Gry
Witam, siódmy dzień tygodnia, dzień odpoczynku. Teoretycznie, a praktycznie sami wiecie jak jest. Szkoła, lekcje, nauka. Dość o tym. Dzisiejszy wpis będzie dotyczył gier, do których mam sentyment. To od nich zaczęło się moje uzależnienie od komputera. No od gier, bo nie wszystkie dotyczą blaszaka. Dobrze to będę wymieniał je i opisywał je w miarę chronologicznie. Cóż... na pierwszy ogień idzie:
1.Nieśmiertelne Mario. Jak dzisiaj pamiętam, miałem z 7 lat, usiadłem po obiadku do mojego pegasusa, którego dostałem na urodziny. Eh, to była konsola. Kontynuując, wziąłem żółtą kasetę, czy może dyskietkę, jak zwał tak zwał, z rzekomo 168 grami na niej. "Konsola" niemrawo odczytała zawartość kasety. Kwadratowym padem wybrałem Mario. I tutaj się zaczęło. W każdej wolnej chwili siedziałem przy tej grze, starając się przejść dalej.
Śmieszny hydraulik, który zjada grzyby i bije żółwie. Ma za zadanie uwolnić księżniczkę, którą porwał zły smok. I tak stoi przed nami dość dużo poziomów, ograniczonych czasowo i naszpikowanych wszelkiej maści paskudztwem. Przebijamy się przez całe to robactwo zwiedzając zamczyska, podziemia a nawet levele pod wodą (I tu śmieszna historia. Jak po raz 1 doszedłem do tego lvl nie moglem zrozumieć jak się pływa. Miałem jedno życie i czas cały czas spadał. Cóż, tak się zdenerwowałem, że mama mi wyłączyła konsolę i kazała iść do pokoju. ^^). Nigdy jej nie skończyłem, pamiętam, że doszedłem kiedyś do lvl z chmurką i konsola odmówiła posłuszeństwa. Cóż, mówi się trudno. Musiałem obejść się smakiem. Kilka lat później, kiedy dostałem internet, pragnąłem znaleźć mario w necie. Znajdywałem same podróbki, nie było oryginalnego z NES'a. W końcu, po przewertowaniu 100 stron znalazło się. Jak się prezentuje dziś? Według mnie bardzo dobrze. Fajna, kolorowa grafika (choć, trochę pikselizacja.) i dość wysoki poziom trudności. Warto zagrać.
2.Kolejną grą będzie rasowa rajdówka. Kiedy w 2002 dostałem pierwszy komputer nie miałem żadnych gier. Dobrze, że mam brata ciotecznego, który już wtedy był zagorzałym graczem. Poszedłem do niego i pożyczyłem gierkę. Jaką? Ano jako 10 letnie dziecko, kochałem samochody. Rally champioship. Tak, to było coś. Masa samochodów, nie patrzyłem na grafikę czy dźwięk, w końcu to była moja pierwsza gra. Wybrałem Nisana micre ze spisu i pierwszą trasę. Miałem ustawioną manualną skrzynię biegów i nie mogłem jechać do przodu. Po rozmowie z bratem, przestawiłem skrzynie biegów i zacząłem grać. Na początku nieporadnie rozbijając się o każdy słupek/drzewo. Pamiętam, że rajdy pirelli były najgorsze. Większość po nocy w deszczu i były strasznie długie. Często nie jechałem trasy tylko zwiedzałem obszar. Ta gra miała plus, że nie cofało Cię jak wyjechałeś za mapę, mogłeś zwiedzać wszystko do woli. Zwiedzałem okolicę, znajdywałem samochody które pełniły rolę otoczenia (Transit i peugeot). Za wszelką cenę chciałem nimi pojeździć.
Jak dzisiaj prezentuje się ta gra? Grafika się postarzała, ale zła nie jest, zniszczenia stoją na dużym poziomie. Brak porównania do tych znanych z Grida, naliczanych w czasie rzeczywistym. Ale tam, samochód mógł się popsuć w czasie jazdy. Była masa usterek, od przegrzania silnika, awarii chłodnicy po awarię silnika. Wóz wtedy odmawiał posłuszeństwa. Pamiętam, że kiedyś po raz pierwszy dojeżdżałem do mety na pierwszym odcinku pirelli i tuż przed metą awaria silnika. Nieźle się wkurzyłem. Dziś gra odchodzi w zapomnienie, ale nadal warto w nią pograć. Na głowę bije Colina McRae 2.0, który wyszedł praktycznie w tym samym czasie. Później wyszła gra pod tytułem Rally Championship Extreme... ale to już nie było to samo.
