Painful experience
Drzwi. Każdy ma je w swoim domu, lecz niewielu z Was wie, jak morderczym mogą być narzędziem. No dobra, może nie morderczym, acz z pewnością pod wieloma względami niebezpiecznym.
Recenzenci gier bardzo często narzekają, że jakiś element (najczęściej krycie się w mroku) działa "zerojedynkowo", czyli albo nie widać nas wcale, albo wszyscy w nas walą jak do kaczek. Drzwi natomiast wcale nie muszą (TurboDymoMan też nie musi) być ani otwarte, ani zamknięte. Zwykle bywają właśnie "uchylone" Taki właśnie stan, w połączeniu z wspomnianym wcześniej mrokiem czyni, że wrota stają się jak ten "odbezpieczony granat". Jeden nieostrożny ruch i wszystko robi sruuu... W moim przypadku nieostrożny był krok, a sruu... jakby to samo...
Tak więc ostrzegam: Drzwi zawsze, powtarzam: ZAWSZE powinny znajdować się w pozycji jednoznacznie określonej jako "otwarte" lub "zamknięte", gdyż jest to jedna z tych sytuacji, gdy "zerojedynkowość" wpływa pozytywnie zarówno na zdrowie ofiary domowej "przemocy", jak i na spokój jego współlokatorów.
Powiecie zapewne: "Przecież zawsze można zapalić światło!"
Tak więc odpowiem: "Jasne, ale to jest rozwiązanie dla cieniasów, no nie?"
Ave!
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze