Skocz do zawartości
niziołka

[Free] Dyskusje o Free Sesji

Polecane posty

proszę weźcie poprawkę, że w tym momencie nie będziemy mogli zareagować na wasze ewentualne działania w mieście i dziwne by było gdybyśmy na przykład nie zauważyli, że pół miasta spłonęło

Ej, to wy nie widzieliście tej orczej armii, która splądrowałą Khelberg? :tongue:

Czyli w sumie, to u nas jest ok. południa właśnie drugiego dnia, czyli jesteśmy prawie dobę do tyłu. Nie lubię takich skoków, ale będziemy teraz musieli się zatrzymać, żeby nie prowokować kłopotów względem was. Jeszcze musimy poczekać na post SeRa, który ma nadejść i reakcję Martiusa. W końcu przecież nie będziemy ciągali Kornaka za sobą jak już go wypuściliśmy. Oczywiście mile widziane będą też posty pozostałych członków naszej grupy opisujące reakcje na wypuszczenie młodzika przez Kirgona. Jak już odpowiednie posty się pojawią to się skrobnie odpowiedniego posta, gdzie obimy nocleg i po kłopocie. Mam tylko nadzieję, że nie będzie pełni (Kornak :tongue: ) ani jakiejś dziwnej przemiany (Virgard), gdy będziemy spać. :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli w sumie, to u nas jest ok. południa właśnie drugiego dnia, czyli jesteśmy prawie dobę do tyłu.

Mnie to pasuje. Przez eksplozję Marcusa i przedzieranie się przez las, żeby podsłuchać żołnierzy straciliśmy rachubę czasu, ale powinno to mniej więcej pół dnia zająć. Droga nie była zbyt daleka, ale parę godzin to chyba rozsądny czas.

Poza tym przyda nam się odpoczynek, bo np. Virgard jest już trochę ponad dobę na nogach i chciałby sobie odsapnąć ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Dopiero teraz zauważyłem najnowszy post SeRa. Prawdę mówiąc, spodziewałem się czegoś więcej, a z treści wnioskuję bardziej o chęci oddzielenia się Sagata od grupy, bo jeśli my chcemy jeszcze się poukrywać(przynajmniej do następnego dnia) to on woli już spieszyć do Khelbergu. Szkoda, że nie zostało to bardziej sprecyzowane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bu! Wróciłem...Moją nową postać sponsoruje

pyro_01.jpg

Imię: Rinhbar Khans

Rasa: Krasnolud

Wiek: 23

Klasa: Mag

Historia

- Rinhbar, wstawaj!!

- Co się dzieje?

- Pożar! Pół miasta płonie. Wstawaj! ? W tym momencie młody krasnolud wyskoczył z łóżka i pognał do drzwi tuż za bratem, który już przez nie uciekł. Myślał, by zobaczyć, czy ktoś nie został z tyłu, ale nie mógłby tego zrobić. Bał się. Już miał przekroczyć próg tego, co było dla niego domem, gdy usłyszał suchy trzask. Oczy przesłoniła mu ciemność i nim zaczął spadać, poczuł straszliwy ból w prawej ręce.

Próbował otworzyć oczy. Nic. Słyszał innych, czuł ich obecność, lecz nie mógł ich zobaczyć. Spróbował jeszcze raz. Udało się. Był w jakimś szpitalu?Rozejrzał się. Leżał na drewnianym łóżku otoczony innymi mieszkańcami Gfarhnu. Wszędzie czuć było swąd spalenizny. Wokół krzątali się ludzie w białych fartuchach, między którymi kręcili się inni w dość dziwnych szatach. Nagle podszedł do niego siwobrody krasnolud. Spojrzał na niego przenikliwie, po czym rzekł:

- Chłopcze, jak masz na imię?

- Rinhbar, panie. Co się stało? Wie pan może, gdzie mój ojciec i brat?

