Jeśli martwicie się o to, że ten obraz będzie kiczowaty, to mogę was uspokoić...
No chyba, że uważacie scenę seksu wilkołaka z kobietą za coś nienormalnego, to wtedy film może nie być dla was.
Co łączy "Zombeavers", "Rekinado", "One Eyed Monster" oraz wiele, wiele innych tego typu dzieł?
Wykonanie oraz aktorstwo, które do najlepszych nie należą, więc jeśli ktoś ma alergię na żałosne efekty komputerowe, na rekwizyty, które są wyprodukowane z taniego plastiku lub na słabe aktorstwo, to przychodzę do was z lekarstwem.
Bohaterem tego filmu jest policjant alkoholik, który swoje obowiązki olewa i jedyne na czym mu zależy to procenty.
Wszystko się jednak zmienia, gdy pewnej nocy Lou został ofiarą okultystycznego rytuału, który sprawił, że zamienił się on nie do poznania, więc postanowił on odkryć kto za tym stoi.
Rzeczą, o której trzeba wspomnieć, to przemiana, którą zobaczymy w jednej ze scen i, która robi kolosalne wrażenie.
Mogę wręcz powiedzieć, że jeszcze nigdy tak dobrze nie pokazano zamiany w wilkołaka, więc dla samej tej sceny warto zobaczyć ten film.
Należy też wspomnieć o muzyce, którą została wyciągniętą z lat 80/90 i, która idealnie współgra z aktorstwem, które może i do wybitnych nie należy, to jednak nie masz, aby ktokolwiek na jego widok się krzywił .
Ten obraz pokazuj, że nie potrzeba milionów, aby dobrze oddać ducha tamtych lat.
Tak, mówię o "Guardians of the Galaxy Vol. 2", które jest tak cholernie przesłodzone, że aż przeciętne.
Tak więc jeśli chcecie wrócić do czasów młodości, to wybierzcie omawiany tytuł, a nie to marvelowskie cukierkowe [beeep] wie co.
Daję temu filmowi 8 gwiazdek, ponieważ tak profesjonalnego, a zarazem kiczowatego kina nigdy nie widziałem.
Jednak jeśli masz ochotę na przesłodzone lata 90, to pozostaje ci "Guardians of the Galaxy Vol. 2"
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.