Skocz do zawartości

Daj dzieciom klocki

  • wpisy
    13
  • komentarzy
    134
  • wyświetleń
    28309

Jak jechać w nieznane strony cz. 3.


t3tris

599 wyświetleń

Tak jak obiecałem dzisiaj dowiemy się jak się wyżywić w obcym kraju za małe pieniądze oraz jak podróżować.

Zacznę od kwestii krótszej, czyli

Jak podróżować?

Tu opowiem z grubsza jak się zachowywać, jak ubrać na sam czas podróży. Ponieważ o autostopowych przygodach napiszę innym razem (raczej po powrocie do Polski, bo też i wracać zamierzam autostopem, więc będę o to jedno doświadczenie bogatszy), to akapit ten będzie dotyczył podróży "każualowymi" środkami transportu - koleją, autokarem.

Jedną z rzeczy o których musisz pamiętać, to fakt, żeby do bagażu podręcznego napakować te rzeczy, które Ci się akurat przydadzą w trakcie podróży. Bez sensu jest ładowanie 3 książek, iPoda i mp4, albo PSP i DSa. Albo rybki albo akwarium. Jest to zbędne zajmowanie miejsca, co w konsekwencji prowadzi do powstania totalnego chaosu w plecaku. Nieraz zapewne zdarzyło Wam się, przetrząsać pełen okruszków, pustych butelek, wyrwanych kartek i poplątanych kabli plecak w poszukiwaniu gum do żucia. Więc mili Państwo - ograniczamy fantazję. Jeżeli podróż ma trwać jeden dzień, to nie bierzemy ładowarki do komórki (do bagażu podręcznego oczywiście). Albo jeżeli jechać będziemy 14 godzin, z czego 8 w nocy, to nie bierz książki, gazety i laptopa. I tak nie użyjesz tego wszystkiego. W poprzednim odcinku omówiłem co koniecznie masz mieć ze sobą.

W co się ubrać... Hmm, tu może Was zaskoczę, ale ja gdzie bym nie jechał ZAWSZE ubieram się tak samo. Długie spodnie - bojówki. Mają dużo kieszeni, a to pozwala opróżnić plecak z takich cudów natury jak komórka, portfel, paszport, klucze, mp4, psp i małych paczek (ciastek na przykład). Nie ugotujesz się w nich za żadne skarby, w długich spodniach da się przeżyć nawet w największy upał. Krótka koszulka i bluza z kapturem (jeżeli jest ciepło, to bluzą przewiązuję się w pasie). Dzięki temu Jak jest ciepło, to zdejmujemy bluzę i zarazem mamy ją przy sobie, a jak się zrobi chłodniej, to można założyć. Jak zacznie padać - kaptur na głowę. Aha, koszulka ma być jasna. Jak słońce będzie świecić, to w czarnej się zagotujecie.

Buty - kochane discolaski - zapomnijcie o kozakach. Kochani metale - zapomnijcie o glanach. Wysokie buty do jazdy autobusem? Chybaście poszaleli. Adidasy, ewentualnie sandały (choć tych akurat nie polecam, bo na dworcach pełno brudu, najdzie Wam w stopy (zakładam, że nie jesteście z tych, co noszą skarpetki w sandałach)). Adidaski są wygodne, przewiewne, LEKKIE (argument mający zamknąć usta metalowej braci). Jak w autobusie wyjmiesz nogę z glana, zwłaszcza w upalny dzień, to zamordujesz połowę pasażerów. Z przewienego adidaska - nawet nikt nie zauważy.

barbaro2779full.gif

Calm down! Jedziesz do Hiszpanii, nie na Grenlandię!

Jak się zachować... No cóż, kierujesz się tu piękną zasadą "czyń innym tak, jak chciałbyś, żeby Tobie czyniono". Dlatego nie wierć się, nie gadaj głośno, jeżeli leci film, nie kop w siedzenie przed sobą, nie rozwalaj się na pół autobusu, nie rzucaj papierków na podłogę, NIE PAL! Jak widziałem zawodowca, który odpalał peta w autobusie, to myślałem, że padnę. Całe szczęście kierowca kazał mu zgasić.

Hmm, co jeszcze... A, mam! Żarcie w autobusie. Pisałem o tym w poprzednim wpisie, ale teraz chciałbym przypomnieć, i wyszczególnić pod kątem podróży zorganizowanymi środkami transportu. Do naszego pięknego plecaczka, drogie wafle, bierzemy sobie sucharki. Będą bardzo przydatne, jeżeli na przykład mamy mało picia. Po nich nie chce się pić tak, jak po czekoladzie, albo chipsach. Woda - w zależności od długości podróży bierz różną ilość. Choć NIGDY więcej, niż 1,5 litra. To jest duża butla. A jakby podróż miała być dłuższa, to się zatrzymacie na jakiejś stacji, gdzie możesz dokupić. Kanapki. NIGDY z cebulą! To jest po prostu najłatwiejszy sposób, żeby sprawdzić, który z towarzyszy podróży cierpi na chorobę lokomocyjną. Z praw Murphyego wynika, że z prawdopodobieństwem 1:2 będzie to ktoś, kto siedzi bezpośrednio za nami. Cebula śmierdzi! Na buka, w autobusach nikt nie czuje się komfortowo, więc dodatkowo nie zanieczyszczaj atmosfery. Weź sobie kanapki z szynką, sałatą i papryką. Smaczne, każdy lubi i nawet przy upale nie tracą zbyt wiele ze swojej okazałej formy, czego niestety nie da się powiedzieć o kanapkach z żółtym serem.

Aha, odradzam picie alkoholu w autobusie. Jeszcze nigdy nie jechałem autbusem z Polski (na dłuższych trasach), żeby jakiś ktoś nie pił ukradkiem, bądź całkiem jawnie piwa, i nie zachowywał się potem jak nieokrzesany barbarzyńca. Darcie japy, próby nawiązywania zajomości z ludźmi którzy dziwnym trafem o 4 w nocy chcą spać, itd. Lista jest długa. Wiem, że z pewnością są na sali tacy, którzy po alkoholu potrafią być kulturalni, ale pozostaje argument taki jak z cebulą - piwo też capi. Jak ktoś nie lubi jego zapachu, to przypuszczalnie go przyprawimy o pawia. Więc daj sobie na wstrzymanie, i napij się po przyjeździe.

Jak się wyżywić?

Heh, to jest po prostu temat rzeka. Podzielę tu możliwości na trzy grupy - hardkorzy, którzy na żarciu zamierzają oszczędzić jak najwięcej, po prostu oszczędni, oraz tacy, którzy co prawda nie oszczędzają, ale też woleliby nie wydawać zbyt wiele. O tych, co nie licza się z kosztami pisać nie będę, bo do restauracji chyba sami trafią, c'nie?

Hardkorzy

Masz cztery certyfikaty? To czytaj. Jeśli zamierzasz się tak żywić, to niestety, jak nie masz woli silnej niczym pustelnik, to porzucisz ją po paru dniach. I od razu mówię - ta dieta równoznaczna jest z utratą wagi. Szybką. I bolesną (brzuch boli). Ja po dwóch tygodniach na takiej diecie (a co, byłem hardkorem) schudłem 9 kg.

Otóż wychdzimy z prostego założenia - wydać jak najmniej. A co jest tanie i napychające? Makaron. Nie znam kraju, gdzie makaron byłby drogi. Nie ma takich rzeczy. Ten piękny wyrób ze względu na swoje zdolności do pochłaniania wody zapycha niesamowicie. Kupujemy NAJTAŃSZY makaron. Nie ma sensu kupować drogiego, i tak nie odróżniłbyś smaku. Ten oto makaron jesz. Na śniadanie i obiad. Kolację spkojnie można sobie odpuścić, lżej się śpij. Na śniadanie możesz go posypać cukrem, na obiad dodać keczupu i udawać, że to spaghetti. Gwarantowana utrata wagi co najmniej 5 kg w 2 tygodnie, rozstrój żołądka i dożywotnia niechęć do makaronu. Ale można tak żyć. Dlatego jak ktoś mi mówi, że za 200 zł miesięcznie nie można się wyżywić, to mu się śmieję w twarz, bo mi się udało wyżywić siebie przez 2 tygodnie za 10 zł.

makaron243456l.jpg

Jeśli bardzo się Wam sprzykrzy makaron, to można go zastąpić kaszą, ryżem i innymi wynalazkami, które po ugotowaniu zwiększają swoją wagę poprzez pochłanianie sporej ilości wody.

Oszczędni

Hm, tu nasza dieta też będzie oparta na makaronie, ale nie tylko. Otóż z makaronem można wyczyniać istne cuda. Zrobić można sobie tak zwane biedne spaghetti. Smażysz cebulę (nie jest droga), potem zalewasz to wodą i keczupem (tanim jakimś), mieszasz, doprawiasz, wlewasz ten "sos" na makaron, posypujesz startym serem i jesz. Pycha.

Napisałem, że nie tylko makaronem się tu żywimy - otóż sekretem prawdziwym jest fakt, że w każdym, dosłownie każdym kraju istnieje coś takiego, jak "tania pizza mrożona". W Anglii - pizza z Tesco. Mówię z ręką na sercu - jak żyję lepszej mrożonej pizzy nie jadłem. A kosztuje to cudo 1 funta (no w sumie 2, ale w Tesco ta pizza jest niemal zawsze w promocji "buy one, get one free"). Tak więc możesz sobie zaserwować pizzę, i budżet Cię nie zabije. Co jeszcze? Marchewka i ziemniaki przyjacielem Twym. Oba te warzywa ugotowane dają się zjeść nawet bez sosu. Ale sosy z torebki drogie strasznie nie są, więc możesz sobie zrobić "prawie" normalny obiad.

Mrożone frytki. Niespodzianka, co? Też nie należą do drogich rzeczy, a za to są sycące.

Chleb z masłem orzechowym. Chleb wszędzie mozna dostać tanio (no w Norwegii akurat jest z tym problem, bo naprawdę najtańszy chleb kosztuje 5 koron, a taki dobry - 30. Za bochenek. Ale ten za 5 nie jest taki zły.), a masło orzechowe jest tanie na całym świecie.

Chleb możesz też jeść z topionym serem, on też nie jest drogi.

Dziwi Was nieobecność zupek chińskich? Otóż pewna rzecz mnie za granicą zaszokowała - zupki chińskie NIE SĄ TANIE! Oczywiście można trafić na takie w "polskiej" cenie, ale są niejadalne. Te lepsze zaś kosztują śmiesznie dużo (w Norwegii na przykład 12 koron za jedną zupkę. 6 zł.).

Tak więc zupek chińskich nie kupuj.

Ha, zapomnielibyśmy o deserze - banany! Tanie, smaczne, nic tylko brać.

pizza002.jpg

Jeżeli wybierasz tę drogę żywienia - to będzie Twój najlepszy przyjaciel.

Niezbyt hojni

To Ci, którzy też chcieliby uniknąć ekstrawagacnji, ale też nie zamierzają się głodzić. Tu polecam oczywiście zestaw z poprzedniego akapitu wzbogacony o wiele ciekawych pozycji.

Lody. Tak jest, deser ten pyszny jest w miarę ekonomiczny. W Norwegii na przykład za pudełko naprawdę dobrych lodów o pojemności 2 l płaci się ok 40 koron. 10 zł za litr. To są te drogie. Tanie i dobre można dostać i za 25 NOK za 2 litry.

Mielone. Tak jest, rób sobie mielone. Mięso mielone jest dużo tańsze niż steki, a mielony smacznym kotletem jest.

Chipsy. Nie ma miejca na świecie, gdzie nie możnaby dostać tanich i smacznych chipsów. Znowu zrobię tu całkiem jawną reklamę - z Top Chipsami z Biedronki nie mogą się równać nawet Lay'sy. Nie rozumiem tego fenomenu, ale te chipsy są NIESAMOWICIE smaczne. Po prostu je uwielbiam.

Możesz szaleć, i kupować tanią szynkę. Ponieważ w Polsce mamy taniutkie mieso, to doznasz pewnego szoku kupując za granicą. Znowu posłużę się przykładem patologicznej Norwegii - mortadela, i to wyjątkowo nędzna, kosztuje tu najtaniej 80 koron za kg. 40 zł. Dobra szynka od 200 do 300 koron za kilo. Naprawdę smaczna szynka (coś z gatunku tych dostępnych w Polsce za 35-60 zł / kg) powyżej 400 koron za kilo. Po prostu paranoja.

Mrożone warzywa - mniam. Bierz pan dużo, bo zesmażone z ziemniakami i jajkiem daje smaczne danie.

Świeże warzywa - też bierz. Może nie być tanio, ale nie będzie tragicznie drogo.

Dobra, starczy o tym, co brać, bo tak można wymieniać w nieskończoność. Powiem czego na pewno NIE BRAĆ (jeśli chcemy oszczędzić).

Miejscowych specjałów. Można spróbować raz, i starczy. Miejscowe specjały mają to do siebie, że jakoś dziwnie dużo kosztują. W końcu to na turystach się ludzie w tej branży dorabiają.

Cukierków. Ach, life is brutal. W Polsce naprawde jest tanio. Ceny słodyczy za granicą mordują. Jak chcesz coś słodkiego - weź czekoladę.

Kanapek gotowych. To jest jakaś śmieszna sprawa, takie pakieciki z kanapkami sprzedawane są praktycznie wszędzie, i zawsze w takich cenach, że opakowanie musi chyba być ze szczerego złota, dodatkowo zdobionego diamentami, bo zawartość kanapki nie zasługuje na cenę taką, że za te same pieniądze ja mogę sobie kupić bochen chleba, i kilo każdego ze składników w kanapce.

Alkohol. Tak jest mili Państwo, w Polsce mimo akcyzy, to mamy stosunkowo tanie trunki (no, oczywiście do Czech, czy Ukrainy to nam trochę brakuje, ale ja mówię barziej o wycieczkach na zachód). Ponieważ o alkoholu zasadniczo nie wolno się rozpisywać na tym forum, to podam cenę piwa w Norwegii - w barze w Oslo pół litra Calsberga (w Polsce - najwyżej 7 zł) 60 koron. 30 zł. Powariowali. O cenach wyżej oprocentowanych trunków pisać nie będę, bo osoby o słabszych sercach mogłyby paść na zawał.

1212657897smirnoffredbl.jpg

Forget about 'em maaan...

No, to tyle mili Państwo na jakiś czas. Po powrocie do Polski napiszę trochę o podróżach autostopem. No, chyba, że macie jakieś sugestie, jakiego to aspektu podróżowania nie wziąłem pod uwagę, napiszcie w komentarzach, a ja zobaczę co da się na ten temat naskrobać.

Hm, no już sam sobie znalazłem nawet. Jak zwiedzać.

Zatem do zobaczenia za 4 wpisy ;]

ps. Oczywiście, jeśli macie sugestie co jeszcze powinienem opisać nie krępujcie się. Dla Was piszę, więc Wy decydujcie ;P

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

:) A skąd jeśli mogę wiedzieć będziesz wracał stopem?? Czekam na Twój poradnik austopowicza. Ja swój napiszę jak będę miał więcej czasu(narazie to co napisałem mi się nie klei) :)
Link do komentarza

Dam radę :P Jak chcesz taniej zapłacić za prom zagadaj do jakiegoś kierowcy osobówki(bo oni płacą jedną cenę bez względu czy jedzie jedna osoba czy pięć :P) i złóż się z nim na pół :P Tak możesz zaoszczędzić ładną sumkę pieniędzy.A co do wpisu. Chleb za granicą czasem jest droższy od piwa np w Danii czy w Szwajcarii. Natomiast w takiej Szwajcarii czekolada jest tania jak barszcz:P

Link do komentarza

Z żarciowych faworytów 'na przeżycie' - kuskus, ew. płatki ryżowe. Miłe urozmaicenie dla makaronu, a 'puchnie' jeszcze bardziej :)

A co do chleba - nie należy sie w ogóle nastawiać na zdobycie takiego pieczywka jak u nas, zwłaszcza na zachodzie Europy - coś takiego tam nie istnieje, są albo tostowe waty, albo bułczane waty, ew. wieloziarniste, ciemne pieczywo (drogie, bo 'zdrowa żywność').

Co do mięs, wędlin zwłaszcza - święta prawda. Co do miejscowych specjałów - w sumie też. Ale kluczowe jest słowo 'specjałów'. Najlepiej jeść to, co jedzą tubylcy - tyczy się to co prawda głównie wycieczek w rejony bardziej egzotyczne, niż Europa Zachodnia, ale warto przyjąć nawyki żywieniowe miejscowych, zwłaszcza przy dłuższych pobytach.

Link do komentarza

No, masz rację, źle się wyraziłem. Jako miejscowe żarcie rozumiem takie cuda, których tubylcy nie jedzą, ale za to każdy turysta musi tego spróbować, bo to jest etniczna potrawa przodków, nikt inny tego nie robi, itp.

Pieczowo na zachodzie, to jest temat na osobną bajkę, bo to co zaserowano mi w Anglii jako "chleb" zaskoczyło mnie niepomiernie - kiedy chciałem posmarować to kromkę margaryną (nie masłem, bo jest twarde), to chleb przykleił mi się do noża. Po prostu nie wiedziałem, czy śmiać się, cyz płakać.

Natomiast chleb w Norwegii jest bardzo podobny do polskiego, tylko niestety te ceny...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...