Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445586

Psychologia stosowana [+18]


otton

2021 wyświetleń

352368-Psychologia-przynosi-wiele-ciekaw

[+18 dla świętego spokoju, bo jest zdanie o paleniu papierosów, ze słowem "gej" i o Dark Souls III - no i chyba wkleiłem jakiegoś bluzga ;)]

 

Psychologia, kojarzy się już powoli w sensie studenckim z filozofią (czyt. medyczni i politechniczni prężą bicepsiki przed głupimi humanami), a jednak w odróżnieniu od zajmującej się dziwnymi pytaniami "dziedziny wiedzy", stała się ostatnio zaskakująco modna.

Nikt już prawie nie zachwyca się myślą filozoficzną, uznając rzecz za wysoce niepasującą do dyskotek, ale każdy chce być psychologiem, kropka. Na psychologię idziemy rozwiązać własne problemy, a jak chcemy studiować co innego, to zazwyczaj wyłącznie dlatego, że wiemy już w temacie wszystko. Skąd wniosek? Z obserwacji... Problemy psychiczne i stylizacje na problemy psychiczne atakują mnie na co dzień z każdej strony tak obłędnie i wściekle, że aż sam zastanawiam się czasami, czy u mnie jeszcze aby wszystko pod kontrolą. Facebook mryga co chwilę wyświetlając komunikaty przesyłane przez niecałe 10% z mojej niecałej dwusetki ziomków, a już się z tego robi istny tłum, jak na dworcu. Objawy jakiegoś wewnętrznego niepokoju już są, ale czy to już znak, że czas się zbadać?

W chorobach psychicznych jest trochę tak po radziecku - "Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie". Każdy zachowuje się podejrzanie, ma jakieś tiki nerwowe. Jeden lubi sobie pokręcić młynki w bucie dużym palcem u nogi, inny co chwilę poprawia kołnierz koszuli, dłubie ekierką w obśrupanej ławie szkolnej i tak dalej. Inny po prostu wygląda jak nienormalny. Wszyscy mają zdrowo nie tak w głowie. Jako że słowo drukowane nie jest w moim domu rzeczą trudno spotykaną (pisane już tak, bo z charakteru pisma mógłbym być lekarzem, ale tylko z tego), różne rzeczy wpadają mi w ręce i tak ostatnio wykopałem akurat medyczny podręcznik (gruby, ale to przecież w tej branży standard) omawiający wywiad psychiatryczny i rozpoznawanie różnych zaburzeń w przestrzeni podczaszkowej. Oczywiście Odinżynierski Zespół Braku Znajomości Trudno-Nazewniczej (poziom bloga winduję słownikiem) sprawił, że lekturą dość szybko się znudziłem, bardziej wodząc wzrokiem, niż uważnie czytając każdą literkę. Co mnie jednak zafascynowało, do każdego objawu potrafiłem przypisać kogoś w najbliższym otoczeniu oraz częstokroć... siebie.

 

20160227131927uid1.jpg

 

Teraz trochę na temat owej psychologicznej mody, bo to przecież ona po części sprawiła, że zacząłem szukać odpowiedzi - i sprawiła też, że postanowiłem rozważyć w Wordzie, dlaczego każdy chce być psychologiem. Zdarzyło mi się ostatnio w godzinach nudy biernie pogapić w ładnie mrygający Soniak w salonie. Buch, Magda Gessler dosypuje przyprawy i uczy bandę matołków, jak się prowadzi biznes. Blabla, syf w kuchni, kucharz-idiota i nagle okazuje się w pakiecie, że ktoś ma problem podłoża "głowowego", trwa debata. Matka robi z synka maminsynka, synek-maminsynek zawala przez to biznes. Pani Gessler pomaga i jest wspaniałym psychologiem, knajpa rusza z kopyta itp.

Buch, program o wybieraniu nianiek dla ekskluzywnej smarkaterii. Ukryte kamery, wszystko pięknie, przegląd wróżek (koniecznie!), gejów, lesbijek, złodziei i wszystkiego, czego oglądająca akurat nagrania matka nie chce widzieć w pobliżu swoich dzieci. Buch, ileśtam miesięcy później (częstotliwość mojego oglądania takich rzeczy). Akcja wychodzi poza standardowy dawniej przegląd osobliwości. Niańka wysyła SMS pod niesprecyzowany numer pytając przy okazji dzieciaka "a twój tatko lubi takie cycuszki?" i oczywiście każąc mu ocenić czy tatuś aby na pewno jedynie wzrokowo, przez bluzkę. Siedem plus zobowiązuje. Moim hitem była też scena z babką ciągnącą krechy w kibelku. Sądzę, że kamera zmieniła perspektywę, by nie było widać białego proszku.

Albo inny mój ulubiony hit z tego samego programu, bo tu akurat widziałem kilka odcinków. Odpalam co jakiś czas, obserwując rosnący poziom absurdu, z nadzieją, że w którymś odcinku przyjdzie wreszcie MOSAD czy dom zostanie ostrzelany ładunkiem z baterii rakietowej, sterowanej dzwoniącym telefonem niańki, która okaże się czeczeńskim separatystą. Zacieram ręce, bo jest już coraz bliżej, co wywnioskowałem z faktu, że widziałem ostatnio w tym pięknym programie jak Babka wyciąga miarkę, robi dzieciom fotki i dzwoni gdzieś, że ma dobry produkt. Ma w sumie rację, bo produkt to jak głosi wikipedia "każdy obiekt rynkowej wymiany oraz wszystko co może być oferowane na rynku".

Buch, szkoła... to znaczy taki jest chyba tytuł, bo ogólnie akcja dzieje się w szkole. Jakaś siksa z gimbazy zakochała się w starszym typku, który wyleciał ze szkoły, bo go pani od pszyry nie lubiła i ogólnie namawia ją na spalenie budy. Idzie mu jak z płatka, tankuje kanister na Orlenie (ciekawe czy dopłacił parę groszy za bonus +3 do liczby oktanowej i wie, na co to komu) i idą na akcję. W drzwiach laska się łamie, on robi jej aferę na cały korytarz - której nikt oczywiście nie słyszy - no i jednak misiu, ach kocham cię, idziemy podpalać.

 

nie-potrafie-zrozumiec--551_middle.jpg

 

Buch, szkoła raz jeszcze. Dwóch mocnych chopakuf okrada uczniów z kasy, a kilka dziewczyn zakłada stowarzyszenie TMNT... no dobra, bez NT, ale pierwsze dwa słowa skrótu się zgadzają. Otóż brygada ta ma straszyć groźnych pierwszoklasistów, którzy kroją uczniów tak skutecznie jak uczelnie wyższe na warunkach. Kurcze, gdyby nie ich bohaterska postawa - skończona wizytą u dyrektorki i ślubowaniem, że zostaną naczelnymi konfidentkami szkoły - ileż kieszonkowego jeszcze by popłynęło do innych kieszeni. Gdyby nie one, ach biedni wy, rodzice. Może moje wspomnienie jest staromodne i TVN wie lepiej jak wygląda współczesna szkoła. Ale za moich (nieodległych aż tak mocno, bom gówniarz) czasów to w gimnazjach się paliło papierosy po kibelkach i za szopami niedaleko boiska. No i łoiło na wycieczkach jednego browca na głowę, ewentualnie winko na czterech, a potem cóż, najebani to do domu.   

Buch, szpital... to znaczy taki jest chyba tytuł, bo ogólnie akcja dzieje się w szpitalu. 14 latka trafia do szpitala z bólem brzucha, a tam okazuje się, że w macicy rozwija się już nieślubne dziecko, czyli bękart. Mało, niewiadomo nawet czyje, bo jak się okazuje, wcześniej był seks grupowy z równie "dorosłymi" pszystojniadżkami. Ojciec wpada na piździe, robi aferę, młodzi już planują sprawdzić, czy mały będzie po narodzinach ocaleńcem i... przepraszam, nie wytrzymałem.

Buch, odpalam niedawno telewizor ponownie, poważnie znudzony katowaniem się przez drugą z rzędu godzinę podręcznikiem akademickim (tym razem akurat dla mnie tematycznym). Dark Souls III też chwilowo nie wchodzi w grę, bo do "napisów końcowych" dużo dalej niż w pierwszym lepszym odcinku taniego serialu, a 20 godzin tygodniowo to jednak w okresie jakichś pierwszych kolokwiów gruba rozpusta. Zamiast tego Klan, och jak pięknie. Oglądam tak naprawdę żeby sprawdzić, kto tam dalej żyje od mojego ostatniego odcinka sprzed jakiegoś roku - niestety Rysio nie zmartwychwstał - i nagle słyszę o jakiejś sekcie, coś tam ze słońcem w nazwie. Nie chcę skłamać, ale chyba Droga Słońca (wyjątkowo [beeep] tłumaczenie dla "Praise the Sun"). Jeden bohater ma HIV i jest jej członkiem i kogoś podobno zabił. Co prawda pod łóżkiem znajdują po nim pistolet, ale jestem pewien, że swoją Buławę +10 po prostu zabrał ze sobą. Matko jedyna, sami psychole na tym świecie.

