Skocz do zawartości
niziołka

[Free] Dyskusje o Free Sesji

Polecane posty

Co to jakieś głosowanie? Ja akurat popieram Gofra. Spoilery trochę rażą w oczy i pogrubienie lepiej spełniało swoją rolę. Wiedziałem jaki wyraz niezrozumiany przez bohatera. Poza tym w FS nie pisze się spoilerami! Chcecie łamać świecką tradycję?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tradycja tradycją, wygląd wyglądem, ale ja tu problemy techniczne mam. Sesję przeglądam głównie z telefonu i żeby móc przeczytać spoiler muszę kilkać odpowiedź i szukać tekstu między tagami. Poza tym przy B z miejsca było wiadomo o co chodzi, a tak trzeba jeszcze zaznaczać i ech... We want !

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak wracając jeszcze do timeskipów - moim zdaniem dużo bardziej nierealistyczne jest ciągnięcie jednego dnia czasu sesji przez rok czasu rzeczywistego, niż stwierdzenie, że bohaterowie tydzień przesiedzieli w karczmie rozpijając resztki oszczędności. Świat gry też musi mieć czas, by w realistyczny sposób pojawiły się nowe wydarzenia.

Innymi słowy, sorki, że zmusiłem was do synchronizowania zegarków, ale po prostu uznałem że seria wydarzeń - przybycie do miasta, walka z cieniem, inauguracja, przyzywanie demona, ucieczka z Bractwa; musi dziać się w odstępie przynajmniej 48 godzin (wolałbym z cztery pięć dni, ale tego nijak wy byście nie usprawiedliwili). To chyba tyle miałem do powiedzenia ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My jesteśmy już wiele godzin na nogach (ucieczka to ucieczka) i chętnie odpoczniemy. Poza tym zaszycie się w jakiejś melinie to dobry sposób na przeczekanie. No i już wiemy, że Straż jako wierni słudzy Króla ma inne rzeczy do roboty, niż ściganie garstki zbiegów. Tak więc - wybaczamy ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hey yo. Pierwsze primo, tagi wróciły bo zaprawdę racja jednorożca słuszną jest. Drugie primo, tagi to po prostu tagi , nie doszukujcie się w nich jakiegoś ultraspecyficznego znaczenia. Trzecie primo, mam nadzieję że w miarę zgrabnie udało mi się dotrzeć do wiadomej trójki; Jeorg - jak sądzę - wyśle Błysk z wami, gdziekolwiek pójdziecie :)

Secundo, czy może quatro, nie tknąłem tym razem elfa bo uznałem że w tej chwili interakcja byłaby zbyt naciągana. Sorry :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech. Trochę na szybko pisałem post, ale wydaje mi się że wyraźnie to napisałem. Virgard z Kirgonem obeszli dom i znaleźli się od frontu. Wniosek z tego taki, że reszta kompanii została gdzieś na skraju polany i widzieli tylko tylną stronę domu. Kolejny wniosek taki, że Vishnu nijak nie mógł oprzeć topora o budynek i nijak nie mógł zajrzeć do domu przez drzwi, bo był na jego tyłach w pewnym oddaleniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oł, my bad. Sądziłem, że po tej stronie, gdzie stoimy, też są jakieś wejście, poza tym wrzasnąłem przez drzwi i nie tarabaniłem się do środka, coby Wam w bardzo ważnej prywatnej rozmowie nie przeszkadzać (nie wiedząc, gdzie się dokładnie znajdujecie).

No i Winshu, jeśli można. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko napisałem co i jak, żeby inni byka nie walnęli. A no i chyba nie muszę pisać, że nazajutrz będzie poważna rozmowa z Jeorgiem?

No i Winshu, jeśli można. :)

Można, a nawet trzeba!

A właśnie - @Rankin. Ten Georg to chyba z królewskiego wywiadu jest, albo co najmniej z MSW... ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko: "Shuan Reng Wo" to fonetyczny zapis imienia mojej postaci. Pomyślałem że może jednak się przyda :)

A właśnie - @Rankin. Ten Georg to chyba z królewskiego wywiadu jest, albo co najmniej z MSW...

Ażebyś wiedział ;). Przy okazji znów dementuję: nigdy nie miał być Jeorgiem (niektórym musiałem powtórzyć *macha*)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyniosłem nas na korytarz by chwilę pogadać, zaprzyjaźnić się i dać Turkowi ze dwa posty zapasu na operację zmiany płci i dołączenie do wesołej gromady.

Dla mnie zaczyna to już być powoli śmieszne, bo wygląda na to, że do Jeorga zjedą się niedługo wszyscy, a ciężko będzie kontynuować sesję, gdy w grupie podróżować będzie z 15 postaci. Chyba jednak powinniśmy utrzymać jakiś podział, żeby nie stworzyć zbyt wielkiego zamętu. Paradoksalnie umieszczenie wszystkich w jednym miejscu mocno skomplikuje całą zabawę. Dlatego uważam, że takie "przypadkowe" spotykanie u kapitana wszystkich graczy nie powinny być nadużywane, bo trochę za dużo tych zbiegów okoliczności. Póki, co i tak na raz zjawili się tam Tael, Eiwen i Nifarę, oraz tajemniczy mnich Którego Imienia Nie Będę Wymawiać :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wiem, że krew postaci Anathemy ma właściwości leczące. Ale z pewnością pozostała tam jakaś blizna, jakiś nienaturalny ślad wskazujący, że coś się tam stało. Nie zostało też napisane (chyba, że to przeoczyłem, wtedy przepraszam), że umyła ręce. Zresztą, nawet jeśli, przecież krew tak łatwo nie schodzi. Oczywiście ten "Mistrz" starał się jej zebrać jak najwięcej. Ale wszystkiego się przecież nie da...

PS Dlaczego to piszę? Na wszelki wypadek <Spogląda lekko przestraszonym wzrokiem na Face'a>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem mości Turek miast pospieszać w stronę miasta, zabawia się urządzając jakieś pojedynki. Oj, nieładnie... Tutaj cała nasza grupa czeka sparaliżowana, nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Jestem ciekaw jak to planujesz, Turze. Czy będzie to jeden ogromny post, w którym zawarta będzie przemiana i spotkanie z Abbarinem, czy rozbijesz to na kilka?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęło trochę czasu od mojej ostatniej karty, w międzyczasie zdążyłem zupełnie zmienić koncepcję i zabójcy magów nie będzie, ale na sesji bez końca nie robi to chyba wielkiej różnicy. Od razu ostrzegę, że historia jest nietypowa, bo to wcale nie jest historia, raczej bezpośrednie wprowadzenie w sesję, które jednocześnie tłumaczy parę faktów na temat mojej postaci i dodaje mocny polityczny wątek do zabawy, którego jakoś do tej pory brakowało.

Historia:

Przed nami, w oddali, majaczyły zarysy murów miejskich.

- Marnie wygląda - ocenił półbrat Julian. - Musieliby nam zapłacić, żebyśmy chcieli tego bronić. I to dużo.

- Ano, właśnie w tym celu jedziemy. Między innymi - odparłem. - Jak tylko załatwimy misję dla Zakonu mam zamiar wpaść do pierwszej z brzegu karczmy i spić się w trupa. Najlepiej dobrym piwem - splunąłem. - Fajnie byłoby mieć z głowy obie naraz.

- Obie?

- Jest coś do załatwienia. Sprawa polityczna - przeciągnąłem dłonią po gardle - a Zakon nie miesza się do polityki. Mamy związane ręce, bo przysięgaliśmy chronić niewiasty, wspierać niewinnych i... coś tam jeszcze, nieważne. Dlatego my, znaczy, wy, będziecie mogli się wygrzewać w karczmie, a ja będę się dorabiał odcisków łażąc po ulicach.

- Będziemy się za ciebie modlić - uśmiechnął się złośliwie rycerz w czarnym pancerzu półpłytowym. - Wychylimy za ciebie jeden kufel. Zaraz po Bogu, Wielkim Mistrzu i Najstarszym Ojcu.

- Tylko jeden?

* * *

Przed bramą nasze niewielkie poselstwo, składające się z trzech braci zakonnych i giermka zostało zatrzymanych przez strażników. Uderzyła mnie wielka liczba zbrojnych przy bramie, do tego szczegółowa inspekcja wjeżdzających i wyjeżdzających.

- A wy skąd i po co tu? - spytał milicjant.

