Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445570

Mafia III - recenzja


otton

2284 wyświetleń

20161007075215.jpgPo premierze niezwykle urokliwej kontynuacji pierwszej Mafii, wielu recenzentów ganiło ją za brak typowo sandboksowych aktywności. Jeżeli, drogi czytelniku, również identyfikowałeś się z tymi publikacjami, ciesz się - 2K stworzyło grę, która może ci się spodobać. Ja jednak zmęczyłem się nią bardzo szybko.

 

Mimo kilku miesięcy przyglądania się z niepokojem zwiastunom, które nie wróżyły niczego dobrego, do Mafii 3 przysiadłem w nastroju, w jakim znajduje się jogin po dobrej sesji ćwiczeń oczyszczających umysł. Nie istniały dla mnie trzy rzeczy: oczekiwania, obawy i myśli o niszczeniu kolejnej uwielbianej przeze mnie serii. Nawet pomimo tego, że jedynkę ukończyłem dokładnie 12 razy, a historię Vito Scaletty prześledziłem kolejne cztery. Po zobaczeniu napisów końcowych „trójki” wiem już, że choć jest gra w całym cyklu największa, pozostanie paradoksalnie właśnie tą, przy której spędziłem najmniej czasu. Prawdopodobnie jedynym wspomnieniem po niej pozostanie ta recenzja.

Będę brutalnie szczery - problem z „trójką” polega na tym, że jej zrobienie powierzono ludziom, którzy nie zadali sobie trudu zrozumienia, dlaczego pierwowzór do dziś pojawia się w rankingach najlepszych gier wszechczasów. Ludzi otumanionych wielką serią GTA i 70 milionami sprzedanych egzemplarzy samej piątki, tchórzliwych, jak początkujący pisarz, który nie próbuje udowodnić znanemu artyście, że też umie zrobić na kimś wrażenie tworząc po swojemu, a jedynie próbuje pisać tak samo dobrze i marnie przy tym kopiuje, dorzucając elementy z innej baśni.

1.jpg

No strzelaj do Polaka

 

Żałuję, bo pierwsze 3 godziny naprawdę zdołały mnie przekonać, że mogę mieć na dłuższą metę do czynienia z czymś rzeczywiście godnym nazywania się spadkobiercą mojej ukochanej Mafii. Po paru chwilach, kiedy dałem porwać się szalonej akcji, nie przeszkadzało mi, że głównym bohaterem nie jest już Włoch, że Mafia stała się dodatkiem do szalonych wojen gangów, a twórcy ustawicznie popełniali merytoryczne błędy używając sformułowań typu „Haitańska Mafia”. Prolog nadzwyczaj się udał. Dokumentalne wstawki, filmowe przeskoki akcji pomiędzy różnymi okresami, sprawnie napisane dialogi… no i akcja z grubej rury, bo napadamy na bank! 

To wszystko fajnie wprowadza nas w historię Lincolna Claya, z pozoru sympatycznego (ale przez wojnę totalnie znieczulonego na krzywdę bliźniego swego), czarnoskórego weterana wojny w Wietnamie, którego przemianę w rozdrażnionego utratą bliskich potwora ujrzymy w dalszym etapie zabawy. Do tego trudne tematy typu rasizm, potencjalnie także analiza, co sprowadza człowieka na złą drogę – smakowita przystawka! Nie jest to może najbardziej dogłębna analiza przemiany człowieka pod wpływem traumy, ale jak na standard sandboksowych fabuł, jest całkiem dobrze.
 

2.jpg (2048×864)

It rode us all the way to New Orleans

Ponadto wykorzystanie części bardzo znanych szlagierów jako tła dla wydarzeń fabularnych, sprawia, że zamieniają dobrą pracę autorów cutscenek w kicz tak straszny, że aż człowiek nie wie, gdzie się schować. Świat Mafii znów czaruje znakomitą muzyką, a radio cały czas nadaje klasyki pokroju „All Along the Watchtower”, „Ruby Tuesday” czy „Piece of my Heart”. Zatrzęsienie hitów jest tak potężne, że kilkunastu różnych recenzentów mogłoby się między sobą dogadać i wrzucić do swoich tekstów po kilka przykładów bardzo znanych utworów, nie powtarzając jednocześnie żadnego. Muzyka ma też jednak swoje słabe strony, jak choćby fakt, że część utworów w zbyt często się powtarza.

