Grałem niedawno w... Black Mirror
Mowa tu nie o najnowszej części serii, ale o tej starej i kulawej technologicznie przygodówce z 2003 roku.
Fabuła to najmocniejsza część tej produkcji. Pod koniec robi się może nazbyt mrocznie i dziwacznie, ale całościowo to zarąbista rzecz. Klimat gęsty jak przystało na horror, tajemnicze zbrodnie, rezydencja na odludziu, dziwni mieszkańcy, zaskakujące zakończenie. Dla historii i klimatu naprawdę warto zagrać. Zagadki są dosyć racjonalne, nie ma jakichś połączeń przedmiotów wziętych z tylnej części ciała. Trzeba jednak przeboleć powolne i dziwne animacje postaci oraz spolszczenie zrobione przez dziecko, a sprawdzone i przetestowane przez Pana Nikogo. Dodam też, że akurat w tej przygodówce można zginąć, więc radzę robić częste sejwy.
W gry przygodowe gram głównie dla fabuły, dlatego czuję się usatysfakcjonowany.
Ode mnie 8/10, bo kwestie techniczne pozostawiają wiele do życzenia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.