Skocz do zawartości

Mama

  • wpisy
    30
  • komentarzy
    45
  • wyświetleń
    6408

Głosy... Słyszę głosy...


LukasAlexander

1083 wyświetleń

     Głosy... Słyszę głosy...

     O ile dobrze pamiętam, przynajmniej kilkukrotnie podkreślałem propagandowy (albo, jak kto woli, opiniotwórczy) charakter elektronicznej rozrywki. Gry komputerowe od dobrych kilkunastu lat przekazują określone idee, w sposób znany nam z kinowego ekranu. Amerykańscy żołnierze albo brytyjski SAS ratują świat, a Sowieci, rosyjscy separatyści (to jest istotne) lub Chińczycy starają się namieszać.

Wizualnie obydwie strony prezentują się podobnie- postaci posiadają atletyczną sylwetkę i obwieszone są najróżniejszym oporządzeniem (zdarza się, że w całkowicie niezgodnych z rzeczywistością konfiguracjach). Nasi "koledzy po fachu" są zazwyczaj przystojni i posiadają charakterystyczne, stylizowane fryzury- w przeciwieństwie do oponentów, którzy co najwyżej, mają garbate nosy lub brody. O pancernej skórze sojuszników nie muszę chyba wspominać- to element charakterystyczny dla produkcji, w których "osoby" istotne dla scenariusza towarzyszą nam w trakcie pokonywania kolejnych poziomów. 

     Bardzo często nie zwracamy nawet uwagi, jak bardzo różni się barwa lub ton głosu przyjaciół i wrogów. Co mam na myśli? Ci "dobrzy" (masowi mordercy działający w słusznej sprawie), zazwyczaj wypowiadają swoje kwestie zdecydowanym, niskim tonem charakterystycznym dla osób emanujących siłą. Bez większych problemów możemy dostrzec, kto jest bohaterem rozgrywającego się spektaklu. 

Modern Warfare 2- Rosjanie

Modern Warfare 2- TF 141

Modern Warfare 2- Navy Seals

A po drugiej stronie? Zazwyczaj jakiś jazgot stylizowany na język rosyjski lub arabski. Już w Call of Duty II niemieccy żołnierze obdarzeni zostali głosem o niskim tonie, a o naszej obecności informowali się zachrypniętym krzykiem. Ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że mierzę się z ludźmi którzy w ciągu dwóch lat podbili kontynent Europejski. Bardziej kojarzą mi się ze zdemoralizowaną bandą niezdolną do stawienia jakiegokolwiek oporu. Zdecydowanie lepiej brzmią Niemcy z Medal of Honor: AA. 

Call of Duty II

                                                                                                                        Medal of Honor: AA

 

Przyjrzyjmy się kwestiom wypowiadany przez Czarny Charakter serii Modern Warfare. Czy Makarov brzmi jak handlarz bronią który przyczynił się do wywołania Trzeciej Wojny Światowej? Ktoś może powiedzieć, że nie ma się czego czepiać, bo barwa głosu nie ma nic wspólnego z tym, kim jesteśmy i czego dokonaliśmy. Zgodzę się z takim twierdzeniem. Szkoda tylko, że różnica pomiędzy tymi z zachodu a tymi ze wschodu jest tak mocno widoczna. I nie chodzi mi tu o kulawy, stylizowany akcent.

Makarov

 Warto wspomnieć o produkcjach rozgrywających się za naszą wschodnią granicą. S.T.A.L.K.E.R. podchodzi do tematu poważnie, i oprócz skrzeczących po ukraińsku bandytów (z pozytywnymi wyjątkami), nie spotkamy najemnika o głosie kastrata. NPC wypowiadają swoje kwestie naturalnie i z dużą dozą autentyzmu. 

STALKER- próbka 1

STALKER- próbka 2

STALKER- próbka 3

Kolejną ciekawostką jest seria Metro. Wbrew temu co pokazują nam produkcje IW i Treyarch, Rosjanie nie są bandą piskliwych chuderlaków. Ba, nasi towarzysze są zazwyczaj słusznej postury i mówią w sposób którego nie musiałby wstydzić się Hollywoodzki siłacz.