Na ulicach czuć klimat Nowego Orleanu, przechrzczonego tu na Nowe Bordeaux. Nastrój jest nieco inny niż we wzorowanych na Nowym Yorku miastach z poprzedniczki, ale z pewnością wpisuje się w poetykę serii i jest równie gęsty. Oprócz lubiących pizzę panów w garniturach mamy też przedstawicieli innych kultur, przysiadające na wielkim moście ptaki morskie ustąpiły miejsca krokodylom, oprócz whisky pija się także piwo i samogon, a chrześcijańskie pogrzeby i strzelaniny w kościele zastąpiło Voodoo, wywodzące się swoją drogą po części także z chrześcijaństwa.

3.jpg

Paskudny łyk Bordo

Hangar 13 znakomicie pojął jedną z najważniejszych składowych pierwowzoru, to jest rozpoznawalny na pierwszy rzut oka klimat. Pod tym względem nie da się trójki pomylić z żadną grą na rynku. Od tego momentu pochwały zasadniczo się jednak kończą, bo Mafia słynęła nie tylko z klimatu. Nie zrozumiano niestety przepotężnej roli, jaką w produkcji Czechów pełniło miasto. Nigdy nie musiało być przesadnie duże, bo było tylko tłem dla świetnie zaprojektowanych, zaskakujących zwrotami akcji liniowych rozdziałów. Bardziej w tym „sandboksowaniu” chodziło o to, że gracz mógł dojechać do celu misji nie obijając się o niewidzialne ściany, czasami skrócić sobie drogę przez jakiegoś przechodnia, ale niekoniecznie gubić rytm opowieści przez zbyt wiele atrakcji.

Tymczasem zaoferowane nam w Mafii 3 New Bordeaux zostało od strony konstrukcyjnej zrealizowane żenująco słabo. To lokacja całkiem potężna, o różnorodnych dzielnicach, ale pozbawiona szczególnie charakterystycznych miejsc (z wyjątkiem 2-3). To tylko zestaw ulic, z którego niewiele się pamięta i przejeżdżając przez którąkolwiek, niekoniecznie ma się paradę wspomnień z nimi związanych. Wręcz rażące jest zaserwowane nam na każdym kroku kopiuj-wklej. Spora część mniej istotnych budynków występuje w New Bordeaux za często i np. wykonując misje poboczne ze zbieraniem Playboyów/innego badziewia, często odwiedzamy identyczne stacje/sklepy/magazyny. Twórcy rozleniwili się do tego stopnia, że nawet położenie znajdźki jest w każdym z tych miejsc takie samo.

Cofnijmy się jednak do zakończenia prologu, kiedy to szybko można zorientować się, jak będzie wyglądało następne 25 godzin zabawy. Dalsza część kampanii fabularnej (!) przypomina zadania poboczne z dowolnej gry Ubisoftu. Francuski koncern, przy moim skrytym obwinianiu go o niszczenie rynku, cenię jednak choć minimalnie za to, że nigdy swojego ukochanego odbijania kolejnych sektorów mapy nie uczynił jedynym sensem zabawy. Mafia III tymczasem przez kolejne, długie godziny (zakończone dwugodzinnym epilogiem) prezentuje nam zadania tak nudne, że nagle Assassin’s Creed: Syndicate staje się synonimem designerskiej odwagi.

4.jpg

Pętla czasu

Dobrze, skoro już zdążyłem enigmatycznie ponarzekać, pozwólmy sobie na małe ćwiczenie praktyczne. Kolejne długie godziny, aż do epilogu, to pozbawione interesującej fabuły odbijanie kolejnych dzielnic miasta. By dać wam choć odrobinę odczuć, jak sakramencko nudne to wszystko jest, opiszę w paru zdaniach, jak wygląda tu zabawa od wpadnięcia jak huragan do pierwszej lepszej dzielnicy aż do ustawienia radaru na kolejną, a wy przeczytajcie sobie ten podrozdział dziewięć razy i będziecie mieć symulację, jak przez 80% kampanii wygląda tu rozgrywka. Start…

Zaczyna się od tego, że nasz uroczy murzynek z potężną szramą na twarzy wpada do jakiejś dzielnicy i odwiedza najpierw dwie ikonki w kształcie chmurki, gdzie enpece dają mu wstępne informacje, jak zaszkodzić biznesom w danej dzielnicy. Od tej pory do każdego interesu na mapie pojawia się po kilkadziesiąt ikonek z zadaniami pobocznymi i licznik gotówki, którą musimy upuścić szefowi danego biznesu, by wykurzyć go z domu sprzed telewizora. Każde zadanie poboczne to kombinacja trzech składowych: wbiegnij na pałę w tłum wrogów i zastrzel oznaczonego, wbiegnij na pałę w tłum wrogów i przytrzymaj „E” odpowiadając ogniem tylko na tyle by nie zginąć, ostrzelaj tłum wrogów i biegnij na pałę za tym który zacznie uciekać, bo musisz go przesłuchać. Czasami wskoczysz z nim do samochodu i postraszysz jazdą pod prąd, innym razem z okien własnego auta przestrzelisz mu opony.

Każdy, nawet solidny interes po kilku takich zadaniach ledwie już zipie i generuje straty. Teoretycznie zróżnicowanie biznesów jest spore. Zabijamy typów oznaczonych jako Capo, niszczymy gangolom wozy, dźwigi budowlane, przyczepy związków zawodowych – ktoś w Hangarze długo wypisywał z wikipedii nazwy różnych szemranych biznesów, o które można posądzić panów w gajerkach, ale projektanci rozgrywki sprowadzili to do wciskania „E”, „Q” i lewego myszki. Po wykonaniu owych kilkunastu bezpłciowych misji, w momencie gdy licznik spadnie do zera, można poprosić wspomnianego zleceniodawcę z chmurką o litość, co sprawi, że z mapy zniknie reszta podobnie nudziarskich questów i pojawi się… równie nudny, ale przynajmniej ostatni – polowanie na przywódcę biznesu. (Dla pełni symulacji, akapit ten warto przeczytać dwa razy, ze względu na taką liczbę interesów w każdej dzielnicy)

Polowanie na szefa rozgrywa się oczywiście w większości przypadków w lokacji, którą już przy okazji generowania strat odwiedziliśmy, ale przecież zawsze bezpiecznie znać wcześniej mapkę. Po zabiciu obu biznesmenów w każdej dzielni, przyjedzie do nas szef szefów i trepanacja jego czaszki, dla odmiany, jest jedyną ciekawą aktywnością w grze, znów przypominającą klasyczne, dobrze zrobione etapy z poprzednich odsłon. Reasumując, czeka was każdorazowo 100 minut odhaczania questów o polocie generatora misji Minutemanów z Fallouta 4 (albo i niższym) dla 20 minut czegoś w miarę sensownego, ale też niewybitnego. No, a teraz do początku i „Pętli czasu” i jeszcze osiem razy. Już? To zapraszam dalej.

5.jpg (2048×864)

Strzał w stopę

Po zdobyciu, oddajemy każdą dzielnicę pod kontrolę jednemu z naszych współpracowników, udając się na narady bojowe. To swoją drogą element, który dość mocno ośmiesza fabułę. Aż dziw bierze, że tak rzekomo potężny gangster jak Marcano, daje się w tak dziecinny sposób podchodzić takiej bandzie wieśniaków. Najpierw całą jego dzielnicę do nogi wybija pojedynczy człowiek, a gracz słyszy od nich jeszcze przez telefon teksty w stylu „no dooobra, jak już mi przejąłeś całą dzielnicę to sobie łaskawie przyjadę”.

