Jump to content

Soutysowo

  • entries
    18
  • comments
    26
  • views
    6,279

Nie ma to jak w armii


Soutys

318 views

Trzynasty Oddział Czwartego Pułku Ósmej Kompanii Muszkieterów Xarii był Pechowy i to przez duże "p". Fakt, że podczas finalnego etapu bitwy pod Magneą, która rozegrała się zeszłej nocy, zdobył okopy wroga przy znikomych stratach. Pechowy był ponieważ tracił dowódców w ekspresowym tempie, jakby jego żołnierze zawiązali spisek mający na celu wyeliminowanie Xarijskiej kadry dowódczej. Nie było oczywiście dowodów na to, że to wojacy zabijali swoich przywódców. Po prostu nie jest to normalne, że w jednym oddziale trzeba zmieniać dowódcę mniej więcej dwa razy na miesiąc. Naczelne dowództwo martwiło się tym problemem przez jakiś czas, ale po prostu nie mogli rozwiązać chwalebnego Trzynastego, który osiągał zwycięstwo za zwycięstwem. Oddział miał niemal niezmienną kadrę oficerską, porucznik Peegers i porucznik Bartus służyli już długo. Wystarczająco, by widzieć kilka kampanii. Uzupełnienia też zdarzały się rzadko. Po dwóch latach służby Trzynasty stał się rodzajem kolonii więziennej dla niesubordynowanych oficerów. Rozkaz przeniesienia do Trzynastki był dla majora tym samym czym dla skazańca słowo "Winny!", tylko że z szafotu można było uciec...

Szeregowy Tronvrim rozbijał namiot. Nie rozstawiał go, rozbijał. Trzasnęła pękająca rurka...

- Radzicie sobie z tym? - spytał sierżant Malcom.

- Tak jest, sir! - ryknął na całe gardło Jimmy Tronvirm, wyprężając się jak struna.

- Jeszcze raz mi tak odpowiecie, a czeka was "ścieżka zdrowia", ja nie major Bins!

- Przepraszam, si... - urwał zmieszany młodziak, a Malcolm pomaszerował dalej, kręcąc głową i starając się zamaskować uśmiech. Idąc między rzędami bardziej i mniej koślawych namiotów myślał o wczorajszej bitwie. Pięciu ludzi zginęło, osiemnastu zostało rannych. Medyk nie może ich pozszywać, oj, stary Bartus będzie wyrywał nogi z [beeep]. Poza dokonaniami i śmierciami oficerów Trzynasty był znany jeszcze z jednego - nienormalnego pesymizmu jego członków (ich oficjalnym utworem był marsz pogrzebowy). Mimo oszałamiającej serii zwycięstw żołnierze tego oddziału patrzyli w przyszłość z nieustającym strachem i rezygnacją, kiedykolwiek ruszali do boju czynili to z determinacją by uniknąć śmierci, a nie zdobyć chwałę. Mimo to oddział był dosyć karny i zdyscyplinowany. Ponadto jeszcze nigdy nie uciekł w obliczu wroga (a to dlatego, że dawno temu jakiś postępowy oficer przetopił cały zapas zbroi na plecy, w związku z tym odwrót był bardziej ryzykowny niż atak). Malcolm odchylił poły namiotu porucznika Peegersa.

- Czeegoo? - spytał wysoki, smagły mężczyzna, charakterystycznie przeciągając samogłoski.

- Zostało ci jeszcze trochę ryby z kolacji?

- Taak, doobrzee wieesz, żee niee luubięę tuuńczyyka.

- Fakt, pogadam o tym z kwatermistrzem.

- Dooceenięę too.

- Ale dasz tą rybę?

- Bieerz. - powiedział sierżant wyciągając zawiniętą w materiał soloną rybę. Malcolm chwycił ją błyskawicznie i śmiejąc się maniakalnie wymknął z namiotu. Peegers siedział jeszcze przez chwilę nieruchomo, po czym wstał złożyć wizytę Bartusowi, który pewnie już wie, kto będzie nowym dowódcą ich oddziału.

Major Lincoln został wezwany do dworku, który przekształcony został w sztab. Stanął przed drzwiami, zasalutował strażnikowi i wszedł. Ruszył na górne piętro, gdzie mieściły się apartamenty Jego Ekscelencji Generała Overna Rozybutta. Adiutant przywitał chłopaka ciepłym uśmiechem i poprosił o list polecający, po czym skierował go do biura. Lincoln poszedł tam posłusznie.

Overn zobaczył młodego człowieka średniego wzrostu, wchodzącego do jego tymczasowego gabinetu. Oparł się na blacie, na którym leżała mapa i popatrzył na chłopaka badawczym wzrokiem swojego jednego oka (drugie miał strategicznie ukryte za opaską). Generał był wielkim, niedźwiedziowatym facetem, miał krótko przystrzyżone włosy i zadbaną brodę, które połyskiwały siwizną. Po chwili w pomieszczeniu niczym grom rozległ się jego tubalny głos.

- KIM JESTEŚ DO STU KUL ARMATNICH, TY MAŁY WYPIERDKU?

- Eee, młodszy... eee, major Aulus... eee, Lincoln, sir. - wyjąkał przerażony młodziak. - Wzywał pan po mnie. - dodał nieco pewniej.

- NIE MÓW MI PSIA KREW CO ROBIŁEM, A CZEGO NIE! WIEM, ŻE PO CIEBIE WZYWAŁEM, ALE SPODZIEWAŁEM SIĘ KOGOŚ, hmm, WYŻSZEGO. - nikt nie wiedział, czemu generał Overn zawsze się tak wydzierał. Ponoć był przygłuchy, ale mimo to słyszał wszystkie uszczypliwe komentarze wygłaszane za plecami.

- Przepraszam, że... eee, nie sprostałem? Eee, pańskim wymaganiom... eee, sir.

- NIE PRZERYWAJ OWRZODZIAŁA TWOJA MAĆ! PO CO JA CIĘ WEZWAŁEM? - zastanowił się na chwilę olbrzym, ale zaraz sobie przypomniał. - ACH, WIEM DOSTAJESZ AWANS.

- Naprawdę sir?

- TAK, OD TERAZ BĘDZIESZ DOWODZIŁ TRZYNASTKĄ! - generał spodziewał się usłyszeć teraz jakieś lamenty, albo przekleństwa, ale usłyszał tylko ciche westchnięcie. Nie doczekawszy się innej reakcji zakomenderował. - ODMASZEROWAĆ! - wyrok zapadł.

--------------------------------------------------------------

Panie, panowie i inne - ja nie wiem, czy ktoś to czyta w ogóle, czy nie, a prosiłem przecież o konstruktywną krytykę, więc komentować, bo się przestaną kolejne odcinki pojawiać. Ech, kogo ja oszukuję? Kolejny wpis za trzy dni ^^

0 Comments


Recommended Comments

There are no comments to display.

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...