Apel do pijanych kierowców.
Radosław K. Kierowca, któremu poświęcono parę dni temu dużo miejsca w gazetach i mediach. Recydywista, który już wcześniej spowodował wypadek śmiertelny. Do tego zrobił to po pijanemu - to nie była wina ciężkich warunków pogodowych, ci ludzie nie byli ubrani na czarno, a akcja nie działa się ciemną nocą. Co jeszcze można dodać? A, tak... Próbował uciekać. Z pewnością w taki sposób zachowują się niewinni ludzie, przypadkowi sprawcy wypadków drogowych - zwiewają z miejsca zdarzenia.
Zrobiono straszną awanturę, że człowiek powiesił się w celi. Dlaczego nie miał współlokatora? Czemu psycholog nie oglądał telewizji, w której Radosław K. mówił, że chce się zabić? Czemu nikt nie odebrał mu sznurówek? Za to ja pytam - kogo to obchodzi? Czasem giną znani ludzie, niewiele mnie to obchodzi, bo są dla mnie obcy. Dlaczego jednak kogoś interesuje, że powiesił się człowiek, który już dwukrotnie spowodował tragedię?
Pytanie nie brzmi; dlaczego nikt mu nie przeszkodził. Pytanie brzmi; dlaczego facet powiesił się dopiero teraz? Gdyby zrobił to po pierwszym wypadku śmiertelnym to być może do zdarzenia by nie doszło. Dlaczego facet jechał po pijanemu, skoro wcześniej już kogoś zabił jadąc samochodem? I dlaczego ludzi to nie obchodzi? Czemu skupiają na kwestii na dobrą sprawę nieistotnej?
Dlatego apel, który miałem ochotę napisać już jakiś czas temu, przy przeglądaniu bloga Qbusia na temat wypadków samochodowych - jeśli jesteś kierowcą, jeśli jedziesz po pijaku... Nie myśl. Nadepnij pedał gazu. Mocno. Walnij w drzewo. Umrzyj. Lepiej, żeby jeden pijany kierowca zginął waląc w drzewo, niż żeby zabijał innych, niewinnych ludzi swoją głupotą.
I postaraj się, żeby przy okazji kogoś nie potrącić.
3 komentarze
Rekomendowane komentarze