Do wyboru mamy wiecznie pijanego, tatuśkowatego Irlandczyka, wyposażoną w szałowy fryz Haitankę i Vito Scalettę z pierwowzoru. Swoją drogą implementację Vito uważam za obrzydliwy i tani marketing, bo zaserwowany nam bluzgający oprych ma charakterologicznie niewiele wspólnego z oryginałem. Ewentualnie model postaci. Zadymy pomiędzy współpracownikami są zaś tak kiepsko napisane, że wręcz płakałem, kiedy gra kazała mi tego wysłuchiwać.

Ostateczna decyzja o oddaniu dzielnicy przypomina inwestowanie punktów w drzewka – lepsze relacje z jednym ułatwią zejście z oczu policji, inny może podesłać nam grupę wsparcia. Żeby mieć duże profity choć z jednego współpracownika, trzeba pozostałych przy rozdzielaniu nowych ziem dyskryminować, co oczywiście ma swoje konsekwencje fabularne w postaci czyjegoś zgonu. Kombinacji zakończeń jest w Mafii 3 parę, ale i tak całość nudzi w takim stopniu, że już nawet osiągnięcie pierwszego będzie dla wielu fanów zbyt męczące.

6.jpg

Perły pokryte skazami

Mafii 3 nie ratują nawet naprawdę świetnie zrealizowane strzelaniny czy model jazdy. Tych pierwszych jest w grze całkiem sporo, ale generalnie pasek zdrowia Claya nawet po ulepszeniach łatwo w ich trakcie znika. Wymusza to na chcącym dotrzeć do znów ciekawszego epilogu graczu skradanie, a takowe obnaża głupotę AI – wystarczy wspomnieć o gwizdaniu, które jest ignorowane przez większą liczbę gangsterów niż jeden, ale kiedy już wciągamy zbilżającego się za osłonę przeciwnika, możemy zostać przyuważeni. Przez kolejnego gagatka, który ochoczo ruszy w pułapkę. Potem może nas zaś zauważyć kolejny… i część lokacji da się oczyścić trzymając jeden palec nad klawiszem cichej eliminacji i wciskając go w odpowiednich momentach. Część walk da się także ominąć z tego powodu, że sporo misji dotyczących rozbijania biznesów odbywa się na nabrzeżach. Twórcy zakładając, że gracz będzie zbliżał się od strony lądu, umieścili wiele celów do zabicia w najbardziej oddalonym punkcie – czyli na nabrzeżu. Podpływamy łódką, zatrzymujemy ją, kulka z pistoletu i misja zrobiona w 5 sekund... 

Ciepłych słów nie da się także powiedzieć na temat wyglądu i optymalizacji gry. Na najwyższych detalach ekran zaśmiecają paskudne tekstury z poprzedniej generacji, a wprowadzone nie wiadomo po co lusterko samochodowe generuje odbicia przypominające brzydsze gry z PS2. Mimo powyższych faktów, gra ustawicznie klatkuje, a na komputerze spełniającym wymagania rekomendowane, jest w stanie wyciągnąć zaledwie 40 klatek (z ciągłymi spadkami do 30) i to zaledwie w ultrapanoramicznym 1080p. Żenada! Jest tu co prawda zwalający z nóg render oświetlenia, który w wielu sytuacjach świetnie maskuje wizualną nędzę, ale to trochę za mało jak na tak znaczną zasobożerność.

7.jpg

Nie zdziwi nic

Mafia 3 to już nie żadna Mafia, a po prostu kolejny nudny klon GTA z przebłyskami w postaci świetnego klimatu. Gra, która sprzedaje się całkiem dobrze dzięki logo na okładce. Na szczęście dzięki Steam Sharingowi, nie będzie ta marna giereczka ani chwili dłużej wisieć na moim koncie jak kara za grzechy. Byłem, zobaczyłem, z 25 godzin dobrze bawiłem się może przez 1/5 tego czasu i odinstalowałem. Chcieliście sandboksa, macie sandboksa...

