Skocz do zawartości

[LOG 04] Czysta radość Futbolucio


Rickerto

875 wyświetleń

Czyli piszę sobie o chłopięcej radości, Brazylijczyku, piłce kopanej, o podróżach w nieznane i o tym, że warstwa kosmetyczna powinna być traktowana jak integralna część gry.

 

Dawno temu…

Miałem napisać ten tekst trzy miesiące temu, jeszcze przed wyjazdem, kiedy tkwiłem zawieszony w magicznym limbo po studiach i przed wyborem dalszej drogi. Ciężki był to okres, mieszanina smutku i nadziei, w której każdy smak był ostrzejszy, a minuta buzowała zmysłami.

To wtedy przeżyłem niesamowicie głębokie odczucie czystej frajdy grając w poboczny i okresowy tryb do mojego ulubionego hero shootera.

 

dbBkltW.jpg

 

Homo ludens

Tryb był dostępny w poprzednich latach, ale dopiero ostatnim razem grałem w niego wspólnie ze znajomym i, straszny frazes, odczułem na własnej skórze jak lepiej tryby kompetytywne smakują ze zgraną ekipą. A zwłaszcza ten jeden.

Zasada trybu jest prosta i stara jak świat – wbić piłkę do bramki w przeciągu sześciu minut. Wszelkimi możliwymi sposobami. Możesz szusować po ścianie, skakać, odpychać piłkę falą dźwiękową lub uderzać pięścią. Jest was trzech, radźcie sobie. I tyle. A frajdy z tego bez liku.

Na przykład wtedy, gry ustawialiśmy się do startu, ja pojechałem pędem do przodu, kumpel podał mi piłkę górą z prawej, a ja od razu władowałem ją na bramę. Od gwizdka do gola piłka nie dotknęła nawet boiska. Albo wtedy, gdy przerzucałem się z bramkarzem rywali piłką od bramki do bramki ze dwadzieścia razy, aż w końcu podwinęła mu się noga i wpuścił szmatę. Albo wtedy, gdy w ostatnich sekundach napięcie sięgnęło zenitu, a ja wybroniłem niebezpieczną piłkę. Albo wtedy, gdy kumpel odbijał sobie gałę od ścian i potem sam stworzył akcję i zdobył bramkę. Albo wtedy, gdy z randomowym graczem po kilku meczach stworzyliśmy drużynę i poszliśmy na tryb rywalizacji. I wygraliśmy. Dwa razy. Z rzędu. Albo wtedy gdy, albo wtedy! … Najlepsza jest satysfakcja ze strzelenia gola tuż po rozpoczęciu meczu i po podaniu z powietrza. Z przechytrzenia przeciwnika na bramce. Z kapitalnej obrony. Mnóstwa drobnych samorzutnych zdarzeń niczym w soczystym battle royale czy survival mode.

Zresztą rdzeń rozgrywki trybu nie jest niczym nowym, bo wariacje na temat piłki nożnej pojawiały się już wcześniej, nawet w bardzo podobnej formie – dowodem chociażby bardzo popularny HaxBall, przeglądarkowa gra, w której na murawę wybiegają dwie drużyny złożone z trzech… kulek. W HaxBallu organizowano nawet ligę krajową, a za dowód odbycia spotkania uznawano całe filmy z danego meczu wrzucane na youtube. Te artefakty można jeszcze znaleźć w czeluściach platformy obok filmików ze śmiesznymi kotami. Nie dziś jednak o tym.

 

20wCsDS.jpg

 

Język gry

Mechanika, czas rozgrywki, rozwiązania strategiczne to tworzywa emergentne – oddzielnie strasznie sztampowe (ograne hihi), razem zaś dające wymierny system generowania czystej frajdy [generator frajdy ;)]. Rozgrywka w tych tytułach posiada w sobie bardzo wielką potencjalność wytwarzania nowych godzin dobrej zabawy i, w tym aspekcie, działa podobnie do języka (niewielka i skończona ilość elementów generuje nieskończenie wiele znaczeń).

Blizzard lubi bawić się konwencją i cytatami konstruując nowe okresowe tryby. Ot, znajdziemy w Overwatch takie Polowanie na Yeti, które jest asymetrycznym multi podbierającym z Evolve’a, Bitwę na śnieżki jako wariancję quake’owego Insta Gib albo też popularny tryb Capture the flag uskuteczniony na mapie Ayutthaya. Totalna rozwałka czy Niska grawitacja to przykłady przedefiniowania własnych zasad rozgrywki w celu urozmaicenia gameplayu.