- Rycerza nie poznajesz, chamie? - odezwał się brat Mellenholt. - Pasowanego, z ostrogami? Zrób przejście, wieści przynosimy. Wagi najwyższej, bo od samego Wielkiego Mistrza. Rozmawiać będę tylko z radą miejską lub panem grodu.

- Listy uwirzy... uwie... uwia... Listy macie?

Mellenholt czekał aż giermek poda mu papiery. Rozwinął list i pokazał go strażnikowi. Kiedy ten wyciągnął rękę, żeby wziąć pismo rycerz powstrzymał go gestem.

- Nie dotykaj. Pobrudzisz.

* * *

Straż przepuściła nas, gdy odpowiednio długo pogapili się na papier z pieczęcią Wielkiego Mistrza. Zaskoczyło mnie, że bramy są tak silnie strzeżone.

- Coś musiało się stać, ostro się pilnują - powiedziałem do Juliana. - Zatrzymajcie się w tawernie, ja i Felicjan...

- Dlaczego ja? - zaprotestował brat.

- Bo ci ufam, bo tak powiedziałem, bo najbardziej nadajesz się do tej roboty, wybierz sobie. Razem z Felicjanem pokręcimy się po mieście. Najlepiej będzie dowiedzieć się wszystkiego, zanim pojawimy się u hrabiego. Coś tu się stało, może to zadziałać na naszą korzyść.

- Hrabia może poczekać - Mellenholt pokiwał głową uśmiechając się szeroko. - Obowiązki mają pierwszeństwo.

- Niech Balmer - wskazałem na giermka - powie komu trzeba o dzielnych rycerzach, którzy chcą pomóc miastu w godzinie potrzeby, i niech potrząśnie sakiewką, żeby było o tym głośno. Ludzie to kupią. I będą wywierać naciski.

Balmer popędził konia i oddalił się. Ja i Julian zsiedliśmy z koni i podaliśmy lejce jednemu z giermków. Oni się nimi zajmą. Bez słowa skierowaliśmy się w losowym kierunku innym niż ten, z którego przybyliśmy, na wszelki wypadek, nigdy nie jest dobrze zbytnio rzucać się w oczy. Gdzieś musi stać jakiś strażnik, choćby dla celów reprezentacyjnych, żeby mieszczanie widzieli, że słusznie płacą podatki do kasy miejskiej. Znaleźliśmy kilku niedaleko niewielkiego bazaru, podszedłem do jednego z nich, tego który wyglądał na najmniej doświadczonego, gestem kazałem Julianowi mnie ubezpieczać. Pewności nigdy za wiele.

- Witajcie - zagaiłem - jak życie w Khelbergu ostatnimi czasy?

- Ja nie narzekam - mruknął nieufnie strażnik obrzucając mnie wzrokiem.

- Straże przy bramie mocne.

- Rozkaz samego kapitana.

- Zaraza jakaś? Nic po drodze nie zapowiadało kłopotów, a przybyliśmy z daleka, bo aż z Gerdstone. Bracia rycerze się niepokoją, dotarły o nas wieści o ruchach Orków na granicy - strażnik wzdrygnął się zauważalnie. - Państwo Zakonne zamierza ruszyć z pomocą...

- Alcjonici tu będą? - czy słyszałem w jego głosie nadzieję, czy niepokój? - Orkowie robią się coraz bardziej zuchwali, ostatnio zaatakowali siedzibę straży... - urwał, jakby miał świadomość, że się zapędził. Zrozumiałem już dlaczego w bramach stały tak liczne straże.

- Orkowie w mieście?! Oddziały bojowe?

- Mówią, że byli uzbrojeni po zęby, chcieli zabić kapitana i po cichu otworzyć bramy od środka. Ostatnio słyszałem, że zginęło wielu ludzi w kopalni, tu niedaleko, ponoć w lasach widziano orkowych zwiadowców, może tam nawet stacjonować cała armia. Sam król wysłał wojsko, ponieśli straty.

Koronni tutaj? Niedobrze, ale obecność Orków działa na naszą korzyść. Pożegnałem żołnierza.

- Julianie, musimy wracać.

* * *

Mellenholt, Julian i ja zamknęliśmy się w karczemnym pokoju.

- Podsumujmy... - zacząłem, kiedy przez otwarte okno dało się słyszeć głos.

