Wolność człowieka a przemoc w grach.
Prawdę mówiąc do wpisu skłoniła mnie informacja, że Australia otrzyma ocenzurowaną wersję gry Left 4 Dead 2. I skłoniło mnie to do refleksji:
Pytanie pierwsze i najważniejsze - jaki jest w tym wszystkim sens?
Gra nosi znaczek +18, więc łatwo można wywnioskować, że powinni grać w nią dorośli ludzie, a przynajmniej uznawani przez prawo za dorosłych (wbrew pozorom nie jest to jedno i to samo). Jednak bez względu na to grę paskudnie ocenzurowano, chyba nawet Serious Sam 2 zawierał więcej brutalności niż australijska wersja Left 4 Dead 2. Czemu tak bardzo mnie poruszył fakt, że ktoś nie zobaczy krwi i flaków? Bo uważam, że tego typu ingerencja w grę jest swoistym zamachem na wolność człowieka, wolność wyboru. Można tej gry nie aprobować i głośno ją potępiać, ale jakie ja mam prawo mówić komuś, że nie może grać w grę, w którą chce grać, bo MOIM zdaniem jest dla niego nieodpowiednia? Halo? Nie mówimy o dzieciach lat 4. Mam na myśli od 18 w górę. Jeśli takiemu człowiekowi daje się prawo wyborcze, ostrzega o konsekwencjach jego czynów, każe mu się za nie brać odpowiedzialność to dalczego nie może on podjąć decyzji o kupieniu legalnie pełnej wersji jakiegoś produktu?
Co chce się ukryć? Że ludziom odpadają ręce, głowy, tryska z nich fontanna krwi? Czy przed obywatelami Australii ukrywa się także fakt w jaki sposób powstają dzieci? Czy naprawdę jest tam ktoś, kto uważa, że tego typu cenzura coś zmieni? W Niemczech mieli - i może nadal mają - taką praktykę, że krew z czerwoną zamienia się na zieloną. Jakoś nie za bardzo im to pomogło. Może więc chodzi o dzieci, bo znaczek nie jest obowiązkowy? Czyżby rodzicie nie potrafili upilnować własnych pociech, nie wiedzieli w co grają? Czy może ktoś uważa, że po zagraniu w taką grę wypacza się psychika i chce się zabijać? Dlaczego zatem w Australii jest telewizja, a dzieci wychowują rodzice, gdy wiadomo iż brutalne filmy w telewizji oraz zachowanie rodziców także może mocno negatywnie wpłynąć na młodych ludzi (od nich przyjmują wzorce zachowań)?
Powinni tego zabronić! Albo ocenzurować!
Nie będę twierdził, że gry nie mają żadnego wpływu na ludzi, ale nadawanie im zbyt wielkiego wpływu to chyba paranoja. Jak to ktoś powiedział? Ilu ludzi po zjedzeniu obiadu zabiło kogoś? Czy to oznacza, że obiady wywołują zły wpływ na ludzi? Może należy zatem kazać ludziom jeść obiady pod nadzorem? Just in case. Ja już w sumie swoje zdanie wyraziłem, choć może trzeba je jeszcze podsumować - żadna cenzura nie pomoże, jeśli to nie gry są problemem. Bo to nie w grach tkwi zakodowany przekaz "zabijaj!", tylko są tacy ludzie, którzy mogą pod dowolnym pretekstem (raz kobieta wbiła facetowi w kinie nóż w brzuch, bo jadł popcorn) skrzywdzić innego człowieka.
I banda idiotów na wyspie za morzami swoimi zakazami tego nie zmieni.
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze