Skocz do zawartości

Życie Sekretne

  • wpisy
    31
  • komentarzy
    173
  • wyświetleń
    30442

Prolog Nicnelvin


Raikiri07

317 wyświetleń

Misha ponownie zaciągnęła się papierosem rozglądając się czy nie ma nigdzie Falthorna, siedziała przy barze i czekała aż cały sprzęt wyląduje w samochodzie. Nie chciało jej się wstawać, by pomóc załadować sprzęt do furgonetki. Była zbyt zmęczona. Nie zauważyła nawet pijanej Sharon siedzącej obok niej i flirtującej z barmanem. Zaciągnęła się ostatni raz i wrzuciła resztki papierosa do piwa matki. Tak to będzie dobry sposób by sprawdzić czy Sharon się upiła. Ciekawe czy połknie peta w całości, czy się nim udławi. Spoglądała na scenę gdzie znajdowali się Lloyd, Oris i Nephanel demontując sprzęt. Występ był kiepski, a sadząc po minach wiedzieli o tym. Zresztą co tu dodać, koncerty nigdy nie wychodziły tak, jak miały. To zresztą nie miało znaczenia, system dźwiękowy był hałaśliwy i rzężący. A ja odkąd pamiętam jeżdżę ciągle razem z matką, zapaloną śpiewaczką, która także nie skończyła gimnazjum, a ja nawet nie wiem kim jest mój ojciec. Jak mi opowiadała to się zdarzyło po jakimś koncercie, wszystko pamięta jak przez mgłę. Ale nie usunęła ciąży, jak twierdzi "przynajmniej mogłam odpocząć od śpiewania", w co za bardzo jej nie wierzę ona uwielbia scenę i publikę . Ja skończyłam ze szkołą w wieku 14 lat i jedyne co potrafię to dobrze kraść, i robić sztuczkę z zapalniczką, której nauczyła mnie Illis twierdząc, że można tak poderwać nie jednego chłopaka.

Barman znowu się do niej wyszczerzył i zaproponował drinka na koszt firmy.

- Mleko - odpowiedziała Misha drwiącym głosem.

Odgarnęła postrzępione blond włosy z twarzy, i zgarnęła kilka pudełek zapałek do kieszeni gdy barman się odwrócił. Matka stanęła obok niej po czym wypiła solidny łyk piwa i natychmiast wypluła go na ladę. Misha nie zdążyła się powstrzymać od złośliwego śmiechu, matka spojrzała na nią z niedowierzaniem.

- Idź i pomóż załadować sprzęt do wozu - nakazała Sharon, cichym ochrypłym głosem od śpiewu. Odgarnęła spocone włosy za ucho i przysiadła przy barze.

- Masz fajkę? Chce mi się palić - powiedziała gdy Misha wstała ze stołka

- Poczekaj - odrzekła Misha.

Zsunęła się ze stołka i jednym zwinnym ruchem wskoczyła na scenę, gdzie wisiała kurtka Falthorna, z której w mgnieniu oka wyciągnęła dwa papierosy. podeszła do Sharon i podała jej jednego, sama przysiadając się przy barze.

- Masz ognia?

- Ty też masz, poszukaj w lewej kieszeni kurtki.

- Masz rację coś tu jest, ale nie do użytku, zamokły mi dzisiaj od deszczu.

- Proszę - wtrącił barman i odpalił im papierosy.

Misha zaciągnęła się z ulgą i poszła w kierunku Lloyda by pomóc mu przenosić głośniki. Lloyd to był facet mamy, razem mieszkały u niego od jakiegoś czasu. Misha nigdy go nie lubiła, zresztą on jej także.

