Skocz do zawartości

Mama

  • wpisy
    30
  • komentarzy
    45
  • wyświetleń
    6412

"O jeden most za daleko"- Cornelius Ryan


LukasAlexander

301 wyświetleń

"O jeden most za daleko"- Cornelius Ryan

o-jeden-most-za-daleko.jpg

     Film o powyższym tytule widziała zapewne większość z nas. Nie jest on przecież pierwszej młodości i większość (jeżeli nie wszystkie) popularnych stacji wyemitowała go kilkukrotnie. Według mnie, jest to jeden z najlepiej zrealizowanych przedstawicieli gatunku, który dobrze prezentuje się nawet w zestawieniu z "Szeregowcem Ryanem". Z powieścią Corneliusa Ryana zetknąłem się przypadkiem, podczas przygotowań do festynu organizowanego przez lokalny Dom Kultury. Pierwsza strona zrobiła na mnie dobre wrażenie i postanowiłem dać książce szansę.

      Autor wyraża się w bardzo przystępny sposób i od samego początku daje do zrozumienia, że jest to publikacja popularno-naukowa a nie typowa monografia, jak to często w przypadku opisów działań zbrojnych bywa. Nie zostałem przygnieciony tonami tabel i zestawień, drobiazgowymi opisami kolejnych starć ani wyciągami z raportów. Obraz sytuacji budowany jest przy pomocy odpowiednio zredagowanych relacji osób będących w centrum operacji "Market Garden". Wielokrotnie przytaczane są treści rozmów i  istotne wycinki z korespondencji. Taki sposób narracji pozwolił Ryanowi na zainteresowanie czytelnika nawet naradami sztabowców.

Początkowo poznajemy ogólną sytuację na Froncie Zachodnim późnym latem roku 1944. Rzuceni zostajemy do Holandii i oczami cywilów obserwujemy nietypowy widok- całe niemieckie dywizje w panicznym odwrocie. Następnie autor zabiera nas na wycieczkę w kuluary Alianckiego Naczelnego Dowództwa- pokazuje kto i dlaczego doprowadził do podjęcia decyzji o masowym przerzuceniu wojsk powietrznodesantowych w okolice Arnhem. Dalej nie muszę chyba opowiadać- każdy wie co będzie się działo. Ciekawostką jest, że film kończy się w momencie gdy cała operacja wciąż trwa pomimo, iż bezpowrotnie utracono inicjatywę i szansę na osiągnięcie celu. 

Głównymi bohaterami spektaklu są bez wątpienia szeregowi żołnierze i ich zwierzchnicy. W przerwach pomiędzy ich perypetiami autor raczy nas ciekawostkami i opisami nietypowych sytuacji mających miejsce w trakcie trwania walk. Opisy potyczek to bez wątpienia jedna z mocniejszych stron dzieła Ryana. Miałem wrażenie, że każda minuta starć w okolicach mostu to oczekiwanie na ostrzał artylerii lub kulę karabinową kończącą czyjeś życie.

     Chcę polecić "O jeden most za daleko" każdemu bez wyjątku. Nie musisz być fanem historii wojskowości aby czerpać satysfakcję z poznawania losów alianckich spadochroniarzy, ich przeciwników lub zwykłych Holendrów których domy zamieniono w stanowiska dla CKMów. Niezaprzeczalną zaletą powieści jest brak martyrologicznego i propagandowego wydźwięku. Nikt nie sili się na idealizowanie Sprzymierzonych i odczłowieczanie Niemców. Brak tu również filozoficznych rozważań na temat okrucieństwa i bezsensu wojny. 550 stron beznadziei żołnierskiej doli i niepotrzebnej śmierci wystarczy aby czytelnik przyjął postawę adekwatną do oczekiwań pisarza.

 

 

 

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...