Buch, odpalam dowolny film Lyncha... no dobra, mam świadomość, że i tak nikt się nie zaśmieje w tym momencie. Wszyscy zachowują się tam jeszcze level abstrakcji wyżej. Tylko u Lyncha wszyscy mają jakieś skrzywienia psychiczne, bo to jest konwencja snu i jednak dość konkretny przypadek zawodu domniemaną rzeczywistością życia, na rzecz jej prawdziwego obrazu. Telewizja jak dla mnie przekręca licznik w drugą stronę. Poza tym Lynch przemawia do tych, którzy chcą i fani romantycznych seriali i programów raczej go po 15 minutach wyłączą. To nie jest lekkostrawne i nie działa na tych, którzy lekkostrawności pragną.

 

56411dc7c1418_p.jpg?1447114376

O co tyle problemu? Po tych wszystkich programach boję się robić cokolwiek. Nie chcę zamawiać żarcia w Burger Kingu, bo pewnie spowoduję tym czyjąś krzywdę psychiczną kelnera jak mi da nie tego burgera i wrzasnę, że za dużo sałaty. Nie chcę chodzić nigdzie bez towarzystwa, bo zaraz mnie obskoczy masa psycholi z jakiejś sekty i każą mi chodzić do tyłu i śpiewać piosenki o typach z rogami (i pokrzykiwać "te bozia, nie fikaj"). Nie chcę już grać w Dark Souls III, bo przecież tam jest jakaś sekta ze słońcem.  

Kiedyś pewnie przyjdzie czas mieć potomstwo. Nie wiem czy chcę je mieć i nie wiem czy w ogóle chcę drugiej połówki. Okaże się szybko, że zużyta już na wszelkie sposoby, z każdą możliwą weneryczną podarowaną przez 14-latków, że cała grupa przedszkolna naszego dziecka to jej dzieci. Z tym dzieckiem to też same kłopoty. Pójdzie do takiej patologicznej polskiej szkoły, nakupuje benzyny na stacji, potem młodociane dewotki urażą jego męskość i pójdzie uprawiać seks grupowy, a potem będzie odbiór ze szpitala, w stanie wskazującym (i to nie na spożycie piwa na wycieczce, a na "wydymanie"). Potem jeszcze weź człowieku wynajmij nianię - sekty, całopalenia, przemyt produktu za granicę, wróżka albo najgorsze. Głupia siksa, która nie pomyśli, że małe dzieci nie są znawcami gustu ojców i lepiej zasięgnąć wiedzy u źródła. Mały się tylko podekscytuje obrysem, a z chmury deszcz nie spadnie.

O co wam chodzi, durne telewizje, kiedy opowiadacie o polskiej nietolerancji do uchodźców, gejów, wszystkiego co się rusza, skoro sami obok chlubnych haseł w wiadomościach taki produkt kształcicie? Chcecie skonfundować odbiorcę niedwuznacznym przekazem i usprawiedliwić się? Odpowiadacie za bandę głupich ludzi, którzy myślą, że to wszystko na poważnie, że każdy czeka na to żeby postąpić z ich dziećmi jak Trynkiewicz, że każdy chce gwałcić ich córki*, że nianie wyrywają bogatych tatusiów albo układają tarota, a nie opiekują się dziećmi. Albo że każdy Kaczor tego świata chce przeczytać ich wszystkie SMS... Megalomania połączona z głupotą to najgorsze możliwe połączenie.

Dlatego właśnie pokazuję wam w ten oto sposób wirtualne cztery litery i wracam już do moich krwiożerczych gierek. I Facebooka, starając się odpisywać tej dziesiątej części prawie dwusetki jak najrzadziej. Więcej tam w gierkach zdrowia, jak u was, chociaż giną ludzie. Tu chociaż wichrzyciel jest tak nierealny jak postaci u Witkacego. Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę.

PS. Miało być bez obrazków, ale nowa skórka blogów to chodzące obrzydlistwo i chciałem uniknąć bloku tekstu... W ramach protestu przeciw skórce blogów, wklejam randomowe bzdury.

_________
* Anegdota sprzed lat z gimnazjum - jeden rodzic był tak zafrasowany urodą swojej córki, że aż jej kupił gaz pieprzowy. Dogadała się z koleżaneczką, żeby trochę popryskać (popieprzyć) w budynku szkoły, bo przecież nikt przez tyyyle czasu jej nie zaczepiał. Stężenie wzrosło do tego stopnia, że wszyscy kaszlali i przyjechała straż pożarna. Szkoła miała dwa skrzydła, w jednym mieliśmy akurat kurtki - i to było zagazowane. Wysłali nas tam po ubiór jeszcze w trakcie wietrzenia (zima, bitches). Nawet wtedy logika tego zajścia wydawała mi się jakaś taka... "sfakana". Dla rodziców zaś rada: pistoletem to można chociaż zwyrolowi jaja przestrzelić, a gaz w końcu się ulotni...

 

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Przyznam, ze Twój tekst czytało mi się świetnie (btw - pszyry czy przyry? :)). Na szczęście nie oglądam takich seriali (bo bym chyba zwariował), aczkolwiek czasem zdarzy mi się coś podglądnąć. Na szczęście są też normalne programy, jak... eee... Prognoza pogody? :D

Zwyczajnie serwuje się ludziom "papkę", pokazując niby-prawdziwe wydarzenia w formie seriali dla (nie bójmy się użyć tego określenia) idiotów. Przykłady "opartych na faktach" seriali wymienionych przez ottona są świetne - np. każda treść jest powtórzona n razy w ciągu jednego odcinka (coś w stylu dr X: "pani córka -Y - została zgwałcona", W: "jak to - zgwałcona?" Narrator: "W właśnie dowiedziała się od dr X, że jej córka Y została zgwałcona" itd.). 

 

Aroniusz - cóż, otton przesadnie wrzucił do jednego worka wszystkich studentów psychologii, co jest raczej domeną... psychologów :). W końcu to właśnie oni prowadząc badania określają "normalność" całych społeczności na podstawie pewnego jej wycinka (vide gracze), niekiedy dobierając sobie wyniki (vide moje wpisy na blogu :P). Co wcale nie znaczy, że jest to reguła.

 

Ale zgadzam się, że otton mógł podać mniej przykładów. Uważam jednak, że te, które wybrał, dobrze pokazały, o co chodzi :). Ale to tylko moje zdanie :).

 

PS. Szykuje wpis na jutro - też mogę się dołączyć do akcji "wrzucania randomowych obrazków z Sieci do wpisów" :))?

Edytowano przez MajinYoda
Link do komentarza

@Aroniusz - nie przeczę, że nie jest zbyt mądrze i głęboko, ale kto powiedział, że tak na blogach musi być :). Generalnie recenzje gierek które ostatnio raz na jakiś czas serwuję też przecież głębią nie grzeszą, więc regresu raczej nie ma - a napisanie paru względnie ambitniejszych rzeczy w przeszłości nie każe od razu być ambitnym. Za bardzo w stronę telewizji i psychologii idziesz, a ja tym czasem nie postawiłem żadnej wyraźnej granicy, gdzie się nabijam, a gdzie nie. Chciałem zrobić z tego bardziej tekst o znudzeniu wciskaną w telewizji i ogólnie mediach (ale tylko telewizji obrywa sie wprost :)) sztucznością życia, niż o psychologii jako takiej. No i trochę o tym, że świadomość społeczna nie ma z czego się budować. Nie mam w temacie psychologii żadnej głębszej wiedzy poza poprzerzucaniem sobie paru kartek w taaakiej grubej książce, a opinie o rozwiązywaniu własnych problemów na psychologii i tak dalej to przecież przeklejka cudzych opinii. Nie szukałem po sieci artykułów w podobnym tonie, ale sam pamiętam rady, jakie słyszała np. moja siostra, kiedy wahała się, co wybrać i gdzieś tam myślała właśnie o psychologii. Może jednak nie jest to aż tak powszechne i stereotypowe myślenie jak mi się podczas pisania zdawało i powinienem jakoś bardziej to zaznaczyć.

@MajinYoda - Pszyry, pszyry. Kształciłem się przed wpisem memami (generalnie nie lubię, ale z Kwachem było swego czasu sporo fajnych dopóki źródełko się nie zepsuło) i zawsze było przez 'sz'. Tekstów z memów też swoją drogą parę wcisnąłem w niektórych miejscach.  A wrzucanie randomowych obrazków nie podlega prawom autorskim ;).

Zgadzam się, że wyszła z tego wyliczanka przykładów trochę. Pisanie takich tekstów cały tydzień wykorzystując jakieś wolne chwile na pisanie to widać nieszczególny pomysł. Z drugiej jednak strony nie miało być to nic ambitnego, a tylko wielkie dzieła wymagają wielkiej formy ;).

Edytowano przez otton
  • Upvote 1
Link do komentarza

Rozumiem że zdziwienie jest trochę na pokaz, bo przecież telewizja (i to taka telewizja) to nic nowego, ale... takie jest nasze społeczeństwo. Jeśli XX procent Polaków nie rozumie wiadomości na "jedynce", to dla nich taka "Szkoła" czy "Szpital" to są fenomenalne historie.

BTW - Przeplatasz pojęcia "psychologia" i "psychiatria", a różnica jest dość znaczna. To tak na wszelki wypadek :)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...