Zerkał na nią z pode łba gdy zaczęła zwijać sprzęt na chybił trafił, więc ograniczyła się do tego co należało do jej matki. Zaniosła torbę z kostiumami do wozu i położyła ją na przednim siedzeniu od strony pasażera. usiadła w samochodzie pozostawiając otwarte drzwi i spaliła do końca papierosa, po czym rzuciła niedopałek w stronę dwóch pijanych mężczyzn wychodzących z klubu. Chwile siedziała w aucie patrząc na zachmurzone niebo, po czym wstała, trzasnęła drzwiczkami samochodu i udała się w kierunku klubu, dziewczyna sprawdzająca dowody tożsamości spojrzała na nią przeciągle ale nic nie powiedziała. Zresztą było już późno zaraz mieli zamykać. Sharon ciągle siedziała przy barze paląc papierosa i pijąc coś mocniejszego od piwa. Lloyd rozmawiał z jakimś facetem o długich jasnych włosach. Gość wyglądał trochę jakby przybył z innej bajki. Miał na sobie skórzany płaszcz, czarne glany z metalowymi sprzączkami, a z pod płaszcza wystawał mu miecz, choć jego końcówkę zasłaniały okropnie długie włosy, Misha jednak to zauważyła. Pochwyciła wzrok tamtego miał jasne żółte oczy, które świeciły w półmroku. Misha zadrżała na widok tego spojrzenia, ale widywała od czasu do czasu różne dziwne rzeczy więc zdążyła do nich przywyknąć.

- Bryka gotowa - oznajmiła matce.

Sharon wpuściła to jednym uchem a wypuściła drugim. Pochyliła się do córki, papierosowy całus. Misha poczuła od niej zapach whisky, papierosów i potu. Bardzo lubiła ten zapach, pamiętała go z dzieciństwa był dla niej jak perfum.

- Wszystko gotowe? - zapytał Lloyd.

Misha podskoczyła, nie przestraszyło jej to co powiedział, tylko jak to powiedział. Miał bardzo niski i wyraźny głos. Wręcz aksamitny, jakby zagranicznego prawnika a nie tego palanta Lloyda. Coś tu było nie tak.

- Jasne.

Chwilę później podniósł rękę jakby chciał uderzyć Sharon w plecy, ale Misha szybkim zwinnym ruchem odtrąciła ją. Nie była silna, ale pijany Lloyd stracił równowagę i upadł. Spadający nóż uderzył o podłogę. Twarz Lloyda była kompletnie pusta, oczy miał rozszerzone, jakby nieobecne. Nic nie wskazywało na to ze zaatakuje Mishę, jednak podniósł nóż i już chciał wstawać gdy, Oris perkusista "Chorego Jastrzębia" złapał go za rękę podniósł i unieruchomił. Klienci zadzwonili po policję. Gdy gliny dotarły na miejsce Lloyd już nic nie pamiętał, nawet tego jak się nazywa. Był natomiast wściekły na Sharon i potwornie się na nią darł. Policja przywiozła Mishę i jej matkę do jego mieszkania i czekała aż dziewczyna spakuje ich rzeczy do czarnych plastikowych worków na śmieci. Sharon natomiast wydzwaniała do znajomych, w poszukiwaniu jakiegoś lokum.

- Misha, kochanie, będziemy musiały jechać do babci.

- Dzwoniłaś do niej? - zapytała Misha pakując płyty "Kiss of Darkness" do starej skrzyni po pomarańczach. Odkąd sześć lat temu wyjechały z New Jersey, nie odwiedziły babci ani razu. Kiedy dzwoniły do niej na święta Sharon rozmawiała 2 minuty, po czym oddawała telefon córce.

- Tak obudziłam ją, wie że będziemy u niej jutro po południu. Długo tam nie zabawimy, ale będziesz się mogła przynajmniej spotkać ze swoją koleżanką.

- Ellen? - zapytała, mając nadzieję że to miała na myśli Sharon. Bo chyba nie chciała jej znów dokuczyć, przypominając tych historyjek o skrzatach. Misha zupełnie nie miała ochoty znowu wysłuchiwać opowiadań o jej wyimaginowanych przyjaciołach, i o tym że już dawno powinna wyrosnąć z bajek.

- Z tą do której piszesz maile z biblioteki. Kochanie, poczęstujesz mnie jeszcze jedną fajką?

Wrzucając do skrzyni garść kompaktów. Misha podniosła starą skórzaną kurtkę Lloyda, która zawsze jej się podobała. Po czym wyciągnęła papierosy i odpaliła od kuchenki gazowej, by nie marnować zapałek.

Prolog, mojej kolejnej książki.

Poprawiony tu i tam, przez mojego osobistego poprawiacza "Iskra"

Co do pierwszej części, następny wpis może powstanie już jutro ;)

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...