 

OCENA: 4/10

Plusy:

+ Bardzo dobre początek i koniec

+ Fajnie zrealizowane strzelanie i model jazdy

Minusy:

- 80% fabuły to questy o polocie losowego generatora z Fallouta 4

- Przez większość czasu fabuła to zamorduj kogoś, zamorduj innego kogoś

- Paskudna oprawa graficzna (ratuje ją tylko oświetlenie)

- Źle napisane postaci współpracowników

- AI nie ogarnia skradania się

- Koszmarnie nudna konstrukcja gry

- Brak opcji pomijania dialogów

- Kopiuj-wklej w mieście (stacje benzynowe, sklepy itp.)

- Recykling lokacji (Boże, byłem tu 20 minut temu)

- Kiepska optymalizacja

 

 

PS. Recenzja powstawała straszliwie długo, bo grę przeszedłem praktycznie w tydzień po premierze, ale zajęty ze mnie człek ostatnio ;).

PS2. Ile jeszcze marności muszę stworzyć na blogach, żeby komuś zechciało się naprawić blogowy skrypt :(.

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

(zakończone dwugodzinnym prologiem)


A nie epilogiem?

Ile jeszcze marności muszę stworzyć na blogach, żeby komuś zechciało się naprawić blogowy skrypt :(.


Twoje wpisy przynajmniej widać na głównej blogów.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Epilogiem, epilogiem :). Tekst leżał już od premiery gry prawie kompletny tylko ciągle było coś innego do napisania i nie miałem czasu na ostatnie akapity. A wczoraj jak już je dopisywałem to będąc myślami przy Dishonored 2. 

A skrypt takie kawały ostatnio robi, że jak zmieniam wielkość czcionki to mi akapity kolejnością sam zamienia losowo. Pewnym ratunkiem jest dodać screeny przed zwiększeniem czcionki i potem od obrazka do obrazka stopniowo zmieniać rozmiar. Wtedy jest inny śmieszny bug (w odróżnieniu od poprzedniego występuje okazyjnie) - dzieli mi losowy powiększany akapit na dwie części - ale nigdy w środku zdania, zawsze po kropce - i oczywiście dalej jest to jeden akapit, ale zamienia obie połówki kolejnością.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Ja w miarę możliwości piszę w notatniku (parę razy sobie zamknąłem kartę z blogiem) i przeklejam już gotowy tekst żeby jak najmniej operować w edytorze.

I czekam z wypiekami na tekst o Dishonored 2.

Link do komentarza

Czekałem na tę Mafię i czekałem. Gdy wyszła, wbiłem dosłownie 16h i nie mam mocy jej skończyć... Leży na dysku i czeka aż przejdę Dishonored 2, aż Civka 6 się znudzi. Straszny niewypał, myślę że ratuje go tylko No Man Sky. Bez NMS to Mafia była by tytułem kupy roku :P

  • Upvote 1
Link do komentarza
Cytat

Po premierze niezwykle urokliwej drugiej części Mafii 2

"Drugiej części Mafii 2"? DRUGIEJ CZĘŚCI? MAFII 2? OP chyba ma problemy ze snem i nie może się skoncentrować na pisaniu tekstu...

Link do komentarza

Poprawione ;). Jak pisałem w PS - chociaż wtedy bardziej enigmatycznie, niż mogę teraz napisać :) - tekst był w większości gotowy już parę dni po premierze gry, ale ze względu na Pokemony, musiał poczekać w zamrażarce. Osobiście nie lubię tak długo odkładać dokończenia czegoś, ale czasami nastąpi wyższa konieczność i siedząc przez długi czas w innym temacie, trudniej wrócić do porzuconego wcześniej. 

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...