Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138583

Jak to jest z tą Japonią i anime - wywiad z człowiekiem, który widział prawdę:


muszonik

904 wyświetleń

Keii, jeden ze starożytnych Tanuków przebywa obecnie w Japonii. Jako, że nadarzyła się okazja, postanowiłem wypytać go o Kraj Kwitnącej Wiśni, jego kulturę oraz ten jej aspekt, który każdego z nas interesuje zapewne najbardziej: o anime, gdyż, jako naoczny świadek ma on wiedzę, której nikt z nas nie posiada. Tak więc zapraszam na mały wywiad z naszym bohaterem.

Ja: Na początku powiedz nam, co robisz w Japonii, jak tam trafiłeś, kiedy wracasz i jakie prezenty nam przywieziesz?

Keii: Ano, pracuje tu od ponad 4 lat i już raczej nie wrócę, a jeśli nawet to nie w najbliższej przyszłości ; )

Ja: Tak fajnie jest? I co Polak może robić w Japonii?

Keii: Oprócz starych znajomych i rodziny raczej mi niczego nie brakuje. A robić może co chce, jeśli zna japoński i angielski, a jeśli ma jakieś specjalistyczne umiejętności to już w ogóle.

Mój tytuł to na przykład localisation producer i pracuję też z językami jak koreański etc.

Ja: Skupmy się na rzeczach ważniejszych, niż robota: anime. Od dawna mnie nurtuje jedna kwestia: jaki jest status anime w Japonii? I czy typowy Japończyk je ogląda?

Keii: Większość anime jest emitowana w środku nocy i jak dobrze wiesz anime w dzisiejszych czasach jest dużo bardziej skierowane do otaku niż normalnych ludzi. Wśród tych chyba najbardziej popularne są filmy, jak chociażby niedawne "Your name". Natomiast anime w telewizji... Raczej średnio. W kinie lub na dvd? Może trochę częściej. Mangi czyta trochę więcej ludzi chyba, szczególnie teraz kiedy można to robić na telefonie w pociągu.

Ja: Zawsze mnie ciekawiło, czy anime ma czasem status naszego "Klanu" lub "M jak Miłość"?

Keii: Jak na to się zapatrują zwykli Japończycy? Tych nocnych anime "normalni" ludzie nie ogladają ani nie nagrywają raczej. Ot pójdą czasem do kina na Ghibli.

Ja: Czyli jak w Polsce. Co w takim razie oglądają? Te dziwaczne programy i teleturnieje typu sześciu gości jedzie po ślizgawce i próbuje nosem trafić panienkę w tyłek, z których śmieje się cały Internet?

Keii: Rzeczywiście w telewizji i normalni ludzie je oglądają, ale tych naprawdę kretyńskich nie jest tak dużo.

Ja: Serio?

Keii: Jakbyś był zestresowany po miliardzie nadgodzin, to też byś się rozluźniał przy czymś debilnym. Ale tych naprawdę porąbanych jest niewiele. A ludzi zestresowanych jest naprawdę wiele. Popatrz na statystyki ile w Japonii jest samobójstw (dużo) i kto je popełnia (często mężczyźni po 30) i masz odpowiedź.

Ja: Polaków też tak cisną?

Keii: Wiesz, w Japonii jestem przede wszystkim obcokrajowcem, prawie nikt nie myśli o mnie jako "Polaku" i ze wszystkimi narodami raczej tak jest. Obcokrajowcy mają trochę więcej luzu (chociaż to też zależy od pracy) i często wybierają ignorowanie części "tradycyjnych zasad" jak na przykład "musisz siedzieć w biurze przynajmniej tak długo jak przełożony”.

Z jednej strony to pewnie świadomość, że obcokrajowcy nie znają lub nie zgadzają się z tą częścią kultury, a z drugiej, przynajmniej w zawodach bardziej wyspecjalizowanych, wydaje mi się że są cenniejszymi pracownikami i pracodawcy się boja, że jak będą ich cisnęli za bardzo, tu uciekną. I faktycznie uciekają.

Ja: A zwykli Japończycy? Nie buntują się?

Keii: Buntują się jak idziesz do domu, a nie skończyłeś swojej roboty i muszą po tobie sprzątać.

Ale miało nie być o pracy.

Ja: To wróćmy do anime. Mówisz, że teraz anime jest adresowane do otaku... Czy kiedyś było inaczej?

Keii: Nie było tyle moe, wydaje mi się. Teraz 80% to adaptacje wątpliwej jakości literatury dla młodzieży i otaku – light novels.

Większość jest emitowana w pasmie nocnym, o małej oglądalności. Te emitowane w dzień, to zwykle tytuły dla dzieci, jak Pretty Cure, Pokemon etc. Zdarzają się wyjątki, jak Gintama, chociaż to też przenieśli do pasma nocnego w poprzednim sezonie.

Jednak sęk w tym, że godzina emisji tak naprawdę nie jest tu głównym problemem. 90+ procent japońskich telewizorów ma funkcję nagrywania - jeśli podłączysz do nich dysk twardy, także jeśli ktoś coś obejrzeć chce, to niezależnie od godziny sobie obejrzy.

Tylko, że zwykły Japończyk nie chce.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...