Próg pamięci
19 września 2008 roku na półkach księgarskich pojawiła się pierwsza księga III tomu opowieści o gamedeku: ?Gamedec. Zabaweczki. Błyski?. Księga druga, ?Gamedec. Zabaweczki. Sztorm? ukaże się prawdopodobnie w lutym?2010. W związku ze zbliżającą się premierą najlepszego epickiego tekstu mojego autorstwa, chciałbym się podzielić kilkoma refleksjami na jego temat.
Treść ?Zabaweczek? w wielu miejscach ociera się o ideę progu pamięci operacyjnej w naszym mózgu. Pamięć ta jest mniej więcej tym samym, co w RAM w komputerze. Mieści się w płatach przedczołowych i to w niej właśnie rozwiązujemy problemy: ustawiamy elementy składowe w czasie i przestrzeni, ściągamy dane z pamięci trwałej i tak krok po kroku rozwiązujemy życiowe zadania.
Pamięć ta ma jednak ograniczenia. Nie jesteśmy superkomputerami i nie możemy pracować na dowolnej liczbie elementów. Gdy ich pula przekracza pojemność naszego ?RAM?u?, niektóre z nich po prostu nie biorą udziału w analizie. Tę właśnie liczbę, która jeszcze ?wchodzi? do pamięci operacyjnej nazywam jej progiem.
W książce staram się przekazać ideę, że próba pełnej analizy złożonych zbiorów danych dokonana przez zwykłego, organicznego człowieka, musi się zakończyć niepowodzeniem, albo pozorem zrozumienia (który jednak jest spójny i logiczny). Takim złożonym zbiorem jest na przykład sytuacja geopolityczno gospodarcza Ziemi. Kto jest w stanie zrozumieć, co się dzieje na naszym globie, gdy o kształcie zdarzeń decyduje ogrom czynników ludzkich, gospodarczych, politycznych, naukowych, geograficznych, geologicznych, językowych itd.? Mamy tylko pozór zrozumienia, akurat taki, który odpowiada temu, co ostatnio czytaliśmy, oglądaliśmy i ogólnie pasujący do światopoglądu.
O słuszności idei progu pamięci operacyjnej przekonałem się dokonując kilka miesięcy przed publikacją ?Błysków? gigantycznej operacji usunięcia wszystkich przedmiotów z mojego gabinetu, przesortowania ich, oddzielenia ?plew? i ponownego ulokowania już tylko potrzebnych obiektów w nowo zakupionych meblach. Byłem wstrząśnięty widząc, wśród jakich ilości śmieci i innych dziwnych przedmiotów przyszło mi pisać ?Granicę rzeczywistości?, ?Sprzedawców lokomotyw?, ?Sprzedaż albo śmierć? i wyżej wzmiankowane ?Zabaweczki?: w pokoju znajdowały się dziesiątki płyt dołączanych do czasopism: archiwalne czarne krążki od CD-Action, kółka po śp. Świecie Gier Komputerowych, jakieś ?dostane? gry dla dzieci, programy edukacyjne, foldery samochodowe, informatory konwentowe, skrypty ze studiów, zdezaktualizowane podręczniki, książki, których nigdy nie przeczytam (brzydkie, zakurzone, nudne i stare), wydrukowane wystąpienia, które wygłosiłem wiele lat temu na różnorakich szkoleniach, zbindowane materiały treningowe, rachunki za telewizję, prąd, meble, umowy z bankiem, w którym nie posiadam już konta, pozostawione przez agentów ubezpieczeniowych ?symulacje potrzeb?, ogromny zbiór kaset magnetofonowych, zdjęcia, o których dawno zapomniałem, pisma, do których nigdy już nie zajrzę, rozpadające się zdublowane słowniki, wkładki do segregatora ?Easy PC? (części z nich nigdy nie wyjąłem z kopert), cudowne książki ?Spójrz w okna windows?, ?Dos?, tudzież ?Komputery jak ludzie?. Przed domem stała sporej wielkości piramida bytów tego typu.
Ważne w tym wszystkim jest to, że ja naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, ile tego jest, i że to wszystko wciąż piętrzy się dookoła. Byłem skoncentrowany na pracy, opłatach, rachunkach, życiu codziennym i zwyczajnie nie pamiętałem, albo, by wrócić do pamięci operacyjnej: w moim RAM?ie nie było miejsca na informacje o liczbie otaczających mnie zbędnych przedmiotów. Nie tylko o ich liczbie, ale także o obszarach z nimi związanych i o czynnościach, które kiedyś z nimi się wiązały. I chodzi tylko o mój gabinet, pomieszczenie, w którym pracuję. Już w jego przypadku pamięć operacyjna okazała się zbyt mało pojemna. Teraz, kiedy piszę te słowa, znajduję się w całkowicie przemeblowanym pomieszczeniu, wszystkie książki są w zamkniętych szafkach i obraz (właśnie obraz) pokoju z powrotem lokuje się w moim mózgu pod postacią kilku uproszczonych ?obrazo-uczucio-myśli?, a RAM dawno opustoszał i wyrzucił z siebie straszące obrazy (teraz zajmuje się formowaniem niniejszego tekstu).
Jakie więc szanse ma człowiek próbujący ogarnąć ?całość sytuacji na Ziemi?? Niemądre pytanie, nieprawdaż? Ale próbować warto, a przez próbowanie rozumiem nieustającą auto-edukację. Ktoś mógłby powiedzieć: ale po co to robić? Czy to się w ogóle na coś zda? Moim zdaniem ? tak. Takie próby podejmuje się tu i ówdzie. Robi to na przykład Michael Moore, reżyser ?Zabaw z bronią? czy ?Fahrenheita 9.11?. Bada to, bada tamto, i odkrywa nadzwyczajne rzeczy zmieniając świadomość, czy może raczej wiedzę takich ludzi jak ja. I chociaż jego dzieła tylko na kilka godzin zapełniają moją pamięć operacyjną, to potem, lokując się w pamięci trwałej cząstkowo zmieniają tych kilka ?obrazo- uczucio-myśli?, których zlepek tworzy moje mniemanie o kształcie świata.
Może pewnego dnia obraz całości wyłoni się z kakofonii informacji ? śmieci rozrzucanych po świecie w tabloidach i udających serwisy informacyjne dziennikach. Jak na razie jest zakryty. Powstaje pytanie: czy w ogóle istnieje, czy żyjemy w papce nieposiadającej jakiejkolwiek formy i obraz całości jest mitem? Wtedy nie musielibyśmy się martwić o pojemność naszej pamięci operacyjnej.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze