Skocz do zawartości

Gentleman Wanderer

  • wpisy
    11
  • komentarzy
    16
  • wyświetleń
    6420

Batman: Gothic (Grant Morrison, Klaus Janson)


GR3G0R14N

1361 wyświetleń

tumblr_ntjpicAbVR1s8qlf9o2_r1_400.jpg.48

Z racji tego, że wczoraj Egmont udostępnił swój katalog wydawniczy na ten rok i znalazło się w nim miejsce dla Batman: Gotyk (i Batman: Rok Setny - oba warto znać) postanowiłem podrzucić tutaj kilka słów o tym tomie.

Weź Batmana, postać przywdziewającą kostium kojarzący się z Panem Ciemności, każ mu patrolować ulice miasta, którego architektura zatrzymała się w XIII wieku (lub XVIII-XIX jeżeli mówimy o neogotyku), wplącz do tego faustowski pierwiastek, przykre dzieciństwo i moce piekielne i możesz mówić o scenariuszu Gothic

Historia pierwotnie ukazała się w serii Legends of the Dark Knight przedstawiającej wczesne lata działalności Batmana, w numerach 6-10. Tytuł jechał ówcześnie na popularności filmu Burtona i historii Year One Franka Millera. Kilku, głównie 3 i 5-cio zeszytowe historie gościły nazwiska pokroju Alana Granta, Chucka Dixona, Dennis O’Neila czy Archiego Goodwina i sprawdzały się jako przyswajalne dla niedzielnego czytelnika wejście w mit Mrocznego Rycerza. Co nie znaczy, że ich jakość pozostawała wiele do życzenia. VenomPreyConspiracy (wczesny J.H. Williams III !) to zapomniane perły, które warto wygrzebać z antykwariatów lub poczekać na wznowienia (o ile te faktycznie się ukażą), tak jak doczekał się tego Gothic

W kwietniu 1990 roku do tytułu dołączył Grant Morrison i po pokrętnej psychoanalizie dostarczonej w Arkham Azylum i na kilkanaście lat przed redefinicją mitu Batmana wziął się za 5-zeszytową historię, którą z braku lepszego określenia można określić: detektywistycznym horrorem. Jednocześnie to jeden z łatwiejszych do śledzenia scenariuszy, jakie udało mu się spłodzić, ale nie wyciągaj pochopnych wniosków, jakoby musiał być prostacki i/lub łopatologiczny. Na potrzeby Gothic autor zmieszał elementy z kilku gatunków. Początkowy wątek poszukiwania przez mafiosów  (rzekomo nieśmiertelnego) Mr. Whispera w celu jego definitywnego “uciszenia” przywodzi na myśl film noir M (M - A city looks for a murderer). Pakt pewnego zakonnika z Diabłem brzmi jak Faustowski układ z Diabłem. W komiksie przewija się Don Giovanni, opera Mozarta, która podobno służyła za główną inspirację do stworzenia historii. Podobno warto też zainteresować się gotycką powieścią “Mnich” Matthew Gregory'ego Lewisa. Imię głównego antagonisty może kojarzyć się z poematem Byrona, który chyba żywcem został przeniesiony do komiksu. Widzisz, nie masz się czego martwić. Mimo wszystko Morrison odrobił lekcję i dostarczył inspiracji wychodzących poza komiksowe medium. 

W każdym razie ten blend gotyckiego horroru dopełniają niepokojące sny Bruce’a i zdarzenia z jego przeszłości, o których wcześniej nie wspominano w komiksach. Po odpowiednim wczuciu się w tę atmosferę można poczuć zimne dreszcze. Ah, no i mamy tutaj jeszcze odwrócony znak nietoperza, który wyświetlają w chmurach mafiozi starający się pójść na ugodę z Mrocznym Rycerzem. Ten, jak przystało na swój modus operandi rzecze: “You and your kind have turned Gotham City in a hell. Now rot in it.”.  

Oczywiście nie jest to komiks, który nie ustrzegł się błędów. Rysunki Klausa Jansona lubię, ale niektóre panele były ewidentnie naprędce rysowane. Trochę koślawa anatomia tu, jakieś niedociągnięcia na twarzy tam, ale nie raziło to specjalnie, bo mimo wszystko pasowało do mrocznej historii, podszytej dodatkowo zimnymi kolorami nakładanymi przez Steve’a Buccellato. Ostatni akt fabuły trochę kulał, zwłaszcza gdy główny zły wyjawił Batmanowi cały swój misterny plan, by kilkanaście stronic dalej dać się obić bohaterowi. Ten, znając zamiary antagonisty, zamiast działać, stoi nad złoczyńcą czekając na rewanż. Te fragmenty były dość naiwne i czytając je można się krzywić, bo wyglądają jak zbędne wypełnianie przestrzeni, ale mimo wszystko całościowo nie psują odbioru komiksu. A ten, przynajmniej w moim przypadku, chodził po głowie jeszcze dzień-dwa po jego przeczytaniu. 

Batman: Gothic to dobry pretendent do wydania ciężko zarobionych pieniędzy. Jasne, nie jest idealny, ale jako historia z pogranicza horroru, który średnio kupuję z racji przyziemności Batmana (chyba, że to jakiś elseworld jak wampirza trylogia Douga Moencha i Kelleya Jonesa), plasuje się tuż za Milliganem. A to niezły wynik. 

 tumblr_ntjpicAbVR1s8qlf9o4_r1_1280.jpg

 

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...