- Chłopcze, był wielki pożar?Nie wiemy jeszcze, jak się to stało. A co do twej rodziny?Tak mi przykro. Twój brat, Balian, tak? Mówiłeś jego imię przez sen. A więc Balian uciekając wszedł w bramę i ta się zawaliła. Twój ojciec zaginął?A gdy uciekałeś, zawalił się nagle dach i spadł prosto na ciebie. Tuż obok był oddział strażników kierowany przez maga, dość szybko cię wyciągnęli, ale niestety, twoja ręka była straszliwie połamana, poparzona; musieliśmy ją amputować? - w tym momencie mlody krasnolud zdał sobie sprawy, że nie czuje prawej ręki. Spojrzał na miejsce, gdzie powinna być ręka. Nie było jej. Rinhbarowi nagle zebrało się na płacz, ale zacisnął zęby. ?Krasnolud nie płacze. Krasnolud nie okazuje słabości. To główna zasada.? Tak mawiał jego ojciec. Tymczasem krasnoludki mag, zwany Krorimem, patrzył ze smutkiem na rannego. Nie powiedział mu, że to on ugasił pożar jego domu i go uratował. Nie lubił długów. Pogłaskał ręką brodę i podjął decyzję.

Światło słoneczne, padające do pokoju, powoli go obudziło...Nigdy nie miał dobrych snów. Zawsze widział ogień. Ale był dzień, ostatni dzień zajmującej nauki w szkole w Zanbirnarze, jednym z niewielu miast zamieszkanych wyłącznie przez krasnoludów. Wstał, ubrał się i powoli sięgnął ręką po kostur, wykonany z dość ciężkiego metalu, specjalnie po to, by lewa ręka była tak silna, jak być powinna u jednorękiego krasnoludzkiego czarodzieja. Ruszył powoli w kierunku komnaty mistrza Krorima. Uczył się u niego od 9 roku życia i wiedział, że jest prawie gotów do samodzielnego bytu maga. Ale jak to mówił jeden z kupców, prawie to wielka różnica. Zapukał do drzwi i wszedł.

- Witaj chłopcze, mój drogi! Jak się czujesz?

- Dobrze, mistrzu, niestety te sny?

- Wiem, zajmiemy się nimi. Ale wpierw- egzaaamin!!- Zawołał mistrz, przeciągając sylabę. To był długi dzień dla Rinhbara. Ale nie zmarnowany. Był już pełnoprawnym czarodziejem. Ale musiał jeszcze zostać w szkole. Parę dni.

- Dobrze, ostrożnie rozsypuj ten piasek, ostrożnie, mówię. Wiem, że jesteś zdolny, mądry i utalentowany, ale ostrożnie.

- Spokojnie mistrzu. Ale możesz mi powiedzieć, czemu to robię?

- Żeby pozbyć się tych koszmarów. I strachu. Tego strachu, który sprawia, że nie możesz stworzyć nawet małego płomyka. Znalazłem specjalne zaklęcie, pomoże ci. Teraz rób, co mówię.

Rinhbar zgodnie z zaleceniami ustał w środku kręgu. Stary krasnolud otworzył wielką, grubą księgę i zaczął mówić zaklęcia. Podłoga zaczęła drgać. Nagle przestała, głos maga przestał rozchodzić się po komnacie. Rinhbar nagle zobaczł ogień. Wszędzie ogień. A potem brata. Ojca. Walący się rodzinny dom. Przeżywał to na nowo.

- NIE! Nie znowu, błagam, nie?

Płakał. Po raz pierwszy płakał, po raz pierwszy pozwolił na przejęcie kontroli przez emocji. Dał upust swojemu smutkowi, żalowi i gniewowi. Mruczał cały czas ?nie?, jak mantrę, jakby mógł cofnąć czas. Nagle pojawiły się płomienie, które objęły całe ciało, ale nic mu nie robiły, jakby po prostu po nim pełzały. Spojrzał na mistrza, wyciągnął powoli w jego kierunku rękę i jedynie swemu niesamowitemu refleksowi Krorim zawdzięczał to, że ogromy płomień zatrzymał się na jego tarczy?Cały pokój przypominał piekło. Wszystko płonęło. Nagle Rinhbar westchnął i wszystko się skończyło jak tylko się zaczęło. Padł na ziemię i zaczął płakać. Ale już się nie bał. Po paru dniach opuścił Zanbirnar i ruszył w świat.

