Skocz do zawartości

Mama

  • wpisy
    30
  • komentarzy
    45
  • wyświetleń
    6404

Rakiety i pociski kierowane III Rzeszy- Fritz- X


LukasAlexander

500 wyświetleń

     W roku 1903 bracia Wright dokonali pierwszego, kontrolowanego przelotu dwupłatowcem zaopatrzonym w silnik spalinowy. 15 lat później Niemcy, Francuzi i Anglicy wykorzystywali amerykański wynalazek do zrzucania bomb, nad celami znajdującymi się na zapleczu frontu. Nie można tu mówić o jakiejś wyspecjalizowanej technice nękania przeciwnika- ładunki składowano nierzadko, bezpośrednio w kabinie (!) i wyrzucano je ręcznie, bez precyzyjnego celowania.

Na początku lat dwudziestych XX w., we Włoszech, generał Giulio Douhet opracował doktrynę wojenną skupiającą się na bombardowaniach strategicznych. Autor twierdził, że lotnictwo przewyższa inne rodzaje broni dlatego, że operuje niezależnie od warunków terenowych. Samoloty mogą przelecieć nad niedostępnym dla piechoty i wozów bojowych (w tamtych czasach wyjątkowo prymitywnych, opartych na rozwiązaniach z I wojny światowej) terenem i zrzucić swój ładunek bezpośrednio na wyznaczone cele. Douchetyści dowodzili, jakoby bombowce były w stanie "złamać wolę walki narodu, poprzez niszczenie istotnych dla kontynuowania wysiłku wojennego celów takich jak centra rządowe i przemysłowe". Kilka lat później w Anglii powstało nawet powiedzenie: "Bombowiec zawsze się przedrze".

Pierwsze bombardowanie strategiczne miało miejsce w roku 1937, podczas wojny domowej w Hiszpanii. W czasie nalotów na  Guerenikę ( wykonanych przez niemiecki Legion Condor) zrównano z ziemią ok. 70 % zabudowań. Na powtórkę trzeba było czekać 3 lata- do rozpoczęcia "Bitwy o Anglię" i niemieckiego "Blitzu". Przypadkowe zbombardowanie jednej z Londyńskich dzielnic, było iskrą spuszczoną na beczkę prochu. Od tego czasu masowe zrzuty bomb przeprowadzane były w niemal każdym miejscu na świecie. Bombardowano miasta III Rzeszy, Anglii, Francji, ZSRS czy Japonii. 

Efektem kampanii lotniczych, ostatecznie zakończonych w 1945 roku, były gigantyczne straty w ludności, infrastrukturze i sprzęcie. Oceany zgliszcz rozciągały się na obszarze Europy i Azji (tej bliskiej i dalekiej). Dla wielu, spojrzenie w niebo jeszcze przez długi czas wiązać się będzie z wypatrywaniem złowróżebnych kształtów.  Załogi nosicieli bomb nie były jednak bezkarne w tym co robiły. Obrona przeciwlotnicza z tygodnia na tydzień tężała, a prawdopodobieństwo na to, że nie powróci się do domu było zatrważająco wysokie. 

1200px-Firebombing_of_Tokyo.jpg

Teraz, rok 1995- Kryzys w Jugosławii i Operacja Deliberate Force . NATO'wska interwencja w rozpadającej się, bałkańskiej republice kojarzona jest bezpośrednio z serią precyzyjnych bombardowań. W stosunku do II wojny światowej zmieniło się bardzo wiele: nośnikami uzbrojenia stały się samoloty odrzutowe o rozmiarach niewiele większych niż drugowojenne typy szturmowo-bombowe. Każdy z nich dysponował zestawem precyzyjnie nakierowywanej broni- od pocisków szukających śladów ciepła lub fal radarowych, po prowadzone przez nadajniki GPS lub wiązkę lasera bomby z nakładkami sterującymi. Skuteczność nalotów jest dyskusyjna- wszak wielokrotnie atakowano namalowane na drodze myśliwce (!) lub kolumny czołgów zbudowanych z kartonów (!!). Najważniejsze jest, że nawet te, pozorowane cele były rażone z dużą dokładnością.

     Wracamy do czasów II wojny światowej i konstrukcji będących protoplastami wspomnianych przed chwilą "cudów".

Drugowojenne bomby precyzyjne zrzucane były z dużych wysokości, i początkowo dopiero na ostatnim etapie ich spadania dokonywano korekt. Wraz z udoskonalaniem technologii, uzyskano możliwość sterowania zaraz po tym, jak ładunek opuszczał samolot-nosiciela. Do kierowania wykorzystywano w znacznej większości przypadków sygnały radiowe (rzadziej przewodowe). Według oficjalnych informacji, atakowane cele były trafiane z około 40 procentową skutecznością. Mowa tu oczywiście o obiektach takich jak elementy infrastruktury, budynki przemysłowe albo znacznych rozmiarów okręty marynarki wojennej. Do namierzania ich, obsługa wykorzystywała standardowe, optyczne celowniki bombowe, które po jakimś czasie zastąpione zostały przez celowniki radiolokacyjne. Główną zaletą tych ostatnich był fakt, iż pozwalały zignorować wpływ niekorzystnych warunków meteorologicznych, mających decydujące znaczenie w przypadku gdy załoga korzystała z przyrządów analogowych.

h2s-20plot.jpg

Trochę więcej o radiolokacyjnych celownikach bombowych. System działa w oparciu o zamontowaną w samolocie, obracającą się antenę radarową. Urządzenie omiata falami radiowymi teren znajdujący się poniżej, i na podstawie przechwyconych sygnałów odbitych odtwarza swego rodzaju mapę. Lasy, góry, drogi czy zabudowania odwzorowane są w postaci jasnych plam lub linii, a zbiorniki wodne i rzeki reprezentuje czerń i szarość. Im większy obiekt, tym jaśniejsze jego widmo można zaobserwować w okularze celownika. Masywy górskie i duże miasta są najjaśniejszymi elementami na wyświetlaczu, ponieważ ich powierzchnie odbijają najwięcej fal radiowych.

Istnieje jeszcze jeden sposób na usprawnienie działania radiolokacyjnego celownika bombowego, a mianowicie, sprzęgnięcie go z maszyną licząco-rozwiązującą. Do pamięci przelicznika wprowadzane są podstawowe informacje odnośnie bieżących współrzędnych celu, wysokości, kierunku i prędkości lotu bombowca czy właściwości balistycznych zrzucanego ładunku. Kiedy nawet to nie wystarczy, kierujący bombardowaniem aparat porównuje dostarczone przez zwiad lotniczy zdjęcia i na ich podstawie określa lokalizację poszukiwanego obiektu.

Po opuszczeniu samolotu, spadająca bomba uruchamia specjalny nadajnik przy użyciu którego informuje obsługę o swojej prędkości i położeniu. Atakowany cel i lecący w jego kierunku ładunek są cały czas widoczne na okularze celownika (od bomby również odbijają się fale radarowe). W tym momencie należy już tylko "zgrać" zbliżające się do siebie punkty i wypatrywać eksplozji. 

Niemieccy naukowcy opracowali również prototyp urządzenia samonaprowadzającego, wykrywającego sygnały pochodzące z radarowych stacji naziemnych. Przelicznik miał aktywować system sterowania na końcowym etapie lotu. Urządzenie nosiło nazwę Radieschen i pierwotnie miało być montowane w pierwszej, niemieckiej, beznapędowej bombie lotniczej Fritz-X

300px-Fritz_X_Guided_Bomb.jpg

 

Fritz- X (inaczej X-1) to jedna z pierwszych, kierowanych bomb lotniczych używanych w czasie II wojny światowej. Jej nazwa pochodzi od czterech skrzydeł zamontowanych w kadłubie, tworzących kształt krzyża, albo, jak kto woli litery X. Tego typu ustawienie charakterystyczne jest dla całej serii niemieckiego uzbrojenia kierowanego. Głównym celem Fritz'a miały być silnie opancerzone okręty wojenne takie jak ciężkie krążowniki lub lotniskowce. Najbardziej znanym sukcesem omawianego modelu jest zatopienie włoskiego pancernika "Roma" w 1943 roku. Wystarczyła do tego jedna bomba wyrzucona z wysokości 6400 metrów.

Ciężar ładunku wybuchowego wynosił około 270 kilogramów. Rozpiętość skrzydeł wystających z kadłuba to około 1,6 metra. W tylnej części bomby ulokowano odbiorniki sygnałów zdalnego kierowania i urządzenia sterujące. Aby ustrzec się przed nieprzyjacielskimi systemami zagłuszającymi, Fritz-X wyposażony był również w kompletny zestaw niezbędny do kontroli przewodowej (długość kabli to około 8 kilometrów). W części ogonowej montowano reflektor z barwnym filtrem lub ładunek pirotechniczny, ułatwiający identyfikację pozycji ładunku względem namierzanego celu. W zależności od tego, czy dokonywaliśmy zrzutu w dzień czy w nocy, można było wyregulować stopień jasności wspomnianego "smugacza" zgodnie z panującymi na zewnątrz warunkami. Zrzutów dokonywano zazwyczaj z wysokości od 4000 do 7000 metrów. Maksymalną prędkość spadającego Fritz'a zmierzono na 280 metrów/ sekundę. Prawdopodobieństwo trafienia kwadratu o wymiarach 5 x 5 metrów wynosiło około 50%.

W biurach projektowych powstawały wersje rozwojowe Fritz'a- X oznaczane jako X-2, X- 3, X-5 albo X-6. Wszystkie były bombami przeciw-okrętowymi i różniły się masą przenoszonego ładunku wybuchowego. Żadna z nich nie wyszła poza stadium prac koncepcyjnych.

 

fritz_6.jpg

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...