Skocz do zawartości

Daj dzieciom klocki

  • wpisy
    13
  • komentarzy
    134
  • wyświetleń
    28311

Brzuchem do góry part 2.


t3tris

1031 wyświetleń

Rybki jakoś wytrzymały opóźnienie spowodowane feminizmem, lecz zapowiedziały, że Kazimierę Szczukę to zagryzą jak tylko zobaczą.

Skoro zatem wybraliśmy sobie już zbiornik, to... Co? Jak to nie wybraliśmy? O masz ci los! Na razie dowiedzieliśmy się jakiego zbiornika nie wybierać. Do dzieła zatem młodzi drwale!

Zbiornik

Po udaniu się do sklepu akwarystycznego (są takie, co prawda zazwyczaj występują łączone z zoologicznym, ale widziałem i specjalistyczne dla akwarystów) wyjaśniamy panu sprzedawcy co i jak. Jeżeli kompletny z nas laik, to najlepiej będzie przywlec ze sobą jakiegoś obytego w temacie znajomego, bo zaufania do pracowników sklepów zoologicznych nie mam, odkąd z uporem maniaka twierdzili, że molinezje będą się w moim akwarium czuły wspaniale, wręcz, że są to idealne rybki do warunków mojego mikroświata. Uja, że tak powiem jako dumny student UJ. Molinezje zdychały w podziwu godnym tempie, a skalar, którego pani sprzedawczyni mi gorączkowo odradzał, tylko się gapił i dziwił. Co gorsza, zdychać też nie chciał przez długi czas, co podważyło ostatecznie moją wiarę w znajomość tematu pani "akwarystki". Ewidentnie czasy, gdy do pracy w zoologicznym wymagana była miłość do zwierząt bezpowrotnie minęły.

Dlaczego zatem mamy się pytać sprzedawcy? Bo posiada on wiedzę, w przypadku której nie kłamie, bo zauważyłby to nawet totalny kretyn - jakie gatunki ryb z jakimi się jakoś nie lubią. Oraz jak dobrać skład akwarium, żeby temperatura, odczyn PH i napowietrzenie odpowiadały wszystkim mieszkańcom naszego wodnego królestwa (choć na tym się właśnie naciąłem. Ale żaden z moich znajomych nie miał z tym problemu).

Ale, ale, do rzeczy. Wybieramy sobie piękny zbiorniczek. STOP! Zbiorniczek nie ma być piękny! Piękne to ma być wnętrze zbiorniczka. Odradzam (acz nie bardzo gwałtownie) wszelkie profilowane cuda, raz, że buk jeden wie jak to ustawić w domu, dwa, że ma ono część wad wspomnianych przy okazji omawiania kul. Choć nie jest to koniec świata, i jeśli na przykład popełniamy niewybaczalny błąd, i kupujemy akwarium dla dziecka w jego obecności, a akurat profilowane wpadnie mu w oko (a wówczas przekonanie dziecka, że to akwarium wcale nie jest fajne jest niemożliwe. Ach, staje mi przed oczami obraz, jak kupowałem swój pierwszy tornister :D) to można sobie napluć w brodę (profilowane są oczywiście droższe) i kupić.

aquazooakwarium240lprof.jpg

Ale tak czy inaczej tu akurat opłaca się być konserwą niewzruszoną, i nie zważając na błagania sprzedawcy, by kupić kulę, bądź proflowane, wybrać zwykły zbiornik w kształcie prostopadłościanu. Pojemność... Hmm, na pewno nie mniej, niż 50 litrów. Oczywiście sprzedaje się i mniejsze (sam byłem swego czasu dumnym posiadaczem 10-litrowego, ale dlaczego, i jak do tego doszło, w odcinku dotyczącym najgorszych wpadek, jakie popełniają początkujący akwaryści :)), ale specjaliści oceniają, że rybom do w miarę normalnej egzystencji potrzebne jest co najmniej 50 litrów. Na początek nie ma co szaleć i kupować 200, czy nawet 300-litrowego kolosa, bo się zarżniecie przy sprzątaniu (początkowo zajmuje ono duuużo więcej czasu, niż jak się człowiek wprawi). 120 to max. A polecam 80. Wbrew pozorom NIE JEST to mały zbiornik. Wyobraź sobie ile to jest 80 litrów wody, najlepiej przy pomocy wiader ;)

Zawartość nieorganiczna

Co musi być obecne we wszystkich akwariach? Żwir. Bez żwiru na dnie, to możesz sobie co najwyżej rośliny pływające hodować.

