Rammstein in Berlin Velodrom, 18.12.2009 - Sprawozdanie z koncertu, zdjęcia, filmy, część II.
LE GRANDE FINALE
Po około 35 minutach, Combichrist skończył występ. Rozpoczęła się zmiana dekoracji. O 21:02 zgasły wszystkie światła, i dało się słyszeć dźwięk, który przypominał zawodzenie. Nagle, z lewej strony sceny, coś uderzyło w ścianę, wybijając w niej dziurę, przez którą przebijało się mocne światło reflektora. Z prawej strony sceny nastąpiło to samo. To gitarzyści Rammsteina, z młotami w dłoniach, usiłowali dostać się na scenę. Kiedy wybili już wystarczająco dużą dziurę, by się w nią zmieścić, coś zaczęło się dziać na środku. Dało się słysześć odgłosy piły i iskrzącej się elektroniki. Coś lub ktoś wycinał w ścianie dziurę. Cięcie było precyzyjne - w kształcie owalu. Kiedy linie się połączyły, ktoś butem wypchnął owal. Na scenę wkroczył Till Lindemann, a po nim Christian Lorenz. Z dziur po bokach wyszli Christoph Schneider, Oliver Riedel, Richard Kruspe i Paul Landers. Rozległy się wiwaty, po czym grupa zajęła miejsca i rozpoczęła występ.
Na pierwszy ogień poszedł pierwszy utwór z najnowszej płyty Liebe ist für alle da - Rammlied. Skandowanie RAMM! STEIN! było naprawdę niezapomnianym przeżyciem. Lindemann, ubrany w coś w rodzaju szafotu, śpiewał jak natchniony.
Po skończeniu wykonywania Rammlied, zespół przeszedł do kolejnego utworu z nowej płyty - B********, znanego także jako Buckstabü. Znowu była okazja poskandować i pokrzyczeć.
Kiedy piosenka o plastycznej nazwie się skończyła, przyszedł czas na hit. Charakterystyczny riff, rozpoczynający ten utwór, znają wszyscy fani Rammsteina. Nadszedł na czas na strzelanie bez rozkazu. Nadszedł czas na Feuer Frei!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.