Jump to content
  • entries
    8
  • comments
    36
  • views
    5,378

Pierrr... muchy i komary jeee...


Chimaira

519 views

No popatrz, a rano nie miałem pomysłu jak by tu odświeżyć blogaska. Zatem ten wpis będzie poruszał kilka ważkich tematów dotyczących zarówno:

a) społeczeństwa

b) filozofii

c) geografii

d) biologii

e) mojego standardowego pieprzenia po nocy. Werbalnie ma się rozumieć.

Dzisiaj przeszedłem chrzest bojowy. Jak wiedzą krewni i znajomi chimka, mieszka rzeczony obywatel w Warszawie. Za około dwa tygodnie mam zamiar wyruszyć w Bory Tucholskie na niezobowiązujące pogańskie spotkanko. Trochę piwa (kłamię, ale ćśśś), sporo gadania, kajakowanie po jeziorze Długim, spanie pod namiotem, kąpiele na waleta w świetle księżyca i inne takie tam wynalazki. Ale - skoro mamy jezioro, a raczej ciąg jezior, rzekę, oraz zarośla i generalnie "mokro", wiecie co to oznacza?

Mosquitocide.

Tak, pieprzone komary. Nawet na stronce OBOD (OBOD to największa na świecie organizacja druidyczna, jakby ktoś nie wiedział) swego czasu był przezabawny tekst, że druidzi generalnie obdarzają miłością wszystkie istoty żywe.

Z wyjątkiem komarów.

Uważam że wszystkie istoty mają prawo do życia (no, czasem z wyjątkiem ludzi ;)). Uważałem kiedyś i nadal gdzieś to we mnie jest, że - jak uczą praktyki i teorie Zen - każda żyjąca istota ma naturę Buddy.

Buddyzm pierwotny wyznacza pewną hierarchię w Sansarze. Im gorsza jest Twoja karma, tym niżej w hierarchii spadasz i tym mniejsze szanse są na powrót "w górę". Cholera... Nie wiem czyimi wcieleniami są komary, ale taki Hitler, Stalin, Charlie Manson czy Richard Ramirez to muszą być naprawdę fajni goście przy istotach które spadły do roli komarów.

Dzisiaj byliśmy z kumplem z roboty, a także współlokatorem, na myjni samochodowej. Coś nam w samochodzie potwornie kisło (hehe, umie się bałaganić!) i postanowiliśmy to znaleźć. Sprawcą okazał się być karton soku, a raczej teraz już czegoś na kształt beaujolais nouveau. Mniejsza z tym. Stałem sobie przy samochodzie, jak każdy porządny brygadzista i... Byłem dosłownie pożerany przez te cholerne komary. W ciągu kilku minut stoczyłem zażartą walkę o przetrwanie i wygrałem. Wróciłem jednakże z kilkudziesięcioma bąblami. Ale tych stworów padła co najmniej setka.

I zastanawia mnie właśnie jeden fakt. Warszawa jedyne co ma to pieprzony kawałek rzeki, w której żyje co najwyżej Dagon, a i to nie jest pewne. Jakim cudem na Kabatach zebrały się takie komarze grupy uderzeniowe? To podejrzana sprawa. Jakieś teorie?

Tak czy inaczej - chrzest bojowy mam za sobą. Gdy będę jechał w Bory muszę pamiętać o zabraniu bazooki i kilku karabinów maszynowych. Każdy przecież pamięta doskonały skecz Monty Pythona o polowaniu na komary, nie?

NIE MA NIC BARDZIEJ GROŹNEGO NIŻ RANNY KOMAR!

Cóż - trza być twardy Pogan a nie mientka nindża.

Na koniec - to do czego odnosi się tytuł: http://www.youtube.com/watch?v=h5tKnWQ_pmM

5 Comments


Recommended Comments

Przypomina mi się anegdota mego wychowawcy o znajomym, co na komary polował z Offem i zapalniczką,a gzy przybijał do słupów przy domku i malował im ślepka korektorem. Na koniec wyjazdu mieli te belki całe białe...

Do czego ludzi doprowadzają te małe....Budzą w nas BESTIĘ.

Link to comment

Nie tylko na KAbatach. U mnie na wsi też tego cholerstwa pełnjo. Zresztą mamy staw, ale one od niego nie ciągną, bo w stawie żyje mnóstwo ślimaków, które pożerają te bestyjki, więc pozostają krzewy i lasy. Komary nie ciągną od wody tylko od lasu. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Link to comment

Nie nazwałbym czegoś, co jest de facto bagnem, pełnym stojącej, martwej wody. I nie jestem taki przekonany co do teorii, że nie ciągną od wody. Jeśli chodzi o ich liczebność to podejrzewam, że zima nie dała rady ich wytrzebić. A podejrzewam, bo po jednej zimie było szczególnie mało komarów w lecie. Poza tym nie jestem do końca pewien, jak dobrze komary mogą się przystosować do życia w mieście. Biorąc poprawkę na moje mieszkanie to pewnie całkiem nieźle.

Link to comment

Ja tam mam ogólnie przesrane, bo jestem mosquito-magnet-man :/ Wczoraj stałem na przystanku z żoną i jej koleżanką z pracy, to leciały tylko do mnie... Na dobre jednak im to nie wyszło. Plus jednak taki, że mam sporą tolerancję na ugryzienia i nie puchnę, ani nie swędzę za długo.

Link to comment

Sam ssij :P.

A propos komarów - zabiłem ich tyle, że już się mnie boją i spier... na mój widok, ew. spokojnie egzystują ze mną.

Najgorszym ścierwem są jednak... MUCHY! KWWAAAAAA!!!!! Lato ssie przede wszystkim przez to latające cholerstwo. Pamiętam, jak raz mój brat cioteczny połknął przypadkiem ze dwie, bo go cała masa tego cholerstwa dopadła. Dlatego popieram pomysł ze sprayem i zapalniczką. I love the smell of napalm in the morning!

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...