odcinka wiedziałem, że ten serial pokaże kto jest twórcą genialnych seriali, czyli HBO oraz nawiąże do klasyków tej stacji (Sopranos, The Wire, OZ, Six Feet Under). Gra aktorska (szczególnie McConaughey'a) jest świetna, na najwyższym poziomie. Nie ma tutaj ciągłej akcji jak w wielu filmach Hollywood, czy innych serialach. Tutaj wszystko dzieje się powoli. A jak ma się coś wydarzyć, to konkretnego. Powoli poznajemy coraz bardziej dwóch głównych bohaterów, dalsze postępowanie w sprawie morderstwa. Diagoli Rusta i Martina są na fenomenalnym poziomie, jak i to jak ukazana jest postać Cohle'a. Szkoda tylko, że na następny odcinek trzeba czekać do 10 lutego :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po trzech odcinkach nie mam żadnej wątpliwości, że serial Nica i spółki to dzieło wybitne, słusznie zbierające pochwały oraz sporą widownię, które - oby na pewno - zwojowało scenę serialową na nadchodzące lata. Zdecydowanie jednak nie jest dla każdego, bo chociażby komuś może nie pasować dosyć powolne (dla mnie zupełnie nieodczuwalne - jasne, akcja nie gna na złamanie karku, ale historia/klimat oraz kreacja głównych bohaterów są w pewien sposób magnetyczne, przyciągają przed ekran) tempo historii, niemniej wierzę, że można dosyć prosto dopasować/zmienić swe nastawienie do serialu i nie traktować go po prostu jako ultra realistycznej wersji jakiegokolwiek innego show o detektywach. Tu na pierwszy plan wychodzi nie seryjny morderca, którego nasi dzielni bohaterowie próbują zatrzymać, ale właśnie oni - nie śledzimy przez całą godzinę jak zbierają ślady, próbują ułożyć wszystko w jedną całość... śledztwo jest obecne, ale poza tym mamy wgląd w ich życia, zachowania, filozofię, światopogląd. Zastanawiam się czasami czy właśnie te fragmenty pokazujące jakimi istotami są Cohle i Hart. No i czy ten cytat z Króla w Żółci w drugim odcinku jest tylko oczkiem puszczonym w stronę fanów całej mitologii Ktulu czy faktycznie serial może skręcić w stronę cosmic horror story... Mam nadzieję, że nie, bo nie po macki tu jesteśmy :P

Tylko martwi mnie trochę wiadomość, że każdy sezon to inny duet i inna fabuła... Jak będzie dalej? Zobaczymy...

Źródła teraz nie znajdę/nie zalinkuję, ale sami twórcy stwierdzili, że True Detective to nie jest ani policyjny procedural ani coś mieszające główny wątek z pobocznymi. To jedna historia podzielona na osiem części i imo tak ją czuć gdy się ją ogląda. Wyszło im jak diabli ^_^

Nie ma tutaj ciągłej akcji jak w wielu filmach Hollywood, czy innych serialach. Tutaj wszystko dzieje się powoli. A jak ma się coś wydarzyć, to konkretnego. Powoli poznajemy coraz bardziej dwóch głównych bohaterów

W sumie w tych trzech zdaniach zawiera się imo prawda na temat serialu (którą w sumie wyczytałem w jakiejś recenzji i się z nią zgadzam) - całe dochodzenie/morderstwo robi tylko za tło, na którym można pokazać parę detektywów i to oni są tutaj najważniejsi :)

BTW. dla fanów polecam tego newsa, m.in pewne potwierdzenie istnienia kolejnych sezonów, dla mnie wspaniała nowina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten serial, to istne arcydzieło. Niszczy każdy inny serial, mimo że sam oglądam też inne seriale (Vikings, TWD, Banshee), to ten jest poziom wyżej. Z reguły w każdym współczesnym serialu, mamy kilka postaci, których losy obserwujemy, a tutaj mamy tych dwóch. A oni ciągle zaskakują w każdym kolejnym odcinku. Jeszcze dwa odcinki do końca sezonu, a dalej pozostają domysły, co do tego, kto za tym wszystkim stoi, a teorii jest całe mnóstwo! Gra aktorska McConaugheya, Harrelsona, w każdym odcinku zaskakuje. Sześć odcinków przeminęło, a nie było żadnego momentu, bym zerkał na zegarek, wodził oczami poza ekranem. Ten serial to uczta. Komuś się nie spodoba, bo za mało akcji. Powiem temu komuś - żałuj! I to bardzo. Mógłbym tylko zachwalać ten serial. Coś niesamowitego.