Znowu przytoczę zdanie nieznanych mi bliżej, ani nawet dalej, specjalistów, którzy twierdzą, że jaskrawy żwir dezorientuje ryby. Cóż, moja mama wiedziała o tym, gdy kupowała mi pierwszy zbiornik, więc nie mogę tej teorii empirycznie potwierdzić, bo od zawsze mam szary. I to samo zalecam i Wam. W zależności od wielkości zbiornika musicie się zabawić matematyka, i obliczyć ile żwiru kłaść na dno. Niestety, na śmierć zapomniałem ile kładłem sam, ale przyjmijcie za pewnik - żwiru lepiej za dużo, niż za mało. Ja mam taką 7-centymetrową warstwę, i starcza ona w zupełności. Więc tu możecie sie posłużyć panem sprzedawcą, który ma Wam powiedzieć ile paczek kupić.

Sztuczne rośliny - polecam. Jak najbardziej, nie jest to żart, na samym początku rośliny będą Wam gnić w ekspresowym tempie. A sztuczne nie dość, że ładne, to i nie gniją. Najlepiej wybierać możliwie gęste, bo ryby się boją ludzi, i muszą sie mieć gdzie schować. Ustawiamy je zatem w okolicach kątów, żeby ryba uciekając "jak najdalej" od tych przerażających stworów z drugiej strony szyby mogła skryć się w liściach.

Puste korzenie, zamki - YES SIR! Pusty korzeń to ulubione miejsce zabaw moich neonków (i ulubione miejsce zdychania moich glonojadów, o czym przekonałem się później...), w razie czego mniejsze rybki mogą się tam chować, tudzież ganiać. Brać w ciemno. Co prawda czyszczenie tego cholerstwa, to droga przez piekło, ale dodaje akwarium uroku.

de15e28ac8c3c34224beba9.jpg

To ma być pusty i WYDRĄŻONY korzeń. Ten na zdjęciu ma imo nieco za dużo dziur, ale o to mniej więcej chodzi.

Sprzęt

Aby ryby nie musiały żyć w czymś na kształt obozu zagłady trzeba im zapewnić kilka urządzeń, które ich egzystencję czynią łatwiejszą. Właśnie ten element jest największym wydatkiem. Tu akurat nie ma co oszczędzać, bo jest to coś, co kupuje się raz na wieeeele lat.

Co musisz mieć? Pokrywę po pierwsze. O ile nie nabyłeś jej razem ze zbiornikiem, to idziesz do zoologicznego i podajesz sprzedawcy wymiary. Nie jest to tania sprawa, ale to konieczność.

Grzałka. Nastawiamy na optymalną temperaturę, i grzałka dba, żeby w akwarium nie spadła poniżej tego poziomu. Warto mieć. Poza tym niektóre choroby ryb leczy się przez zwiększanie temperatury w zbiorniku. A bez grzałki jak chcesz to zrobić? Dolewać wrzątku wiadrem?

Termometr. Niby niepotrzebny, bo masz grzałkę, ale czasem się przydaje. Gdybym pewnego dnia nie rzucił przypadkiem okiem na termometr, to nie dowiedziałbym się czemu mi rybki zaczęły pływać przy dnie, i jakoś ta ciężko oddychają - siostra, lat 5, postanowiła pokręcić tą śmieszną gałką, co tam jest (do dziś nie wiem, jak zdjęła pokrywę sama, nic nie tłukąc), i przestawiła temperaturę z 24 na 35 stopni...

Filtr napowiertrzający. Ryby oddychają tlenem. Więc naturalne jest, że musimy im jakiś jego dopływ zapewnić. Nie jest to trudny do czyszczenia, więc nie ma żadnego usprawiedliwienia dla nie posiadania tego wynalazku.

filtr2.jpg

Flora

Od razu mówię - rośliny kupujemy przy drugiej wizycie. I tak będziecie mieli urwanie głowy z tym, co trzeba zrobić na początku, więc ostatnie czego Wam trzeba, to użeranie się z roślinami. Tu nie będę Wam zbędnie gadał, rośliny dobieramy do temperatury i odczynu PH. Polecę trzy, które się powinny utrzymać w prawie każdych warunkach: Kryptokoryna Wendta zielona, Lagarosyfon madagaskarski i Moczarka argentyńska. Sam miałem każdą z tych roślin, i powiem - są łatwe w utrzymaniu i odporne na "przeprowadzki".

ssde6de278d48ba7fa879a4.jpg

Na obrazku Wendta zielona wg gugla... Hmm, u mnie wyglądała nieco inaczej, ale co tam ;]

Fauna

Taa... Oczywiście każdy i tak kupi co mu się spodoba, ale mogę doradzić.