- Zaraza! Zaraza na zielonoskóry lud południa! Najazd Orków to kara za nasze grzechy! Jednak z polecenia Najstarszego Ojca, głowy Wiary Północy, Alcjonici przybywają do Khelbergu, ich wiara i potęga pobije hordy bezbożników! Ale Wielki Mistrz i jego paladyni sami nie zdołają utrzymać ziemi waszych ojców, musicie...

- Julianie, zamknij okno.

Zajęło mu to zaledwie chwilę za długo. Trzeba przyznać Balmerowi, że się postarał. Opłaceni kaznodzieje rozpanoszyli się po mieście, a niedawne wydarzenia wzbudziły niepokój w sercach mieszczan, którzy tym chętniej przysłuchiwali się, że Zakon nadchodzi z pomocą.

- Od razu lepiej. Mamy plotki o orczych szpiegach, sabotażystach, całej armii Orków ukrytej gdzieś w lesie, królewskich żołnierzy, walki w mieście między dwiema organizacjami, z czego jedna została zdelegalizowana... Ich mistrz nazywa się Teheran?

- Pogańskie imię - spluwa Julian.

- Nawet poganin może przysłużyć się sprawie Boga, i naszej. Powinniśmy wkrótce złożyć wizytę Gildii Magów.

- Po co? - spytał rycerz.

- Zasugerujemy, że byłoby dobrze mieć po swojej stronie zbrojne ramię Boga. Oni pomogą nam, my pomożemy im. Albo złożymy Bractwu propozycję nie do odrzucenia.

- A jeśli się nie zgodzą?

- Nie będą mieli wyboru. Polityka - uśmiechnąłem się. - Ale to musi zaczekać do rozmowy z hrabią, gdy będziemy mieli mocniejszą pozycję.

Imię: Biel.

Rasa: Człowiek.

Wiek: 27 lat.

Klasa: Wojownik - brat zakonny.

Wygląd: Wysoki i szczupły z kolczugą na piersi zakrytą wamsem z herbem Zakonu Alcjonu; mieczem wpisanym w ósemkę i okrąg. Strój jest w barwach złota (symbole) i błękitu (tło). Kasztanowe, krótkie włosy. Szczęka nosi ślady kilkudniowego zarostu. Oczy szare. U pasa wisi buzdygan oraz mizerykordia. Na nogach porządne skórzane buty do jazdy konnej. Jako że jest bratem przysługuje mu prawo do noszenia płaszcza.

Charakter: Makiaweliczny, choć w dużej mierze instynktowny.

Ekwipunek: Sakwa ze srebrnikami, buzdygan, mizerykordia, kolczuga. Koń - w stajni - nakryty szatą w barwach zakonnych, średnia, drewniana tarcza okuta blachą, emaliowana oraz hełm typu "psi pysk".

Umiejętności: Umie czytać i pisać w języku Cesarstwa (język północy), uczestniczy we wcielaniu w życie bieżącej polityki Zakonu - zdolności intryganckie, retoryczne i manipulacyjne, zręczny mówca. Potrafi walczyć wieloma rodzajami broni białej, choć specjalizuje się w toporach i buławach. Umie zakładać i zdejmować ciężkie pancerze (zakładam, że nie każdy chłopek się na tym zna). Potrafi zapanować nad koniem w wirze walki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, to jeszcze ja. Karta na pewno nie tak dobra, jak Holy'ego, ale co tam.

Imię: Albert Frinn

Rasa: Człowiek

Wiek: 30

Klasa: Wojownik

Historia

Siedzący na pryczy więzień podniósł głowę na odgłos kroków. W tym momencie otworzyły się drzwi i ktoś wpadł do środka, brutalnie wepchnięty przez strażników. Drzwi się zamknęły i jedyne światło w pomieszczeniu dochodziło jedynie z zakratowanego okienka w ścianie. Przybysz podniósł się z podłogi, otrzepał się z kurzu i podszedł powoli w kierunku ubranego w łachmany brodacza. Ten otaksował go wzrokiem i rzekł:

- Nowy, tak? Widać, bo jakoś tak dobrze ubrany, nie śmierdzisz?Jak posiedzisz tyle, co ja, to będzie też tak będziesz ludzi odstraszał. Ale co ja gadam, nareszcie jakieś towarzystwo. Sam tu siedzę od dobrego roku. Siadaj tam, po drugiej stronie, masz osobną pryczę. Za co cię dorwali?- ?Nowy? spojrzał na niego i wypełnił polecenie.