Charakter: Spokojny, rubaszny, lecz czasem ma dni ?gorsze?, gdy zamyka się w sobie, pochmurny.

Ekwipunek: Kostur metalowy, torba podróżna, w niej prowiant, kilka ksiąg, napojów leczniczych, koce.

Zalety: Uzdolniony mag, potrafi się w razie czego obronić kosturem.

Wady: Ma tylko jedną rękę, co czasem przeszkadza mu w codziennych sprawach, nie zna się na ziołach i miksturach. Jeśli wpadnie w szał albo ulegnie po prostu gwałtownym emocjom, traci nad sobą kontrolę i potrafi używać o wiele silniejszej magii niż normalnie. Ale wtedy nie panuje nad sobą

Wygląd: 1,4m wzrostu, rudobrody, jednoręki, czerwona tunika z płaszczem.

Tylko czy aby historia nie za krótka...Howgh. I jak?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bu! Wróciłem...Moją nową postać sponsoruje

Oh Lord! It would be a long day...

- Pożar! Pół miasta płonie. Wstawaj!

Helloł?! To krasnoludy! Głównie mieszkają w pieczarach, a nie stawiają sobie chaty pod gołym niebem i do tego z drewna. Rozumiem jeśli byłoby to w jakimś ludzkim mieście, gdzie została im wydzielona dzielnica, ale to nie wynika z kontekstu. Kolejna sprawa to fakt, że krasnoludy mieszkają w pieczarach z kilku powodów. Lubują się w obróbce kamienia i metali. Obydwu tych rzeczy nie brakuje im w górach, gdzie mogą wykuwać z kamienia wspaniałe kompleksy jaskiń - czy może lepiej powiedzieć miast, fortec. Z metalami to wiadoma sprawa. Ta rasa zawsze miała pociąg do metali szlachetnych, a gdzie o te najłatwiej jeśli nie w górach?

Wiek: 23

Rozumiem, że to młody krasnolud, ale bez przesady... W wieku 23 lat nie powinien być już dojrzałym krasnoludem, ale praktycznie po części jeszcze dzieckiem. Mag, który był jego mentorem nie powinien mu pozwolić opuścić miasta, bo w swej mądrości wiedziałby, że młody sobie nie poradzi.

Spojrzał na mistrza, wyciągnął powoli w jego kierunku rękę i jedynie swemu niesamowitemu refleksowi Krorim zawdzięczał to, że ogromy płomień zatrzymał się na jego tarczy?Cały pokój przypominał piekło. Wszystko płonęło. Nagle Rinhbar westchnął i wszystko się skończyło jak tylko się zaczęło.

No tak. Nawiązuję tutaj do poprzedniej uwagi. W końcu ten krasnolud nie odbył zbyt długich studiów, po to by szlifować swoje talenty magiczne. Na osiągnięcie takich umiejętności potrzeba czasem kilku dekad ćwiczeń, a tu szast-prast i nasz bohater rzuca prawdziwe inferno, którego nie powstydziłby się i Gandalf. Jak dla mnie to przepakowanie postaci, skoro praktycznie bez treningu jest w stanie dokonywać takich cudów, ale być może to najpotężniejszy mag Krain!

Charakter: Spokojny, rubaszny, lecz czasem ma dni ?gorsze?, gdy zamyka się w sobie, pochmurny.

Eh... Jakoś nie uświadczyłem tej rubaszności w karcie. W ogóle postać praktycznie niczym się w swoich wypowiedziach nie wyróżnia, jeno tym, że jako krasnolud wstydzi się płakać. Ogólnie to mógłbym pozmieniać wszędzie krasnoludy na elfy albo ludzi i miałoby to większe znaczenie i mniej raziło w oczy.

Podsumowując. Chciałeś zrobić krasnoluda, ale nie napisałeś karty, która by tę rasę dobrze pokazała. Widzę tu błędy zarówno przy opisie sposobu życia krasnoludów, ich dojrzewania i sposobu mówienia, dzięki któremu są tak charakterystyczne. Tutaj nic takiego nie doświadczam. Zupełnie jakbyś nie przyłożył się zbytnio do zgłębiania wiedzy nad tą jakże szlachetną rasą. Nawet nazwa miasta bardziej niż z krasnoludami kojarzy mi się z Zanzibarem. Jeśli koniecznie chcesz

grać krasnoludem, to musisz przyłożyć się bardziej. Póki co jestem na NIE.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, mój post jest już na sesji. Jak widać Amh dał się pokonać przeciwnikowi, co w sumie jest trochę nielogiczne - moja postać jest szybsza i nie ma problemów z widocznością, ale co mi tam. Zrobiłem też w karcie taki sam błąd jaki popełnił w swojej brylant, mam załadowaną kuszę. Jeszcze nad tym pracuję, ale jakoś rozwiążę ten problem w sposób, który powinien satysfakcjonować wszystkich.

Co do kart:

Dagar - niemy na sesji z całą pewnością brzmi ciekawie, jednak w historii jest to przedstawione w dość niefortunny sposób, o czym zresztą wspomniał Face. Drobne szlify w historii i jestem na tak, bo widać że umiesz i że chcesz. No i ten młody wiek trochę mi nie pasuje, ale w końcu przytrafiają się młodzi lekarze.

Brylant - widać, że chcesz. Niestety jeszcze nie bardzo umiesz. Karta moim zdaniem mocno słaba. Wygląd, ekwipunek, charakter itp. opisane są zbyt krótko i mało obrazowo. Historia też nie zachwyca, jak już Face wspomniał krasnoludzkie miasta, zwłaszcza te dwarf only, wykonane są z materiałów niepalnych, więc rodzina mogła zginąć najwyżej od podpalenia brody od świeczki. Druga sprawa to wiek bohatera. Krasnale są istotami długowiecznymi, nie ma więc powodu, żeby postać była tak młoda. Nikt nie puściłby wyszkolonego ledwie podstawowo maga w świat, zwłaszcza jeśli traktuje go jak swojego syna. Idąc dalej - sieroty przygarnięte przez magów/wiedźminów/rycerzy/kosmitów są dość mocno oklepane, na tej sesji mamy przynajmniej jednego takiego osobnika (trzech?). Ja jestem również na nie. Popraw/napisz nową kartę, ale tym razem skonsultuj ją z kimś, przedstaw pomysły, wysłuchaj propozycji, poczytaj o wybranej przez siebie rasie i klasie itd. Barowei słusznie wspomniał o bojącym się ognia magu, pomysł ciekawy, a Ty odrzuciłeś go od tak.

PS - ale się poczułem PRO :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Dagara, to wstrzymuję się na razie od głosu. Facet potrafi całkiem fajnie pisać, ale czekam aż podrasuje historię zgodnie z uwagami Fejsa. Choć nie zgodzę się z Face'm co do tego, że nie powinno być postaci niemej. IMO może być, ale fabularne tego uzasadnienie mogło być lepsze (jak w uwagach FD).

Jeśli natomiast chodzi o brylanta - nadal nie. Widać, że do tej karty bardziej się przyłożył (jest lepsza językowo), ale jego krasnal jest sporo za młody (to dzieciuch jeszcze jak na tę rasę), poza tym jest nieźle przepakowany, że zacytuję pewną linijkę karty:

Jeśli wpadnie w szał albo ulegnie po prostu gwałtownym emocjom, traci nad sobą kontrolę i potrafi używać o wiele silniejszej magii niż normalnie. Ale wtedy nie panuje nad sobą

To wręcz idealny przepis na przepaka. Wada, będąca jednocześnie zaletą (tak jak u Dougana, Marcusa w pierwotnej wersji, w pierwszej karcie Anathemy... dalej nie wymieniam). Nawias pokazuje, że to powszechny błąd. Bardzo bardzo nie lubiany na tej sesji. Poczytaj inne karty (także te odrzucone), bo powielasz błędy, które już nie raz zostały tutaj wytknięte i obnażone.

