Jump to content

Zonk?

  • entries
    37
  • comments
    120
  • views
    11,424

Szkoła.


PIMP

179 views

Ho ho ho, święta zbliżają się pewnym i szybkim krokiem. Tak samo wyczekiwane przez wszystkich ferie zimowe, chwila relaksu i przygotowania się do końca pierwszego półrocza. Dzień coraz krótszy, to i szybciej się spać chce. Widać, że mój blog okrył się już pierzyną. Nie, nie śniegiem, a raczej kurzem, bo dawno tutaj zaglądałem. Dzisiaj chcę wyżalić się na temat szkoły.

Jestem uczniem 1 klasy technikum informatycznego. Brzmi głupio i dziwnie? Jakoś tak wyszło. Nie planowałem tego. Ale lepsze to niż zawodówka. No cóż, kontynuując.. zbliża się półrocze, nauczyciele zaczynają szaleć. Nienawidzę tego. Zacznijmy o mojej półtora tygodniowej przerwie od nauki. Był pewien okres w życiu mojej klasy, gdzie z 31 uczniów na zajęcia uczęszczało tylko 10. I tak przez pięć dni. Taki obraz rzeczy nie ukazywał się tylko w mojej klasie, ba nawet szkole. Większość szkół chcieli zamknąć z powodu "epidemii grypy". Kto był chory to był, kto wykorzystał chwilę aby się polenić, trudno jego sprawa. Ja byłem naprawdę chory. I cholernie tego żałuję. Czemu? A bo wróciłem do szkoły i się zaczęło... poszedłem pierwszego dnia po chorobie do mojej wychowawczyni. Nie powiem fajna babka, miła sympatyczna, można nawet na niej zawiesić oko... no dobrze mówie jej jaka była/jest sytuacja i, że chciałbym mieć jakiś czas na uzupełnienie lekcji. Powiedziała, że porozmawia z nauczycielami, aby nie pytali tak od razu, tym bardziej, że nie byłem odosobnionym przypadkiem. Ok, wszystko "elegancko", rozpoczyna się pierwsza lekcje w środę (pierwszy dzień po chorobie w szkole) Dzień dosyć uciążliwy, bo same "najgorsze" według mojego uznania lekcje. Sytuację ratuje to, że 2 ostatnie godzinki to wf. Więc rozpoczynamy PO. Idę, zgłaszam jaka jest sytuacja, ok. Nie będę pytany, mam czas na uzupełnienie lekcji. Spoko, siedzę i czekam na dzwonek. Następna lekcja. Chemia. Nie to, że nie lubię chemii. Po prostu za nią nie przepadam. Jakoś nigdy nie kręciły mnie te wszystkie pierwiastki i inne szmery bajery. Dobra rozpoczyna się lekcja, idę zagadać do nauczycielki. Okazuje się, że pod moją nieobecność była klasówka z Chemii. Oczywiście nie było gadania, że jestem pierwszy dzień po chorobie, że jeszcze się nie zaklimatyzowałem... nie. Usłyszyałem - SIADAJ W PIERWSZYM RZĘDZIE I PISZ!. Trochę zdruzgotany i zawiedziony usiadłem i czekałem na kartę pracy jak na wyrocznie. Napisałem. Pod koniec lekcji co? A no niedostateczny proszę ja Ciebie. Do poprawy. Fajnie. 3 lekcja. Podstawy przedsiębiorczości. Nie wiem po co mi ten przedmiot na informatyce, ale cóż. Wchodzę. Wszystko ok, temat, data... otwieram książkę. W technikum dojrzałem. Od początku roku nie dostałem żadnej uwagi, to też nie w głowie mi jakieś rozmowy czy kręcenie się. W gimazjum o tej porze miałbym już nieodpowiednie (pkt karne...). Wracając. Mam w klasie 31 osób z czego 29 to płeć męska. Jakieś 10 z nich uważa się za fajnych, spoko i wyluzowanych ziomali. Więc zaczynają nawijkę do facetki. Widać po jej minie, że ma już dość. Przegieli. Wyciągamy karteczki. Genialnie! Dziękuje wam kretyni za kolejną ocenę niedostateczną. Co z tego, że zgłosiłem na początku lekcji, że mam nie uzupełniony zeszyt. Cytuje moją psorkę od pp - "zgłosiłeś, że masz nieuzupełniony zeszyt, nic nie mówiłeś o nieprzygotowaniu". I c*uj bombki strzelił choinki nie będzie. Piszę kartkówkę, nie ma rady. Wyniki? Ano 1, ale za to z +. Rzeczywiście dużo mi po tym plusie. Kontynuując, kolejna jedynka jakże pięknej środy. 3 lekcja. Fizyka. Wyciągamy karteczki. Na szczęście koleś od fizyki to wyrozumiały człowiek i pozwolił mi nie pisać. Upiekło mi się. Kolejna lekcja. Geografia. Ciekawy i przyjemny przedmiot? Owszem. Do czasu. Powtarza się ta sama sytuacja co na chemii. Kolejna jedynka. Genialnie! Kogo to obchodzi, że mnie nie było tydzień, a nawet więcej. Od razu założenie, że jak 20 osób było nieobecnych to, że połowa waliła w ch**a za przeproszeniem. Zdruzgotany i wkurzony na maxa idę na ostatnią lekcję - matematykę. I co się okazuje? Przy ławce czeka już na mnie kobieta, która śni mi się w koszmarach, moja matematyczka. Stoi i z głupim uśmieszkiem - XXX była klasóweczka jak byłeś nieobecny. Musisz dzisiaj napisać. A, że wykorzystałem już nieusprawiedliwienia, muszę napisać. Tak, a jakże inaczej. Potęgowanie. Potęga do pierwiastka? Ja pierdole, co to jest?! Zgadnijcie jaka ocena. Tak dzień był po prostu cudowny. 4 jedynki. Pozostał wf, ale to jest mało istotna rzecz. I pytam się, do cholery jasnej, czy nie mam prawa być chory, a potem mieć 3 dni (regulaminowe) na uzupełnienie wiadomości? Czy wyjaśnienia wychowawczyni nie wystarczyły? Nie rozumiem tego! Przecież nasze oceny, będą świadczyć o ich poziomie nauczania. Cóż, dziwny jest ten świat jak mawiał Czesław Niemen.

