Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Revanchist

Devin Townsend

Polecane posty

DevinTownsendProjectRealmendontwear.png

Mamy współcześnie takich wybitnych muzyków jak ten pan powyżej, ale i tak wszyscy rozpaczają za Mercurym i płaczą, jak to nam muzyka spsiała i to już wiele lat temu.

Devin Townsend to kanadyjski muzyk - wokalista i multi-instrumentalista znany z niezwykłej wszechstronności, zarówno pod względem wokalu (metalowe wrzaski i growle, kilka rodzajów śpiewu, falset i operowe zapędy), jak i tworzonej muzyki, a także stylu produkcji znanego jako "ściana dźwięku".

To, co Townsend w ramach swojego solowego projektu tworzy to głównie miks hard rocka i ambientu, ale znajdzie się także sporo miejsca na elektronikę czy metal, także symfoniczny. Polecam takie płyty jak "Accelerated Evolution", "Ocean Machine" i "Infinity", chociaż w dyskografii Devina każdy powinien znaleźć coś dla siebie.

Ktoś zna, słucha?

[media=]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem - Devin wypadł świetnie. Problem był w publice :P

Do wokalu nie można się przyczepić - wrzaski były kapitalne, a czysty śpiew czysty :D Dodatkowym atutem na żywo jest bardzo fajna osobowość - gość ma do siebie dystans, nie gwiazdorzy - pięknie wybrnął z wpadki z mikrofonem (nie działał przez jakiś czas). A i jego mimika twarzy też do pozazdroszczenia :)

Co do pytania pierwszego - znam, ale niestety rzadko słucham. Do jego muzyki trzeba odpowiednio podejść, przede wszystkim z koncentracją, na którą ostatnio rzadziej jest czas - muzyki słucham głównie robiąc coś oprócz tego, a Devin łatwo IMO nie wchodzi. Ale może to dlatego, że nie znam całej jego twórczości?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu cos fajnego na forum! biggrin_prosty.gif Devin to geniusz metalu - jego wizjonerskie pomysły już w death/prog/industrialnym Strapping Young Lad sprawnie rozkuwały konserwatywne metalowe makówki. O ile jednak tam można było się spodziewać niekonwencjonalnego, ale jednak łomotu, o tyle jego solowa twórczośc to pełny pejzaż gatunkowy - od ambientu po ostrą nawałnicę riffów. Nastrój, refleksja i nostalgia to jednak emocje które przeważają na jego solowych płytach - no chyba, że akurat sie wydurnia. :D Poczucie humoru i dystans do muzyki wyciągnął od najlepszych wzorców - pana Zappy i przede wszystkim Steve'a Vai'a, który Devina wynalazł.

Najbardziej lubię Accelerated Evolution (przebojowy, ale dość dołujący), Inffinity (totalnie zwariowany materiał) i Synchestrę (symfoniczna, epicka i zdystansowana - ponadto zaraża optymizmem) i wiem, że wielu ceni najbardziej Terrię, ale to dośc konwencjonalny concept-album. Nieco za długi. Osobiście podoba mi się też album kooperacyjny z Annneke van Giersbergen (ex-The Gathering), Addicted - bardzo przebojowy i refleksyjny w dobrym slowa znaczeniu. Słowem, lubię bardzo gościa (nawet pomimo wpadek stylistycznych, które też popełnił).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przede wszystkim Steve'a Vai'a, który Devina wynalazł

Ponoć stąd się wziął u Vaia, że wysłał w mu w starych gaciach demko Noisescapes, jednego z jego pierwszych zespołów, gdzie się udzielał :D.

Ogółem podoba mi się to, że widać, że to człowiek oddany muzyce (od małego interesował się instrumentami, uczęszczał na różne zajęcia i kursy, grał w kapelach), nie sili się na jakieś przesłanie, tylko ma pomysł i konsekwentnie go realizuje, innymi słowy tworzy muzykę fajną do słuchania, bo w końcu, jak sam w jednym kawałku mówił, muzyka to tylko dla rozrywki. Śmieszna jest tylko sprawa z rzuceniem narkotyków, którymi się wspierał - raz, że wydaje mi się, iż używanie marychy dla kreatywności jest tym samym, co picie niskoprocentowego piwa w celu nawalenia się, dwa - faktycznie jednak muzycznie i tekstowo DTP jest momentami pokraczne i czasami trzeba mieć dobry dzień, by to przetrawić. "Epicloud" szykuje się jednak na naprawdę świetny album, a i nie mogę doczekać się "Casualties of Cool", bo Che Aimee Dorval to jedna z najmocniejszych stron "Ki".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obstawiając, że wiem o jakim koncercie Tebeg pisze pozwolę dodać sobie dwa bądź trzy słowa - nie jestem wielkim fanem twórczości tego pana ani kapeli aczkolwiek na Sonisphere słuchało się ich całkiem znośnie w roli przystawki przed głównym daniem :D Gość wesoły, pokazał, że ma pewną smykałkę do rozwiązywania problemów technicznych i na szczęście nie czaił dokładnie co skandowała publika dosyć łatwo przekręcając jego imię/ksywkę (nie mam pewności ;]). Szału generalnie u mnie nie wywołali, ale dało się ich słuchać, że tak powiem ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Nigdy nie zrozumiem jeżdżenia po zespołach, którym na żywo nie wychodzi, jeżeli płyty mają świetne, a wszystko na nich brzmi jak należy. To takie szukanie dziury w całym, ale jak to mówią - jak ktoś chce psa uderzyć, to kij zawsze się znajdzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co mówić o jednym, zapewne średnim koncercie i co gorsza, wyrabiać sobie opinii na takiej podstawie? Nie lepiej posłuchać świetnych płyt? smile_prosty.gif