- Za rozboje, napady na kupców pod lasem i tak dalej.

- Młody, za to się nie siedzi. Siedzi się za nieudane przestępstwa. Na przykład ja. Nieudany rozbój. Wyskoczyłem z nożem na strażnika miejskiego, który był już po służbie. Bolało. Mnie. A ty? Za co cię dorwali?

- Siedzieliśmy w lesie po napadzie. Normalnie, spokojnie, mała karawana kupiecka?Szybko poszło, sprzedawcy ujrzeli nasze kusze, łuki i miecze i potulnie oddali nam towar. Zabraliśmy łupy do naszego obozowiska. Następnego dnia?Kurna, napadnięci poszli do Straży na skargę, ta wynajęła przebywającego przejazdem w mieście tropiciela i wysłała za nami spory oddział.

Albert Frinn, ukryty za krzakami, spojrzał na kilkudziesięciu ludzi bawiących się przy ognisku. Ocenił ich uzbrojenie, dostrzegł to, że większość była mocno pijana, a także nie bez satysfakcji zauważył dwóch wielkich osiłków ze sporymi mieczami, którzy byli trzeźwi. No, przynajmniej będzie trochę zabawy. Skinął głową na stojącego obok niego łowcę. Powoli i ostrożnie wycofali się w kierunku znajdującego się jakieś 40 metrów dalej miejsca postoju oddziału Straży. Tam, po krótkiej naradzie, postanowili nadal obserwować bandytów i zaatakować dopiero nad ranem. I tak będą pijani, zmęczeni po libacji, nie będą stawiać mocnego oporu. Poza tym, ciężko byłoby w nocy ścigać ewentualnych uciekinierów.

- Uderzyli rankiem, kiedy świtało. Wszyscy spaliśmy, oprócz kilku wartowników. To oni nas obudzili, gdy zaatakowali. Mieli szczęście, że nie zdążyli ich zdjąć przed wszczęciem alarmu. Nie mieliśmy szans. Połowa z nas była pijana, nie mieliśmy przy sobie broni?Przeraziłem się i uciekłem w las. Przebiegłem kilkadziesiąt metrów i nagle coś obaliło mnie na ziemię.

Albert wbił miecz w ziemię, by oczyścił się z krwi, po czym schował go do pochwy. Spojrzał na leżące wokół ogniska trupy. Gładko poszło. Tak, jak chciał burmistrz. Mieli się z nimi nie cackać, bandyci za dużo już narozrabiali. I dostali to, na co zasłużyli.

- Szefie, mamy tu jeszcze kogoś. Demon go złapał.- Strażnik spojrzał na dwóch swoich podwładnych, którzy wciągnęli na polanę trzęsącego się człowieka. Tuż za nimi przybiegł wielki owczarek, który podbiegł do Alberta.

- Dobry pies, dobry.- zbliżył się do rabusia- A dla tego gagatka zrobimy wyjątek. Weźmiemy go do lochów, a potem się wyśle do jakichś kopalni, co wy na to?

?Nowy? westchnął i smutno opuścił głowę na pierś. Jego towarzysz odezwał się:

- Wysoki, barczysty, ciemnowłosy sierżant z wielgachnym owczarkiem? Ale cię ?zaszczyt? kopnął? Dorwał cię Frinn, cholerna, wystaw se, legenda tej Straży. Toć rzadko się zdarza, by wysyłali tak doświadczonego człowieka na takie błahe zadanie. Widocznie chcieli być pewni. Wiesz co, myślę, że ta cela jest zarezerwowana na jego potrzeby. Poprzedni, który tu był, też zawdzięczał pobyt Albertowi. Ja tak samo. Dziadyga taki dobry jest, bo na dodatek, wystaw sobie, robił w armii. Sporo plotek krąży, a że był postrachem orków, albo pacyfikował elfy czy też nieumarłych. Tyle się o nim mówi, a mało kto wie, jak było naprawdę. Choć bardziej stawiam na to, że walczył z tymi ostatnimi.

W tym więzień miał rację. Albert spędził dobre parę lat, walcząc w szeregach wojsk królewskich z Nekromantami i ich sługusami.

Charakter: Lubi dobrą bitkę i mocną wypitkę. W Straży jest, ponieważ chce, by każdy, kto łamie prawo, miał połamane żebra. Dobry człowiek, ogólnie rzecz biorąc.

Ekwipunek: Miecz, około 1,3m długości, na plecach tarcza z godłem Fandrelanu: Żubrem. Koń siwej maści, szybki. Do tego ma psa, sporego owczarka, wabiącego się Demon. Pod mundurem ma kolczugę.

Wygląd: Wysoki, barczysty, ciemnowłosy, ubrany w czerwony mundur Straży Miejskiej Fandrelanu.

Umiejętności: Dobry jeździec, doświadczony szermierz, potrafi walczyć także bronią drzewcową. Wprawiony w parowaniu ciosów tarczą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Holy.Death i brylant - piszę do Was obu naraz, gdyż co tu dużo kryć: Wasze karty postaci są dobre. Opisane w historii wydarzenia całkiem mi się podobały, widać, że zostały zrobione z pomysłem. Postacie same z siebie również prezentują się niczego sobie. Dlatego mógłbym w sumie przyznać każdemu z Was "tak"... ale tego jeszcze nie zrobię. W obu kartach bowiem jest pewna drobna bolączka, co do której jednak mam wątpliwości, a mianowicie: w umiejętnościach nie opisaliście słabości swoich postaci. Domyślam się, że np. w ogóle nie znają się na magii, ale ja osobiście nie chcę się domyślać - wolałbym mieć od razu wyłożone, co i jak. Inni gracze nie zapomnieli o tym, a Wasze postacie nie powinny być wyjątkiem.

Jeżeli napiszecie to, czego wymagam (albo przeczytam opinie innych graczy, które pozwolą mi spojrzeć na sprawę z innej perspektywy ;]), to dostaniecie ode mnie akceptację.

Że jestem uciążliwy? Możliwe. Ale to w końcu ja.

:P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, dzięki za opinię. A teraz co do umiejętności, to:

Umiejętności: Dobry jeździec, doświadczony szermierz, potrafi walczyć także bronią drzewcową. Wprawiony w parowaniu ciosów tarczą. Jednocześnie to dziadowski łucznik, a jedyne, co kojarzy z magią to Nekromantów i ich zaklęcia, oraz Magów i skutki ich zaklęć.

Ok?

A co do uciążliwości...Zobacz komanty u P_aula. Nie masz ze mną szans. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martius - ja bym nie porównywał kart brylanta i Holy'ego bo to jest jak niebo i ziemia. Holy'emu mogę już z automatu dać TAK, bo podoba mi się historia i sposób jej zaprezentowania. Chociaż sama postać nie jest wyjątkowa, a to raczej szary żołdak w służbie zakonu, czy jakiś inny brat zakonny. O wady nie będę się spierał, bo skoro autor napisał w czym bohater jest dobry, to wiadomo już z czym sobie nie bedzie zbytnio radził. Jeśli już się spierać, to o to, że nie opisano konkretnie wcześniejszej historii Biela, choć z zaprezentowanych fragmentów wiele wynika.

Inna sprawa to karta brylanta, przy czytaniu której kilka razy zazgrzytały mi zęby. Głównie chodzi mi tu o historię, która została napisana po troszę na kolanie. Przynajmniej tak mi się to czyta. Widzę tutaj pewien zamysł, czyli chęć przedstawienia zdarzeń z jednej strony oczami więźnia, a z drugiej to jak to wyglądało. Wyszło to, w mojej ocenie, dość nieporadnie. Już na początku ta rozmowa więźniów, gdzie starszy od razu "na dzień dobry" wypytuje nowego za co siedzi, zanim ten zdążył w ogóle usiąść. Potem też niezbyt ciekawie opisana sama akcja. No, ale największy kwiatek to wypowiedź Alberta "Weźmiemy go do lochów, a potem się wyśle do jakichś kopalni, co wy na to?" wypowiedź dla mnie kompletnie bzdurna. Darowali mu życie, bo Albert miał taki kaprys. Zresztą to zdanie nie jest za dobrze nawet skonstruowane - "weźmiemy do lochów", "jakichś kopalni". Z marszu mnie to zmierziło. Jeszcze to wstawianie zamiast przekleństw "wystaw sobie". Co to miało niby oznaczać? Dla mnie pomysł jest dobry, umiejętności też w porządku, ale historia to bieda aż piszczy. Popraw w niej to i owo, a wtedy być dałoby się to zaakceptować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszło to, w mojej ocenie, dość nieporadnie. Już na początku ta rozmowa więźniów, gdzie starszy od razu "na dzień dobry" wypytuje nowego za co siedzi, zanim ten zdążył w ogóle usiąść.

