Recenzja Mad Max
W rozpoczynającym się roku zacznijmy od w miarę młodego tytułu Mad Max, który został wydany na konsole 7. i 8. generacji, a także na Pc. Wydawcą gry jest oczywiście Warner Bros Interactive Entertainment. Na początek nakreślę z czym będziemy mieć do czynienia. Zacznijmy od tego, że mamy tu mozaikę najróżniejszych mechanik z innych produkcji. Spośród nich walki mają najwięcej świeżości. W czasie bijatyk będziemy najczęściej bić się na pięści jak rasowy "Batman", lecz to nie wszystko. Autorzy wprowadzili dodatkowo pewne urozmaicenie w postaci białej broni, którą też będziemy używać.
Rzadko, ale jednak za sprawą Maxa sięgniemy też po broń palną. Jest też druga arena walk na pustkowiach, tam moi drodzy będzie dominował Magnum Opus. Tak nazywa Max swój samochód, w którym przemieszcza się i toczy potyczki z licznymi przeciwnikami. Gdy zaczniemy podróżować po pustkowiach, pierwsze co nam się rzuci w oczy to straszaki, które spełniają kilka funkcji. Pierwszą z nich jest oznaczenie wpływów Scrotusa.
Drugim ich zadaniem jest podwyższanie poziomu zagrożenia w danym regionie przez wyżej wymienionego, a dokładnie przez jego ludzi. Dalej możemy trafić na garnizony, które trzeba wyczyścić jak w Far cry 3. Gdy tylko to zrobimy, dana baza zostanie automatycznie zasiedlona przez sojuszników. Tak z grubsza prezentuje się gra. Spokojnie zaraz rozwinę wszystko ze szczegółami.
Zacznijmy więc zgodnie z tradycją od fabuły. Tytułowy Szalony Max szuka spokoju i to pokrywa się z treścią ostatniego filmu o nim. Jednakże sama gra nie jest oparta na żadnym z filmów o Maxie, a jedynie luźno do nich nawiązuje. Głównym antagonistą w grze jest nie kto inny, jak syn Nieśmiertelnego Joe, no i tu się kończą powiązania z ostatnim filmem. Zdaję sobie sprawę, że to dość spory skrót, lecz gdybym dodał więcej to dowiedzielibyście się wszystkich najważniejszych faktów z kampanii, a dużo to ich tam nie ma.
Na pełną recenzję zapraszam na mój blog:
www.adziszagramw.blogspot.com/2018/01/recenzja-mad-max.html
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.