     Może jakieś słowo na koniec? Nie ma znaczenia, czy jesteś biały, czarny czy żółty. Możesz być nawet kosmitą, bylebyś stał po stronie bohatera spektaklu. Obdarzą cię atletyczną sylwetką i ładną buzią. No i głos... Będziesz miał przyjemny dla ucha, pasujący do twojej postaci głos...

KONIEC

18 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Wrogowie nie sa od tego, zeby dobrze wygladac i brzmiec, tylko od tego zeby padac martwymi, kiedy dosiegnie ich karzaca reka tych dobrych. Przeciez w ksiazkach, filmach czy grach opowiesc nie pokazuje nam ich od tej ludzkiej strony, ich rodzin, marzen, planow na przyszlosc, nie chodzi tu o to, zeby pokazac ich w swietle “to nie jest zly czlowiek, po prostu mial pecha znalezc sie po niewlasciwej stronie lufy, a to jak sie tam znalazl bylo wynikiem jego nieszczesliwej historii, wiec zasluguje na litosc”.

Link do komentarza

Z książkami różnie bywa. Z kinematografią również. 

Legend of Galactic Heroes jest tego doskonałym przykładem. Jeśli oglądałeś, to wiesz o co chodzi. Obydwie strony są pokazane w równie ludzki sposób. Ba, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że republikański, demokratyczny system sprawowania władzy przedstawiono w niekorzystnym świetle. "Tyrania" Reinhardtowskiego absolutyzmu jest gloryfikowana pomimo, iż reprezentuje totalitaryzm w czystej formie.

Gry podchodzą do tematu w prostacki sposób dlatego, że to nic innego niż zabaweczki. Odpowiednio zaprogramowane odmóżdżacze. 

Link do komentarza

A wiele filmow to guma do zucia dla oczu. ;) Tyle ze mniej interaktywna, bo wymaga od odbiorcy jedynie pasywnego gapienia sie w ekran. Oraz z nieproporcjonalna iloscia efektow specjalnych wzgledem pokazywanej tresci. 

Link do komentarza
Cytat

Gry podchodzą do tematu w prostacki sposób dlatego, że to nic innego niż zabaweczki. Odpowiednio zaprogramowane odmóżdżacze.

Ale "gry" to nie tylko Call of Duty, Stalker i Medal of Honor.

Link do komentarza

Tak. Nie tylko.

Są produkcje które, niestety, pozostają wyjątkami potwierdzającymi regułę. "Dużym" grom praktycznie się to nie zdarza.

Mainstream musi płytki pozostać, bo inaczej przestanie być mainstreamem. Filozoficzne i artystyczne podejście do tematu sprzedaje się w tej branży tak rzadko, że jeśli już ktoś się wybije, to fakt ten zazwyczaj generuje niezdrową falę entuzjazmu wśród innych twórców. Wiarę w to, że odbiorca nie jest jeszcze na dnie. Niestety, zazwyczaj kolejnym razem wybiera łupankę 3 metrowym mieczem albo rozwalanie galaktycznej bazy.

Jak sobie to wyobrażamy? Chcemy sprzedać grę, w której chodzi o świadome doprowadzanie do ludzkiej tragedii? 

 

Link do komentarza

Filmowy mainstream rowniez jest plytki, wiec nie wiem, dlaczego na sile czepiasz sie gier. W 2018 roku najbardziej dochodowymi filmami byla Czarna Pantera, Avengersi, Iniemamocni, Jurassic World i Deadpool. Nie ma co, wybitne kino pelne wartosciowych tresci...

Link do komentarza

Nie zrozumieliśmy się.  Jeśli uważasz, że z mojej winy- przepraszam.

Nie piję tylko do gier. Piję do wszelkiej maści treści kultury, których odbiorcą docelowym są "masy".

Książki i kino bronią się momentami tym, że nagromadziły przez te wszystkie lata znaczny dorobek i łatwiej jest wyłuskać coś wartościowego. Gry są pod tym względem stratne z racji relatywnie młodego wieku. Specyfika tych trzech mediów jest całkowicie różna od siebie. To co dobrze wychodzi w książce, nie musi wyjść w filmie albo grze. 

Chciałem powiedzieć, że potencjalnie wartościowy film znajdzie dziś większą widownię niż ciekawa i mądra gra. Z czasem się to zmieni, bo my się zestarzejemy i będziemy potencjalnymi odbiorcami.

Nie wyobrażam sobie gry, w której przez kilka godzin podróżuję po jakichś lokacjach i rozmawiam z ludźmi/bawię się zagadkami tylko po to, aby na samym końcu kogoś zabić. Nie wyobrażam sobie raczej, jak coś takiego miałbym sprzedać i konkretnie zarobić. Poza grupką zapaleńców nikt w to nie będzie chciał grać.

W przypadku filmu albo książki tego typu zabiegi się sprawdzają. Pisarz i reżyser ma pod tym względem zauważalnie łatwiej. Często ambitne filmy są wspierane przez instytuty filmowe. Jakaś misja kulturowa. Developer gry może dostać co najwyżej kasę od wydawcy.

Jeśli jesteś freelancerem- śmiało. Inwestuj swój czas i pieniądze. Jeśli mam studio ze sztabem ludzi na utrzymaniu- zainwestuję w coś bezpieczniejszego.

Nie mam nic przeciwko grom jako takim. Po prostu "u nas" pewne rzeczy działają inaczej.

Link do komentarza
33 minuty temu, LukasAlexander napisał:

Piję do wszelkiej maści treści kultury, których odbiorcą docelowym są "masy".

Z tym że tu nie ma do czego pić, ponieważ kultura masowa z definicji jest egalitarna. Jej treści muszą być jasne i zrozumiałe dla wszystkich, bo w przeciwnym razie straci ona cechy kultury masowej/popularnej.

To trochę tak, jakbyś pił do producentów rowerów, bo robią sprzęt przeznaczony dla rowerzystów. :P

Link do komentarza
Dnia 20.01.2019 o 15:10, LukasAlexander napisał:

Chciałem powiedzieć, że potencjalnie wartościowy film znajdzie dziś większą widownię niż ciekawa i mądra gra.

Pytanie tylko, co rozumiesz pod pojeciem “ciekawa i madra gra”... Oraz jaki film jest potencjalnie wartosciowy...

Dnia 20.01.2019 o 15:10, LukasAlexander napisał:

Nie wyobrażam sobie gry, w której przez kilka godzin podróżuję po jakichś lokacjach i rozmawiam z ludźmi/bawię się zagadkami tylko po to, aby na samym końcu kogoś zabić. Nie wyobrażam sobie raczej, jak coś takiego miałbym sprzedać i konkretnie zarobić. Poza grupką zapaleńców nikt w to nie będzie chciał grać.

Wiedzmin, The Elder Scrolls, Final Fantasy trafily do “grupki zapalencow” liczacej miliony... A przeciez takich gier sa setki. 

Dnia 20.01.2019 o 15:10, LukasAlexander napisał:

Często ambitne filmy są wspierane przez instytuty filmowe. Jakaś misja kulturowa. Developer gry może dostać co najwyżej kasę od wydawcy.

To jak skomentujesz fakt, ze m.in. CD Projekt RED dostal unijny grant oraz dofinansowanie od naszego rzadu na rozwoj swoich technologii?

Link do komentarza
2 godziny temu, Tesu napisał:

Wiedzmin, The Elder Scrolls, Final Fantasy trafily do “grupki zapalencow” liczacej miliony... A przeciez takich gier sa setki. 

Nie zrozumiałeś mnie. To są tytuły nastawione na walkę. Miałem na myśli gry skoncentrowane na dialogach i eksploracji. Zabójstwo byłoby punktem kulminacyjnym. Czymś, co ma ostatecznie dopełnić scenariusz. Zabijamy postać którą chcą nam przedstawić jako człowieka. Żywego. Prawdziwego mimo, iż jest tylko zbitkiem kodu. I my mamy się niejako swoim postępkiem przejąć. Dostać moralnego kaca. W filmach i książkach to działa. W grze może się nie sprawdzić tak jak powinno.

2 godziny temu, Tesu napisał:

To jak skomentujesz fakt, ze m.in. CD Projekt RED dostal unijny grant oraz dofinansowanie od naszego rzadu na rozwoj swoich technologii?

Nie wspominałem od CeDePie, ponieważ to wyjątek potwierdzający regułę. W którym to było roku? 2005/6 kiedy startowali z wczesnymi buildami? Czy 20015, kiedy trzeci Wiedźmin zawładnął rynkiem? Polityków nie obchodziły gry do momentu, aż nie zaczęli przy ich pomocy promować swoich interesów.