3. Trzecią grą będzie Colin McRae 2.0. Arcadowa rajdówka, różniąca się od Rally Championship prawie wszystkim. Do dyspozycji mieliśmy masę samochodów i możliwość wystartowania w WRC. Mogliśmy się ścigać we Francji, Szwecji, Australii, Finlandii... Rozgrywka była bardzo prosta i wciągająca. Kolejna gra, w którą grając, biłem rekordy. To była moja pierwsza kupiona gra. (2 bądź 3 ogółem.) Pamiętam jak zbierałem 49 zł żeby ją kupić... Za każdym razem jak byłem w sklepie, musiałem zajrzeć i zobaczyć czy stoi i nadal na mnie czeka. Byłem trochę zawiedziony, jak gra cofała mnie jak wyjechałem za trasę. Kochałem niszczyć samochody. Dlatego, że nigdy nie odmawiały posłuszeństwa i nawet mając uszkodzenia na czerwono, dało się dojechać do mety.
Dziś gra prezentuje się nadal ciekawie. Dużo fanów serii mówi, że 2.0 było najlepsze. Polecam, nadal warto zagrać.
4. To było to. W swoje ręce dorwałem grę o jakiej nawet nie śniłem. Tyle możliwości. Tyle samochodów, każdy do mojej dyspozycji. Mogłem zwiedzać całe miasto, rozbijając się śmieciarką, radiowozem, hummerem, viperem.... Już wiesz o jakiej grze mówię? Tak, Grand Theft Auto III. Co z tego, że miałem tylko 10 lat grając w nią... Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Pewnego dnia, jak co wieczór oglądałem HYPER'a, patrząc na te wszystkie gry. I znalazłem tą jedyną. GTA III. Grafika do kitu? Nędzna fabuła? Co z tego! To była rewolucja! I każdy o tym wie. Grając na moim pierwszym blaszaku miałem z nią małe problemy. Chodziła 25% wolniej a kolory po jakimś czasie się zmieniały. Heh, miałem zintegrowaną kartę 8mb. No ale cóż, w takich warunkach przeszedłem główny wątek. Dopiero po jej przejściu dostałem GF 2 z 64mb. Jak dziś się prezentuje? Całkiem nieźle, dalej jest bardzo popularna i grywalna, a jej następczynie z każdą odsłoną były coraz lepsze. Jeśli nadal nie grałeś, w co szczerzę wątpię, bardzo polecam. Można ją kupić za 25zł wraz z 1 i 2 odsłoną serii. Jak za taką grę, to praktycznie nic.
5. Gdyby ta gra wyszła dwa miesiące wcześniej to nie grand theft auto było by na szczycie. Mowa o Mafii, kolejnej grze, która jest dla mnie ważna. Dostałem ją od najlepszego kumpla. Ta grafika, klimat... to było to. Razem przechodziliśmy ją dzieląc się ze sobą przeżyciami. Wożenie się furami z okresu prohibicji w stanach zjednoczonych i te efektowne strzelaniny. Fabuła to prawdziwy majstersztyk. Co z tego, ze miałem wtedy tylko 11 lat. Historia opowiedziana w mafii, była taka dobra, że się bardzo wkręciłem. Największym zaskoczeniem była ostatnia misja, a raczej jej zakończenie. Ludzie mówią, że mafia jest toporna i sztywna. Dla mnie liczył się ten cholerny realizm, i ta fabuła.. Najtrudniejszą misją był chyba ten wyścig. Z 10 razy próbowałem go przejść... w końcu się udało. Pamiętam, że z kumplem często w nią razem graliśmy. Pewnego dnia poszedłem do niego, razem skończyliśmy główny wątek i graliśmy w jazdę ekstremalną. Zdobyliśmy shuberta six w wersji opancerzonej. Włączyliśmy swobodną jazdę, ustawiliśmy patrole na maxa i wystartowaliśmy z małej italii. Przez kilka dobrych godzin szaleliśmy, a gliniarze nic nam nie mogli zrobić. Tak, te wspomnienia.
Dziś gra, może nie oszałamia grywalnością, ale fabuła nadal jest numerem jeden. Taksówkarz, który przypadkiem wplątał się w pojedynki mafii... Grafika się postarzała, warto powiedzieć, że gdy mafia ujrzała światło dzienne, recenzenci uważali grafikę za fotorealistyczną. Warto zagrać, tym bardziej, że za pół roku wychodzi sequel.
Tak, to już wiecie, do jakich gier jestem przywiązany emocjonalnie. Może to nie wszystkie perełki w jakie przyszło mi zagrać i które pozostały mi w pamięci. Może kiedyś jak znajdę czas, napiszę drugi wpis, o pozostałych. Mam nadzieję, że się podobało. Przepraszam za błędy składniowe. Szczerze Wam polecam te tytuły. I pytanie do Was. Jakie gry są dla Was czymś czym dla mnie w/w tytuły? Odpowiedzi proszę pisać w komentarzach. Pozdrawiam :]
1 Comment
Recommended Comments