@ Gofr - jak będziesz szedł do kopalni, to szybko trafisz do królewskich lochów. Bractwo zostało zdelegalizowane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CO do konsultacji...Męczyłem już trochę wcześniej FD. A weźmy na przykład, że w gniewie, szale, opętaniu nie panowałby nie tylko nad sobą, ale także nad mocą? Że nie kontrolowałby jej skutków...A wiek...Mała poprawka w karcie wystarczy. Na początku chciałem zrobić 60- latka. :) A co do ognia, to racja, powinien strach być zachowany. To może być nawet to, co będzie się u niego zmieniało w czasie tego szału. I że motyw przygarnięcia sztampowy? To aż taka wada?? Dobra, pomyślę nad tym...O, mam już sposób!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zrozumialep, brylancie. Nie ma być szału, gniewu, transu i utraty kontroli. Widzę, że trzeba to przestawić na przykładzie:

Atakuje Cię banda dwudziestu wyszkolonych morderców. Żadna nasza postać nie ma z nimi szans, pewnie nawet razem w drużynie nie byłoby zbyt różowo. A teraz Twoja postać wpada w szał i niekontrolowanym pierdnięciem zabija całą bandę i cztery smoki przy okazji. Nie uważasz, że to bez sensu?

Dalej sprawa pożaru. Weź kamień, położ na nim, pod nim itp. papier i go podpal. Czy kamień się zajmie? Nie. Tak samo krasnoludzkie miasto nie ma szans zostać zniszczonym przez pożar, nawet jeśli zapalą się meble i zasłony, to ogień nie będzie niak jak iść dalej.

Kolejna sprawa to sama postać, która jest zwyczajnie niekrasnoludzka z charakteru. Jasne, można tu można się wytłumaczyć tym, że bywają wszędzie wyjątki, no ale... Profanacja. Widzę, że na krasnoludzie Ci zależy [już avatar nawet wybrałeś], ale zrób z niego prawdziwego krasnala, który lubi sobie wypić i dać komuś w mordę w barze, a nie płaczącą dziewczynkę.

Nie mogę się oprzeć: Wszystkie krasnoludy są takie same... - P_

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, charakter, trzeba popracować... A że krasnoludy przeważają, to inna sprawa. I avatar ustawiłem, nim wpadłem na pomysł poprzedniej karty(ale na pewno przed powstaniem i wymyśleniem starej). Co do przykładu z tymi mordercami: racja, postać może być za silna. A pożar, załóżmy, że pojechał gdzieś z ojcem w wyprawie kupieckiej, nocował w gospodize i bach!: może być?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemy felczer wersja 1.1

****************************************************************

Imię: Aldear

Rasa: Elf

Wiek: 52 lat

Klasa: Felczer

Historia

Oparłem się o niewielką balię. Z powierzchni wody spoglądały na mnie ciemne, fioletowe oczy. Smutne. Zamyślone. Zamoczyłem twarz i rozejrzałem się po pokoju. Łóżko, proste, drewniane krzesło, żadnych innych mebli. Nie można go było nazwać luksusowym. Ale też nie był drogi.

Zgrzytnęło w drzwiach. Ktoś usiłował je otworzyć. Kto? Właściciel domu chcąc uzyskać pieniądze? Straż miejska? Zwykły włamywacz? Może siepacze Garona? Czyżby dowiedział się że żyję? Garon? Spotkałem go tylko raz w życiu. O jeden raz za dużo.

**

Pojedynek miał się ku końcowi, obaj rycerze byli już mocno wycieńczeni. Zwłaszcza ten z trzema rogami na tarczy. Przeciwnicy krążyli wokół siebie, nie wiadomo, czy aby odzyskać siły, czy wyczekując odpowiedniego momentu na atak. Nagle drugi rycerz, herbu bodajże Biały Kruk, błyskawicznie doskoczył do przeciwnika i obalił go jednym potężnym uderzeniem tarczy, by następnie wyciągnąć miecz w kierunku jego szyi. To był koniec. Z gardeł jego sług wydobył się radosny okrzyk. Ja też byłem zadowolony- mieli mi zapłacić mi za samą fatygę. Wtedy zdarzyło się coś, co będę pamiętał do końca życia.

Jeden ze sług Rogatego, wziąwszy wcześniej potężny zamach, uderzył Białego kijem za kolana. Rycerz zwalił się na ziemię. Rogaty oczywiście skorzystał ze sposobności. Błyskawicznie dźgnął swego przeciwnika pod napierśnikiem, kierując ostrze w górę. Biały zginął na miejscu.