2 godziny temu, Tesu napisał:

Pytanie tylko, co rozumiesz pod pojeciem “ciekawa i madra gra”... Oraz jaki film jest potencjalnie wartosciowy...

Definicji jest mnóstwo i każdy ma swoją. 

Powiedzmy, że wartościowe treści to takie, z których coś wynosimy albo które w jakiś sposób korespondują z naszą wrażliwością.  I nie chodzi mi o podniety spowodowane strzelaniem albo waleniem się po łbie.

Wiesz o co chodzi. Nie chcę bawić się w ciągnięcie za język i jakieś przytyki słowne.

Edytowano przez LukasAlexander
  • Upvote 1
Link do komentarza
3 godziny temu, LukasAlexander napisał:

Nie zrozumiałeś mnie. To są tytuły nastawione na walkę. Miałem na myśli gry skoncentrowane na dialogach i eksploracji. Zabójstwo byłoby punktem kulminacyjnym. Czymś, co ma ostatecznie dopełnić scenariusz. Zabijamy postać którą chcą nam przedstawić jako człowieka. Żywego. Prawdziwego mimo, iż jest tylko zbitkiem kodu. I my mamy się niejako swoim postępkiem przejąć. Dostać moralnego kaca. W filmach i książkach to działa. W grze może się nie sprawdzić tak jak powinno.

Nie przypominam sobie filmu, po obejrzeniu ktorego mialbym moralnego kaca spowodowanego smiercia glownego zlego. Pamietam, ze w “Bylismy zolnierzami” ginie zolnierz Vietcongu, a pozniej Mel Gibson odnajduje jego ukochana i wrecza jej jego pamietnik. Kaca moralnego jednak nie mialem. Smierc rzymskiego cesarza z rak gladiatora granego przez Crowe’a tez mnie nie wzruszyla. Odejscie Dartha Vadera, ktory ostatecznie wrocil na jasna strone Mocy nie sprawila, ze osmioletni ja zaczal go zalowac. 

3 godziny temu, LukasAlexander napisał:

Powiedzmy, że wartościowe treści to takie, z których coś wynosimy albo które w jakiś sposób korespondują z naszą wrażliwością.  I nie chodzi mi o podniety spowodowane strzelaniem albo waleniem się po łbie.

W takim razie ubiegloroczne Ni No Kuni II jest bardzo wartosciowa gra, bo uczy o tym, ze wrogom powinno sie wybaczac, a dobro wraca do czlowieka. Dziejacy sie w totalitarnym kraju Beholder tez pokazuje, ze dobro wraca. Ba, nawet strategie jak Warcraft czy Starcraft ucza, ze czasem po prostu trzeba zapomniec o wzajemnych animozjach, skupic sie na dobru ogolu i wspolpracowac, jesli chce sie osiagnac jakis wazny cel. Z kolei FFVII ma bardzo silne przeslanie o tym, ze nadmierne eksploatowanie planety jest bardzo, bardzo zle, a FFXV duzy nacisk kladzie na to, ze nawet najciezsze chwile w zyciu czlowieka staja sie latwiejsze, jesli ma sie przy sobie oddanych przyjaciol. Moglbym tak ciagnac i ciagnac, bo jesli tylko sie chce, to wartosciowe tresci znajdzie sie nawet w tych tytulach, w ktorych po drodze do napisow koncowych usmiercamy setki przeciwnikow. 

Link do komentarza
On ‎1‎/‎22‎/‎2019 at 12:51 PM, LukasAlexander said:

W naszych dywagacjach odeszliśmy zbyt daleko

Jak to sie mawia "ten typ tak juz ma". Z kazdego slowa lub wyrazenia potrafi zmontowac totalnie osobny watek, rozdrabniajac mysl przewodnia wydumanymi tropami. Do tego sam wie lepiej, co miales na mysli i pod te wlasna interpretacje Twoich slow dorobi cala teorie. I jeszcze bedzie mial Ci za zle, ze nie chcesz kontynuowac takiej dyskusji (albo uzna, ze pokonal Cie na "argumenty"). Jestem sklonny uwierzyc, ze nawet nie zdaje sobie z tego sprawy… Zaiste, Mistrz Dywagacji.

Edytowano przez Coenn
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...