A tak przechodząc do samej fabuły, to:

zastanawia mnie, kto za tym wszystkim stoi. Ta cała organizacja, tego Tuttle'a (czy jak mu tam), i teoria z tym ogrodnikiem. No i co ten Marty planuje zrobić z tym rewolwerem, jak się spotka na piwie z Rustem. Zemsta za "zdradę" żony, czy też coś innego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Majstersztyk. To jedno słowo wystarczy, by ocenić ten serial. HBO znów doczekało się produkcji, która wpisze się do historii telewizji jako produkcja wybitna. Dwaj główni bohaterowie, ich relacje ze sobą i innymi, charaktery i grający ich aktorzy... Wszystko świetnie buduje odpowiedni klimat, bo to jednak oni są tu najważniejsi, a nie śledztwo. Doskonale budowane historia i napięcie nie pozwalają się oderwać od ekranu, a każdy dzień oczekiwania na kolejny odcinek staje się męczarnią, bo zwyczajnie chce się więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wielkim finale jestem bardzo nie zadowolony, nie tego się spodziewałem... Moje oczekiwania odnośnie ostatniego odcinka kończącego przygody Rustiego i Murtyiego były ogromne ale nie spodziewałem się, że serial na samym końcu potknie się ;/ Według mnie ostatni odcinek był jak by z innej planety. Retrospekcje które w poprzednich odcinkach fascynowały i intrygowały, tutaj nie zadziałały. No i najważniejsza sprawa, zabrakło elementu zaskoczenia który w tym gatunku jest nie zbędny. Sprawcę znaliśmy już w poprzednim odcinku, szkoda bo serial jest naprawdę świetny. Moim zdaniem gdyby twórcy zwiększyli ilość odcinków do pełnego sezonu, wyszło by to im wszystko na dobre. Same trzy linie czasowe zazębiły by się i większość wątków została by rozwiązana. Tak 8 odcinków to za mało, jestem bardzo zawiedziony ale czekam na 2 sezon i mam nadzieję, że twórcy wyciągną wnioski ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się w 100% ze wszystkimi moimi przedmówcami. Serial świetny przez 7 odcinków, niestety chyba na 8 torchę zabrakło pomysłów, co nie zmienia faktu, że serial zdecydowanie warto zobaczyć. HBO jak stworzy serial to jest to prawie że murowany hit. Moim zdaniem decyzja o zmianie głównych bohaterów jest trafna. Obecni stworzyli niezapomniane widowisko, zagrali swoje role perfekcyjnie, szczególnie McConaughey. Historia jest jednak zamknięta, zdecydowanie wolę zamknięcie jej w 8 odcinach niż w 8 sezonach. Ciekawe jakich aktorów zobaczymy w 2 sezonie. Jakieś typy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie True Detective zachował swój mistrzowski poziom do samego końca i nadal, bez żadnych wątpliwości, jestem w stanie polecić go nie tylko fanom gatunku, ale też tym, którzy zwyczajnie oczekują produkcji na najwyższym poziomie pod względem aktorskim, warsztatowym, fabularnym itd. Jedyne zastrzeżenie do potencjalnych widzów miałbym jedno albo dwa. Po pierwsze, to nie jest produkcja przepełniona akcją i wybuchami wywołującymi zazdrość u Micheala Baya. Po drugie, opinie na temat finału są mocno podzielone. IMO, mając na uwadze to co powiedzieli sami twórcy jeszcze przed ostatnim odcinkiem, że nie należy spodziewać się jakiś szalonych niespodzianek i zakręcone teorie fanów nie mają sensu, bo wszystko inne - włącznie z tożsamością zabójcy - zostało wyłożone wcześniej, to finał spełnił moje oczekiwani biggrin_prosty.gif

Czy ostateczna poszlaka związana z pomalowanym domem, która zawiodła detektywów do Errola jest sensowna czy to kpina z gatunku? A cholera wie, nie oglądam aż tylu seriali kryminalnych aby mieć rozeznanie, niemniej osobiście uważam, że ten konkretny element nie urywa mi suspension of disbelief (o ile w ogóle użyłem poprawnie tegoż sformułowania) i jestem w stanie uwierzyć, że w prawdziwym życiu długoletnie, ciężkie sprawy można załatwić właśnie takim szczegółem ;] W kwestii finału dochodzi jeszcze kwestia tej całej wizji Rusta i dywagacja czy to tylko jego halucynacje (które pojawiły się w takim momencie, że Errol mógł wpakować mu nóż w bebechy) czy jednam ingerencja sił nadprzyrodzonych (plus to, że jedna czy dwie rzeczy też zostały zawieszone w próżni wątpliwości jak chociażby fragment z pamiętnika Dory Lange co pierwszy raz wspomniał o Królu w Żółci); zobaczymy czy ten wątek będzie przewijał się w kolejnych sezonac wink_prosty.gif

