Rammstein in Berlin Velodrom, 18.12.2009 - Sprawozdanie z koncertu, zdjęcia, filmy, część III.
Kiedy ten dobiegł końca, przyszedł czas na utwór, o którym nie mam ochoty pisać. Tak, panie i panowie, Keine Lust!
Gdy ta "bezochotowa" piosenka się skończyła, usłyszeliśmy charakterystyczne trąbki rozpoczynające następny utwór z LIFAD - Waidmanns Heil!
Teraz będzie ostro. Przyszedł bowiem czas na kontrowersyjne Wiener Blut. Przypomnijmy - utwór traktujący o Austriaku, który trzymał swoją córkę w piwnicy, wykorzystując ją seksualnie. Na scenie pojawiła się staroświecka lampa z abażurem, a Lindemann, ubrany już w skórę i ćwieki, zachęcał nas do zejścia na dół. Ja, das Paradies liegt untem Haus...
Prawdziwa jazda zaczęła się dopiero po refrenie. Z sufitu zjechały nagie laleczki, podobne do tych, którymi bawią się dzieci. Jednak były nagie, i... miały w oczach lasery. Dość przerażający widok, przyznacie?
Pisałem coś o prawdziwej jeździe? Kłamałem. Ta zaczęła się dopiero chwilę później, bowiem... laleczki zaczęły eksplodować.
Ciąg dalszy nastąpi.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.