Skocz do zawartości

Czarna Biblia Pawlaka

  • wpisy
    63
  • komentarzy
    579
  • wyświetleń
    73958

Ani be, anime.


pavlaq89

1855 wyświetleń

 Unikałem tego jak mogłem, ale już nie dałem rady wytrzymać - muszę napisać coś o anime. Obyci z tematem mogą odpuścić sobie lekturę. Ci, którzy krzywią się na widok wielkich oczu i mundurków szkolnych niech lepiej nie rozpędzają się pochyleni ku najbliższej ścianie... Sam już nie wiem dla kogo to piszę...

"Te głupie chińskie bajki robią dzieciom sieczkę z mózgów, powodują epilepsję i zboczenia seksualne. A w tych komiksach dla małych dzieci są gołe tyłki, brutalne sceny i tryskająca krew!" - zetknęliście się już z tym? A może ktoś Wam znajomy nadal ogląda animowane bajki, pomimo że już ma -dzieści lat na karku? Pół biedy gdyby to były rodzime "Reksia", "Pomysłowe Dobromiry" itd. Przeszłyby nawet disneje albo inne hamerykańskie zwariowane melodie. Ale nie, to muszą być te chińskie crapy z oczami na pół twarzy. Co sprawia, że ludzie to oglądają? Na czym polega ten fenomen?

Dlaczego japońska animacja jest taka popularna?

Bo nie ma ograniczeń. Powstają tytuły dla dzieci (tych jest stosunkowo niewiele), młodzieży i dorosłych. Są to przedstawiciele każdego rodzaju filmowej rozrywki: sci-fi, komedie, horrory, kryminały, romanse, filmy akcji, kung-fu a nawet muzyczne. Każdy znajdzie coś dla siebie. Stylistyka jest też całkowicie różna - od przerysowanych, karykaturalnych postaci, umownych konturów, surrealistycznych wizji po bardziej realistyczne i szczegółowe ujęcie świata. Światy również są bardzo zróżnicowane - szarobure, kolorowe, fantastyczne, realne. Fabularnie serie prześcigają się o coraz to wymyślniejsze historie, chociaż nie brak kilku schematów, należących do kanonu danego gatunku. Na drodze zdarza się napotkać istne arcydzieła jak i niskobudżetowe gnioty. Tak samo jak w świecie 'żywych' filmów.

Pytanie tylko: czemu bez aktorów?

 O tym lepiej opowiedziałby Mr Jedi, który niestety nie ma zbyt wiele czasu, ciesząc się urokami polskiej wszechgłupoty... Więc napiszę swoje własne pseudointeligentne wywody na ten temat. 

No właśnie, czemu? [zastanawia się] Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ale od początku. A na początku anime jako takie nie istniało. Zaczęło rozwijać się dopiero w latach 50' za sprawą wpływów pana Walta D , pewnych Braci W od zwariowanych melodii i pewnej wytwórni z lwem w ramce (w której pracowali panowie Wiliam & Józek). Sic, japońska animacja powstała właśnie dzięki tej ze wschodu. Tytuły takie jak Astro boy, Czarownica Sally czy Biały Lew Kimba zdobyły sobie niemałą popularność. Jednak nadal były tylko niszową rozrywką dla najmłodszych.

Dragonball_Disney_by_TetraGyom.jpg

Przełom nastąpił dopiero w latach 70', kiedy Japonia już otrząsała się z kryzysu powojennego (może nie otrząsała, ale wszczęła szybki postęp). Pieniędzy nie było, a filmy robić się chciało. Pozostawała produkcja animowana z uwzględnieniem cięć kosztów (klatki kopiuje się nawet dzisiaj), a że zaplecze mangowe miało się całkiem dobrze, to materiału na ekranizacje nie brakowało. To właśnie wtedy powstał obecnie najdłuższy serial animowany na świecie który emitowany jest do dziś. Sazae-san, o której mowa, na początku tego roku dobiła do 2000 (dwóch tysięcy) odcinków.