Przerażony spojrzałem na sługi Białego. Leżeli martwi na ziemi, a z ich pleców sterczały bełty. W lesie musieli zostać poukrywani kusznicy. Zanim zdążyłem podjąć jakąkolwiek racjonalną decyzję jeden z siepaczy Rogatego, ten, który wcześniej pomógł mu w walce, teraz zwalił się na mnie, uniemożliwiając mi tym samym ucieczkę.

-Gdzieś się panu śpieszy, panie felczer?

Rogaty patrzył na mnie z góry uśmiechając się ironicznie.

-Jakże to? Przecież tam biedny rycerz leży, potrzebuje pańskiej pomocy! Hańba, panie felczer! Hańba! A teraz proszę zaszyć zwłoki. Przecież nie odeślemy ich rodzinie w takim stanie prawda?

Po jakiejś godzinie rana była zaszyta. Robotę wykonywałem najwolniej jak się dało, licząc, że nadarzy się jakaś sposobność do ucieczki. Nie nadarzyła się. Znów chwycił mnie i unieruchomił ten sam sługa.

-Dziękuję. Teraz nie będzie już nam pan potrzebny.

Szarpnąłem się w ostatniej, rozpaczliwej próbie ratowania życia, ale cios sztyletem i tak dosięgnął mojej szyi. Zwaliłem się na ziemię.

-Zawieziesz zwłoki do rodziny. Oficjalnie zginął w trakcie uczciwego pojedynku. Jego słudzy-szelmy na ten widok uciekli do lasu.

Sługa jeszcze raz spojrzał na mnie.

-On chyba jeszcze żyje panie.

-Długo nie pożyje. Jeśli ktoś ich znajdzie pomyśli, że napadli ich bandyci. Ale nie ma co marnować czasu. Wsadź trupa na wóz. Spiesz się, droga przed tobą daleka.

Rogaty, razem ze swymi sługami odjechał. A ja straciłem przytomność.

**

Dotknąłem blizny na szyi. Tego dnia miałem niesamowite szczęście. Szarpiąc się, zdołałem odchylić się na tyle aby ostrze nie dosięgnęło żadnych ważnych żył ani tętnic i jedynie uszkodziło struny głosowe. A nim się wykrwawiłem, znalazł mnie patrol. Działo się to tuż przed wojną z nieumarłymi, więc akurat krążących po drogach patroli było sporo. Mówić już nie mogłem. Ale dlaczego nie wysłałem listu do rodziny zmarłego, albo władz? Mogłem, ale kto by mi uwierzył? Kto postawiłby wyżej słowo elfiego felczera ze wsi, nad słowo Garona herbu Trzy Rogi, znanego i szanowanego rycerza ze znanego i szanowanego rodu? Mimo to przez wiele tygodni od tego wydarzenia czułem do siebie wstręt.

Nagle zamek w drzwiach zgrzytnął wyjątkowo głośno. Pewien byłem, że osobnik za nimi zmartwiał. Podniosłem sztylet i spojrzałem na niego. Ten niepozorny przedmiot uratował więcej osób niż zabił? Przełożyłem go do prawej dłoni, podczas gdy lewą sięgnąłem do wiszącego mi u pasa mieszka i nabrałem z niego nieco jakiegoś proszku. Następnie możliwie szybko , tak by go nie rozsypać, ukryłem się obok drzwi. Pozostało poczekać.

Po dłuższej chwili drzwi się otworzyły i powoli, ostrożnie do środka pokoju wszedł jakiś elfi mężczyzna. Nie czekając, aż mnie zauważy silnie zamachnąłem się i?

**

Spoglądałem na płonący dom. To był mój dom. To była moja wioska. Był. Była. Ale teraz, to był tylko ogień. Z wyrzutem spojrzałem na stojącego obok ojca.

-Całe życie uczyliście mnie o ziołach. A teraz spójrz na to!

Tu wskazałem na zgliszcza.