Przez dość długi czas siedział sam, tęsknił za towarzystwem...Jak byś zareagował ty?

Z marszu mnie to zmierziło. Jeszcze to wstawianie zamiast przekleństw "wystaw sobie".

Przekleństwa? Nie. To prosty, tępy cwaniak, kóry tak lubi się odzywać i wypowiadać. Miał pisać prozę? :)

Ale do reszty rad się zastosuję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W obu kartach bowiem jest pewna drobna bolączka, co do której jednak mam wątpliwości, a mianowicie: w umiejętnościach nie opisaliście słabości swoich postaci. Domyślam się, że np. w ogóle nie znają się na magii, ale ja osobiście nie chcę się domyślać - wolałbym mieć od razu wyłożone, co i jak. Inni gracze nie zapomnieli o tym, a Wasze postacie nie powinny być wyjątkiem.

Uważam, że się mylisz. I to dosyć poważnie. Wymieniłem umiejętności mojego bohatera - z karty powinien wyjść wręcz zwykły wojownik, bez żadnych specjalnych umiejętności, który może sobie nie poradzić nawet z trzeba uzbrojonymi przeciwnikami, więc można go wręcz przedstawiać jako kontrargument na postacie przepakowane. Będzie raczej starał się z walki wykpić, niż chwytać za broń. Jedyne co go nieco wyróżnia to przynależność do potężnej organizacji i związane z tym przywileje, ale te z kolei także są dostosowane do statusu społecznego postaci w hierarchii, czyli nie są specjalnie wielkie. Jeśli nie napisałem, że zna magię to znaczy, że nie zna magii. Myślę więc, że umiejętności wyłożyłem dosyć jasno i jeśli to ci przeszkadza i z tego powodu nie chcesz dać mi głosu to trudno. Poczekam z jakimkolwiek działaniem na uwagi większej liczby osób.

Jeśli już się spierać, to o to, że nie opisano konkretnie wcześniejszej historii Biela, choć z zaprezentowanych fragmentów wiele wynika.

Owszem. Zdaję sobie sprawę, że można z tego uczynić argument, ale uczyniłem założenie, iż nie każda historia musi się zaczynać w stylu: "Nazywam się Gregory House, urodziłem się w Illinois...", więc przystąpiłem do akcji bezpośredniej i niejako wprowadziłem moją postać do gry - czy to zaakceptujecie, czy nie to inna sprawa - starając się przy tym dobrze ją przedstawić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Holy - jak zwykle poprawnie, choć tym razem karta mnie nie powaliła. Poprawna, napisana dobrym językiem, sama postać choć nie wybitna to mająca swój klimat, w sesji na pewno jest dla niej miejsce. Co tu więcej gadać. TAK.

Brylant - moim zdaniem Face nie ma racji. Ja tam nie widzę poważniejszych błędów. Inna sprawa, że sama karta letnia. Albo może po prostu opisana w nie dość pasjonujący sposób. Jest sugestia głębszej historii, ale bez rozwinięcia. Mimo wszystko ja bym dał ostrożne TAK, choć mam wrażenie że postać może być nieco przepakowana. Ale co tam, zobaczymy ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez dość długi czas siedział sam, tęsknił za towarzystwem...Jak byś zareagował ty?

Nie dość jasno się wyraziłem. Jakby facet zobaczył nowego towarzysza niedoli i zareagował w stylu "O! Nowy! Za co siedzisz?" to można by jakoś to przełknąć. Tylko delikwent - jak napisałeś - tępy cwaniak, zbudował tam całe zdanie wielokrotnie złożone, prawdziwy elaborat. Trochę za dużo informacji na raz jak na głupiego opryszka. Gdyby to był jakiś gaduła, umiejący się posługiwac językiem to inna sprawa. Wg mnie wyszło trochę nienaturalnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...