W miarę jak rynek się rozrastał, a konsumpcja stworzyła wielkie wytwórnie, takie jak Kadokawa (która produkowała również gry). Od zarania japońskiej animacji (lat 50) przetrwało Bandai, które pochłonęło już bezliku mniejszych studiów. W latach 80 wyrosło mnóstwo małych i prężnie rozwijających się stajenek. W jednej z nich narodził się mesjasz świata animowanego, a stajenką tą było Ghibli. Hayao Miyazaki to Michał Anioł ręcznej animacji i Juliusz Verne pośród reżyserów. Jeżeli zobaczycie kiedyś jego nazwisko w liście płac to miejcie świadomość, że macie do czynienia z arcydziełem gatunku. Ale nie samym Miyazakim rynek żyje.

Do dzisiaj anime rozrosło się do gigantycznych rozmiarów i jest jednym z najistotniejszych dziedzin rozrywki w Japonii. Stoi na równi z filmem i grami komputerowymi. Ostatnio mówi się o recesji, ale spowodowane jest to rozległością i rozdrobnieniem - powstają tak mało oryginalne twory, że Japończykom najnormalniej w świecie nie chce się ich oglądać. A stereotypem typowego studia jest ciasne pomieszczenie zawalone papierami, gdzie przy biurku siedzi zarośnięty facet w średnim wieku i przerysowuje w transie kolejne kadry żywiąc się jedynie kawą i dostaje za to śmieszne pieniądze, które starczają mu jedynie na utrzymanie egzystencji w zapuszczonej kawalerce, w której cieknie kran, a okna są brudne. Pomnóż to kilkadziesiąt razy i będziesz miał wielkie studio.

Co się ogląda?

Tyle tych przyziemnych dywagacji, czas skupić się na produkcie.

Większość anime jest ekranizacjami mang (jap. - komiks) oraz tak zwanych light novels - czyli lekkiej literatury (której powstają megatony). Tendencja konsumpcji postępuje z roku na rok - nowe tytuły muszą być bardziej 'hip' od starszych, muszą przyciągać większe grono widzów, być bardziej reklamowane. Rezultatem jest tzw. hype na dany tytuł - wszyscy oglądają, wszyscy rozmawiają i dyskutują tylko o tytule, który odniósł sukces - czyli po prostu stał się szeroko promowanym fastfoodem.

Do takich rzeczy lepiej podchodzić z rezerwą, bo opinie często nie są adekwatne do rzeczywistej jakości i przeważnie znajdzie się mniej popularny a bardziej wartościowy tytuł.

Hype najczęściej powodują animce z półki shonen - czyli jak sama nazwa wskazuje, skierowanych do nastoletnich chłopców. Takie produkcje charakteryzują się wartką, trzymającą w napięciu akcją, widowiskowymi pojedynkami, supermocami i rozbudowaną (czasami wręcz tasiemcową) fabułą.

http://www.youtube.com/watch?v=1DMTIKS1aJo

typowi przedstawiciele gatunku

Jednak warto poszukać głębiej i sięgnąć po kultowe klasyki oraz poważniejsze produkcje przeważnie skierowane do dojrzałego widza. Oznaczenie "seinen" (jap młody człowiek) noszą tytuły, tworzone z myślą o bardziej wymagających odbiorcach. Zwykle prezentują bardziej mroczne, poważne historie, niekiedy ubarwione purpurą i flakami. Berserk, Monster, Blame, Black God - te nazwy mówią same za siebie. Oczywiście nie samymi sugestywnymi klimatami człowiek żyje, więc natrafić można również na twory, typu Cowboy Bebop (sci-fi blues), Trigun (western sci-fi), Spice and Wolf (... tego raczej się nie zaszufladkuje), 5 Centimeters Per Second (romans), Ghost in the Shell (sci-fi), Cat Soup (filozficzny), Mindgame, Perfect Blue (psychologiczne), Mushishi (okruchy życia, fantastyka), Tengenn Toppa Gurren Laggan... No właśnie. Przy tym ostatnim wchodzimy na grunt jednego z większych prądów japońskiej rozrywki i fantastyki naukowej - Wielkich Robotów.