-Po co mi były te wszystkie nauki, skoro nie mogłem bronić domu? Oczywiście potrafię rozróżnić poszczególne zioła i grzyby. Wiem których użyć i w jaki sposób. Ale to nie zrobi raczej wrażenia na orku czy kościeju! Ale nie, przecież machanie mieczem to niegodne nas barbarzyństwo. A więc powiedz mi ojcze, jak mam się bronić ziołami?!!

Byłem zły . Frustrowała mnie własna niemoc. Spodziewałem się że ojciec będzie się na mnie gniewał. Ale on zamiast tego tylko zerknął na mnie i uśmiechnął się. Przeraził mnie ten uśmiech.

-Chodź! Pokażę ci.

**

... rzuciłem w niego proszkiem. Włamywacz zgiął się w pół i zaczął wymiotować. Sproszkowany borowik szatański. Wywołuje gwałtowne wymioty. Lubię zioła. Pewnie dlatego, że rodzice zapoznawali mnie z nimi od małego. Robili to zresztą tak długo, jak długo żyli. To znaczy, dopóki nie zginęli?

**

Patrzyłem z dezaprobatą na nasz nowy dom. Nie byłem zbyt zadowolony. Ani spokojny. Rodzice już drugi tydzień praktycznie cały swój czas poświęcali jakiejś księdze, którą kupili po okazyjnej cenie od przejeżdżającego przez miasto kupca. Ponoć były w niej opisane jakieś magiczne rytuały? Ehhh? Oni zawsze byli tacy ciekawi świata?

-?ale bez specjalistyczne wiedzy może im się coś sta?

W tym momencie nasz dom eksplodował.

**

Dlaczego ja myślę o tym tak spokojnie?! Za dużo trupów widziałem? za dużo jelit wylewających się z jamy brzusznej, za dużo zmiażdżonych kończyn i głów? Przyzwyczaiłem się? Kiedy wbiłem temu biedakowi sztylet w potylicę, też nie zrobiło to na mnie wrażenia. Niech to? Kiedy ja się taki stałem? Przecież wiem? Przecież wiem, że w trakcie wojny?

**

-Panie felczer, błagam, pomóżcie mu!

Dotknąłem blizny. Tak bardzo chciałem mu wytłumaczyć, że jego przyjacielowi nie da się już pomóc. Bełt uderzył za blisko serca. To był prawdziwy cud, że jeszcze żył. Pokręciłem smutno głową w nadziei, że zrozumie i dałem znać ręką, aby go zabrali.

-TY POTWORZE!!!

Wróciłem do pacjenta. Nic nie zagrażało już jego życiu, teraz wystarczy zaszyć ranę. Miał szczęście. Tak potwornie zmiażdżone ramie, w połączeniu z uszkodzeniem jamy brzusznej? Wyglądało to paskudnie, na szczęście operacja się udała. To był pierwszy jakiego dziś uratowałem. W większości przypadków po prostu stwierdzałem zgon? A przecież doszło dopiero do kilku potyczek. Prawdziwa bitwa była dopiero przed nami?

**

Zabrałem mu sakiewkę oraz wytrych i schowałem je do torby. Właściciel tego domu nawet nie wie jak wyglądam. Wszyscy będą myśleli, że tego tu zabito dla pieniędzy? Pochyliłem się i dwoma palcami zamknąłem mu oczy. I wyszedłem.

Wygląd

Mierzący 1.87 elf, bardzo chudy i o mizernej posturze. Włosy ma jasne, przechodzące w biel i obcięte tak krótko, że sterczą jak szczotka. Twarz smukła i bardzo przeciętna jak na elfa, wyróżniają się w niej tylko fioletowe oczy, sprawiające wrażenie wiecznie zamyślonych, jakby ich właściciel myślami znajdywał się daleko stąd. Poza tym wyróżnia się tylko bardzo wyraźną, brzydką blizną na szyi.

Ma na sobie skórzaną kurtkę , wykonane z tego samego materiału spodnie i najzwyklejszą w świecie białą koszulę. Poza tym na czole nosi opaskę, a na lewej dłoni rękawicę.

Ekwipunek

Sztylet, mieszek na zioła, torba w której schowane jest trochę igieł, nici i bandaży.