A co? Nie można? Do tej pory miałem wrażenie, że kapela poza wydawaniem płyt zajmuje się także koncertowaniem co - jak prawie każda forma rozrywki - podlega pewnego rodzaju ocenie, więc publika na Sonisphere to swoją drogą a live performance swoją ;] Zresztą nie oceniam samej kapeli, po prostu przypomniałem sobie jak zachowywała się część publiki a przy okazji stwierdziłem, że po prostu ich granie mnie nie porwało acz nieźle się słuchało w oczekiwaniu na tamtejszą gwiazdę wieczoru...czyli Iron Maiden ;p
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iron Maiden i wszystko jasne...

Devin powinien był grać swój własny koncert lub na festiwalu z podobnymi wizjonerami szeroko pojętej muzyki rockowej, a nie z jakimiś dinozaurami, bo wyjdzie na to, że publika go oleje, nie będzie na takie coś przygotowana lub po prostu agresywnie usunie wykonawcę ze sceny - vide System Of A Down.

Zresztą Townsend miał też swego czasu taki problem - woli grać spokojniejszy, bardziej melancholijny hard rock niż metalowe łojenie spod znaku Strapping Young Lad, ale przez długi czas fani SYL wołali o kolejne płyty, chociaż było już widać zmęczenie materiału (a i tak jakoś nigdy SYL mnie nie porwało). W tej decyzji akurat popieram Deva w 300%.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni SYL powstał pod wpływem ogromnego zmęczenia, a i tak to bardzo dobra, różnorodna płyta. Szacun! :)

Devin przed IM to niestety smutne realia festiwali gdzie panuje delikatny misz-masz, jeno ciężka gitara wspólnym fundamentem. Generalnie powinna byc inna setlista wykonawców to i publika byłaby inna (przypuszczam, że starzy fani IM po prostu nie mają pojęcia kim DT jest) - lepiej sprawowałyby się tutaj Meshuggah, Textures, Gojira, może Dream Theater albo zespoy pokroju Mastodona. Słuchacze tych bandów są zazwyczaj bardziej otwarci na różnorodność.

Moge się zgodzić, że dobry koncert to podstawa rockowego zespołu, ale jak wiadomo, festiwal ma okrojenia czasowe, a poza tym nie zawsze musi pójść. Lepiej nie oceniać bez znajomości płyt, albo chociaż zobaczenia..... trzech koncertów. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka filmików z nadchodzącej płyty "Epicloud:

http://youtu.be/DnLOHD7528Q (2:32 - EPICKIE)
http://www.youtube.com/watch?v=czLehznovHc&feature=youtu.be
http://www.youtube.com/watch?v=lYgELzPf6fA
http://www.youtube.com/watch?v=4DuedW0AVe0
http://www.youtube.com/watch?v=57hs37Yq_3s&feature=relmfu (naciągany, bo to live z By a Thread, ale w takiej formie pojawi się na "Epicloud")

Ogółem - szykuje się naprawdę mocna płyta, dużo lepsza niż poprzednie albumy z serii Devin Townsend Project, może nawet najlepsza od lat?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcąc odświeżyć nieco temat:

Co myślicie o płycie Ghost? Devina słucham od pół roku i uwielbiam zdecydowaną większość jego kompozycji, ale Ghost swoim klimatem kupił mnie z miejsca. Jest całkowicie inna niż reszta jego twórczości, ale jest jedną z moich ulubionych płyt, idealna na noc, kiedy siedząc grubo po północy nad książkami, mogę wsiąknąć w jej niesamowity, spokojny klimat. Co o niej myślicie?

Z innej beczki, byłem w marcu na jego koncercie w warszawskiej Stodole i wyszedłem przepełniony mieszanymi odczuciami. Z jednej strony byłem zachwycony nim jako artystą najwyższej klasy, z drugiej, nie pamiętam kiedy ostatnio byłem na tak tragicznie nagłośnionym koncercie. Jego niesamowita skala głosu utonęła w hałasie składającym się ze źle nagłośnionych dźwięków perkusji i gitar, wszystko się ze sobą zlewało i były momenty, kiedy ulubione utwory rozpoznawałem dopiero w połowie ich trwania... Ktoś jeszcze był na tym koncercie? Czy wszystkie wydarzenia w stodole są tak źle nagłośnione? Byłem tam tylko ten jeden raz i nie wiem czy jest sens wybierać się ponownie, gdyby był tam jakiś dobry koncert. Będę wdzięczny za wszystkie opinie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To absolutnie normalne, że dźwięk był z tyłka. Produkcja Devina w 90% przypadków, w polskim klubie, zabrzmi źle, a już na pewno w Stodole czy Progresji. :D Właściwie to tyczy się każdego kto stroi gitarę niżej niż standardowo, tudzież ma o jedną strunę więcej. A reverb na gitarach to już w ogóle przekleństwo każdego dźwiękowca, który musi coś czarować w kiepskich, studenckich budach.

Ghost jest przyjemny. Warto też sprawdzić wówczas Devlab.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...