hahahaha.JPG

Nie ma to jak biegające i strzelające kilkunastometrowe stalowe kolosy, naszprycowane elektroniką i kosmicznymi technologiami. Pociąg do technologii Japońców skutkuje coraz bardziej wyszukanymi maszynami (dominują pancerze w stylu samurajskiej zbroi, jednak zdarzają się takie dziwadła w stylu Evangeliona, Zeartha czy Rahxephona) i anime z nimi w roli głównej. Jednak nie zawsze tak jest. Generalnie takie anime dzielą się na dwie kategorie: "o robotach" i "z robotami". Jak już się domyślacie, w tych pierwszych wszystko kręci się wokół mechów - są jedyną nadzieją ludzkości, mają supermoce a czasem nawet są inteligentne. Takie super-roboty. Druga odmiana traktuje mechy bardziej ... hmm... przedmiotowo. Bohaterami są piloci, a mechy są jedynie ich bronią i pancerzem. Mamy więc realistyczne opowieści wojenne z linii frontu, jak Mobile Suit Gundam albo epickie sagi pokroju Generała Daimosa. To tyle o robotach - więcej o nich byłby w stanie opowiedzieć pewien ImpulseM, któremu metal w żyłach płynie (a jest on ekspertem w temacie).

Kolejnym nurtem w japońskiej animacji jest fanserwis. Jeżeli firma podupada to musi jakoś przypodobać się potencjalnym klientom. W tym celu rozpieszcza widzów mało skomplikowanymi tworami, w których pełno ładnych panienek, majtek i biustonoszy, głównemu bohaterowi często leci krew z nosa, a humor opiera się na dwuznacznych sytuacjach. Ze względu na lekko erotyczne zabarwienie, takie tytuły określa się mianem ecchi. Więc jeżeli chcecie sztuk walki i zdzierających się ubrań, to Ikkitousen, Sekirei albo Tenjou Tenge zdają egzamin. Są też klimaty fantasy (Zero no Tsukaima, Queen's Blade), satyryczne (Colorful) i przybliżające się do romansideł (Love Hina).

danbooru_unf-p-114701928186916.jpg

Kolejna ofiara fanserwisu

Romansów również jest ci u nas dostatek - chociażby taki Clannad czy Toradora. W sumie mógłbym wymieniać tak dalej, podając przykłady z każdego istniejącego gatunku, ale to nie miałoby sensu, bo największą przyjemnością (przynajmniej dla mnie) jest samodzielne odkrywanie interesujących tytułów.

Na koniec chciałbym zachęcić wszystkich do odwiedzenia naszego kącika na FA - można poczytać o wielu interesujących tytułach, albo poradzić się tutejszych ekspertów w dziale polecanek. Jeżeli chcecie bardziej oficjalnego źródła informacji, to polecam serwis http://tanuki.pl . Przydatny jest również portal http://myanimelist.net , który zawiera jedną z najbardziej kompletnych baz tytułów, jak i legion użytkowników. Rzadko kiedy można spamiętać wszystko co się widziało - uporządkowana lista bardzo ułatwia życie.

Jeżeli nie oglądacie anime, a jesteście ciekawi ki to diaboł, wiedzcie, że z tym jest jak z grami - jeżeli trafi się jedno, które się spodoba, to człek wyciąga ręce po więcej. A dna nie widać, bo ile się nie odkryje, to zaledwie czubek góry lodowej.

21 komentarzy


Rekomendowane komentarze

A co się dzieje jak się anime zrobi popularne to głowa boli. Musicale, filmy(trauma minionego roku live action Salior Moon :D ) , figurki i bóg wie co jeszcze.

A z tego filmiku, to już na początku wiedziałem kto wygra ten ranging. Nie żebym go wcześniej oglądał, po prostu przeczucie :)

Link do komentarza
Nie dla mnie chińskie bajki dla dziewczynek.
Nie wiesz co tracisz ^^

po prostu przeczucie
Tak samo było w moim przypadku.

Europejską animacje
A jest jakaś w ogóle poza bajkami dla dzieci?

Też bym tak chcial.
To pisz, pisz ile wlezie. I czytaj. A potem jeszcze więcej pisz.
Link do komentarza

Niezły tekst, sam jestem "oglądaczem" i to nawet nałogowym, a tak stereotypy bolą aż czasami jest mi przykro z ograniczenia ludzi którzy wszystkich Azjatów upodobniają do chińczyków, no i jeszcze jak ktoś słyszy słowo "anime" to od razu mu się kojarzy tylko z hentai(porno animacja), mnie z tego powodu aż zal d**e ściska .

A odnośnie stron jeszcze jest taka strona AniDB która jest pierwowzorem wszystkich nowych baz o anime.

Link do komentarza

Ciężko bedzie cos wybrać. Bo albo cos skrajnie niszowego i eksperymentalnego, albo typowa bajka dla dzieci.

Ale z takich ciekawszych rzeczy to polecam: Trio z Belleville, wszystkie Asterixy ;] , produkcje studia Aardman (Uciekajace kurczaki, Mrówki w gaciach, Shaun the Sheep), filmy krótkometrażowe z Platige Image, Persepolis (chociarz z Azji, ale bardziej pasuje tu)

Ogolnie nie jest tak zrożnicowana i obfita jak Azjatycka (bo nigdy nie była zbytnio popularna), ale swoje dobre kawałki ma.

Link do komentarza
sam jestem "oglądaczem"
No to witamy na pokładzie. Lista na stół i zapraszam do naszego kącika.

@Nequit

Asterixy widziałem wszystkie dawno temu i podobały mi się (jestem fanem komiksu), chociaż nie utkwiły mi zbytnio w pamięci. Na uciekające kurczaki kiedyś nawet do kina się wybrałem (również mało co pamiętam - same ogólniki), Baranka Shauna oglądałem jeszcze jakiś czas temu i była to jedyna rzecz, dla której włączałem telewizor - świetny humor, nie tylko dla najmłodszych. Szkoda że emitowali o niewygodnej godzinie.

Swoją drogą, jeżeli podobało ci się "Ergo Proxy", to polecam "Ghost in the Shell" oraz "Texhnolyze".

Link do komentarza

Oglądałem Ghosta in the shell 1. Dobry, ale nie zostawił po sobie takiego wrażenia jak Ergo Proxy. Drugi moze po sesji zobaczę.

Ogólnie nie lubię jak dana fabułe rozciaga sie w nieskończoność. Dla mnie przykładem serialu idealnego jest Ergo proxy i Battlestar Galactica. Klarowny i sensowny wstep, rozwiniecie i zakonczenie. Nie to co w SG1 gdzie co sezon wymyslają nowych to coraz twardszych wrogów, poslugujacych sie niepokonana technika itp, itd.

Link do komentarza

Najlepsze co widziałem do tej pory to Death Note. Lubię dla relaksu pooglądać Bleach i Naruto, oraz ostatnio wciągnąłem się w Full Metal Alchemist:Brotherhood. Czymś ambitniejszym też nie pogardzę, jak Monster, czy Wolf's Rain, więc przede mną jeszcze długa droga z Mangą i Anime :)

Link do komentarza
Sic, japońska animacja powstała właśnie dzięki tej ze wschodu.

Szefie! Chyba zachodu? :). BTW, kilkakrotnie słyszałem że za animcowe oczy "odpowiedzialna" jest Betty Boop. A co do Kimby - czy to nie fajnie jak Disney bezczelnie zerżnął jego fabułę i zrobił Króla Lwa?

Link do komentarza
nie zostawił po sobie takiego wrażenia
GitS jest jednym z moich ulubionych tytułów, któremu na MAL wystawiłem najwyższą notę (tak jak kilkudziesięciu innym). Mógłbym się rozpisać, ale odsyłam do tematu na forum. Tak samo mógłbym wyskoczyć teraz z kilkunastoma anime tak na dobry początek, ale do tego są polecanki. Kto ze mną rozmawiał o anime ten wie, że potrafię zasypać ludzi tekstami typu "to i to masz obejrzeć".

To samo tyczy się Panmystera - jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś to radzę skierować swoje kroki do polecanek i dać się zasypać wartymi obejrzenia tytułami.

@Rankin

Przecież nasz zachód dla nich jest wschodem! A Simba to ewidentna zrzynka z Kimby, założę się że to ufarbowany albinos - w tamtych czasach (początek lat 90) Disney był w dołku i chwytał się różnych brzytew.

Link do komentarza

Król Lew jest zrzynką z Kimby - scroll down

[troll] <- w zasadzie to nie, ale i tak zostanie to w ten sposób przyjęte.

Nie potrafię określić czy lubię/nie lubię anime. Faktem jest, że większość tego co oferuje ten gatunek, to są mocno przydebilnawe bajeczki z małymi dziewczynkami, kolesiami z jeżowymi fryzurami których życie składa się z wiecznego nap... i wygłaszania kazań o moralności etc. Ja wiem że podobnie jest np. z amerykańskim kinem, gdzie dominują produkcje typu "zatłukli go drągiem, on uciekł pociągiem", ale ciężko jest mi przypomnieć sobie film anime z naprawdę dobrą historią. Owszem, Grobowiec Świetlików był mocny, Księżniczka Mononoke, Metropolis tak samo. Ale co poza tym mogę kupić/obejrzeć na naszym zafajdanym polskim rynku? Bo nie lubię piractwa i nie będę wypełniał sobie dysku divxami z fansubami oraz nie będę oglądał streamów. Bo nie.

Inna sprawa że najpopularniejsze są właśnie te rysowane debilizmy, pokroju Hellsing, Death Note, Sailor Moon i in. Ciężko jest kogoś przekonać kogokolwiek do oglądania filmu, gdzie postać o ciele 14 latki z biustem wielkości szkolnego globusu rozwala setki potworów. I wszelkie argumenty wtedy o technice animacji, dynamice etc. legną w gruzach, bo oglądamy papkę o wartości intelektualnej piątkowej wieczornej oferty Polsatu.

Myślę że dopóki w empikach będą królować produkcje typu "Słodkie Słodkie Czary" czy inne "Ergo Proxy" (nie dam sobie wytłumaczyć że to jest dobre), ja i wielu innych mi podobnych osobników zdania nie zmieni. Zresztą, sami fani budują wokół siebie ten słodko-różowo-infantylny mur, pogardzając innymi gatunkami filmowymi. Dlaczego, do jasnej ciasnej, nikt się nie zachwyca wschodnioeuropejską animacją? Przecież to co tworzyli Polacy, Rosjanie, Czesi itd. w latach 70-80 często zapiera dech w piersiach swą fantazją. Polska awangarda na tym polu to istne majstersztyki (osławiony "Jamniczek" to tylko wierzchołek góry lodowej). Kto mi nie wierzy, niech obejrzy sobie, choćby i na YT: Skazka Skazok ("Bajka Bajek" uprzedzam, wywołuje silne emocje), Suur Toll, czy rosyjskiego "Kubusia Puchatka". Piękno w stanie czystym, bez efekciarstwa.

Podsumowując: nie zaprzeczam, że anime jest jako gatunek potrzebne i wartościowe, ale dopóki dystrybutorzy nie zatrzymają fali infantylnego rzygu, jaki obecnie panuje, wciąż większość będzie postrzegać japońską animację jako kjutaśne bajeczki. A myślę, że fani by nie chcieli, żeby postrzegano te filmy w ten sposób.

[/troll]

Link do komentarza

Artykuł o tych zboczonych chińskich pornobajkach i tak mało obrazków z golizną? Pełen nieprofesjonalizm :|

Pomimo ostrzeżenia na samym początku lektury sobie nie odpuściłem i w sumie ciekawy tekst Ci wyszedł choć nie dowiedziałem się z niego niczego nowego :P Aha, przy okazji...

Spice and Wolf (... tego raczej się nie zaszufladkuje)

Furry :)

albo epickie sagi pokroju Generała Daimosa.

Cały czas rozumiem ten fragment tak jakbyś sklasyfikował Daimosa jako to "z robotami", a przecież to stuprocentowy super robot show zawierający sprawiedliwego i odważnego bohatera oraz tytułową maszynę pełną niesamowitych ataków (Double Blizzard!!).

Jeżeli chcecie bardziej oficjalnego źródła informacji, to polecam serwis http://tanuki.pl

I pomarudzę trochę, że pewność informacji w tym serwisie nie jest tak wysoka, ale to co w nim najbardziej razi to ogromne braki w bazie tytułów. Sam polecam pozostanie przy sprawdzonych angielskojęzycznych serwisach, jak ANN czy podane wyżej MAL lub AniDB.

Dlaczego, do jasnej ciasnej, nikt się nie zachwyca wschodnioeuropejską animacją?

Bo w świadomości przeciętnego mieszkańca naszego kraju wschodnioeuropejska animacja to "ambitne" produkcje pokroju "Włatców Móch" czy jakiś Kartonów. Sytuacja odpowiada temu co napisałeś o anime, gdzie Ty znajdujesz tam tylko "śłiitaśne" seriale, a ja u nas widzę wyłącznie coś co wygląda jak flashowa kreskówka nastawiona na klozetową rozrywkę.

Link do komentarza
zafajdanym polskim rynku?
Trafiłeś precyzyjnie. To jest największy ból fanów i tych starych i tych wanna-be. Na telewizję nie ma co liczyć - to walka z wiatrakami (którą od lat prowadzi jedna dzielna telewizornia z zielonym H na sztandarze). Jedyną metodą jest impuls do wydawców DVD, że takie dobra są cenione i ludziom na nich zależy. Popatrz tylko - raczkujący wydawcy wypruwają sobie flaki, żeby wydać w Polsce takie czy inne niszowe ecchi, jednak szarpią się o więcej. "Haibane Renmei", "Samurai Champloo", "Ghost in the Shell", czy dzieła Satoshiego (KONIECZNIE obejrzyj "Tokyo Godfathers", "Millenium Actress", "Paprikę" i "Perfect Blue" - wszystkie są u nas w sprzedaży) czy efekciarskie produkcje pana Otomo - są warte tych pieniędzy.

Piękno w stanie czystym, bez efekciarstwa.
Będę musiał się zapoznać.

tak mało obrazków z golizną? Pełen nieprofesjonalizm :|
Nie! Babeczek nie będzie! Kropka!

