Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138756

Dlaczego przestałem kupować Pixela?


muszonik

750 wyświetleń

Trochę ponad dwa lata temu na rynku pojawił się miesięcznik Pixel, będący duchowym spadkobiercą Secret Service. Był to miesięcznik z którym wiązałem bardzo duże nadzieje. Niestety od przeszło roku nie kupuję już tego pisma. Dlaczego tak się stało?

Bo niestety mimo mojego, początkowego, ciepłego przyjęcia pisma z jego lektury koniec końców zrezygnowałem.

Niektórzy będą zgadywać, że przyczyną była transformacja pisma, które przez jakiś czas wychodziło pod tytułem „Secret Service” acz w pewnym momencie zmieniło tytuł na Pixel właśnie, co wywołało sławetną burzę w szklance wody. Niemniej jednak nie miało to dla mnie większego znaczenia. Bardziej liczył się dla mnie zespół, który tworzył pismo, a który składał się z ludzi, na których tekstach się wychowałem i których darzyłem zaufaniem. Tak więc bardziej decydujące dla mnie było jeśli już przygarnięcie do redakcji Michała „Michia” Wiśniewskiego, o którym moja opinia nie była najwyższa, niż zmiana tytułu.

Jednak faktyczne przyczyny były inne.

Treść:

W momencie, gdy przestałem kupować Pixel jego układ sprawiał wrażenie dość mocno wzorowanego na CD-Action. Tak więc: około 25 stron było poświęconych nowościom rynkowym, około 25 aktualnym premierom, 25 dalszych klasycznym grom i historii gamingu, a pozostałe około 30 ogólnie pojętej publicystyce. Na tych ostatnich mieściły się felietony, teksty o grach planszowych, kulturze i popularnonaukowe.

Zacznijmy tradycyjnie, czyli od końca. Teksty popularnonaukowe były niezłe, ale pisane na niezbyt wysokim poziomie: Węglowy Szowinista to nie był. To jak współcześni dziennikarze boją się inteligentnie pisać wydaje mi się dziwne, tym bardziej, że zarówno sir Haszak, jak i Berger w swoim czasie potrafili poruszać inteligentne i skomplikowane tematy. A dwunastoletni Zegarmistrz z kolegami jakoś potrafili sobie z tymi tekstami poradzić. Wręcz przeciwnie: nie tylko mi (za kolegów nie będę się wypowiadać) to nie przeszkadzało, ale wręcz imponowało, że ktoś traktuje mnie poważnie, jak równego sobie.

Felietony trzymały bardzo różny poziom. Generalnie: Borek zawiódł moje oczekiwania. Bardzo lubiłem jego teksty w Top Secrecie, w Pixelu jednak potrafił tylko pisać w tonie „Nie jestem już młody, świat się zmienił, łupie mnie w krzyżu, jestem wypalony i od dwudziestu lat nie mam do czynienia z branżą”. Myślałem, że po jakimś czasie wejdzie w rytm, ale rok kupowania Pixela minął, a Borek się nie wyrobił. Szkoda.

To samo dotyczy De Stroyer'a.

Dokooptowanie do zespołu Michia, faceta, który najpierw nazywany był papieżem polskiego fandomu mangi i anime, a potem jego pośmiewiskiem mojej opinii o felietonach też nie poprawiło.

Dział z nowościami i zapowiedziami, który około roku 1998 stał się fetyszem prasy komputerowej i pozostał nim po dziś dzień traktowałem jak zawsze czyli z niechęciom. Sorki, ale nie po to kupuje gazetę, by czytać przechwałki marketingowców. Oczekiwałbym raczej rzetelnego komentarza do rzeczywistości, a nie pustych obietnic. Dziennikarz jest właśnie po to, żeby z nich rozliczać, a nie, żeby puszczać je w obieg bez zastanowienia.

Tym bardziej, że newsy Pixela siłą rzeczy są wtórne do tego, co można było już wcześniej przeczytać w necie.

Informacje o aktualnie wychodzących grach były całkiem niezłe, problem polega na tym, że niestety interesujące mnie teksty zwykle Pixel ponownie miał miesiąc po konkurencji, czyli serwisach internetowych. Co gorsza jak na liczące sobie 110 stron pismo zajmowały one stanowczo zbyt mało miejsca.

Jeśli chodzi o gwóźdź programu czyli nostalgię i wspomnienia po starych grach, to były to zdecydowanie najlepsze artykuły w piśmie. Problem polega na tym, że niestety nie do końca przekonuje mnie ta tematyka. Było ich moim zdaniem zdecydowanie za dużo. Lepiej oceniałbym Pixel, gdyby publikował jeden tego typu tekst na miesiąc, a nie poświęcał im blisko ¼ magazynu.

Cena:

Cena Pixela jest zbliżona do ceny CD-Action, który zawsze uważałem za magazyn drogi. Słusznie, niesłusznie - każdy musi zdecydować sam. Nie zmienia to faktu, że moim zdaniem jest on (CD-Action) nabytkiem lepszym.

O ile obie gazety pod względem jakości tekstów są bowiem równe (być może nie jest grzecznie to mówić, ale nie jest to moim zdaniem komplement, CD-Action bowiem zawsze uważałem pod tym względem za rzetelną klasę średnią) tak CD-Action ma dołączone płyty, których Pixel nie posiada.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Nie gazety tylko czasopisma :) Newsy nie czytam, mam internet, ale wiem, że są osoby które po prostu nie mają czasu codziennie przeglądać strony, więc raz w miesiącu czytają zebrane najlepsze właśnie w papierowej wersji. Osobiście uważam, że powinni zrezygnować z płyt i dodać drugie tyle czytania. Zwłaszcza publicystyki, bo recenzje mi się przejadły...Wstaw inne multimedia

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...