Dlaczego gra się w to tak dobrze, skoro są to jedynie sprawne kopie znanych rozwiązań? Właśnie sobie odpowiedziałem – bo są sprawne. Blizzard nie kopiuje naiwnie i bez zrozumienia, nie próbuje naśladować czegoś w pustym geście podpięcia się pod trend. Zamieć zawsze (np, powiedzmy, że w większości, zobaczymy jak będzie wyglądać mobilne Diablo) czerpie esencję z rdzenia rozgrywki danego trybu i przetwarza jak sprawny dekonstrukcjonista w interpretację opartą na własnych zasadach i stylu. Co dodaje do Futbolucio? Bierze wykreowaną przez siebie charyzmatyczną postać i w ramach nowej rozgrywki, która, pamiętajmy o tym, jedynie urozmaica główną grę, oferuje nowy tryb zabawy oraz rozbudowuje backstory herosa i lore. Zresztą silnie zarysowane postacie i ciekawe, krótkie historie ukrywane na mapach i w dodatkowych mediach poza grą to siła stojąca za marką Strażników. Nie mogę sobie przypomnieć imion żadnych postaci z innych hero shooterów, a Tracer, Winstona czy Widowmaker zapamiętałem już z trailera. Ukłony w stronę działu marketingowego.

 

KPJe8dX.jpg

 

Sprawne systemy

Czy grałoby mi się gorzej, gdyby futbolówki nie kopał wiecznie wesoły brazylijski DJ? Możliwe, że nie, ale nie da się ukryć, że to on nadaje całemu wydarzeniu festiwalowej radości i karnawałowej lekkości. Zresztą, abstrahując od Futbolucio, osobowość i wszystko wokół (np. personalizacja) to dla mnie ważny aspekt gier, bo pozwala wyrazić siebie poprzez garstkę pikseli, zwiększyć immersję i polepszyć odbiór. Postać jest „bardziej tobą” niż tylko randomowy model, grasz czymś, co ci się podoba, łatwiej się utożsamiasz, a przez to grasz z przyjemnością. Dlaczego w Haxballu można spotkać kulki z narysowanym na nich numerem innym niż domyślna jedynka? Personalizacja jest ważna. Dlatego też jestem przeciwnikiem płatnej kosmetyki, bo look gry jest dla mnie jej integralną częścią. Ale znów nie o tym.

Ci, którym jednak świat Overwatcha nie w głowie, mogą cieszyć się szybką „iteracją” jednego meczu, a co się z tym wiąże radością ze zdobytej bramki i wygranej przy niewielkim koszcie w razie porażki, bo też zaraz wpadamy w kolejną grę. Mecz trwa sześć minut, może być przedłużony o dogrywkę, w której decyduje emocjonująca złota bramka. Sam gameplay również jest przyjemny i cieszy lekkością, którą przyrównać mógłbym do staroszkolnych fps-ów, ale tego nie zrobię z obawy przed zarzutem profanacji. Ale wiesz o co mi chodzi. Uderzenie w piłkę jest soczyste, wyskocznie pozwalają ci dotrzeć na drugi koniec boiska, szusowanie po ścianie cieszy, cieszynka po strzale denerwuje przeciwnika, zdenerwowanie z przegranej znika tuż przy ładowaniu kolejnego meczu.

Czy to wszystko tworzy z Futblolucio mesjasza elektronicznej piłki nożnej? Nie. Czy można się przy nim świetnie bawić? Jak najbardziej.

 

VOtdLuk.jpg

 

Rysy – 2503 m n.p.m.

Jedyne do czego mogę się przyczepić, to do szwankującego systemu kolizji. Objawia się on perfidnie, bo w nie wykrywaniu obronionych piłek, które jakimś cudem mijają falę dźwiękową, koziołkują i wpadają wprost do bramki w momencie, w którym nie mają prawa. Nie powiem ile razy przeklinaliśmy piłkę, która przeskakiwała nad naszymi głowami i „wybuchała” tuż za nami w eksplozji radości przeciwnej drużyny. A może po prostu kamera operowała złudną perspektywą, ale to również jest błąd projektowy. W szybkiej rozgrywce rywalizacyjnej każda informacja musi być jasna i precyzyjna.

Okres trybu się skończył, pozostał niedosyt. Zaraz po nim ogrywaliśmy z przyjacielem Rocket League, tak silnie potrzebowaliśmy substytutu. Wybór okazał się dobry, bo jak podsumował na streamie themightywooz: Rocket League to połączenie chłopięcych obsesji – piłki nożnej i samochodów – w jedną, megagrywalną grę.

Wkrótce po tym poleciałem na Wyspy.

 

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...