Poznajemy Trzynasty
...szarżował przed siebie z okrzykiem na ustach:
- Naprzód psie syny! Do ataku jeśli wierzycie w zwycięstwo!
- Sir, my nie wierzymy w zwycięstwo. - sapnął biegnący obok niego sierżant Malcolm. Oddział Xarijskich muszkieterów był poważnie przetrzebiony. Ich kondycję bojową można by porównać do śpiącej krowy, gdyby było się Emanuelem Binsem.
- Jeszcze jeden taki komentarz i czeka cię sąd polowy! - żołnierze dopadli okopu i skulili się. Major zaczął przeładowywać muszkiet. - Kapralu Gravins! Do mnie, psia twoja mać! - zawołany popędził schylony do Binsa i zasalutował koślawo. - Gdzie twój mundur?
- Pod błotem sir.
- Nieważne, leć do osiemnastego i powiedz, żeby podesłali medyka, bo nasz gryzie piach, o tam. - ryknął oficer wskazując człowieka leżącego twarzą w błocie na otwartym terenie.
- On już nie może niczego gryźć, sir, chyba nie żyje...
- Przestań się wymądrzać i leć!
- Sir! - Gravins zasalutował i popędził wzdłuż okopu. W tej chwili rozpoczął się ostrzał artyleryjski. Kule armatnie świstały dookoła i trafiały w ziemię w rozbryzgach błota i nieraz krwi. Bins uniknął lecącego flaka i wychylił się. W ciemności nocy dostrzegł okopy wroga. Od czasu do czasu rozświetlane wystrzałem armaty. Po kilku chwilach wystrzały przycichły.
- Teraz! - ryknął Bins i rzucił się naprzód. Jego żołnierze popędzili za nim, ale z mniejszym przekonaniem. Kule z muszkietów i bełty z kusz bzykały i świstały wokół nich, ten i ów zwalił się na ziemię z głuchym jękiem, ale celowanie w nocy w deszczu nie jest sztuką łatwą, więc straty spowodowane ostrzałem były stosunkowo niewielkie. Xarijczycy parli naprzód zapadając się w błocie po łydki, ślizgając na trupach i potykając w ciemności, w końcu jednak dobrnęli do okopów wroga. I tu błyskotliwy plan Janusa Binsa się kończył... Nie podejrzewał, że jego bohaterska szarża zaprowadzi go tak daleko, a jeśli kiedykolwiek choć mgliście to przewidział, stwierdził, że potem nastąpi... szeroko pojęte potem.
Tymczasem jego żołnierze myśleli bardziej o przeżyciu, niż bohaterstwie i dlatego też nie stanęli zdębiali nad okopem pełnym wrogów, tylko odpalili swoje samopały, po czym rzucili się do walki wręcz. Wtedy dopiero zrobiło się źle...
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.