Co poza tym? Na wspomnienie na pewno zasługuje akcja z Ledouxem - to jak para detektywów opisuje wyimaginowaną strzelaninę, jak DeWall wysadził się na własnej minie i w końcu jak Hart załatwił dziada (słusznie) po tym co zobaczył - oraz FENOMENALNY oner* pod koniec czwartego odcinka, który jest chyba jedną z najlepszych rzeczy jakie oglądałem w telewizji od bardzo długiego czasu. To nie tylko kolejny dowód na kunszt aktorski - w głównej mierze - McConaughey'a, ale także kolejny pokaz jego badassowatości (serio, facet był w stanie, będąc pod wpływem narkotyków i pilnując Gingera, powiadomić Harta o sytuacji, powiedzieć mu gdzie ma być a w końcu tak lawirować przez osiedle pełne wyjątkowo wkurzonych Afroamerykanów, żeby wyjść z tego cało włącznie z "pakunkiem" ^_^). Nie można także zapominać o ekipie filmowej, która musiała ustawić każdy pionek i dopasować do tego idealną choreografię. Efekt końcowy jest warty każdego wysiłku jaki podjęli, bo IMO oglądając tą scenę ja jako widz czułem się jakbym niemalże tam był.

Po powyższych akapitach raczej można się domyślić co do ostatecznej oceny - maksymalne noty w każdej możliwej skali i wiara w to, że kolejne sezony a wraz z nimi duety detektywów będą w stanie utrzymać wyznaczony już poziom a kto wie, może nawet go przebić tongue_prosty.gif

*jakby kto nie wiedział to może sobie poczytać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genialny serial. Nie wiem, czy widziałem lepszy duet głównych bohaterów. Zupełnie różni, jednakże świetnie się dopełniali jako duet. Bardzo podoba mi się też to, że jeden sezon to jedna historia, bo obecny wątek został zakończony i ciągnięcie go byłoby bezsensowne. Interesujące przemyślenia Cohle'a w tak zwanych dłużyznach (które nie były wadą, jak to zwykle w serialach bywa, a zaletą), emocjonujące fragmenty przedstawiające akcje policjantów, właściwie brak postaci typowo dobrych i złych (każdy ma coś na sumieniu) - to wszystko składa się na jeden z najlepszych seriali, jakie widziałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj skończyłam "True Detective", i nie zawaham się powiedzieć że to jeden z najlepszych seriali jakie widziałam.

Długo z nim zwlekałam że względu na Matthew McConaughey, którego jakoś wcześniej nie udało mi się polubić. Lecz tutaj zarówno on, jak i Woody Harrelson, stworzyli genialny duet głównych bohaterów. Nie zazdroszczę kolejnej parze aktorów, którym poprzednicy postawili bardzo wysoko poprzeczkę, i trudno będzie chociaż temu dorównać.

Niezwykły klimat, genialna gra aktorska, wciągająca historia, i(warto podkreślić jeszcze raz) świetny duet głównych bohaterów.

Jedynie na czym się zawiodłam to postać mężczyzny z bliznami. Spodziewałam się w nim czegoś bardziej mrocznego, imponującego, przerażającego. Ta otoczka z nim związana (Stary oblech, jego obłąkana żona, przerażająco rozgracony stary dom), pachniała mi trochę teksańską masakrą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie. Rachel McAdams, Colin Farrell, Vince Vaughn i Taylor Kitsch nie będą mieć łatwego zadania, by przynajmniej dorównać duetowi McConaughey - Harrelson. Są to jednak nazwiska, które powinny zagwarantować przynajmniej solidne aktorstwo, a może nawet pokusić się o coś więcej. Na całe szczęście na historią i całym serialem dalej czuwa Nic Pizzolatto, więc historia powinna stać na zbliżonym poziomie co w pierwszym sezonie. Trzymam kciuki, by wszystko się udało, bo w sezonie letnim chętnie zobaczę, czy raz jeszcze udało się stworzyć coś wspaniałego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...