Furry
Zbyt mało futra jak na mój gust...

sklasyfikował Daimosa jako to "z robotami"
Źle zrozumiałeś. Wydaje mi się że jasno napisałem, że Daimos stoi dokładnie po drugiej stronie animcowego stołu względem Gundama.

sprawdzonych angielskojęzycznych
Wymieniłem najbardziej przystępny, bo POLSKI serwis.

klozetową rozrywkę
Sono toori. Niestety, żyjemy w czasach animowanej groteski (w sumie za swoich czasów takie looney tunes też był uważane za takie) i wątpię, czy na naszym kontynencie (europejskim, nie euroazjatyckim) powstanie coś pięknego, co będzie zachwycało jak dzieła Miyazakiego.
Link do komentarza

Są ludzie którzy się zachwycają animacjami europejskimi tylko ze one nie są nastawione na głupkowaty humor, czy nawet na goliznę która nie gorszy (Green Green POLECAM!!), wszystkie one są poważne i dające do myślenia np. Walc z Bashirem czy nawet Francuskie Trio z Belleville. Zwróćcie uwagę jak to jest z filmami z świętego lasu są nastawione na prostotę, czasem głupotę ale głownie czysta rozrywkę, a europejskie mocne, i przemyślane, tak samo jest z Anime one daje nam czysta rozrywkę adresowana do każdego z człowieka, Lubisz ecchi(umiarkowane zbocznie tak to można nazwać) proszę bardzo są,(Girls Bravo, Inukami), duże roboty cale mnóstwo (Seria Gundam, Candidate for Godness itd), a może coś z fantasy (slayers, fairy tail). Anime jest dla mnie taka odskocznią od rzeczywistości :)

a to moja LISTA anime jak kogos zainteresuje :)

Link do komentarza

Zjawisku zwanemu "anime" mam za złe, że stoi za wygenerowaniem dwóch wyjątkowo licznych i wyjątkowo drażniących grup ludzio-pochodnych. Mianowicie skrajnych fanów anime i antyfanów anime. Tych drugich z ich ignorancką odrazą i stereotypowym myśleniem. Tych pierwszych z zachwytami nad każdym, najbardziej miałkim produktem rodem z Japonii, z obwieszaniem się wielkookimi postaciami w każdej postaci (avatary, tapety, plakaty, gadżety) i z ich durną potrzebą elitarności ("To nie jest komiks, to jest MANGA" zostanie ze mną do końca życia). Niektórzy jeżdżą na wszystkie możliwe konwenty poświęcone tego rodzaju twórczości "dla ludzi", jak sami mówią. Ja właśnie przez ludzi od dłuższego czasu wszystkie sobie odpuszczam.

Sam jestem gdzieś pośrodku. Gardzę wtórnymi, infantylnymi gniotami (większość haremówek, ecchi, gówien z wielkimi robotami i ogólnie masówki dla młodzieży), a jednocześnie nie odmówię naprawdę ciekawemu, ambitnemu tytułowi. Ale to raczej wynika z zainteresowania dobrym filmem (czy dobrym komiksem w przypadku mangi), niż zamiłowania do anime.

Pozdrawiam,

Mimizu

PS.

Do przeczytania w Otaku. :]

Link do komentarza
Green Green POLECAM!!

A ja nie. Kaszanka, jakich mało.

Candidate for Godness

Co do listy, to MAL lepszy ^^.

@Mimizu

Rozumiem do czego pijesz. Prawda jest taka, że fanatyzm NIGDY nie jest dobry. Czy to religijny, ideologiczny, czy fanowski.

Czy to, że mam kilka gadżetów związanych z moimi ulubionymi tytułami, półkę mang oraz anime na DVD, to czy jestem fanatykiem? Nie wydaje mi się.

A komiks to komiks. Czy to japoński, koreański, amerykański czy europejski.

Ja na konwenty nie jeżdżę, a jak już to robiłbym to w celu zakupów, bo pogadać o zainteresowaniach można i bez tego.

Również nie lubię ecchi. Co rozumiesz poprzez '[beeep] z wielkimi robotami'? Jakieś konkretne tytuły? U mnie wszystkie blicze i naruty już dawno w koszu wylądowały - nienawidzę jak twórcy robią debila z odbiorcy, serwując mu niedopracowany ochłap.

Zajrzyj na moją listę (link gdzieś tam jest), może znajdziesz coś dla siebie.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...