Umiejętności

Duża wiedza o ludzkim ( i nie tylko) ciele w połączeniu ze zręcznością i wieloletnią praktyką zawodową umożliwia mu owego ciała leczenie, jak i inne, z reguły dużo mniej humanitarne związane z nim czynności. Przykładowo nieprzygotowanego przeciwnika zabija szybko i efektywnie. Jednak w otwartej walce szanse ma nader mizerne. Po za tym zna się na ziołach i grzybach, bez problemu je rozpoznaje i wykorzystuje.

Warto dodać, że Aldear po wielu latach obcowania ze śmiercią i towarzyszącymi jej okropieństwami uodpornił się na widok nawet najbardziej zmasakrowanych ciał. Umożliwia mu to trzeźwe myślenie i skuteczne działanie nawet wtedy, gdy inni stoją zgięci w pół i wymiotują. Z drugiej strony nie jest w stanie przewidzieć reakcji i zachowania innych ludzi, w których oczach staje się bezdusznym potworem.

Zalety

+Zręczny

+Leczenie

+Wiedza o ciele

+Znajomość ziół

+Odporny na ?nieprzyjemne widoki?

Wady

-Słaby

-Obniżona empatia

-Obawa przed uprawianiem magii

-Nie może mówić

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To skandal! Nocna zmiana! Wykorzystali fakt mojej nieobecności i przyjęli tę kartę! :tongue: Dobra, żartuję. Większość najpoważniejszych błędów została poprawiona, chociaż motyw z dźgnięciem postaci sztyletem i fakt jej przeżycia jest dość niewiarygodny. W końcu ten rycerz chyba powinien mieć dość siły, żeby rozorać sztyletem dzika, a co dopiero chuderlawego elfa. Jednak nie będę się tego tak czepiał, tym razem okażę litość :laugh: Szkoda tylko,że nie napisałeś, gdzie ta cała historia się wydażyła - czy to było, gdzieś daleko na terenia królestwa, czy może całkiem blisko miejsca, gdzie dzieje się akcja. Wspominam o tym dlatego, że dobrze jest wykorzystywać takie elementy, postace z przeszłości podczas Sesji. Np. Nagłe pojawienie się Rogatego, który cię rozpoznaję i robi wszystko by ubić świadka. Jak już powiedziałem poważniejsze błędy zostały poprawione, dlatego też jestem na TAK. Oczywiście formalnie nic to nie zmienia, bo i tak reszta już cię przyjęła :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Face, to akurat nie problem. Pojedynki powinny odbywać się chyba na neutralnej ziemi. Czyli z dala od włości uczestników. A przynajmniej wydaje mi się to logiczne. Poza tym działo się to przed wojną z nieumarłymi, a co, jak co, ale taki konflikt z pewnością namówił wielu do przeprowadzki. Podsumowując: Rogaty może być teraz wszędzie. Także w Khelberg.

Aha, jeszcze jedno. Kto by mnie chcial przygarnąć? Albo inaczej: kto nie udusi mnie jak zacznę się za nim włóczyć? Przydałaby się ta wiedza do pierwszego posta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, wiem, że grupa, z którą jestem, czeka tylko na mój post (w szczególności Tur :P). Obawiam się jednak, że będziecie musieli jeszcze odrobinę poczekać. Dzisiaj nie mam praktycznie czasu na pisanie postu, a napisanego "na odwal się" przecież nie wyślę. Dlatego postaram się tym zająć jutro wieczorem lub, w najgorszym razie, pojutrze. Przepraszam za opóźnienie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach jeszcze jedna sprawa, jak przypomniał mi Face swoim pytaniem: jeśli znajdą się tacy co pamiętają moje poprzednie posty, pamiętają może jak pogrubiałem słowa niezrozumiałe dla mojej postaci bądź wypowiadane w jej ojczystym języku (bardzo dalekiego wschodu). W aktualnym poście spróbowałem spoilerów bo:

a) nie biją tak po oczach,

b) spoilerowanie niezrozumiałych fragmentów jest sensowniejsze od pogrubiania ich,

c) bo tak.

Jeśli jednak macie coś przeciw, mogę wrócić to [ b ] :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...