Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138583

Czy tolkienowskie elfy zawsze były dobre, a orkowie do szczętu źli?


muszonik

945 wyświetleń

Wielokrotnie przeglądając internet natykałem się na opinię, jakoby tolkienowskie elfy i orkowie mieli być bytami (kolejno) niemalże anielskimi i diabelskimi. Elfy miały więc być tylko dobre i prawe, orkowie natomiast niezdolni do jakichkolwiek pozytywnych uczuć.

Prawdę mówiąc, będąc świeżo po lekturze trudno mi się z tymi opiniami zgodzić.

Elfy:

W prawdzie w historii Śródziemna istnieje tylko jeden, udokumentowany (udokumentowany, albowiem Sirmarilion wspomina o elfich kowalach, którzy byli niewolnikami Morgotha w Angbadzie, acz ich los i dzieje są nieznane, wiadomo też że Morgoth wysyłał „szpiegów między wszystkie szczepy”, którzy między innymi „nagięli serca wielu ludzi ze wschodu” przed Nimaeth Arnoedia, jednak ich natura jest nieznana) przypadek elfa współpracującego z ciemnością, jednak już lektura pierwszego tomu „Władcy pierścieni” wyklucza anielską naturę eldarów. Dokładniej wyklucza ją postać Legolasa, który, przynajmniej na etapie podróży Rivendell-Lorien jest niewątpliwie najmniej przyjemnym członkiem drużyny. Legolas patrzy z góry na Gimliego, nie pomaga przyjaciołom, gdy ci utknęli pod śniegiem, a gdy drużyna dociera do Lorien aktywnie ją rozbija. Podobnie już w Lorien Celeborn okazuje się postacią pełną uprzedzeń, czującą resentyment do krasnoludów, winiący je za wszelkie zło tego świata, oraz chętnie przerzucający winy dziadów na synów.

Zagłębiając się głębiej w lekturę widzimy więcej takich przypadków. Thranduil i jego poddani w Hobbicie okazują się więc ludem najmniej chimerycznym, owszem, utrzymującym dobre stosunki z Ludźmi Znad Jeziora (i chyba tylko z nimi), ale nie wahającymi się więzić podróżnych bez powodu. Sam Thranduil też o mały włos nie wdaje się w wojnę o złoto, aczkolwiek trzeba mu przyznać, że jest chyba jedynym, który w tym konflikcie ma jakieś zahamowania.

Ogólnie jednak, to chciwość wydaje się być głównym czynnikiem napędzającym elfy do czynów antyspołecznych.

W Sirmarilionie jest pod tym względem jeszcze piękniej: Feanor, równie genialny, co zawistny, jego zwada z braćmi, potem „bratobójstwo w Alqoulonde” czyli mord na Telerich i późniejszy, idiotyczny marsz z szabelkami na Angband.

Potem byli jego synowie z Meadhrosem, katem Doriathu na czele, aczkolwiek pozostałym też nie można niczego odmówić. Moimi idolami są w szczególności Curufin, który próbował zamordować Berena i Luthien, Amrod, który zginął w trakcie najazdu łupieżczego na elfie osiedla w ujściu Sirionu czy jego bliźniak Amros, który wedle Sirmalionu poległ w tej samej bitwie, co Amrod, a wedle Niezapomnianych Opowieści został spalony żywcem przez tatusia, gdyż zbuntował się i próbował wrócić do Amanu.

Dzieje rodu kończy Celebrimbor (aczkolwiek należy zauważyć, że Tolkien był niekonsekwentny co do jego pochodzenia, raz pisząc, że był wnukiem Feanora, a raz przedstawiając go jako jednego z Telerich). Celebrimbor nie tylko wykuł Pierścienie Władzy pod dyktando Saurona, ale też wraz nim oraz Bractwem Jubilerów dokonał zamachu stanu przejmując władzę w Eregionie.

Listę zamyka Maeglin, który, zazdrosny o uczucie jakie elfka Idril żywiła do Tuora porozumiał się z Morgothem i poprowadził jego siły na Gondolin.

Wspomnieć należy też o tym, że ojciec Maeglina, Eol też był niezłym ziółkiem, Tolkien insynuował mu między innymi gwałt na Aredheli (aczkolwiek Christopher Tolkien nie włączył tego wątku do Sirmarilionu), z całą pewnością próbował też zamordować Maeglina, przypadkiem uśmiercając przy tym jego matkę.

Nic więc dziwnego, że ten ostatni wyrósł jaki wyrósł.

Ciekawe jest to, że elfy najczęściej nie grabiły, mordowały i gwałcili z podszeptów Władców Ciemności, a po prostu same z siebie. Moim zdaniem istnieje tylko jeden powód, który sprawiał, że zaledwie jeden w pełni świadomie współpracował z Ciemnością: zapiekła nienawiść, jaką żywili do Morgotha. Gdyby ten posiadał więcej zdolności dyplomatycznych historia mogłaby toczyć się zupełnie inaczej.

Mam wrażenie też, że gdyby Morgotha nie było, to elfy, a w szczególności Ród Feanora dałby popalić wszystkim innym rasom. Dzięki obecności Czarnych Władców ich energia została do pewnego stopnia skanalizowana.

 

O orkach na Blogu Zewnętrznym.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...