Kolejną sprawą jest pchanie 150 klasówek w jednym tygodniu. Na dzień dzisiejszy czekają mnie jeszcze 3 sprawdziany i 2 poprawy w/w klasówek. W tym tygodniu oczywiście. O przyszłym tygodniu już nie wspomnę. Rozumiem, że to szkoła średnia, że to już nie to cackanie się co było w gimnazjum... ale ludzie, do K***Y nędzy! Nie dość, że musisz być przygotowany do 15 przedmiotów z 3 ostatnich lekcji to jeszcze klasówki i prace domowe. Siedzisz człowieku w szkole od 8 do 16. Cały dzień, wracasz do domu z nadzieją odpoczynku. Gdzie tam. Żeby spełnić wymagania nauczycieli musisz siedzieć tylko nad książkami. A gdzie rozrywka, spotkania ze znajomymi? W weekendy? Pewnie. Sobotę prześpisz a w niedziele na nowo uczenie się i zaległe prace domowe... Wiem, że może ktoś z Was nie ma z tym problemu. Ja mam. I mnie to strasznie irytuje, że mogę poświęcić tak mało czasu dla przyjaciół.

Ostatnim wątkiem jaki poruszę jest zbieżność nazwisk. Mam w klasie kolegę, który szczęśliwym bądź nie, trafem ma takie samo nazwisko jak ja. Co za tym idzie? A no, że nygusom nauczycielom nie chcę się sprawdzać, w którą rubrykę wpisują ocenę i stawiają moje oceny jemu i na odwrót. Co ciekawe to z reguły ja dostaje te negatywne. Taki mój pech. Była wywiadówka. Pewien byłem, że mam z 7 jedynek, okazuje się, że mam znacznie więcej. I co? Teraz muszę iść i się tłumaczyć i wyjaśniać. Dość, że mam wyrozumiałych rodziców i nie dostałem wp*****l za nie moje oceny. To drastycznie obniża moją średnią, która nie ukrywam nie jest wysoka. To trochę nie fair.

Dobra, kończę już moje narzekanie. Jeśli Was zanudziłem, przepraszam. Musiałem z kimś się tym podzielić. Wiem, może gdybym się bardziej przykładał... ale co z tego jak i tak wyżej wymienione problemy nie pozwolą mi w pełni rozwinąć moich możliwości. Może jak nauczyciele się w końcu łaskawie nauczą, że w ATI jest dwóch XXX, będzie lepiej. I może kiedyś zrozumieją, że przedmiotów jest 18 a nie, ich jedyny i najważniejszy. Przepraszam za miejscowy brak sensu albo zaplątanie się myślach. Idę pouczyć się troszkę. To będzie desperacki akt, tym bardziej, że jestem już zmęczony, a gdzie tu jeszcze do końca dnia... Cóż, pozdrawiam i życzę powodzenia w szkolę i oby takie sytuacje Wam się nie przytrafiały. Do zobaczenia... oby. :]

6 Comments


Recommended Comments

A ja narzekałem na swoją budę... a chodzę do II gimn...:P

Kuurde, nieźle, ale rozumiem Ciebie.Mam tak samo, ale w znacznie mniejszym stopniu...

3 spr. pod rząd, pisanie kar(t)kówek po długiej nieobecności, i jeszcze kolega z prawie identycznym nazwiskiem. No cóż, life is brutal...

Link to comment

Będąc w gimnazjum chciałem uważałem, że gorzej być nie może i chcę już kończyć tą szkołę. Moje zdanie zmieniło się we wrześniu tego roku. Teraz? Tęsknię za gimnazjum, tymi wszystkimi znienawidzonymi nauczycielami i kumplami... ale cóż, trzeba żyć dalej

Link to comment

Chodzę do III gimnazjum, ale prywatnego. 5 sprawdzianów w tygodniu+2 pytania to taki standardzik. Codziennie jestem dopiero po 17 w domu, więc mam niezły zapiernicz. A co do moich nauczycieli... Wątpię, czy da się ich przebić.

BTW Jeden koleś w mojej szkole dostał jednego dnia 7 jedynek, a na koniec 1. semestru miał -200 punktów(na początku zawsze ma się ich 100):D

Link to comment

Szczerze mówiąc. Przyzwyczaisz się chodze do III liceum. Przez te 3 lata nauczyłem się chyba z 10 sposobów ściągania. Na każdego inny :P Nie ma mowy pojąć tyle materiału. 5 Prac klasowym w tyg i z 4 Sprawdziany. Taki standart.

W 1 klasie nauczyciele zawsze trochę bardziej dociskają. Wiec nie przejmuj się. Czym dłużej jesteś w szkole tym łatwiej się dogadać z nauczycielami :)

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...