Czego nie brać - bojownika. Tak, to brutalne, bo bojownika teoretycznie najtrudniej zabić złą metodą hodowli, więc dla początkujących wydaje sie idealny. Niestety tylko się wydaje. Każdy (no, prawie) chce mieć dużo różnych, kolorowych rybek. Wpuść dowolną rybkę o rozmiarach mniejszych, niż 20 cm i bojownika, to jedną znajdziecie zagryzioną, a drugą ledwie żywą (jeśli ta druga ryba będzie bojowa), albo znajdziecie jedynie zadowolonego bojownika (jeśli ofiara do wojowniczych sie nie będzie zaliczać). Innej opcji nie ma, bojowniki swojej nazwy nie zawdzięczają choremu poczuciu humoru odkrywcy, tylko cechom charakteru. Choć teoretycznie bojowniki (samczyki) powinny atakować jedynie inne samce swojego gatunku, to kończy się tym, że mordują wszystko co się rusza. Od razu mówię - być może to tylko moje doświadczenia, bo koleżanka ma bojownika, który się grzecznie toleruje z innymi rybami, ale żeby nie było, że nie ostrzegałem, jak akurat traficie na złośliwego bandytę.

Co kupić? Gupiki. Tak, to brzmi gupio (ach, humor +2), ale najłatwiej je rozmnożyć. Bo przecież po to hodujemy, żeby się oczekać potomstwa urodzonego w naszym własnym akwarium, czyż nie?

Gupiki mnożą się jak durne, za nic mają więzi rodzinne (przykładem może być moje patologiczne akwarium, gdzie jurny gupik wariat zbrzuchacił własną babkę, a zarazem matkę - wcześniej jego ojciec też popisał się kazirodczymi skłonnościami... Ble, może już o tym nie mówmy), albo ekonomiczne (mnożą się cholery jak szalone, gdyby nie zaraza, która położyła mi trupem zdecydowaną większość zawartości akwarium - przeżyły jedynie dwa guraminy i kirysek - to chyba bym musiał je sprzedawać, albo kupić nowy zbiornik). Tak, dobrze przeczytaliście - sprzedać. Niektóre sklepy akwarystyczne skupują młode rybki, więc warto się na ten temat doinformować.

Glonojady. Wbrew pozorom glonów Wam nie zeżrą, bo nie dadzą rady. W każdym razie nie wszystkie. Ale zdecydowanie warto mieć, są NIEBYWALE długowieczne (widziałem 15-letniego glonojada u kolegi), i ładne. Żeby jednak je trzymać trzeba często zmieniać wodę i mieć dobry filtr napowietrzający.

Kiryski. W sklepach zazwyczaj spotkacie się z tymi z rodzaju Corydoras, choć zdarza się i Kirysek szmaragdowy, a jest on przedstawicielem rodzaju Brochis. Nieistotne to jest w każdym razie, dla laika i tak wyglądają tak samo ;] Miłe, fajne, małe rybki. Pomykają po dnie, i ładnie wyglądają. Często można spotkać albinosy - dużo częściej, niż w przypadku innych gatunków. Przydatne, bo zżerają pokarm, który spada na dno, więc mniej go zgnije.

Neonki. Ponieważ mamy już ryby, które pływają przy dnie potrzeba nam jakiś, które trzymają się w środku. I neonki sa do tego idealne. Stadne cholery, jak kupujesz, to kup co najmniej 10. Podobno w grupach powyżej 20 próbują tworzyć coś na kształt ławicy. Nie potwierdzam, bo nigdy nie miałem więcej niż 8. Błyszczą się, i ładnie wyglądają.

Skalary. Duże, ładne, spokojne. Żywotne skubańce, nie zdychają z byle powodu, poza tym, hmm... Podobają mi się, no ;]

Tu kończą się moje rady jako człowieka, który się na tym trochę zna. Wybierzcie sobie zestaw glonojady + kiryski + neonki + najwyżej 3 gatunki ryb żyjących przy powierzchni (mieczyki, gurami, skalary, gupole, molinezje itd).

1202385485.jpg

To jest moja ukochana rybka - gurami złoty. Pierwsza rybka, jaką dostałem, hoduję je do tej pory... Ach, łza się w oku kręci...

O ile jakieś feministki znowu mnie nie zaskoczą, to kolejny odcinek będzie za 3 wpisy. So long.

Aha, jeszcze jedno. Przez feministki przemknął bez reakcji mój wpis "Nie lubię Cię". Zmartwiło mnie to, bo wydawało mi się, że napisałem o czymś nowym. Tak więc jeśli bylibyście łaskawi napisać mi jakie jest Wasze zdanie na ten temat, to byłbym wdzięczny.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Po raz kolejny świetny wpis. Ryby mnie nie interesują, a jednak... jak się to czyta to od razu chce się mieć własne "prostokątne, nieprofilowane" akwarium. ^^

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...